School im Emaus

“What a new Christianity for a New World will contain”

Praise the Lord. I do thank Jesus for a life. Though, diagnosis of the present Christianity is terrible, it is a monster based on the Hellenic myths. And so one of us wanted to be a good sailor, and he became a miner. And now he is applying for his hard earned money. How to incorporate our dreams. Christianity must change or die. There are now more alternatives. The most spectacular alternative is fundamentalism: the religious ghetto- to do better, but without commitment. And the Christian is in shock – she just has to win her life. Because Christianity “walks the dead”, it gains the world at the expense of other being (is relevant). Christianity notice only the opponents. So let me say now: You must save Christian integrity, in the real world live, in true tradition. And this is not easy task, easy path. It is not about maintaining the attitude of the majority, but, in fact, saving the remnants of Christianity. Let’s just start here with this fact, namely the issue of origin, the source of life! Is Darwin right? The great scientist at the end of his life asked himself: who knows? The process of life is unfinish. Great explosion in space, 65 million years ago a shock on the ground, resulting dinosaurs dying, 4 million years ago appear on the earth characters similar to the human creature. Lastly, a rational person (homo sapiens) appears on the earth. Over time, his self-awareness increases. Man builds a life more and more beautifully, as he claims,  there is time to build a dignified life. And the latter is still far ahead of him … However, man first guided by the idea of ​​survival – everyone wants to survive only! And no one in his life does not help him. Then Man often without reaching his humanity dies.  Do not hold a person as a patient only. You have to talk to the this one. So, I strongly would say here, a being “human” is the potential of the new Christianity. Otherwise, we know life is going to develop as a whole, unfoldly whole. Unfortunately, we remain “dragons” on the planet earth. Today human being is afraid himself, sometimes very restless, he is in anxious. And we’re still on drugs. Who does not start the day with coffee, who does not drink alcohol in the evening? So whether consciousness comes from the process or the creation of God? And what a new Christianity one will contain? Suppose that God is not the presence of living things. In the era of higher technology, homosexuality is shown as a difference- in the catholic church. And it’s not like that. To celebrate God is only be in life together, guided by love. God is only guided by love. This is the preservation of this living water, to honor God not by being alone, (but) by one or another existence. But it is about honoring God by what we can become – the same is about transcending of limits … The Bible is not a photograph, but a portrait, the only picture of human life. You have to read it every day to live in abundance. The point is, to be in the power of transcendence of life. So, we need to keep this new ground … there is a challenge for Christianity. Dualism is dead. God is the ground of being. God is the source of life. Jesus said he came to earth for this purpose: “That you may have life in abundance.” Become a human being in accordance with the indications of Jesus of Nazareth. There is Human. This is our task as new Christians. He who sees me sees my Father, and I the Father is one. “That they all may be one; as thou, Father, art in me, and I in thee, that they also may be one in us: that the world may believe that thou hast sent me.” Amen 

(Stanislaw Barszczak, author)

W szkole Emaus

Co nowe chrześcijaństw objawi…

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Diagnoza obecnego chrześcijaństwa jest straszna, iż jest to monstrum, jakiś  potwór na wzór mitów hellenskich. ( is wrong) I tak ktoś z nas chciał być dobrym marynarzem, a stał się górnikiem. I teraz ubiega się o jego ciężko zarobione pieniądze. Jak wcielić nasze marzenia. Chrześcijaństwo musi się zmienić albo umrzeć. Pojawiają się terazniejsze alternatywy. Najbardziej spektakularną alternatywą staje się fundamentalizm: religijne getto, by czynić lepiej, lecz bez zaangażowania. I Chrześcijanin pozostaje w szoku – musi wyłącznie zwyciężać to życie. Bo chrześcijaństwo “idzie po trupach”, zdobywa świat kosztem innych (is relevant). Chrzescijanie zauważają tylko oponentów. Zatem pozwólcie mi powiedzieć teraz: Trzeba uratować integralność chrześcijańską, żyć w realnym świecie, w prawdziwej tradycji. A to nie jest łatwe zadanie (easy path) Nie chodzi zatem o zachowanie postawy większości (majority), lecz w rzeczy samej – o uratowanie resztek chrześcijaństwa. (saving remnants) Zacznijmy tutaj tylko od tego faktu, mianowicie kwestii pochodzenia, źródeł życia! Czy Darwin miał rację. (he is true, correct?) Wielki uczony pod koniec życia pytał siebie: kto wie (who knows?) Proces życia jest nieskończony. (unfinish)  Wielki wybuch w kosmosie, 65 mln lat temu wstrząs na ziemi, w rezultacie giną dinozaury, 4 mln lat temu pojawiają się na ziemi postaci  podobne z wyglądu do człowieka. Wreszcie pojawia się na ziemi człowiek rozumny (homo sapiens). Z czasem wzrasta jego samoświadomość. Człowiek buduje coraz piękniejsze, jak twierdzi, życie-  zdąża ku zbudowaniu godnego życia. (human life) A to ostatnie jest jednak jeszcze daleko przed nim… I tak człowiek wpierw, kieruje się ideą przetrwania- każdy chce przeżyć tylko! A nikt mu w tej sprawie jego zycia nie ułatwia. Człowiek tedy ginie nie osiągając swego czlowieczenstwa nierzadko. A być “human”- to potencja nowego chrześcijaństwa. Skądinąd już wiemy, życie okazuje się rozwijać jako pewna całość. (unfoldly whole) Niestety pozostajemy “smokami” na planecie ziemia. Dziś jeszcze ludzka istota boi się siebie, bywa bardzo niespokojna. (is in anxious) I dalej jesteśmy na narkotykach. Kto nie zaczyna dnia od kawy, kto wieczorem nie pije alkoholu? Tak więc czy świadomość pochodzi z procesu czy z kreacji Bożej? I co nowe chrześcijaństwo będzie obejmować? Załóżmy że Bóg nie jest obecnością żywych rzeczy. W erze wyższej technologii homoseksualizm ukazywany jest jako różnica w kościele  (difference). A to nie tak ma być. Uczcić Boga możemy jedynie życiem, kierując się miłością. Właśnie Bóg kieruje się tylko miłością. Stąd chodzi o zachowanie tej wody żywej, o uczczenie Boga nie przez bytowanie tylko, taką czy inną egzystencję. Ale chodzi o uczczenie Boga poprzez to, kim możemy się stać – tym samym chodzi o przekraczanie granic (transcending of limits)…Biblia to nie fotografia, ale portret, jedyny obraz życia. Trzeba ją codziennie czytać na nowo- i nią żyć.  Chodzi o to, żebyśmy byli w mocy transcendowania życia, trzeba utrzymać ten nowy grunt…to wyzwanie dla chrześcijaństwa. Dualizm jest martwy. Bóg jest fundamentem bytu (ground of being). Bóg jest źródłem życia. Jezus powiedział, że przyszedł na ziemię w tym celu: “Żebyście życie mieli w obfitości.” Stać się istotą ludzką na miarę wskazań Jezusa z Nazaretu. (human) To jest nasze zadanie jako nowych chrześcijan. “Kto mnie ujrzał, widzi i Ojca mego. Ja i Ojciec jedno jesteśmy.” Amen. (Stanislaw Barszczak, autor)

Wielkanoc

Stanisław Barszczak, Miłość wielkanocnego poranka–

Księga proroka Jonasza uczy poucza mnie, że miłość Boga od ludzkiej miłości większa jest. Ja jednak uczę się tej ostatniej bynajmniej zawsze nowej, szczególnie w Święta, gdy towarzyszy jej jedyna pieśń liryczna… Bo ona w wielkanocny poranek ukazuje się mi w pełni…A zatem. Kto mi tuż przed snem nucił bajki baj baj… I kto przybiegał z bzem, kiedy maił się maj. Kto wybaczał mi każdą złość, każdy błąd – gdy kryłem w domu najmniejszy kąt. Co wieczór obraz ten wciąż do snu mnie kołysze: Kapłan w zakrystii, Ciocia młoda jak maj i mama wśród bzów… W niedzielę u mamusi był ksiądz! Cudownych świątecznych przyjaciół mam, cudownych świątecznych przyjaciół mam! Odkryli mi każdą z dróg, po której mam iść. Mam cudownych świątecznych przyjaciół, bo przyjaciółmi moimi są. W porę rzekli mi, dalej idź drogą swą… Sam idę już bez twarzy z dziecinnych lat. Ale po drogach mych: za mną będą biec, i mnie strzec- myśli ich. I choc zastygł czas pod fotografii szkłem, ja jednak patrzę na nich nie raz i jedno wiem! Cudownych świątecznych przyjaciół mam, cudownych świątecznych przyjaciół  mam! Odkryli mi każdą z dróg, po której mam iść. Mam cudownych świątecznych przyjaciół, bo przyjaciółmi moimi są. W porę rzekli mi dalej idź droga swą…I nawet gdy ludzie stwierdzą wnet: ona ukochaną, on zapomniany… Gdy nie zostanie po mnie nic, oprócz pożółkłych fotografii- to jednak wiedz: błękitny przywita mnie świt, właśnie tam- w miejscu, co nie ma go na mapie. A kiedy sypną na mnie piach, gdy mnie przykryją deski spróchniale – to pójdę tam gdzie wiedzie szlak… Na połoniny niebieskie podwiezie mnie wóz błękitny, ciągnięty przez błękitne konie; przez świat błękitny będzie wiózł, aż “zaniebieszczy” w dali błonie, od zmartwień wolny i od trosk… Pójdę wygrzewać się na trawie, a czasem gdy mi przyjdzie chęć, z góry na ziemię “się pogapię,” popatrzę jak wśród smukłych malw mądrość w przedwieczornej ciszy kona, i tylko czasem bedzie mi żal, ze trawa u Was tak zielona… Są dwa światy i jedno slońce, które u nas słabiej coś grzeje. Ty masz pewnie duże pieniądze, ja mam nadzieję…Widzisz teraz, dom był zawsze pełen gości… Ja  – miłość ze szkolnych lat- choć został po niej w książce tylko kwiat… Ale spotkamy się znów. Widzisz, mam obraz przed oczami znow: widzę pociąg w oddali, a ty ocierasz lzy.  Ale wiedz, że wrócę… rok nie jest wiekiem… jak trudno być bez ciebie, ty jesteś moim życiem… Miłość, moja miłość, jakie wspomnienia… Wiedz, że wrócę. Kocham cię, tak jak czas…myśl o mnie zawsze: wiedz, ze choc czas szybko mija, spotkamy się znów. Zrobię wszystko co w mojej mocy… Nasze szepty poranne, śpiących miłośników nocy, walczą jak grzmoty- patrząc mi w oczy wciąż… Ale ja trzymam się ciała twego, czuje każdy jego ruch, twój głos jest ciepły i delikatny. Z nami nasza miłość, której nie umknąłem… Więc jestem twoim stróżem, i ty jesteś moją panią- za każdym razem, kiedy sięgasz “po mnie…” Wiedz, uczynię dla naszej miłości wszystko co w mojej mocy…Jakkolwiek na tej drodze może się  zdarzyć innego coś, wyda się nawet czasem, że jestem daleko – nie zastanawiam się jednak nigdy gdzie jestem, bo jestem zawsze u ciebie…Czasami jestem przerażony, iż szukamy czegoś, gdzie nigdy nie byłem. Ale jestem gotowy uczyć się “siły miłości” nieustannie od nowa… Dźwięk twojego serca bije; nagle stało się jasne, to właśnie uczucie, że nie mogę kontynuować już tamtych najjasniejszych, świetlistych lat… Ujrzałem krzyż jasny i świetliscie piękny. Tak więc czasami jeszcze jestem przerażony, iz szukamy czegoś, gdzie nigdy nie byłem. Ale to wiedz, jestem gotowy uczyć się “siły miłości” nieustannie od nowa. (niektóre formuły miłości zaczerpnięte z wspolczesnych lirycznych pieśni, podkr. autora tekst)

 

Trump w życiu prywatnym

Terroryzm- nie obroniona matura technologicznej cywilizacji—

Wydaje się- terroryzm to błąd niewybaczalny, nadto drwina z ludzkiej próby sięgania po szczęście, lecz ostatecznie chyba brak wystarczającego kontaktu zświatem…Przebywam współczesny świat najczęściej bez zrozumienia moich ziomkow, wciąż odwiedzam jednak cierpliwie wiele krajów i narodów jako członek wielkiego Panstwa “Unii Europejskiej.” Prezydentem olbrzymiego, europejskiego Państwa jest mój rodak- Polak, Pan Donald  Tusk. Nie jestem ekspertem w kwestii jego kompetencji w zarządzaniu tak ogromnym Panstwem. Cieszę się jednak z tego faktu bardzo, bo to “krajan”. Ale uważam, iż mógłby więcej i bardziej okazale reprezentować jego obywateli w całym świecie. A tego nie widać…Na przykład w drugiej kadencji prezydenckiej jako dyplomata wypróbowany i spełniony,  już powinien zebrać strony syryjskiego konfliktu razem i uczynić pokój na świecie. Ale jak znalezc czas….Jeśli chodzi zas o wojnę w Syrii, to wydaje mi się, iz wszyscy w tej wojnie mają rację…szczególnie w ważnym momencie ataku, z użyciem broni… Rebelianci – przeciwnicy Prezydenta Asada mają rację również. Oni mogliby się poddać. Tylko kto stworzyłby warunki do satysfakcjonującego obie strony wojny domowej zawieszenia broni. Przytoczę niektóre anonsy dyplomatyczne w tym konflikcie: Syria “podnosi” nieodpowiedzialne i idiotyczne ataki amerykańskie. Ofiary: 9 cywili, w tym 4 dzieci. Zatem akt “nieodpowiedzialny i idiotyczny” Ameryki w syryjskim konflikcie – tak oficjalna Wladza Syryjska z jej Prezydentem Asadem nazywa terazniejsze amerykanskie ataki. Jako obywatel swiata stawiam tutaj sobie pytanie, czy aby nie o mych aspiracjach ludzkich mowa, poszukiwaniu optymalnej sprawiedliwosci dla ludzkich przezyc, w erze techniki i olbrzymiego przyspieszenia cywilizacyjnego poczatku trzeciego tysiaclecia… Syria tymczasem czyni tę nigdy “nie do zaakceptowania masakrę” – używa broni chemicznej. Rosja z kolei boi się i mówi: amerykańskie ataki, to agresja na “państwo suwerenne”…Francja zbiera Radę Obrony… Francja nie chce eskalacji (napięcia, fr. d’escalade); prosi Rosję- jak twierdzi Syria- o wtrzymanie “hipokryzji.” Ludzie nie chcą wojny – to zrozumiałem  podczas oglądania telewizji nadającej program w języku rosyjskim (“Pierwsze studio”). Tym samym nikt nie pragnie dialogu, choć ten ostatni, jak myślę- to najkorzystniejsze rozwiązanie sytuacji w Syrii. Usiądzmy razem. Chyba “zimna wojna” byłaby lepsza w tej gorącej sytuacji, mówią niektórzy. Znów sprawdza się zasada: Bo co byś złego czy dobrego zrobił – i tak wyjdzie to na dobre…Inna rzecz, iż w świecie “zwycięża” niespodzianka – bo my nierzadko “trupy chodzące.” Pobłazamy sobie i innym. Amerykanie atakują (fr. les frappes americaines) potencjałem powietrznym, są gotowi…wystrzelić rakiety. Prezydent Trump pokazuje siłę w odpowiedzi na atak chemiczny z ubiegłego wtorku… Przebywam w kraju Unii Europejskiej i uważam, iż takie “podchody” armii syryjskiej, z użyciem chemicznej broni “przerastaja” inteligencję zwyczajnych i skromnych ludzi. Ludzie przebywający w okolicy Khan Sheikoun obawiają się nowych nalotów.  Jako wielki reporter współczesnego dziennika powiedziałbym, iż należy za wszelką cenę pokazać nie kierunek  do nikąd (no way), ale znaleźć optymalne rozwiązanie, zadowalające wszystkie zainteresowane strony konfliktu…Bo kobieta swiata wierzy, iż jest to możliwe… Dla Prezydenta Putina ataki amerykańskie, to agresja na państwo suwerenne, jak powiedziałem.  Moskwa takimi i innymi stwierdzeniami satysfakcjonuje aliantów Waszyngtonu… Poza wojną w Syrii wczoraj media pokazaly zamach w Szwecji. Panstwo Szweckie oznajmia: zamach w Szwecji- atak na państwo Unii Europejskiej, to jest atak przeciw nam wszystkim. W Szwecji policja rozprowadza zdjęcia człowieka podejrzanego o zamach… Ale śmiem twierdzić, powiem- to pewne, iż w Sztokholmie to atak terrorystyczny. Przypomnę: ciężarówka wjechała do sklepu, choć kierowca nie schwytany. Prawdopodobnie trzech zabitych i wielu rannych. Policja nie zatrzymała szofera ciężarówki… Reasumując powyższe stwierdzenia nie powinniśmy zapominać, iż atak syryjski z użyciem broni chemicznej, to atak terrorystyczny. Nie uważam, żeby to była namiastka jakiejś rewaloryzacji naszego osobistego, finansowego zadłużenia względem świata prawdy… Prezydent Syrii Bashir Assad zmieniał już wielokrotnie swe oblicze. Możemy się obawiać nowych ataków chemicznych i nie tylko… 59 rakiet Tomahawk wyciągniętych w bazie lotniczej Shayrat. Co nas czeka… Prezydent Francji Holland wyraża “effroi i indignation” z racji na ataki amerykańskie…Czy to Prezydenta Obamy wina – ta sytuacja w Syrii. Nie pytam o to…W Ameryce zatwierdzony konserwatywny Sędzia Neil Gorsuch w Sądzie Najwyższym. Pewnie w Ameryce zwycięży republikanski konserwatyzm, nie demokracja. Chyba “pójdą na całego” w tej wojnie…Nie dziwię się im. (sic!) Stąd nie powinniśmy zwlekać z zajęciem miejsca przy stole najkorzystniejszego dialogu- dla dobra wszystkich stron konfliktu, z uzdrowieniem powszechnym technologicznej cywilizacji współczesnego świata. (pozdrawiam ks stanislaw Barszczak)

manifestacja slusznosci

Stanislaw Barszczak, Być bardziej uczciwym! Jakie są nasze priorytety? Co stawiamy na pierwszym miejscu: czy uniwersalne prawa człowieka, czy wolny rynek, czy Ameryka, czy zmiany na lepsze (ang. change), czy Rządy (ang. Goverment) czy football? Świat zdąża swoim torem naprzód. W Lesotho juz dzieci uczy się jeździć na koniu, wszyscy jeżdżą na koniu, taki jest sposób przemieszczania się. Prowadzimy piękne i konstruktywne rozmowy przeciw terroryzmowi… Wszyscy mówią: “we needs.”(ang.) Potrzebujemy osiągnąć dobre uzgodnienia na szczeblu dyplomacji. Żeby każdy mógł pracować, mówi niewiasta (ang. could work). A jakie są nasze priorytety: czy ofensywna władza w Europie, czy Brexit…tj. więcej uświatowienie …gospodarki, nie powiększanie potencjału nuklearnego itp. Czy trzymać się najbardziej uczciwych priorytetow? Przeciw dzikiemu uświatowieniu spraw! Czy narodowy interes…Już Heinrich Heine, to znów Johann Wolfgang Friedrich Goethe, romantycy niemieccy, przeciw szowinistycznemu obrazowi narodu proponowali kosmopolityczny obraz Niemczech, tzn. im bardziej żydowski tym bardziej niemiecki… Zatem Unia Europejska prawie pozbawiona brytyjskiego rynku. Kandydatka w wyborach wr Francji Pani Marine le Pen spotyka się z Prezydentem Putinem i popiera jego politykę w kwestii Krymu…Lepiej mieć czy być- to pytanie powstaje w mojej głowie. Czy etyczne postępowanie już się nie liczy…Inna para kaloszy. Starożytne figury bogów (także sumeracka porcelana z sprzed 2 tys. lat) w irackim Mosulu zostały zniszczone przed kilkoma dniami. Tym samym tzw. Państwo Islamskie mogło zniszczyć duszę Mosulu! A obozy dla 5 mln. uchodźców odwiedza przedstawiciel świata, Ameryki. Skądinąd w świecie znów postawiono na sport- tak więc powtarza się łacińska zasada: chleba i igrzysk (panem et circenses). Bynajmniej znów zabijamy żywego człowieka…prawa człowieka są ograniczane- choć w sposob dyskretny (fr.aborde de fason discrete). A u nas przyszła wiosna, wydaje sie , że przeprowadziliśmy jako Polacy fantastyczną robotę w trudnej sytuacji: piękniejsze miasta, mamy zdolną młodzież. Unia Europejska importuje sylwetkę papieskiej wolności, pozostaje ważna dla Anglii ostatecznie. Ta ostatnia zgadza się na europejskie istotne preambuly odnośnie dobrych obopolnych relacji. Zjednoczone Królestwo, Wielka Brytania, czuje się jednak w depresji i wyraża zdziwienie- jakby pomniejszona (sic!). Jakkolwiek w nowej sytuacji Pani Premier Teresa May wydaje sie jeszcze nie raz zabłysnie w światowej dyplomacji, a Anglicy powszechnie czują się bardziej uczciwi wobec siebie i świata. Przeżyliśmy ostatnio “Wzryw” (wybuch) w metrze Sankt Petersburga: 10 zabitych 37 rannych- mowa o kontynuacji terroryzmu w świecie. Rosjanie nigdy nie chcieli wojny, naród jest z Polakami jak i z innymi narodami bardzo solidarny – komentowal mi to zdarzenie Rosjanin z Jarosławia (Rosja) w hiszpanskim Salou. Osobiście w tej erze patrzę w górę już zawsze, to jednak jestem ekstremalnie szczęśliwy, gdy patrzę na społeczny postęp…Ludzie wiedzą, że w młodych latach pod wpływem socjalistycznego systemu uczyłem się świata- ale zaraz powiem- bo znajdowalem się pod jego wielkimi restrykcjami. Ale już wtedy bardzo pragnąłem wyrazić moją indywidualność, której oblicze Świat dzisiejszy ukazuje nam na każdym kroku. Mnie tę indywidualność, udawało mi się ją zdobyć – jak widzicie- jedynie na piśmie. Jakkolwiek po Szekspirze mało talentów przejąłem, opowiem szczerze. Jestem tedy ekstremalnie egoistyczny, jak myślę, ale absolutnie czysty i bardzo umotywowany, jeśli chodzi o wybranie najmadrzejszych priorytetów dla świata. Obyśmy to uczynili wspólnie, by nam się to udało

Boże sprawy

Stanisław Barszczak, Piękny człowiek

Patrzę na to, co się dzieje w mojej ojczyźnie z daleka, ponieważ politycy wzięli władzę w swoje ręce, a ja teraz jestem podejrzliwy o dobro ojczyzny. A moc jest w nas. Podróżuję po świecie jeszcze, odwiedzam za granicą moich  ziomków. Mój kolega z ławy szkolnej mi pisze:  (jesteś w Rzymie… )„-Jeśli tylko możesz, zmów modlitwę za moją rodzinę. ks . Stasiu zwolnij… bo Ziemia za Tobą nie nadąża.-  Z Panem Bogiem. JanekZ./…/ Drogi ks. Stanisławie. Wiem, że masz dużo pracy. Jeśli możesz zaplanuj sobie wakacje w Szczecinie. Przekaż pozdrowienia dla Janka B i Zenka P. Zostań z  Panem Bogiem.  Janek z rodziną – z zamglonego Szczecina. Budzę się i patrzę na kogoż kto jest obok mnie, i mówię sobie: ja nie lubię Cie już… Rzeczywiście świat idzie naprzód… Brat Mojżesza Aaron przejął  już władzę w narodzie wybranym. A ja jestem migrant… Ameryka ma teraz wspaniałą literaturę, bo ma wielość migrantów. Chciałbym tworzyć nasza wielką literaturę. Osiągnąłem już w mym pisaniu pewien sens. A w tym roku przerzucili mnie z pustyni, Olsztyńskiej „świętej puszczy”, ryzykownej miary tego świata -do miasta, powiedziałbym, od kapryśnej kobiety do kogoś, kto żyje w czasie. Ponieważ wojna stała się teraz narodowym przemysłem, jak raz były automotywy, motywy własne, stal  i kolej żelazna. Chcemy być jak Bóg. Jeśli nie możemy tworzyć, wtedy niszczymy. A jeśli to raz już zrobiliśmy, to nie jest dosyć dla nas. A przecież Bóg nie stworzył miast, jak nie stworzył seksualizmu. Owszem stworzył pięknego człowieka, którym mogę się stać. Zatem odszedłem z „świętej puszczy”, widać już nie umrę z pragnienia rzeczy wielkich, bo znam ich smak. Towarzyszy mi monotonia, straszna nagroda bezpieczeństwa. Nadto zamierzam pisać o pięknym człowieku nieustannie. Mój człowiek jest jak ostatni obręb wielkiej wyszywanki, której jeszcze nie ukończyłem. Szanowałem życie zawsze… „Jeśli to, co odnalazłeś powstało z materii czystej…nie zmurszeje nigdy…a jeśli nawet zobaczyłeś tylko blask światła, to już bardzo dużo… „ Jakaś tajemnicza siła mi pomaga w tym stróżowaniu. Nie odmawiamy pomocy, Bogu dzięki. Teraz wszystko jest możliwe, ale nie wiem  co. Ale kocham cię, bo cały wszechświat sprzyjał mi w tym, bym mógł cię poznać. Jestem stróżem życia. Chciałbym pokazać obecne gusty,  opinie, emocje, jedyną realną historię. Jak uciec od szarej codzienności. Wydaje się przy tym, że w oczach tkwi siła duszy. Myśli są jak niewypały… Zdaję sobie sprawę, że Ostatnia Prawda nie jest z nami, ale zawsze sprawia, co jest słuszne i piękne…A ty jesteś tak dobry, jakimi są ludzie wokół. Otwieram się na małe rzeczy ważne, tak zdobywamy kontrolę…W zwierciadle historii Kościoła Katolickiego moja wielka nadzieja. Pisała Ilse Aichinger w „Niewiarygodnych podróżach”: „Uważam swoją egzystencję za całkowicie zbędną. Niezależnie od tego, jak ona przebiegała: co dobrego czy złego w tym czasie przeżyłam – już jako dziecko odczuwałam zmuszanie kogoś do zaistnienia jak absurdalne nadużycie. Powinno się każdego pytać, czy nie wolałby, żeby go po prostu nie było. I mnie by właśnie nie było/…/ Dobra literatura jest identyczna ze śmiercią. To jest cel, do którego dążę, bo dobra literatura jest identyczna z pewnego rodzaju szlachectwem. A to szlachectwo polega na dążeniu do niebytu.” „Pamiętaj że wszystko jest jednym, pamiętaj o języku znaków, że musisz iść do kresu własnej legendy,” akcentował tę sprawę w Alchemiku Paulo Coehlo. Marzy mi się pokazać w piśmie wielkie widowisko, piękne doświadczenie życia, podróże wielkiego Humboldta, tym samym udowodnić, że jestem w teraźniejszości. Nasze losy i losy świata spisane zostały tą samą ręką, jakkolwiek ta ręka nie zatrzymuje się piątego dnia… Marzymy o powrotach. W szopie betlejemskiej byli pasterze, marynarze, chyba też kupcy. Kiedyś istniał język zapału, zauważył Paulo Coehlo. W „Terapii” Sebastian Fitzek napisał, że pisanie i czytanie są czynnościami wykonywanymi w samotności i przez to intymnymi. O moich planach napisania scenariusza dla Hollywood powiedziałbym tak: pisałem go nie raz, a teraz poproszę lekarzy, żeby sprzedali moje pigułki, ażebym pozbył się przeklętych halucynacji już na zawsze… Nie piszę, bo chcę być miłym, ale dlatego. że jeszcze mogę uczynić rzeczy lepszymi. Ale dlatego, żeby oduczyć się sentymentalizmu, egotyzmu…pisanie to coś wspierającego  i wyzwalającego. Jakkolwiek ludzka egzystencja jest wciąż  definiowana przez  ból naszego niebycia, niebycia centrum wszechświata… Internet pozostawia nic dla wyobraźni…Natomiast fikcja-stworzenie opowieści- jest najlepszym rozwiązaniem egzystencjalnej samotności….świat się skończył, nadal się kończy. A ja jestem szczęśliwy przynależeć doń jeszcze. Przez Jezusa jesteśmy zbawieni. Choć mówić i pisać lepiej w liczbie mnogiej. Wtedy nie zostajemy sami. Z Jezusem nie jesteśmy sami. A w naszych czasach trzeba nauczyć się być samemu.

divine wisdom and common man)

Stanislaw Barszczak, How we survive as humans…

“I saw the eagle’s shadow
He rose up like a wind
The sky is his world
He was dancing with a cloud in the daylight

I saw the eagle’s shadow
He rose up like the wind
The sky is his world
He was dancing with a cloud in the daylight

He heard the whisper of a human
He shouted that freedom is a home
There is no end to this path
And that he doesn`t know what an anger is

He traveled through the meaning of life
Wings to greet each day
Circled over lands, seas of tears
Kept putting out the anger

Although memory is short
It left these words
It won`t miss any gesture anymore
any thought, any point.”

(author of the text: Katarzyna Stankiewicz, composer: Robert Janson,
world premiere: Varius Manx 1996)

After nearly twenty-five I visited this month the capital of Austria, which stood on the route my first visit abroad of my country in the spring of 1992 year. Vienna is the capital and largest city of Austria and one of the nine states of Austria. Vienna is Austria’s primary city, with a population of about 1.8 million (2.6 million within the metropolitan area, nearly one third of Austria’s population), and its cultural, economic, and political centre. Evidence has been found of continuous habitation since 500 BC, when the site of Vienna on the Danube River was settled by the Celts. In 15 BC, the Romans fortified the frontier city they called Vindobona to guard the empire against Germanic tribes to the north. Close ties with other Celtic peoples continued through the ages. The Irish monk Saint Colman (or Koloman, Irish Colmán, derived from colm “dove”) is buried in Melk Abbey and Saint Fergil (Virgil the Geometer) was Bishop of Salzburg for forty years, and twelfth-century monastic settlements were founded by Irish Benedictines. Evidence of these ties is still evident in Vienna’s great Schottenstift monastery, once home to many Irish monks.

In 976, Leopold I of Babenberg became count of the Eastern March, a 60-mile district centering on the Danube on the eastern frontier of Bavaria. This initial district grew into the duchy of Austria. Each succeeding Babenberg ruler expanded the march east along the Danube eventually encompassing Vienna and the lands immediately east. In 1145, Duke Henry II Jasomirgott moved the Babenberg family residence from Klosterneuburg to Vienna. Since that time, Vienna remained the center of the Babenberg dynasty. In 1440, Vienna became the resident city of the Habsburg dynasty. It eventually grew to become the de facto capital of the Holy Roman Empire (1483–1806) and a cultural centre for arts and science, music and fine cuisine. Hungary occupied the city between 1485–1490. In the 16th and 17th centuries, the Ottoman armies were stopped twice outside Vienna (see Siege of Vienna, 1529 and Battle of Vienna, 1683). A plague epidemic ravaged Vienna in 1679, killing nearly a third of its population.

In 1804, during the Napoleonic Wars, Vienna became the capital of the Austrian Empire and continued to play a major role in European and world politics, including hosting the Congress of Vienna in 1814/15. After the Austro-Hungarian Compromise of 1867, Vienna remained the capital of what was then the Austro-Hungarian Empire. The Polish people was very connected with the Franz Josep Empire, because it’s very close from Krakow to Vienna. The city was a centre of classical music, for which the title of the First Viennese School is sometimes applied. During the latter half of the 19th century, the city developed what had previously been the bastions and glacis into the Ringstraße, a new boulevard surrounding the historical town and a major prestige project. Former suburbs were incorporated, and the city of Vienna grew dramatically. In 1918, after World War I, Vienna became capital of the Republic of German-Austria, and then in 1919 of the First Republic of Austria…

So, the city’s roots lie in early Celtic and Roman settlements that transformed into a Medieval and Baroque city, and then the capital of the Austro-Hungarian Empire. It is well known for having played an essential role as a leading European music centre, from the great age of Viennese Classicism through the early part of the 20th century. The historic centre of Vienna is rich in architectural ensembles, including Baroque castles and gardens, and the late-19th-century Ringstraße lined with grand buildings, monuments and parks.
Between 2005 and 2010, Vienna was the world’s number-one destination for international congresses and conventions. It attracts over 3.7 million tourists a year. I visited Buchmesse 2016 (Vienna Book Festival). Though, major tourist attractions include the imperial palaces of the Hofburg and Schönbrunn (also home to the world’s oldest zoo, Tiergarten Schönbrunn) and the Riesenrad in the Prater. Cultural highlights include the Burgtheater, the Wiener Staatsoper etc. Though, I approached to Schönbrunn Palace, this time I peculiarly admired the Belvedere Palace, which is located near the Polish Catholic Mission (Street Renweg 5A).

Beautifully presented especially The Schönbrunn Palace, all in gold. Here is his story. In the year 1569, Holy Roman Emperor Maximilian II purchased a large floodplain of the Wien river beneath a hill, situated between Meidling and Hietzing, where a former owner, in 1548, had erected a mansion called Katterburg. The emperor ordered the area to be fenced and put game there such as pheasants, ducks, deer and boar, in order to serve as the court’s recreational hunting ground. In a small separate part of the area, “exotic” birds such as turkeys and peafowl were kept. Fishponds were built, too. The name Schönbrunn (meaning “beautiful spring”), has its roots in an artesian well from which water was consumed by the court. During the next century, the area was used as a hunting and recreation ground. Especially Eleonora Gonzaga, who loved hunting, spent much time there and was bequeathed the area as her widow’s residence after the death of her husband, Ferdinand II. From 1638 to 1643, she added a palace to the Katterburg mansion, while in 1642 came the first mention of the name “Schönbrunn” on an invoice. The origins of the Schönbrunn orangery seem to go back to Eleonora Gonzaga as well. The Schönbrunn Palace in its present form was built and remodelled in 1740–50s during the reign of empress Maria Theresa who received the estate as a wedding gift. Franz I commissioned the redecoration of the palace exterior in neoclassical style as it appears today. Franz Joseph, the longest-reigning emperor of Austria, was born at Schönbrunn and spent a great deal of his life there. He died there, at the age of 86, on 21 November 1916. Following the downfall of the Habsburg monarchy in November 1918, the palace became the property of newly founded Austrian Republic and was preserved as a museum…

How we survive as humans…After a visit to Vienna I have for my Readers new reflections. I start so, recently I read Ms. Marilynne Summers Robinson (born November 26, 1943). She is an American novelist and essayist best known for her novels Housekeeping (1980) and Gilead (2004). She also has received numerous awards, including the Pulitzer Prize for Fiction in 2005, the 2012 National Humanities Medal, and the 2016 Library of Congress Prize for American Fiction. In 2016 Robinson was named to Time Magazine’s list of 100 most influential people. So, her texts will accompany us in that study about the modern world.

Suddenly, the world was filled with wooden faces and flat voices. I was alone in the world …. That is what happened in my life … I was born, I had no choice …. Life brings with it strangeness, surprises and upsets … I do not have the security, the shadows of windows … But “there’s so much to be grateful for, words are poor things,” in Home Marilynne Robinson said. “This is an interesting planet. It deserves all the attention you can give it.” (see Gilead) “Sometimes I have loved the peacefulness of an ordinary Sunday. It is like standing in a newly planted garden after a warm rain. You can feel the silent and invisible life.” (see Gilead) “Because, once alone, it is impossible to believe that one could ever have been otherwise. Loneliness is an absolute discovery,” Marilynne Robinson in Housekeeping said. Like being in a room with many years ago, was activated radio free Europe. “Loneliness is not a problem, it is a passion.” I quote this text especially for priests. By the way I tell you, the housekeeper of pastor that I see in dreams, works in the rectory at Bologna, Italy. She has beautiful silhouette, blue eyes, is charming, very nice, yet very resourceful in life. Often she is sitting in the evening with dinner and talks with members of the household. She listen to music, enjoys complacency and has deep beliefs. “History could make a stone weep,” she think. So, “she knew that was not an honest prayer, and she did not linger over it. The right prayer would have been, Lord . . . I am miserable and bitter at heart, and old fears are rising up in me so that everything I do makes everything worse,”she said. (see in Home)

Then I paraphrase the great American text again. To crave and to have are as like as a thing and its shadow.The world will be made whole. For to wish for a hand on one’s hair is all but to feel it. So whatever we may lose, very craving gives it back to us again.“It is a good thing to know what it is to be poor, and a better thing if you can do it in company,”she says.
“Love is holy because it is like grace- the worthiness of its object is never really what matters.”(see in Gilead about grace, holy, love, unearned-blessings, worthy) “It all means more than I can tell you. So you must not judge what I know by what I find words for.”(see, Gilead) “There is no justice in love, no proportion in it, and there need not be, because in any specific instance it is only a glimpse or parable of an embracing, incomprehensible reality. It makes no sense at all because it is the eternal breaking in on the temporal. So how could it subordinate itself to cause or consequence?”(in Gilead)

So, the housekeeper at the rectory of my dreams also repeats continuously: Memory is the sense of loss… But “I am grateful for all those dark years, even though in retrospect they seem like a long, bitter prayer that was answered finally.” “There is so little to remember of anyone – an anecdote, a conversation at a table. But every memory is turned over and over again, every word, however chance, written in the heart in the hope that memory will fulfill itself, and become flesh, and that the wanderers will find a way home, and the perished, whose lack we always feel, will step through the door finally and stroke our hair with dreaming habitual fondness not having meant to keep us waiting long.”(see in Housekeeping) So do not underestimate memories. “Memory can make a thing seem to have been much more than it was.”(see Gilead) “I wish I could leave you certain of the images in my mind, because they are so beautiful that I hate to think they will be extinguished when I am. Well, but again, this life has its own mortal loveliness. And memory is not strictly mortal in its nature, either. It is a strange thing, after all, to be able to return to a moment, when it can hardly be said to have any reality at all, even in its passing. A moment is such a slight thing. I mean, that its abiding is a most gracious reprieve.” Then, “Vision sometimes comes in a memory.”

“I’m writing this in part to tell you that if you ever wonder what you’ve done in your life, and everyone does wonder sooner or later, you have been God’s grace to me, a miracle, something more than a miracle. You may not remember me very well at all, and it may seem to you to be no great thing to have been the good child of an old man in a shabby little town you will no doubt leave behind. If only I had the words to tell you.”(in Gilead)“In every important way we are such secrets from one another, and I do believe that there is a separate language in each of us, also a separate aesthetics and a separate jurisprudence. Every single one of us is a little civilization built on the ruins of any number of preceding civilizations, but with our own variant notions of what is beautiful and what is acceptable – which, I hasten to add, we generally do not satisfy and by which we struggle to live. We take fortuitous resemblances among us to be actual likeness, because those around us have also fallen heir to the same customs, trade in the same coin, acknowledge, more or less, the same notions of decency and sanity. But all that really just allows us to coexist with the inviolable, intraversable, and utterly vast spaces between us.”

“I’ve developed a great reputation for wisdom by ordering more books than I ever had time to read, and reading more books, by far, than I learned anything useful from, except, of course, that some very tedious gentlemen have written books.”

The housewife with Bologna of mine constantly repeats: very worth living. “There are a thousand thousand reasons to live this life, everyone of them sufficient.” “It’s not a man’s working hours that is important, it is how he spends his leisure time.” “… but it’s your existence I love you for, mainly. Existence seems to me now the most remarkable thing that could ever be imagined.”

“Having a sister or a friend is like sitting at night in a lighted house. Those outside can watch you if they want, but you need not see them. You simply say, “Here are the perimeters of our attention. If you prowl around under the windows till the crickets go silent, we will pull the shades. If you wish us to suffer your envious curiosity, you must permit us not to notice it.” Anyone with one solid human bond is that smug, and it is the smugness as much as the comfort and safety that lonely people covet and admire.” “It seems to me people tend to forget that we are to love our enemies, not to satisfy some standard of righteousness but because God their Father loves them.” “There are two occasions when the sacred beauty of Creation becomes dazzlingly apparent, and they occur together. One is when we feel our mortal insufficiency to the world, and the other is when we feel the world’s mortal insufficiency to us.”(in Gilead)

“The moon looks wonderful in this warm evening light, just as a candle flame looks beautiful in the light of morning. Light within light…It seems to me to be a metaphor for the human soul, the singular light within that great general light of existence.”(see, Gilead, p. 119)“The sun had come up brilliantly after a heavy rain, and the trees were glistening and very wet. On some impulse, plain exuberance, I suppose, the fellow jumped up and caught hold of a branch, and a storm of luminous water came pouring down on the two of them, and they laughed and took off running, the girl sweeping water off her hair and her dress as if she were a little bit disgusted, but she wasn’t. It was a beautiful thing to see, like something from a myth. I don’t know why I thought of that now, except perhaps because it is easy to believe in such moments that water was made primarily for blessing, and only secondarily for growing vegetables or doing the wash. I wish I had paid more attention to it. My list of regrets may seem unusual, but who can know that they are, really. This is an interesting planet. It deserves all the attention you can give it.”

Bolonia hostess with the presbytery says: “Nothing true can be said about God from a posture of defense.” “Christianity is a life, not a doctrine . . . I’m not saying never doubt or question. The Lord gave you a mind so that you would make honest use of it. I’m saying you must be sure that the doubts and questions are your own.” “Rejoice with those who rejoice.” I have found that difficult too often. I was much better at weeping with those who weep,” she said.

“There is a saying that to understand is to forgive, but that is an error (so Mom of her used to say). You must forgive in order to understand. Until you forgive, you defend yourself against the possibility of understanding. … If you forgive, he would say, you may indeed still not understand, but you will be ready to understand, and that is the posture of grace.” “I think hope is the worst thing in the world. I really do. It makes a fool of you while it lasts. And then when it’s gone, it’s like there’s nothing left of you at all . . . except what you can’t be rid of,” she says.

“It has seemed to me sometimes as though the Lord breathes on this poor gray ember of Creation and it turns to radiance – for a moment or a year or the span of a life. And then it sinks back into itself again, and to look at it no one would know it had anything to do with fire, or light …. Wherever you turn your eyes the world can shine like transfiguration. You don’t have to bring a thing to it except a little willingness to see. Only, who could have the courage to see it? …. Theologians talk about a prevenient grace that precedes grace itself and allows us to accept it. I think there must also be a prevenient courage that allows us to be brave – that is, to acknowledge that there is more beauty than our eyes can bear, that precious things have been put into our hands and to do nothing to honor them is to do great harm.”(in Gilead)

“Any father (in family)…must finally give his child up to the wilderness and trust to the providence of God. It seems almost a cruelty for one generation to beget another when parents can secure so little for their children, so little safety, even in the best circumstances. Great faith is required to give the child up, trusting God to honor the parents’ love for him by assuring that there will indeed be angels in that wilderness,” she said.

“Families will not be broken. Curse and expel them, send their children wandering, drown them in floods and fires, and old women will make songs of all these sorrows and sit on the porch and sing them on mild evenings.”

“You never know when you might be seeing someone for the last time,” she says. “I experience religious dread whenever I find myself thinking that I know the limits of God’s grace, since I am utterly certain it exceeds any imagination a human being might have of it. God does, after all, so love the world.” Though, “I think the attempt to defend belief can unsettle it, in fact, because there is always an inadequacy in argument about ultimate things.” “Weary or bitter of bewildered as we may be, God is faithful. He lets us wander so we will know what it means to come home.” “In eternity this world will be like Troy, I believe, and all that has passed here will be the epic of the universe, the ballad they sing in the streets,” she ponders. “A little too much anger, too often or at the wrong time, can destroy more than you would ever imagine.” “If you ever wonder what you’ve done in your life, and everyone does wonder sooner or later, you have been God’s grace to me, a miracle, something more than a miracle,” she once said to the pastor.“The Lord is more constant and far more extravagant than it seems to imply. Wherever you turn your eyes the world can shine like transfiguration. You don’t have to bring a thing to it except a little willingness to see. Only, who could have the courage to see it?” “ . . . there is an absolute disjunction between our Father’s love and our deserving,” she concludes, “It is possible to know the great truths without feeling the truth of them.” “That is to say, I pray for you. And there’s an intimacy in it. That’s the truth.” “I’ll pray that you grow up a brave man in a brave country. I will pray you find a way to be useful,” to the vicar she said.

“I love the prairie! So often I have seen the dawn come and the light flood over the land and everything turn radiant at once, that word “good” so profoundly affirmed in my soul that I am amazed I should be allowed to witness such a thing. There may have been a more wonderful first moment “when the morning stars sang together and all the sons of God shouted for joy,” but for all I know to the contrary, they still do sing and shout, and they certainly might well. Here on the prairie there is nothing to distract attention from the evening and the morning, nothing on the horizon to abbreviate or to delay. Mountains would seem an impertinence from that point of view,” she told.“Light is constant, we just turn over in it.” So, “This morning the world by moonlight seemed to be an immemorial acquaintance I had always meant to befriend. If there was ever a chance, it had passed. Strange to say, I feel a little that way about myself.”

“Every sorrow suggests a thousand songs, and every song recalls a thousand sorrows, and so they are infinite in number, and all the same,” she also noted. The landlady of Bolonia walking around town with porticos, sometimes she writes in his notebook: “For me, writing has always felt like praying, even when I wasn’t writing prayers, as I was often enough. You feel that you are with someone.” “I’m writing this in part to tell you that if you ever wonder what you’ve done in your life, and everyone does wonder sooner or later, you have been God’s grace to me…”

“I have spent years of my life lovingly absorbed in the thoughts and perceptions of . . . people who do not exist,” she says. “Dawn and its excesses always reminded me of heaven, a place where I have always known I would not be comfortable.“The world don’t want you as long as there is any life in you at all.” ” By the way: “You must forgive in order to understan.” She has lost her point.

“It was a dark and clouded night, but the tracks led to the lake like a broad path. Mrs. Sylvie walked in front of Pastor. They stepped on every other tie, although that made their stride uncomfortably long, because stepping on every tie made it uncomfortably short. But it was easy enough. Pastor followed after Mrs. Sylvie with slow, long, dancer’s steps, and above them the stars, dim as dust in their Babylonian multitudes, pulled through the dark along the whorls of an enormous vortex–for that is what it is, Pastor have seen it in pictures–were invisible, and the moon was long down. Pastor could barely see Sylvie. He could barely see where he put his feet. Perhaps it was only the certainty that she was in front of his, and that he need only put his foot directly before him, that made him think he saw anything at all.”

As I said “Evening was her special time of day. She gave the world three syllables and indeed I think she liked it so well for its tendency to smooth, to soften. She seemed to dislike the disequilibrium of counterpoising a roomful of light against a worldful of darkness. Mrs Sylvie in a house was more or less like a mermaid in a ship’s cabin. She preferred it sunk in the very element it was meant to exclude.”

So, how we survive as humans…“Our humanity consists in the fact that we do more than survive, that a great part of what we do confers no survival benefit in terms presumably salient from the Pleistocene point of view.”“The difference between theism and new atheist science is the difference between mystery and certainty. Certainty is a relic, an atavism, a husk we ought to have outgrown. Mystery is openness to possibility, even at the scale now implied by physics and cosmology. The primordial human tropism toward mystery may well have provided the impetus for all that we have learned.”

“For need can blossom into all the compensations it requires. To crave and to have are as like as a thing and its shadow.” “So you must not judge what I know by what I find words for.”“When Jesus describes Judgment, the famous separation of the sheep from the goats, he does not mention religious affiliation or sexual orientation or family values. He says, “I was hungry, and ye fed me not” (Matthew 25:42).”

Why do we have to go? she asks himself.“Why must we be left, the survivors picking among the flotsam, among the small, unnoticed, unvalued clutter that was all that remained when they vanished, that only catastrophe made notable?” (see Housekeeping) “We are part of a mystery, a splendid mystery within which we must attempt to orient ourselves if we are to have a sense of our own nature,” she knows it. “I thought I had learned not to set my heart on anything,” she says.Our dream of life will end as dreams do end, abruptly and completely, when the sun rises, when the light comes.“So she prayed, Lord, give me patience. She knew that was not an honest prayer, and she did not linger over it….it cost her tears to think that her situation might actually be that desolate, so she prayed again for patience, for tact, for understanding–for every virtue that might keep her safe from conflicts that would be sure to leave her wounded, every virtue that might at least help her to preserve an appearance of dignity, for heaven’s sake.” “We live on a little island of the articulable, which we tend to mistake for reality itself.” “We human beings do real harm. History could make a stone weep.” Only one time I saw my father, she told. “And there I was, trudging through the same old nowhere, day after day, always wanting to slow down, to sit down, to lie down, with my father walking on ahead, no doubt a little desperate, as he had every right to be.” Though, she remembers the friends gratitude to her mother always. Once someone came to her and “would come to me and ask me how the Lord could allow such a thing. I felt like asking them what the Lord would have to do to tell us He didn’t allow something.” But she henceforth constantly prayed: “And I’d pray for them. And I’d imagine peace they couldn’t expect and couldn’t account for descending on their illness or their quarreling or their dreams.”

“There are a thousand thousand reasons to live this life, every one of them sufficient.” “…morality is a check upon the strongest temptations,” Marilynne Robinson in Housekeeping said. The world is not a great miracle- a pity! There is, for example, belonging, reclamation, recovery. “There would be a general reclaiming of fallen buttons and misplaced spectacles, of neighbors and kin, till time and error and accident were undone, and the world became comprehensible and whole,” Marilynne Robinson said. Today the act of murder, killing on the agenda now! So, the roman pope, he is like ocean big enough to protect us from the Lord’s judgment when we decide to hammer our plowshares into swords and our pruning hooks into spears, in contempt of the will and the grace of God, I suppoese, and I paraphrase the words of the great writer in Gilead. “When the lord says you must ‘become as one of these little ones,’ I take Him to mean you must be stripped of all the accretions of smugness and pretence and triviality.”For the kingdom of heaven belongs to the little ones! So, there is an earned innocence, I believe, which is as much to be honored as the innocence of children. Truth is not none of us, but always makes what is right and beautiful …You are so good, they are people around. Be with the living JesusChrist, who is alive, already it does not hide him the empty tomb.

 

 

 

It’s about finding inspiration and being passionate about where you live. I’m glad you stopped by

In search of self-portrait, by stanislaw Barszczak

(This is a blog for people looking for books, interesting lyrics, the aspiring writers and anyone who dreams of travel. It’s about finding inspiration and being passionate about where you live , specifically centre Poland. I’m father Stanley, and I’m glad you stopped by)

This is my blue period in the life. Today will begin with approximations of postmodernism. The term postmodernism has been applied both to the era following modernity, and to a host of movements within that era (mainly in art, music, and literature) that reacted against tendencies in modernism. Postmodernism includes skeptical critical interpretations of culture, literature, art, philosophy, history, linguistics, economics, architecture, fiction, and literary criticism. Postmodernism is often associated with schools of thought such as deconstruction and post-structuralism, as well as philosophers such as Jacques Derrida, Jean Baudrillard, and Frederic Jameson. Though, postmodernism falling into a subjective pleasure now (see german Lust). Narcissism, disease of our time! I’m riding a little contemporary world, to find new hope! Is not the end of my trip, stared at the landscape of the earth. There are lots of controversies in the world. As a prisoner of that era, I would like to reveal the magic of the Christian like magic jump skier! And through the eyes of a child!

At times we are unwanted, for we have no money. From time to time I’m going to the Muslims! The last messenger Muhammad receive me. His sect has faith and partially is right. The Catholic Church there is no truth in this historical era. May it finally found. As far as I could, helped I this institution to coexist with today’s world. But I can not help him yet. Even my finger denounces, makes a gesture of history. For me, no longer will a good man. Although we still are a third Millenium. I assert, religion is responsible for the faults of today, I put that idea behind many contemporary critics. The world is goverend throgh a violence, also a power of a religion, not only the interests of states…

I announce nuovo ordo seclorum! The world is placed on the head, there is no morality. So I have to repeat, I believe in God! And not based on scientific arguments. Though for God cosmological constant at least! The complexity of physics, unpredictability and diversity of life. We need a creator! “How fathomless the mystery of the Unseen is! We cannot plumb its depths with our feeble senses – with eyes which cannot see the infinitely small or the infinitely great, nor anything too close or too distant, such as the beings who live on a star or the creatures which live in a drop of water… with ears that deceive us by converting vibrations of the air into tones that we can hear, for they are sprites which miraculously change movement into sound, a metamorphosis which gives birth to harmonies which turn the silent agitation of nature into song…,” Guy de Maupassant said.. But I. Kant speaks of God as the position!
So, I worry, we kill everybody!There is a new tragedy, era of a new barbarism, culture relativity, rejection Western cultur, gigantic muslime population. God had created man as his image, the bible says. Muslims preach: god has created man through divine verbal mission (see Angel Gabriel, relation non linguistic). Greater will extremely powerfull in Islamic world. For that reason Salman Rushdie warns against radical Islamism…Though the pope, there isn’t my team on, he said. Why the Pope these days goes to Sweden, perhaps to die. After all, he can do the same occurring in the media.“It is the lives we encounter that make life worth living.” Because “it is the lives we encounter that make life worth living,” I think…

Very particular relation with english language had Hemingway, Joice, for example, earlier context was dofferent. So, at present you do something strange in english language. Though the language is abilang. I would like to have a language, standing above all other languages, the language of which all others are. What I notice today, story is not now. Though I like magic power in literature. But art is expression of literature, not created. Kafka tells never. And Kant writes at the end of his Critique of the clean reason: Creator needed… On the brutal time religions, they turn away from God! Rushdie predicts the end of religion. In the history of mankind there is the main character of Geronimo. But he symbolizes the lack of alteration for the better, change one’s to the other life (loss). I’m interested in those characters. “Two Years Eight Months and Twenty-Eight Nights,” by Salman Rushdie will be published round the world in the English language recently. Set in the near future after a storm strikes New York City, Two Years features a gravity-defying gardener called Geronimo, and Dunia, princess of the jinn. These pre-Islamic folklore creatures, the novel tells us, “are not noted for their family lives (But they do have sex. They have it all the time.)”. They tend to be amoral, sneaky, lustful, power-hungry and irreligious. Rushdie adds his own chuckling rubric: “We humans have everything else, but not endless sex. Even endless sex after a couple of millennia probably gets a little tedious.” He has trawled a sea of Indian and Arabian wonder tales for this novel, such as The Arabian Nights and the Panchatantra, hauling all of it into a baroque and barnacled fantasy narrative. “The source material is a great storehouse of tales I grew up with, that made me fall in love with reading,”Rushdie says. In terms of views Rushdie remains a question, or patriotism with religion too must disappear? Because “patriotism is a kind of religion; it is the egg from which wars are hatche,”someone said.

Reinhold Messner, the winner of all eight thousand peaks in the Himalayas, writes: my sex the most, when I look at the rock! I love the program the Hardtalk by Mr Stephen Sucker on BBC. Stephen Sackur was a BBC foreign correspondent for 15 years, based in Cairo, Jerusalem, Brussels and Washington DC. From the fall of the Berlin Wall to the toppling of Saddam Hussein he’s covered wars, revolutions and delivered some memorable scoops. He was the first journalist to report on the aerial bombardment of a convoy fleeing Kuwait City which brought the 1991 Gulf War to a close, and the first to reveal the mass graves in Iraq discovered after the fall of Saddam. He has interviewed Presidents Clinton and Bush, won awards for his reporting of 9/11, the assassination of Yitzhak Rabin and the civil war in Sri Lanka. In 2010 he was named Outstanding International TV Personality by the Association of International Broadcasters.

He said: If you’re endlessly curious about what makes powerful people tick and you love to ask questions, what’s the best job in the world? Answer: Presenting HARDtalk. “Hardtalk is a unique interview show,” says Stephen Sackur who has occupied the HARDtalk hotseat for the last seven years/…/ A good interview starts with exhaustive research and ends with intense exchanges that can be a revelation.” “Where else do you get half an hour, one-on-one to quiz the men and women who shape our world? “It’s not about soundbites or political posturing, nor is it a platform for celebs to plug their latest book. It’s intelligent talk based on challenging questions. Sackur’s list of a HARDtalk presenter’s vital assets: A thick skin, Unquenchable curiosity, A good pair of ears, Brilliant research from a crack production team. “We have the time to dig deeper with our guests. To take them to the territory where the tough questions lie. But it only works if we have done our homework.” “A good interview starts with exhaustive research and ends with intense exchanges that can be a revelation. Having plenty of on-the-ground reporting experience from the world’s hotspots doesn’t do any harm either.” Among Sackur’s memorable cultural encounters were Gore Vidal, Annie Lennox, Charlize Theron and Vladimir Ashkenazy. Sometimes the usual HARDtalk rules get forgotten. “HARDtalk isn’t about shouting, or point-scoring. It’s about asking the intelligent questions our audience would be asking if they had the chance to sit in the HARDtalk chair. “As long as the privilege is mine, I’ll cherish it, he said.”

I got ambush. History, is a nightmare from which I am trying to awake, Joyce said. I confess that I do not see what good it does to fulminate against the English tyranny while the Roman tyranny occupies the palace of the soul/…/You forget that the kingdom of heaven suffers violence: and the kingdom of heaven is like a woman, then he mentioned.Though we don’t the end. you can’t bring back. There is not past, no future; everything flows in an eternal present. We are so powerless, those defenseless, those not knowing and small on the buckthorn mud, which circulates, soggy with water drops, Guy de Maupassant said.

“Our memory is a more perfect world than the universe: it gives back life to those who no longer exist,” somebody said. I’m insulated, it is frustrating … The women say: we have a position, but we have no power (Macht). Die Macht ist an die Hande der Manner … So, the image of education are important today. Because Ayn Rand once have mentioned: I hate you for your integrity. You make a strong individuality … Useful-sensual, the twine to connect, Messner wrote … I am motivated to write you these words, because in front of me in the mountains avalanche, also on the back of avalanche. However, climbing on the mountain, go upper in, it is “useful,” and interesting! So, I’m interested in your own experience, to have a clan, a small community, and with it to share experiences. lifelong serve I obviousness of life. We are in the mountains now, and I just saw there injustice (german Ungerechtigkeit), the worst experience in my life … So, I’m not!

Sister Faustina Kowalska saw hell, seven tortures according to our sins! We do not live, Salman Rushdie says, we aren’t steel (constant), but intelligent creatures only! Mother looks at her son, who died (see “One hundred Years of Solitude” by Gabriel Marquez) What starts here, changes the world! So, make the world the best possible! Let’s believe in a day of Mercy! before the last day of coming of God! in a day of Salvation. And that means you have to stand in confidence with Jesus forever! In the democratic world religion plays a role? Extreme religion believe, rassism movement, minority, majority, enormous diversity. Today religion achieves political dimension. Though religion is privat fenomena. It’s not my business (to criticize pope), it’s not my team on…

My life is the greatest value, too much to give it up without a fight. It’s not that I hate. I know just, how insignificant suffering, I know the pain you have to overcome and reject rather than accept as part of their soul and eternal scar on the vision of life. Someone asked Francis, do you know the man who is the most perverted? – He aswered,who has no purpose. Morality applies only to those situations when a person can choose. Then, you choose the religion of moral! I see black pedagogy now. I recently read an interview: “A Rustle in History”, Conversations with Boualem Sansal by Dinah Assouline Stillman. Boualem Sansal: “I make literature, not war. . . . Literature is not Jewish, Arab, or American. It tells stories to everyone.” These are the words of Boualem Sansal, an exceptionally brave and talented Algerian writer and recipient of several literary awards in France and Europe. -How did the urge to write come to you? Boualem Sansal: Because of my country’s woes: I found myself engulfed in war, violence, nonsense, and stupidity. . . . You think there must be something to understand, maybe there is a meaning behind all this. You try to sort out ideas, and writing is good for that purpose… The excessive violence and frothing at the mouth expressed by a few just took me by surprise: “This individual is attacking our most sacred things!”

-What pains you the most in your country? BS: As a society we do not do anything to change anything, but within the family or between friends, we rebuild the world every day. It requires some courage, and hard work, to make these changes, but we do not have that kind of courage.-What do you think could bring more hope to the Algerian youths whose main dream seems only to leave the country? BS: For the moment, it is their only dream. They do not engage in their country’s future. However they are very ingenious at finding ways to leave the country. Either they embark on long years of studies that do not exist in Algeria, or they try to hoard as much money as they can to be able to leave the country. Our youths live in permanent frustration because of television, which shows them other horizons, other ways of living. It is terrible; they live in poverty and in constant sexual frustration because of our traditions…If we were the same age, Albert Camus and I would have been friends; we would have gone to the same school since our two streets are very close.In the ‘70s, years after Algeria became independent in July 1962-I was then in my twenties—his novel L’étranger came into my hands and as soon as I read it, it was a revelation for me: Camus was evoking a world in which I had been living but which had utterly vanished.

-What were your fellow citizens’ reactions? Did they approve of you, support you, or vilify and threaten you? BS: Both, but with a kind of ethnic separation: in Kabylia, the dominant Berber region, I am a hero. The Arabic-speaking people have disliked me for a long time, since the publication of Le Serment des Barbares (The barbarians’ oath), to be precise. So I convinced those who were already convinced. But a few other people reacted with genuine surprise: “We didn’t know!” For example, in Petit éloge de la mémoire, I gallop through three thousand years of Algeria’s past, which stunned the Algerians, who did not know their own history. -When you went to the Salon du Livre in Paris in 2008, for which Israel was guest of honor, you stuck to your position, differing from the single-party position in your country. You angered your government and even intellectuals in the Muslim countries that boycotted the event. Weren’t you concerned not only about your books being forbidden but for yourself, like Salman Rushdie before, about having a fatwa issued against your life? BS: Yes, certainly, and sometimes it can be physically painful, but what to do? I received threats, and also pleas, when they saw my determination to go: “Brother Sansal, we beseech you to change your mind.” The world is crazy! Israel is a country with legal standing; it does not make sense. -How can you bear to stay in Algeria, in spite of what you criticize in your country? BS: If one can help advance matters, change things by fighting against inertia and fear, it is worth staying and fighting. I criticize President Bouteflika as one of the worst of our leaders, but I also criticize my fellow citizens too: you voted for him, now you have to suffer him!(see World Literature Today, Sept. 2012, 16–19).

In 2015, the writer published a new book, “2084. The end of the world” by Boualem Sansal. Paris. Gallimard. 2015. 275 pages. Boualem Sansal often writes about the power of religion in north Africa. In 2084, his seventh novel, which won the Grand Prix du Roman from the Académie Française, the political domination found in Orwell’s novel is replaced by a religious domination. Sansal invents a religion, which will be put in place in the future, in which everyone is in submission to a god who has imposed a system of certitudes. No one can question the truths that Abi, the ruler who represents the god Yölah, has decreed. Screens repeat the ruler’s words and his picture; waves enter men’s brains and keep them from thinking. Ati, who has suffered from tuberculosis and spent two years in a sanatorium, meets an archaeologist, Nas, who has found evidence of a village in which men escape the power of Yölah. Nas has discovered “that religion can be based on lies, not on truth.”

Ati realizes that he too cannot accept Abi’s truths. After returning to his native city, he meets another man, Koa, who is similarly disturbed. The two men visit the ghetto of Qodsabad, where they find women who live freely, without bandages over their breasts, and without covering their faces. Ati and Koa decide to find Nas and then visit a village beyond the power of religion. Although Koa is told he is to be a judge in the trial of a woman who will be tortured and killed, he is unable to accept this role, and the pair manage to arrive in Abigouv, the luxurious realm of the rulers. There they learn that Nas has committed suicide under obscure circumstances. The clans who are fighting for power cannot accept Nas’s belief in the existence of a region before Abistan was created. Ati and Koa meet Toz, who has built a life for himself beyond the power of the clans and even constructed a museum of the twentieth century, before the mythical date of 2084. Although Koa is killed, Ati plans to find the frontier, a region that Nas had found. Ati realizes that Abistan is built on a lie, upon which the rulers have invented history and geography.

While these adventures are told in some detail, much of the novel is based on explanations of the force of the religion and its power over the inhabitants with little description of characters or events. Ati is not a hero with whom a reader could sympathize. Sansal bases the religion of Abistan on a parody of Muslim doctrine. The language is abilang, an invention of the rulers. There are nine prayers each day, frequent torture of misbelievers, and the refusal to consider that any events took place before Abi’s rule.( see, text by Adele King, Paris, see WLT, 2016)

Deep thruth we say. We should be more responsible for yourself! Prepared also for any religion concert politically! How to get, how to grab, capture the young people? Global day of young people every three years, like in the Catholic faith, is it enough? But I’m an optimist, religion will not die so quickly. Less fatalism. If I have an idea for criticism of religion? I have no idea, I just novelist. I do things. Though, I also see moderizing idea, conflict of the cultures, clush of the civilisations, moderation… As the Cristians we are called to the closest friendship with God. We are the temple of God, where Peter lives . We are called to proclaim the passion and resurrection of Jesus Christ as our Lord. But on planet earth, we are all brothers.

 

Na wspomnienie Pana Andrzeja Wajdy

Ojczyzna jako myśli i uczucia

Jak to się dzieje, że człowiek czuje się w Polsce jak w domu? że mówi: To jest mój dom? Odpowiedź prowadzi przez zawiłości skomplikowanych uczuć, i pokazuje, co ojczyzna dzisiaj oznacza i jak można nadal pozostawać otwartym na to co skądinąd obce.

Od wzrastania w małym, tam gdzie czuje się jedno z szczególnych więzi, od tych związków, które odbiły się najmocniej w pamięci, należy doświadczać duszy, umysłu i ducha, także z ulatywania, wygnania i śmierci, z tęsknoty za utraconą ojczyzną, z rodzimych fantazji i intymnych myśli, bliskości i obcości- należy opowiadać się za ojczyzną.

Pisarze polscy podejmowali problem wielkiej tęsknoty za ojczyzną w swoich dziełach. Na początku warto wspomnieć o bohaterach wykreowanych na wielkich patriotów starających się ciągle myśleć o ojczyźnie, i dla niej działać. Przykładem takiej postaci może być ks. Robak, w powieści A. Mickiewicza „Pan Tadeusz” . Początkowo przyłącza się on do wojsk napoleońskim, a potem próbuje zorganizować powstanie na Litwie, aby wyzwolić kraj znajdujący się pod zaborami. Świat opisywany w utworach, jak by go nie porównać do ojczyzny to Polska jest zawsze najpiękniejsza. Perspektywa, z jakiej jest ona ukazywana pokazuje nam tylko same zalety, wszystko jest piękne, młode, żywe. Potwierdza to opis ogrodu w P. Tadeuszu, gdzie wszystkie rośliny są ukazane w najpiękniejszej fazie swojej wegetacji. Służy to do pokazania, że to nasz kraj jest najpiękniejszy. Nie warto zapomnieć o wielkiej tęsknocie do kraju ojczystego. Jak Skawiński, który przez czytanie książek polskich zapomniał włączyć latarni, albo podróżnik w sonetach krymskich, któremu wydawało się, że usłyszy głos z Litwy. Tak więc polscy pisarze podejmowali temat tęsknoty za ojczyzną poprzez odpowiednie kreowanie bohaterów, pokazywanie całego piękna polski i tego jak mocno można za nią tęsknić.

Podczas poszukiwania polskiej ojczyzny i jej znaczenia dla życia pomagają między innymi poeci: “Rzadko na moich wargach – Niech dziś to warga ma wyzna –Jawi się krwią przepojony Najdroższy wyraz: Ojczyzna. Widziałem, jak się na rynkach Gromadzą kupczykowie, Licytujący się wzajem, Kto Ją najgłośniej wypowie. (…) Lecz brat mój najbliższy i siostra, W tak czarnych żałobach ninie, Ci wiedzą, że chowam tę świętość W najgłębszej serca głębinie.”(Jan Kasprowicz, „Rzadko na moich wargach”)

“Święta miłości kochanej ojczyzny, Czują cię tylko umysły poczciwe! Dla ciebie zjadłe smakują trucizny, Dla ciebie więzy, pęta nie zelżywe. Kształcisz kalectwo przez chwalebne blizny, Gnieździsz w umyśle rozkosze prawdziwe. Byle cię można wspomóc, byle wspierać, Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać.”(Ignacy Krasicki, „Hymn do miłości ojczyzny”)

“Kochasz ty dom, rodzinny dom, Co w letnią noc, skroś srebrnej mgły, Szumem swych lip, wtórzy twym snom A ciszą swą koi twe łzy? Kochasz ty dom, ten stary dach, Co prawi baśń o dawnych dniach, Omszałych wrót rodzinny próg, Co wita cię z cierniowych dróg? (…) Kochasz ty dom, rodzinny dom, Co pośród burz, w zwątpienia dnie, Gdy w duszę ci uderzy grom, Wspomnieniem swym ocala cię? O, jeśli kochasz, jeśli chcesz Żyć pod tym dachem, chleb jeść zbóż, Sercem ojczystych progów strzeż, Serce w ojczystych ścianach złóż!…” (Maria Konopnicka, „Kochasz ty dom”)

“Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba Podnoszą z ziemi przez uszanowanie Dla darów nieba… Tęskno mi, Panie… Do kraju tego, gdzie winą jest dużą Popsować gniazdo na gruszy bocianie, Bo wszystkim służą… Tęskno mi, Panie…”(Cyprian Kamil Norwid, „Moja piosnka”)

“Ty broniąc siebie wbrew wszelkiej nadziei, Broniłaś jeno od czarnej rozpaczy Wiary, że wolność, prawo, moc idei Nie jest czczym wiatrem ust, ale coś znaczy. Duchową bronią walczyłaś i zbroją, 0 którą pękał każdy cios obuchem. Więc dziś myśl każdą podłóż ziemią swoją I każdą ziemi swej piędź nakryj duchem. Żadne cię miana nad to nie zaszczycą, Co być nie mogło przez wiek twą ozdobą! Polsko, nie jesteś ty już niewolnicą! Lecz czymś największym, czym być można: Sobą!” (Leopold Staff, „Polsko, nie jesteś ty już niewolnicą!”)

“Nie ma kraju, skąd nie będę tęsknił Do dawnych, szarych ulic. Złamie się w żałości każdy krzyk zwycięski, We wszystkich dawność się rozczuli. Nie ma ziemi, na której bym spoczął Bez szarego, dawnego wspomnienia. Wszędzie, wszędzie moim oczom Jedno jest do patrzenia. Nic mnie, nic nie uspokoi, Nic w porywie już nie zatrzyma. Wiecznie otworem nade mną stoi Niebo – ziemia moja rodzinna.”(Julian Tuwim, „Nie ma kraju…”)

” Bez tej miłości można żyć, Mieć serce suche jak orzeszek, Malutki los naparstkiem pić Z dala od zgryzot i pocieszeń, Na własną miarę znać nadzieję, W mroku kryjówkę sobie wić, O blasku próchna mówić „dnieje”, O blasku słońca nic nie mówić.”(Wisława Szymborska, „Gawęda o miłości ziemi ojczystej”)

“Wiem, że nie ucisk i chciwe podboje, Lecz wolność ludów szła pod Twoim znakiem, Że nie ma dziejów piękniejszych niż Twoje I większej chluby niźli być Polakiem. Jestem jak żołnierz na wszystko gotowy I jak w Ojczyźnie, tak i w obcym kraju Czuwam i strzegę skarbu polskiej mowy, Polskiego ducha, polskiego zwyczaju”(Jan Lechoń, „Hymn Polaków na obczyźnie”)

“Wiele pieśni na świecie ze stulecia w stulecie, ale jest ton jedyny, z samej głębi, z głębiny; od kolebki do grobu ton ten idzie za tobą; byle szmer, byle nuta, a już wiesz, że to tutaj; szyba w słońcu uśpiona – pelargonia czerwona; parę gwiazd, parę ptaków, a już wiesz, skąd ten akord”(Konstanty Ildefons Gałczyński, „Ojczyzna”)

“W twojej ojczyźnie karki się zgina Przed każdą władzą, Dla zwyciężonych – wzgarda i ślina, Gdy ich na kaźń prowadzą. W ojczyźnie twojej do obcych w wierze Bóg się nie zniża. Moja ojczyzna świat cały bierze W ramiona krzyża. (…) Chociaż ci sprzyja ten wieczór mglisty I noc bezgwiezdna, Jakże mnie wygnasz z ziemi ojczystej, Jeśli jej nie znasz?”(Antoni Słonimski, „Dwie ojczyzny”)

“Mnie ta ziemia od innych droższa, ani chcę, ani umiem stąd odejść, tutaj Wisłą, wiatrami Mazowsza przeszumiało mi dzieciństwo i młodość. W moim oknie pole i topole, i ja wiem, że to właśnie – Polska. Stąd i radość, i chmura na czole, tutaj słowa me zbroję jak wojska.”(Władysław Broniewski, „Mój pogrzeb”)

“Piękno jest na to, żeby zachwycało. Nie znam piękniejszej nad piękno Ojczyzny, w której minąwszy przeznaczeń mielizny warto zanurzyć obolałe ciało. Pychy się wyzbyć.”(Jacek Kaczmarski)

Odsłaniamy ojczyznę z naszymi latoroślami, wilczkami z za miedzy, piękną młodzieżą, odpowiedzialnymi rodzicom, spracowanymi mieszkańcami ziemi między Odrą i Bugiem, i bezimiennymi uchodźcami. Istnieje anegdota o Ignacym Paderewskim. Premier Francji Clemencau nie ukrywał zdumienia na wieść o tym, że Ignacy Paderewski nie pije alkoholu do posiłku. Jak to? – dziwił się Clemencau – My we Francji mamy nawet takie powiedzenie – „pijany jak Polak”. Na to Paderewski – A my w Polsce mówimy „grzeczny jak Francuz”. I widzi pan, oba powiedzenia można między bajki włożyć.

Na śladach polskiego uczucia, także zamkniętych w poezji, uczymy się nieustannie być mieszkańcami Państwa, któremu na imię Polska. Od kiedy świat przychodzi, to ojczyzna jest home, Heimat. Nie jest bodźcem, impulsem, to nie jest żaden wpływ na ludzi, ona jest. Ojczyzna, to jest to, co pozostaje w każdym wewnątrz, a każdy ma w nią wgląd. Ojczyzna, dzieci, emigrańci. Należy odnaleźć ojczyznę. Jakie przeszłe momenty życia pozostają ważne dla nas. Czym był obraz naszych doświadczeń w dzieciństwie, tym owocuje w dorosłym życiu. Bo na początku był dom, moja ojczyzna. A piszemy ojczyznę całym swoim życiem. Piszący te słowa wyraża się jeszcze o niej nierzadko jako szalony kaskader, fotoreporter himalaista. I czasami to wszystko może zabrzmieć sentymentalnie, ekstrawagancko i niejasno, ale za to niech będzie szczere.(ks. stanisław Barszczak)

Cesarz i kobiety

Pani Walewska (opracowanie Stanisław Barszczak)

I

Ludzie genialni są jak meteory. Ich przeznaczeniem jest by, spalając się, przydali blasku epoce, w której żyją, miał się wyrazić Napoleon w dyskursie w Lyonie. Żołnierze armii Włoch! Prowadzę was na najurodzajniejsze równiny świata. Znajdziecie tam honor, chwałę i bogactwo. Czyżby miało wam zabraknąć odwagi? To jeden z pierwszych rozkazów Napoleona. Oto człowiek! Napoleon stwierdził po rozmowie z Goethem w Weimarze. Od wzniosłości do śmieszności jest tylko jeden krok. To słowa powiedzenie przez Napoleona w czasie ucieczki z Rosji, w grudniu 1812.

Życie prywatne Napoleona było nie mniej burzliwe niż wojny oraz polityka i również nie przyniosło mu szczęścia. Pierwszą kobietą w życiu Napoleona była paryska prostytutka, a przyszły cesarz miał wówczas 18 lat. Przeżycie to pozwoliło mu na przełamanie zahamowań i od tej chwili Bonaparte wiódł dość swobodne życie erotyczne. Kontakty z kolejnymi partnerkami pozwalały mu na doskonalenie umiejętności erotycznych – przyszły cesarz traktował bowiem kobiety instrumentalnie, widział w nich narzędzie budowania kariery.

W 1793 roku rodzina Bonapartów musiała opuścić Korsykę i młody porucznik znalazł się w Marsylii. Nawiązał tam romans z Charlotą Mielton, która zaprotegowała go u członka Konwentu Narodowego Paula Barrasa. Bonaparte dostał awans i niebawem odznaczył się przy oblężeniu Tulonu, co przyniosło mu uznanie władz rewolucyjnych.

Napoleon (jeszcze Buonaparte) szybko się uczył i wkrótce został kochankiem Katarzyny, żony generała Jeana Carteaux. Protekcja pani generałowej wystarczyła, aby mianowano go dowódcą artylerii w Tulonie, a niebawem otrzymał również awans na generała brygady. Nigdy tego Katarzynie nie zapomniał, już jako cesarz obdarzał ją kosztownymi prezentami, a po śmierci męża zapewnił jej rentę dwukrotnie wyższą niż obowiązująca.

Kariera nie przeszkadzała mu jednak w poszukiwaniach zamożnej żony, rozważał nawet kandydatury pań w wieku własnej matki. Pierwszą jednak kobietą, z którą faktycznie chciał się ożenić, była 16-letnia Desiré Clary. Poznał ją w Marsylii, dziewczyna była rodzoną siostrą żony brata Napoleona, Józefa. Kilka lat po zerwaniu z Bonapartem wyszła za generała Jana Bernadottego i w 1818 roku została królową Szwecji oraz Norwegii. W tym czasie jej dawny narzeczony przebywał już na Wyspie Świętej Heleny…

W Paryżu Napoleon ponownie trafił pod protekcję Barrasa, który stał się jedną z najpotężniejszych person we Francji. Czasy dyrektoriatu (1795–1799) były chyba okresem największej swobody obyczajowej w dziejach Francji – po obaleniu dyktatury jakobinów w Paryżu zapanowało prawdziwe szaleństwo. Bale zamieniały się w orgie seksualne.
Barras preferował jednak bardziej wyrafinowane rozrywki, lubił kameralne przyjęcia dla kilkorga gości. Panie biorące w nich udział nie należały do pruderyjnych, często jeszcze przed zakończeniem kolacji pozbywały się strojów. Jedna z kochanek Obywatela Dyrektora, Józefina de Beauharnais, miała stać się największą miłością Napoleona.

Przyszła cesarzowa Francuzów urodziła się w 1763 roku na Martynice i w wieku 16 lat poślubiła wicehrabiego Aleksandra de Beauharnaisa. Na świat przyszło dwoje dzieci, związek jednak nie należał do udanych i w chwili wybuchu rewolucji małżonkowie żyli w separacji. Józefina była piękną kobietą, zachowane relacje jednoznacznie podkreślają jej fantastyczną figurę, wdzięk i elegancję. Listę jej partnerów erotycznych można byłoby ciągnąć w nieskończoność. W czasie dyktatury jakobinów oboje małżonkowie (niezależnie od siebie) znaleźli się w więzieniu, a pan wicehrabia został zgilotynowany. Józefina miała więcej szczęścia, obalenie Robespierre’a ocaliło jej życie. Po wyjściu z więzienia została wraz z dziećmi bez środków do życia. Poszukiwała możnego protektora i ostatecznie została jedną z kochanek Barrasa. Po roku Obywatel Dyrektor był nią już jednak znudzony i podsunął Kreolkę Bonapartemu.

Każde liczyło na majątek drugiego. Mylnie, ale Józefina miała kontakty w eleganckim świecie, a on był zdolny i ambitny. Zaraz po ślubie zmienił zresztą nazwisko na francusko brzmiące Bonaparte, a posagiem żony okazała się nominacja na dowódcę armii Italii.
Generał spóźnił się na ślub kilka godzin, Józefina podała fałszywą datę urodzin (odmłodziła się o dwa lata), Napoleon również (dodał sobie rok), a jego świadek był niepełnoletni. Noc poślubna zakończyła się katastrofą, ulubiony mops Józefiny ugryzł przyszłego cesarza boleśnie w łydkę i piękna Kreolka przez kilka godzin musiała opatrywać pokaleczonego męża. Miesiąc miodowy trwał zaledwie dwa dni, Napoleon udał się bowiem na front, natomiast generałowa rzuciła się w wir erotycznych rozrywek. Podobno jej kochanków liczono w dziesiątkach, ale jej stałym faworytem został przystojny oficer huzarów Hipolit Charles. Cały Paryż nazywał Bonapartego generałem rogaczem. Napoleon odnosił w Italii zwycięstwo za zwycięstwem, znajdował jednak czas, aby codziennie pisać do żony. Ta odpowiadała rzadko.

Napoleon wielokrotnie prosił ją o przyjazd do Włoch. Józefina zwodziła bohatera narodowego, a kiedy ostatecznie doń ruszyła, towarzyszył jej piękny huzar. Nic dziwnego, że Bonaparte chciał go rozstrzelać pod pozorem malwersacji finansowych… Pani Bonaparte miała nieprawdopodobny wpływ na męża i potrafiła ułagodzić jego gniew, nie zrywając intymnych kontaktów z Hipolitem. Gdy jednak Napoleon wyruszył na podbój Egiptu, na bieżąco otrzymywał o tym informacje z Paryża, szczególnie od matki. Nie uspokoił go nawet romans, jaki w Egipcie miał z żoną jednego z oficerów. W Paryżu ponownie jednak dał się przebłagać żonie. Tym razem do przeprosin męża Józefina zaangażowała także własne dzieci, które Napoleon bardzo lubił.

Niebawem zresztą, jako Pierwszy Konsul, był już władcą Francji i do Józefiny zaczęło wreszcie docierać, z kim związała swój los. Oboje zamieszkali w pałacu Tuileries, a piękna Kreolka zajęła pokoje Marii Antoniny. Wreszcie zaczęła być wierną żoną (a może tylko bardziej ostrożną), natomiast Bonaparte brał odwet za całe lata upokorzeń. Gustował w aktorkach – niemal połowa jego kochanek wykonywała ten zawód. Cały Paryż plotkował o jego romansie z Marguerite George (zwaną Mademoiselle George), dla włoskiej śpiewaczki operowej Giuseppiny Grassini wynajął willę.

„W owej dobie – pisał Albert Sylwian – jego apetyt seksualny przybrał formę wilczego głodu. Jako człowiek metodyczny zorganizował odpowiednio do tego swoje życie osobiste. O dwa kroki od biura miał wkrótce buduarek, stosowny dla szybkich, a dyskretnych spotkań”. W Saint-Cloud intymnym spotkaniom służyć miał pokój przy bibliotece, specjalny apartament przygotowano również w Tuileries.

Akurat tam niespodziewanie zasłabł w ramionach Mademoiselle George… „Popędzono po medyka i chirurga – opisywał Cousin d’Avallon – hałas doszedł do uszu Józefiny, obudził ją. Założyła peniuar, pobiegła do Bonapartego i zastała go, wciąż zemdlonego, w ramionach gołej panny George. Zaczęła się krzątać i gdy chory odzyskał zmysły, spostrzegł, że znajduje się w otoczeniu małżonki i kochanki. Wprawiło go to w gniew, który omal nie sprawił, że popadłby na nowo w stan, z którego przed chwilą się wydostał. Drżącą aktorkę odprawiono po cichutku, nigdy też nie wybaczył jej skandalu, jaki spowodowała”.

Konsula martwił brak sukcesora, myślał bowiem już o założeniu dynastii. Józefina urodziła poprzedniemu mężowi dwoje dzieci i dawała Napoleonowi do zrozumienia, że brak potomstwa jest jego winą. W tej sytuacji za ewentualnego następcę Bonapartego uważano urodzonego w 1802 roku Napoleona Karola, syna Ludwika Bonapartego i Hortensji, córki Józefiny. Konsul był do małego bratanka bardzo przywiązany, co dało powód do plotek, że sam był ojcem dziecka. Wydaje się, że Napoleon aprobował po prostu fakt, iż w przyszłości Francją miał rządzić człowiek łączący w sobie krew Bonapartów i rodziny Józefiny.

Dwa lata po koronacji jedna z kochanek cesarza, Eleonore de la Plaigne, urodziła mu syna. Cesarz nie był jednak pewien ojcostwa, całkiem niesłusznie zresztą – potomek w przyszłości miał bowiem wykazywać uderzające podobieństwo do Napoleona. Większe znaczenie dla rodu Bonapartów miała jednak inna znajomość cesarza, zawarta w Polsce. Maria Łączyńska była młodsza od cesarza o 17 lat. Dwa lata przed poznaniem „boga wojny” wyszła za mąż za starszego o pół wieku szambelana Anastazego Walewskiego i sześć miesięcy po ślubie urodziła syna, którego uznał za własnego. Badacze powątpiewają w ojcostwo sędziwego małżonka i podejrzewają, że małżeństwo z Walewskim miało po prostu zatuszować skandal.

Pani Walewska po raz pierwszy ujrzała cesarza Francuzów 1 stycznia 1807 roku w Błoniu pod Warszawą. Pomimo tłumów Marii udało się poprosić jednego z towarzyszących cesarzowi oficerów (marszałka dworu Duroca) o doprowadzenie przed oblicze Bonapartego. „Oficer spojrzał na mnie – opisywała całą scenę Maria Walewska w swoich notatkach – uśmiechnął się, wziął mnie za rękę i ku mojemu zdziwieniu podprowadził mnie do drzwi karety cesarza. Cesarz przysunął się do okna, a uprzejmy oficer przedstawił mnie, mówiąc: »Sire, ta piękna dama przebrnęła przez ten cały tłum, aby spojrzeć na ciebie«”.

Napoleon zachował się jak rasowy uwodziciel. Wziął leżący w karecie bukiet kwiatów i „na znak życzliwych intencji” przekazał go dziewczynie, wyrażając nadzieję na ponowne spotkanie. Po przybyciu do stolicy zażądał, aby odnaleziono Marię, i książę Józef Poniatowski zaprosił Walewską na bal wydawany na cześć cesarza w pałacu Pod Blachą. Dziewczyna oponowała, Poniatowski ją osobiście przekonywał, do Walewic dotarła również grupa stręczycieli złożona z najwybitniejszych polskich notabli. Pani Walewska ostatecznie skapitulowała i ku zadowoleniu Bonapartego pojawiła się na balu.

Nie zamierzała jednak zostać cesarską metresą i przez pewien czas stawiała opór. Nie pomagały czułe listy i prezenty od Napoleona, a do Marii wręcz pielgrzymowali patrioci, namawiając ją do cudzołóstwa dla „dobra Polski”. Podobnego tonu używał również Bonaparte, pytając: „Czy nie mogliby pogodzić szczęścia twego narodu z naszym szczęściem osobistym?”. Pani szambelanowa ostatecznie uległa, zamieszkała nawet ze swoim cesarskim kochankiem na Zamku Królewskim. I zakochała się w Bonapartem…

Najpiękniejszymi chwilami związku Napoleona i pani Walewskiej były trzy zimowe miesiące spędzone w zamku Finckenstein (obecnie Kamieniec Suski niedaleko Iławy). Zachowywali się jak małżeństwo w czasie miesiąca miodowego, a rozluźniony cesarz pozwalał sobie na dwuznaczne żarty. Mawiał do partnerki, że „choć jest dla wszystkich dębem, dla niej jednej lubi być żołędziem”…

Idylla nie trwała jednak długo, wiosną Napoleon wyruszył w pole, pobił Rosjan pod Frydlandem, a następnie zawarł z carem i królem Prus pokój w Tylży. Jednym z jego postanowień było utworzenie namiastki państwa polskiego – Księstwa Warszawskiego.
Napoleon zobaczył swoją polską kochankę dopiero kilkanaście miesięcy później, a na dłużej zamieszkali razem w 1809 roku w Schönbrunn. W międzyczasie Bonaparte powrócił do dawnych obyczajów, miewał liczne romanse, a jego głód seksualny nie ulegał osłabieniu. Zaczynał jednak odczuwać upływ lat i zdarzały mu się nieprzewidziane kontuzje. Podobno jedna z jego partnerek, ognista Włoszka, wykazała się tak dużą inwencją seksualną, że „zwichnęła mu przyrodzenie”…

Przelotne związki nie odwracały jednak uwagi cesarza od sprawy sukcesji. Wiosną 1807 roku zmarł jego pięcioletni bratanek Napoleon Karol. Bonaparte nie był zainteresowany uznaniem za następcę kolejnego dziecka Hortensji (pasierbica odziedziczyła charakter po matce, a jej wierność mężowi była mocno dyskusyjna) i zdecydował się na rozwód z Józefiną. Polecił sporządzić listę potencjalnych kandydatek na cesarzowe, a jego decyzję przyspieszyły dwie ciąże – pani Walewskiej i wiedenki Ewy Kraus.

Bonaparte zyskał pewność, że nie jest bezpłodny, i dla dobra dynastii musi zawrzeć kolejne małżeństwo. Pod koniec października 1809 roku oświadczył Józefinie, że zdecydował się na rozwód, i żona upadła zemdlona na podłogę. Kiedy doszła do siebie, zaczęła targować się o odprawę, a Bonaparte spełnił jej wszystkie życzenia. W zamian cesarzowa zgodziła się na rozwód, a Senat nadał mu moc prawną. Kardynał Fesh (brat matki cesarza) uznał małżeństwo za nieważne, wykorzystując fakt, że tuż przed koronacją Józefina poprosiła papieża o pobłogosławienie związku bez obecności i aprobaty Napoleona.

Car Aleksander odmówił zgody na małżeństwo jednej ze swoich sióstr z Napoleonem, sam zresztą był kochankiem starszej z nich, Katarzyny. Bonaparte poprosił więc o rękę Marii Luizy (Ludwiki), córki Franciszka I z dynastii Habsburgów. Ich dwór był jednym z najbardziej konserwatywnych w Europie, a miejscowe księżniczki wychowywano w purytański sposób. Maria Luiza mogła posiadać zwierzątka wyłącznie płci żeńskiej (!), a książki, z których się uczyła, miały powycinane nożyczkami „niestosowne” fragmenty. O obowiązkach żony pouczono 19-letnią dziewczynę tuż przed wyprawieniem jej do Bonapartego.

11 marca 1810 roku odbył się w Wiedniu ślub per procura, a dwa dni później Habsburżanka opuściła rodzinne miasto. Po dwóch tygodniach podróży, w lesie pod Compiégne, do orszaku Marii Luizy dołączył Napoleon, który nie miał zwyczaju bawić się w konwenanse. Wsiadł do karocy małżonki i niezwłocznie skonsumował związek…

Cesarzowa okazała się pojętną uczennicą. Wkrótce zaczęto uważać ją za nimfomankę, obawiając się o zdrowie Bonapartego. Podejrzewano nawet, że Habsburgowie wysłali ją do Paryża, aby pomściła Marię Antoninę.

„Wyczyny erotyczne, do których zachęcała go Maria Luiza – uważał doktor Passard – szybko wprawiły tego dość trzeźwego, 41-letniego mężczyznę w stan niemal stałego podniecenia erotycznego. Dotknięty priapizmem w chwili, gdy potrzeba mu było właśnie spokoju, by dzieła dokończyć w sposób godny chwały, stał się marionetką, która na widok każdej przechodzącej damy obracała głowę i poruszała członkami”.

Małżeństwo z Habsburżanką przyniosło wreszcie cesarzowi upragnionego następcę. Niemal równo rok po ślubie na świat przyszedł Napoleon II, król Rzymu i późniejszy nieszczęśliwy książę Reichstadtu.

Bonaparte jednak nadal miewał przelotne romanse i „nie bardziej niż za czasów Józefiny upierał się przy skrupulatnym dochowywaniu wierności małżeńskiej”. Podejrzewano, że z Franciszką de Pellarpa miał nawet nieślubną córkę.

Historycy zwracają szczególną uwagę na dziwne zachowanie Bonapartego podczas bitwy pod Borodino. Powszechnie uważano, że cesarz miał wówczas ciężką grypę, są jednak badacze, którzy uważają, że Napoleon cesarz miał pod Borodino nawrót źle zaleczonej rzeżączki. W czasach, gdy jeszcze nie znano antybiotyków, skuteczna kuracja wymagała kilkutygodniowych zabiegów i bezczynności pacjenta, co nie było możliwe. Niewykluczone również, że choroba ta była także przyczyną stanów podgorączkowych Bonapartego podczas bitwy pod Waterloo.

Późniejsza abdykacja oznaczała również rozstanie cesarza z Marią Luizą. Chociaż małżonkowie czule ze sobą korespondowali, zwycięska koalicja zadbała o to, aby więcej się nie zobaczyli. Cesarzowa nie odwiedziła męża na Elbie, wkrótce nawiązała zresztą romans z oficerem armii ojca, Adamem von Neippergiem. Urodziła mu troje dzieci, zanim po śmierci Napoleona zalegalizowała związek.

Na Elbie odwiedziła natomiast Napoleona pani Walewska. Wraz z nią przyjechał czteroletni Aleksander, syn cesarza i szambelanowej. Niektórzy podejrzewają, że piękna Polka miała umożliwić w niedalekiej przyszłości ucieczkę cesarza. Walewska nie była jedyną kobietą, z jaką Bonaparte miał kontakty erotyczne podczas pobytu na Elbie. Jego najbardziej znaną kochanką była piękna Adela Bolly, żona Janisa Théologusa, tureckiego dyplomaty pochodzenia greckiego.

Po klęsce pod Waterloo cesarz nie przejawiał już większej aktywności erotycznej. Na wyspie św. Heleny flirtował wprawdzie z 16-letnią Betsy Balcombe i regularnie sypiał z żoną generała de Montholon, ale schorowany nie był już specjalnie zainteresowany tą stroną życia. Zresztą na dwa lata przed śmiercią cesarza Albina de Montholon musiała opuścić wyspę i nikt już nie zajął jej miejsca. “Bóg wojny” zmarł 5 maja 1821 roku. „Bóg wojny” zmarł 5 maja 1821 roku.

Józefina pożegnała się z tym światem jeszcze podczas pobytu byłego męża na Elbie. Niewiele przeżyła ją Maria Walewska, która w 1816 roku wyszła za mąż za hrabiego Filipa d’Ornano. Rok później urodziła mu syna i niebawem zmarła na skutek komplikacji poporodowych. Jej syn ze związku z Napoleonem, Aleksander Colonna-Walewski, został ministrem spraw zagranicznych Francji (za czasów Napoleona III), a jego potomkowie żyją do dnia dzisiejszego. Maria Luiza otrzymała księstwo Parmy i Guastalli oraz panowała w nim do śmierci w 1847 roku. Jej syn z małżeństwa z Bonapartem, Napoleon II („Orlątko”), zmarł na gruźlicę w Wiedniu w 1832 roku.

II

Piękna jest Maria Walewska na obrazie François Gérarda. Maria z Łączyńskich Walewska (pani Walewska), później hrabina d’Ornano (ur. 7 grudnia 1786 w pałacu w Kiernozi niedaleko Łowicza, zm. 11 grudnia 1817 w Paryżu) – metresa cesarza Napoleona Bonaparte. Była córką Mateusza Łączyńskiego herbu Nałęcz i Ewy Zaborowskiej. W dzieciństwie (ok. 1795–1801) wraz z dwoma braćmi (Benedyktem Józefem i Teodorem, przyszłymi oficerami Napoleona) wychowywana była przez ojca Fryderyka Chopina – Mikołaja. Na początku w szkole życia otrzymywała dwóje. Ale pod koniec 1804 r. wzięła ślub z szambelanem Anastazym Walewskim z Walewic. 13 czerwca 1805 roku, po powrocie z podróży poślubnej do Włoch, urodziła syna – Antoniego Bazylego Rudolfa. Nie jest zbyt prawdopodobne, aby zniedołężniały, blisko pół wieku starszy od Marii szambelan był biologicznym ojcem tego dziecka, urodzonego niespełna 6 miesięcy po ich ślubie; małżeństwo to zatem miało może na celu ratowanie honoru panny Łączyńskiej. (Ojcem był prawdopodobnie Arkadij Suworow, cioteczny wnuk feldmarszałka rosyjskiego, odrzucony przez rodzinę Marii Łączyńskiej ze względów „patriotycznych”.) Niemniej jednak syn został uznany przez szambelana Anastazego i uważany był w późniejszych latach za podobnego do ojca.

W styczniu 1807 r. Maria Walewska spotkała się z cesarzem Napoleonem, oficjalnie po raz pierwszy widząc go podczas balu w warszawskim Zamku Królewskim, choć inni twierdzą, iż odbyło się to w pałacu Michała Poniatowskiego w Jabłonnie. Wkrótce potem, w wyniku awansów, prezentów i liścików cesarza, została jego oficjalną metresą; sprowadził ją na trzy tygodnie m.in. do swej kwatery w pałacu w Finckenstein (dziś Kamieniec) w Prusach Wschodnich, gdzie stacjonował po wznowieniu działań wojennych. W lipcu Napoleon podpisał z Rosją i Prusami traktaty pokojowe w Tylży i wyjechał do Paryża; nie jest pewne, czy zabrał Marię Walewską ze sobą.

W 1809 roku, po zwycięstwie cesarza nad V koalicją antynapoleońską, Maria Walewska mieszkała przez kilka miesięcy w pobliżu rezydującego, po zajęciu Wiednia, w pałacu Schönbrunn Napoleona. W tym czasie zaszła z nim w ciążę; powróciła do Walewic, gdzie 4 maja 1810 r. urodziła Aleksandra Floriana Józefa. Napoleon właśnie dzięki Marii przekonał się, że przyczyną braku potomka z jego małżonką Józefiną nie jest on sam. Wkrótce wziął z nią rozwód, motywowany względami dynastycznymi, po czym poślubił Marię Ludwikę, córkę cesarza Austrii (Franciszka II Habsburga), która dała mu legalnego potomka w marcu 1811 roku.

Napoleon jednak otoczył dyskretną opieką tak Marię, jak i obu jej synów, obdarowując Walewską pałacykiem w Paryżu, gdzie zamieszkała z nimi jeszcze w 1810 roku. Wkrótce nadał Aleksandrowi tytuł hrabiego oraz przynoszące zysk posiadłości ziemskie, co uniezależniło finansowo na przyszłość Aleksandra i jego matkę. Tak zabezpieczona Maria złożyła w Warszawie wniosek o unieważnienie małżeństwa z Anastazym Walewskim, jakoby zawartego pod przymusem jej matki i brata Benedykta. W sierpniu 1812 r. uzyskała rozwód (Anastazy zmarł w 1815 roku), a po kilku miesiącach – po klęsce Napoleona w kampanii rosyjskiej – pojechała do Paryża. We wrześniu 1814 roku, po abdykacji Napoleona, odwiedziła go wraz z synem i bratem Teodorem na wyspie Elbie, a ostatni raz spotkała się z nim w 1815 roku, w ciągu 100 dni pomiędzy jego ucieczką z Elby a zesłaniem na św. Helenę.

W tych latach nawiązała romans z kuzynem Napoleona, hrabią i marszałkiem Francji, Filipem-Antonim d’Ornano, z którym zawarła ślub (dopiero po śmierci Anastazego – miała z nim rozwód cywilny, ale nie kościelne uznanie małżeństwa za nieważne) 7 września 1816 r. w Brukseli. Zamieszkali razem w Liège, a 9 czerwca 1817 r. Maria urodziła Rudolfa Augusta, swego trzeciego syna. Wkrótce jednak, ciężko chora na kamicę nerkową i osłabiona przez karmienie dziecka piersią (co jej zarzucał w swych wspomnieniach, jako nieostrożność, Aleksander), zmarła 11 grudnia 1817 roku.

Serce Marii Walewskiej secundo voto Ornano znajduje się w grobowcu rodzinnym Ornano, obok prochów jej zmarłego w 1863 r. małżonka, na cmentarzu Père Lachaise w Paryżu, natomiast ciało przewieziono w 1818 do Kiernozi, gdzie 27 września pochowano je w tamtejszym kościele parafialnym, w krypcie kościoła.

Potomkowie jej drugiego syna Aleksandra z jego romansu z aktorką Rachel Felix żyją do dziś, nadal też istnieją hrabiowie d’Ornano, potomkowie trzeciego syna Marii Rudolfa Augusta. Prawnuk Marii Antoine Philippe Rodolphe d’Ornano opublikował na początku lat 50. XX w. szereg prac o Walewskiej i Aleksandrze, wykorzystując dokumenty rodzinne, m.in. dziennik Marii, czym wywołał długoletnie spory wśród historyków francuskich. Jego brat Guillaume, w latach międzywojennych attaché francuski w Warszawie, ożenił się z Polką, Elżbietą Michalską z Mełgwi-Podzamcza. Syn tej pary, praprawnuk Marii, Michel d’Ornano, dwukrotny minister kultury i środowiska V Republiki Francuskiej, po przejęciu gazety Rzeczpospolita przez francuską grupę Hersanta (ok. 1989 roku) był odpowiedzialnym wydawcą tego pisma. Hrabiowie d’Ornano są właścicielami fabryki perfum Sisley SA, którą dziś kieruje wraz z synem Filipem Izabela d’Ornano z hr. Potockich (ur. w 1937 roku), małżonka Huberta, brata Michała.

Romans Napoleona z Marią Walewską stał się wątkiem wielu filmów, m.in. Pani Walewska nakręconego przez amerykańską wytwórnię filmową Metro-Goldwyn-Meyer w 1937 roku z Gretą Garbo w roli Marii, który na podstawie powieści Wacława Gąsiorowskiego wyreżyserował Clarence Brown. Do tej historii nawiązuje także polski film Marysia i Napoleon z 1966 r. w reżyserii Leonarda Buczkowskiego, z Beatą Tyszkiewicz i Gustawem Holoubkiem w rolach tytułowych. W 2015 roku Editions Spotkania opublikowało książkę Huberta d’Ornano – Od Marii Walewskiej do Sisleya. Piękno bez granic.

III

Pałac w Kamieńcu – późnobarokowy pałac w Kamieńcu, budowany na zlecenie Conrada Fincka von Finckenstein w pierwszej połowie XVIII w. wedle projektu osiadłego w Prusach Wschodnich angielskiego architekta Jana von Collasa. Wchodził w skład majątku ziemskiego (ordynacji) rodu Finckensteinów. Budowa trwała cztery lata, a zakończono ją w 1720 roku. Pałac został zbudowany w stylu francuskiego baroku. Został splądrowany i nieznacznie uszkodzony w styczniu 1945 r. przez Armię Czerwoną.

Pałac usytuowany frontem ku zachodowi miał dwa boczne, do przodu wysunięte ryzality (północne i południowe) i środkowy cofnięty, ozdobiony trójkątnym tympanonem. Część środkowa pałacu miała wymiary 65,5 m x 83,5 m, dwupiętrowe skrzydła boczne zajmowały powierzchnię o jednakowych wymiarach 65,5 m x 83,5 m. Nakryty był wysokim, łamanym dachem, krytym dachówką. Wykonane z piaskowca detale architektoniczne nawiązywały do form rokokowych. Mansardowy dach wykonany był z zielonej glazurowanej cegły i miał 12 kominów wylotowych w kolorze lśniącego granatu. Całość dachu zdobiła frontowa attyka, składająca się z czterech rzeźb figuralnych, przedstawiających Alegorię Czterech Pór Roku: Jowisz, Junona, Herkules i Wenera.

W otoczeniu pałacu urządzono na wzór francuski rozległy ogród z romantyczną grotą ogrodową. Do dziś zachowały się fragmenty kanałów łączących go z pobliskim jeziorem – rezerwatem przyrody Gaudy.

Do nowej rezydencji Finckensteinów z racji jej urody, przepychu, bogatego wystroju wnętrz oraz otaczających pałac ogrodów i parku, przylgnęła nazwa wschodniopruskiego Wersalu.

Król Prus Fryderyk Wilhelm I, wydając pozwolenie na budowę pałacu, zmienił swym edyktem z 1718 r. nazwę miejscowości Habersdorf na Finckenstein, a jednocześnie nałożył na Finckensteinów obowiązek wydzielenia w nowo zbudowanym pałacu oddzielnego skrzydła, przeznaczonego na rezydencję dla siebie i swej małżonki, potrzebną królewskiej parze podczas ich monarszych podróży z Berlina przez Kwidzyn i Prabuty do Królewca – pałac zlokalizowany był przy XVIII-wiecznym trakcie kurierskim z Berlina do Królewca. W pałacu gościli m.in. Fryderyk Wilhelm I i Fryderyk Wilhelm II Hohenzollern oraz ich następcy. W 1807 r. od 1 kwietnia do 6 czerwca miał w pałacu swą kwaterę Napoleon Bonaparte; w tym czasie spędził trzy tygodnie ze swą metresą, Marią Walewską.

Powszechnie uważano że przed II wojną światową w oryginalnych salach napoleońskich kamienieckiego pałacu, amerykańska wytwórnia filmowa Metro-Goldwyn-Meyer nakręciła sceny filmu Pani Walewska o Marii Walewskiej z Gretą Garbo w roli tytułowej. Film na podstawie powieści Wacława Gąsiorowskiego wyreżyserował Clarence Brown.

Bliższa analiza obrazu filmowego w porównaniu z archiwalnymi zdjęciami pałacu dowodzi, że wszystkie sceny były kręcone przy użyciu makiety pałacu. Dekoracja filmowa była wykonana z dużą dokładnością i jedynie dokładne porównanie obrazów pozwala na wykrycie istotnych różnic.

Rodzina Finck-Finkenstein to wielki magnacki ród, do którego należały rozliczne zamki, dwory i dworki wiejskie w różnych miejscowościach. Na swoją rezydencję wybrał Habersdorf, którego nazwa została zmieniona na Finckenstein na życzenie przez króla Prus Fryderyka Wilhelma I.

Budowa pałacu zakończyła się w 1720 roku. Bardzo szybko, z powodu przepychu, ogromu i parku, przepięknych francuskich ogrodów, przylgnęła nazwa wschodniopruskiego Wersalu. Posiadał dwa skrzydła boczne, z którego jedno urządzone było specjalnie dla króla i jego świty.

Z górnych pokoi rozciągał się piękny widok na jezioro Gauda oraz pobliski las.

Jak przystało na wielką rezydencję takiego rodu były ogromne dębowe schody, sala paradna, wielki holl, fantazyjne zbudowanymi piecami wykładanymi porcelaną miśnieńską i kominkami, sala chińska z podłogą wykonaną z czarno–białych włoskich marmurów, o ścianach wykładanych jedwabiem.

W pałacu wisiały portrety rodowe Finckensteinów. Taki przepych przyciągał wielu prestiżowych gości. Bawił tutaj król Prus Fryderyk Wilhelm I. W 1807 od 1 kwietnia do 6 czerwca miał tu swą kwaterę i rządził stąd cesarstwem Napoleon Bonaparte spędzając wspólnie ten czas z kochanką Marią Łączyńską-Walewską, zaś w czasie II wojny światowej gościł tu Adolf Hitler i Marlena Dietrich.

Niestety w 1945 r. po zajęciu tych terenów przez zwycięską armię radziecką pałac został splądrowany i spalony. Później utworzono tu PGR, a obecnie to Gospodarstwo Rolne Kamieniec.


Scena w pałacu Finckenstein. Maria Walewska z domu Łączyńskich (1786–1817) – polska szlachcianka, kochanka Napoleona I Bonapartego i Napoleon mają schadzkę. Ona blondynka, oczy ma niebieskie, cerę niezwykłej białości. Jest niezbyt wysoka, ale kształtna i o zachwycającej figurze, twierdził już Constant, kamerdyner Napoleona. Prześlicznie prezentuje się w białej sukni.

-Piękna Polka, która biegnie jak szalona, nie bojąc się, że zadepcze ją tłum, aby mnie pozyskać i rozpalić, czyż nie tak było? Ja ulegam temu czułemu spojrzeniu, namiętnym słowom, a pani znika! Na próżno pani szukam (…), a kiedy wreszcie przybywa pani, znajduję tylko lód, a ja płonę! (…) Chcę cię zmusić, byś mnie kochała.

– Najjaśniejszy Panie – a Polska? tego wieczora Maria Walewska w szczytowych chwilach miłosnych uniesień szeptała te słowa Napoleonowi.

Polacy. Ci ludzie umieją się tylko bić! mógłbym Ci teraz opowiadać o polskim pułku gwardii, który się skompromitował na przeglądzie wojsk. Dla moich Polaków nie ma rzeczy niemożliwych, a to już mówiłem, jak wiesz, po bitwie w wąwozie Samosierra. Po chwili o Fryderyku Auguście Napoleon zagadnął: Dałem mu Księstwo traktatem tylżyckim, by nie wzbudzić zaniepokojenia, ale to panujący starzec i Niemiec. Ale gdybym był stworzył Królestwo Polskie, to dla takiego narodu jak wasz, dałbym innego króla(…) Aby naród był wolny, trzeba, aby podwładni byli mędrcami, a rządzący bogami(…) A zresztą w Polsce zetknąłem się z V żywiołem: błotem.

-Zrobiłam wszystko, aby Ci otworzyć oczy. Niestety, zaślepiła Cię niesłychana próżność i, przyznaję to, że powodowany patriotyzmem, nie chciałeś dostrzec niebezpieczeństwa.

-Głowa bez pamięci jest jak twierdza bez załogi… -Białe na białym źle wygląda- po chwili skrytykował skądinąd nienaganny strój Marii Napoleon. Zaraz też dodał:

-Jesteś aniołem… Czymże jest więc miłość? Poczuciem własnej słabości, które natychmiast ogarnia człowieka samotnego lub osamotnionego (…). Tak więc, jeśli nie przestaniesz mnie kochać, to nie zapomnij, że ja cię kocham! O, jakie to mnóstwo pięknych kobiet w Warszawie!- pamiętasz, tak wyraziłem mój podziw na twój widok na balu karnawałowym wydanym na Zamku Królewskim w Warszawie.

IV

Do brzegów Elby przypływa łódź z Marią, jej bratem Teodorem i czteroletnim Aleksandrem, synem Napoleona i Marii. Jest wrzesień 1814.  Po czułym powitaniu, wręczeniu polskiej książeczki, następuje spacer we dwoje w scenerii śródziemnomorskiej.

-Ciekawa byłaby książka, w której by nie było kłamstw (…) Bluszcz tuli się do pierwszego drzewa, jakie napotka; oto pokrótce historia miłości, zauważył po chwili Napoleon. Maria otwiera list.

-Oto twój list skierowany do mnie: Och! Przybądź, Pani, przybądź… Wszystkie Pani pragnienia zostaną spełnione. Pani Ojczyzna stanie się dla mnie znacznie droższa, jeśli ulituje się Pani nad mym biednym sercem.

I dalej w liscie z Elby czytam: Twoje uczucia mnie wzruszają. Godne są twojej pięknej duszy i dobrego serca. Miej się dobrze, nie martw się, myśl o mnie z upodobaniem i nie wątp we mnie nigdy(…) Widziałem tylko Panią, podziwiałem tylko Panią, pragnę tylko Pani. Niech szybka odpowiedź ukoi niecierpliwy żar…

-Cnota jest dla kobiet tym, czym odwaga dla mężczyzn, pogardzam tchórzem i kobietą bez wstydu, zauwazył sam Napoleon. Kiedy ludzie przestają narzekać, przestaję myśleć. Kobieta, która sypia ze swym mężem, zawsze ma na niego wpływ. Cudzołóstwo, które w kodeksie cywilnym jest tak wielką sprawą, w rzeczywistości jest bagatelą, przygodą na balu maskowym(…) Człowiek nie ma przyjaciół, przyjaciół ma tylko powodzenie(…) Czas jest wszystkim.

W tym momeńcie spojrzał na rozbieganego Aleksandra. A na pobliski nasłoneczniony wzgórek wspiął się już czteroletni Aleksander, krucze włosy skrywały jego twarz.

Po tym spotkaniu miały miejsce jescze dwa inne wielkie spotkania tej pary.
Pamiętam, że przycisnął mnie do siebie, i wydawało mi się, że łzy spływały po jego policzkach- napisała Maria o spotkaniu z Napoleonem 28 czerwca 1815 w Malmaison, przed jego zesłaniem na Wyspę św. Heleny. Nadszedł początek lipca, Maria z czteroletnim Aleksandrem stoi w porcie Rochefort i żegna się z człowiekiem jej życia, mówi: dałeś mi więcej jak miłość, dałeś mi życie.

V
Pałac Tuillerie, czerwiec 1815. Charles-Maurice de Talleyrand (1754–1838) – książę Benewentu i biskup Autun, francuski polityk i dyplomata spotyka się z Napoleonem.

-Sir tu, to już początek końca. Jestem jego niewielebna przewielebność biskup Autun. Zobaczycie, iż będę bardzo złym kapłanem! powiedziałem już podczas święceń subdiakońskich. Żenić należy się w każdym wypadku. Jeśli ktoś dostanie dobrą żonę, będzie szczęśliwy; gdy dostanie złą, może stać się filozofem.

-Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach. Ale życie obywatela należy do ojczyzny, zauważył Napoleon. Tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi.

-Moje poglądy zależą od pogody. Podejmujemy kogoś stosownie do nazwiska lub ubrania, jakie nosi, lecz odprowadzamy ku drzwiom stosownie do dowcipu, jakim się wykazał. Ja nie pochwalam ani nie potępiam, ja tylko opowiadam(…) Człowiek obdarowany został mową po to, aby ukryć swoje myśli. Małżeństwo to tak piękna rzecz, że trzeba o niej myśleć całe życie(…) miejsce honorowe jest zawsze tam, gdzie ja siedzę.
-Nie czynię sobie bynajmniej wyrzutów, że służyłem wszystkim reżymom począwszy od Dyrektoriatu aż po dziś dzień, gdyż postanowiłem służyć Francji, a nie jej reżymom. Tak więc nie mówcie nigdy źle o sobie; wasi przyjaciele powiedzą zawsze wystarczająco dużo. Po chwili:
-Sir, nie pozwalaj podniecać się swoją pracą. Nigdy nie jesteś równie daleko od celu, jak wtedy, kiedy nie wiesz dokąd zmierzasz.

-Armaty zabiły feudalizm. Atrament zabije społeczeństwa nowoczesne. Wojna jest najgorszym rozwiązaniem najtrudniejszych spraw. Ale wojna jest lepsza niż nietrwały pokój. Wasi władcy, urodzeni na tronie, mogą ponieść dwadzieścia klęsk militarnych, a mimo to zawsze wracają do swych rezydencji. Moje panowanie natomiast nie przetrwa nawet dnia, jeśli stracę siłę i przestaną się mnie bać. Władca, który nie króluje w sercu swych ludów, jest niczym. Geniusz to czasem tylko instynkt, który nie podlega doskonaleniu; częściej jest to sztuka trafnego kojarzenia codziennie doskonalona dzięki obserwacji i doświadczeniu.

Jaka szkoda, że tak wielki człowiek jest tak źle wychowany. To słowa wypowiedziane przez Talleyranda po tym, jak Napoleon nazwał go pewnego dnia „łajnem w jedwabnych pończochach”(see, Waldemar Łysiak, Cesarski poker, Warszawa 1978, s.15)

Moja sława nie polega na tym, że wygrałem 40 bitew. Waterloo wymazało wspomnienie tych zwycięstw, ale nie wymaże tego co żyć wiecznie będzie -mojego kodeksu cywilnego. Upadek władcy zwykle go pomniejsza, ale mnie to doświadczenie niebywale wyniosło do góry. Każdy dzień uwalnia mnie od wizerunku tyrana, mordercy, dzikusa, napisał Napoleon w pamiętniku na Wyspie Świętej Heleny. Istotnie światem rządzi wyobraźnia. Tam, gdzie rząd jest słaby, rządzi armia. Tam, gdzie nie ma wolności, nie ma ani praw, ani obowiązków. Ale wiara jest poza zasięgiem prawa. Jest to najbardziej intymna własność człowieka i nikt nie może żądać aby zdawał z niej rachunek.Religia chrześcijańska jest religią społeczeństwa cywilizowanego. Ona podnosi człowieka, głosząc wyższość ducha nad materią. Nie szanować tej religii, to znaczy być pozbawionym zdrowych pojęć moralnych i oddawać się libertynizmowi myślowemu, który niesie dezorganizację społeczeństwa. Religia jest szczepionką wyobraźni; chroni ją ona przed niebezpiecznymi i absurdalnymi wierzeniami. fin

(ogólne wiadomości do opowieści zaczerpnąłem przez internet, podkr. autora)

Bibliografia:
Octave d’Aubry, Maria Walewska, le grand amour de Napoléon, Paris 1956
Janine Boissard, Trois Femmes et Un Empéreur, Paris 1989
Antoine Philippe Rodolphe d’Ornano, Marie Walewska, l’épouse polonaise de Napoléon, Paris 1947
Christine Sutherland, Marie Walewska, le grand amour de Napoléon, Paris 1998
Marian Brandys, Kłopoty z panią Walewską, Warszawa 1971
Hubert d’Ornano, Od Marii Walewskiej do Sisleya, Warszawa 2015
Napoleon. Maksymy, wybór, wstęp i przekład Monika Senkowska-Gluck i Leopold Gluck,                                                         Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1983.
Waldemar Łysiak, Salon 2. Alfabet szulerów. Cz. 2, Wydawnictwo Nobilis, Warszawa 2006