Pani Walewska (opracowanie Stanisław Barszczak)
I
Ludzie genialni są jak meteory. Ich przeznaczeniem jest by, spalając się, przydali blasku epoce, w której żyją, miał się wyrazić Napoleon w dyskursie w Lyonie. Żołnierze armii Włoch! Prowadzę was na najurodzajniejsze równiny świata. Znajdziecie tam honor, chwałę i bogactwo. Czyżby miało wam zabraknąć odwagi? To jeden z pierwszych rozkazów Napoleona. Oto człowiek! Napoleon stwierdził po rozmowie z Goethem w Weimarze. Od wzniosłości do śmieszności jest tylko jeden krok. To słowa powiedzenie przez Napoleona w czasie ucieczki z Rosji, w grudniu 1812.
Życie prywatne Napoleona było nie mniej burzliwe niż wojny oraz polityka i również nie przyniosło mu szczęścia. Pierwszą kobietą w życiu Napoleona była paryska prostytutka, a przyszły cesarz miał wówczas 18 lat. Przeżycie to pozwoliło mu na przełamanie zahamowań i od tej chwili Bonaparte wiódł dość swobodne życie erotyczne. Kontakty z kolejnymi partnerkami pozwalały mu na doskonalenie umiejętności erotycznych – przyszły cesarz traktował bowiem kobiety instrumentalnie, widział w nich narzędzie budowania kariery.
W 1793 roku rodzina Bonapartów musiała opuścić Korsykę i młody porucznik znalazł się w Marsylii. Nawiązał tam romans z Charlotą Mielton, która zaprotegowała go u członka Konwentu Narodowego Paula Barrasa. Bonaparte dostał awans i niebawem odznaczył się przy oblężeniu Tulonu, co przyniosło mu uznanie władz rewolucyjnych.
Napoleon (jeszcze Buonaparte) szybko się uczył i wkrótce został kochankiem Katarzyny, żony generała Jeana Carteaux. Protekcja pani generałowej wystarczyła, aby mianowano go dowódcą artylerii w Tulonie, a niebawem otrzymał również awans na generała brygady. Nigdy tego Katarzynie nie zapomniał, już jako cesarz obdarzał ją kosztownymi prezentami, a po śmierci męża zapewnił jej rentę dwukrotnie wyższą niż obowiązująca.
Kariera nie przeszkadzała mu jednak w poszukiwaniach zamożnej żony, rozważał nawet kandydatury pań w wieku własnej matki. Pierwszą jednak kobietą, z którą faktycznie chciał się ożenić, była 16-letnia Desiré Clary. Poznał ją w Marsylii, dziewczyna była rodzoną siostrą żony brata Napoleona, Józefa. Kilka lat po zerwaniu z Bonapartem wyszła za generała Jana Bernadottego i w 1818 roku została królową Szwecji oraz Norwegii. W tym czasie jej dawny narzeczony przebywał już na Wyspie Świętej Heleny…
W Paryżu Napoleon ponownie trafił pod protekcję Barrasa, który stał się jedną z najpotężniejszych person we Francji. Czasy dyrektoriatu (1795–1799) były chyba okresem największej swobody obyczajowej w dziejach Francji – po obaleniu dyktatury jakobinów w Paryżu zapanowało prawdziwe szaleństwo. Bale zamieniały się w orgie seksualne.
Barras preferował jednak bardziej wyrafinowane rozrywki, lubił kameralne przyjęcia dla kilkorga gości. Panie biorące w nich udział nie należały do pruderyjnych, często jeszcze przed zakończeniem kolacji pozbywały się strojów. Jedna z kochanek Obywatela Dyrektora, Józefina de Beauharnais, miała stać się największą miłością Napoleona.
Przyszła cesarzowa Francuzów urodziła się w 1763 roku na Martynice i w wieku 16 lat poślubiła wicehrabiego Aleksandra de Beauharnaisa. Na świat przyszło dwoje dzieci, związek jednak nie należał do udanych i w chwili wybuchu rewolucji małżonkowie żyli w separacji. Józefina była piękną kobietą, zachowane relacje jednoznacznie podkreślają jej fantastyczną figurę, wdzięk i elegancję. Listę jej partnerów erotycznych można byłoby ciągnąć w nieskończoność. W czasie dyktatury jakobinów oboje małżonkowie (niezależnie od siebie) znaleźli się w więzieniu, a pan wicehrabia został zgilotynowany. Józefina miała więcej szczęścia, obalenie Robespierre’a ocaliło jej życie. Po wyjściu z więzienia została wraz z dziećmi bez środków do życia. Poszukiwała możnego protektora i ostatecznie została jedną z kochanek Barrasa. Po roku Obywatel Dyrektor był nią już jednak znudzony i podsunął Kreolkę Bonapartemu.
Każde liczyło na majątek drugiego. Mylnie, ale Józefina miała kontakty w eleganckim świecie, a on był zdolny i ambitny. Zaraz po ślubie zmienił zresztą nazwisko na francusko brzmiące Bonaparte, a posagiem żony okazała się nominacja na dowódcę armii Italii.
Generał spóźnił się na ślub kilka godzin, Józefina podała fałszywą datę urodzin (odmłodziła się o dwa lata), Napoleon również (dodał sobie rok), a jego świadek był niepełnoletni. Noc poślubna zakończyła się katastrofą, ulubiony mops Józefiny ugryzł przyszłego cesarza boleśnie w łydkę i piękna Kreolka przez kilka godzin musiała opatrywać pokaleczonego męża. Miesiąc miodowy trwał zaledwie dwa dni, Napoleon udał się bowiem na front, natomiast generałowa rzuciła się w wir erotycznych rozrywek. Podobno jej kochanków liczono w dziesiątkach, ale jej stałym faworytem został przystojny oficer huzarów Hipolit Charles. Cały Paryż nazywał Bonapartego generałem rogaczem. Napoleon odnosił w Italii zwycięstwo za zwycięstwem, znajdował jednak czas, aby codziennie pisać do żony. Ta odpowiadała rzadko.
Napoleon wielokrotnie prosił ją o przyjazd do Włoch. Józefina zwodziła bohatera narodowego, a kiedy ostatecznie doń ruszyła, towarzyszył jej piękny huzar. Nic dziwnego, że Bonaparte chciał go rozstrzelać pod pozorem malwersacji finansowych… Pani Bonaparte miała nieprawdopodobny wpływ na męża i potrafiła ułagodzić jego gniew, nie zrywając intymnych kontaktów z Hipolitem. Gdy jednak Napoleon wyruszył na podbój Egiptu, na bieżąco otrzymywał o tym informacje z Paryża, szczególnie od matki. Nie uspokoił go nawet romans, jaki w Egipcie miał z żoną jednego z oficerów. W Paryżu ponownie jednak dał się przebłagać żonie. Tym razem do przeprosin męża Józefina zaangażowała także własne dzieci, które Napoleon bardzo lubił.
Niebawem zresztą, jako Pierwszy Konsul, był już władcą Francji i do Józefiny zaczęło wreszcie docierać, z kim związała swój los. Oboje zamieszkali w pałacu Tuileries, a piękna Kreolka zajęła pokoje Marii Antoniny. Wreszcie zaczęła być wierną żoną (a może tylko bardziej ostrożną), natomiast Bonaparte brał odwet za całe lata upokorzeń. Gustował w aktorkach – niemal połowa jego kochanek wykonywała ten zawód. Cały Paryż plotkował o jego romansie z Marguerite George (zwaną Mademoiselle George), dla włoskiej śpiewaczki operowej Giuseppiny Grassini wynajął willę.
„W owej dobie – pisał Albert Sylwian – jego apetyt seksualny przybrał formę wilczego głodu. Jako człowiek metodyczny zorganizował odpowiednio do tego swoje życie osobiste. O dwa kroki od biura miał wkrótce buduarek, stosowny dla szybkich, a dyskretnych spotkań”. W Saint-Cloud intymnym spotkaniom służyć miał pokój przy bibliotece, specjalny apartament przygotowano również w Tuileries.
Akurat tam niespodziewanie zasłabł w ramionach Mademoiselle George… „Popędzono po medyka i chirurga – opisywał Cousin d’Avallon – hałas doszedł do uszu Józefiny, obudził ją. Założyła peniuar, pobiegła do Bonapartego i zastała go, wciąż zemdlonego, w ramionach gołej panny George. Zaczęła się krzątać i gdy chory odzyskał zmysły, spostrzegł, że znajduje się w otoczeniu małżonki i kochanki. Wprawiło go to w gniew, który omal nie sprawił, że popadłby na nowo w stan, z którego przed chwilą się wydostał. Drżącą aktorkę odprawiono po cichutku, nigdy też nie wybaczył jej skandalu, jaki spowodowała”.
Konsula martwił brak sukcesora, myślał bowiem już o założeniu dynastii. Józefina urodziła poprzedniemu mężowi dwoje dzieci i dawała Napoleonowi do zrozumienia, że brak potomstwa jest jego winą. W tej sytuacji za ewentualnego następcę Bonapartego uważano urodzonego w 1802 roku Napoleona Karola, syna Ludwika Bonapartego i Hortensji, córki Józefiny. Konsul był do małego bratanka bardzo przywiązany, co dało powód do plotek, że sam był ojcem dziecka. Wydaje się, że Napoleon aprobował po prostu fakt, iż w przyszłości Francją miał rządzić człowiek łączący w sobie krew Bonapartów i rodziny Józefiny.
Dwa lata po koronacji jedna z kochanek cesarza, Eleonore de la Plaigne, urodziła mu syna. Cesarz nie był jednak pewien ojcostwa, całkiem niesłusznie zresztą – potomek w przyszłości miał bowiem wykazywać uderzające podobieństwo do Napoleona. Większe znaczenie dla rodu Bonapartów miała jednak inna znajomość cesarza, zawarta w Polsce. Maria Łączyńska była młodsza od cesarza o 17 lat. Dwa lata przed poznaniem „boga wojny” wyszła za mąż za starszego o pół wieku szambelana Anastazego Walewskiego i sześć miesięcy po ślubie urodziła syna, którego uznał za własnego. Badacze powątpiewają w ojcostwo sędziwego małżonka i podejrzewają, że małżeństwo z Walewskim miało po prostu zatuszować skandal.
Pani Walewska po raz pierwszy ujrzała cesarza Francuzów 1 stycznia 1807 roku w Błoniu pod Warszawą. Pomimo tłumów Marii udało się poprosić jednego z towarzyszących cesarzowi oficerów (marszałka dworu Duroca) o doprowadzenie przed oblicze Bonapartego. „Oficer spojrzał na mnie – opisywała całą scenę Maria Walewska w swoich notatkach – uśmiechnął się, wziął mnie za rękę i ku mojemu zdziwieniu podprowadził mnie do drzwi karety cesarza. Cesarz przysunął się do okna, a uprzejmy oficer przedstawił mnie, mówiąc: »Sire, ta piękna dama przebrnęła przez ten cały tłum, aby spojrzeć na ciebie«”.
Napoleon zachował się jak rasowy uwodziciel. Wziął leżący w karecie bukiet kwiatów i „na znak życzliwych intencji” przekazał go dziewczynie, wyrażając nadzieję na ponowne spotkanie. Po przybyciu do stolicy zażądał, aby odnaleziono Marię, i książę Józef Poniatowski zaprosił Walewską na bal wydawany na cześć cesarza w pałacu Pod Blachą. Dziewczyna oponowała, Poniatowski ją osobiście przekonywał, do Walewic dotarła również grupa stręczycieli złożona z najwybitniejszych polskich notabli. Pani Walewska ostatecznie skapitulowała i ku zadowoleniu Bonapartego pojawiła się na balu.
Nie zamierzała jednak zostać cesarską metresą i przez pewien czas stawiała opór. Nie pomagały czułe listy i prezenty od Napoleona, a do Marii wręcz pielgrzymowali patrioci, namawiając ją do cudzołóstwa dla „dobra Polski”. Podobnego tonu używał również Bonaparte, pytając: „Czy nie mogliby pogodzić szczęścia twego narodu z naszym szczęściem osobistym?”. Pani szambelanowa ostatecznie uległa, zamieszkała nawet ze swoim cesarskim kochankiem na Zamku Królewskim. I zakochała się w Bonapartem…
Najpiękniejszymi chwilami związku Napoleona i pani Walewskiej były trzy zimowe miesiące spędzone w zamku Finckenstein (obecnie Kamieniec Suski niedaleko Iławy). Zachowywali się jak małżeństwo w czasie miesiąca miodowego, a rozluźniony cesarz pozwalał sobie na dwuznaczne żarty. Mawiał do partnerki, że „choć jest dla wszystkich dębem, dla niej jednej lubi być żołędziem”…
Idylla nie trwała jednak długo, wiosną Napoleon wyruszył w pole, pobił Rosjan pod Frydlandem, a następnie zawarł z carem i królem Prus pokój w Tylży. Jednym z jego postanowień było utworzenie namiastki państwa polskiego – Księstwa Warszawskiego.
Napoleon zobaczył swoją polską kochankę dopiero kilkanaście miesięcy później, a na dłużej zamieszkali razem w 1809 roku w Schönbrunn. W międzyczasie Bonaparte powrócił do dawnych obyczajów, miewał liczne romanse, a jego głód seksualny nie ulegał osłabieniu. Zaczynał jednak odczuwać upływ lat i zdarzały mu się nieprzewidziane kontuzje. Podobno jedna z jego partnerek, ognista Włoszka, wykazała się tak dużą inwencją seksualną, że „zwichnęła mu przyrodzenie”…
Przelotne związki nie odwracały jednak uwagi cesarza od sprawy sukcesji. Wiosną 1807 roku zmarł jego pięcioletni bratanek Napoleon Karol. Bonaparte nie był zainteresowany uznaniem za następcę kolejnego dziecka Hortensji (pasierbica odziedziczyła charakter po matce, a jej wierność mężowi była mocno dyskusyjna) i zdecydował się na rozwód z Józefiną. Polecił sporządzić listę potencjalnych kandydatek na cesarzowe, a jego decyzję przyspieszyły dwie ciąże – pani Walewskiej i wiedenki Ewy Kraus.
Bonaparte zyskał pewność, że nie jest bezpłodny, i dla dobra dynastii musi zawrzeć kolejne małżeństwo. Pod koniec października 1809 roku oświadczył Józefinie, że zdecydował się na rozwód, i żona upadła zemdlona na podłogę. Kiedy doszła do siebie, zaczęła targować się o odprawę, a Bonaparte spełnił jej wszystkie życzenia. W zamian cesarzowa zgodziła się na rozwód, a Senat nadał mu moc prawną. Kardynał Fesh (brat matki cesarza) uznał małżeństwo za nieważne, wykorzystując fakt, że tuż przed koronacją Józefina poprosiła papieża o pobłogosławienie związku bez obecności i aprobaty Napoleona.
Car Aleksander odmówił zgody na małżeństwo jednej ze swoich sióstr z Napoleonem, sam zresztą był kochankiem starszej z nich, Katarzyny. Bonaparte poprosił więc o rękę Marii Luizy (Ludwiki), córki Franciszka I z dynastii Habsburgów. Ich dwór był jednym z najbardziej konserwatywnych w Europie, a miejscowe księżniczki wychowywano w purytański sposób. Maria Luiza mogła posiadać zwierzątka wyłącznie płci żeńskiej (!), a książki, z których się uczyła, miały powycinane nożyczkami „niestosowne” fragmenty. O obowiązkach żony pouczono 19-letnią dziewczynę tuż przed wyprawieniem jej do Bonapartego.
11 marca 1810 roku odbył się w Wiedniu ślub per procura, a dwa dni później Habsburżanka opuściła rodzinne miasto. Po dwóch tygodniach podróży, w lesie pod Compiégne, do orszaku Marii Luizy dołączył Napoleon, który nie miał zwyczaju bawić się w konwenanse. Wsiadł do karocy małżonki i niezwłocznie skonsumował związek…
Cesarzowa okazała się pojętną uczennicą. Wkrótce zaczęto uważać ją za nimfomankę, obawiając się o zdrowie Bonapartego. Podejrzewano nawet, że Habsburgowie wysłali ją do Paryża, aby pomściła Marię Antoninę.
„Wyczyny erotyczne, do których zachęcała go Maria Luiza – uważał doktor Passard – szybko wprawiły tego dość trzeźwego, 41-letniego mężczyznę w stan niemal stałego podniecenia erotycznego. Dotknięty priapizmem w chwili, gdy potrzeba mu było właśnie spokoju, by dzieła dokończyć w sposób godny chwały, stał się marionetką, która na widok każdej przechodzącej damy obracała głowę i poruszała członkami”.
Małżeństwo z Habsburżanką przyniosło wreszcie cesarzowi upragnionego następcę. Niemal równo rok po ślubie na świat przyszedł Napoleon II, król Rzymu i późniejszy nieszczęśliwy książę Reichstadtu.
Bonaparte jednak nadal miewał przelotne romanse i „nie bardziej niż za czasów Józefiny upierał się przy skrupulatnym dochowywaniu wierności małżeńskiej”. Podejrzewano, że z Franciszką de Pellarpa miał nawet nieślubną córkę.
Historycy zwracają szczególną uwagę na dziwne zachowanie Bonapartego podczas bitwy pod Borodino. Powszechnie uważano, że cesarz miał wówczas ciężką grypę, są jednak badacze, którzy uważają, że Napoleon cesarz miał pod Borodino nawrót źle zaleczonej rzeżączki. W czasach, gdy jeszcze nie znano antybiotyków, skuteczna kuracja wymagała kilkutygodniowych zabiegów i bezczynności pacjenta, co nie było możliwe. Niewykluczone również, że choroba ta była także przyczyną stanów podgorączkowych Bonapartego podczas bitwy pod Waterloo.
Późniejsza abdykacja oznaczała również rozstanie cesarza z Marią Luizą. Chociaż małżonkowie czule ze sobą korespondowali, zwycięska koalicja zadbała o to, aby więcej się nie zobaczyli. Cesarzowa nie odwiedziła męża na Elbie, wkrótce nawiązała zresztą romans z oficerem armii ojca, Adamem von Neippergiem. Urodziła mu troje dzieci, zanim po śmierci Napoleona zalegalizowała związek.
Na Elbie odwiedziła natomiast Napoleona pani Walewska. Wraz z nią przyjechał czteroletni Aleksander, syn cesarza i szambelanowej. Niektórzy podejrzewają, że piękna Polka miała umożliwić w niedalekiej przyszłości ucieczkę cesarza. Walewska nie była jedyną kobietą, z jaką Bonaparte miał kontakty erotyczne podczas pobytu na Elbie. Jego najbardziej znaną kochanką była piękna Adela Bolly, żona Janisa Théologusa, tureckiego dyplomaty pochodzenia greckiego.
Po klęsce pod Waterloo cesarz nie przejawiał już większej aktywności erotycznej. Na wyspie św. Heleny flirtował wprawdzie z 16-letnią Betsy Balcombe i regularnie sypiał z żoną generała de Montholon, ale schorowany nie był już specjalnie zainteresowany tą stroną życia. Zresztą na dwa lata przed śmiercią cesarza Albina de Montholon musiała opuścić wyspę i nikt już nie zajął jej miejsca. “Bóg wojny” zmarł 5 maja 1821 roku. „Bóg wojny” zmarł 5 maja 1821 roku.
Józefina pożegnała się z tym światem jeszcze podczas pobytu byłego męża na Elbie. Niewiele przeżyła ją Maria Walewska, która w 1816 roku wyszła za mąż za hrabiego Filipa d’Ornano. Rok później urodziła mu syna i niebawem zmarła na skutek komplikacji poporodowych. Jej syn ze związku z Napoleonem, Aleksander Colonna-Walewski, został ministrem spraw zagranicznych Francji (za czasów Napoleona III), a jego potomkowie żyją do dnia dzisiejszego. Maria Luiza otrzymała księstwo Parmy i Guastalli oraz panowała w nim do śmierci w 1847 roku. Jej syn z małżeństwa z Bonapartem, Napoleon II („Orlątko”), zmarł na gruźlicę w Wiedniu w 1832 roku.
II
Piękna jest Maria Walewska na obrazie François Gérarda. Maria z Łączyńskich Walewska (pani Walewska), później hrabina d’Ornano (ur. 7 grudnia 1786 w pałacu w Kiernozi niedaleko Łowicza, zm. 11 grudnia 1817 w Paryżu) – metresa cesarza Napoleona Bonaparte. Była córką Mateusza Łączyńskiego herbu Nałęcz i Ewy Zaborowskiej. W dzieciństwie (ok. 1795–1801) wraz z dwoma braćmi (Benedyktem Józefem i Teodorem, przyszłymi oficerami Napoleona) wychowywana była przez ojca Fryderyka Chopina – Mikołaja. Na początku w szkole życia otrzymywała dwóje. Ale pod koniec 1804 r. wzięła ślub z szambelanem Anastazym Walewskim z Walewic. 13 czerwca 1805 roku, po powrocie z podróży poślubnej do Włoch, urodziła syna – Antoniego Bazylego Rudolfa. Nie jest zbyt prawdopodobne, aby zniedołężniały, blisko pół wieku starszy od Marii szambelan był biologicznym ojcem tego dziecka, urodzonego niespełna 6 miesięcy po ich ślubie; małżeństwo to zatem miało może na celu ratowanie honoru panny Łączyńskiej. (Ojcem był prawdopodobnie Arkadij Suworow, cioteczny wnuk feldmarszałka rosyjskiego, odrzucony przez rodzinę Marii Łączyńskiej ze względów „patriotycznych”.) Niemniej jednak syn został uznany przez szambelana Anastazego i uważany był w późniejszych latach za podobnego do ojca.
W styczniu 1807 r. Maria Walewska spotkała się z cesarzem Napoleonem, oficjalnie po raz pierwszy widząc go podczas balu w warszawskim Zamku Królewskim, choć inni twierdzą, iż odbyło się to w pałacu Michała Poniatowskiego w Jabłonnie. Wkrótce potem, w wyniku awansów, prezentów i liścików cesarza, została jego oficjalną metresą; sprowadził ją na trzy tygodnie m.in. do swej kwatery w pałacu w Finckenstein (dziś Kamieniec) w Prusach Wschodnich, gdzie stacjonował po wznowieniu działań wojennych. W lipcu Napoleon podpisał z Rosją i Prusami traktaty pokojowe w Tylży i wyjechał do Paryża; nie jest pewne, czy zabrał Marię Walewską ze sobą.
W 1809 roku, po zwycięstwie cesarza nad V koalicją antynapoleońską, Maria Walewska mieszkała przez kilka miesięcy w pobliżu rezydującego, po zajęciu Wiednia, w pałacu Schönbrunn Napoleona. W tym czasie zaszła z nim w ciążę; powróciła do Walewic, gdzie 4 maja 1810 r. urodziła Aleksandra Floriana Józefa. Napoleon właśnie dzięki Marii przekonał się, że przyczyną braku potomka z jego małżonką Józefiną nie jest on sam. Wkrótce wziął z nią rozwód, motywowany względami dynastycznymi, po czym poślubił Marię Ludwikę, córkę cesarza Austrii (Franciszka II Habsburga), która dała mu legalnego potomka w marcu 1811 roku.
Napoleon jednak otoczył dyskretną opieką tak Marię, jak i obu jej synów, obdarowując Walewską pałacykiem w Paryżu, gdzie zamieszkała z nimi jeszcze w 1810 roku. Wkrótce nadał Aleksandrowi tytuł hrabiego oraz przynoszące zysk posiadłości ziemskie, co uniezależniło finansowo na przyszłość Aleksandra i jego matkę. Tak zabezpieczona Maria złożyła w Warszawie wniosek o unieważnienie małżeństwa z Anastazym Walewskim, jakoby zawartego pod przymusem jej matki i brata Benedykta. W sierpniu 1812 r. uzyskała rozwód (Anastazy zmarł w 1815 roku), a po kilku miesiącach – po klęsce Napoleona w kampanii rosyjskiej – pojechała do Paryża. We wrześniu 1814 roku, po abdykacji Napoleona, odwiedziła go wraz z synem i bratem Teodorem na wyspie Elbie, a ostatni raz spotkała się z nim w 1815 roku, w ciągu 100 dni pomiędzy jego ucieczką z Elby a zesłaniem na św. Helenę.
W tych latach nawiązała romans z kuzynem Napoleona, hrabią i marszałkiem Francji, Filipem-Antonim d’Ornano, z którym zawarła ślub (dopiero po śmierci Anastazego – miała z nim rozwód cywilny, ale nie kościelne uznanie małżeństwa za nieważne) 7 września 1816 r. w Brukseli. Zamieszkali razem w Liège, a 9 czerwca 1817 r. Maria urodziła Rudolfa Augusta, swego trzeciego syna. Wkrótce jednak, ciężko chora na kamicę nerkową i osłabiona przez karmienie dziecka piersią (co jej zarzucał w swych wspomnieniach, jako nieostrożność, Aleksander), zmarła 11 grudnia 1817 roku.
Serce Marii Walewskiej secundo voto Ornano znajduje się w grobowcu rodzinnym Ornano, obok prochów jej zmarłego w 1863 r. małżonka, na cmentarzu Père Lachaise w Paryżu, natomiast ciało przewieziono w 1818 do Kiernozi, gdzie 27 września pochowano je w tamtejszym kościele parafialnym, w krypcie kościoła.
Potomkowie jej drugiego syna Aleksandra z jego romansu z aktorką Rachel Felix żyją do dziś, nadal też istnieją hrabiowie d’Ornano, potomkowie trzeciego syna Marii Rudolfa Augusta. Prawnuk Marii Antoine Philippe Rodolphe d’Ornano opublikował na początku lat 50. XX w. szereg prac o Walewskiej i Aleksandrze, wykorzystując dokumenty rodzinne, m.in. dziennik Marii, czym wywołał długoletnie spory wśród historyków francuskich. Jego brat Guillaume, w latach międzywojennych attaché francuski w Warszawie, ożenił się z Polką, Elżbietą Michalską z Mełgwi-Podzamcza. Syn tej pary, praprawnuk Marii, Michel d’Ornano, dwukrotny minister kultury i środowiska V Republiki Francuskiej, po przejęciu gazety Rzeczpospolita przez francuską grupę Hersanta (ok. 1989 roku) był odpowiedzialnym wydawcą tego pisma. Hrabiowie d’Ornano są właścicielami fabryki perfum Sisley SA, którą dziś kieruje wraz z synem Filipem Izabela d’Ornano z hr. Potockich (ur. w 1937 roku), małżonka Huberta, brata Michała.
Romans Napoleona z Marią Walewską stał się wątkiem wielu filmów, m.in. Pani Walewska nakręconego przez amerykańską wytwórnię filmową Metro-Goldwyn-Meyer w 1937 roku z Gretą Garbo w roli Marii, który na podstawie powieści Wacława Gąsiorowskiego wyreżyserował Clarence Brown. Do tej historii nawiązuje także polski film Marysia i Napoleon z 1966 r. w reżyserii Leonarda Buczkowskiego, z Beatą Tyszkiewicz i Gustawem Holoubkiem w rolach tytułowych. W 2015 roku Editions Spotkania opublikowało książkę Huberta d’Ornano – Od Marii Walewskiej do Sisleya. Piękno bez granic.
III
Pałac w Kamieńcu – późnobarokowy pałac w Kamieńcu, budowany na zlecenie Conrada Fincka von Finckenstein w pierwszej połowie XVIII w. wedle projektu osiadłego w Prusach Wschodnich angielskiego architekta Jana von Collasa. Wchodził w skład majątku ziemskiego (ordynacji) rodu Finckensteinów. Budowa trwała cztery lata, a zakończono ją w 1720 roku. Pałac został zbudowany w stylu francuskiego baroku. Został splądrowany i nieznacznie uszkodzony w styczniu 1945 r. przez Armię Czerwoną.
Pałac usytuowany frontem ku zachodowi miał dwa boczne, do przodu wysunięte ryzality (północne i południowe) i środkowy cofnięty, ozdobiony trójkątnym tympanonem. Część środkowa pałacu miała wymiary 65,5 m x 83,5 m, dwupiętrowe skrzydła boczne zajmowały powierzchnię o jednakowych wymiarach 65,5 m x 83,5 m. Nakryty był wysokim, łamanym dachem, krytym dachówką. Wykonane z piaskowca detale architektoniczne nawiązywały do form rokokowych. Mansardowy dach wykonany był z zielonej glazurowanej cegły i miał 12 kominów wylotowych w kolorze lśniącego granatu. Całość dachu zdobiła frontowa attyka, składająca się z czterech rzeźb figuralnych, przedstawiających Alegorię Czterech Pór Roku: Jowisz, Junona, Herkules i Wenera.
W otoczeniu pałacu urządzono na wzór francuski rozległy ogród z romantyczną grotą ogrodową. Do dziś zachowały się fragmenty kanałów łączących go z pobliskim jeziorem – rezerwatem przyrody Gaudy.
Do nowej rezydencji Finckensteinów z racji jej urody, przepychu, bogatego wystroju wnętrz oraz otaczających pałac ogrodów i parku, przylgnęła nazwa wschodniopruskiego Wersalu.
Król Prus Fryderyk Wilhelm I, wydając pozwolenie na budowę pałacu, zmienił swym edyktem z 1718 r. nazwę miejscowości Habersdorf na Finckenstein, a jednocześnie nałożył na Finckensteinów obowiązek wydzielenia w nowo zbudowanym pałacu oddzielnego skrzydła, przeznaczonego na rezydencję dla siebie i swej małżonki, potrzebną królewskiej parze podczas ich monarszych podróży z Berlina przez Kwidzyn i Prabuty do Królewca – pałac zlokalizowany był przy XVIII-wiecznym trakcie kurierskim z Berlina do Królewca. W pałacu gościli m.in. Fryderyk Wilhelm I i Fryderyk Wilhelm II Hohenzollern oraz ich następcy. W 1807 r. od 1 kwietnia do 6 czerwca miał w pałacu swą kwaterę Napoleon Bonaparte; w tym czasie spędził trzy tygodnie ze swą metresą, Marią Walewską.
Powszechnie uważano że przed II wojną światową w oryginalnych salach napoleońskich kamienieckiego pałacu, amerykańska wytwórnia filmowa Metro-Goldwyn-Meyer nakręciła sceny filmu Pani Walewska o Marii Walewskiej z Gretą Garbo w roli tytułowej. Film na podstawie powieści Wacława Gąsiorowskiego wyreżyserował Clarence Brown.
Bliższa analiza obrazu filmowego w porównaniu z archiwalnymi zdjęciami pałacu dowodzi, że wszystkie sceny były kręcone przy użyciu makiety pałacu. Dekoracja filmowa była wykonana z dużą dokładnością i jedynie dokładne porównanie obrazów pozwala na wykrycie istotnych różnic.
Rodzina Finck-Finkenstein to wielki magnacki ród, do którego należały rozliczne zamki, dwory i dworki wiejskie w różnych miejscowościach. Na swoją rezydencję wybrał Habersdorf, którego nazwa została zmieniona na Finckenstein na życzenie przez króla Prus Fryderyka Wilhelma I.
Budowa pałacu zakończyła się w 1720 roku. Bardzo szybko, z powodu przepychu, ogromu i parku, przepięknych francuskich ogrodów, przylgnęła nazwa wschodniopruskiego Wersalu. Posiadał dwa skrzydła boczne, z którego jedno urządzone było specjalnie dla króla i jego świty.
Z górnych pokoi rozciągał się piękny widok na jezioro Gauda oraz pobliski las.
Jak przystało na wielką rezydencję takiego rodu były ogromne dębowe schody, sala paradna, wielki holl, fantazyjne zbudowanymi piecami wykładanymi porcelaną miśnieńską i kominkami, sala chińska z podłogą wykonaną z czarno–białych włoskich marmurów, o ścianach wykładanych jedwabiem.
W pałacu wisiały portrety rodowe Finckensteinów. Taki przepych przyciągał wielu prestiżowych gości. Bawił tutaj król Prus Fryderyk Wilhelm I. W 1807 od 1 kwietnia do 6 czerwca miał tu swą kwaterę i rządził stąd cesarstwem Napoleon Bonaparte spędzając wspólnie ten czas z kochanką Marią Łączyńską-Walewską, zaś w czasie II wojny światowej gościł tu Adolf Hitler i Marlena Dietrich.
Niestety w 1945 r. po zajęciu tych terenów przez zwycięską armię radziecką pałac został splądrowany i spalony. Później utworzono tu PGR, a obecnie to Gospodarstwo Rolne Kamieniec.
—
Scena w pałacu Finckenstein. Maria Walewska z domu Łączyńskich (1786–1817) – polska szlachcianka, kochanka Napoleona I Bonapartego i Napoleon mają schadzkę. Ona blondynka, oczy ma niebieskie, cerę niezwykłej białości. Jest niezbyt wysoka, ale kształtna i o zachwycającej figurze, twierdził już Constant, kamerdyner Napoleona. Prześlicznie prezentuje się w białej sukni.
-Piękna Polka, która biegnie jak szalona, nie bojąc się, że zadepcze ją tłum, aby mnie pozyskać i rozpalić, czyż nie tak było? Ja ulegam temu czułemu spojrzeniu, namiętnym słowom, a pani znika! Na próżno pani szukam (…), a kiedy wreszcie przybywa pani, znajduję tylko lód, a ja płonę! (…) Chcę cię zmusić, byś mnie kochała.
– Najjaśniejszy Panie – a Polska? tego wieczora Maria Walewska w szczytowych chwilach miłosnych uniesień szeptała te słowa Napoleonowi.
Polacy. Ci ludzie umieją się tylko bić! mógłbym Ci teraz opowiadać o polskim pułku gwardii, który się skompromitował na przeglądzie wojsk. Dla moich Polaków nie ma rzeczy niemożliwych, a to już mówiłem, jak wiesz, po bitwie w wąwozie Samosierra. Po chwili o Fryderyku Auguście Napoleon zagadnął: Dałem mu Księstwo traktatem tylżyckim, by nie wzbudzić zaniepokojenia, ale to panujący starzec i Niemiec. Ale gdybym był stworzył Królestwo Polskie, to dla takiego narodu jak wasz, dałbym innego króla(…) Aby naród był wolny, trzeba, aby podwładni byli mędrcami, a rządzący bogami(…) A zresztą w Polsce zetknąłem się z V żywiołem: błotem.
-Zrobiłam wszystko, aby Ci otworzyć oczy. Niestety, zaślepiła Cię niesłychana próżność i, przyznaję to, że powodowany patriotyzmem, nie chciałeś dostrzec niebezpieczeństwa.
-Głowa bez pamięci jest jak twierdza bez załogi… -Białe na białym źle wygląda- po chwili skrytykował skądinąd nienaganny strój Marii Napoleon. Zaraz też dodał:
-Jesteś aniołem… Czymże jest więc miłość? Poczuciem własnej słabości, które natychmiast ogarnia człowieka samotnego lub osamotnionego (…). Tak więc, jeśli nie przestaniesz mnie kochać, to nie zapomnij, że ja cię kocham! O, jakie to mnóstwo pięknych kobiet w Warszawie!- pamiętasz, tak wyraziłem mój podziw na twój widok na balu karnawałowym wydanym na Zamku Królewskim w Warszawie.
IV
Do brzegów Elby przypływa łódź z Marią, jej bratem Teodorem i czteroletnim Aleksandrem, synem Napoleona i Marii. Jest wrzesień 1814. Po czułym powitaniu, wręczeniu polskiej książeczki, następuje spacer we dwoje w scenerii śródziemnomorskiej.
-Ciekawa byłaby książka, w której by nie było kłamstw (…) Bluszcz tuli się do pierwszego drzewa, jakie napotka; oto pokrótce historia miłości, zauważył po chwili Napoleon. Maria otwiera list.
-Oto twój list skierowany do mnie: Och! Przybądź, Pani, przybądź… Wszystkie Pani pragnienia zostaną spełnione. Pani Ojczyzna stanie się dla mnie znacznie droższa, jeśli ulituje się Pani nad mym biednym sercem.
I dalej w liscie z Elby czytam: Twoje uczucia mnie wzruszają. Godne są twojej pięknej duszy i dobrego serca. Miej się dobrze, nie martw się, myśl o mnie z upodobaniem i nie wątp we mnie nigdy(…) Widziałem tylko Panią, podziwiałem tylko Panią, pragnę tylko Pani. Niech szybka odpowiedź ukoi niecierpliwy żar…
-Cnota jest dla kobiet tym, czym odwaga dla mężczyzn, pogardzam tchórzem i kobietą bez wstydu, zauwazył sam Napoleon. Kiedy ludzie przestają narzekać, przestaję myśleć. Kobieta, która sypia ze swym mężem, zawsze ma na niego wpływ. Cudzołóstwo, które w kodeksie cywilnym jest tak wielką sprawą, w rzeczywistości jest bagatelą, przygodą na balu maskowym(…) Człowiek nie ma przyjaciół, przyjaciół ma tylko powodzenie(…) Czas jest wszystkim.
W tym momeńcie spojrzał na rozbieganego Aleksandra. A na pobliski nasłoneczniony wzgórek wspiął się już czteroletni Aleksander, krucze włosy skrywały jego twarz.
Po tym spotkaniu miały miejsce jescze dwa inne wielkie spotkania tej pary.
Pamiętam, że przycisnął mnie do siebie, i wydawało mi się, że łzy spływały po jego policzkach- napisała Maria o spotkaniu z Napoleonem 28 czerwca 1815 w Malmaison, przed jego zesłaniem na Wyspę św. Heleny. Nadszedł początek lipca, Maria z czteroletnim Aleksandrem stoi w porcie Rochefort i żegna się z człowiekiem jej życia, mówi: dałeś mi więcej jak miłość, dałeś mi życie.
V
Pałac Tuillerie, czerwiec 1815. Charles-Maurice de Talleyrand (1754–1838) – książę Benewentu i biskup Autun, francuski polityk i dyplomata spotyka się z Napoleonem.
-Sir tu, to już początek końca. Jestem jego niewielebna przewielebność biskup Autun. Zobaczycie, iż będę bardzo złym kapłanem! powiedziałem już podczas święceń subdiakońskich. Żenić należy się w każdym wypadku. Jeśli ktoś dostanie dobrą żonę, będzie szczęśliwy; gdy dostanie złą, może stać się filozofem.
-Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach. Ale życie obywatela należy do ojczyzny, zauważył Napoleon. Tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi.
-Moje poglądy zależą od pogody. Podejmujemy kogoś stosownie do nazwiska lub ubrania, jakie nosi, lecz odprowadzamy ku drzwiom stosownie do dowcipu, jakim się wykazał. Ja nie pochwalam ani nie potępiam, ja tylko opowiadam(…) Człowiek obdarowany został mową po to, aby ukryć swoje myśli. Małżeństwo to tak piękna rzecz, że trzeba o niej myśleć całe życie(…) miejsce honorowe jest zawsze tam, gdzie ja siedzę.
-Nie czynię sobie bynajmniej wyrzutów, że służyłem wszystkim reżymom począwszy od Dyrektoriatu aż po dziś dzień, gdyż postanowiłem służyć Francji, a nie jej reżymom. Tak więc nie mówcie nigdy źle o sobie; wasi przyjaciele powiedzą zawsze wystarczająco dużo. Po chwili:
-Sir, nie pozwalaj podniecać się swoją pracą. Nigdy nie jesteś równie daleko od celu, jak wtedy, kiedy nie wiesz dokąd zmierzasz.
-Armaty zabiły feudalizm. Atrament zabije społeczeństwa nowoczesne. Wojna jest najgorszym rozwiązaniem najtrudniejszych spraw. Ale wojna jest lepsza niż nietrwały pokój. Wasi władcy, urodzeni na tronie, mogą ponieść dwadzieścia klęsk militarnych, a mimo to zawsze wracają do swych rezydencji. Moje panowanie natomiast nie przetrwa nawet dnia, jeśli stracę siłę i przestaną się mnie bać. Władca, który nie króluje w sercu swych ludów, jest niczym. Geniusz to czasem tylko instynkt, który nie podlega doskonaleniu; częściej jest to sztuka trafnego kojarzenia codziennie doskonalona dzięki obserwacji i doświadczeniu.
—
Jaka szkoda, że tak wielki człowiek jest tak źle wychowany. To słowa wypowiedziane przez Talleyranda po tym, jak Napoleon nazwał go pewnego dnia „łajnem w jedwabnych pończochach”(see, Waldemar Łysiak, Cesarski poker, Warszawa 1978, s.15)
Moja sława nie polega na tym, że wygrałem 40 bitew. Waterloo wymazało wspomnienie tych zwycięstw, ale nie wymaże tego co żyć wiecznie będzie -mojego kodeksu cywilnego. Upadek władcy zwykle go pomniejsza, ale mnie to doświadczenie niebywale wyniosło do góry. Każdy dzień uwalnia mnie od wizerunku tyrana, mordercy, dzikusa, napisał Napoleon w pamiętniku na Wyspie Świętej Heleny. Istotnie światem rządzi wyobraźnia. Tam, gdzie rząd jest słaby, rządzi armia. Tam, gdzie nie ma wolności, nie ma ani praw, ani obowiązków. Ale wiara jest poza zasięgiem prawa. Jest to najbardziej intymna własność człowieka i nikt nie może żądać aby zdawał z niej rachunek.Religia chrześcijańska jest religią społeczeństwa cywilizowanego. Ona podnosi człowieka, głosząc wyższość ducha nad materią. Nie szanować tej religii, to znaczy być pozbawionym zdrowych pojęć moralnych i oddawać się libertynizmowi myślowemu, który niesie dezorganizację społeczeństwa. Religia jest szczepionką wyobraźni; chroni ją ona przed niebezpiecznymi i absurdalnymi wierzeniami. fin
(ogólne wiadomości do opowieści zaczerpnąłem przez internet, podkr. autora)
Bibliografia:
Octave d’Aubry, Maria Walewska, le grand amour de Napoléon, Paris 1956
Janine Boissard, Trois Femmes et Un Empéreur, Paris 1989
Antoine Philippe Rodolphe d’Ornano, Marie Walewska, l’épouse polonaise de Napoléon, Paris 1947
Christine Sutherland, Marie Walewska, le grand amour de Napoléon, Paris 1998
Marian Brandys, Kłopoty z panią Walewską, Warszawa 1971
Hubert d’Ornano, Od Marii Walewskiej do Sisleya, Warszawa 2015
Napoleon. Maksymy, wybór, wstęp i przekład Monika Senkowska-Gluck i Leopold Gluck, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1983.
Waldemar Łysiak, Salon 2. Alfabet szulerów. Cz. 2, Wydawnictwo Nobilis, Warszawa 2006