w tym trzeba uczestniczyć, autor

Stanisław Barszczak, Wieczór autorski…

(Sala biesiadna jest wypełniona do ostatniego miejsca. Stoły nakryte srebrnymi zastawami. Widać białe obrusy. A dookoła przyświecają złote kandelabry. Goście zasiedli w sukniach wieczorowych i uroczystych frakach. Jest król i królowa)

Wasza Królewska Mość, Wasza Królewska Wysokość,
Panie i Panowie.

Państwo nie mają pojęcia jak bardzo jestem uczczony i szczęśliwy w tym dniu tak uroczystym. Przecież dostałem w końcu pracę. To jest najpiękniejszy moment życia -pokazuję palec wskazujący. I mam chęć na wiśniowe ciastko, na kruche precelki i obrane orzeszki… W operze mamy arie, które są wizytówką poszczególnych operowych historii. To słynne arie ściągają ludzi do opery- nie całe przedstawienia. Wychowałem się na sportowych emocjach, zresztą swoją młodość spędziłem w pobliżu polskiego Śląska – to wszystko z pewnością ukształtowało mnie jako człowieka. Jako młody chłopak zobaczyłem wszystkie ważne mecze piłkarskie i hokejowe. Już Państwo wiecie teraz, kim jesteście. Nauczyłem się czytać późno, bo zaledwie w szkole, w pierwszej klasie. Niektórzy patrzą na rzeczy, które są i pytają dlaczego. Osobiscie marzyłem o rzeczach, które nigdy nie były i nie przestawałem pytać się, dlaczego nie? Największą przygodą, jaką możesz wziąć, jest branie życia w jego marzeniach. To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że ​​życie staje się interesujące. Ktoś mi powiedział: Skup się bardziej na swoim pragnieniu, niż na swoich wątpliwościach, a sen sam się spełni. Przekonałem się o tym później. Ale nie za późno, skoro udało mi się być z wami tego wieczora, nadto mam przywilej to wam powiedzieć jasno i wyraźnie. Zobacz, jaki jesteś wyjątkowy? Podają ci kawę w salonie…Nigdy nie dostaję dziewczyny (uśmiech). Zamiast tego ląduję w kolejnych krajach świata samotnie, aby widzieć biednych i poszkodowanych przez los. Nie zamierzałem zostać aktorem. Pamiętam, straciłem ojca, miałem siedemnaście lat i zawsze szukałem ojca. Kedy straciłem matkę natomiast, miałem już czterdzieści cztery lata, i cały świat załamał się w tym czasie dla mnie. Bardzo tęskniłem za matką. To ona pokazała mi słońce wstające nad Tybrem. Powie ktoś: teraz masz córkę w Rzymie, w której jesteś szalenie zakochany (uśmiech). Tak więc zostałem katolickim księdzem, a dopiero potem pisarzem. Przyznam też, że lubiłem rzeźbić lepiej niż malarstwo. Bo masz więcej swobody w rzeźbieniu. Ale były to tylko zamki z piasku. Zostawiłem zaledwie jakiś widoczek. Stało się inaczej. Za drzwiami tej sali przebywają Polacy, moi krajani w narodowych strojach, którzy przybyli na tę podniosłą uroczystość, wpław przez Bałtyk. Pogoda jest śliczna w samo południe 22 listopada roku Pańskiego 2036. Podobno są wielkim okrętem, ale też przeróżnymi statkami pasażerskimi. Jestem dumny z was. I powiem teraz: żaden rodzic nie istnieje na zawsze. Więc nie będę tu na zawsze z moimi dziećmi. Nie jestem na wieki, żaden rodzic nie jest na wieki tutaj. Dziś wiem, że jestem dziadkiem. Bo kolejne lata mijają bezpowrotnie. Wyobraźcie sobie nadszedł dzień, że się dowiedziałem informacji o Gauguinie. Był bankierem. Był bankierem, który malował w niedziele. I pewnego dnia znienawidził się za malarstwo w niedziele. Ja natomiast, to powiem wam, kochałem niedziele, bo mogłem wystąpić publicznie w czerwonym Zagłębiu, w Ząbkowskim kościele dla wiernych. A byłem ministrantem wówczas, który w tygodniu szedł także do pobliskiej Szkoły imienia Feliksa Dzierżynskiego. W życiu przeżyłem falę obrazów, z których wychodzę nieporuszony. Mówię wam: czy nikt nigdy nie zrobi czegoś bez przyczyny, tak po prostu, do diabła? Jeszcze nigdy nie miałem gwiazdy przy sobie (uśmiech). Stąd moje sceniczne przypadłości widać jeszcze teraz… Ale z pewnością jakiegoś dnia stanę tutaj jako ministrant jeszcze raz, tym razem po raz ostatni… Moje wędrowanie do szkoły i powtarzanie klasy kontynuuję po dzień dzisiejszy. Bo życie pozostaje ostatnią szkołą człowieka na zawsze. W tej pierwszej szkole nauczycielka kazała mi opowiedzieć czytankę na lekcji języka polskiego. Musiałem odpowiadać przy wszystkich. Wtedy “robiłem się czerwony” na twarzy.Nienawidziłem siebie, że musiałem być wywoływany przed całą klasę. Ale to wnet mi przeszło… W tej szkole wszystko się zaczęło. Tam na świetlicy obejrzałem “Moby-Dicka” w kolorze. Pierwsza telewizja, wczesne spotkania, poważne rozmowy z matką, pierwsze przyjaźnie. A zaraz potem poznałem uroczego Wujka z Ciotką. On pływał, nie tylko po Bałtyku, ale na koniec ówczesnego świata. Z Ciotką później zdawałem maturę w Szczecinie. A to były lata, kiedy z kolegą ujrzeliśmy stolicę Polski Warszawę, wreszcie zawitałem na polskiej Warmii i Przymorzu. Brama Polskiej Stoczni w Gdańsku stała otwarta. Polska Solidarność była na ustach całego świata. Osobiście kontynuowałem studia w królewskim Krakowie. Poszedłem na parafię ku Częstochowie. Ale to był czas pierwszych wojaży poza Polskę. Wiedeń, Lowanium, Rzym, Paryż, Chicago, Los Angeles. Pewnego dnia z kolegą i naszą autobusową grupą byliśmy na wycieczce w Oaxaca w dalekim Meksyku, nie zapomnę strajku nauczycieli tamtego dnia, czasu wyczekiwania na przejazd pullmanem przez miasto. Musieliśmy odczekać do czasu, aż strajk się kończy. Chciałem podziękować jeszcze raz za spotkanych w życiu przyjaciół, za ciepło ich serc; za rozumność ich obchodzenia się ze mną, nadto za ten ostatni akt odwagi, wyrażenia ludzkich wartości o człowieczym a wspólnym nam losie. Chciałem podziękować tym, którzy przybyli tutaj tak licznie. Chciałem to wam powiedzieć wcześniej, gdy byłem godny wyróżnień, że jesteśmy skazani na śmierć, że miewałem wigilię w domu wariatów; że jesteście piękni… Na ten wieczór przybyli zza morza moi ziomkowie, okrętem przez Bałtyk, aby być ze mną w tej najpiękniejszej chwili życia, którego trzeci akt kończę właśnie tutaj. Gwiazda morza będzie świecić w mojej ojczyźnie odtąd zawsze. Nie sposób wymienić całą listę wybranych przeze mnie na ten wieczór. Nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie wasza wiara w dobro. Mam przed oczami obraz Boga w kościele Franciszkanów z Krakowa, witraż Wyspiańskiego. Bóg ręką stwarza nowe światy. Na początku był Logos, o czym przypomina nam w Prologu do swej Ewangelii Święty Jan. Kosmos czyli harmonia, różna od chaosu. Pan Bóg nie jest złośliwy… Augustyn mówił nawet o tym, że w Umyśle Boga “Obiekty wieczne”. W rzeczy samej wszechświat daje opisać się zadziwiająco matematycznie, i to jest piękne. Einstein chciałby jedynie znać Zamysł Boga, ogarnąć go w momencie, gdy Bóg stwarzał wszechświat (mind of God). Wszechświat ma 13,7 miliardów lat. A wszechświat daje opisać się zadziwiająco matematycznie, i to jest piękne. Ciąg równań matematycznych odnośnie miliardów galaktyk, promieniowania tła, liczby z detektorów neutrin na słońcu, to umiemy sprowadzić do kilku równań na jednej kartce papieru. To zasługa Einsteina i nie tylko. Prostota świata. Einstein chciałby jedynie znać Zamysł Boga, ogarnąć go w momencie gdy Bóg stwarzał wszechświat (mind of God). Na początku był Logos, o czym przypomina nam w Prologu do swej Ewangelii Święty Jan. Kosmos czyli harmonia, różna od chaosu. Pan Bóg nie jest złośliwy… Augustyn mówi nawet o tym, że w Umyśle Boga “Obiekty wieczne”. Powtarzam, to wyróżnienie, które stało się moim udziałem tutaj, i wasza obecność, nie jest dla mnie współzawodnictwem z nikim, owszem jedynie współzawodnictwem z samym sobą. Zabieram aurę tego wieczora na zawsze, z oczuciem ostatniego spełnienia. Wszak to wyróżnienie pokazuje również moją bardzo powolną wyobraźnię, i to że warto dla tej ostatniej żyć i umierać, otwierając się w życiu dla bliźnich na miarę świadectwa Jezusa Chrystusa…
najposłuszniejszy sługa
ojciec Stanisław Barszczak
(Wieczór autorski stanowi licentia poetica autora, który zechciał zamknąć nastrój życia choćby w połowie słowa)

knowing you, knowing me

Stanislaw Barszczak, Conscientious and appalling protocol about calling to divine faith…

‘I have a dream, a song to sing, To help me cope with anything. If you see the wonder of a fairy tale, You can take the future even if you fail. I believe in angels, Something good in everything I see, I believe in angels, When I know the time is right for me. I’ll cross the stream – I have a dream. I have a dream, a fantasy, To help me through reality. And my destination makes it worth the while pushing through the darkness still another mile. I believe in angels, Something good in everything I see, I believe in angels. When I know the time is right for me I’ll cross the stream – I have a dream, I’ll cross the stream – I have a dream.’(Abba) For a great many people, the evening is the most enjoyable part of the day. For me too. Perhaps, then, there is something to his advice that I should cease looking back so much, that I should adopt a more positive outlook and try to make the best of what remains of my day. Today I was in the gallery, modern supermarket. What is this gallery? Why should we have a gallery of things done by us? Because we have not learned anything. She said we weren’t being taught enough to cheat life… There was another life that I might have had, but I am having this one. She said to me, all children have to be deceived if they are to grow up without trauma. As growing out of infant years in Poland, the People’s Republic of Poland, I was cheated for life, although I was not always aware of it. But it’s mainly my mother’s thanks that I grew up without being traumatized. However, my trauma remains clinging to spiritual values, Christian values ​​in Poland. The dreams of freedom on Polish soil have always existed. The ship is already breastfeeding the depths, and he sailed the wind; I do not care what shore I will sail to. If only I would not swim back. When the bright ones with crystals bored me, a huge, deep blue plane, I will welcome forests, deserts, rocks. Be healthy, my love homeland forever! As a writer, I’m more interested in what people tell themselves happened rather than what actually happened. Still memory is quite central for me… As a writer, I’m more interested in what people tell themselves happened rather than what actually happened. Memory is quite central for me…I want to write a biography of one life, you see. If we don’t take our chance now, another may never come for either of us. I keep thinking about this river somewhere, with the water moving really fast. And these two people in the water, trying to hold onto each other, holding on as hard as they can, but in the end it’s just too much. The current’s too strong. They’ve got to let go, drift apart. That’s how it is with us. It’s a shame, Kath, because we’ve loved each other all our lives. But in the end, we can’t stay together forever. It was like when you make a move in chess and just as you take your finger off the piece, you see the mistake you’ve made, and there’s this panic because you don’t know yet the scale of disaster you’ve left yourself open to. What I’m not sure about, is if our lives have been so different from the lives of the people we save. We all complete. Maybe none of us really understand what we’ve lived through, or feel we’ve had enough time. Poor creatures. What did we do to you? With all our schemes and plans, I said. Many of our deepest motives come, not from an adult logic of how things work in the world, but out of something that is frozen from childhood. I’m not at all interested in the brave who fight against the odds and win. I am interested in those who accept their lot, as that is what many people in the world are doing. They do their best in ghastly conditions, I ponder. I wouldn’t want to try to adapt something of my own. It would be like going back to school and doing all my exams again. But it has happened. I did not want to go back to school to best convey my inner message to you. But it happened: I was fortunate that I was given some time to choose a wonderful school of life so that I could save the humanistic relics of the past for posterity. The other thing is if I’m saving things just cloned. When you become a parent, or a teacher, you turn into a manager of this whole system. You become the person controlling the bubble of innocence around a child, regulating it.We are here and now you and me. Polish nation- like lava, on the top of cold and hard, dry and filthy. But an interior fire for a hundred years will not get cold; let’s spit on this shell and let’s go down deep.
I come back to it with a souvenir of the forms and events. I’m back to the loneliness, the books and the dreams. From a foreign mother; his blood, old heroes, his name will be forty and four. As a traveler, abandoned among the wild islands, whose the eye and foot is carrying in different directions, he is watching, do not see where the twin is. And every night to his cave he returns in despair. Crazy, let will love its lonely wall. And it does not tear the chain so as not to renew the wounds… Woman! Poor being! You shaky creature! The angels envy you, you have a worse soul, worse than it is! …A Pole, though famous among the nations, that more than life loves a family country, ready to hurry him, let him go into the land of the world, to endure misery and miserable for many years, fighting people and fate while he was in the midst of a storm. His hope is that he serves the homeland. So, I have them, I have – those two wings. It’s enough: from west to east I will expand it. Left to the past, right for the future I will hit. And I will reach in the rays of feeling – to You! You do not know the living truths, you will not see the miracle! So, Have a heart and look at the heart… I perceive every day how young people suffer from the fact that there are no schools teaching people to live with people and the world … For this reason I everywhere left a part of my soul behind. A man, he felt the unspeakable stimulus to drown in the mud.And I am a man, and am afraid of my own whims. I am healthy on my face, but I have deep wounds in my heart. Because I can not be a lover, I will be a hero. God! People’s mouths for the lonely people screaming, the people themselves will eventually get bored. And the faces of the people playing at the end of the people will get bored. The Hands for the people and for the land fighting the people themselves will cut them. Names of people who are pleasing to them the folk will forget. Everything will pass. After the roar, after the noise, after the tiring. The Dark, small people, they will take inheritance. Should I help God alone? I am suffering, I am crazy. Though you are wise and happy. You’re always in control, You always rule and you think. And they say that you are not going astray! Liar, who called you love, You are only wisdom. I have to help God. God! I will shoot on the whole range of the creation: This voice, which generations will go into generations: I shout that you are not the father of the world, but … you only are God the deceiver. You cheat. And I am a sinner. Help me. You are sinner, You have never read those words yourself, May God not ask about their meaning. Pray; think of you in dirty clothed words. How sinful of his thrust is queen, when in begging garments, covered in ash, she will stop the time of repentance before the church. But Return to the throne, the royal garb gets in and will be greater light than the first, she will shine with a new glow again… Who, like an animal of the desert, looks for, like an eagle owl after a summer’s night is flying alone. And like the ghost to the coffin knocks, such a lost for the world! Who in his youth a song of mourning has sung. He once drank, humming eternally; who as a young man visits the graves, he will not come back to the living, from the people’s world… I have to be free – yes! I do not know where the news came from. But I know what to be free of East grace. Villains, they will only take away shackles from my hands and legs, But they will put them on the soul and I will be exiled! So, the people, you leave the beautiful happy valleys. Turn to God back. God alone can destroy the world and put out the world. But without our help, he can not save us. People! Each of you, lonely or imprisoned you could lift the thrones with thought and faith always, I ponder. And I looked through the world of fissures. I saw there- what I saw, I will tell – after death. Because there is no voice in living languages. Will the bad thought win or good beat, tomorrow in speech and in works, you will show that. But even one moment of this battle for a lifetime about the fate of man prophecies too. You look up to heaven, and you will not look at yourself; He will not find God who searches only in heaven. They are throwing us out of the museums, they are going away from the pedestals of history. The flame will figure out the painted story, the treasures will be destroyed by sword thieves. But there will be eternity through the song only. So you have to live at least half a word, one must live a living half of the eternal Word. I pray for eternal spring for you. First beautiful spring! Who saw you then in our country, the memorable spring of war, spring of harvest! For beautiful spring! Who saw you, how thriving you were cereals and grasses, and people shiny, abundant in events, hope pregnant! I see you so far, beautiful a ghost apparition on a sleep! Born in captivity, shod in a cradle, I only had one such spring in my life. And
I would like to write and tell you about this innerspring always… One speaks of Pope emeritus Benedict XVI as a conscientious theologian, and of a new pope Francis of Argentina that he is a heretic, speaks weakly, walks in any shoes, he brothers with different confessions that are beyond the mystical body of Christ, who do not recognize Peter. I am catholic. I will not leave the Roman Catholic Church. But you have to somehow see that there is a general mess here. Love and do what you like, I’m not satisfied. You need fidelity based on a deep reading of the Bible. A few days ago I visited Fatima in far-away Portugal. The Fatima revelations show the power of the Creator first at all… Evil and darkness happen when a man does not have God’s love … evil does not exist, evil is a lack of good. Darkness does not exist, it is the lack of light. Religion is knowledge, the science of bringing religion back to school, the scientists would express themselves about it. But all work is very important. Physical work, but also the work of the human brain, all work must be put into action, the politics said. What is really in you, I want to know all shines and shadows and all the innermost ones secret thoughts, who really you will dream today. I will remove the skin by costing the bone marrow. You do the same when you come to guests; this mask ball is charming for a short moment, under the hood, each of us is different – I do not think I’m wrong. I do not want to draw you into the animal, I’m busy with classes from dawn to dawn, but that’s what Friends are for, to share the hardships of everyday life, holidays and Sundays. So sometimes I’m still staring at the Acropolis in Athen- as if you could still count on us, also poor writers. I admire the ancient tower of Babel again. The people have long been a unity that we can not overtake … and for nothing, because time is not standing still. I invite you for a walk. Beloved Readers. I invite you for a walk, where the greenery will bend to us and the flowers will hang out hug the dew into the palm of your hand, the colors will light the rainbow into the spider’s diamond thread and the time has secret caches, happiness in them buried us, in shady alleys, peace leads the silence to the arm and only this rustling of leaves whispers to you with such grace that dripping down the drops of the sun, drenched in a dream and singing, which comes from the thickets, tunes the thoughts pleasantly …in streams of clear water bridges hang railings in a silver-shimmering, gleaming smiles gathering joyfully… For us vineyard deep blue hillside and vineyard grace, and vineyard juice. I will say this in this place: I have spoken for centuries. And the world still makes the same mistakes. How to treat the modern world? Well, I’m going to travel to the Holy Land for the fifth time… When wolves appear on the horizon – you have to fire them, look at the beginning of a good movie about Polish playwright Sławomir Mrożek. With Mrożek, personally, if I’m still running away on a tree, then again I am a shipwrecked man at sea … But too broken, to enjoy freedom. Another time I will dance tango in a duo with Eugeniusz from the art of Mrożek. And I am the last one who will save the world, I tell myself. So, I will play sometimes not so much with myself, but with a chess buddy – though not seriously. Because it’s not about tormenting each other. It is a fact, the world has gone a bit ahead …Thus, the characters surprise in Mrożek’s plays with an unexpected move. And they kneel, and that’s more. As a paranoia, I could announce universal depression. But I proclaim the final joy of the creator …
In addition, I look at Mary, the Mother of Jesus, who is greater than the world, I think. Beloved Mother of Jesus, she beautifully shows russian icons in art. What inner chasm Mary experienced before she gave birth to Jesus. The art of the world wants to embrace the many faces of Mary’s truth, giving up even true love in favor of a stained glass, i.e. painted it. I had the opportunity to admire that in these days in Lisbon. And sometimes I came back to a strange youth, although I prefer present time and thoughts about tomorrow … I am called by my dear, tangled paths. Solitary loneliness secret powers say that I will not build what is not built. In a thousand years, all domes will be evened out and no one will know our names anymore. Probably so. But I still read some good authors. As you know I love the book because it introduces me into my own world, that it reveals in me riches that I did not foreknow. I always wanted that: no day would go unnoticed, and I would love you telling last truth. We will leave as we truly lived: separately. Always between a terribly big world and a terribly great sky, lonely. Let us be forgiven, Pope Francis teaches us. Happiness is then full when the morning light wakes up two people to a day full of common deeds and conversations… How to read the Bible together? Do not dwell on the achievements of the historical German method of the nineteenth century, reaching the human authorship of biblical texts, but make a new synthesis of the reading of the Bible, including in the humanistic image of the ‘divine dimension’ of the Bible message. So, the Book of Isaiah written for the old age, however, it can be read fully by combining its human character with divine inspiration. This method of research is provided by Pope emeritus Benedict XVI in his books on Jesus. The holy Bible. I wish you all a great reading a new. ‘Can you hear the drums Fernando? I remember long ago another starry night like this. In the firelight Fernando, You were humming to yourself and softly strumming your guitar I could hear the distant drums. And sounds of bugle calls were coming from afar. They were closer now Fernando Every hour every minute seemed to last eternally I was so afraid Fernando. We were young and full of life and none of us prepared to die. And I’m not ashamed to say. The roar of guns and cannons almost made me cry /…./ No more champagne, And the fireworks are through. Here we are, me and you. Feeling lost and feeling blue, It’s the end of the party. And the morning seems so grey. So unlike yesterday, Now’s the time for us to say…Happy new year. Happy new year. May we all have a vision now and then Of a world where every neighbour is a friend, Happy new year, Happy new year. May we all have our hopes, our will to try. If we don’t we might as well lay down and die You and I…May we all have a vision now and then Of a world where every neighbour is a friend. Happy new year, Happy new year, May we all have our hopes, our will to try. If we don’t we might as well lay down and die You and I.’(Abba) The evening repeats itself, another evening falls. As if Christmas time was coming again. There are in manger Shepherds and wise men. Shepherds who know that know nothing and wise men who know that do not know everything. Our hope from manger, there are the beasts here. The world needs a God. And God became man, that man would become God. So, God must come down to the man. A virgin gave birth to a man. The word became flesh. The men, animals, plants, chemicals on the ground. People can not live without animals, animals without people, plants give us oxygen, chemicals make life easier, etc. Here life is constantly exchanged. So, we also can shine like angels. Love is reciprocated in this way.

Powstanie Wielka-Polska

ksiądz Stanisław Barszczak, Powstanie Wielkopolskie (27 grudnia 1918 – 16 lutego 1919)

Marzenia o wolności w Poznanskiem istniały cały okres zaborów. W latach 1901 do 1905 objawiły się dążenia do zachowania minimum polskości w szkole poprzez różnego rodzaju odmowy zwane ogólnie jako strajki szkolne. Dzieci w nich uczestniczące spotkały się z różnymi represjami: cofnięciem w szkoleniu o kilka klas, aresztami, zostawaniem po lekcjach, biciem i szykanami. W Strzałkowie doznała tego grupa uczniów odmawiająca przyjęcia książek i religii w języku niemieckim. Dzieci za odmowę nauki były po szkole przeprowadzane do aresztu. Jedzenie dostarczali rodzice dwa razy dziennie… Powstanie Wielkopolskie 19I8-1919 zapisało się w dziejach państwa polskiego jako jedno z czterech, obok Powstania Wielkopolskiego 1806 roku, Powstania w Sejnach z 1919  i Powstania Śląskiego z 1920 roku, zwycięskich powstań narodowych. Powstanie wielkopolskie wybuchło 27 grudnia 1918 w Poznaniu, w czasie wizyty powracającego do Polski Ignacego Jana Paderewskiego, który w drodze do Warszawy przybył 26 grudnia do Poznania, owacyjnie witany. Tego samego dnia Paderewski wygłosił przemówienie do swoich rodaków licznie zgromadzonych przed hotelem Bazar. Nazajutrz 27 grudnia swoją paradę wojskową na Świętym Marcinie urządzili Niemcy – zrywano polskie i koalicyjne flagi, napadano na polskie instytucje – doszło do zamieszek, w wyniku których wywiązała się walka, podjęta następnie przez oddziały kierowane przez Polską Organizację Wojskową Zaboru Pruskiego. Powstańcy w krótkim czasie opanowali całą Prowincję Poznańską z wyjątkiem jej północnych i południowo-wschodnich obrzeży. Powstanie zakończyło się 16 lutego 1919 roku rozejmem w Trewirze, który rozszerzał na front powstańczy zasady rozejmu w Compiègne z 11 listopada 1918 kończącego I wojnę światową. W sprzyjającej sytuacji polityczno-militarnej, jaka miała miejsce w końcowym etapie I wojny światowej, w obliczu klęski zaborców, a przede wszystkim dzięki ogromnemu zaangażowaniu i poświęceniu tysięcy powstańców, często młodych ludzi, udało się „zbrojnym czynem” upomnieć o wolność dla Wielkopolski i połączenie jej z odradzającą się po długiej niewoli Ojczyzną. W ocenie historyków, Powstanie Wielkopolskie zadecydowało o ukształtowaniu zachodnich i północnych granic II Rzeczypospolitej, wieńcząc wielopokoleniowe dążenia niepodległościowe, opór przeciw wynarodowieniu i wysiłek pracy organicznej. W niedługim czasie swym zasięgiem objęło prawie całą Wielkopolskę. Część miejscowości wyzwoliła się sama bez walki, było jednak wiele takich miejsc, w których o każdy kawałek ziemi trzeba było stoczyć ciężkie i niejednokrotnie krwawe boje. 16 lutego 1919 r. zawarto rozejm w Trewirze, który wstrzymywał działania powstańcze w Wielkopolsce. Nie oznaczało to jednak formalnego włączenia tych ziem do Polski (m.in. organizowano oficjalne wybory do pruskiego sejmu i parlamentu Rzeszy, a powstańcy stoczyli jeszcze potyczki pod Bydgoszczą i Rynarzewem). Ostatecznie niepodległość dla Wielkopolski i włączenie jej w obręb terytorium II RP przyniósł dopiero układ podpisany 28 czerwca 1919 r. w Wersalu. [w: “Rozmaitości Mogileńskie”, Miesiecznik Rady Miejskiej Nr 180 (192)]  1 stycznia 1919, szósty dzień Powstania (środa),  Poznań opuszcza Ignacy Paderewski przebywający dotychczas w Hotelu Bazar złożony chorobą. Przejeżdża pociągiem, w drodze do Warszawy, przez wyzwolony Ostrów. Jest tam owacyjnie witany. W tych dniach wolne są: Ostrzeszów, Jarocin i Krotoszyn- a to za sprawą pomocy pociągu pancernego “Poznańczyk”. Zdobyte zostaje także Trzemeszno, Mogilno, Rogoźno, Kcynia, Żnin i Nakło. Zdobycie Nakła pozwala powstańcom kontrolować trasę pociągu Berlin – Bydgoszcz – Toruń. Miasto to stanowi też doskonałą bazę wypadową do natarcia na Bydgoszcz. Trwają przygotowania do zdobycia Nowego Tomyśla. W Inowrocławiu przedstawiciele NRL prowadzą rozmowy w celu pokojowego przejęcia miasta. Chciałbym pokazać tutaj przykład patriotyczny  z Powstania w Strzałkowie, gdzie działał prężnie skauting. Grunt do działania wyzwoleńczego był przygotowywany. Udział niewątpliwy w umacnianiu ducha polskości miał ksiądz Władysław Morawski (1875-31.07.1934), miejscowy proboszcz. Po wybuchu niemieckiej rewolucji listopadowej 1918 r., centralny rząd cesarski próbował rozbroić i ujarzmić rewolucję zarządzeniem tworzenia Rad Robotników i Żołnierzy. Ten plan Polacy skutecznie storpedowali, przeciwnie, wykorzystali we własnym celu. Za akceptacją władz berlińskich zezwolono na tworzenie w miastach – garnizonach lub gdzie stacjonują oddziały, na tworzenie Rad Żołnierskich. W pozostałych wypadkach mogły powstać tylko Rady Robotnicze. W Strzałkowie wkrótce niemiecka Rada ulega likwidacji. Polscy żołnierze uzupełniają Radę Robotniczą a po scaleniu powstaje polska Rada Robotniczo – Żołnierska, I tak Rada Robotnicza zorganizowała straż bezpieczeństwa po gminach w obwodzie komisariatu strzałkowskiego, zarządziła obsadzenie urzędu gminnego i zaprowadzenie nauczania polskiego języka i religii we wszystkich klasach. Rada Robotnicza uzupełniła się przez ukonstytuowanie Rady Żołnierskiej z byłych żołnierzy Polaków w obozie strzałkowskim. Administracja niemiecka oczywiście działała, trzeba było jednak patrzeć jej na ręce. 12 grudnia 1918r. nadkontrolerowi cła w Strzałkowie Sandesowi dołożono kontrolera polskiego Brzezińskiego. Od 16 grudnia 1918r. przy niemieckim komisarzu obwodowym w Strzałkowie, ustanawia się polskiego męża zaufania (kontrolera) Jana Kuczkowskiego. Należy nadmienić, że to Prusacy wprowadzili zamiast stanowiska wójta stanowiska komisarzy obwodowych już w 1837 r. Następnym etapem jest utworzenie samorządu lokalnego, Rad Ludowych (wiejskich lub gminnej). Od 14 do 16 listopada powstała 9-11 osobowa Rada Gminna w Strzałkowie, pod auspicjami męża zaufania przy obwodowym komisarzu. W jej skład weszli członkowie Powiatowego Komitetu Obywatelskiego zamieszkali na terenie gminy, część polskich i niemieckich dotychczasowych ławników i 3 delegatów z ramienia Rady Robotniczo – Żołnierskiej. 1 grudnia 1918r. Rada Robotniczo – Żołnierska ze Strzałkowa przyporządkowuje się władzom we Wrześni. Na wiecach następują wybory do Powiatowej Rady Ludowej. Ksiądz StanisławBogdański(16.05.1870-28.08.1933) z Miłosławia, prezes komitetu wyborczego na powiat wrzesiński, wezwał 24 listopada wszystkich wybranych na salkę parafialną w celu zatwierdzenia wyborów i ukształtowania Powiatowej Rady. Wybrano prezesa (Franciszek Czapski z Barda), zarząd i komisarza Straży Ludowej (Kazimierz Grudzielski). Rady miejskie i włościańskie podlegały Powiatowej Radzie Ludowej. Z kolei na wiecu we Wrześni tego dnia na sali Odeon akceptuje się ostatecznie wybór 14 delegatów na Sejm Dzielnicowy. Osobiście do końca życia będę nosił ze mną  przykład podjęcia Powstania Wielkopolskiego w Powiecie Czarnkowskim. Historię dwóch powstańców – kuzynów, którzy walczyli o wcielenie Wielkopolski do Polski, opowiada najnowszy film Telewizji Asta pt. “Powstanie wielkopolskie: Czarnków odzyskany”. To film, który jest największą produkcją w historii TV Asta, jak do tej pory przynajmniej. Opowiada historię dwóch kuzynów: Zdzisława Orłowskiego oraz Włodzimierza Raczyńskiego, którzy to obaj postanowili iż trzeba Wielkopolskę odzyskać z rąk niemieckich i przywrócić ją Polsce – opowiada Paweł Różycki, reżyser filmu. Film porusza temat powstania w odniesieniu do zdarzeń na północy Wielkopolski. Kiedy w I wojnie światowej działania zbrojne się zakończyły, Polacy chwycili za broń – wybuchło Powstanie Wielkopolskie… Społeczeństwo polskie już w październiku 1918 roku podejmowało działania zmierzające do wyzwolenia ziemi czarnkowskiej z pruskiej niewoli. W październiku 1918 roku powołano Tajny Komitet Obywatelski, który 16 listopada 1918 roku przekształcił się w Powiatową Rade Ludową jako oficjalną reprezentację ludności polskiej. Dnia 14 listopada 1918 roku powołano Radę Robotniczo – Żołnierską, która przejęła nadzór nad działalnością powiatowej i miejskiej administracji, a w Radzie tej Polacy zapewniali sobie duże wpływy. Podjęto działania powoływania i uzbrajania oddziałów powstańczych, których stan osobowy wynosił około 700 osób. W grudniu z inicjatywy Włodzimierza Raczyńskiego na probostwie u ks. Ludwika Rosenberga w Lubaszu odbyło się zebranie ziemian. Na apel Raczyńskiego o podjęciu walki zbrojnej większość zebranych przyjęła stanowisko wyczekujące. Dnia 4 stycznia 1919 roku udało się doprowadzić do rozbrojenia i zdemobilizowania niemieckiej kompanii w sile 140 ludzi, która stanowiła znaczącą silę, przeciwstawiającą się ewentualnym działaniom powstańców. W tym dniu Powiatowa Rada Ludowa podjęła decyzję o zbrojnym wystąpieniu celem wyzwolenia ziemi czarnkowskiej , a 6 stycznia delegaci Powiatowej Rady Ludowej w asyście uzbrojonego oddziału powstańczego, wymusili ustąpienie niemieckich władz – landrata i burmistrza, na miejsce których powołano polskiego starostę i burmistrza. Dnia 6 stycznia odbyła się wielka manifestacja ludności polskiej dla uczczenia wyzwolenia miasta z 150 – letniej niewoli, ustanowienie polskich władz i zapewnienia obrony wolności przez oddziały powstańcze. W dniu 07.01.1919 r. w Budzyniu odbyła się narada , na której opracowano plan zdobycia Chodzieży obecny na niej był Zdzisław Orłowski. W tym dniu dotarł do Czarnkowa rozkaz dowódcy poznańskiego o mianowaniu Orłowskiego dowódcą czwartego okręgu który obejmował powiaty: Wyrzysk, Chodzież, Czarnków, Oborniki, Szamotuły, Wieleń i Międzychód. W nocy z 07 na 08 stycznia Orłowski z grupą około 200 powstańców udał się pod Chodzież, którą zaatakowali około godz. 8-mej . Moment zaskoczenia się nie udał, oddział napotkał na przeważające siły, nadto Orlowski otrzymuje telegram, z którego dowiaduje się, że jego przyjaciel Włodzimierz Raczyński ranny jest w nogę. W tej sytuacji Orłowski zarządził odwrót do Czarnkowa. Tam szczęśliwie spotkali się przyjaciele… Tymczasem Niemcy nie chcieli się pogodzić z utratą ziemi czarnkowskiej i w dniu 8 stycznia z dwóch stron: od Noteci, oraz Romanowa , zaatakowali miasto, zajmując większą jego część z budynkiem landratury i Ratuszem. Bohaterskie zmagania powstańców zdołały atak powstrzymać , a następnie w ciężkich walkach wyprzeć niemieckie oddziały za Noteć. Był to dzień śmierci naczelnika Sokoła Stanisława Putza. Wobec groźby dalszych ataków niemieckich wojsk stacjonujących w rejonie Piły i Krzyża, utworzono nadnotecki front obrony obejmujący odcinek od Chodzieży po Rosko, który zabezpieczał oddział powstańczy z Czarnkowa oraz przybyły w dniu 8 stycznia oddział powstańców z Szamotuł ,Obornik Rogoźna. W dniu tym zostaje usunięty pomnik Wilchelma II stojący na Czarnkowskim Rynku. Drugie natarcie wroga nastąpiło w dniu 07 lutego 1919 roku, z kierunku Piły wzdłuż szosy Ujście / Czarnków. Podczas silnego starcia w rejonie Mirosławca, przeważające liczebnie i lepiej uzbrojone oddziały niemieckie zmusiły siły powstańcze do wycofania się w rejon Jabłonowa. Tam udało się zatrzymać atak Niemców. Ale silne oddziały niemieckie przy użyciu wsparcia artyleryjskiego uderzyły na odcinek czarnkowski ponownie. Pierwsze natarcie nastąpiło od strony Wielenia. Niemcy wyparli powstańców z Wrzeszczyny i umocnili się w Rosku. Jednak bardzo silny oddział powstańców z karabinów maszynowych spowodował olbrzymie straty w siłach niemieckich i spowodował chaotyczne wycofanie się Niemców. Dnia 13 lutego 1919 roku nowe silne oddziały wojsk niemieckich dokonały ataku na pozycje powstańców przekraczając Noteć na śluzie pod Walkowicami oraz przeprawiając się promem pod Radolinem Niemcy zajęli wieś Walkowice, zmuszając wojska powstańcze do wycofania sie w rejon Kruszewa. Inny oddział Niemców zajął Romanowo. W ten sposób droga do Czarnkowa dla wroga stała otworem. W tej krytycznej sytuacji powstańcy przygotowali kontrnatarcie z dwóch kierunków: pierwsze od strony Kruszewa w kierunku Walkowic, drugie – od Czarnkowa na Romanowo. Po ciężkich walkach Niemcy ponieśli ciężkie straty i zmuszeni zostali do wycofania się za linię Noteci. Były to ostatnie bitwy stoczone przez powstańców z przeważającymi siłami wroga. Niemcy nie podjęli już poważniejszych działań zaczepnych na froncie czarnkowskim , jednak nadal ostrzeliwali ogniem artyleryjskim poszczególne miejscowości i prowadzili prowokacyjne potyczki. Na wskutek Trewiru (16.02.1919) zostaje ustalona linia demarkacyjna pomiędzy wojskami niemieckimi a oddziałami powstańczymi. Przebiegać ona będzie według aktualnego zasięgu frontu. Niemcy zostali zobowiązani do zaniechania wszystkich działań zaczepnych przeciw Polakom. W Maju 1919 r. Wraz z Kazimierzem Brownsfordem na konferencję pokojową do Wersalu udaje się ks. Józef Pielatowski proboszcz parafii Piłka. Delegacja w której uczestniczyli miała na celu, aby powiat Wieleński pozostał w granicach państwa polskiego. Do Czarnkowa przybywa komisja Rozejmowa witana przez miejscową ludność, oraz zgromadzonych na placu harcerzy, ma na celu ostateczne wytyczenie granic w rejonie nadnoteckim. Komisja zatrzymała się w Lubaszu u miejscowego właściciela ziemskiego. Czarnkowszczyzna – ziemie po lewej stronie Noteci w wyniku zwycięskiego i skutecznego działania powstańców wielkopolskich- przejęta i utrzymana do czasu podpisania Traktatu Wersalskiego 28 czerwca 1919 roku… Chciałbym raz jeszcze wspomnieć o dwóch przyjaciołach, Orłowski i Raczyński. Zdzisław Orłowski (ur. 10 października 1892 w Zaworach koło Śremu, zm. 7 czerwca 1982 w Poznaniu) – podpułkownik Wojska Polskiego, uczestnik powstania wielkopolskiego i powstań śląskich oraz II wojny światowej. Przebieg służby, Stanowiska: dowódca IV Okręgu Wojskowego (powstanie wielkopolskie), prezes Związku Powstańców Wielkopolskich. Główne wojny i bitwy: I wojna światowa
powstanie wielkopolskie, powstania śląskie, wojna polsko-bolszewicka, II wojna światowa. Odznaczenia: Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Walecznych (1920-1941, trzykrotnie), Złoty Krzyż Zasługi, Śląski Krzyż Powstańczy, Wielkopolski Krzyż Powstańczy. Podpułkownik Orłowski urodził się w rodzinie właściciela ziemskiego i powstańca styczniowego Leonarda i Walerii z d. Karge. Wcielony do armii niemieckiej walczył w I wojnie światowej, od 1917 r. dowodził w randze podporucznika batalionem. Po zakończeniu działań wojennych wrócił do Wielkopolski, 7 stycznia 1919 r. został mianowany przez głównodowodzącego Powstaniem Wielkopolskim mjr. Stanisława Taczaka dowódcą IV Okręgu Wojskowego, który obejmował powiaty czarnkowski, chodzieski, szamotulski i obornicki. Orłowski zorganizował cztery kompanie powstańcze w Czarnkowie i jedną w Lubaszu. Na czele podległych mu oddziałów bronił skutecznie odcinka czarnkowskiego. Po zakończeniu walk w Wielkopolsce uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej, na froncie awansowano go do stopnia kapitana. Od 1 stycznia 1921 r. brał udział w III powstaniu Śląskim, pełniąc służbę w Dowództwie Obrony Plebiscytu jako szef IV oddziału. W 1939 r. został prezesem Zarządu Głównego Związku Powstańców Wielkopolskich. W sierpniu 1939 r. został zmobilizowany jako major rezerwy. Przydzielono go do Dowództwa Okręgu Korpusu VII w charakterze kierownika biura cenzury wojskowej. 17 września przekroczył granicę polsko-węgierską. W Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie służył m.in. jako dowódca kompanii zaopatrzenia w 1. Dywizji Pancernej gen. Maczka. Po zakończeniu działań wojennych został zdemobilizowany i w 1947 r. wrócił do kraju. W 1957 r. został awansowany na stopień podpułkownika. Zmarł w 1982 roku, pochowany został w rodzinnym grobowcu w Lubaszu. Czarnków i Lubasz przyznały mu honorowe obywatelstwo, od 2003 r. jest także patronem Gimnazjum w Lubaszu. W 1930 r. ożenił się z Wandą Łodzia-Michalską. Ślub odbył się na Jasnej Górze… Odsłaniając piękną kartę Powstania Wielkopolskiego chciałbym podkreślić tę jedyną przyjaźń z sprzed laty. Pułkownik Zdzislaw Orłowski miał kuzyna,  Włodzimierza Raczyńskiego, który może juz wspomniałem, pochodził z bardzo znanej Rodziny i był  starostą Czarnkowa. A przed sobą mam zdjęcie zatytułowane Grób w Lubaszu. Na tym cmentarzu, po południowo-wschodniej stronie kościoła, znajduje się niski murowany grobowiec zwieńczony orłem. Na nim wmurowano dwie czarne tablice upamiętniające Włodzimierza Raczyńskiego (zm. 1939) ze Stajkowa, , organizatora powstania wielkopolskiego i pierwszego starostę polskiego w Czarnkowie, oraz pułkownika Zdzisława Orłowskiego (1892-1982), dowódcę obornickiego okręgu wojskowego w powstaniu wielkopolskim i generalnego kwatermistrza III powstania śląskiego. Grobowiec został odrestaurowany w 2008 r. Przyjaciele nie rozstali się z sobą nawet po śmierci. Wszystkim życzę wielkiej Polski i zawsze wiernej.

Módlcie się w obronie grzeszników

Stanisław Barszczak, O pocieszeniu Pani Pokoju (cześć czwarta i ostatnia)

Fatima bywa nazywana orędziem po mistrzowsku zignorowanym i nadal lekceważonym. To korona Chrystusa i dni Chrystusa, ‘Tykający zegar’ Bożej wyrozumiałości względem świata… Siostra Łucja wspominała: ‘Oto, Ekscelencjo, historia objawień Matki Boskiej w Cova da Iria w 1917 roku. Zawsze, gdy z jakiegoś powodu musiałam mówić o nich, starałam się uczynić to jak najzwięźlej z pominięciem intymnych spraw osobistych, bo by mnie to bardzo wiele kosztowało. Ale ponieważ są one Boże, a nie moje, i ponieważ Bóg teraz Waszą Ekscelencję o nie pyta, oddaję je niniejszym. Świadomie nie zatrzymuję niczego, co do mnie nie należy. Wydaje mi się, że brak tylko kilku małych szczegółów odnoszących się do próśb, które przedstawiłam. Ponieważ były to sprawy bardziej materialne, nie miały dla mnie specjalnego znaczenia i być może nie utkwiły mi tak żywo w pamięci. A poza tym było ich tak wiele! Miałam i z tym tyle roboty, aby sobie przypomnieć niezliczone łaski, o które miałam Matkę Bożą prosić, że może tu i tam wślizgnęła się jakaś pomyłka, kiedy np. powiedziałam, że wojna skończy się w tym samym dniu, tj. 13 (Prawdę mówiąc, Łucja nie powiedziała wprost że wojna skończy się w tym samym dniu. Nakłoniona została do tego przez wiele naglących pytań, które jej stawiano). Wiele ludzi było zdumionych pamięcią, którą Bóg mi raczył dać. Dzięki nieskończonej dobroci Bożej jest to pod każdym względem naprawdę wielki dar. Jednak w nadprzyrodzonych sprawach nie trzeba się dziwić, że tak głęboko odciskają się w pamięci, że po prostu nie można ich zapomnieć. W każdym razie sensu spraw, które one oznaczają, nigdy się nie zapomina, jeżeli Bóg sam nie sprawi, że się je zapomni.’ Siostra Łucja – wizjonerka z Fatimy – zmarła 13 lutego 2005r. W Sanktuarium Fatimskim odbywają się codziennie nabożeństwa: Nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego– godz. 15.00; Różaniec – godz. 18.30; Apel Maryjny – godz. 21.00. Czuwania Fatimskie mają miejsce 13-tego każdego miesiąca od maja do października. Początek – godz.18.30. Niedziele Fatimskie – pierwsza niedziela po 13-tym każdego miesiąca; od maja do października. Początek – godz. 10.00 –procesja różańcowa. Pierwsze Soboty Miesiąca – przez cały rok– od godz. 18.30. Cztery współczesne filary Fatimy to Paweł VI, Jan Paweł II, Pius XII i Biskup Leira José Alves Correia da Silva. Najnowsze wydanie wspomnień siostry Łucji opisuje poza objawieniami Anioła i Matki Bożej również życie trójki pastuszków, którzy wiernie, a wręcz w sposób heroiczny wypełniali wołanie orędzia fatimskiego. Zebrane i opracowane teksty wraz z fotografiami pokazują wszystkim wierzącym, przede wszystkim dzieciom, drogę do świętości.Oby orędzie ich życia pozostało zawsze żywe, aby oświetlać drogę ludzkości! powiedział o błogosławionych pastuszkach Jan Paweł II… Przed laty laureat literackiej nagrody Nobla z Niemczech Heinrich Böll pytał się:
gdzie był Adam w jego czasach? W książce ‘Spojrzenia Clowna’ odpowiadał, że był na wojnie (niem. wo war Adam: in Krieg). Na początku niniejszego tekstu napisałem o bólu chrześcijańskim, który ma wszystko zwyciężyć. Jestem nierzadko zszokowany marnotrawstwem naszego szlachectwa w Polsce. Realność mowy między Odrą a Bugiem bywa zamieniana na realność ekonomiczną. A przecież ta pierwsza jest niewymienialna. Innymi słowy im więcej krzyża (ang. our cross), tym większa rezurekcja, nasze powstanie do życia. Święty Jan Vianney jak kiedyś Święty Paweł o Bogu miał powiedzieć: ‘Ja patrzę na niego a On patrzył na mnie.’
Imię Boga- ja jestem tutaj (niem. ich bin da). Dziwny Bóg Biblii czasami. Bo przekazuje 10 przykazań, a w nich słowa-nakaz: nie będziesz miał cudzych Bogów przede mną. Nie będziesz cudzołożył … I nawet prorok Ezechiel ‘nie zjadł Księgi’, to jest- nie przezwyciężył, nie zgłębił mądrości Biblii do końca. W Ameryce codziennie produkuje się 50 filmów fabularnych; a filmów porno 13 tysięcy. Przywołałem Biblię: tam plejady gwiazd wymienione już 2500 lat temu, które się przyciągają. W Biblii mowa także o plejadzie Oriona…jego gwiazdy się odpychają…Jesteśmy tu i teraz, ty i ja. Po grzechu pierworodnym nastąpiła samokreacja w raju (ang. selfcreation). Ale przecież moje ciało i życie pozostaje darem Boga a nie moim. Ateizm jest najwyższym zagrożeniem dla ludzkości. My jesteśmy Słowianie, a to lud słowa Bożego…Jesteśmy jeszcze może pod urokiem Świat Bożego Narodzenia. Świat potrzebował Boga, którego powiła panna w Betlejem. I oto Bóg zstąpił na ziemię. W Betlejem, przy żłobku byli Matka Jezusa, Józef, Anioł światłości, ale także mędrcy i pasterze. Ci ostatni wiedzą, że nic nie wiedzą. A mędrcy wiedzą, że wiedzą niewiele. Ale były tam i bydlęta. I grzały się będąc z Jezusem. Jaka nadzieja dla nas płynie z betlejemskiego żłóbka. Na świecie zawsze odtąd byli ludzie, zwierzęta, rośliny i świat chemii.
Niemożliwością w pełni objąć relacje tych czterech natur. Jak chemia powinna partycypować w życiu roślin, zwierząt, ludzi. Jak rośliny powinny partycypować w życiu chemicznym, tudzież zwierząt i ludzi. Jak zwierzęta powinny partycypować w życiu chemicznym, w świecie roślin i ludzi. Zaistniało wyższe życie (ang. higher life). Mój Boże. Ty musiałeś zstąpić na ziemię. A czy my teraz z Bogiem jesteśmy zdolni objąć w pełni te cztery relacje, świata chemii, roślin, zwierząt i ludzi. W buddyzmie mamy jakby namiastki przejścia z poziomu roślin do poziomu zwierząt i poziomu ludzi. Ale to tylko namiastki. Bóg jest nazbyt wielki, by go ogarnąć… Anioł światła przyszedł do kobiety: czy porodzisz syna- mężczyznę? Następuje zgoda kobiety. Mężczyzna- Człowiek musi mieć miłość, pasję i ogień- inaczej nie spełni misji. Bóg stał się człowiekiem, by pomóc ludziom objąć wyższe życie, stać się stworzeniami duchowymi. Odtąd Chrystus imię człowieka. Mamy jako ludzie kontynuować i wychwalać jego imię, to imię na wieki. Przez słowo, wręcz przez piorun łaski.
Misja kobiety to uległość (ang. submission), uległość woli Boga. Zgodziła się na danie syna Bożego, mężczyzny. Człowiek nigdy nie pokona Biblijnej Dobrej Nowiny. Kobieta jest mu pomocą w staniu się Aniołem. A wpierw trzeba nam przejść tę zmianę: z bestii (sic!)w stworzenie Boże. Chrystus rodzi się nie w pałacu, ale w ubogim żłobku. Nadzieja zawsze jest, pozostaje dla nas otwarta- być stworzeniem Bożym. Służyć Bogu na wieki, znaleźć w sobie podmioty moralne, moralność. I teraz powróćmy do naszych dni. Tam również dzieją się rzeczy wielkie równocześnie. Papież jest szczególną instancją w objawieniach fatimskich. Spójrzmy na misję papieża Franciszka, który chce kościoła biednego (wł. dei poveri). Zdaniem papieża Franciszka żaden dzień nie powinien być bez uczynku dla pokoju w świecie. I mówi dalej do zebranych w kaplicy Santa Marta: chcę was nawet jako grzeszników, ale żebyście nie byli przekupni nigdy ( wł. peccatori). Papież chce kościoła nie tyle cudownego, ile biednego, który idzie na ulice…Pomaga ludziom zdobyć niebo. Tak więc czyńmy zawsze to samo w życiu, mianowicie miłosierdzie bez granic. To wiedzcie: Bóg was kocha. (fin)

Przesłanie z Fatimy

Stanisław Barszczak, O pocieszeniu Pani Pokoju (cześć trzecia)
Był maj 1917 r. Trwała jeszcze I wojna światowa. W Cova da Iria -“Dolinie Pokoju” – zaczęła ukazywać się Matka Najświętsza. W ciągu sześciu objawień zapowiedziała koniec wojny, ostrzegła przed widmem komunizmu, kolejną wojną oraz prześladowaniami Kościoła. Mówiła, że bardzo wielu ludzi idzie na wieczne potępienie, że trzeba się dużo modlić i wynagradzać Bogu za grzechy. Świadkiem objawień była jak powiedziałem trójka fatimskich dzieci: Łucja (10 lat), Franciszek (9 lat) i Hiacynta (7 lat). Na spotkanie z Maryją przygotowywał je wcześniej Anioł Pokoju. Matka Boża przekazała dzieciom orędzie, które jak powiedział Jan Paweł II “zdają się przybliżać do swego wypełnienia”.
W dniu 13 maja 1917 r. dzieci zobaczyły Piękną Panią stojącą na małym dąbku. Postać była cała w bieli i błyszczała światłem jaśniejszym niż promienie gorącego słońca. Dzieci usłyszały słowa:- Nie bójcie się. Nic złego wam nie zrobię. – Skąd Pani jest? – zapytała Łucja. – Jestem z nieba. – Czego Pani od nas żąda? – Przyszłam prosić, abyście tu przychodzili przez sześć kolejnych miesięcy, dnia trzynastego, o tej samej godzinie. Potem powiem, kim jestem i czego chcę. Następnie wrócę jeszcze siódmy raz. – Czy ja także pójdę do nieba?- Tak. – A Hiacynta? – Też. – A Franciszek?- Także, ale musi odmówić jeszcze wiele różańców. Łucja przypomniała sobie dwie dziewczynki, które niedawno umarły, a które za życia często bywały u niej w domu. Spytała: – Czy Maria das Neves jest już w niebie? – Tak, jest. – A Amelia?
– Zostanie w czyśćcu aż do końca świata.
Następnie Fatimska Pani zapytała:- Czy chcecie ofiarować się Bogu, aby znosić wszystkie cierpienia, które On wam ześle, jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany, i jako prośbę o nawrócenie grzeszników? – Tak, chcemy – odpowiedziały dzieci. – Będziecie więc musiały wiele cierpieć, ale łaska Boża będzie waszą siłą. Wymawiając te słowa Matka Najświętsza rozłożyła ręce i przekazała wizjonerom światło, które spłynęło z Jej dłoni. Dotarło ono do wnętrza dzieci i – jak mówiła Łucja – w tym świetle zobaczyły się one wyraźniej niż w najdoskonalszym zwierciadle. Siła tego światła sprawiła, że dzieci padły na kolana i zaczęły wielbić Boga słowami: “Trójco Przenajświętsza, uwielbiam Cię. Mój Boże, kocham Cię w Najświętszym Sakramencie”. Maryja powiedziała jeszcze: “Odmawiajcie codziennie różaniec, aby uprosić pokój dla świata i zakończenie wojny”. Po tych słowach zaczęła unosić się w kierunku wschodu, by za moment zniknąć w dali. Drugie objawienie ma miejsce za miesiąc. Wieść o objawieniach rozniosła się po okolicy i 13 czerwca w dolinie zgromadziło około pięćdziesiąt osób. Matka Najświętsza pojawiła się zgodnie z daną obietnicą. Łucja zapytała:
– Czego Pani życzy sobie ode mnie?
– Chcę, żebyście przyszli tutaj dnia 13 przyszłego miesiąca, żebyście codziennie odmawiali różaniec i nauczyli się czytać. Następnie wam powiem, czego chcę.
Łucja poprosiła o uzdrowienie kilku osób. Usłyszała odpowiedź: – Jeżeli się nawrócą, wyzdrowieją w ciągu roku. – Chciałabym prosić, żeby nas Pani zabrała do nieba.- Tak. Hiacyntę i Franciszka zabiorę niedługo. Ty jednak tu zostaniesz przez jakiś czas. Pan Jezus chce posłużyć się tobą, aby ludzie mnie poznali i pokochali. Pragnie ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. – Sama tu zostanę? – zaniepokoiła się Łucja. – Nie, moja córko. Cierpisz bardzo? Nie trać odwagi. Nigdy cię nie opuszczę. Moje Niepokalane Serce będzie twoją ucieczką i drogą, która cię zaprowadzi do Boga. Potem Maryja otworzyła dłonie, z których spłynęło światło. W nim dzieci ujrzały siebie tak, jak gdyby były pogrążone w Bogu. Hiacynta i Franciszek wydawali się stać w części światła, które wznosiło się do nieba, natomiast Łucję otaczały promienie spływające w dół. Przed prawą dłonią Maryi dzieci zobaczyły serce, w które były wbite ciernie. Było to Niepokalane Serce Maryi, znieważane przez grzechy ludzkości i żądające zadośćuczynienia.
W miesiącu lipcu dochodzi do trzeciego objawienia. 13 lipca, tuż przed rozpoczęciem objawienia, słońce pociemniało i dało się odczuć miły, łagodny powiew. Niektórzy z licznych obecnych zauważyli niewielki szary obłoczek zawieszony nad dębem, na którym pojawiała się Piękna Pani. Inni słyszeli dźwięk, jakby delikatne brzęczenie. Owe zjawiska pomogły uwierzyć zgromadzonym, że dzieci naprawdę przeżywały nadprzyrodzone doświadczenie. Niebo przecięła błyskawica i pojawiła się Matka Najświętsza. Łucja zapytała: – Czego Pani żąda ode mnie? – Chcę, żebyście przyszli tutaj trzynastego dnia przyszłego miesiąca, żebyście nadal codziennie odmawiali różaniec na cześć Matki Boskiej Różańcowej dla uproszenia pokoju na świecie i w intencji zakończenia wojny, bo tylko Ona może te łaski dla ludzi uzyskać.
– Chciałabym, prosić, aby Pani nam powiedziała, kim jest i uczyniła cud, żeby wszyscy uwierzyli, że naprawdę Pani się nam ukazuje. – Przychodźcie tutaj w dalszym ciągu co miesiąc. W październiku powiem, kim jestem i czego chcę. Uczynię też cud, aby wszyscy uwierzyli.
Następnie Łucja przekazała Matce Bożej kilka próśb. Maryja powiedziała, że aby te łaski otrzymać, trzeba odmawiać różaniec. Dodała: – Ofiarujcie się za grzeszników i mówcie często, zwłaszcza gdy będziecie ponosić ofiary: “O Jezu, czynię to z miłości dla Ciebie, za nawrócenie grzeszników i za zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi”. Przy tych słowach Piękna Pani rozłożyła ręce jak w dwóch poprzednich objawieniach. Promień światła zdawał się przenikać ziemię i dzieci zobaczyły piekło. Później Łucja dokładnie opisała to, co dzieci wówczas widziały. W tym samym objawieniu, najbogatszym w treści i konsekwencje, Matka Boża mówiła o swoim Niepokalanym Sercu oraz dawała pewne obietnice i ostrzeżenia. Wizja piekła i Niepokalanego Serca Maryi stanowią dwie pierwsze części tajemnicy fatimskiej. Obie te części przez wiele lat nie były ujawnione, zaś trzecia część nie została ogłoszona do dziś. Po zapoznaniu dzieci z tajemnicą Matka Boża powiedziała:
– Kiedy odmawiacie różaniec, po każdym dziesiątku mówcie: “O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba i pomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia”. Łucja zapytała: – Czy życzy sobie Pani ode mnie czegoś więcej?- Nie, dzisiaj nie. Piękna Pani zaczęła unosić się w górę w stronę wschodu i zniknęła w nieskończonej odległości firmamentu… Dokładnie za miesiąc miało być czwarte objawienie. 13 sierpnia do Fatimy przyjechał burmistrz pobliskiego miasteczka, przedstawiciel władz niechętnych Kościołowi. Oznajmił on, że chciałby się udać na miejsce objawień i że zawiezie tam dzieci samochodem. Jednak zamiast pojechać do Cova da Iria, zawiózł dzieci do miasta. Zgromadzeni w Cova da Iria pielgrzymi (było ich około 6 tys.) próżno oczekiwali wizjonerów. Wiadomość o ich uwięzieniu wywołała wzburzenie i uczucia gniewu. Tłum umilkł, bo rozległ się grzmot i niebo rozświetliła błyskawica. Wielu ludzi zobaczyło mały obłoczek nad dąbkiem, który jednak szybko zniknął.
Tymczasem burmistrz chwytał się przeróżnych sposobów, aby zmusić dzieci do wyjawienia objawionej im tajemnicy, jednak ani groźby, ani kuszące obietnice nie przyniosły skutku. Straszono dzieci smażeniem w oleju i zamknięto je w więzieniu z pospolitymi przestępcami. Po dwóch dniach wypuszczono je na wolność.
Sierpniowe objawienie nastąpiło kilka dni później. Miało ono miejsce w Valinhos, gdzie Łucja poszła paść owce. Dziewczynka zapytała: – Czego Pani życzy sobie ode mnie? – Chcę, abyście nadal przychodzili do Cova da Iria trzynastego dnia miesiąca i odmawiali codziennie różaniec. W ostatnim miesiącu uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli.- Co mamy robić z pieniędzmi, które ludzie zostawiają w Cova da Iria? – Zróbcie dwa przenośne ołtarzyki. Jeden będziesz nosiła ty z Hiacyntą i dwie inne dziewczynki ubrane na biało, drugi niech nosi Franciszek i trzech chłopczyków. Pieniądze, które ludzie ofiarują na te ołtarzyki, są przeznaczone na święto Matki Bożej Różańcowej, zaś reszta na budowę kaplicy, jaka ma tutaj powstać.- Chciałam prosić o uleczenie kilku chorych. – Tak, niektórych uleczę w ciągu roku. Módlcie, módlcie się wiele i czyńcie ofiary za grzeszników, bo wiele dusz idzie na wieczne potępienie, gdyż nie mają nikogo kto by się za nie ofiarowywał i modlił… Tak więc z trójką dzieci już oczekujemy piątego objawienia. We wrześniu na miejsce objawień przybyły dziesiątki tysięcy pielgrzymów. Wśród nich był późniejszy kanonik Galamba de Oliveira, który tak opisuje ów dzień:”Ziemia pokryta była krzewami, rosło na niej kilka niewielkich drzewek i – miejscowym zwyczajem – dzieliły ja kamienne murki, które wytyczały własnościowe granice lub powstawały w sposób naturalny przy oczyszczaniu gruntu. Aby lepiej wszystko widzieć, weszliśmy na jeden z nich Małych pastuszków nie było prawie widać. Na początku niczego właściwie nie zauważyłem i dopiero po zakończeniu objawienia spojrzałem w niebo Zobaczyłem jakby świetlisty globus unoszący się nad ziemią. Przesunął się on jeszcze trochę ku zachodowi, po czym znów oderwał się od horyzontu i skierował ku słońcu. Byliśmy ogromnie poruszeni. Albo przedtem, albo potem, ale na pewno tego samego dnia, widzieliśmy – co prawda też nie wszyscy – jakby spadające płatki róży lub śnieg. Nie mogliśmy ich dotknąć, bo zanim spadły na ziemię, znikały.” We wrześniowym objawieniu Maryja powiedziała do dzieci: “Odmawiajcie w dalszym ciągu różaniec, żeby uprosić koniec wojny. W październiku przybędzie również Pan Jezus, Matka Boża Bolesna i z góry Karmel oraz św. Józef z Dzieciątkiem. Przybędą, żeby pobłogosławić świat. Bóg jest zadowolony z waszych ofiar, ale nie chce, żebyście w łóżku miały na sobie sznur pokutny. Noście go tylko w ciągu dnia.” 13 października 1917 miało miejsce szóste i ostatnie objawienie Matki Bożej trójce pasterzy z Fatimy oraz zapowiedziany przez Matkę Boską Cud Słońca, widziany przez ok. 70 tysięcy osób. Wśród bezpośrednich świadków Cudu Słońca – kiedy to Słońce ‘tańczyło’ przez dziesięć minut, wszyscy którzy się w nie wpatrywali nie odnieśli żadnego uszczerbku na zdrowiu, a ubrania zgromadzonych, nasiąknięte wodą padającego przez kilkanaście godzin przed Cudem ulewnego deszczu, w niewytłumaczalny sposób uległy całkowitemu wysuszeniu – było wielu niedowiarków oraz dziennikarzy prasy laickiej, antyklerykalnej i masońskiej. Wielu doznało olśnienia duchowego, nawrócenia. Jedne z dziennikarzy, Avelino de Almeida, z masońskiego pisma O seculo, zdumiony powtarzał wiele razy w swojej relacji: “Widziałem to… Widziałem to…” Antyklerykalne i masońskie pismo pisał: “Słońce zadrżało i wykonało kilka nieprawdopodobnych ruchów nie mieszczących się w ramach praw kosmosu”. Ale przedtem jak przy poprzednich objawieniach dzieci dostrzegły błysk światła, po którym Matka Boża pojawiła się nad krzewem. Powtórzmy tę scenę jeszcze raz.ŁUCJA: „Czego Pani sobie życzy ode mnie?” MATKA BOŻA: „Chcę ci powiedzieć, aby wybudowano tu kaplicę na moją część. Jestem Matką Boską Różańcową. Odmawiajcie w dalszym ciągu codziennie różaniec. Wojna się skończy, a żołnierze wkrótce wrócą do swoich domów”. ŁUCJA: „Miałam prosić Panią o wiele rzeczy, abyś uzdrowienie kilku chorych, nawrócenie niektórych grzeszników, etc.” MATKA BOŻA: „Jednych uzdrowię, innych nie. Trzeba, aby się poprawili i prosili o przebaczenie swoich grzechów”. I ze smutnym wyrazem twarzy dodała: „Niech nie obrażają więcej Boga Naszego Pana, który już i tak jest bardzo obrażany”. Potem rozchyliwszy dłonie Matka Boża sprawiła, że płynący z nich blask odbił się od słońca. A podczas gdy się wznosiła, Jej własny blask odbijał się od słońca. W tym momencie Łucja krzyknęła: „Spójrzcie na słońce!”Gdy Matka Boża zniknęła w bezkresnej dali firmamentu, na oczach dzieci rozegrały się kolejne trzy sceny: pierwsza – symbolizująca tajemnice radosne różańca, druga – bolesne i trzecia – chwalebne. (Tylko Łucja widziała wszystkie trzy sceny; Franciszek i Hiacynta widzieli tylko pierwszą).
Obok słońca pojawili się św. Józef z Dzieciątkiem Jezus na ręku i Matką Boską Różańcową. To była Święta Rodzina. Najświętsza Panna była ubrana na biało, w niebieskim płaszczu, a Dzieciątko Jezus było w jasnoczerwonej sukience. Św. Józef pobłogosławił tłum, czyniąc trzy razy znak krzyża. Dzieciątko Jezus uczyniło to samo. Następną sceną była wizja Matki Boskiej Bolesnej i Pana Jezusa zgnębionego bólem, w drodze na Kalwarię. Wydawało się, że Pan Jezus pobłogosławił świat. Matka Boża nie miała miecza w piersi. Łucja widziała tylko górną część ciała Pana Jezusa. Na zakończenie pojawiła się, w chwalebnej wizji, Matka Boska Karmelitańska, ukoronowana na Królową nieba i ziemi, z Dzieciątkiem Jezus na rękach. Gdy te wizje rozwijały się przed oczami dzieci, wielki tłum, 50-70 tysięcy widzów, stał się świadkiem, jak już wspomniałem, cudu słońca. Deszcz padał przez cały czas objawienia. W momencie, gdy Matka Boża zakończyła rozmowę z Łucją i zaczęła unosić się ku niebu, a Łucja krzyknęła: „Spójrzcie na słońce!”, chmury nagle rozstąpiły się i słońce ukazało się oczom zgromadzonych jak olbrzymi, srebrny dysk. Świeciło ono z nigdy dotychczas nie widzianą intensywnością, ale nie oślepiało. Trwało to tylko krótką chwilę. Wtem ta ogromna kula zaczęła „tańczyć”. Słońce szybko wirowało jak gigantyczne koło ognia. Zatrzymało się na chwilę i ponownie zaczęło się obracać wokół własnej osi z zawrotną szybkością. Potem brzegi jego stały się purpurowe i zaczęło wirować po niebie, rzucając czerwone języki ognia. Światło to odbijało się na ziemi, na drzewach i krzakach, a nawet na ludzkich twarzach i ubraniach, przybierając różne natężenia blasku i barwy. Powtórzyło się to trzykrotnie i wtedy pędzona szaloną siłą kula zdawała się drżeć, trząść i spadać zygzakiem na przerażony tłum.
Wszystko to trwało może 10 minut. W końcu słońce tym samym zygzakowatym szlakiem powróciło na swoje miejsce i znów, spokojne jak codziennie, zaczęło świecić swym normalnym blaskiem. Cykl objawień dobiegł końca. Wiele osób spostrzegło, że ich ubrania ociekające deszczem nagle stały się zupełnie suche. Cud słońca był widziany również przez licznych świadków znajdujących się w promieniu do 40 km od miejsca objawienia.
(see, http://www.bibula.com/?p=27317, także http://fatima.pl/objawienia/objawienia_aniola_portugalii/; http://www.smbfplindexphp?option=com_content&view=article&id=145&Itemid=675)cdn.

Z Fatimy ksiądz Stanislaw

Stanisław Barszczak, O pocieszeniu Pani Pokoju (cześć wtóra)

Orędzie Fatimskie uczy jak być kochanym i kochać – w wymiarze Boga i człowieka. Istotą jest czyste serce człowieka – było ono zasadą stworzenia świata i sprawiło, że Bóg mógł przyjść w ludzkim ciele, że odkupić nas z grzechów i przywrócić nam godność. Czyste serce jest mieszkaniem Boga. Jak o nie zadbać? Co mamy zrobić? Nam, mimo najcięższej pracy i wielu prób, może to się nie udać. Maryja miała czyściutkie, Niepokalane Serce i zachowała je na zawsze. Koniec świata będzie powierzony temu Sercu. W Fatimie Matka Boża pokazała dzieciom serce ściśnięte cierniami i powiedziała, że te ciernie symbolizują nasze grzechy. Maryja prosi nas, swoje dzieci, żebyśmy te ciernie wyciągnęli, żebyśmy przestali grzeszyć i dodatkowo pomogli tym, którzy grzeszą. Hiacynta, która miała wtedy 6 lat, tak się tymi słowami przejęła, że wciąż zastanawiała się, jak to przekazać wszystkim ludziom. Mówiła, że gdyby tylko ludzie wiedzieli o tej prośbie, na pewno by jej posłuchali, przestaliby grzeszyć i robili wszystko – pokutowali i modlili się – by te ciernie usunąć. Bo ściśnięte grzechami serce Maryi jest jak pomarańcza nabita goździkami – dopiero jak się te kolce wyjmie, to miłość może się rozlać po świecie. A miłość Maryi ma moc uporządkowania tego świata. Dzieci z Fatimy miały konkretne wizje: piekło, wojna, prześladowanie Kościoła. Jak dokładnie powinniśmy je interpretować? Symbolika podana nam w Tajemnicach Fatimskich na pewno ma odniesienie do rzeczywistości. Jak głęboko idące, to już kwestia interpretacji. Ale Maryja mówi zawsze, że to czego doświadczamy zależy od naszego postępowania. Jeśli posłuchamy prośby o nawrócenie i modlitwę oraz zechcemy pomóc jej Niepokalanemu Sercu, to nie musimy się martwić – nie będzie cierpienia i wszystko ułoży się według Ewangelii. Jeżeli nie zechcemy pomóc, jak czasem mówiła Maryja – cierpienie będzie długotrwałe i dotknie wielu narodów. Papież Polak zaraz po zamachu na jego życie powiedział: „Przekonałem się, że żeby ocalić ludzi od wojny i świat od zagłady, trzeba poświęcić świat Niepokalanemu Sercu Maryi”. Zrobił to rok później – 13 maja 1982 roku, ale Łucja skomentowała to słowami, że Niebo nie przyjęło tego poświęcenia: papież jest biskupem Rzymu i każda diecezja ma swojego biskupa, więc jeżeli chce się poświęcić świat, to wszyscy biskupi także muszą wyrazić taką wolę. Jan Paweł II uzupełnił ten akt, i w 1984 roku w Watykanie, w obecności figury Matki Bożej z Fatimy, poświęcił świat i Rosję Niepokalanemu Sercu Maryi. Wtedy dziennikarze pytali Łucję, kiedy Matka Boża wywiąże się ze swoich obietnic – kiedy będzie pokój, kiedy narody odzyskają wolność. Łucja z uśmiechem odpowiedziała: „Matka Boża słowa dotrzyma”. Upadł komunizm na wschodzie. 5 lat później rozsypał się mur berliński. Nikt nie strzelał, nikt nie aresztował Sowietów – po prostu bez słowa odjechali. W tym samym roku skończył się komunizm w Polsce. I najbardziej spektakularne wydarzenie, którego nikt by nie przewidział – rozwiązał się Związek Radziecki. Uciskane kraje uzyskały wolność. Przecież to się nie zrobiło samo! To jest dzieło Niepokalanego Serca Maryi. To jest spełnianie się obietnicy zapowiedzianej przez Maryję. Ale powiedzmy jeszcze to, Matka Boża poprosiła Pana Jezusa, żeby dał jakieś narzędzie, sposób powyciągania cierni z serca Maryi. Dostaliśmy więc nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca. Już w wielu parafiach odprawiane jest to nabożeństwo, a dodatkowo odbywają się procesje Matki Bożej Fatimskiej. Wróćmy do pierwszych sobót, które związane są z czterema ważnymi wymiarami: po pierwsze – żeby być wyspowiadanym (człowiek musi mieć czyste serce), po drugie: żeby przyjąć w tym dniu komunię świętą, po trzecie: żeby odmówić jedną cząstkę różańca i wreszcie: żeby przez 15 minut pomedytować z Maryją. Te warunki są naprawdę do spełnienia. Objawienia miały miejsce 100 lat temu. Czasem trudno uwierzyć, że mogą dotyczyć nas dzisiaj, w XXI wieku. Przecież Ewangelia, Biblia jest aktualna od 2000 lat. I nie zmieni się do końca świata. Jeśli Słowo pochodzi z nieba, to jest inny wymiar- taki, który nie przemija. Maryja w Fatimie prosiła nas o odmawianie różańca. Nazwała się Matką Bożą Różańcową. Więcej – podkreśliła, że jest Matką Bożą, a nie królową. Jaka jest różnica? Królową jest się wobec kogoś lub wobec czegoś. Matka jest najbardziej osobistym z możliwych tytułów. Matka nas karmi, z matki „wysysa się” soki życia, matka służy potomstwu. Maryja mówiąc, że jest Matką Bożą Różańcową, w pewnym sensie chciała nas upewnić, że każdy paciorek różańca jest pełen jej natury, istoty, Niepokalanego Serca… Rok przed objawieniami Najświętszej Maryi Panny trójka pastuszków: Łucja, Franciszek i Hiacynta – Łucja de Jesus dos Santos i jej kuzyni Franciszek i Hiacynta Marto – mieszkająca w wiosce Aljustrel, należącej do parafii fatimskiej – miała trzy objawienia Anioła Portugalii, zwanego też Aniołem Pokoju. I tym razem modliłem się w urokliwym i wciąż nasłonecznionym ogrodzie w Aljustrel.
Pierwsze objawienie Anioła miało miejsce wiosną lub latem 1916 roku, przed grotą przy wzgórzu Cabeço, w pobliżu Aljustrel, i miało, zgodnie z opowiadaniem siostry Łucji, następujący przebieg: ‘Bawiliśmy się przez pewien czas, gdy nagle silny wiatr zatrząsł drzewami, co skłoniło nas do popatrzenia, co się dzieje, ponieważ dzień był pogodny. Wtedy ujrzeliśmy w oddali, nad drzewami rozciągającymi się ku wschodowi, światło bielsze od śniegu, w kształcie przezroczystego młodego mężczyzny, jaśniejszego niż kryształ w promieniach słońca. W miarę jak się przybliżał, mogliśmy rozpoznać jego postać: młodzieniec w wieku około 14-15 lat, wielkiej urody. Byliśmy zaskoczeni i przejęci. Nie mogliśmy wypowiedzieć ani słowa. Gdy tylko zbliżył się do nas, powiedział:- Nie bójcie się. Jestem Aniołem Pokoju. Módlcie się ze mną.
I klęcząc nachylił się, aż dotknął czołem ziemi. Pobudzeni nadprzyrodzonym natchnieniem, naśladując Anioła, zaczęliśmy powtarzać jego słowa:- O Mój Boże, wierzę w Ciebie, wielbię Cię, ufam Tobie i kocham Cię. Błagam Cię o przebaczenie dla tych, którzy nie wierzą w Ciebie, nie wielbią Cię, nie ufają Tobie i nie kochają Cię. Po trzykrotnym powtórzeniu tych słów podniósł się i powiedział: – Módlcie się tak. Serca Jezusa i Maryi uważnie słuchają waszych próśb. I zniknął. Atmosfera nadprzyrodzoności, jaka nas ogarnęła, była tak silna, że przez dłuższy czas prawie nie zdawaliśmy sobie sprawy z naszego własnego istnienia, pozostając w tej samej pozycji, w której nas Anioł zostawił, i powtarzając ciągle tę samą modlitwę. Obecność Boga była tak silna i tak dogłębna, że nie ośmieliliśmy się nawet odezwać do siebie. Następnego dnia jeszcze czuliśmy się ogarnięci tą atmosferą, która znikała bardzo powoli. Żadne z nas nie zamierzało mówić o tym zjawieniu, ale zachować je w tajemnicy. Taka postawa sama się narzucała. Było to tak dogłębne, że nie było łatwo powiedzieć o tym choćby słowa. Zjawienie to zrobiło na nas większe wrażenie, chyba dlatego, że było pierwsze.’ Po raz drugi Anioł pojawił się latem 1916 roku, przy studni domu Łucji, blisko której bawiły się dzieci. Oto jak siostra Łucja opowiada to, co Anioł powiedział jej samej i jej kuzynom: ‘Co robicie? Módlcie się! Módlcie się dużo! Przenajświętsze Serca Jezusa i Maryi chcą okazać przez was miłosierdzie. Ofiarowujcie nieustannie modlitwy i umartwienia Najwyższemu. – Jak mamy się umartwiać? – zapytałam. – Z wszystkiego, co możecie, zróbcie ofiarę Bogu jako akt zadośćuczynienia za grzechy, którymi jest obrażany, i jako uproszenie nawrócenia grzeszników. W ten sposób sprowadźcie pokój na waszą Ojczyznę. Jestem Aniołem Stróżem Portugalii. Przede wszystkim przyjmijcie i znoście z pokorą i poddaniem cierpienia, które Bóg wam ześle. I zniknął. Te słowa Anioła wyryły się w naszych umysłach jak światło, które pozwoliło nam zrozumieć, kim jest Bóg, jak nas kocha, jak chciałby być kochany. Pozwoliły nam również pojąć wartość umartwienia, jak ono Bogu jest miłe i jak dzięki niemu nawracają się grzesznicy.’ A tak na marginesie tego świadectwa chciałbym widzieć Anioła Polski, który prosi, abyśmy modlili się wciąż za ojczyznę i za nas grzeszników. Trzecie anielskie objawienie miało miejsce końcem lata i początkiem jesieni 1916 roku. Także i tym razem w grocie Cabeço. Potoczyło się ono, zgodnie z opisem siostry Łucji, w następujący sposób: ‘Gdy tylko tam przyszliśmy, padliśmy na kolana i dotknąwszy czołami ziemi, poczęliśmy powtarzać słowa modlitwy Anioła: „O Mój Boże wierzę w Ciebie, wielbię Cię, ufam Tobie i kocham Cię etc.!”
Nie pamiętam, ile razy powtórzyliśmy tę modlitwę, kiedy ujrzeliśmy błyszczące nad nami nieznane światło. Powstaliśmy, aby zobaczyć, co się dzieje, i ujrzeliśmy Anioła trzymającego kielich w lewej ręce, nad którym unosiła się hostia, z której spływały krople krwi do kielicha. Zostawiwszy kielich i hostię zawieszone w powietrzu, Anioł uklęknął z nami i trzykrotnie powtórzyliśmy z nim modlitwę:
– Przenajświętsza Trójco, Ojcze, Synu, Duchu Święty, wielbię Cię z najgłębszą czcią i ofiaruję Ci najdroższe Ciało, Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa, obecnego we wszystkich tabernakulach świata, jako przebłaganie za zniewagi, świętokradztwa i zaniedbania, którymi jest On obrażany! Przez nieskończone zasługi Jego Najświętszego Serca i Niepokalanego Serca Maryi błagam Cię o nawrócenie biednych grzeszników. Następnie powstając, wziął znowu w rękę kielich i hostię. Hostię podał mnie, a zawartość kielicha dał do wypicia Hiacyncie i Franciszkowi, jednocześnie mówiąc:- Przyjmijcie Ciało i pijcie Krew Jezusa Chrystusa straszliwie znieważanego przez niewdzięcznych ludzi. Wynagradzajcie zbrodnie ludzi i pocieszajcie waszego Boga. Potem znowu schylił się aż do ziemi, powtórzył wspólnie z nami trzy razy tę samą modlitwę: „Przenajświętsza Trójco… etc.” i zniknął. Natchnieni nadprzyrodzoną siłą, która nas ogarniała, naśladowaliśmy Anioła we wszystkim, to znaczy uklękliśmy czołobitnie jak on i powtarzaliśmy modlitwy, które on odmawiał. Siła obecności Boga była tak intensywna, że niemal zupełnie nas pochłaniała i unicestwiała. Wydawała się pozbawiać nas używania cielesnych zmysłów przez długi czas. W ciągu tych dni wykonywaliśmy nasze zewnętrzne czynności, jakbyśmy byli niesieni przez tę samą nadprzyrodzoną istotę, która nas do tego skłaniała. Spokój i szczęście, które odczuwaliśmy, były bardzo wielkie, ale tylko wewnętrzne, całkowicie skupiające duszę w Bogu. A również osłabienie fizyczne, które nas ogarnęło, było wielkie. Nie wiem, dlaczego objawienia Matki Bożej wywołały w nas zupełnie inne skutki. Ta sama wewnętrzna radość, ten sam spokój i to samo poczucie szczęścia, ale zamiast tego fizycznego osłabienia, pewna wzmożona ruchliwość. Zamiast tego unicestwienia w Bożej obecności, wielka radość. Zamiast trudności w mówieniu, pewien udzielający się entuzjazm. Lecz pomimo tych uczuć odczuwałam natchnienie, aby milczeć, zwłaszcza o niektórych rzeczach. Podczas przesłuchań czułam wewnętrzne natchnienie, które mi wskazywało odpowiedzi, aby nie odbiegając od prawdy, nie ujawniać tego, co wtenczas powinnam była ukryć.’ Objawienia Anioła w roku 1916 poprzedzone były trzema innymi wizjami. W okresie między kwietniem a październikiem 1915 roku, Łucja wraz z trzema innymi dziewczynkami, Marią Rosą Matias, Teresą Matias i Marią Justiną, ujrzały, z tego samego wzgórza Cabeço, ponad lasem znajdującym się w dolinie, zawieszony w powietrzu jakiś obłok bielszy od śniegu, przezroczysty, w kształcie ludzkiej postaci. Była to postać, jakby ze śniegu, którą promienie słoneczne czyniły nieco przezroczystą…cdn.

Będziemy aniołami

Stanisław Barszczak, O pocieszeniu Pani Pokoju
(W ostatnim miesiącu uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli)

Są takie dni w tygodniu, dni których jeszcze nie znamy, kiedy jednak mówimy: dość, żyję chyba sobie sam na złość. Wciąż gram, śpiewam, jem i śpię, tak naprawdę jednak nie ma mnie. Wciąż jestem obcy. Zupełnie obcy tu, niby wróg. Wciąż jestem obcy. Wciąż bardziej obcy wam i sobie sam. Ktoś znów wczoraj mówił mi: trzeba przecież kochać… by żyć. Mieć gdzieś jakiś własny ląd, choćby o te dziesięć godzin stąd. Wciąż jestem obcy, zupełnie obcy tu, niby wróg. Wciąż jestem obcy, wciąż bardziej obcy wam i sobie sam. Obcy. Są to mocne słowa Andrzeja Mogielnickiego i Jan Józef Borysewicza. Ale bynajmniej osobiście przekonałem się do świadectwa zupełnie innego, mianowicie że materializm nie pochłonie świata i wewnętrznej idei życia, materializm nie zwycięży ostatecznie, to zapowiedział w encyklice “Laudato si” papież Franciszek. Stąd kieruję ku Wam, kochani Czytelnicy, mój apel o więcej sprawiedliwości dla ludzkości, prośbę w kwestii podniesienia skrywanego duchowego wymiaru naszego człowieczeństwa. To jest ziemski ból ostatni (ang. pain). Jak powiedziałem już to na innych drogach mojego apostolstwa, nigdy noszone przez nas cierpienie nie wynagrodzi za łaski, które otrzymaliśmy od Boga. Tym samym odsłaniajmy naszym braciom chrześcijanom okruchy wielkiego naszego doświadczenia. A jak to czynić? To jest tak, jak z chorym zębem; trzeba go uleczyć, rozszerza się infekcja, zakażenie. Życie Boże jest jak gąbka, nasiąka w nas łaska Pana. I to jest Boża infekcja. Trzeba ją pokazać. Jeśli tej infekcji użyjemy z pożytkiem dla bliźnich, wówczas zaowocuje łaska. A teraz bracie, siostro, podaj mi swoją rękę…zobacz, ile tam ran dla ludzkiego życia. Widać na niej nawet najmniejsze zarysy zranienia, także nowe zmarszczki. Będziemy bardzo szczęśliwi kiedyś, jeśli te ręce współpracowały z łaską Boga… W tych dniach styczniowych 2018 roku po raz wtóry odwiedziłem Fatimę, miasto na zachodnim krańcu Europy, w siostrzanej Portugalii. Co roku sanktuarium maryjne w Fatimie odwiedza ok. 5 mln turystów z całego świata, głównie z Hiszpanii, Włoch i Polski. W roku jubileuszowym objawień fatimskich, chodzi o rok 2017, padł kolejny rekord odwiedzin tego Świętego miejsca. Kiedy ja odwiedzam Fatimę, papież Franciszek nawiedza Chile i Peru, kraje w Ameryce sąsiadujące z jego ojczyzną Argentyną. Przed 37 laty cały świat zadrżał, gdy 13 maja 1981 r. na Placu św. Piotra w Rzymie turecki zamachowiec Ali Agca oddał strzały do Ojca Świętego Jana Pawła II. Po tym wydarzeniu kard. Joseph Ratzinger powiedział: „Fakt, iż macierzyńska dłoń zmieniła bieg śmiercionośnego pocisku, jest tylko jeszcze jednym dowodem na to, że nie istnieje nieodwołalne przeznaczenie, że wiara i modlitwa to potężne siły, które mogą oddziaływać na historię, i że ostatecznie modlitwa okazuje się potężniejsza od pocisków, a wiara od dywizji”. W rok po zamachu, 13 maja 1982 r., Jan Paweł II w Fatimie, gdzie zawiózł śmiercionośną kulę wyjętą ze swojego ciała, powiedział: „W świetle miłości Matki rozumiemy całe przesłanie Pani Fatimskiej. Największą przeszkodą w drodze człowieka do Boga jest grzech, trwanie w grzechu, a w końcu wyparcie się Boga, świadome wyrzucenie Boga ze świata ludzkiej myśli, oderwanie od Niego całej ziemskiej aktywności człowieka, odrzucenie Boga przez człowieka”. Trzy lata po zamachu, 25 marca 1984 r., Papież Polak spełnił fatimską prośbę, poświęcając Rosję Matce Bożej. W Fatimie, na co dzień mieszka 7 tys. osób, ale duże uroczystości religijne przyciągają setki tysięcy pielgrzymów.
Co jednak przyciąga do Fatimy? 1. Kaplica objawień – Zbudowano ją na prośbę Matki Bożej Różańcowej w miejscu, w którym objawiła się przed stu laty bł. Franciszkowi i Hiacyncie Marto oraz Łucji Dos Santos. Niewielkiego dębu, nad którym dzieci widziały w tym miejscu Jasną Panią, już nie ma. Pierwsi pielgrzymi rozebrali go, gałązka po gałązce. Obecnie, dokładnie w tym miejscu znajduje się kolumna z figurą Matki Bożej Fatimskiej. W jej koronie ozdobionej 313 perłami oraz 2679 szlachetnymi kamieniami w 1989 r. umieszczono kulę, która 13 maja 1981 r. podczas zamachu w Rzymie przeszyła ciało Jana Pawła II. Papież podarował ją sanktuarium fatimskiemu. 2. Bazylika Matki Bożej Różańcowej właściwie znajduje się w dawnej wiosce Cova da Iria. To zbudowana z miejscowego kamienia wapiennego, w stylu neobarokowym świątynia z wysoką na 65 m wieżą. W niszy, nad głównym wejściem do bazyliki umieszczono figurę Matki Bożej Fatimskiej wyrzeźbioną według wskazówek s. Łucji Dos Santos przez amerykańskiego dominikanina Thomasa McGlynn’a. We wnętrzu – 14 ołtarzy bocznych wraz z płaskorzeźbą nad prezbiterium poświęcono 15 tajemnicom różańca. Uwagę przykuwają również kolorowe mozaiki ze stacjami Drogi Krzyżowej. Natomiast witraże przedstawiają historię objawień Matki Bożej oraz wezwania Litanii Loretańskiej. Główny ołtarz przedstawia Ostatnią Wieczerzę, natomiast obraz w prezbiterium – objawienie Matki Bożej, która – niosąc światło i pokój – zstępuje na ziemię, na spotkanie z widzącymi. 3. Miejsca pochówku Dzieci Fatimskich – należą do najchętniej odwiedzanych miejsc w bazylice Matki Bożej Różańcowej. To tam pielgrzymi zwykle kierują swoje pierwsze kroki. W kaplicy po lewej stronie głównego ołtarza spoczywają: bł. Hiacynta (zm. 20 lutego 1920 r.) oraz s. Łucja (zm. 13 lutego 2005 r.; jej ciało przeniesiono do bazyliki fatimskiej 19 lutego 2006 r.). Natomiast w kaplicy po prawej – od 13 marca 1952 r. spoczywają doczesne szczątki bł. Franciszka (zm. 4 kwietnia 1919 r.). Rzeźby przedstawiające Hiacyntę i Franciszka poświęcił w dniu ich beatyfikacji papież Jan Paweł II. 4. Bazylika Trójcy Przenajświętszej znajdująca się naprzeciw bazyliki Matki Bożej Różańcowej to czwarty pod względem wielkości kościół na świecie. Świątynię zbudowano w latach 2004-2007 w odpowiedzi na zapotrzebowanie ogromnego ruchu pielgrzymkowego. Budowę sfinansowano wyłącznie z datków pielgrzymów. Bazylika ma kształt koła o średnicy 125 m, sklepionego bez żadnego punktu podparcia. W jej wnętrzu jest ponad 8 tys. miejsc siedzących. Nad głównym wejściem do bazyliki, na żelaznej siatce, podwieszono figury aniołów, które przypominają objawienia Anioła i zapraszają do wejścia do świątyni oraz uwielbiania Trójcy Przenajświętszej. W prezbiterium zawieszono ponad 7-metrowy krzyż a w ołtarzu z wapiennego kamienia umieszczono fragment marmuru z grobu św. Piotra – na znak ścisłego związku Fatimy i jej orędzia z osobą Ojca Świętego. Warto też zajrzeć do podziemi kościoła, gdzie znajduje się tzw. Galilea Apostołów św. Piotra i św. Pawła oraz Strefa Pojednania. 5. Muzeum Sanktuarium Fatimskiego mieści się w pobliskim domu rekolekcyjnym. Można tam obejrzeć m.in. wystawę pt. „Fatima Światło i Pokój”, która przybliża pielgrzymom istotę orędzia fatimskiego. Najcenniejszym eksponatem jest korona figury Matki Bożej Fatimskiej (jeśli nie jest aktualnie założona na figurze), w której umieszczono kulę, wystrzeloną do papieża Jana Pawła II podczas zamachu. Można też oglądać szaty liturgiczne papieży używane podczas pielgrzymek do Fatimy, liczne wota przekazywane przez pielgrzymów a wśród nich biżuterię, zdjęcia, świece i różne miniatury. 6. Dom-Muzeum w Aljustrel położony w odległości ok. 2 km od sanktuarium to dawny dom Marii Rosy – matki chrzestnej Łucji Dos Santos. Obecnie można tam oglądać podzieloną na cztery działy ekspozycję, ukazującą życie codzienne portugalskiej wsi w czasach objawień. 7. Domy Franciszka i Hiacynty oraz Łucji – znajdują się w Aljustrel w odległości 200 m od siebie (ok. 2 km od sanktuarium fatimskiego). Właśnie tu, we własnych domach, urodzili się Franciszek, Hiacynta i Łucja. W głębi ogrodu przy domu należącym do rodziny Łucji znajduje się studnia zwana Arneiro – miejsce drugiego objawienia Anioła w lecie 1916 r. Tu także Hiacynta miała wizję Ojca Świętego, który płakał i modlił się na kolanach w wielkim domu. W domu Łucji odbyły się pierwsze przesłuchania dzieci po objawieniach. W przydomowym ogrodzie rosną jeszcze drzewa figowe, w których cieniu mali pasterze bawili się i chronili przed nachodzącymi ich ciekawskimi lub pielgrzymami. Obecnie, o tym co się zdarzyło przypominają rzeźby Anioła i pastuszków autorstwa Marii Irene Vilar. 13 maja 1917 roku w niewielkiej Fatimie, w centralnej Portugalii, Maryja po raz pierwszy objawiła się trojgu dzieciom: Hiacyncie, Łucji i Franciszkowi. Dzisiaj – 100 lat później wracamy do tych wydarzeń i słów, które tam padły. Matka Boża w Fatimie powiedziała parę słów małym dzieciaczkom. Ale te słowa zostały wypowiedziane do nas wszystkich i właśnie się wypełniają. To jest żywe słowo, które dokonuje się na naszych oczach. Ja sam zostałem misjonarzem Fatimy, bo dla naszego pokolenia – jeśli dobrze się wsłuchać w nasze czasy i wpatrzeć w znaki, które Niebo nam daje – Bóg daje „dwie nogi”, którymi powinniśmy przejść przez tę ziemię: Miłosierdzie Boże i orędzie Matki Bożej Fatimskiej. To jest wielka potrzeba człowieka na dzisiejsze czasy.cdn.

Geschichte basierend auf den Liedern von Mireille Mathieu, Andrea Berg, Vicky Leandros, Julio Iglesias und anderen …

Stanislaw Barszczak, Verlorenes Paradies,

Weil das Glück wird nie vergeh’n, höre noch einmal ein kleines Lied über Glück. Treue-Paradies vergessen. Das ist eine Sprache ohne jeden Umweg. Wie Abschied von der Nacht. Mein lied für Dich, das keine Grenzen kennt. Er klingt am hohen Firmament. Du hörst den schweren Klang, weil ich an Dich nur glaub und Musik fällt in dein Herz wie Sternenstaub. Mein Lied für Dich aus Glück und Leid gemacht, besiegt die Einsamkeit der Nacht. Mein Lied für Dich die Liebesmelodie erfüllt uns zwei mit Harmonie und wenn Dein Herz erklingt, das ist so schön für mich. Denn mein ganzes Leben ist mein Lied für Dich…Ich hab die Liebe geseh’n, beim ersten Blick in deine Augen. Auf einmal fing die Welt an sich zu dreh’n, wir schauten uns nur an, und das Glück begann. Ich hab die Liebe geseh’n, beim ersten Blick in deine Augen. Du nahmst ganz einfach meine Hände, und ich ließ es gescheh’n,
denn es war so schön. So ging ein langer Traum zu Ende, der Traum vom Glück zu zweit wurde Wirklichkeit. Es war ein Tag so wie alle andern, ich ging wie immer allein nach Haus. Es war ein Zufall, daß wir uns trafen. Nun sieht mein Leben ganz anders aus. Ich hab die Liebe geseh’n
beim ersten Blick in deine Augen. Du nahmst ganz einfach meine Hände, und ich ließ es gescheh’n, denn es war so schön. So ging ein langer Traum zu Ende, der Traum vom Glück zu zweit wurde Wirklichkeit…Das Lied wurde im fernen Amerika im Bundesstaat Mexiko ausgesät. In den Bergen von Mexico, Santa Maria, kniet ein Mädchen vor deinem Bild, Santa Maria. Denn Antonio zog fort in die Stadt weit in den Norden. Und kein Gruß kam, kein Brief was je aus ihm geworden.
Lass ein Wunder geschehen, Santa Maria!
Klingen nachts ihre Lieder fern zu den Sternen empor. Ich will ihn wiedersehen, Santa Maria, bringe den Einen mir wieder, Den ich einst verlor. Das Mädchen betete. Und er sagte: “Ich bleibe dir treu”. Dort in El Paso, Ich suche Arbeit für mich und Geld, dort in El Paso bis zur Hochzeit da bin ich zurück, in ein paar Wochen. Doch die Jahren vergehen, hat er sein Wort gebrochen? Lass ein Wunder geschehen,
Santa Maria! Klingen nachts ihre Lieder fern zu den Sternen empor. Ich will ihn wiedersehen, Santa Maria, bringe den Einen mir wieder, Den ich einst verlor. Lass ein Wunder geschehen, Santa Maria! Klingen nachts ihre Lieder fern zu den Sternen empor. Ich will ihn wiedersehen,
Santa Maria, bringe den Einen mir wieder,
Den ich einst verlor, bringe den Einen mir wieder, Den ich einst verlor… Ein Mann wie ein Fels steht mitten in meinem Leben, das Mädchen betete. Die Sehnsucht nach seiner Liebe kennt kein Tabu. Noch nie hat mir jemand so viel Gefühl gegeben, der Mann, der mich so verrückt machen kann bist Du. Du bist mein schönster Gedanke, ich gebe alles für Dich, Dir will ich immer gehören, Du bist das Leben für mich. Im Spiegelbild deiner Augen kann ich mich sehen, und so wie ich lache, kann ich nur glücklich sein, wenn wir an die Grenzen unserer Liebe gehen, dann möchte ich mein Gefühl in den Himmel schrein. Du bist mein schönster Gedanke, ich gebe alles für Dich, Dir will ich immer gehören, Du bist das Leben für mich. Heute und morgen und immer, bin ich Dir dankbar dafür. Du bist mein schönster Gedanke, ich gebe alles für Dich, Dir will ich immer gehören, Du bist das Leben für mich…Aber Antonio der Mann fühlte sich dort unnötig, weil er zu weise war. In ihren Tagen spricht das Mädchen ständig mit ihm. Sagt mir, wo ist das Paradies. Sagt, wer die Welt zerstören ließ. Sagt mir, warum der Fisch im Fluss und auch die Blume sterben muß. Wer bringt den Wald in Gefahr? Wer baut Mauern und Straßen, Wo ein Märchenland war? Verlor’nes Paradies – Wie schön und wie friedlich könnt’ diese Welt sein. Doch wir steh’n vor dem Ende. Seht das endlich mal ein. Verlor’nes Paradies – Wir schau’n einfach zu, wie man uns aus dem Himmel vertreibt. Ob die Erde auch morgen
Für uns lebenswert bleibt, liegt an uns ganz allein. Sagt, wer baut Städte ohne Sinn. Wo sind die Schmetterlinge hin? Sagt mir, wie kommt ins Essen Blei? Und wer gießt Öl ins Meer hinein, Verseucht die Luft ungeniert? Wer denkt niemals an morgen? Sagt mir, sind das nicht wir? Verlor’nes Paradies – wie schön und wie friedlich könnt’ diese Welt sein. Doch wir steh’n vor dem Ende. Seht das endlich mal ein. Verlor’nes Paradies -Wie man uns aus dem Himmel vertreibt. Ob die Erde auch morgen für uns lebenswert bleibt, liegt an uns ganz allein. Ich sing’ für Dich.Ich sing’ für mich. Ich sing’ für jeden, der hier wohnt. Wir brauchen wieder einen Traum, für den es sich zu träumen lohnt. Ich sing’ für Dich.Ich sing’ für Euch, für alle Menschen auf der Welt. Ich sing’ für
alles, was wir lieben. Und für das, was uns gefällt, ein kleines Lied, ein kleines Lied für
das verlor’ne Paradies, für uns’re Wälder, uns’re Felder, Uns’ re Wiesen, uns’re See’n, Damit die Wunder dieser Erde nie im Leben mehr vergeh’n. Verlor’nes Paradies – Wie schön und wie friedlich könnt’ diese Welt sein. Doch wir steh’n vor dem Ende. Seht das endlich mal ein.
Verlor’nes Paradies – Wir schau’n einfach zu wie man uns aus dem Himmel vertreibt. Ob die Erde auch morgen für uns lebenswert bleibt, Liegt an uns ganz allein.. Du bist wieder frei, war dir unser Himmel zu klein? Das Mädchen betete wieder. Zärtlich und wild war unsre Zeit, Ich hab keine Stunde je bereut. Wenn du hierher zurückkommst Ich schieß’ dich auf den Mond und unsre Träume hinterher, Gib mir mein Herz zurück, da oben brauchst du’s ja nicht mehr. Ich schieß’ dich auf den Mond, dann schau ich manchmal zu dir rauf. Verdammt ich lieb dich noch, vielleicht hört das ja niemals auf
Leg den Ring zurück, vielleicht bringt er dir doch noch Glück. Verlang’ nicht von mir, dass ich’s versteh. Komm nimm unsre Träume und dann geh! Ich schieß’ dich auf den Mond und unsre Träume hinterher, Gib mir mein Herz zurück, da oben brauchst du’s ja nicht mehr. Ich schieß’ dich auf den Mond, dann schau ich manchmal zu dir rauf. Verdammt ich lieb dich noch, vielleicht hört das ja niemals auf Ich… Das Mädchen hörte endlich die Antwort des Mannes. Das wird nie vorbei sein, auch wenn wir uns trennen, weil wir diese Liebe nie vergeßen können. Kommen grauen Tagen, wird in unsere träumen, ganz genau wie heute, nur die Sonne scheinen. Wenn ein Schiff vorüberfährt, fährt mit ihm die Sehnsucht. wenn ein Schiff vorüberfährt, reist mein Herz zu dir. So ‘nen Tag zum traumen um uns blüht ein Garten, blaues Meer und Liebe, daß wird auf dich warten. Nachts in der Taverne, roter Wein und Liebe über uns die Sterne, dass kommt alles wieder. Wenn ein Schiff vorüberfährt, fährt mit ihm die Sehnsucht. Wenn ein Schiff vorüberfährt, reist mein Herz zu dir…Lass mir doch meine Illusion Alles für ein schen Liebe. Und dann bleibt doch nichts davon. Vielleicht gibt’s ja kein für immer, Doch ich werde weiter geh’n. Aus den Tränen und den Scherben wie ein Phönix aufersteh’n. Das Mädchen ist verliebt. Du bist wie das Wasser in meinem Lebensmeer. Und ich tauche tief hinein, gar nichts wiegt mehr schwer. So wie ein kühler Regen auf meiner heißen Haut. Hast du mir aus Mut und Liebe ein Himmelbett gebaut. Du bist wie aus einer ferner Galaxie, Selbst die Sterne strahlen heut so hell wie nie. Lass mich in Flammen stehn, Im Fieber der Nacht verglühn. Wenn wir uns lieben schwerelos und neues Leben spürn. Lass mich in Flammen stehn, Wir werden die Wunder sehn. Wenn unsre Herzen Funken sprühn, Zwei Seelen sich berührn. Die Art wie du mich ansiehst, ist nicht von dieser Welt. Der Moment, ganz nah bei dir, das Einzige was zählt. Ich lass mich einfach treiben, federleicht im Rausch der Nacht, Alle Zweifel in mir schweigen, wie hast du das gemacht. Dann lässt du mich wie ein Phönix auferstehn, Dieser Traum mit dir darf nie zu Ende gehn… Ich glaub an wunder seit es doch gibt hab noch nie so geliebt. Fühler mich lebendig, gebe mich hin du gibst meinem Leben sinn.
Wir haben die selben träume, mein Herz schlägt wie deins, wir lassen uns Raum zum atmen und doch sind wir eins. Solang die erde sich dreht, lieb ich dich. Der Traum geht in sicht, lieb ich dich. Bis zum letzten planet, lieb ich dich, ich weiß das es niemals vergeht. Solang die erde sich dreht, lieb ich dich. Der Traum geht in sicht, lieb ich dich. Bis zum letzten Planet, lieb ich dich. Ich weiß das es niemals vergeht, lieb ich dich solang die erde sich dreht.
Ich werde da sein was immer geschieht bis zum letzten liebeslied. Wenn ich mich verlier, holst du mich zurück. Bist der Schlüssel für mein glück, auch wenn mir die Worte fehlen, du wirst mich verstehn. Wird auch unser Weg mal schwer sein,wir werden ihn gehn. Solang die erde sich dreh, lieb ich dich. Der Traum geht in sicht, lieb ich dich. Bis zum letzten planet, lieb ich dich. Ich weiß das es niemals vergeht solang die erde sich dreht, lieb ich dich.
Der Traum geht in sicht, lieb ich dich.
Bis zu letzten planet, lieb ich dich. Ich weiß das es niemals vergeht solang die erde sich dreht. So, Du brauchst das Gefühl frei zu sein. Niemand, sagst du, fängt dich ein, Doch es war total Liebe pur. Manchmal frag’ ich mich, warum du.Erinnerst du dich? Du hast mich tausendmal belogen. Du hast mich tausendmal verletzt. Ich bin mit dir so hoch geflogen. Doch der Himmel war besetzt. Du warst der Wind in meinen Flügeln.Hab’ so oft mit dir gelacht,
Ich würd’ es wieder tun mit dir Heute nacht. Suche deine Hand, such’ nach dir, Manchmal in der Nacht fehlst du mir, Wer nimmt mich wie du in den Arm, Wem erzähl’ ich dann meinen Traum.
Du hast mich tausendmal belogen. Du hast mich tausendmal verletzt, Ich bin mit dir so hoch geflogen, Doch der Himmel war besetzt. Du warst der Wind in meinen Flügeln, Hab’ so oft mit dir gelacht. Ich würd’ es wieder tun mit dir Heute nacht. Wo bist du, wenn ich von dir träum’
Wo bist du, wenn ich heimlich wein’. Du hast mich tausendmal belogen. Du bist ein Seemann. Seemann, laß das Träumen, denk nicht an zuhaus,
Seemann, Wind und Wellen, rufen dich hinaus. Deine Heimat ist das Meer, deine Freunde sind die Sterne, über Rio und Shanghai, über Bali und Hawaii. Deine Liebe ist dein Schiff, deine Sehnsucht ist die Ferne, und nur ihnen t du treu, ein Leben lang. Seemann, laß das Träumen, denke nicht an mich, Seemann, denn die Fremde, wartet schon auf dich. Deine Heimat ist das Meer… Ich stattdessen bin ein Mädchen aus Piräus
und liebe den Hafen die Schiffe und das Meer. Ich lieb’ das Lachen der Matrosen und Küsse, die schmecken nach See, nach Salz und Teer. Ein Schiff wird kommen, und das bringt mir den einen, den ich so liebt wie keinen, und der mich glücklich macht. Ein Schiff wird kommen und meinen Traum erfüllen und meine Sehnsucht stillen, die Sehnsucht mancher Nacht. Mich lockt der Zauber von Piräus, d’rum stehe ich Abend für Abend hier am Kai und warte auf die fremden Schiffe, aus Hongkong, aus Java, aus Chile und Shanghai. Ich bin ein Mädchen von Piräus
und wenn eines Tages mein Herz ich mal verlier’ dann muss es einer sein vom Hafen, nur so einen Burschen wünsch’ ich für’s Leben mir. Und später stehen meine Kinder dann Abend für Abend genau wie ich am Kai und warten auf die fremden Schiffe, aus Hongkong, aus Java, aus Chile und Shanghai. Schenk mir einen Stern, denn den hätt ich so gern. Flieg mit mir zum Mond mal sehn wer da so wohnt. Lass mich tausend Abenteuer spürn, will in deiner Umlaufbahn verglühn. Schenk mir einen Stern denn den hätt ich so gern. Ich hab Sehnsucht nach dir doch dut nicht allein. Würd’ ich flüstern vielleicht kommst du später vorbei. Aber dann wird es zu spät sein, tut mir leid. Du ich hab dir vertrautzum letzten Moment. Hab gehofft das uns einmal kein Morgen mehr trennt
Auch wenn alles nur ein Traum war, es war schön, Doch jetzt wird ich geh’n, weiter geh’n. Liebe ist mehr als gestohlene Stunden. Liebe ist mehr als dein kaltes vielleicht. Ich hab mich befreit und jetzt heilen die Wunden. Auch wenn meine Kraft für vergessen nicht reicht, Was soll schon passieren hab doch nichts zu verlieren. Du fehlst mir so sehr, aber Liebe ist mehr. Keine Stunde vergeht ohne Bilder von dir. Heut versinkt unser Stern ich stürz mit ihm ins Meer. Woran soll ich denn noch glauben, sag es mir. Nur ein sinnloses Spiel bei dem keiner gewinnt Und die Zeit die wie Sand aus den Fingern mir rinnt. Jetzt den halt nicht zu verlieren, ist so schwer. Doch Liebe ist mehr, soviel mehr.(fin)

messaggi straordinari, viene a mancare l ‘amore

Stanislaw Barszczak, Minuscolo fato…

Sono pronto a darti le mie nuove riflessioni per voi. Alle soglie del nuovo anno, non è appropriato non esprimere al più ampio gruppo di persone nuovi sentimenti e speranze per il mondo moderno. Mi lasci dire, prima dei vent’anni, ero colpito dal bellissimo aereo chiamato Concorde … ma si erano già ritirati dal servizio alle persone. Dopo l’incidente aereo, le paure si sono diffuse sulla sua corretta costruzione. Un’altra generazione lo ricorderà sicuramente con un pizzico di nostalgia, penso. Ma torniamo ai giorni nostri. È l’inizio del 2018. L’Europa presenta un’unione di Stati Uniti. A sua volta il presidente degli Stati Uniti d’America Donald Trump non capisce ma dice, hai bisogno di aiuto dall’Africa e dall’Asia. Noi siamo il mondo per queste nazioni, per te … Personalmente Io non entrerò affatto nelle zone umide dello stesso fiume, io intraprendo sfide quotidiane. Nei miei saggi, non sono da solo, penso, ma con la consapevolezza sociale della nostra civiltà, sto difendendo le scale pulite verso il paradiso,
su cui non ci sono cose inutili, e che portano al cuore e all’anima umano. Condivido la mia responsabilità per la nostra civiltà anche con il Papa, mostrando il suo inganno sui valori umani,truffa dei papi in materia di fedeltà all’uomo a favore di trattati e diritti. Nel tempo libero ascolto con piacere Chopin, che amo. Oggi l’economia dello stato viene effettuata utilizzando la tecnologia moderna. Ma tutto è permesso. Le autorità sono offese. Il mondo di oggi non è più un globo (Kugel) ma un disco (Scheibe).Mentre la madre di Dio di Medjugorje nel messaggio del 2 gennaio 2018, chiede con urgenza il vero amore per suo Figlio e per il resto del mondo.(messaggi straordinari, Messaggio del 2 gennaio 2018, Mirjana. Cari figli, quando sulla terra viene a mancare l ‘amore, quando non si trova la via della …) E subito guardo verso la mia patria. Chi mi dice che la mia patria: campi, verde, trincee, villaggi, fiori e pini: lasciaglielo dire. Quella terra, sono i suoi piedi. Bambino: nessuno prende un bambino dalla madre. Piccolino- raggiunge le sue ginocchia. Figlio – il seno è cresciuto e sostiene il braccio. Questo – i diritti del mio libro. La mia patria non si alza da qui, Mio corpo da dietro l’Eufrate, E ho assunto lo spirito da sopra il Caos, Io pago l’affitto al mondo. Appartengo alla nazione cristiana e nessun popolo mi ha salvato e creato me. Ricordo l’eternità prima di secoli, La chiave di David mi ha aperto la bocca, Roma ha chiamato un uomo. La patria del mio piede è insanguinata, Mi chino per pulirli con i miei capelli sulla sabbia. Inoltre, conosco il suo viso e la sua corona, la mia patria, il sole del sole pieno di luce. I miei antenati non ne conoscevano un paese altro, ho benedetto le sue gambe con il suo gesto cristiano. Sandalo in pelle, a volte ho baciato. Lascia che non mi insegnino dove ha una patria. Perché campi, tettoie, trincee. E sangue e corpo e la sua cicatrice. Ecco la traccia della patria o i suoi piedi. (vedi A.Mickiewicz, La mia patria) In Polonia, nella mia patria, sto raccontando una storia viva ‘Inno per amare la patria:’ Festa d’amore di un amato paese, solo le buone menti ti sentono! Per te, mangiano i veleni con vigore. Hai legami per te, è inaffidabile. Educa la disabilità attraverso le cicatrice e gloriose, fai il nido nella vera gioia. Patria mia, se puoi aiutarmi, solo per sostenermi, non sentirti dispiaciuto per l’infelicità, non rattristare e morire.(vedi Ignacy Krasicki) A volte ascolto un’altra poesia, come per esempio Wisława Szymborska, Una chiacchierata sull’amore per la terra natale: Puoi vivere senza questo amore, avere un cuore vuoto come una nocciolina, minuscolo fato destino da bere lontano dal dolore e dalla consolazione, sulla tua misura conosci la speranza, nel buio, nascondi il tuo nascondiglio, marciume mostra la sua luminosità, sullo splendore della luce, non dire nulla riguardo al sole. Di quale amore mancavano, che sono come una finestra bruciata, vetri rotti, fumo disciolto, come un albero improvvisamente abbattuto, che è cresciuto troppo superficialmente nel terreno, le radici hanno portato via il vento e una parte del tempo è ancora viva, ma sta perdendo i suoi verdi e non rimbomba più nel coro della foresta? Patria, terra chiara, Non sarò un albero caduto. Divento più duro in te ogni giorno gioia, tristezza, orgoglio, rabbia. Non sarò come un filo spezzato. Rifiuto le parole vuote. Non puoi amarti – e vivere, ma non puoi dare frutto. (fine della citazione) La mia patria. Quando, con gli occhi dell’immaginazione, guardo la mia terra, lo chiedo ancora. Di quale amore mancavano? Che amore mi mancava, che certamente ha delle tracce registrato durante il mio pellegrinaggio terreno, guardo intorno: acciaierie, grandi impianti industriali, che erano sovversivi diverse società …alberi alti e caduti in una foresta suburbana, stazioni ferroviarie solitarie …Finalmente, nella pietra, una faccia incantata … ecc. In pietra, una faccia maledetta… Sono già un angelo, direi. Perché tutti i polacchi sono una famiglia più anziana o un ragazzo o una ragazza più giovane. Non conto ore e anni, dove sono i ragazzi di quegli anni. Ti ricordi che era autunno allegro vecchio ci ha consegnato la chiave in albergo. Non so che altro o foglie d’oro o i tuoi abbracci erano scale per il paradiso. Mi ho ricordo, rose bianche in una finestra invernale…Ho avuto genitori meravigliosi…Non ci sono più spiagge selvagge. Ma l’uomo può essere delizioso e selvaggio. Tuttavia, sto già guardando questo spettacolo terrestre dall’alto. Sono fortunato per sempre.(fine)

powinniśmy użyć siebie

Stanisław Barszczak, Przesłanie noworoczne Czytelnikowi…

Nieustannie walę problemy codzienności, jakąś niechęć do Benedyktynskiej pracy przemieniam na zarysowywanie przeszłości nowego początku. Przed laty przeżyłem radykalne wyjście do świata dorosłych w moim życiu. Może pamięta kto
mój pierwszy wyjazd do Austrii; myślę jeszcze, że takie “wyjście” w świat, wydarza się to w niektórych rejonach świata nieustannie. A dzisiaj powiedziałbym o tej osobistej szarpaninie z pewną przesadą: Jeśli nie zakończymy wojny, to ona nas skończy. Reinhold Messner, mój ulubiony świadek naszej cywilizacji, wyraża się przedziwnie o przyszłości wspinaczki na Mount Everest. Legendarny wspinacz opowiada o ewolucji branży wspinaczkowej w Nepalu…Współczesna cywilizacja ogląda kwatery i morza na księżycu, chce zapomnieć o niebie i piekle, przywołuje światy równolegle. Widzicie teraz lepiej, jak bardzo wyrażam siebie przez te lata… nie zrobiłem nic ważnego w moim życiu…do lat moich Chrystusowych nie byłem w stanie wam to pokazać, a tym bardziej o tym opowiedzieć. A teraz zaledwie próbuję coś Wam z moich doświadczeń pokazać, pewnie beskutecznie najczęściej. Stąd
czasami porównuję wspinanie się w górach w wydaniu Reinholda Messnera do mojej wędrówki przez to życie…On uczynił wejście na Mount Everest swoją własną drogą, bez butli tlenowej, nowa wizja himalaizmu, mówią. Wybrał wspinaczkę przez trzy dni i schodzenie z szczytu w ciągu dwóch dni. To jest wybor najbardziej możliwego. Jeśli jest niepogoda, nadciągają lawiny, wtedy schodzę w pół drogi z powrotem do obozu, tam są moje buty, wolno zdobywamy świadomość, albo w tym dniu wspinanie się na jakiś mniejszy szczyt. A dopiero następnego dnia wchodzę wyżej. W ten sposób podejmując wyzwania aury ostrożnie ale z aktywnym umysłem zdobyłem wszystkie czternascie osmiotysiecznikow. W górach trzeba myśleć wolno. Brak tlenu nie przeszkodzi w pójściu w górę… Jeśli brakuje naraz tlenu, to przy wolnym myśleniu po chwili umysł staje się natleniony na nowo, wspomina Reinhold Messner, który uczy kochać góry. Jeśli coś mamy do uczynienia, nie znaczy że mamy coś do zrobienia raz na zawsze. Nie, nie, trzeba się wspinać zawsze na nowo. Messner kupił zamek w Merano, otworzył muzeum w Dolomitach, koło Cortina… są tam małe piramidy z kryształu na dachu… obraz stracony jakby. Ale chodzi by turyści mieli nowe a przepiękne emocje odnośnie gór. Z drugiej strony powiedzmy sobie szczerze, góra awet 100 metrów tylko wysoka, bywa straszna dla człowieka. My nie jesteśmy z stali, ale jak kozice w górach. Nie jesteśmy wyczynowcami. Jesteśmy normalnymi ludźmi…robotnikami jutra. Czas przełamać zabobony i przesądy w kwestii naszego życia. Następna generacja może poznawać nasze wewnętrzne doświadczenia, a nie kaskaderskie wzloty i upadki, uważam. Mam 57 lat. Po tej stronie mało znajomych. Jestem współodpowiedzialny za tych co odeszli, rozmawiam z nimi teraz. Ale wydaje się, że spotkamy następne generacje właśnie lepiej, gdy będziemy przekazywać im nasze własne doświadczenia, nasze zwycięstwa nad sobą… Dlatego kiedy teraz widzę dorosłego na rowerze, nie rozpaczam nad przyszłością ludzkości.
Co więcej, kiedy widzę dorosłego z komputerem z naszej epoki technicznej, czasami skaczacego niczym narciarz ponad 200 metrow w ludzkie doliny, i jakby w przepaść dobra; nadto z taką gotowością walki z uczciwością, z uczciwym sercem (decent heart), jakkolwiek gorzko podzieleni wewnętrznie, to jednak nie rozpaczam nad przyszłością ludzkości, a tym więcej nad cywilizacją opartą na polskim idealizmie. Bo nasza ojczyzna, Polska, jest teraz mocno ustrukturalizowana. Ma przyszłość, jak świat. Z kolei wszechświat jest zbyt wielki, żebyśmy byli sami we wszechświecie, wiec mogą istnieć równolegle światy, mówią niektórzy. Co robić tedy…Naszą prawdziwą narodowością jest ludzkość. Kryzys terazniejszy to wiara jutra…
Jeśli wczoraj upadłeś, wstań dzisiaj.
Dostosuj się lub zgiń, jak zawsze, ta zasada jest nieodłącznym imperatywem natury. Terazniejsze oburzenie moralne to zazdrość z aureolą. Spójrzcie, ścieżki rowerowe obfitują w utopię teraz. Przeszłość jest tylko przeszłością początku, mówili niektórzy. Nie możemy pozwolić, aby zegar i kalendarz oślepiały nas na fakt, że każda chwila życia jest cudem i tajemnicą. Żadna pasja na świecie nie jest równa namiętności do zmiany czyjegoś szkicu (lenistwa- moje). Kochani, Piękno jest w sercu patrzącego. Słychać niekiedy to powiedzenie: Chcę wyprzedzić ojca-czas, własną kosą. Ścieżka najmniejszego, malutkiego oporu, to ścieżka przegranego. A Najważniejsze jest to, co robisz z tym, co masz. Powiedzmy tak, lekceważę prawe oko…słabe jest. Trzeba ćwiczeń myślnych. Jedną z najciemniejszych i złych wad naszego świata jest z pewnością nieosiągalna, niedotykalna “dzikość Dobra.” Tak ongiś mówiono. Zauważcie, im brzydsze są nogi mężczyzny, tym lepiej gra w golfa. To prawie prawo. A więc mam bardzo brzydkie nogi… Człowiek jest nienaturalnym zwierzęciem, buntowniczym dzieckiem natury, i coraz częściej zwraca się przeciwko szorstkiej i niespokojnej dłoni, która go wychowywała.
Historia ludzkości w swej istocie jest historią idei. Biologicznie gatunek jest akumulacją eksperymentów wszystkich odnoszących sukcesy osobników od samego początku. Po tym, jak ludzie powtarzają to wiele razy, zaczynają zdawać sobie sprawę, że ma to znaczenie, a nawet może być prawdą. To co tutaj przywołałem miało miejsce również w moim życiu. Kiedy miałem trzy lata chcieli mnie wziąć do przybranej rodziny. I noszę w sercu i umyśle te obrazy z mego życia: obraz z domu dziecka, a potem obraz z pierwszej komunii z wujkiem… następnie obraz prymicji w Ząbkowicach. Wreszcie późniejsze a banalne obrazy sierpnia w Polsce, solidarnościowy podpis Robotnika. Polska potrzebuje nowych wartości nieustannie, więc idę do Was bez przerwy. Kochani, nasza epoka przywołuje długi czas wyczekiwania, by skonsumować małżeństwo. Mnie to nie przeszkadza. Natomiast życzę wszystkim zdrowia i pomyślności. Może w nowym roku będzie zimniej (colder). Powinniśmy mieć nową duszę i nowy nos, nowa stopę i nowe uszy, nowe oczy. Nowe oczy mieć, znaczy odświeżyć rzeczy…Każdy wiek uznaje noworodzący się rok- najwłaściwszy to moment na mocną radość. Niech będzie szczęśliwiej i owocniej na nowo. Jakie piękne jest życie które nie znamy…z czekolady każdy rok się poczyna!? Powinnismy więcej interesujący czas tworzyć, być mistrzami umysłu. Początek roku to nowa szansa dla każdego by zacząć. Bez rezolucji dzisiaj, niech to słowo na progu 2018 roku, będzie na zawsze moja ostatnią rezolucją. Smakuj chwilę, wciąż czekając na święty czas. (fin)