Spacer do środka planety Mars

Stanisław Barszczak, Spacer do środka Marsa.(część ostatnia)

Nie wiemy, jaki wpływ na ludzi będzie miało długotrwałe przebywanie pod wpływem marsjańskiej grawitacji (wszystkie eksperymenty są prowadzone przy ~1 g lub przy braku grawitacji w stacjach orbitalnych). Badacze medycyny kosmicznej budują modele teoretyczne dotyczące skutków dla zdrowia w przypadku szybkiego lub wolnego przejścia ze stanu nieważkości do stanu przyciągania ziemskiego. Jedna z teorii mówi, że sen w komorach zbudowanych wewnątrz wirówki może zminimalizować problemy adaptacyjne. Anulowana misja Mars Gravity Biosatellite miała się stać pierwszym eksperymentem badającym efekty częściowej grawitacji. W eksperymencie tym sztucznie generowane przyspieszenie 0,38 g miało umożliwić sprawdzenie wpływu zmniejszonej grawitacji na ssaki, szczególnie na myszy, przez cały cykl od poczęcia do śmierci.
Prędkość ucieczki na Marsie -5 km/s (czyli około połowy ziemskiej) jest porównywalna do księżycowej 2,38 km/s. Może to sprawić, że Mars nie będzie najpopularniejszym węzłem handlu międzyplanetarnego. Jest prawdopodobne, że kolonizacja Marsa stanie się mniej opłacalna ekonomicznie, gdy powstaną „kopalnie” na obiektach NEO (see, plenetoidy, komety). Kochany Czytelniku! W dzień, w którym przywołujemy pamięć, miłość i wolę naszych matek kieruję ku Wam te kilka słów. Stwórca “postawił” nas w pięknym ogrodzie początku trzeciego tysiąclecia. Jeszcze spotykam braci, którzy nie będąc nigdzie są w drodze. Tych niektórych zachwyca planeta Mars. Czymże mógłbym być dla nich, skoro nie mam żadnego zawodu, żadnych praw w oczach tych ludzi?
Chciałbym imponować im, zarazem dać możliwość doskonalenia się każdemu wrażeniu i każdemu ziarnu uczucia całkowicie w środku, w ciemności, w tym co niewypowiedziane, w nieświadomym, w sferze, której nie sięga nasze rozumienie, i oczekiwać z głęboką pokorą i cierpliwością godziny nadejścia nowej jasności, jak pisał Reinhard Maria Rilke. Bóg mi dał nadzieję… Jednakże mimo wszystko czuję w sobie coś, co każe mi czekać. Tak wiele nowych rzeczy tłoczy się przede mną, nie umiem tego nawet nazwać i rozróżnić. Ach, o jakiejś chwili ogarnąć spojrzeniem las i morze, chłonąć tę wspaniałość natury i czekać: a jasność się stanie. I nie ma nikogo i nic, i jeździ się po świecie z walizką i z pudłem książek i właściwie bez ciekawości. Co to właściwie za życie: bez domu, bez odziedziczonych rzeczy, bez psów. Gdyby się miało przynajmniej wspomnienia. Ale kto je ma? Gdyby dzieciństwo było, ale jest jak pogrzebane, zauważył Reinhard Maria Rilke. Każda miłość wymaga zbyt wielkich trudów, to ciężar ponad siły, tylko w miłości do Boga odnajdujemy lekkość i wytchnienie. Kochać to najtrudniejsze z zadań człowieka, najważniejszy jego egzamin. Kto mówi o zwycięstwie? Przetrwanie jest wszystkim. Skok w kierunku Marsa! Reinhard Maria Rilke zaczyna pesymistycznie nasza przygodę, gdy pisze: “Współistność dwojga ludzi to rzecz niemożliwa, i tam gdzie się mimo to wydaje pojawiać, stanowi ograniczenie, które obrabowuje jedną lub obie strony z pełni ich swobody /…/ Troszczę się, a we mnie trwa dom i byt… Lecz słyszę głosy, nawet życzliwe mi i oddane, i kroki tych, co się do mnie zbliżyć pragną, i moje drzwi się otwierają… A kiedy szukam ludzi, nie mogą nic poradzić i nie rozumieją moich myśli. I wobec książek staję się podobnie bezradny i nie znajduję w nich żadnej pomocy, jakby i one brały przykład z ludzi…(Ale świat jeszcze był, podkreśl. autora eseju) Austriacki poeta później jednak pisze: Świat był w twarzy ukochanej – ale nagle wylał się, wypłynął: świat jest z zewnątrz, świat nie do objęcia. Czemu nie piłem, gdym podniósł do ust, czemu nie piłem z pełnej lubej twarzy świata, co bliski był, pachnący moim ustom?/…/ Lecz i mnie przepełnił nadmiar świata…, sam przebrałem miarę… Umykasz, godzino, zanim cię złowię. Rani skrzydłem ulotny cień. Samotnemu: cóż mi po słowie? Na cóż mi noc? Na cóż mi dzień? Miłej ani domu, o którym śnię, Niczego w życiu nie posiadam. Wszystko do czego się przykładam, Bogaci się na mnie i trwoni mnie.” (R. M. Rilke) “Cóżem winien, żem tak się nabłąkał, żeby w końcu do ciebie przyjść, żeby w końcu zrozumieć, że ty jesteś łąka i drzewo, i księżyc, i liść. Żeby w końcu zrozumieć, że śmiejący się potok to ty także i muszla na dnie…”(K.I.Gałczyński) Mój esej jest próbą zdobycia Marsa ludzkim umysłem zaledwie. Opisanie inżynierii i możliwej technologii zdobycia Marsa, to wszystko jeszcze wyzwania dla generacji technologicznych początku trzeciego tysiąclecia nowej ery. Program podboju Marsa – zarys ‘mars direct’ był gotowy już w 1989 roku. Ale nie wyciągnęliśmy wystarczająco lekcji z historii. Co prawda odbył się pierwszy długi start “statku” w kosmos. Ale nie byliśmy przygotowani na to co nowe wystarczająco. Jednakże przy tym “lenistwo” natury człowieczej jest nam przypisane, stwarzamy czyny brzegowe, brak nam odwagi wypłynięcia na pełne morze, podjęcia wyzwania oceanicznego w kwestii ludzkiego skoku w kosmos na miarę przynajmniej kilku generacji ludzkiej cywilizacji technicznej. Jak lecieć na Marsa? Powstają różne problemy, to wiemy. Trzeba stwarzać infrastrukturę kosmiczną nieustannie na nowo. Czy będziemy w tym względzie dobrzy, od tej obiektywizujacej postawy zależałaby pomyślność ludzkości. A opieramy się nadto na inwencjach i technologii ludzkości początku 3 tysiąclecia zaledwie.
Z podbojem planety Marsa przekraczamy system ziemski po raz pierwszy. Statek opiera się na linach grawitacyjnych, przechwytuje promieniowanie kosmiczne. Ładunkiem ma być tlen produkowany na Marsie. Przed dwoma bilionami lat na Marsie były oceany. Ale i teraz może za setki lat odrodzić się tam życie, jak wierzę. Delta Marsjanska znowu napełniona wodą, jezioro loat, lasy. Tylko że mnie już nie będzie. Będę spacerował w dolinę Józefata. Z pewnością tam będzie prześlicznie, ale to co dawne nie wróci. “Ale nie zostawię Was sierotami,” powiedział Jezus.Tak więc przed wami życie znowu pełne przygód i baśni na planecie Mars. (Już) Czujesz, jak trudno odnaleźć drogę od jednego istnienia do drugiego? Oto słońca były jako pieśni… I nagle góry stoją zasłuchane, a tyś samotny został ze swym lękiem. Uczę się patrzeć. Nie wiem, dlaczego wszystko głębiej wchodzi we mnie, a nie zatrzymuje się w tym miejscu, gdzie się dawniej zawsze kończyło. Posiadam wnętrze, o którym nie wiedziałem. Wszystko tam teraz wchodzi. Nie wiem, co się tam dzieje, zauważył austriacki poeta. I Ruszylismy w ciemność, na spacer w kierunku Marsa. Choć to był nie mój już, ale wiary człowieczej początku trzeciego tysiąclecia olbrzymi skok na Marsa. W jednej chwili wszystko pociemniało. Sam nie wiem, gdzie jestem. Czuję jedynie, że znajduję się pośród obcych mi ludzi, że muszę jechać cały dzień i jeszcze jeden i trzeci, by w końcu znaleźć się przy Tobie – a może po to, by rozstać się z Tobą. Kontynuuje Reinhard Maria Rilke: “Wszystkie istnienia jedną przeniknięte przestrzenią: świata wewnętrzną przestrzenią. Ptaków cichy sznur, przelatuje na wskroś. A ja, który pragnę róść, spoglądam na świat, i we mnie rośnie drzewo.”
Kochanie! A przed wami będzie życie znowu pełne przygód i baśni. Odchodzą kochane matki na zasłużony odpoczynek. Myślę, że prawdziwym „dziedzictwem” po śmierci ukochanej osoby jest większa odpowiedzialność. Czy odchodzący, nie zostawia swoich rzeczy, by mogli je kontynuować ci, którzy byli mu bliscy? Macie po mnie rzecz jasną, pospolitą -marzenie o miłości ostatniej.
Napisałem do Ciebie, kochany Czytelniku, bo choć pozostajesz obcy mi tymczasem, to jednak zawsze bliski. Bo chciałem przykuć uwagę twoją do marzeń radosnych, czasami słodkich tylko, by słyszeć, by czuć, by widzieć więcej i bardziej nasz modernistyczny ogród człowieczy, by wreszcie ukazać blask prawdy, o którą nawet zapomniałeś zapytać.
Mój patriotyzm to czuwanie nad Polską samotnością. O Panie, własną śmierć każdemu daj, daj umieranie, które z życia płynie, gdzie miał swą miłość, swój ból i swój raj. Bo my jesteśmy tylko liść, łupina. A wielka Śmierć, co w każdym tkwi w głębinie, oto jest owoc, cel i praprzyczyna, jak pisał wielki Austriak. Właśnie zabiło Matce Bożej serce. Wierzę, że będzie trzech papieży jeszcze raz wspólnie oglądać Marsjański krajobraz, w przyszłości- która będzie epoką rozumu i wiedzy. Również w to, że zgodna Rodzinka zamieszka na Marsie kiedyś. I bynajmniej w tę prawdę mocno wierzę, że ostatecznie tylko w miłości do Boga odnajdziemy lekkość i wytchnienie.

Mojej Mamie w dniu jej święta

“A ty czekasz, ty czekasz na jedno, co twe życie wzniesie nieskończenie, na wielkie, niezwykłe zdarzenie, na kamieni nagłe przebudzenie, na głębie, co u nóg twych legną” (R. M.Rilke)

Stanisław Barszczak, Spacer do środka Marsa.

W dzień, w którym przywołujemy pamięć, miłość i wolę naszych matek kieruję ku Wam te kilka słów. Stwórca “postawił” nas w pięknym ogrodzie początku trzeciego tysiąclecia. Jeszcze spotykam braci, którzy nie będąc nigdzie są bynajmniej w drodze. Kochany Czytelniku, chciałbym, abyś poznawał i spotkał w życiu Bożą a zwycięską energię w zupełności. Dr Robert Zubrin (ur. 1952) – amerykański inżynier lotniczy i astronautyczny oraz pisarz, znany przede wszystkim z poparcia dla projektów kolonizacji i eksploracji Marsa. Jest też pomysłodawcaą projektu Mars Direct i założycielem Organizacji Mars Society, która powstała w Stanach Zjednoczonych w sierpniu 1998 roku. Napisał m.in. książkę
“Czas Marsa.” Dlaczego i w jaki sposób musimy skolonizować Czerwoną Planetę Czas Marsa…
Następnym krokiem ludzkości w kosmos będzie Mars: jest stosunkowo blisko Ziemi, przypomina ją najbardziej ze wszystkich planet i znajduje się w zasięgu naszych możliwości technicznych. Pisarz odsłania
narodziny cywilizacji kosmicznej.
Jesteśmy “zwierzętami kosmicznymi,” powiedział. A jeśli tego nie rozumiemy, skazujemy się na zagładę. Autor przypomina o tym, szkicując jednocześnie program załogowych lotów na Czerwoną Planetę, opisując metody poruszania się po jej powierzchni, zakładania baz mieszkalnych i wykorzystywania marsjańskich bogactw naturalnych.
W przystępny sposób amerykański inżynier przedstawia następujące zagadnienia: różne koncepcje załogowych wypraw na Marsa,
plan Mars Direct, proponujący niskobudżetowe loty załogowe na Marsa za 10 lat, technologie rakietowe, umożliwiające dotarcie na Marsa, trajektorie podróży międzyplanetarnej i możliwości transportu pomiędzy Ziemią a Marsem, sposoby pokonywania przeciwności: promieniowania kosmicznego, braku grawitacji, burz pyłowych i surowego marsjańskiego klimatu,
plan zbadania planety przez kolejne misje załogowe, z wykorzystaniem pojazdów terenowych i telerobotów, budowa stałej marsjańskiej bazy dla kilkuset osób, z terenami zielonymi i uprawami, technologie potrzebne ludziom na Marsie: produkcja paliwa rakietowego i paliwa do pojazdów marsjańskich, wytwarzanie tlenu, wody itd. wyjątkowy charakter Czerwonej Planety, umożliwiający ludzkie osadnictwo i rozwój cywilizacji przemysłowej,
perspektywy kolonizacji Marsa,
co będzie się opłacać produkować na Marsie i przywozić na Ziemię, czyli podstawy marsjańskiej gospodarki, terraformowanie – proces przeobrażania Marsa na podobieństwo Ziemi: przekształcanie powierzchni i atmosfery planety do postaci umożliwiającej rozwój ziemskiej biosfery, czyli zmiana planety zimnej, suchej i wymarłej w żywą, ciepłą i wilgotną. Takie przyjemne futurologiczne bajanie podszyte naukowym wnioskowaniem i argumentacją. Czyta się bardzo miło i można przez chwilę bezkarnie poczuć się fantastą. Idea nowego początku ludzkości, gdzieś tam, w wielkim uniwersum, jest bardzo pociągająca także dla mnie. Nie będę wchodził w szczegóły, bo w tym miejscu współcześni inżynierowie miażdżą mnie dawką informacji z dziedziny astronomii, technologii kosmicznych i przeróżnych, mniej lub bardziej broniących się, teorii naukowych. (see, bogactwo informacji przez internet) Są bądź co bądź profesjonalistami i zawodowo zajmują się takimi rozważaniami. Jednak sama myśl przewodnia czyli kolonizacja przez ludzkość obcej planety jaką jest Mars jest z założenia błędna. Nie neguje samych technicznych możliwości wysłania człowieka na Czerwoną Planetę, bo to przy tytanicznych nakładach finansowych i wprost niespotykanym szczęściu jest teoretycznie możliwe. Pozostaje tylko pytanie po co komu taka straceńcza misja bez szans powrotu. Analogicznie istnieje możliwość wysłania załogowej ekspedycji w największą głębię ziemskich oceanów, ale co dalej miałaby tam począć taka załoga? Jak opuścić stosunkowo bezpieczny batyskaf i jak zorganizować nawet najskromniejszą egzystencję w tym zabójczym dla życia ludzkiego środowisku? Twierdzenie, że Mars jest najbardziej przyjazną dla człowieka planetą, jest tak stosowne jak powiedzenie, że wnętrze krateru czynnego wulkanu jest o wiele bardziej przyjazne dla człowieka od palącego wnętrza Ziemi. A konsekwencje znalezienia się w tych miejscach są przecież niemal takie same. Na Marsie mamy drastyczne zmiany temperatury w ciągu doby, od -140c do 100c. Nie ma tam ani grama tlenu, gleba jest zupełnie jałowa. Jakkolwiek przed miliardami lat były tam oceany. Mars planeta umiera. Sami autorzy przyznają, że koszt wysyłania jednego kg ładunku na Czerwoną Planetę to koszt rzędu 250 tys. dolarów i są to dane z początków lat 90-tych i wzięte najprawdopodobniej z sufitu. Ciało ludzkie jest tak zawodnym mechanizmem, tak bardzo wyspecjalizowane do życia w wąsko określonych ziemskich warunkach, że nie podobna nawet zakładać, ze można ten wodno-proteinowy worek wysyłać gdzieś 50 000 000 km, hen w bezkres nicości. Jeżeli kiedykolwiek dojdzie do międzyplanetarnych, czy międzygalaktycznych lotów ludzkości to nie w takiej tradycyjnie uroczej formie, że śmiałkowie ubrani w kosmiczne kombinezony, za pulpitem gwiezdnego pojazdu, będą urządzać sobie kosmiczne wojaże. W tym miejscu i ja pozwolę sobie zostać fantastą i stoję na stanowisku, że bardziej jest to możliwe w formie jakieś teleportacji, czy też zdematerializowanej przesyłki „ludzkiego” umysłu czy też fluidu. Można rozważać „wysyłkę” zapisu ludzkiego kodu genetycznego, z którego będzie można odtworzyć człowieka w miejscu docelowym. Wizja marsjańskich podróży jakie zaserwowali nam inżynierowie
astronautyki jako żywo przypomina mi niemy film z 1902 r. „Podróż na Księżyc”, gdzie gwiezdni podróżnicy zostali wystrzeleni pociskiem z „nieprawdopodobnie wielkiego działa” i na miejscu w cylindrach i parasolkach eksplorowali owego ziemskiego satelitę. Problem powrotu ekspedycji na Ziemię został rozwiązany za pomocą prostego fortelu, jakim było zepchnięcie pojazdu z księżycowej skarpy wprost na Ziemię. Nie bądźmy jednak totalnymi sceptykami, w końcu kiedy Juliusz Verne pisał opowieść o swoim Nautilusie, też niejeden zadawał sobie pytanie „co autor wcześniej pił?”. Ciekawe co by powiedzieli, gdyby zobaczyli współczesne okręty atomowe o wielu pokładach i z 400 osobową załogą, które mogą pozostawać w zanurzeniu przez wiele lat. Mars jest ciałem niebieskim, na temat którego powstało wiele spekulacji i poważnych badań dotyczących możliwej kolonizacji przez człowieka. Warunki na jego powierzchni i dostępność wody sprawiają, że jest to najbardziej gościnna planeta w Układzie Słonecznym (nie licząc Ziemi). A teraz w kwestii formalnej: nie bezpośredni lot załogowy na Marsa, ale Księżyc został zaproponowany jako pierwsze miejsce na kolonizację dla cywilizacji ludzkiej. Choć w przeciwieństwie do niego Mars ma potencjał do istnienia na nim form życia. Wraz z odpowiednią lokalizacją dla kolonizacji i potencjałem dla istnienia tam rozwiniętego ekosystemu w dalekiej przyszłości, Mars jest rozważany przez większość naukowców, jako idealna planeta dla przyszłej kolonizacji oraz stworzenia warunków dla istnienia i rozwoju życia. Kolonizacja Marsa jest ciekawym tematem, który opanowuje wyobraźnię nie tylko fantastów, ale również wielu ludzi nauki. Projekt kolonizacji Marsa może być użytecznym eksperymentem myślowym dotyczącym przyszłości ludzkości.
Dotarcie z Ziemi na Marsa wymaga mniej energii na jednostkę masy (delta-v) w porównaniu z innymi planetami Układu Słonecznego (nie licząc bliższej Wenus). Używając manewru transferowego Hohmanna, czas podróży na Marsa wyniósłby w przybliżeniu 9 miesięcy. Zmodyfikowany transfer trajektorii skracający czas podróży do siedmiu lub sześciu miesięcy jest możliwy z zastosowaniem przyrostowego wzrostu ilości energii i paliwa. Jest to technika porównywalna z orbitą transferową Hohmanna, używana przy bezzałogowych misjach na Marsa. Skracanie czasu podróży poniżej 6 miesięcy wymaga wyższego delta-v i wykładniczego wzrostu ilości paliwa i nie jest wykonalne przy użyciu rakiet z napędem chemicznym. Możliwość taką dają zaawansowane technologie napędowe, które nie są jeszcze powszechnie stosowane, takie jak VASIMR czy napędy nuklearne. Napęd nuklearny pozwoliłby skrócić podróż nawet do 2 tygodni. Pomimo że Ziemia jest najbardziej podobna do Wenus, jeśli chodzi o masę i rozmiary, podobieństwa Marsa do Błękitnej Planety są bardziej znaczące w kontekście kolonizacji. Do tych podobieństw zaliczamy: Marsjański dzień jest bardzo podobny do ziemskiego. Marsjańska doba słoneczna trwa 24 godziny 39 minut i 35,244 sekund. Powierzchnia Marsa wynosi około 28,4% ziemskiej – tylko nieznacznie mniej niż całkowita powierzchnia suchego lądu na Ziemi (jest to 29,2% jej powierzchni). Nachylenie osi Marsa wynosi 25,19° (Ziemi 23,44°). Rezultatem tego są pory roku takie same jak na Ziemi, ale trwają one prawie dwukrotnie dłużej, gdyż rok marsjański to około 1,88 roku ziemskiego. Marsjański biegun północny obecnie znajduje się w gwiazdozbiorze Łabędzia, a nie w Wielkiej Niedźwiedzicy. Mars ma atmosferę, choć bardzo rozrzedzoną (około 0,7% atmosfery Ziemi). Nowe obserwacje wykonywane przez należący do NASA Mars Exploration Rover oraz ESA Mars Express potwierdziły obecność wody na Marsie. Wydaje się, że na Marsie są wszystkie pierwiastki potrzebne do istnienia ziemskiego życia. Przyspieszenie grawitacyjne na Marsie wynosi niewiele ponad jedną trzecią ziemskiego. Nie jest w pełni znany wpływ tak niskiego poziomu grawitacji działającej w dłuższym czasie na organizm człowieka. Mars jest dużo chłodniejszy od Ziemi, ze średnią temperaturą –63 °C do nawet –140 °C. Rekordem na Ziemi było −89,2 °C zaobserwowane na Antarktydzie. Ponieważ Mars znajduje się dalej od Słońca, ilość energii słonecznej docierającej do górnych warstw atmosfery (stała słoneczna) jest o połowę mniejsza niż na Ziemi. Ponieważ nie następuje odbicie promieniowania od atmosfery, do powierzchni Marsa dociera jej podobna ilość, jak do powierzchni Ziemi. Orbita Marsa jest bardziej eliptyczna od ziemskiej, co zwiększa amplitudę wahań temperatury i stałej słonecznej. Atmosfera na Marsie jest obecnie bardzo rozrzedzona (około 0,7% atmosfery Ziemi), co zapewnia niewielką ochronę przed promieniowaniem i wiatrem słonecznym. Jest zbyt rzadka, by ludzie mogli przeżyć tam bez zestawów ciśnieniowych. Do czasu terraformowania, krótkoterminowo, struktury mieszkalne na Marsie musiałyby być wyposażone w pompy ciśnieniowe podobne do tych ze statków kosmicznych, zdolne do utrzymania różnicy ciśnień pomiędzy wnętrzem a otwartą przestrzenią. Atmosfera Marsa składa się głównie z dwutlenku węgla. Z tego powodu, nawet z atmosferą korygującą ciśnienie, miejscowe ciśnienie CO2 na powierzchni jest 52 razy większe niż na Ziemi, co daje możliwość rozwoju roślinności na Marsie. Mars ma słabą magnetosferę, więc ochrona przed wiatrem słonecznym jest nieznaczna. Mars ma połowę promienia Ziemi i jedynie 1/10 jej masy. Oznacza to, że ma mniejszą gęstość od Ziemi. Jak powiedzialem warunki na powierzchni Marsa są o wiele bardziej przyjazne do zamieszkania przez istoty żywe w porównaniu z większością planet i księżyców. Warunki są tu o wiele korzystniejsze niż na silnie skontrastowanym termicznie Merkurym, gorącej Wenus czy kriogenicznie zimnych ciałach zewnętrznego Układu Słonecznego i ich księżycach. Jedynie górne partie chmur na Wenus są bardziej przyjazne życiu od Marsa. Naukowcy są jednak zgodni że najpierw należy zwiększyć temperaturę na planecie w celu uzyskania wyższego ciśnienia atmosfery i w konsekwencji wody w stanie ciekłym. W przyśpieszeniu procesu mogą pomóc olbrzymie ilości gazów cieplarnianych (głównie dwutlenku węgla) uwięzionych na czepach polarnych globu. Mars nie posiada globalnego pola magnetycznego porównywalnego do ziemskiego. W połączeniu z cienką atmosferą, powoduje to znaczące nasilenie promieniowania jonizującego docierającego do powierzchni Czerwonej Planety. Sonda kosmiczna Mars Odyssey wzięła ze sobą instrumenty Mars Radiation Environment Experiment (MARIE), do zmierzenia potencjalnego zagrożenia dla ludzi. MARIE odkryła, że poziom promieniowania na orbicie dookoła Marsa jest 2,5 razy wyższy, niż na ISS. Średnio było to około 22 miliradów na dzień (220 mikrogrejów na dzień lub 0,8 greja na rok). Trzy lata wystawienia na takie promieniowanie byłoby bliskie limitowi bezpieczeństwa obecnie zatwierdzonemu przez NASA. Poziomy promieniowania na powierzchni Marsa mogłyby być nieco niższe i różniłyby się znacząco w różnych miejscach, zależnie od wysokości i lokalnego pola magnetycznego. Sporadyczne zjawiska słoneczne (SPE) produkują znacznie większe dawki promieniowania. Astronauci na Marsie mogliby być ostrzegani przed takimi zjawiskami przez transduktory znajdujące się blisko Słońca. Przypuszczalnie chroniłyby one astronautów przed SPE. Niektóre SPE, które nie zostały zanotowane przez sensory blisko Ziemi z powodu małych szerokości tych zjawisk były obserwowane przez MARIE. Bezpośrednia komunikacja z Ziemią jest możliwa, gdy nasza planeta znajduje się powyżej marsjańskiego horyzontu. NASA i ESA dołączyły sprzęt do komunikacji do kilku z marsjańskich orbiterów, więc Mars już dziś posiada satelity komunikacyjne. Czas dotarcia informacji jest ograniczony przez prędkość światła w próżni. Rozmowy pomiędzy Ziemią a Marsem mogłyby być wysoce niepraktyczne ze względu na opóźnienia w połączeniu, od 3 minut do 22 (w jedną stronę) w zależności od położenia planet względem słońca. Bezpośrednie połączenie może zostać zablokowane na około 2 tygodnie okresu orbitalnego, w czasie trwania koniunkcji, gdy Słońce znajduje się dokładnie pomiędzy Marsem a Ziemią. Satelita znajdujący się w punkcie libracyjnym L4 lub L5 może służyć jako pośrednik w takiej sytuacji. Opóźnienie transmisji w takiej sytuacji uległoby dodatkowemu zwiększeniu. Założenie kolonii na Marsie musi być poprzedzone misjami bezzałogowymi sond-robotów, takich jak Mars Exploration Rover ze Spirit i Opportunity. To umożliwiłoby zlokalizowanie surowców, przede wszystkim wody. Czas takich misji eksploracyjnych musi być mierzony w latach czy nawet dekadach. Misje na Marsa, takie jak te planowane przez NASA, ESA czy inne agencje kosmiczne, nie będą jeszcze misjami bezpośrednio przygotowującymi kolonizację. Są one pomyślane wyłącznie jako misje eksploracyjne, podobnie jak celem programu Apollo nie było planowane założenie stałej bazy na Księżycu.
Kolonizacja wymaga założenia trwałych baz, które miałyby potencjał do samoistnego rozwoju.
Artystyczna wizja kolonizacji Marsa podobnie jak w przypadku kolonizacji Nowego Świata, ekonomia może się stać kluczowym elementem do sukcesu kolonizacji. Mniejsza grawitacja na Marsie i jego pozycja w Układzie Słonecznym może ułatwić handel na trasie Mars-Ziemia i powodować zwiększenie osadnictwa na planecie.Marsjańska niewielka grawitacja oraz prędkość rotacji dają możliwość zbudowania windy kosmicznej ze znanych obecnie materiałów, aczkolwiek niska orbita Phobosa może sprawić nie lada wyzwanie inżynierom. Głównym ekonomicznym problemem są bardzo wysokie koszty inwestycji konieczne do realizacji planu kolonizacji i terraformacji Marsa.
Wewnątrzmarsjański handel w okresie wczesnej kolonizacji mógłby dotyczyć handlu nawozem. Przyjmując, że życie na Marsie nigdy nie istniało, gleby mogą być pozbawione substancji niezbędnych do rozwoju roślin, więc nawozy będą bardzo cenne dla każdej marsjańskiej cywilizacji, dopóki planeta nie zmieni się wystarczająco, by rośliny mogły rosnąć bez wsparcia człowieka. Lądownik Phoenix odkrył, że obecna marsjańska gleba może wystarczyć do utrzymania niektórych form wegetacji.
Energia słoneczna będzie prawdopodobnie głównym źródłem energii dla marsjańskich kolonii. Nadmiar energii może być magazynowany i wykorzystywany w nocy. Kolonie będą potrzebowały wiele energii dla utrzymywania odpowiednich warunków bytowych mieszkańców oraz do ogrzewania szklarni, chyba że na skutek terraformowania Marsa powstanie gęstsza atmosfera o innym składzie chemicznym, co spowoduje wzrost temperatury. Małe reaktory jądrowe mogą dostarczyć energii elektrycznej w ilości niezbędnej do utrzymania kolonii. Marsjańskie okolice podbiegunowe przyciągają wielką uwagą jako tereny odpowiednie do umiejscowienia kolonii ze względu na występujące tam czapy lodowe. Mars Odyssey zarejestrował największą koncentrację wody blisko bieguna północnego, ale wykrył też obecność wody na mniejszych szerokościach, udowadniając, że okolice biegunów nie są jedynymi możliwymi miejscami dla kolonii.
Mars Odyssey znalazł naturalne jaskinie blisko wulkanu Arsia Mons. Dotychczas rozmiar i kształt tych jaskiń pozostaje nieznany. Naukowcy domyślają się obecności lodu w takich jaskiniach. Koloniści mogliby wykorzystać jaskinie jako naturalne schronienie przed promieniowaniem, mając równocześnie zasoby wody w postaci lodu. Istnieje możliwość, że w obszarach okołorównikowych będzie można korzystać z energii geotermalnej. Badanie powierzchni Marsa ciągle trwa. Mars Exploration Rovery, Spirit oraz Opportunity wykazały, że właściwości gleby i skał są bardzo różne w różnych miejscach globu. Sugeruje to, że marsjański obraz geologiczny jest jeszcze bardziej zróżnicowany. Jednym z czynników wyboru będzie zmienność pogodowa, np. wahania temperatur. Tak jak na Ziemi, im dalej od równika, tym roczne wahania pogodowe są większe. Valles Marineris to długi na około 3000 km i głęboki średnio na 8 km „Wielki Kanion” Marsa. Ciśnienie atmosferyczne na dnie jest około 25% wyższe niż średnio na powierzchni (0,9 kPa w porównaniu do 0,7 kPa). Kanion biegnie w przybliżeniu w kierunku wschód-zachód, więc cienie z jego ścian nie powinny poważnie ograniczać ilości energii słonecznej docierającej do jego dna. Kanały (być może powstałe na skutek okresowych przepływów wody) prowadzą do kanionu, dając podstawy do przypuszczeń, że kiedyś mogła płynąć tędy woda.
Poza ogólną krytyką kolonizacji kosmosu przez ludzi, są też specyficzne obawy na temat kolonizacji Marsa: Promieniowanie kosmiczne zarówno galaktyczne wszechobecne w przestrzeni kosmicznej, pochodzące od gwiazd jak i wiatr słoneczny emitowany przez Słońce, szczególnie podczas burz (rozbłysków) słonecznych, jest główną przeszkodą w załogowych lotach międzyplanetarnych. Po opuszczeniu ochronnej ziemskiej magnetosfery, podczas kilkumiesięcznego lotu na Marsa i potem życia na Marsie, który nie posiada własnej magnetosfery, ludzie wystawieni są na owo promieniowanie jonizujące. Na skutek promieniowania uszkodzeniu ulega DNA w komórkach każdego żywego organizmu, następująca potem choroba popromienna, której towarzyszą: rozwój chorób nowotworowych, krwotoki wewnętrzne, przyśpieszony rozwój zaćmy, ślepota, demencja i śmierć. Marsjańska grawitacja to zaledwie 0,38 ziemskiej, a gęstość atmosfery jest 100 razy mniejsza od tej na Ziemi. Silniejsza grawitacja niż na Księżycu i obecność efektów aerodynamicznych utrudnia lądowanie ciężkich, załogowych statków kosmicznych, ponadto atmosfera jest zbyt cienka, by efektywnie wykorzystać hamowanie aerodynamiczne. Lądowanie na Marsie misji załogowych będzie wymagało innej techniki niż stosowane w misjach księżycowych i misjach lądowników-robotów na Marsie. Na pytanie, czy życie kiedyś istniało lub istnieje na Marsie, nie ma w tej chwili jednoznacznej odpowiedzi. Budzi to obawy dotyczące możliwego skażenia planety ziemskimi organizmami i ewentualnej interakcji obu form życia. Zwolennicy powrotu na Księżyc mówią, że jest on bardziej logicznym umiejscowieniem pierwszych kolonii. Tym bardziej, że mógłby posłużyć jako poligon doświadczalny i miejsce przygotowań dla przyszłej załogowej misji na Marsa. Przeciwnicy tej koncepcji twierdzą natomiast, że Księżyc nie posiada atmosfery, a poza tym występuje na nim bardzo duża amplituda temperatur i długi okres obrotu wokół własnej osi. Te różnice powodują, że Mars jest ciałem niebieskim bardziej podobnym do Ziemi niż Księżyc. Antarktyda czy pustynie Ziemi zapewniają lepsze tereny do ćwiczeń przy znacznie mniejszych kosztach. Ponadto na Księżycu brak jest w dostatecznej ilości pierwiastków koniecznych do życia, jak choćby wodoru, azotu czy węgla (50 -100 ppm). cdn

Ancient Rome

Part three
‘Famine’ is a 1981 horror novel written by Scottish writer Graham Masterton. The story is about a nationwide famine that sweeps America, rendering all sources of food contaminated in one way or another. The plot revolves around Ed Hardesty, a wheat farmer who owns South Burlington Farm, Kingman County, Kansas and his attempt to find out the cause of the blight that has stricken his wheat crop, as well as every other crop in the United States. What should I say. This work makes you immune to pain. He is a rich man who has so much that he desires nothing more. However, during the war, the law is silent. At least fear is not a long-term teacher of duty. Happiness can come accidentally, but we need to try to get our hands on our own. It is not enough to gain wisdom, you still need to use it. We were born for justice. Today ‘Umverteilung’ (in german) appears – a new understanding of the redistribution of goods and logistics. The arguments for modernism should not be multiplied, but rather weighed. There is no major theater over conscience for virtue. In connection with this, the first consul of the Republic Marek Tuliusz Cicero dared to speak in the Roman Senate: “How long, Catilina, will you abuse our patience?” There is an unwritten, but innate law, that force slowly against force. Politics is the art of the possible. People never lie so much as after a hunt, during a war or before an election. The great questions of the day will not be settled by means of speeches and majority decisions but by iron and blood. Laws are like sausages, it is better not to see them being made. The secret of politics? Make a good treaty with Russia, German Chancellor Otto von Bismarck said this. With a gentleman I am always a gentleman and a half; and with a fraud I try to be a fraud and a half.
Anyone who has ever looked into the glazed eyes of a soldier dying on the battlefield will think hard before starting a war. Power is like being a lady… if you have to tell people you are, you aren’t. The history is a witness to times, a light of truth, a life of memory, a teacher of life. Let us be the slaves of the law so that we can be free, it is nothing that the law prefers generally more a lot of people
than an individual. Dear parents, children, relatives, family members, but the love of everything has a homeland in it. And we mean the homeland consisting of enlightened citizens who live in friendship and peace, the motherland with its beautiful and fertile land. True friendship is the perfect harmony of what is human with the divine. A friend one meets in an uncertain position. Like the necessities of fire and water, we need friendship all the time. Declaring something, speech, and duty, let they go together. Achieving a certain status quo, unanimity, I lead the concept of Art, the latter requires recognition. Cicero meditated a lot. He said clearly: Philosophy is the cultivation of the spirit. The nail must be nailed with a nail. Let us fight to defend our rights, freedom, homeland (Convenit dimicare pro legibus, pro libertate, pro patria, Latin). The power of habit is great. Beware of shameful things, weaknesses (see, Cicero’s speech). Beloved Reader, I intend to instil God’s law for ‘my children’ passing through the earth in the third millennium of a new era. Above all, it seems that we have rejected God, as the Creator of everything. Perhaps there is a providence that protects idiots, drunks, children and the United States of America, Otto von Bismarck said. Gottfried Wilhelm Leibniz, a German polyhistor: philosopher, mathematician, lawyer, mechanical engineer, physicist, historian and diplomat, said: God is the best explanation of why something definitely exists. In one of my essays, I was saying that God may not exist. I understand this statement in the sense that brings the German “hingibt” (see hingeben): that God is fulfilling himself in history, creates the world, then recognizes in history, and even goes to the end in search of friendship with a man, his creature. In other words: You and I come by road or rail, but economists travel on infrastructure. The problem with socialism is that you eventually run out of other peoples’ money. So there are good arguments for the existence of God. Although it seems that the Universum to be recognized only in the transcendental dimension (see, Kontingente Entitat, das Universum – persönliches Wesen).
One speaks for the existence of God the second law of thermodynamics, exchange of matter, energy … And also ‘Ausdehnung’(in German), the contemporary expansion of the world. Theory of probability, etc. God is the best explanation (for) of the beginning of the universe (see, Ursprung des Universum). How the world began to exist … the world has a beginning. Since the world has started, it has a transcendental cause (Ursache). God is the best explanation for the ‘
‘tweaking’ of the universe (see, pinch, german Feinabstimmung), for the possibility of intelligent life. In addition, we accept parallel worlds now (see, Multiuniversum, Erklarung beste, best outline, grand design of the universe). God is the best explanation for the objective moral values ​​and duties in the world. If God did not exist, then objective moral values ​​and duty would not be realized – in other words, nihilism is the truth. God is the best explanation for historical facts about Jesus of Nazareth. However we have inconsistencies in the Bible about Jesus, otherwise in the holy book: women saw the empty tomb, they were without authority at that time; there are late notes of the evangelists, Paul, some say instrumentalism etc. Today, the disappearance of the body from the grave is not based on the opinion of witnesses, moreover, civilization emphasizes the avoidance of a great disaster (see, german ungluck). As I am very clear, you can watch an ease. We need a change, usually we do not intend to lose authenticity. Because we are I am human being. Notice here, today’s Talking about God that God is guilty. Civilization shows pain, suffering and death,
cruelty (see, gernan Böse). In other words, the logical problem of evil is not solved at all. So, there are no good arguments against the non-existence of God yet. If the ethics theory is correct Where are the bad deeds (see, german böse Handlungen)? In addition, conventionalism important in ethics theory remains. There are false consequences of actions. Now we do not rely on the attractiveness of values, because Their value shows life better. As I noticed what is starting to exist has a basis (Ursache)
The principle of a sufficient foundation is interesting (see, for Professor Ansgar Beckerman
from Bielefeld Tatsache, and Ursache – for Professor William Lane Craig from the USA). But if that which has no basis and arises, then this is nothing or rather absurd. God can be without power, every time. As I said also by “The tweaking of the universe” (see, German Feinabstimmung) has an explanation of the world. God remains the basis for objective values ​​and possibilities – although we notice many impossibilities in the world. It must have a basis (see, german: Grund) which begins to exist (see, Hume’s views). I’m sick because I’m still in the world, I would say (see, german: immer). But love I argument, I love debate. I don’t expect anyone just to sit there and agree with me, that’s not their job. So, disciplining yourself to do what you know is right and important, although difficult, is the highroad to pride, self-esteem, and personal satisfaction. So, plan your work for today and every day, then work your plan. Seeking arguments against the existence of God, the negative aspects of evolutionism are noticed, animal suffering is stressed for millions of years. Never Christian God but Demiurgo – the last concept seems to be a better concept of God. Is God putting evil as the highest goal? Does the child’s suffering in God’s plan? The natural religion of the Family as the art of living in a family (see, the thinking by Gottfried Ephraim Lessing); heritage; look at Music by J. S. Bach revealing a sin. Religion in the age of pluralism? Do people still have a choice? I understand already… Thomas, ‘God is in all these things.’ Growing in the roots, acquiring juices in the branches, disappearing in the fruit, it is the resurrection (symbol of the tree). At any moment, God shakes the tree and the apple falls from the branches. There are certainly many strong branches on my tree, (emphasizing the author’s essay).
This story is my little December elegy, however far from December yet. Throughout history, consciousness has been gradually increasing. Nobody wants to suffer today, I ponder. And in religions there a tendency towards openness, not privacy are. We are transgressing privacy towards openness, although there are still private schools! “I did not break this stick.” However, I strongly believe in people, I affirm life that prohibits killing … Are there criteria for good religions? What religion can there be in the age of pluralism? As Christians, we “set ourselves” luxuriously. We have a beautiful liturgy. Pope governs us, you see. Sometimes it seems that Christianity ‘is crazy in bringing blame’ through history. Compare original sin (see, german Sünde). Some ask: whether it is good or bad, because there is a distance to the world. Christians say the church is supposed to be out of this world. For religion to fulfill its task, one should lean on beauty, let’s look at the polyphony in music – there is fullness of life. And the point is for a person to be beautiful man, to get to know each other more and more better. God is not an enemy of religion, atheists say yes. So, a statesman… must wait until he hears the steps of God sounding through events, then leap up and grasp the hem of His garment. A moment ago I returned to a rented room on the ground floor in the city center, in order to reveal again and again the Roman ancient and the Last World, Biblical childhood of humanity. With my peers from my generation very long ago we left the Seminary, our ‘bird barn.’ Later I heard only that ‘our barn’ burned down, although the seminary – as the building survived the cataclysm – was transferred from Cracow to Czestochowa to a magnificent new building. And now I am just singing to you about this building: “then you came to me.” Because we are on the way to older fires. We paint the arms of love. The sky of the chestnut, the breath of the word, I personally do not stop writing the Bethlehem legend. This a unique film, my final contribution to understanding God, I think. I hope to change my reflection now. God can not let the child suffer. it is true. However, you should not blame God for being some “Maphia” always walks in a hat. It seems to me, personally, I have to prove that it is theologically impossible to explain this one or this. But we have to take into account the possibility, see other possibilities. Was it possible to create a universe with the explosion? (Urknall) God’s commandments (see, German Gebote) are necessary, but there is no explanation of why this is so. As I said, I’m sometimes sick because I’m still in the world. But love I argument, I love debate. I do not expect anyone to sit and agree with me, that’s not their job. So, disciplining yourself, what is the right way, but it is a pride, self-esteem, and personal satisfaction. So, plan your work for today, then work your plan. First, burn your work for today and every day, and then work with the plan, completely planned … And now I will go to the conclusion. There are better arguments for theism as for atheism. However, in the technological era, it seems unreasonable to believe in the resurrection of Jesus at that time. However, I stay with it. This year, important local elections await us in Poland, and next year there will be in the Parliament too. You need brave attitudes. In Poland, the development of technology is too democratic, and therefore often unjust. It is less about the result of significant things, and more about the historical result (see, mimesis). Destiny of a society is in motion now. Marx’s interpretation of history and society is not fulfilled. It turns out that everything is still alien here. Reading social problems becomes the duty of the civilization of the beginning of the third millennium of the new era. When I write this I walk slowly through the room covered with wooden parquet, the walls and ceiling are here in bright colors. And in front of my eyes I have an image, a great rapprochement from the Gdansk shipyard, an overwhelming impression of the enormity of the joint work of the workers hauling a huge ship. I never saw such a movement the next day, such an army of people. Clothes, clothing, everything turned out to be important. I write this on behalf of Poland, my country. ‘I’m going to fight mom.’I believe that man requires a complete transformation from the position of resurrection on the model like Christ. Why did Jesus have to die? To overcome death. Moses said that whoever dies on the cross is cursed by God. Jesus, through his death on the cross, as a son of God, has redeemed us from this curse. The Christian can not give up the total change of life – let’s resurrect! I do not know what the Polish Government thinks, I am an academic and I express my opinion on the academic position … The opposition is a real party. The leader of the opposition party has certainty, potency and hope for a complete change. I pray for wisdom for my countrymen. I am watching the world, so I would say, I have never been in a crisis that has embraced my homeland, at the time of enormous diversity of views. Well, life must be protected from the beginning. If so, I do not agree with the opening in Poland of the destruction of life.Sometimes I follow the Irish. Does the world be ruled by a stupid anonymous? No, no. The Church is not talking enough about the economy and social issues. How can Europe be good? I am by no means ridiculing or flirting anyone. I accept new technologies in banking, in customer service as a very positive thing … Nobody is like themselves, time rules you! Only the mother’s heart knows everything. One should not break up with the past. You can not create a homeland without history! That’s what Primate Cardinal Stefan Wyszynski said. Poland has a dirty soul, I do not pretend when I say this, we do not appreciate the great sacrifice. You need to reformulate the issues. This may be a social shock also (see, German Impact), in the era of technology and logistics, an era of enormous development of oncology. Cancer disease is a change in DNA (see, blast cancer). The world wins the fight against cancer, which English-speaking people call ‘beating cancer’. And it is victory over themselves. It’s a dazzling thing, it overcomes the moral compass. I do not intend to create new problems. Benefits in Germany have encouraged many people to migrate to this country, especially from the areas of Greece, Turkey and Syria. However Marx’s critical social theory has not yet been tested, I think it was not a socialist experiment. Life teaches practice. Max Horkheimer said: no need for institutions, you need to get rid of rational institutions and re-read social relations. For Victor Hugo, the French town of Faverolles in 1796, is the beginning of a definite change in the lives of a certain generation of people. To survive and stay alive, a citizen of a large family had to steal bread…So, there are no convincing arguments for the existence of God. One sees yes, the other is different. I see two enormous pillars at the gate to paradise … Islam accentuates the responsibility for all creation. Mohammed was a man. In turn, I admire Judaism. On the Sabbath, God like absent. Jerusalem is a pride and light for the inhabitants of the Earth. Not as a Christian, I do not believe in God sometimes as the last instance. However, I miss God, whom I am still looking for – often like Mary Magdalene, the daughter of Abraham, as Jesus called her – while repenting. Because he is the closest to my soul. Hence, “my interior escape” will never end. God closer to me than I am to myself. It’s a gift. St. Joseph from Cupertino, he let the birds fly slowly. And the cat could watch this from window. St. Francis met with the Sultan, he saw the joy of creation. What will I do? I will give God’s law to ‘my children,’ I will write on their hearts that – this is the covenant! Man no longer wants to be a human as a Mensch (see german). But he wants to go on, be in an atmosphere of grace (see, german Perfect oder Menschlich). We are on the way (see, german: in die Weg). A way to improve myself, focus on mediation of the media, influence of the other person – as I mentioned the father of this road is J-J. Rousseau. Personally, however, I create the story of the human beginning of life with grace (german Vorgeschichte). And I am looking for the symbols of this beginning. In a certain age of history, the hunger for love, solidarity and brotherhood was fulfilled in the hospital for the poor in Beaune. On August 4, 1443, the Chancellor of Burgundy, Nicolas Rolin, opened a charming hospital. The poor were in beautiful halls, decorated with beautiful paintings. They slept in bed in two … worthy of death. Today active death is being served in the Netherlands … or a sweet death if you prefer. Can the world be improved? I would say the world will not be better without us, and only man can improved him. Today, fear, the basic feeling of civilization, we defeat through diagnostics, therapy, etc. At this point I ask myself whether I am religious. Well, I’m an agnostic sometimes, and that’s a complicated question. For this I am trying to show a dignified Christian life as a fulfilled thing (german, Hinvollige Sache). I could never be different… God was with me. For God fulfills himself (hingibt) in friendship with a better man. A weaker person does not have to be worse. That’s why I want to live, I try to shape this attitude … Less put on the possibility – and more on the joint action. Preventive care. In this month during the celebration of victory over Nazi Germany Russian President Vladimir Putin on Russian soldiers and citizens said: “During the Second World War no one thought about himself.” Freedom like hunting yet … 500 years ago, Erasmus of Rotterdam encouraged us in order to get an education for freedom. The poet will say: “I lose you, I lose myself, hope comes (as now from Medjugorje). I am losing this time, my poor love. “Poland has enabled me to become a writer. In the form of an essay, I make an allusion to our world. I am not aware whether I have a constructive influence on my countrymen. I expect your response, dear Reader. I often tell native stories in a foreign language. Online culture now. A terrible crisis in Poland, I think. Inertia. Mass audience. Ambulance culture now. However, intolerance is an incorrect attitude. He does not even like the fact that there is no poverty, and there is an insurrection … I write a long prose in your life, someone asked, but what is the fundamental point of your work? Somebody said. Most often, we do not know each other, I answered it . In my memory, on the other hand, I notice something great, more clearly than in other epochs of history, outlined human characters. Mary of Magdalene, she washes Jesus’s feet, this painting is always dreaming on my own. We do not come to wisdom, I would say now, but to certain music, great music of words now. And I forward suggestions. Conscious dreams of one night … Polish mythology. The mountains are burning, The forests are burning, but not for me anymore … Not true. These thoughts may one day describe me as a plane flight over Warsaw, which was destroyed by World War II. Who rules the world now? Imperial power (see, english glory and power). A big family. But we are not aware of history. Eternal beauty can be achieved (sic!) And time has destroyed what solidarity has given. Because I have to be true to my imagination, especially due to the fact inside the museum reality of the beginning of the third millennium of the new era. I believe in characters. Finally, the moment comes to thank the countrymen for their ‘marches of freedom.’ Benedict Croce, literary man, in his ‘Diaries’ does not give me good, I think. Manifestations of Poles do not always give good. As I said, I personally do not believe in expression but in the allusion, the allusive nature of the world. Beloved compatriots, you are finally going to become great readers of the world!
Some word music and not meaning in writing to see! Metaphors – a symbol that comes from China, is still to be seen before us. I feel something about myself in saving the symbolism of the world. Because every world is a dead metaphor, a monster of eyes. To show it and to saturate the human world one must see the second childhood of humanity (see, Chesterton’s views). I would like to not know the harsh winters in my life in Poland. We followed St. John Paul II with the current character of the world. In India, it is not imaginary but the current nature is significant. We did it, probably to the detriment of the Sarmatian imagination. We forget about what the world has given us in the most recent times, I have been beating myself in this matter for 57 years already given to me. And the Polish culture “did not conquer anyone by conquering anyone”. “A deputy from Lechistan is?” Was asked in Europe when Poland was not on the maps of the world. Even under the partition of Poland, deputies from Persia were in office. We fought “for your freedom and our freedom” on all continents of the world. The world does not believe in tears. That’s why I always feel invited to write in this era. God wants it because he is good (Gute ist). Is God the truth? Has God become a human being? This is a problem for professors. The Bishop- sufragan from Czestochowa Francis Musiel was the most logical, I suppose, I will not forget his ‘slow’ sermons. God is looking for friendship with man. That man would be better – I agree with this ‘marches of freedom ‘- that man would finally get to know himself and become a second brother. I said, we “set ourselves luxuriously” as Christians. What is more, there is a general abuse of power as a force (see, power), also with the abuse of service (see, finger) I have never been Emil in the concept of Jean-Jacques Rousseau. Yes, I miss nature constantly, but I have been learning from trained teachers. I convinced myself, you have to fight more than once to win it. You have to fight more than once to win it. Because now the authority comes from inside, not from the media. Fourth authority (medium) – teacher’s mediation, as if lost on impetus (see, views of Rousseau, three other authorities: it is the legislative, executive, and judicial powers). For the internet and technology too. It seems, moreover, that more often it is not about truth and fidelity now. “Born in captivity, shod in captivity”, having often no home country behind me – this is my Polish destiny the latest. ‘Born in the mud’, ‘flooded with lava’ as in Herculaneum and Pompeii, we have little to say. The more we must be faithful to the laws of God, and the whole world will serve us. AMEN.

Ancient Rome 10

PART TWO
In cities throughout the Roman Empire, wealthy homeowners lived in buildings with few exterior windows. Glass windows weren’t readily available: glass production was in its infancy. Thus a wealthy Roman citizen lived in a large house separated into two parts, and linked together through the tablinum or study or by a small passageway. The traditional elite and the very wealthy lived in a domus, a large single-family residence, but the two kinds of housing were intermingled in the city and not segregated into separate neighborhoods. The ground-level floor of the insula was used for tabernae, shops and businesses, with the living space upstairs. Like modern apartment buildings, an insula might have a name, usually referring to the owner of the building… So, I first draw imagination for Impluvium, then I go into the peristyle, I went to the triclinium (Roman dining room), then into the cubiculum (bedroom), I notice
Hypocaustum (a system of pipes for heating water in ancient Rome), amphora, grotto for Nimf, porticum (store). ‘Quo vadis’ by Henryk Sienkiewicz with a certain historical inaccuracy, leads me through the streets of an eternally living city, back to the Roman Forum. This central place of Rome was revealed in the times of the empire “the navel of the world”, the place where all the roads of the then world (see, Umbilicus urbis Romae) came out. Let’s open once again to this beautiful and unique reality of the ancient Roman Republic, although we still do not know if it really was: “The litter was waiting long since; hence they (see, Petronius and Vinicius) took their places, and Petronius gave command to bear them to the Vicus Patricius, to the house of Aulus. Petronius’s “insula” lay on the southern slope of the Palatine, near the so-called Carinæ; their nearest way, therefore, was below the Forum; but since Petronius wished to step in on the way to see the jeweller Idomeneus, he gave the direction to carry them along the Vicus Apollinis and the Forum in the direction of the Vicus Sceleratus, on the corner of which were many tabernæ of every kind. Gigantic Africans bore the litter and moved on, preceded by slaves called pedisequii/…/ aples.” Further conversation was interrupted, since they were borne into crowded streets where the noise of people hindered them. From the Vicus Apollinis they turned to the Boarium, and then entered the Forum Romanum, where on clear days, before sunset, crowds of idle people assembled to stroll among the columns, to tell and hear news, to see noted people borne past in litters, and finally to look in at the jewellery-shops, the book-shops, the arches where coin was changed, shops for silk, bronze, and all other articles with which the buildings covering that part of the market placed opposite the Capitol were filled. One-half of the Forum, immediately under the rock of the Capitol, was buried already in shade; but the columns of the temples, placed higher, seemed golden in the sunshine and the blue. Those lying lower cast lengthened shadows on marble slabs. The place was so filled with columns everywhere that the eye was lost in them as in a forest. Those buildings and columns seemed huddled together. They towered some above others, they stretched toward the right and the left, they climbed toward the height, and they clung to the wall of the Capitol, or some of them clung to others, like greater and smaller, thicker and thinner, white or gold colored tree-trunks, now blooming under architraves, flowers of the acanthus, now surrounded with Ionic corners, now finished with a simple Doric quadrangle. Above that forest gleamed colored triglyphs; from tympans stood forth the sculptured forms of gods; from the summits winged golden quadrigæ seemed ready to fly away through space into the blue dome, fixed serenely above that crowded place of temples. Through the middle of the market and along the edges of it flowed a river of people; crowds passed under the arches of the basilica of Julius Cæsar; crowds were sitting on the steps of Castor and Pollux, or walking around the temple of Vesta, resembling on that great marble background many-colored swarms of butterflies or beetles. Down immense steps, from the side of the temple on the Capitol dedicated to Jupiter Optimus Maximus, came new waves; at the rostra people listened to chance orators; in one place and another rose the shouts of hawkers selling fruit, wine, or water mixed with fig-juice; of tricksters; of venders of marvellous medicines; of soothsayers; of discoverers of hidden treasures; of interpreters of dreams. Here and there, in the tumult of conversations and cries, were mingled sounds of the Egyptian sistra, of the sambuké, or of Grecian flutes. Here and there the sick, the pious, or the afflicted were bearing offerings to the temples. In the midst of the people, on the stone flags, gathered flocks of doves, eager for the grain given them, and like movable many-colored and dark spots, now rising for a moment with a loud sound of wings, now dropping down again to places left vacant by people. From time to time the crowds opened before litters in which were visible the affected faces of women, or the heads of senators and knights, with features, as it were, rigid and exhausted from living. The many-tongued population repeated aloud their names, with the addition of some term of praise or ridicule. Among the unordered groups pushed from time to time, advancing with measured tread, parties of soldiers, or watchers, preserving order on the streets. Around about, the Greek language was heard as often as Latin.
Vinicius, who had not been in the city for a long time, looked with a certain curiosity on that swarm of people and on that Forum Romanum, which both dominated the sea of the world and was flooded by it, so that Petronius, who divined the thoughts of his companion, called it “the nest of the Quirites – without the Quirites.” In truth, the local element was well-nigh lost in that crowd, composed of all races and nations. There appeared Ethiopians, gigantic light-haired people from the distant north, Britons, Gauls, Germans, sloping-eyed dwellers of Lericum; people from the Euphrates and from the Indus, with beards dyed brick color; Syrians from the banks of the Orontes, with black and mild eyes; dwellers in the deserts of Arabia, dried up as a bone; Jews, with their flat breasts; Egyptians, with the eternal, indifferent smile on their faces; Numidians and Africans; Greeks from Hellas, who equally with the Romans commanded the city, but commanded through science, art, wisdom, and deceit; Greeks from the islands, from Asia Minor, from Egypt, from Italy, from Narbonic Gaul. In the throng of slaves, with pierced ears, were not lacking also freemen, – an idle population, which Cæsar amused, supported, even clothed, – and free visitors, whom the ease of life and the prospects of fortune enticed to the gigantic city; there was no lack of venal persons. There were priests of Serapis, with palm branches in their hands; priests of Isis, to whose altar more offerings were brought than to the temple of the Capitoline Jove; priests of Cybele, bearing in their hands golden ears of rice; and priests of nomad divinities; and dancers of the East with bright head-dresses, and dealers in amulets, and snake-tamers, and Chaldean seers; and, finally, people without any occupation whatever, who applied for grain every week at the storehouses on the Tiber, who fought for lottery-tickets to the Circus, who spent their nights in rickety houses of districts beyond the Tiber, and sunny and warm days under covered porticos, and in foul eating-houses of the Subura, on the Milvian bridge, or before the “insulæ” of the great, where from time to time remnants from the tables of slaves were thrown out to them. Petronius was well known to those crowds. Vinicius’s ears were struck continually by “Hic est!” (Here he is). They loved him for his munificence; and his peculiar popularity increased from the time when they learned that he had spoken before Cæsar in opposition to the sentence of death issued against the whole “familia,” that is, against all the slaves of the prefect Pedanius Secundus, without distinction of sex or age, because one of them had killed that monster in a moment of despair. Petronius repeated in public, it is true, that it was all one to him, and that he had spoken to Cæsar only privately, as the arbiter elegantiarum whose æsthetic taste was offended by a barbarous slaughter befitting Scythians and not Romans. Nevertheless, people who were indignant because of the slaughter loved Petronius from that moment forth. But he did not care for their love. He remembered that that crowd of people had loved also Britannicus, poisoned by Nero; and Agrippina, killed at his command; and Octavia, smothered in hot steam at the Pandataria, after her veins had been opened previously; and Rubelius Plautus, who had been banished; and Thrasea, to whom any morning might bring a death sentence. The love of the mob might be considered rather of ill omen; and the sceptical Petronius was superstitious also. He had a twofold contempt for the multitude, – as an aristocrat and an æsthetic person. Men with the odor of roast beans, which they carried in their bosoms, and who besides were eternally hoarse and sweating from playing mora on the street-corners and peristyles, did not in his eyes deserve the term “human.” Hence he gave no answer whatever to the applause, or the kisses sent from lips here and there to him. He was relating to Marcus the case of Pedanius, reviling meanwhile the fickleness of that rabble which, next morning after the terrible butchery, applauded Nero on his way to the temple of Jupiter Stator. But he gave command to halt before the book-shop of Avirnus, and, descending from the litter, purchased an ornamented manuscript, which he gave to Vinicius. “Here is a gift for thee,” said he. “Thanks!” answered Vinicius. Then, looking at the title, he inquired, “‘Satyricon’? Is this something new? Whose is it?” “Mine. But I do not wish to go in the road of Rufinus, whose history I was to tell thee, nor of Fabricius Veiento; hence no one knows of this, and do thou mention it to no man.” “Thou hast said that thou art no writer of verses,” said Vinicius, looking at the middle of the manuscript; “but here I see prose thickly interwoven with them.” “When thou art reading, turn attention to Trimalchion’s feast. As to verses, they have disgusted me, since Nero is writing an epic. Vitelius, when he wishes to relieve himself, uses ivory fingers to thrust down his throat; others serve themselves with flamingo feathers steeped in olive oil or in a decoction of wild thyme. I read Nero’s poetry, and the result is immediate. Straightway I am able to praise it, if not with a clear conscience, at least with a clear stomach.” When he had said this, he stopped the litter again before the shop of Idomeneus the goldsmith, and, having settled the affair of the gems, gave command to bear the litter directly to Aulus’s mansion. “On the road I will tell thee the story of Rufinus,” said he, “as proof of what vanity in an author may be.” But before he had begun, they turned in to the Vicus Patricius, and soon found themselves before the dwelling of Aulus. A young and sturdy “janitor” opened the door leading to the ostium, over which a magpie confined in a cage greeted them noisily with the word, “Salve!” (quote end; see, Quo vadis.
A narrative of the time of Nero by Henryk Sienkiewicz, part I, chapter 2. Translated from the Polish by Jeremiah Curtin). I still am seeing Vinicius, in whose head – while he heard the teaching of the Apostles Peter in Ostrianum – the difference between possibilities and impossibility disappeared. Being prime citizen of Rome is a lonely job… you cannot lead from the crowd, I thought. Then surrendered I to the deeply-concealed reflection that was recently hidden. Let us love the Rome more than ourselves. It will be fitting for our country. Where the homeland is, there (it is) well,Cicero, the Roman orator of the time of the republic told us in the same place. But there is widespread evil, and there are still wars in the world. What’s more giant cataclysms on our planet are, diseases, tsunamis, earthquakes.

“When you want to fool the world, tell the truth”

Stanisław Barszczak, Write the God’s law to my children (tuscan talks read again)

In Rome, year after year, I visit the Roman Forum, I always go to this ancient place, and also to the Campo Santo Teutonico cemetery in the Vatican itself, where the circus of Nero was and the first Christians and Saint Peter died. Although it is not Campo Verano or some unnamed cemetery, I go there, then at the Roman Forum, I am strolling around in the late afternoon, when the sun is operating the strongest, so that you can “grab the golden paintings” around you. The Roman Forum, also known by its Latin name Forum Romanum (Italian: Foro Romano), is a rectangular forum (plaza) surrounded by the ruins of several important ancient government buildings at the center of the city of Rome. Citizens of the ancient city referred to this space, originally a marketplace, as the Forum Magnum, or simply the Forum. For centuries the Forum was the center of day-to-day life in Rome: the site of triumphal processions and elections; the venue for public speeches, criminal trials, and gladiatorial matches; and the nucleus of commercial affairs. Here statues and monuments commemorated the city’s great men. The teeming heart of ancient Rome, it has been called the most celebrated meeting place in the world, and in all history.Located in the small valley between the Palatine and Capitoline Hills, the Forum today is a sprawling ruin of architectural fragments and intermittent archaeological excavations. Many of the oldest and most important structures of the ancient city were located on or near the Forum. The Roman Kingdom’s earliest shrines and temples were located on the southeastern edge. These included the ancient former royal residence, the Regia (8th century BC), and the Temple of Vesta (7th century BC), as well as the surrounding complex of the Vestal Virgins, all of which were rebuilt after the rise of imperial Rome.
Other archaic shrines to the northwest, such as the Umbilicus Urbis and the Vulcanal (Shrine of Vulcan), developed into the Republic’s formal Comitium (assembly area). This is where the Senate – as well as Republican government itself – began. The Senate House, government offices, tribunals, temples, memorials and statues gradually cluttered the area. Over time the archaic Comitium was replaced by the larger adjacent Forum and the focus of judicial activity moved to the new Basilica Aemilia (179 BC). Some 130 years later, Julius Caesar built the Basilica Julia, along with the new Curia Julia, refocusing both the judicial offices and the Senate itself. This new Forum, in what proved to be its final form, then served as a revitalized city square where the people of Rome could gather for commercial, political, judicial and religious pursuits in ever greater numbers. Eventually much economic and judicial business would transfer away from the Forum Romanum to the larger and more extravagant structures (Trajan’s Forum and the Basilica Ulpia) to the north. The reign of Constantine the Great saw the construction of the last major expansion of the Forum complex – the Basilica of Maxentius (312 AD). This returned the political center to the Forum until the fall of the Western Roman Empire almost two centuries later… By the Imperial period, the large public buildings that crowded around the central square had reduced the open area to a rectangle of about 130 by 50 metres, final travertine paving, still visible, dates from the reign of Augustus. Its long dimension was oriented northwest to southeast and extended from the foot of the Capitoline Hill to that of the Velian Hill. The Forum’s basilicas during the Imperial period – the Basilica Aemilia on the north and the Basilica Julia on the south – defined its long sides and its final form. The Forum proper included this square, the buildings facing it and, sometimes, an additional area (the Forum Adjectum) extending southeast as far as the Arch of Titus. An important function of the Forum, during both Republican and Imperial times, was to serve as the culminating venue for the celebratory military processions known as Triumphs. Victorious generals entered the city by the western Triumphal Gate (Porta Triumphalis) and circumnavigated the Palatine Hill (counterclockwise) before proceeding from the Velian Hill down the Via Sacra and into the Forum. From here they would mount the Capitoline Rise (Clivus Capitolinus) up to the Temple of Jupiter Optimus Maximus on the summit of the Capitol. Lavish public banquets ensued back down on the Forum. In addition to the Via Sacra, the Forum was accessed by a number of storied roads and streets, including the Vicus Jugarius, Vicus Tuscus, Argiletum, and Via Nova. The Temple of Saturn was one of the more significant buildings located in the Roman Forum. It is believed to have been built in 497 BC and located in Regione VIII Forum Romanum. Little is known about when the Temple was built, as the original temple is believed to have been burnt down by the Gauls early in the fourth century. However it is understood that it was also rebuilt by Munatius Plancus in 42 BC. The eight remaining columns are all that is left of the illustrious temple. Though its exact date of completion is not known, it stands as one of the oldest buildings in the Forum Romanum. The temple originally was to be built to the God Jupiter but was replaced with Saturn; historians are unsure why. The building was not used solely for religious practice; the temple also functioned as a bank for the Roman Society. The Temple stood in the forum along with four other temples. It stood with the Temple of Concord, Vesta, Castor and Pullox. At each temple, animal sacrifices and rituals were done in front of the religious sites. These acts were meant to provide good fortune to those entering and using the temple. Inside the Temple there were multiple vaults for the public and private ones for individuals. There were also sections of the Temple for public speaking events and feasts which often followed the sacrifices. The most interesant is Vesta temple, I think. Containing the sacred fire and the Palladium, an effigy of Athene (Minerva) believed to have been brought by Aeneas from Troy, this ancient temple was built in imitation of a primitive round hut, its hearth fire symbolizing the perpetuity of the Roman State. It was not a true temple in that its space was not inaugurated, nor did it contain an image of Vesta, the goddess of the household hearth. The handmaidens of Vesta came from a group of renowned Roman families. They were aged between 7 and 10 years old. They served in the temple for 30 years. The principal duty of the six Vestals was never to allow the flame to be extinguished, an arduous task in a building with a vent in the roof. There also was danger that the temple, itself, might catch fire, which it sometimes did. It was destroyed in the fire of Nero in AD 64, which reached this point of the Forum. The last time it burned, in AD 191, the temple was restored by Julia Domna, the wife of Severus. Once a year, on June 15, the ashes of the tended fire were ritually thrown into the Tiber.Completely stripped of its marble in the mid-sixteenth century, a section of the temple was reconstructed in 1930… Other fora existed in other areas of the city; remains of most of them, sometimes substantial, still exist. The most important of these are a number of large imperial fora forming a complex with the Forum Romanum: the Forum Iulium, Forum Augustum, the Forum Transitorium (also: Forum Nerva), and Trajan’s Forum. The planners of the Mussolini era removed most of the Medieval and Baroque strata and built the Via dei Fori Imperiali road between the Imperial Fora and the Forum. There are also:
The Forum Boarium, dedicated to the commerce of cattle, between the Palatine Hill and the river Tiber, the Forum Holitorium, dedicated to the commerce of herbs and vegetables, between the Capitoline Hill and the Servian walls,
The Forum Piscarium, dedicated to the commerce of fish, between the Capitoline hill and the Tiber, in the area of the current Roman Ghetto,
The Forum Suarium, dedicated to the commerce of pork, near the barracks of the cohortes urbanae in the northern part of the Campus Martius, The Forum Vinarium, dedicated to the commerce of wine, in the area now of the “quartiere” Testaccio, between Aventine Hill and the Tiber. Other markets were known but remain unidentifiable due to a lack of precise information on each site’s function (see, https://en.m.wikipedia.org/wiki/Roman_Forum). Tired then I sit on the first stone steps. Immediately afterwards, I find myself in Atrium of a Roman villa from the early years of the Roman Empire. I find my imagination first in the Roman insula. In ancient Rome, the domus (latin plural domūs) was the type of house occupied by the upper classes and some wealthy freedmen during the Republican and Imperial eras. It could be found in almost all the major cities throughout the Roman territories. The modern English word domestic comes from Latin domesticus, which is derived from the word domus. Along with a domus in the city, many of the richest families of ancient Rome also owned a separate country house known as a villa. Many chose to live primarily, or even exclusively, in their villas; these homes were generally much grander in scale and on larger acres of land due to more space outside the walled and fortified city. The elite classes of Roman society constructed their residences with elaborate marble decorations, inlaid marble paneling, door jambs and columns as well as expensive paintings and frescoes. Many poor and lower-middle-class Romans lived in crowded, dirty and mostly rundown rental apartments, known as insulae. These multi-level apartment blocks were built as high and tightly together as possible and held far less status and convenience than the private homes of the prosperous. vestibulum (entrance hall) led into a large central hall: the atrium, which was the focal point of the domus and contained a statue of or an altar to the household gods. Leading off the atrium were cubicula (bedrooms), a dining room triclinium where guests could eat dinner whilst reclining on couches, a tablinum (living room or study), and the culina (Roman kitchen). On the outside, and without any internal connection to the atrium, were tabernae (shops facing the street).

“Świat nie wierzy łzom”

Stanisław Barszczak, Wpoić prawo Boga moim dzieciom (nowe rozmowy tuskulańskie, cześć ostatnia)
Istnieje owo niepisane, lecz przyrodzone prawo, iż siłę siłą odeprzeć wolno. Polityka jest sztuką tego, co możliwe. Ludzie nigdy nie kłamią tak bardzo jak po polowaniu, podczas wojny lub przed wyborami. Wielkie pytania dnia nie są rozstrzygane za pomocą przemówień i decyzji większości, ale żelazem i krwią. Węże są jak kiełbaski, lepiej nie widzieć ich. Sekret polityki? Zrobić dobry traktat z Rosją, powiedział niemiecki kanclerz Otto von Bismarck. Z dżentelmenem zawsze jestem dżentelmenem, a przy oszustwie staram się być oszustem i pół. Każdy, kto kiedykolwiek patrzył w oszklone oczy żołnierza ginącego na polu bitwy, będzie dobrze się zastanawiał przed rozpoczęciem wojny. Władza jest jak bycie kobietą … musisz o tym mówić ludziom, kim jesteś, nieprawdaż. “Kiedy chcesz oszukać świat, powiedz prawdę,” mawiał okrutny dla Polaków kanclerz niemiecki. Historia jest świadkiem czasów, światłem prawdy, życiem pamięci, nauczycielką życia. Bądźmy niewolnikami prawa, abyśmy mogli być wolni, to nic że prawo preferuje ogół bardziej jak jednostkę. Drodzy są rodzice, dzieci, krewni, domownicy, ale miłość wszystkiego zawarła w sobie ojczyzna. I mamy na myśli ojczyznę składającą się z światłych obywateli, żyjących w przyjaźni i dla pokoju, kraj ojczysty z jego piękną i urodzajną ziemią.
Prawdziwa przyjaźń to doskonała harmonia tego, co ludzkie, z tym, co boskie. Pewnego przyjaciela poznaje się w niepewnym położeniu. Podobnie jak rzeczy pierwszej potrzeby – ognia i wody – przyjaźni potrzebujemy przez cały czas. Wypowiedzenie czegoś, mowa, oraz obowiązek, one idą razem. Osiągnięcie pewnego status quo, jednomyślności, podprowadzam pod pojęcie Sztuki, ta ostatnia wymaga uznania. Cyceron sporo medytował. Mówił wyraźnie: Filozofia jest uprawą ducha. Gwóźdź trzeba wbić gwoździem. Przystoi walczyć w obronie praw, wolności, ojczyzny (Convenit dimicare pro legibus, pro libertate, pro patria, łac). Wielka jest siła przyzwyczajenia.Wystrzegaj się rzeczy haniebnych, słabości niemęskich (see, Mowy Cycerona). Kochany Czytelniku, zamierzam wpoić prawo Boga “moim dzieciom,” przechodzących przez ziemię w trzecim tysiącleciu nowej ery. Przede wszystkim wydaje się, że odrzuciliśmy Boga, to pojęcie dla Stwórcy wszystkiego.
Być może istnieje opatrzność, która chroni idiotów, pijaków, dzieci i Stany Zjednoczone Ameryki, ale nie o tym chciałbym mówić. Gottfried Wilhelm Leibniz, niemiecki polihistor: filozof, matematyk, prawnik, inżynier-mechanik, fizyk, historyk i dyplomata mówił: Bóg jest najlepszym wyjaśnieniem dlaczego na pewno coś istnieje. W jednym z moich esejów mówiłem o tym, iż Bóg może nie istnieć. Rozumiem to stwierdzenie w sensie, które przybliża niemieckie pojęcie “hingibt” (see hingeben): że Bóg zaledwie spełnia się w dziejach, niejako stwarza świat, następnie daje się rozpoznać w historii, a nawet idzie do końca w poszukiwaniu przyjaźni ze swym stworzeniem – jego człowiekiem. Innymi słowy: Ty i ja przyjeżdżamy drogą lub koleją, ale ekonomiści podróżują w głąb, w infrastrukturę. Problem z socjalizmem polega na tym, że skończyły się pieniądze innym ludziom. Tak więc istnieją dobre argumenty za istnieniem Boga. Choć wydaje się, że wszechświat (Universum) do rozpoznania tylko w transcendentalnym wymiarze (see, Kontingente Entitat, das Universum – persönliches Wesen).
Za istnieniem Boga przemawia druga zasada termodynamiki, wymiana materii, energii…Jak też ‘Ausdehnung’ – współczesna ekspansja świata. Teoria prawdopodobieństwa itd. Bóg jest najlepszym wyjaśnieniem (dla) początku wszechświata (see, Ursprung des Universum). Jak świat zaczął istnieć… świat ma początek. Skoro świat zaczął się, to ma transcendentalną przyczynę (Ursache). Bóg najlepszym wyjaśnieniem dla uszczypnięcia wszechświata (see, german Feinabstimmung), dla możliwości inteligentnego życia. Poza tym akceptujemy światy równolegle teraz (see, Multiuniversum, beste Erklarung, najlepszy zarys, grand design wszechświata). Bóg najlepszym wyjaśnieniem dla obiektywnych moralnych wartości i powinności świata. Gdyby Bóg nie istniał, to nie realizowane byłyby obiektywne moralne wartości i obowiązek- inaczej mówiąc nihilizm jest prawdą. Bóg jest najlepszym wyjaśnieniem dla historycznych faktów odnośnie Jezusa z Nazaretu. Jakkolwiek mamy niekonsekwencje w Biblii o Jezusie, skądinąd w księdze świętej: kobiety widziały grób pusty, były bez autorytetu, kobiety nie miały w tym czasie i w tym miejscu świata większego autorytetu; późne notatki ewangelistów, Pawła, instrumentalizm. Dzisiaj zniknięcie ciała z grobu nie opiera się na opinii świadków, ponadto cywilizacja podkreśla unikanie wielkiego nieszczęścia (see, german ungluck). As I am very clear, you can watch an ease. Potrzebujemy zmiany, przeważnie nie zamierzamy tracić autentyczności. Because we are I am human being. Zauważmy tutaj,
to dzisiejsze Mówienie o Bogu, że Bóg winny. Cywilizacja pokazuje Ból, cierpienie i śmierć,
Okrucieństwo (see, gernan Böse). Innymi słowy logiczny problem zła nie jest wcale rozwiązany. Ale nie istnieją dobre (istnieją żadne) argumenty przeciw nieistnieniu Boga. Jeśli teoria etyki jest słuszna skąd złe czyny (see, german böse Handlungen)? Ponadto
Konwencjonalizm w teorii etyki pozostaje ważny. Pojawiają się fałszywe konsekwencje czynów.
Teraz nie opieramy się na atrakcyjności wartości, ponieważ ich wartość ukazuje lepiej życie. Jak zauważyłem co zaczyna istnieć ma podstawę (Ursache) Zasada wystarczającej podstawy interesująca (see, dla profesora Beckermanna z Bielefeld Tatsache, a Ursache- dla profesora Craiga z USA). Ale czy to, co nie ma podstawy, a powstaje, to to jest niczym, czy raczej jest absurdem. Bóg może być bez mocy, przez każdy czas. Jak powiedziałem
również przez “uszczypnięcie” (see, german Feinabstimmung) ma wyjaśnienie świat. Bóg pozostaje podstawą dla obiektywnych wartości i możliwości- choć zauważamy wiele niemożliwości w świecie. Musi mieć podstawę (see, german: Grund) co zaczyna istnieć (see, poglądy Hume’a). Jestem chory, bo wciąż jestem w świecie (see, german: immer). Kocham argumenty, uwielbiam debatę. Nie oczekuję, że ktoś po prostu tam usiądzie i zgodzi się ze mną, to nie jest ich zajęcie. Tak więc dyscyplinowanie siebie, by robić to, co wiesz, co jest słuszne i ważne, chociaż trudne, to droga do dumy, poczucia własnej wartości i osobistej satysfakcji. Najpierw zatem ‘pałuj’ swoją pracę na dzisiaj i na każdy dzień, a dopiero później pracuj z planem, zupełnie planowo. Szukając argumentów przeciw zaistnienia Boga zauważa się negatywne aspekty ewolucjonizmu, podkreśla się cierpienie zwierząt przez miliony lat. Nie chrześcijański Bóg ale Demiurg- to ostatnie pojęcie zdaje się być lepszym pojęciem Boga. Czy Bóg zło stawia jako najwyższy cel? Czy cierpienie dziecka w planie Boga? Naturalna religia Lessinga z parabola pierścienia, pojawia się tutaj Art Familie jako sztuka życia w rodzinie, dziedzictwo. Porównaj muzykę Jana Sebastiana Bacha “odsłaniającą” grzech. Religia w czasach pluralizmu. Czy mają ludzie jeszcze wybór? Bardzo mało wiem (German, Ich verstehe schon). Tomaszu, Bóg znajduje się we wszystkich tych rzeczach. Rosnąc w korzeniach, nabierając soków w gałęziach, zniknąć w owocach – to jest zmartwychwstanie (symbol drzewa). Jeszcze pamiętam matczyną opowieść, że w każdej chwili Bóg przechadzając się po rajskim ogrodzie, “potrząsa drzewem” i z gałęzi spada jedno jabłko, a potem inne. Na moim drzewie z pewnością jest sporo mocnych gałęzi, podkreślenie autora eseju. Ta opowieść z mojego dzieciństwa, to mała elegia grudniowa, jakkolwiek jeszcze daleko do grudnia. Na przestrzeni dziejów świadomość ludzka stopniowo wzrasta. Dzisiaj raczej nikt nie chce cierpieć. A w religiach pojawia się tendencja do otwartości bynajmniej, a nie do prywatności. A szkoda, powiedziałbym, przekraczamy prywatność w kierunku otwartości, jakkolwiek są jeszcze prywatne szkoły itp. “Ja nie złamałem tego kija,” myślę zaraz. Natomiast mocno wierzę w ludzi, afirmuję życie, które zakazuje zabijać…Czy są kryteria dla dobrych religii? Jaka może zaistnieć religia w czasach pluralizmu? Jako chrześcijanie “ustawiliśmy się” luksusowo. Mamy piękną liturgię. “Rządzi” nami papież. Czasami zdaje się bynajmniej, że chrześcijaństwo ‘fiksuje w niesieniu winy’ przez dzieje. Porównaj grzech pierworodny (see, german Sünde). Zapytują się niektórzy: czy to dobrze czy źle, bo powstaje dystans z światem. Chrześcijanie mówią, kościół ma być nie z tego świata. Żeby religia spełniła swoje zadanie należałoby oprzeć się na pięknie, popatrzmy na polifonię w muzyce- tam pełnia życia jest. A chodzi o to żeby człowiek był lepszy, by lepiej poznawał siebie. Bóg nie jest wrogiem religii, ateiści twierdzą że tak. Że istnieje opatrzność, która popiera idiotów, pijaków, dzieci i Stany Zjednoczone Ameryki. Mąż stanu (w tej erze) musi poczekać, aż usłyszy kroki Boga przechodzącego, realizującego się poprzez wydarzenia, a następnie podskoczyć i uchwycić rąbek jego szaty… Przed chwilą powróciłem do wynajętej garsoniery na parterze w centrum miasta, aby oczami wyobraźni odsłaniać wciąż na nowo Rzymski starożytny a Ostatni świat, Biblijne dzieciństwo ludzkości. Z rówieśnikami z mojej generacji bardzo dawno w maju zostawiliśmy Seminarium, naszą ‘Ptaszną Stodołę’. Później słyszałem tylko, że ‘spaliła się nasza Stodoła,’ choć seminarium- jako gmach przetrwało kataklizm- zostało przeniesione z Krakowa do Częstochowy do okazałej nowej budowli. A teraz jedynie śpiewam sobie i Wam o tym gmachu: “wówczas przychodziłeś do mnie”. Bo jesteśmy na drodze do starszych ognisk. Herby miłości malujemy. Niebo kasztana, oddech słowa, osobiście nie przestaję spisywać betlejemskiej legendy. To jak unikalny film, mój finalny wkład w zrozumienie Boga. I mam nadzieję na zmianę w mojej refleksji o ostatniej cywilizacji. Bóg nie może pozwolić na cierpienie dziecka. To prawda. Jakkolwiek nie należałoby obwiniać Boga za to, iż jakaś “mafia” zawsze chodzi w kapeluszu. Zdaje mi się, osobiście muszę udowodnić, że teologicznie niemożliwe jest ‘wyjaśnienie tego…’ Ale muszę liczyć się z możliwością, resp. innymi możliwościami. Czy dopiero z wybuchem powstał wszechświat? (Urknall) Przykazania Boże (see, german Gebote) konieczne, ale nie ma wyjaśnienia tego, dlaczego tak jest. Chory bywam, ponieważ wciąż jestem w świecie (see, german: immer). Jako głęboko wierzący powiem tak: istnieją lepsze argumenty za teizmem jak za ateizmem. Jakkolwiek w erze technologicznej- wydaje się- nie jest racjonalne wierzyć w zmartwychwstanie Jezusa (sic!) Ja jednak zostaję przy tym. W tym roku czekają nas istotne wybory samorządowe, a w przyszłym roku do Parlamentu polskiego i europejskiego. Trzeba odważnych postaw. W Polsce rozwój technologii nazbyt demokratyczny, tym samym nierzadko niesprawiedliwy. Według mnie “chodziłoby” teraz mniej o rezultat istotny rzeczy, a bardziej o historyczny wynik (see, mimesis). W tej epoce dziejów przeznaczenie swe społeczeństwo znajduje w ruchu. Marksa interpretacja historii i społeczeństwa nie spełniona. Okazuje się, iż tutaj wszystko jest jeszcze obce. Odczytać socjalne problemy staje się obowiązkiem cywilizacji początku trzeciego tysiąclecia nowej ery… Kiedy to piszę przechadzam się powoli po pokoju pokrytym parkietem drewnianym, ściany i sufit są tutaj w jaskrawych kolorach. A przed oczami mam wielkie zbliżenie z stoczni Gdańskiej, przerastające wszystko wrażenie ogromu wspólnej pracy robotników ciągnących olbrzymi statek. Nigdy nazajutrz nie widziałem takiego ruchu, takiej armii ludzi. Stroje, ubiory, wszystko okazało się być ważne. Piszę to w imieniu Polski ojczyzny mojej. Idę walczyć mamo. Uważam, że człowiek wymaga zupełnej przemiany ze stanowiska zmartwychwstania na wzór Chrystusa. Dlaczego Jezus musiał umrzeć? Żeby pokonać śmierć. Mojżesz mówił, że kto umrze na krzyżu, ten jest przeklęty przez Boga. Jezus przez jego śmierć na krzyżu, jako syn Boga, odkupił nas od tego przekleństwa.Chrześcijanin nie może zrezygnować z totalnej zmiany życia – zmartwychwstać! Nie wiem co myśli Rząd Polski, jestem akademikiem i ze stanowiska akademickiego wypowiadam się…Opozycja jest realną partią. Lider opozycyjnej partii ma pewność, ma potencję i nadzieję na zupełną zmianę. Modlę się o mądrość dla moich Ziomków. Obserwuję świat, powiedziałbym zatem, nigdy nie byłem w kryzysie takim, który ogarnął ojczyznę moją, w tym czasie olbrzymiego zróżnicowania poglądów. Otóż życie musi być chronione od początku. Jeśli tak to nie zgadzam się z otwarciem w Polsce na niszczenie życia. Czasami więc podążam za Irlandczykami. Czy światem rządzi głupi anonim? Kościół za mało mówi o gospodarce i kwestiach społecznych. Jak Europa może być dobra? Jestem bynajmniej przeciw szyderstwom i kokietowaniu kogokolwiek. Nowe technologie w bankowości, w obsłudze klientów przyjmuję jako rzecz bardzo pozytywną… Nikt nie jest sobą, czas rządzi Tobą! Jedynie serce matki o wszystkim dobrze wie. Nie należy zrywać z przeszłością. Nie wolno tworzyć ojczyzny bez dziejów! To powiedział prymas kardynał Stefan Wyszyński. Polska ma brudna duszę, nie udaję gdy to mówię, nie doceniamy wielkiej ofiary. Trzeba przeformułować kwestie. To może być wstrząs społeczny (see, german Impact), w erze technologii i logistyki, erze olbrzymiego rozwoju onkologii. Choroba raka, to zmiany w DNA (see, blast cancer). Świat wygrywa walkę z rakiem,którą ludzie anglojęzyczni nazywają beating cancer, to zwycięstwo nad sobą. To olśniewająca rzecz, zwycięża moralny kompas. Nie zamierzam stwarzać nowych problemów. Zasiłki w Niemczech zachęciły do migracji do tego kraju wielu ludzi, zwłaszcza z rejonu Grecji, Turcji i Syrii. Jakkolwiek Krytyczna teoria społeczna Marksa jeszcze nie sprawdziła, to myślę, że nie był to poroniony eksperyment socjalistyczny. Życie uczy praktyki. To Max Horkheimer powiedział: nie potrzeba instytucji, trzeba pozbyć się racjonalnych instytucji i na nowo odczytać relacje społeczne. Dla Wiktora Hugo francuskie miasteczko Faverolles roku 1796, to początek zdecydowanej zmiany w życiu pewnej generacji ludzi. Żeby przeżyć, i utrzymać się przy życiu, obywatel licznej rodziny musiał ukraść chleb. Nie ma przekonywujących argumentów za istnieniem Boga. Jeden widzi tak, drugi inaczej. Dwa olbrzymie filary widzę przy bramie do raju… Islam akcentuje odpowiedzialność za całe stworzenie. Mahomet był człowiekiem. Z kolei podziwiam Judaizm. W szabat jakby nieobecny Bóg. Jerozolima jest chlubą i światłem dla mieszkańców Ziemi. Bynajmniej jako chrześcijanin nie wierzę w Boga jako ostatnia instancja. Natomiast tęsknię za Bogiem, którego wciąż poszukuję – nierzadko jak Maria Magdalena, córka Abrahamowa, jak ją nazwał Jezus – umywając mistrzowi nogi, pokutując. Bo on jest najbliższy mojej duszy. Stąd “moja ucieczka do wewnątrz cywilizacji” nigdy się nie skończy. Tutaj Bóg bliższy mi więcej aniżeli ja sam sobie. To dar! Św. Józef z Kupertynu ptaszki puszczał wolno, i to mógł obserwować podwórkowy kot. Św. Franciszek spotykał się z sułtanem, widział radość stworzenia. A co ja zrobię? Wpoję prawo Boga “moim dzieciom,” wypiszę na ich sercu- bo na tym polega Przymierze! Człowiek nie chce już być człowiekiem jako ‘Mensch’. Ale chce pofrunąć dalej, być w atmosferze łaski (see, german Perfect oder Menschlich) Jesteśmy w drodze (see, german: in die Weg) Droga doskonalenia się, postawienie na pośrednictwo mediów, wpływ drugiego czlowieka- jak wspomniałem ojcem tej drogi jest J-J. Rousseau. Osobiście jednak tworzę historię ludzkiego początku życia łaską (german Vorgeschichte). I poszukuję symboli tego początku. W pewnej epoce dziejów głód miłości, solidarności i braterstwa, spełniał się w Szpital dla biednych w Beaune. W dniu 4 sierpnia 1443 roku Kanclerz z Burgundii Nicolas Rolin otworzył przeuroczy szpital. “Biedni pacjenci” przebywali w pięknych salach, ozdobionych pięknymi malowidłami. Spali w łóżku we dwóch… godna śmierć. Dzisiaj serwuje się aktywną śmierć w Niderlandach teraz… czy też słodką śmierć jak kto woli. Czy świat można ulepszyć? Powiedziałbym, świat lepszy nie będzie, a jedynie człowieka można ulepszyć. Dzisiaj strach, podstawowe uczucie cywilizacji, rugujemy przez diagnostykę, terapię itp. W tym miejscu pytam siebie samego czy jestem religijny. Otóż bywam agnostykiem, zresztą to skomplikowane pytanie. Za to usiłuję pokazać po chrześcijańsku godne życie jako spełnioną rzecz (german, Hinvollige Sache). Nigdy nie mogłem być inny…ale też nie byłem w stanie. Bóg mnie wypełnił sobą. Ponieważ Bóg spełnia się (see, er hingibt) w przyjaźni z lepszym człowiekiem. Słabszy człowiek nie musi być gorszy. Stąd chce mi się żyć, próbuję kształtować taką postawę… Mniej stawiać na możliwości- a bardziej na działanie wspólne. Prewencyjna troska. Podczas świętowania zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami Prezydent Rosji Wladimir Putin o żołnierzach i obywatelach rosyjskich powiedział: “w czasie II wojny światowej nikt nie myślał o sobie.” Wolność jeszcze nierzadko jak uprawianie polowania… A już przed 500 laty Erazm z Rotterdamu zachęcał do ‘wychowania do wolności’. Poeta powie: “gubię ciebie, gubię siebie, przychodzi nadzieja (jak teraz z Medjugorie). Tracę ten czas, moja biedna miłość.” Polska umożliwiła mi stanie się pisarzem. W formie eseju zatem czynię aluzję do naszego świata. Nie jestem świadom czy konstruktywnie oddziaływuję na moich Ziomków. Oczekuję odpowiedzi z Państwa strony. Często w obcym języku opowiadam rodzime historie. Kultura internetowa teraz. Straszny kryzys w Polsce! Inercja. Masowa publiczność. Kultura pogotowia teraz. Jakkolwiek nietolerancja jest niepoprawną postawą. Nie cieszy nawet to, że nie ma biedy, a jest insurekcja… Pisze Pan długą prozę w swoim życiu, zapytał ktoś, ale co jest fundamentalnym punktem Pana pracy? Najczęściej jeszcze nie znamy się, mówię temu. W mojej pamięci natomiast zauważam bynajmniej coś wielkiego, mianowicie wyraźniej aniżeli w innych epokach dziejów zarysowane ludzkie charaktery. Maria Magdalena umywa Jezusowi nogi, ten obraz śni mi się zawsze.
Nie dochodzimy do mądrości, powiedziałbym teraz, ale do pewnej muzyki, wielkiej muzyki słów. I ja przekazuję sugestie. Świadome sny jednej nocy… Mitologię Polski. Płoną góry, Płoną lasy, lecz nie dla mnie już… Nieprawda. Te moje refleksje określą kiedyś może jako przelot samolotem nad zniszczoną przez II wojnę światową stolicę Polski Warszawę. Kto rządzi światem teraz? Imperialna władza (see, english glory and power). Duża rodzina (english, big family) Ale nie jesteśmy świadomi historii. A odwieczne piękno może być osiągnięte. Albowiem czas zniszczył to, co wydała solidarność, śmiem twierdzić. Dlatego muszę być prawdziwy dla mojej wyobraźni, szczególnie z uwagi na fakt wewnątrz muzealnej rzeczywistości początku trzeciego tysiąclecia nowej ery. Wierzę w charaktery. Wreszcie przychodzi moment podziękować rodakom za ich marsze wolności. Benedykt Croce, krytyk literacki, w swych ‘Pamiętnikach’, powiedziałbym, “nie daje mi dobra”. Współczesne manifestacje Polaków nie zawsze “dają dobro”. Jak powiedziałem, osobiście nie wierzę w ekspresję ale w aluzję, aluzyjny charakter świata. Kochani rodacy, macie stać się w końcu wspaniałymi czytelnikami świata! Pewną muzykę słów a nie znaczenie w piśmie ujrzeć! Metafory – symbol, który przychodzi z Chin, nieustannie jest do rozpoznania jeszcze przed nami. Czuję coś w sobie odnośnie ratowania symboliki świata. Bo każdy świat jest martwą metaforą, potworem ucz bynajmniej. Żeby go pokazać i nim nasycić się, trzeba ujrzeć wtóre dzieciństwo ludzkości (see, poglądy Chestertona), ostatnie szczęście ludzkości. Chciałbym nie znać srogich zim w Polsce mojego życia. Za św. Janem Pawłem poszliśmy za aktualnym charakterem świata. W Indiach nie wyobraźniowy, a aktualny charakter istotny. Zrobiliśmy to, chyba ze szkodą dla wyobraźni sarmackiej. Zapominamy o tym, co dał nam świat w najnowszych czasach, nie przestaję bić się sam w piersi już przez 57 lat podarowanego mi życia. A kultura polska “nie podbijając nikogo podbijała wszystkich”. “Poseł z Lechistanu jest?” pytano w Europie kiedy Polski nie było na mapach świata. Imperium Starożytnego Rzymu graniczyło dwa tysiące lat temu z Imperium Lechitów- i dalej nie poszło! Nawet pod zaborami urzędowali u nas posłowie z Persji. Biliśmy się “za waszą i naszą wolność”, na wszystkich kontynentach świata. Świat nie wierzy łzom. Dlatego zawsze czuję się zaproszony do pisania w tej erze. Bóg chce tego, bo sam jest dobry (german, er Gute ist). Czy Bóg jest prawda? Czy Bóg stał się człowiekiem? Te kwestie pozostają problemem dla profesorów. Biskup sufragan z Czestochowy Franciszek Musiel był najbardziej logiczny, nie zapomnę jego ‘wolno’ mówionych kazań. “Ko..cha..ni.” Bóg szuka przyjaźni z człowiekiem. Żeby człowiek był lepszy – zgadzam się na te “marsze wolności” – ale żeby człowiek wreszcie poznawał siebie i stał się drugiemu bratem. Powiedziałem, ustawiliśmy się luksusowo jako chrześcijanie. Co więcej mamy do czynienia z powszechnym nadużyciem władzy jako siły (see, power), także z nadużyciem służby (see, finger) Nigdy nie byłem Emilem w ujęciu Jean-Jacques Rousseau. To owszem tęsknię za naturą nieustannie, ale nauki pobierałem od wytrawnych nauczycieli. Trzeba walki więcej jak raz, żeby zwyciężyć w niej. Bo teraz autorytet z wewnątrz przychodzi, nie z mediów. Czwarta władza (see, medium-zapośredniczenie)- pośrednictwo nauczyciela, jakby straciła na impecie (see, poglądy Rousseau, trzy pozostałe władze: to władza ustawodawcza, wykonawcza, sądownicza). Na rzecz internetu i techniki. Wydaje się zresztą, że częściej nie chodzi o prawdę a o wierność teraz. “Urodzony w niewoli, okuty w powiciu”, nie mając często rodzinnego kraju za sobą – to moje polskie przeznaczenie najnowsze. ‘Urodzeni w błocie’, ‘zalani lawą’ jak w Herculanum i Pompejach, mało mamy do powiedzenia, przekonujemy się o tym szczególnie przy nawiedzajacych ziemię kataklizmach. Tym bardziej trzeba wierności prawom Boga, a cały świat będzie nam usługiwał. AMEN.

“Idę do Rzymu!”

Stanisław Barszczak, Wpoić prawo Boga moim dzieciom (nowe rozmowy tuskulańskie, część wtóra)
Sienkiewiczowskie ‘Quo vadis’ z osobliwą nieścisłością historyczną, prowadzi mnie ulicami wiecznie żywego miasta za każdym razem nieco inaczej, z powrotem na Forum Romanum. Jak wspomniałem to centralne miejsce Rzymu objawiło się w czasach cesarstwa “pępkiem świata”, miejscem skąd wychodziły wszelkie drogi ówczesnego świata (see, Umbilicus urbis Romae). Otwórzmy się zatem jeszcze raz na tę śliczną a niepowtarzalną rzeczywistość starożytnej Rzeczypospolitej, choć wciąż jednak nie wiemy czy tak było naprawdę: “Lektyka czekała już od dawna, więc Petroniusz i Viniciusz wsiedli i kazali się ponieść na Vicus Patricius, do domu Aulusa. Insula Petroniusza leżała na południowym stoku Palatynu około tak zwanych Carinae, najkrótsza więc droga wypadała im poniżej Forum, lecz ponieważ Petroniusz chciał zarazem wstąpić do złotnika Idomena, wydał przeto polecenie, by niesiono ich przez Vicus Apollinis i Forum w stronę Vicus Sceleratus, na rogu którego pełno było wszelkiego rodzaju tabern. Olbrzymi Murzyni podnieśli lektykę i ruszyli, poprzedzani przez niewolników zwanych pedisequi… rozmowa urwała się, wniesiono ich bowiem na rojne ulice, na których przeszkadzał jej gwar ludzki. Przez Vicus Apollinis skręcili na Forum Romanum, gdzie w dnie pogodne przed zachodem słońca gromadziły się tłumy próżniaczej ludności, by przechadzać się wśród kolumn, opowiadać nowiny i słuchać ich, widzieć przenoszone lektyki ze znakomitymi ludźmi, a wreszcie zaglądać do sklepów złotniczych, do księgarni, do sklepów, w których zmieniano monetę, do bławatnych, brązowniczych i wszelkich innych, których pełno było w domach obejmujących część Rynku położoną naprzeciw Kapitolu. Połowa Forum, leżąca tuż pod wiszarami zamku, pogrążona była już w cieniu, natomiast kolumny położonych wyżej świątyń złociły się w blasku i na błękicie. Leżące niżej rzucały wydłużone cienie na marmurowe płyty, wszędzie zaś było ich tak pełno, że oczy gubiły się wśród nich jak w lesie. Zdawało się, że tym budowlom i kolumnom aż ciasno koło siebie. Piętrzyły się jedne nad drugimi, biegły w prawo i w lewo, wdzierały się na wzgórza, tuliły się do zamkowego muru lub jedne do drugich, na podobieństwo większych i mniejszych, grubszych i cieńszych, złotawych i białych pni, to rozkwitłych pod architrawami kwiatami akantu, to pozawijanych w jońskie rogi, to zakończonych prostym doryckim kwadratem. Nad owym lasem błyszczały barwne tryglify, z tympanów wychylały się rzeźbione postaci bogów, ze szczytów uskrzydlone złote kwadrygi zdawały się chcieć ulecieć w powietrze, w ów błękit, który zwieszał się spokojnie nad owym zbitym miastem świątyń. W środku Rynku i po brzegach płynęła rzeka ludzka: tłumy przechadzały się pod łukami bazyliki Juliusza Cezara, tłumy siedziały na schodach Kastora i Polluksa i kręciły się koło świątyńki Westy, podobne na tym wielkim marmurowym tle do różnokolorowych rojów motyli lub żuków. Z góry, przez ogromne stopnie, od strony świątyni poświęconej „Jovi Optimo Maximo”, napływały nowe fale; przy rostrach słuchano jakichś przygodnych mówców; tu i ówdzie słychać było okrzyki przekupniów sprzedających owoce, wino lub wodę pomieszaną z figowym sokiem, oszustów polecających cudowne lekarstwa, wróżbitów, odgadywaczy ukrytych skarbów, tłumaczów snów. Gdzieniegdzie z gwarem rozmów i nawoływań mieszały się dźwięki sistry, egipskiej sambuki lub greckich fletów. Gdzieniegdzie chorzy, pobożni lub stroskani nieśli do świątyń ofiary. Wśród ludzi, na kamiennych płytach, zbierały się chciwe na ofiarne ziarno, podobne do ruchomych, pstrych i ciemnych plam, stadka gołębi, to wzbijając się chwilowo z rozgłośnym szumem skrzydeł w górę, to znów zapadając na opróżnione przez tłum miejsca. Od czasu do czasu gromady ludzkie rozstępowały się przed lektykami, w których widać było wykwintne twarze kobiece lub głowy senatorów i rycerzy, o rysach jakby zakrzepłych i wyniszczonych życiem. Różnojęzyczna ludność powtarzała w głos ich imiona z dodatkiem przezwisk, szyderstw lub pochwał. Między bezładnymi grupami przeciskały się czasem postępujące miarowym krokiem oddziały żołnierzy lub wigilów czuwających nad ulicznym porządkiem. Język grecki dawał się słyszeć naokół równie często, jak łaciński. Winicjusz, który dawno nie był w mieście, patrzył z pewną ciekawością na owo rojowisko ludzkie i na owo Forum Romanum, zarazem panujące nad falą świata i zarazem tak nią zalane, że Petroniusz, który odgadł myśl towarzysza, nazwał je „gniazdem Kwirytów – bez Kwirytów”. Istotnie, miejscowy żywioł ginął niemal w tym tłumie złożonym ze wszystkich ras i narodów. Widać tu było Etiopów, olbrzymich jasnowłosych ludzi z dalekiej północy, Brytanów, Galów i Germanów, skośnookich mieszkańców Sericum, ludzi znad Eufratu i ludzi znad Indu, o brodach barwionych na kolor cegły, Syryjczyków znad brzegów Orontu, o oczach czarnych i słodkich; wyschniętych jak kość mieszkańców pustyń arabskich, Żydów z zapadłą piersią, Egipcjan z wiecznym, obojętnym uśmiechem w twarzach i Numidów, i Afrów; Greków z Hellady, którzy na równi z Rzymianami władali nad miastem, ale władali wiedzą, sztuką, rozumem i szalbierstwem, Greków z wysp i z Azji Mniejszej, i z Egiptu, i z Italii, i z Narbońskiej Galii. W tłumie niewolników z podziurawionymi uszami nie brakło i wolnej, próżniaczej ludności, którą cezar bawił, żywił, a nawet odziewał, i wolnych przybyszów, których do olbrzymiego miasta zwabiła łatwość życia i widoki fortuny; nie brakło przekupniów i kapłanów Serapisa z palmowymi gałęziami w ręku, i kapłanów Izydy, na której ołtarze znoszono więcej ofiar niż do świątyni Kapitolińskiego Jowisza, i kapłanów Kibeli, noszących w ręku złote kiście ryżu, i kapłanów wędrownych bóstw, i tanecznic wschodnich z jaskrawymi mitrami, i sprzedających amulety, i poskromców wężów, i chaldejskich magów, wreszcie ludzi bez wszelkich zajęć, którzy co tydzień zgłaszali się do spichlerzy nadtybrzańskich po zboże, bili się o loteryjne bilety w cyrkach, spędzali noce w walących się ustawicznie w zatybrzańskiej dzielnicy domach, a dnie słoneczne i ciepłe w kryptoportykach, w brudnych garkuchniach Subury, na moście Milwiusa lub przed insulami możnych, gdzie im od czasu do czasu wyrzucano resztki ze stołu niewolników. Petroniusz dobrze był znany przez te tłumy. O uszy Winicjusza obijało się ustawiczne: „Hic est!” – „To on!” – Lubiono go za hojność, a zwłaszcza popularność jego wzrosła od czasu, gdy dowiedziano się, że przemawiał przed cezarem przeciw wyrokowi śmierci wydanemu na całą familię, to jest na wszystkich bez różnicy płci i wieku niewolników prefekta Pedaniusza Sekunda, za to, iż jeden z nich zabił tego okrutnika w chwili rozpaczy. Petroniusz powtarzał wprawdzie głośno, że mu to było wszystko jedno i że przemawiał do cezara tylko prywatnie, jako arbiter elegantiarum, którego estetyczne uczucia oburzała owa barbarzyńska rzeź, godna jakichś Scytów, nie Rzymian. Niemniej lud, który wzburzył się z powodu tej rzezi, kochał od tej pory Petroniusza. Lecz on o to nie dbał. Pamiętał, że ten lud kochał także i Brytanika, którego Nero otruł, i Agrypinę, którą kazał zamordować, i Oktawię, którą na Pandatarii uduszono po uprzednim otwarciu jej żył w gorącej parze, i Rubeliusza Plauta, który został wygnany, i Trazeasza, któremu każde jutro mogło przynieść wyrok śmierci. Miłość ludu mogła być uważana raczej za złą wróżbę, a sceptyczny Petroniusz był zarazem przesądny. Tłumem gardził podwójnie: i jako arystokrata, i jako esteta. Ludzie pachnący prażonym bobem, który nosili w zanadrzu, a przy tym wiecznie schrypnięci i spotnieli od gry w morę po rogach ulic i perystylach, nie zasługiwali w jego oczach na miano ludzi. Nie odpowiadając też wcale ani na oklaski, ani na posyłane tu i owdzie od ust pocałunki, opowiadał Markowi sprawę Pedaniusza, drwiąc przy tym ze zmienności ulicznej hałastry, która nazajutrz po groźnym wzburzeniu oklaskiwała Nerona przejeżdżającego do świątyni Jowisza Statora. Lecz przed księgarnią Awirunusa kazał się zatrzymać i wysiadłszy zakupił ozdobny rękopis, który oddał Winicjuszowi. -To podarek dla ciebie – rzekł. – Dzięki! – odrzekł Winicjusz. Po czym spojrzawszy na tytuł zapytał: – Satyricon. To coś nowego. Czyje to? – Moje. Ale ja nie chcę iść śladem Rufinusa, którego historię miałem ci opowiedzieć, ani też śladem Fabrycjusza Wejenta, dlatego nikt o tym nie wie, ty zaś nikomu nie mów. – A mówiłeś, że nie piszesz wierszy – rzekł Winicjusz zaglądając do środka – tu zaś widzę prozę gęsto nimi przeplataną. – Jak będziesz czytał, zwróć uwagę na ucztę Trymalchiona. Co do wierszy, zbrzydły mi od czasu, jak Nero pisze epos. Witeliusz, widzisz, chcąc sobie ulżyć, używa pałeczki z kości słoniowej, którą zasuwa sobie w gardło; inni posługują się piórami flamingów maczanymi w oliwie lub w odwarze macierzanki – ja zaś odczytuję poezje Nerona – i skutek jest natychmiastowy. Mogę je potem chwalić, jeśli nie z czystym sumieniem, to z czystym żołądkiem. To rzekłszy zatrzymał znów lektykę przed złotnikiem Idomenem i załatwiwszy sprawę gemm kazał nieść lektykę wprost do domu Aulusa. -Po drodze opowiem ci na dowód, co jest miłość własna autorska, historię Rufinusa – rzekł. Lecz zanim ją rozpoczął, skręcili na Vicus Patricius i niebawem znaleźli się przed mieszkaniem Aulusa. Młody i tęgi ianitor otworzył im drzwi wiodące do ostium, nad którymi sroka, zamknięta w klatce, witała ich wrzaskliwie słowem: „Salve!”
(koniec cytatu, Henryk Sienkiewicz, Quo vadis, 2 rozdział) Viniciusz, w którego głowie -od czasu jak słyszał w Ostrianum naukę i opowiadanie Apostoła Piotra – poczęła się plątać i zacierać różnica między rzeczami możliwemi a niemożliwemi… Bycie obywatelem Rzymu to samotna praca, nie można prowadzić jej wychodząc z tłumu. Przystoi, aby Ojczyzna była nam droższa niż my sami sobie. Tam ojczyzna, gdzie (jest) dobrze, rzymski Cyceron, orator z czasów republiki nam to powiedział w tym samym miejscu. Ale powszechnie rozszerza się zło, i wciąż są wojny, co więcej powstają olbrzymie kataklizmy na naszej planecie, ludzkość dziesiątkują choroby, tsunami, trzęsienia ziemi. Przyprawą (do) potrawy jest głód. Zupełnie niedawno wertując internet natrafiłem na fragment powieści pt. “Głód”. To powieść o horrorach z 1981 r. Napisana przez szkockiego pisarza Grahama Mastertona. Opowieść dotyczy ogólnonarodowego głodu, który ogarnia Amerykę, powodując zanieczyszczenie wszystkich źródeł żywności w ten czy inny sposób. Fabuła toczy się wokół Eda Hardesty, farmera pszenicy, właściciela farmy South Burlington, w hrabstwie Kingman w Kansas i jego próby znalezienia przyczyny zarazy, która dotknęła jego uprawy pszenicy, a także wszystkich innych upraw w Stanach Zjednoczonych. Ed Hardesty jest właścicielem gigantycznej farmy w Kansas. Niezmierzone połacie pszenicy, które zgodnie z przeznaczeniem miały zamienić się w czysty zysk i uczynić farmera bogatym, dotyka tajemnicza zaraza. Desperackie próby jej zwalczenia kończą się fiaskiem. Podobne problemy występują w całych Stanach Zjednoczonych. Zboża, warzywa, owoce zostają skażone. Najpotężniejszy naród na świecie z dnia na dzień staje przed widmem głodu, który sprawia, że ludzie wyzbywają się cech ludzkich, zastępując je pierwotnymi instynktami przeżycia, najmroczniejszymi żądzami i przemocą. Ale oddajmy sprawiedliwość autorowi powieści: “Przemierzał akurat wyłożony czerwonym asfaltem podwórzec przed budynkiem farmy, gdy usłyszał dźwięk samochodowego klaksonu, dobiegający od północno-zachodniej bramy. Końskie siodło, które dźwigał, przełożył do prawej ręki, a lewą uniósł do oczu, aby osłonić je przed drażniącymi, szkarłatnymi promieniami zachodzącego słońca. W jego kierunku zmierzał jeep ciągnąc za sobą tumany kurzu. Ktokolwiek siedział za jego kierownicą, w sposób oczywisty lekceważył ograniczenie prędkości, wynoszące na całym terenie byłej ‘fermy’ 60 km na godzinę. Kiedy jeep zatrzymał się przy nim z piskiem hamulców i opon trących asfalt, odłożył siodło na ziemię. Drzwi samochodu otworzyły się i wyskoczył przez nie Willard Noakes, człowiek, który na farmie odpowiadał za zbiory wszystkich zbóż. Opuścił jeepa tak szybko, jakby samochód zaraz miał eksplodować. Był jednym z tych chudych, gwałtownych, wiecznie niezadowolonych młodych ludzi, którzy – jak się wydaje – nigdy nie śpią, zajęci coraz to nowymi celami i zadaniami. Katarzyna porównała go kiedyś do sztyletu używanego przez armię szwajcarską. „Facet jest tak ruchliwy, jakby miał po kilka par rąk i nóg. Potrafi jednocześnie otwierać drzwi, zapalać papierosa, wywrócić filiżankę z kawą, przy tym wszystkim ani na chwilę nie przerywając drapania się po głowie” – mówiła, śmiejąc się. Ale teraz w zachowaniu Willarda nie było nic zabawnego. Jego koścista, opalona twarz była brudna i zakurzona; kurz wyraźnie pokrywał jego wąsy, przywodzące na myśl morsa. – Ed, wsiadaj do jeepa i jedź ze mną, szybko – powiedział. – Naprawdę, im szybciej, tym lepiej. Sprawa jest cholernie poważna. – Co się stało, Willard? – zapytał Ed. – Pędziłeś tu jak szaleniec. – Przepraszam, Ed. Ale naprawdę muszę ci natychmiast coś pokazać. – Czy coś się stało? Ktoś jest ranny?- Cholera, można to nazwać swojego rodzaju wypadkiem, ale nie ośmielę się go w żaden sposób sklasyfikować. Jeśli chodzi o ofiary, to pierwszą z nich będziesz z pewnością ty. – No dobrze. – Ed uniósł rękę i skinął na jednego z pracowników technicznych, który właśnie czyścił przed garażem pompę olejową. Mężczyzna odłożył narzędzia i ruszył przed dziedziniec, wycierając brudne ręce o nogawki poplamionych drelichowych spodni. – Pan mnie wołał, panie Hardesty? – Tak, Ben. Bardzo cię proszę, zabierz to siodło do domu i przypilnuj, żeby zawiesili je na właściwym miejscu. I powiedz pani Hardesty, że zapewne spóźnię się o pół godziny.- Zrobione, panie Hardesty.
Ed nie zdążył jeszcze wspiąć się na siedzenie dla pasażera, gdy Willard zapalił silnik. Szerokim łukiem objechali dziedziniec i skierowali się do północno-zachodniej bramy, pędząc wzdłuż stajni, garaży i płotu wymalowanego białą farbą. Radio w jeepie grało akurat muzykę… Dźwięki piosenki z trudem przebijały się przez warkot motoru. Ed wyłączył muzykę. – Powiesz mi wreszcie, co się stało? – zapytał Willarda. Willard spojrzał na niego. Jechali szeroką piaszczystą drogą, prowadzącą wzdłuż pięknego zagajnika wysokich hikorii, aż dotarli do liczącego dwadzieścia trzy tysiące akrów obszaru, na którym rozciągały się pola pszenicy, obejmujące północną część South Burlington. Słońce niemalże całe skryło się już za horyzontem i nad dojrzewającą pszenicą skrzył się ostatni karmazynowy promień, nadając jej niesamowitą, nienaturalną barwę. – Nie wiem – odparł Willard niepewnie. – Najlepiej będzie, jak sam to zobaczysz. Myślę, że nie mam wystarczających kompetencji, aby to osądzić. – Ty nie masz kompetencji? To kto je ma mieć, ja? – zdziwił się Ed. – Zajmujesz się zbożami od prawie czterdziestu lat, podczas gdy ja przez niemal cały ten czas siedziałem na dupie w biurze w Nowym Jorku i doradzałem starszym paniom, w jaki sposób najlepiej mogą zabezpieczyć swoje dolary, uciułane na czarną godzinę. Willard przez chwilę zastanawiał się, po czym wzruszył ramionami.- Mogę ci jedynie powiedzieć, że jeszcze nigdy nie widziałem czegoś takiego; mało – nie słyszałem o czymś takim. Nie proszę cię, żebyś na to spojrzał, dlatego że mam nadzieję, iż potrafisz ocenić, co to takiego. Jestem pewien, że nie potrafisz. Chcę, żebyś to zobaczył, ponieważ to jest twoja farma. – Chodzi o tegoroczne zbiory? Willard pokiwał głową. – Nawet nie potrafię tego opisać, Ed. Nigdy nie widziałem czegoś podobnego. Naprawdę. Od czterdziestu lat, czyli od początku. Jeep pędził wśród płaskiego, powoli szarzejącego krajobrazu. Zbliżała się noc. Niebo przybierało coraz ciemniejszą barwę, począwszy od kwiecistego koloru jasnoczerwonej róży, poprzez zimny błękit, aby wreszcie zatrzymać się na ciemnym, ciężkim granacie. Nad horyzontem pojawił się kremowy księżyc. Ed siedział w milczeniu na swoim siedzeniu, z rękami założonymi za głową, i obserwował przesuwające się powoli przed nim pola. Jego pola. Ciągle jeszcze nie bardzo w to wierzył. Myśl, że rzeczywiście jest właścicielem osiemdziesięciu pięciu tysięcy akrów South Burlington Farm – myśl, że każdy skrawek ziemi, każdy pyłek kurzu w promieniu dziesięciu mil jest jego osobistą własnością – ciągle jeszcze zdawała się niedorzecznym snem” (koniec cytatu, Graham Masterton, Głód). Cóż mam powiedzieć. Praca uodparnia na ból. Ten jest bogaczem, który tyle posiada, że niczego więcej nie pożąda. Natomiast podczas wojny milczą prawa. Bynajmniej strach nie jest długotrwałym nauczycielem obowiązku. Szczęście może przyjść przypadkowo, ale o rozum musimy postarać się sami. Tudzież nie wystarczy zdobywać mądrości, trzeba jeszcze z niej korzystać. Narodziliśmy się dla sprawiedliwości. Dzisiaj przy tym pojawia się nowe rozumienie redystrybucji dóbr, logistyka (see, german Umverteilung).Argumentów za modernizmem nie należy mnożyć, lecz ważyć. Dla cnoty nie ma żadnego większego teatru nad sumienie. W związku z tym pierwszy konsul Rzeczypospolitej Marek Tuliusz Cicero odważył się mówić w Senacie Rzymskim: “Jak długo jeszcze, Katylino, nadużywać będziesz naszej cierpliwości?” (koniec części wtórej)

“Jeśli chcesz oszołomić świat, powiedz mu prawdę.” Quo vadis, Domine!

Stanisław Barszczak, Wpoić prawo Boga moim dzieciom (nowe rozmowy tuskulańskie)

Rok po roku w babie lato lub odrobinę wcześniej odwiedzam Forum Romanum, ale także cmentarz Campo Santo Teutonico w samym Watykanie, gdzie znajdował się cyrk Nerona i ginęli pierwsi chrześcijanie, z świętym Piotrem na czele. Jakkolwiek nie jest to Campo Verano czy też cmentarz bezimiennych w Rzymie idę tam właśnie, następnie na Forum Romanum, i przechadzam się nadzwyczajnie cierpliwy późnym popołudniem, kiedy słońce operuje najmocniej i można nawet błędnymi oczami “chwytać złotawe obrazy” wokół. Pod Rzymskim wzgórze Oppio niedaleko Koloseum i w innych miejscach wiecznego miasta mogą znajdować się “drugie Pompeje ”. Zdaniem specjalistów pozostałości starożytnych budynków znajdują się na znacznej głębokości. Przypuszczam się, że znajdują się tam pozostałości term Tytusa pochodzące z około 80 roku naszej ery. Spójrz tutaj Rostra to była trybuna- mównica starożytnych Rzymian, spoglądam na Kurię Julia – dla 300 senatorów.To Basilica Julia, a po drugiej stronie historycznego placu Forum Basilica Aemilia. Następnie kamiennymi schodami wspinam się w kierunku Kapitolu i po przejściu ruchliwej jezdni idę ku posągom boskiego Cezara, a na zniwelowanym przez dzieje terenie
przyglądam się z bliska Forum Trajana. ‘Chwytam wyobraźnią’ Forum Nerwy i Wespazjana. Akweduktu od strony Koloseum już dawno nie ma. Oczywiście nad Forum Romanum wciąż jeszcze okazale prezentuje się Archiwum Starożytnych, a ha tu nic się nie zmieniło- mówię sobie i siadam na pierwszych napotkanych kamiennych schodach. Po chwili jakbym wszedł do rzymskiej willi- insuli z pierwszych lat Imperium Rzymskiego. Oczami wyobraźni znajduję się najpierw w Atrium, następnie w peristylium, podchodzę do Impluvium, przechodzę do triclinium (rzymskiej jadalni), wchodzę w butach do cubiculum (sypialnia), zauważam
Hypocaustum (układ rur dla podgrzewania wody w starożytnym Rzymie), amfory, grotę dla Nimf, porticum(sklep). Sienkiewicz umieścił dom Petroniusza w środku miasta i uznał, że to ogród ochronił dom Petroniusza od pożaru w 64 roku. Pożodze uległ zarówno Circus Maximus jak i pałace Palatynu oraz zabudowa Welli, zatem Petroniusza nie miał żadnych szans na przetrwanie. Zanim powstało Forum Romanum między sześcioma wzgórzami znajdowała się podmokłych dolina. Pierwsze zniwelowanie i utwardzenie placu dwiema warstwami klepiska oraz likwisacja wcześniejszej zabudowy miały miejsce na przełomie VII i VI w. p.n.e. Zaś osuszenie owego nisko położonego terenu za pomocą ciągle czynnego kanału odwadniajacego- Cloaca Maxima nastąpiło pod koniec VI stulecia. Za czasów Nerona u ujścia doliny znajdował się port rzeczny i budowle służące handlowi (see, magazyny Agryppy) czyli spichlerze na zboże, nadto wiele różnych sklepów. Biegły tędy ulice Vicus lugarius i Vicus Tuliusz (etruska). Na północnym zachodzie z Forum brała początek ulica bankierów i wekslarzy Vicus Argentarius, która jeszcze wtedy musiała piąć się do góry. Na północ do dzielnicy mieszkalnych na Wiminale i Eskwilinie prowadziła szeroka arteria Argiletum. Na wschodzie do Forum Romanum dochodziła z Welli Via Sacra rozwijającą się na północną Drogę Świętą i południową Via Nova. Obie przecinały rynek ze wschodu na zachód, pierwsza dochodziła do Clivus Capitolinius a druga do Clivus Lugarius. Od strony południowej biegła Clivus Palatinus. Sam rynek był mocno zabudowany. Od wschodu Forum było znacznie szczelniej zabudowane. Pierwszym gmachem (a właściwie jego pozostałościami), który oglądam na forum jest Basilica Aemiliana, czyli wzniesiona w roku 179 przed Chrystusem przez cenzorów Marka Emiliusza Lepidusa i Marka Fulwiusza Nobiliora hala dla kupców. Teraz mam Basilica Aemiliana po lewej stronie, a po stronie prawej zauważam zarysy drogi zwanej Argilentum, która łączyła w starożytności Eskwilin i Forum Nerwy. Tuż za nią znajduje się gmach wybudowanej przez Juliusza Cezara Kurii. Sama kuria jest dużym gmachem. Sala obrad ma wymiary 30 na 20 metrów. Poprawna nazwa tego budynku to Curia Iulia. Rzymski budynek powstał w VI w. p.n.e., został wybudowany za czasów króla Tulliusza Hostyliusza (Curia Hostillia). Budynek spłonął i został odbudowany za czasów Juliusza Cezara (Curia Iulia), podczas przebudowy forum, oraz po pożarze 283 roku przez Dioklecjana. Odbudowa po pożarze, została przeprowadzona najprawdopodobniej według planów spalonego budynku. W średniowieczu (w VII wieku) budynek został zamieniony na kościół. Kuria była wybudowana z cegły. Ściany były wyłożone marmurem w części dolnej i ozdobione w części górnej sztukaterią. Posadzka była wyłożona mozaiką z marmuru w czarno-białe romby. W sali posiedzeń, naprzeciwko wejścia znajdowało się podium, przeznaczone dla prezydium senatu. Wzdłuż bocznych ścian wybudowane były stopnie, kamienne ławy, na których siadano. Posadzka była wyłożona marmurem. W sali stał także ołtarz bogini Wiktorii i jej złota statuetka. Tuż przy kurii znajduje się jedna z największych świętości w starożytnym Rzymie: Lapis Niger, czyli „Czarny Kamień”. Jest to najstarszy, i przez długi czas najważniejszy dla Rzymian, monument na Forum Romanum. Odnajdziemy go między kurią a łukiem Septymiusza Sewera, otoczony przez fragmenty muru. Lapis Niger nie jest kamieniem, lecz miejscem przykrytym płytami z czarnego (stąd nazwa) marmuru, gdzie według legendy został zabity lub wzięty do nieba Romulus. Źródła starożytne wspominają też o istniejącym tu sanktuarium ku czci boga Wulkana. Obejrzawszy kamień dochodzimy do jednej z największych atrakcji forum – Łuku Septymiusza Sewera. Potężny monument upamiętnia zwycięstwo Rzymian nad Partami, a wzniesiono go w 203 roku. Konstrukcja łuku to trójprzelotowa brama o szerokości 23,0 m i wysokości 25,0 m. Mur ma grubość 11,85 m. Brama ozdobiona jest ustawionymi na cokołach kolumnami w porządku korynckim. Płaskorzeźby zdobiące łuk przedstawiają sceny historyczne z wypraw wojennych cesarza oraz sceny mitologiczne z wizerunkami bóstw. Dalej Umbilicus Urbis- to po prostu jajowaty kamień, który pochodzi ze znajdującej się tutaj świątyni z III wieku przed Chrystusem. Pierwotnie kamień wyznaczał serce miasta, stąd jego nazwa: Pępek Świata. Kamień był czczony, gdyż wierzono, że jest to miejsce kontaktu pomiędzy światem żywych i światem zmarłych. Jego symbolikę wiązano również z historią założenia miasta, dlatego odgrywał ważną rolę w obrzędach z tym związanych. W czasach Augusta znajdował się tutaj złoty Miliarium Aureum (złoty kamień milowy) i przy nim miałby zbiegać się wszystkie drogi w Imperium. Stąd powiedzenie, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Obok kamienia znajdowała się Rostra, czyli mównica na forum. Pierwotna mównica została przeniesiona w nieco inne miejsce przez Juliusza Cezara podczas przebudowy Forum. Budowla została wzniesiona na planie prostokąta o wymiarach 29,0 × 30,0 m. Wysokość podstawy wynosiła 5,0 m. Wejście znajdowało się po stronie zachodniej. Część wschodnia ozdobiona była początkowo dziobami okrętów zdobytych w 338 p.n.e. w Antium w trakcie wojny latyńskiej. Później dodano dzioby zdobyte w trakcie bitwy pomiędzy Oktawianem Augustem a Markiem Antoniuszem pod Akcjum. Dwie części podstaw łączyła platforma. Z budowli zachowały się tylko fragmenty fundamentów. na tyły Forum Romanum i po prawej stronie (naprzeciwko świątyni Wespacjana i Tytusa – zob. plan wyżej) oglądamy pozostałości Świątyni Zgody (Aedes Concordiae). Świątynia została zbudowana przez Marka Furiusza Kamillusa w 367 przed Chrystusem. Budowla miała upamiętniać porozumienie zawarte pomiędzy rzymskimi patrycjuszami a plebejuszami. Przebudowywana została w latach 121 p.n.e. przez Lucjusza Opimiusa oraz 7 p.n.e.-10 n.e. za rządów Augusta przez Tyberiusza (odtąd jako Aedes Concordiae Augustae).Tu najczęściej zbierał się senat aż do końca republiki rzymskiej. Wejście pierwotnie znajdowało się na krótszym boku, natomiast po przebudowie Tyberiusza – na dłuższym boku. Wewnątrz celli pod ścianami usytuowane były kolumny z białego marmuru oraz nisze na posągi. Kapitele kolumn były zbudowane w porządku jońskim, potem (od czasów Augusta) korynckim. Przechodzę na południe forum. Pierwszym obiektem wartym uwagi jest Basilica Iulia, którą wzniesiono na cześć rodu Juliusza Cezara. On też w roku 54 przed Chrystusem rozpoczął budowę bazyliki – jak wiadomo Idy Marcowe nie pozwoliły mu jej w pełni dokończyć. Stała między świątyniami Saturna i Dioskurów. W roku 46 p.n.e. została poświęcona Juliuszowi Cezarowi. Krótko później spłonęła, jednak w 12 p.n.e. została ponownie odbudowana. Kolejna odbudowa miała miejsce za panowania cesarza Dioklecjana w 283 roku. Do dnia dzisiejszego przetrwały jedynie schody, posadzka i fragmenty kolumn pozwalający na zidentyfikowanie pięcionawowej budowy świątyni. Świątynia pełniła funkcję sądu, tutaj ustalano miary i wagi oraz spotykali się kupcy, którzy pragnęli wymienić walutę. Po prawej stronie od Basilica Iulia oczom moim ukazuje się Świątynia Kastora i Polluksa, z której zostały 3 charakterystyczne kolumny, już z daleka widoczne. Budowlę wzniesiono dla rzymskich bóstw Kastora i Polluksa w podziękowaniu za zwycięstwo w bitwie nad jeziorem Regillus. Ostatni król Rzymu Tarkwiniusz Pyszny wygnany (a konkretnie nie wpuszczony do miasta) sprzymierzył się z Związkiem Latyńskim. Przed planowaną bitwą wybrany przez lud dyktator Aulus Postumius Albinus przyrzekł wybudowanie Świątyni dla Dioskurów. Zgodnie z legendą podczas bitwy Kastor i Polluks pomagali Rzymianom. Po zakończeniu bitwy mieli być oni widywani (czy też ich duchy), gdy poili swoje konie przy źródle Juturny bijącym na Forum Romanum. W miejscu, gdzie źródło biło w roku 484 p.n.e. została zbudowana świątynia. W roku 117 p.n.e. została rozbudowana przez Luciusa Ceciliusa Metellusa Dalmaticusa, który chciał podziękować za sukcesy wojenne zwieńczone przyłączeniem do Rzymu Dalmacji. W 14 roku przed Chrystusem świątynia spłonęła i dopiero w roku 6 po Chrystusie ją odbudowano. Z tego okresu pochodzą oglądane dziś pozostałości. Obejrzawszy pozostałości kieruję się ku miejscu, gdzie miał mieszkać jedyny znany z czasów Rzymskich smok. Jest nim Bazylika S. Maria Antiqua. Smoka miał osobiście zabić papież Sylwester i właśnie na pamiątkę tegoż wydarzenia zbudowano kościół. Jest on maleńki, ale dzięki charakterystycznym brązowym ścianom już z daleka widoczny. Przechodzę do Świątyni Cezara. Budowę rozpoczął w roku 42 przed Chrystusem Oktawian August. Poświęcenie świątyni odbyło się 18 sierpnia 29 r. p.n.e. – po raz pierwszy deifikowano władcę. Budynek mocno ucierpiał przez wieki. Zachowały się tylko podium i fragmenty architektonicznych dekoracji. Przed świątynią w półkolu stał ołtarz, na którym skremowano ciało Cezara.
Kolejne nasze kroki kierujemy na wschód (prawa dolna część naszej mapki). Zwiedzanie tej części forum rozpoczynamy od świątyni Westy. Łatwo ją odnaleźć, gdyż nadal stoi tu sześć kolumn, które ją podpierały. To jedna z najstarszych rzymskich świątyń, gdyż zbudowano ją w VI wieku przed Chrystusem. Obecne ruiny są pozostałością świątyni z roku 191 po Chrystusie (wcześniej co najmniej kilka razy trawiły ją pożary). Zbudowano ją na planie koła o średnicy około 15 metrów. Dach wspierał się na otaczającej budynek kolumnadzie złożonej z 16 kolumn w stylu korynckim. Wnętrze budynku podzielone było na dwie części: w jednej, dostępnej mieszkańcom, płonął wieczny ogień, część druga sanktuarium przeznaczona była na świętości mające zapewnić bezpieczeństwo i pomyślność miasta. Centralnym punktem w świątyni był posąg Westy.
Naprzeciwko świątyni Westy znajduje się Bazylika Konstantyna i Maksencjusza. Jest to największa bazylika (łatwo ją rozpoznać po łukowatym sklepieniu) i zarazem budynek na Forum Romanum w Rzymie. Budowę bazyliki rozpoczął w 308 cesarz Maksencjusz. Budowa została zakończona przez Konstantyna Wielkiego w roku 312 (po zwycięstwie nad Maksencjuszem w bitwie przy moście Mulwijskim).Bazylika ustawiona była na platformie o wymiarach 100 x 65 m. Posiadała 3 krótkie, szerokie nawy. Wysokość budowli wynosiła 35 m. Ściany i posadzki wyłożone kolorowymi marmurami. W zachodniej apsydzie stał kolosalny posąg cesarza Konstantyna, wykonany z brązu i marmuru, który odkryto tutaj w 1487 r. Pozostałości posągu (głowa, ręka i stopa) eksponowane są na dziedzińcu Palazzo dei Conservatori (na Kapitolu). Do VII wieku dach bazyliki zdobiły złocone płytki. Architektura budowli wzorowana na Termach Karakalli i Termach Dioklecjana. Obejrzawszy bazylikę, skręcam nieco i dochodzę do Łuku Tytusa. Jest to najstarszy łuk triumfalny w Rzymie. Został zbudowany przez Domicjana, który pragną uczcić wojenne sukcesy swojego brata – Tytusa i ich ojca Wespazjana, którzy pokonali żydów. Kierujemy się na Koloseum. Po drodze oglądamy jeszcze Świątynię Wenus i Romy. Jest to – największa budowla, poświęcona bogom Rzymu, której ruiny przetrwały do dziś. Znajdowała się ona na wschodnim krańcu Forum Romanum. Budowa została rozpoczęta w 121 i zakończona w 141 przez Antoninusa Piusa. Spłonęła w 307, po czym została odbudowana przez cesarza Maksencjusza (zostały wtedy dodane apsydy dla obu cell). Resztki rozrzuconych kolumn odrestaurowano i umieszczono na dawnym miejscu tak, by odtworzyć portyk otaczający niegdyś świątynię. Zaprojektował ją sam Hadrian, który dla uzyskania większej przestrzeni rozkazał przenieść Kolosa Nerona. W VII w. na ruinach świątyni Wenus i Romy wybudowano kościół pod wezwaniem Santa Maria Nova, poświęcony na pocz. XVIII w. Świętej Franciszce Rzymskiej (Santa Francesca Romana). Macie za sobą opis Forum Romanum, z “sterty gruzów” próbowałem odbudować obraz centralnego miejsca Rzymu.(koniec części pierwszej)

Czuwaj i zacznij raz marzyć i leć do gwiazd!

Stanisław Barszczak, Marek Ułamek (dla młodzieży)

Miłość jest w każdym kącie twojego miasteczka, chodzisz po kocich łbach. W twoich oczach przegląda się dzień. Ale żyjesz w bardzo trudnych czasach, czy o tym wiesz. Odwiedzasz obozy Uchodźców. W Iraku pokazujesz godność ludzką. Ale już nie wracasz, możesz kłamać- mówisz- mi dobrze, znalazłem spokój daleki.Kiedyś stwarzałeś kolegom ‘boksy’ bezpieczeństwa jak w hokeju… Ładnie wyglądasz w kombinezonie kosmonauty, gdy podejmujesz w laboratorium cudowne innowacje systemowe, stosujesz plastyk, zmniejszasz marnotrawstwo materiałów… Czy pamiętasz,
każda miłość jest pierwsza. Powinniśmy rozwiązywać problemy socjalne na nowo. To jest obowiązek cywilizacji. Tu wszędzie jest moja ojczyzna. Nie chodzi o widzenie świata; nawet nie o jego gospodarcze zakłamanie. Nie o bój klas idzie, nie o proletariat i kapitalizm, zbiurokratyzowanie społeczeństwa.Mieszczańska wolność ma granice. Powszechna relatywizacja życia życia ma społeczne konsekwencje. Jesteśmy w ciągłym ruchu. Dynamika życia, historyczny wynik. Wyobraźmy sobie Marku, że mieszkasz w zakazanym mieście,w łatwym kraju bezdrożnych dróg, gdzie ludzki jest nasz dobry Bóg, a człowiek jest i zawsze był,
‘jak śródgwiezdny pył.’ Gdzie bliższy dom, gdzie ludzie wciąż chcą wierzyć łzom, tam każdy spłaca sam swój dług, święta polska bieda wciąż w nas jest.
Nie wyrzucisz jej za próg,
Łatwo gaśnie pamięć, blednie ślad,
Ostatnio chodziłeś po Placu św Piotra w Rzymie, widziałeś miejsca gdzie przeszłość dodaje Ci sił. Z tej historii wielkiej, dumnej, z władzy mocnej i rozumnej czerpiesz dzisiaj wiarę, w kraju dobry los
króla dzwon, co kraj przenika,
mowa Skargi, wzrok Stańczyka
przeszłość wielka wzniosła to Ojczyzna twa. Z tej ziemi twoja
mowa lśni pięknem wierszy Mickiewicza, powieściami Sienkiewicza, z tej mowy jak ze źródła czerpiesz siłę swą
mądre bajki Krasickiego,
poematy Słowackiego przeżyć twych bogactwo to Ojczyzna twa. I ty żyjesz w kraju tak bogatym historią swą, mową, sztuką trzy kwiaty trzymasz w swych rękach jak schedę pokoleń. One muszą wciąż kwitnąć by kraj dalej trwał. Bez historii, mowy, sztuki, bez mądrości tej z nauki, naród się zamieni w bezimienny kraj, sic. Dziś Ojczyzna jest w potrzebie; czeka ciebie, wierzy w ciebie, tysiąc lat historii patrzy w serce twe. Masz obronić co najlepsze, by służyło Polsce jeszcze. Teraz widzisz, jest takie miejsce u zbiegu dróg, gdzie się spotyka z zachodem wschód…Nasz pępek świata. Nad pastwiskami ciągnący dym, wierzby jak mary, w welonach mgły. Tu krzyż przydrożny, tam święty gaj…Jest takie miejsce, taki kraj. Kto tutaj zechce w rozpaczy tkwić, załamać ręce, płakać i pić… ten święte prawo ma, bez dwóch zdań… Marek Ułamek niesie ból swój. Nadziei uczą ci, co na stos potrafią rzucić swój życia los… z pokoleń trudu, z ofiarnej krwi, zwycięskiej chwały nadchodzą dni. Dopomóż Boże! I wytrwać daj… Z ust swoich wziąłeś ten historyczny żal, masz nadzieję na zmianę. Potrzebujesz zmiany, bo w powietrzu odczułeś nowy początek- mówisz- teraz muszę dojść… Poszedłeś za pasją. A przy tym czujesz się nieustannie zaproszony do pisania o tym czego doświadczasz. Pamięć prowadzi Cię wstecz- mówisz- Jeszcze przychodzę codziennie i ojczyźnie daję swoją wierną twarz. Przeżyłem zmianę. Wiem, co robić, wiem, jak żyć, nie jestem karierowicz, próżniak. Znam logarytmy, tożsamość aktywów. Moi przyjaciele z młodych lat, też nad szarość chcą się wzbić, niosą solidarności sztandar przed sobą. Idę w lewo z nimi, aby pomóc ludziom we wszystkich warunkach… To jest dziwne. Mężczyzna poznaje kobietę. Przez długi czas są jednym. Złączyli myśli, ciała, nadzieje, zapachy, życie. Oni są jednym. A chwilę później są obcy. Już nie są nimi. Tak jak gdyby nigdy się nic nie wydarzyło, jakby spojrzeli na siebie w lustrze i zobaczyli nieznajomego, zamiast własnego odbicia. Przekonałeś się:
Kobieta nigdy nie zakochuje się w mężczyźnie, który nie dominuje jej, choćby nieznacznie. Jak też o tym: To zabawne, jak ludzie – miliony ludzi – oglądają telewizję, śpiewają i nucą, mimo że stracili brata, ojca lub kochanka na wojnie; a co jeszcze dziwniejsze, kontemplują ze spokojem, widząc swoich innych braci lub kochanków, jeszcze jedną wojnę. Nie widzą tej tragedii. Od czasu do czasu jeden z milionów czyta książkę lub zaczyna myśleć, albo coś nim wstrząsa, a potem widzi tragedię w każdym miejscu. Gdziekolwiek spojrzy, znajduje tragedię. Uważa to za tragiczne, że inni ludzie nie widzą tej tragedii wokół nich, a potem staje dołącza do jednej czy innej partii lub maszeruje za sztandarami, dopóki jego własne życie, postrzegane w odosobnieniu, nie stanie się tragiczne…Polskie miasta były kosmopolityczne nie tyle ze względu na obcokrajowców, ale dlatego, że urodzony w nich Polak jest obcy dla swojej ziemi.
Ale najpiękniejsza jest moja ojczyzna, kiedy wiosną się budzi ze snu. Śpiewem ptaków jej dzień się zaczyna i zapachem jaśminu i bzu. A przy drogach wysokie topole
latem prawie sięgają do nieba,
smutne wierzby splatają warkocze,
słońce w chmurach jak dynia dojrzewa. Gdzie piękniejsze są lasy i góry, gdzie skowronek na polach tak śpiewa? Gdzie na niebie jaśniejsze są chmury, gdzie pszenica tak złotem dojrzewa, dojrzewa? I choć oczarował cię cały świat pewnego dnia powiedziałeś: Więc rzucę cały świat, powrócę tu gdzie płonie słońcem wrzos i głóg, płoną góry, płoną lasy, gdzie wierzby pośród pól, gdzie nie znałem srogich zim. Powrócę by szukać swoich dróg. By napisać książkę o oczarowaniu Wschodem, by zagrać w snookera w Cairo, aby pospacerować w rajskim ogrodzie… Jeśli chcesz pozwolić sobie wpaść w morze językowych obrazów, wolnych od form życia, które powiedzą nam, że musimy coś zrobić, sięgnij po ten wspaniały obraz rodem ze Wschodu. Sugeruję wam, że szczęście istnieje na kartach książek. To Wielka muzyka słów. Marku Ułamku, mówisz do mnie, już nie wrócę, i Ty to wiesz. Znów minął rok. Nie jest tak jak mówisz. To miłość się spóźniła o kilkanaście lat. Rozkwitła jak jesienny kwiat, jak białe bzy późną jesienią.
Piękna jest miłość w kościele. Tu z nową pieśnią poczyna się nowe marzenie. A mój kraj staje się ucieleśnieniem chrześcijańskiego państwa. Mówiliśmy może: nie potrzebuję Ciebie. Tym więcej teraz powinniśmy oczami serca widzieć rzeczywiście błękitny horyzont, małe cuda. Życie jest krótkie, wziąłem słońce aby się śmiać. Cóż Ci więcej mogę dać.
To jest dobre, gdy dajesz radość. Moje wakacje to nie urlop, te dni sprawiają śmiech, taniec. Czuwaj i zacznij marzyć, leć do gwiazd. Uczcij wiarę, która rodzi rano Wielkiej Nocy, kiedy Jezus jest żywy. Wierzymy w Chrystusa żywego. Chrystus to nie antyczność, która stawiała na przeszłość – ale orientacja na przyszłość, Zaświadczenie o wielkiej Nocy żywego człowieka. Świadectwa żywe o spotkaniu tej nocy, Chrześcijańska nadzieja bez granic. Osterfest- to cały człowiek- Jezus Chrystus , Mówienie o doświadczeniu zmartwychwstania Chrystusa i naszego w czasie Wielkiej Nocy olbrzymiej nadziei Marku Ułamku, życzę ci nawet nowych grzywek na głowie. Ponieważ trzeba nowego nawrócenia każdego dnia. Śmiej się i wracaj zawsze.

I fill something in me

Stanislaw Barszczak, A Poet’s creed

Ladies and gentlemen,
It was last Sunday. As a retired germanist professor, I experience the last stage of life in the Home of the Elders. This Sunday I looked out the window at the woman who enjoyed the warm sunshine, and relaxed at the swimming pool. She had a beautiful eyelash, a wonderful tan. I saw myself hanging in the air, and I felt something like the beginning of my only wedding, but also a repetition of every previous mistake. I felt at once a certain anger to the world for such a beauty is wasted here. So, I believe here that I am expressing the heat of anger and depths of compassion for people like me. You know, every part of me is a part of writing of me. Who are professors, architects now – in my view this is a horrible thing of today. There are no winnings in this situation, I think. But you have to believe in life. Democracy now! Is an independent global news hour. So, you want people to wonder… You wrote a book entitled:
‘A ministry of utmost happiness’.
Not building but being in unacceptable places is important.
Big family of mankind. Strategically even when walking with the phone, I learn to affect a life. I am a part uniwersum in fiction. Then I am Poland’s fighter for the oppressed and so on. My word refers to this, it’s about the air we breathe in Poland (see, moderate air), but the air we breathe has agenda, it’s about a gender and animals also.
Sexual abuse was to commit it.
Who rules the world now? Imperial power or private electricity. We are living in a very, very dangerous time. The pole is saying : I have no home land. At that moment I looked at this modest maiden. I spoke you maybe, I believe in characters. But In short, to enter the lists of literature is ‘wilfully’ to expose yourself to the arrows of neglect, ridicule, envy, and disappointment. Whether you write well or ill, be assured that you will not escape from blame. Then I looked again through the window, but the girl had already gone away. Poor Mom! She sleeps in the grave, and her broken heart throbs no more with passion, I thought. So, I would love to be true for my imagination. I spoke, we are not aware of history. Time destroyed it. Well, see this girl, finally the moment comes. I fill something in me. It’s a certain music, not a meaning. Eternal beauty may be achieve. In India, there is no imaginary character now, only situational, current character.
Benedetto Croce give me no good.
Trump is failure, he is living in a golden tower (golden shower). President of Poland is a culmination of 100 years of its independence. So, I do not believe in expression but in Illusion, allusion, Symbol. I would love tell you a coherent story about this. When I was young I was a reader of many books. And now
I want to make you readers, tiny royalty, forgive me. Planet is in a crisis now. You must read modern society, acclaimed author said.
Refugees camps in Europe. Inertia mass public. Politic emergency became a culture emergency now.
This is like short and sweet speech. So, intolerance is an incorrect.Christians need to use the church platforms on their own. Poverty in Poland? No, it is no true. This is an insurrection in a country. They built a factory on the village. But people do not want aluminum…I do reject rigid recipes, I here do not take ready-made prescriptions. See different imagination. You can see a time and the river again. The river flows. Finally, we do not come to wisdom, but to a certain music of words. I give suggestions. Recently, I was occasionally in Mannheim. I was colorless there, without color. Though I saw the hesitation of the Germans of today So, read books. We know characters better. Economy, politics all in action now. And happiness exists on the pages of books, Jorge Luis Borges had spoken also. Although honor came late in life to Jorge Luis Borges, his unique worldview had begun to emerge even as a child. And even in adult life his works are symbolic, and mythological underpinnings. His fiction demonstrate his virtuosity as a transformer of experiences. Lucid dreaming of one night…It was so scary… still developing fenomena. We live on Internet culture. We crossed the mythology of Poland, I believe.
‘The mountains are burning, the forests are burning,’ but not for me anymore. This story is like flying a plane just after the war over destroyed Poland’s Warsaw.
I am an upset about Polish reality, however we are happy. I wasn’t. I do not agree to lamentation even in the view of Mary Magdalene – I always wanted to paint Magdalene with Jesus as she washes his legs. In my memory, in Poland values a terrible crisis. People are making a whole burn. Is it a symbol of free mind and humanity at the same time? Do not judge me about it. How about whether Silesia is an integral part of Poland. I have known about it from my fresh youth. Outside the window, someone cleared his throat. I reacting, I would love him or her. So, I wrote long prose in my life but what is fundamental point of me? I want to give the illusion of happiness to people, a bit of luck, ‘excessiveness’ as the fullness of Christian earthly life. I’m not aware if I can tell a native story in foreign language. Poland allowed me a writer to become. But now other factors prevail. Dynamic culture in environment of Poland. Metafora comes from China. Every world is dead metaphor. Reading Iliade, we forget that the author was Homer.
‘You threw the whole world for me,
you came every day.’ You gave your faithful face to Poland. You returned here when you lose your happiness; where the heather and hawthorn burn with the sun, where the willows are in the midst of the fields. You came back to look for your ways. ‘Every love is first.’ The world does not believe in tears. What the world has given us… the angel of hope was with us …I did not know the harsh winters around you…So, Polish culture – ‘without conquering anyone, raises everyone.’ Poland is a corporate christian state. As a writer and activist I always feel invited to write in this era about it. My memory carries me back, I was only a reader in my fresh youth, I read ‘Monk’ by Gregory Luis Lewis, Literary journeys (Travel Memoirs) by John Parandowski etc. At the same time I discovered ‘A Nibelung ring’ as too romantic for me. All that impressed me when I was boy… A neighbor knocked on the door. The whole matter was so unimportant: -what ‘beautiful glass’, vases, sugar bowls you have? Crystals from around the world? It was only when I remembered the poem entitled ‘A second childhood’ by Gilbert Keith Chesterton.
This Poem I read to the neighbor and now also to you. Let me quote you here. When all my days are ending and I have no song to sing, I think that I shall not be too old to stare at everything; As I stared once at a nursery door or a tall tree and a swing. Wherein God’s ponderous mercy hangs on all my sins and me, because he does not take away the terror from the tree and stones still shine along the road that are and cannot be. Men grow too old for love, my love, Men grow too old for wine, but I shall not grow too old to see unearthly daylight shine, changing my chamber’s dust to snow till I doubt if it be mine. Behold, the crowning mercies melt, the first surprises stay; and in my dross is dropped a gift for which I dare not pray: that a man grow used to grief and joy but not to night and day. Men grow too old for love, my love, Men grow too old for lies; but I shall not grow too old to see enormous night arise, a cloud that is larger than the world and a monster made of eyes. Nor am I worthy to unloose the latchet of my shoe; or shake the dust from off my feet or the staff that bears me through on ground that is too good to last, too solid to be true. Men grow too old to woo, my love, Men grow too old to wed; but I shall not grow too old to see hung crazily overhead incredible rafters when I wake and I find that I am not dead. A thrill of thunder in my hair: Though blackening clouds be plain, still I am stung and startled by the first drop of the rain: Romance and pride and passion pass and these are what remain. Strange crawling carpets of the grass, wide windows of the sky; So in this perilous grace of God with all my sins go I: and things grow new though I grow old,
Though I grow old and die.(quote end) -Have you understood the symbolism of your second childhood? – Not really, he replied.- Sit down. Listen to me.
May the Lord Jesus be the star who constantly guides our steps in the desert of present life and let us lead us to the gate of salvation without delay! May the Lord Jesus always be the King of Your Heart, let him constantly help you with His grace and make You ever more worthy of His Divine Love… I will not neglect to recommend to the Lord Jesus those who through you have recommended my prayers. May Jesus be Your Companion, Support and Guide all the time and in all matters! On this joyous anniversary of the Infant Jesus’ day, be kind to accept the wishes of endless prosperity and eternal spiritual happiness. In the meantime, do not neglect to recommend me and ask others to instruct me, the Child Jesus, to enable me to fulfill His holy will, and His divine plans are fulfilled in me. At the end, I wish you the stars, I spoke. And for visiting thank you very much.