Wkraczajac w wiek meski

Stanisław Barszczak, Pan Emil.

Był maj, po salburgskim ogrodzie hasał gorący wiatr wiosenny z południa. Stojąc pod natryskiem Emil Wandowski pomyślał z przygnębieniem, że dziś przez cały dzień będzie to jego jedyna chwila chłodu. Zakręcił wodę i wytarł się szybko. Całe ciało miał obolałe. Wczoraj grał w tenisa po raz pierwszy od lat. Wydział Wywiadu Sztabu Generalnego wystawił drużynę przeciwko lekarzom z miejskiego szpitala (szpiedzy kontra konowały, tak się to nazywało) i Wandowski – chcąc uchronić swoją drużynę od przegranej, co mu się jednak nie udało – twardo stawiał się medykom. Dziś odczuwał skutki tego wysiłku. Musiał przyznać, że nie jest w najlepszej kondycji. Wódka pravda i papierosy robią swoje, no i ma zbyt wiele zmartwień. Zapalił papierosa, odkaszlnął i zaczął się golić. Zawsze palił przy goleniu, bo tylko w ten sposób mógł pokonać nudę tej nieuniknionej codziennej czynności. Piętnaście lat temu przysiągł sobie, że zapuści brodę, gdy tylko wyjdzie z wojska, ale jeszcze nie wyszedł. Ubrał się w swój codzienny strój: ciężkie sandały, skarpety, bluzę polową i szorty khaki z klapkami, które można było odwinąć i spiąć pod kolanami dla ochrony przed komarami z pobliskiego jeziora. Ale nikt nigdy nie korzystał z tych klapek, a młodsi oficerowie z reguły je odpruwali, bo wyglądały idiotycznie. Na podłodze obok łóżka stała pusta butelka. Wandowski spojrzał na nią i poczuł niesmak do samego siebie – pierwszy raz zabrał ze sobą tę cholerną butelkę do łóżka. Podniósł ją, zakorkował i wrzucił do wiadra na śmieci, a potem zszedł na dół. W kuchni krzątał się Barak, robił herbatę. Był Ewangelikiem w podeszłym wieku i pociągał nogami, ale wydawało mu się, że jest lokajem w angielskim stylu. Nigdy nim tak naprawdę nie będzie, miał jednak w sobie pewną godność i był uczciwy, a Wandowski zdawał sobie sprawę, że to cechy niezbyt często spotykane u austriackiej służby domowej. -Artur już wstał? – zapytał. -Tak, proszę Pana, już schodzi. Wandowski kiwnął głową. Na kuchence gotowała się w rondelku woda. Włożył jajko do wrzątku i nastawił minutnik. Ukroił dwie kromki chleba i zrobił grzanki. Posmarował je masłem i pokroił w paski, wyjął jajko z wody i odciął czubek. Do kuchni wszedł Artur. -Dzień dobry, tatusiu. Wandowski uśmiechnął się do swojego dziesięcioletniego syna. -Jak się masz, stary. Śniadanie gotowe. Mały zabrał się do jedzenia. Wandowski usiadł naprzeciw niego z filiżanką herbaty i przyglądał mu się przez chwilę. Artur często ostatnio rano wyglądał na zmęczonego. Kiedyś zawsze przy śniadaniu był pełen energii. Może źle sypia, bo jego przemiana materii przestawia się na dorosłe tory? A może to dlatego, że czyta po nocy kryminały, przyświecając sobie pod kołdrą latarką? Wszyscy uważali, że Artur to skóra zdjęta z ojca, ale Wandowski nie widział w nim podobieństwa do siebie. Dostrzegał natomiast w twarzy syna rysy jego matki: szare oczy, delikatną skórę i tę pełną lekkiej wyższości minę, kiedy ktoś mu się sprzeciwiał. Wandowski zawsze sam przygotowywał synowi śniadanie. Rzecz jasna służący doskonale mógł zadbać o chłopaka i robił to na ogół, Wandowski jednak cenił sobie ten mały rytuał. Często był to jedyny moment w ciągu dnia, który spędzał z synem. Nie rozmawiali wiele -Artur jadł, a Wandowski palił – ale to nie miało znaczenia. Najważniejsze było, że mogli razem rozpocząć dzień. Po śniadaniu Artur umył zęby, a Barak wyprowadził motocykl Wandowskiego. Artur pojawił się przed domem w szkolnej czapce, a Wandowski założył swoją, oficerską, po czym zasalutowali sobie wzajemnie. Artur wyskandował: -Panie Emilu, chodźmy wygrać tę wojnę! I wyszli… Niepostrzezenie minął dzień, przyszedł wtorek. Pan Emil przygotowywał sie w sprawach zawodowych do podróży pociągiem do Wiednia, i Arturowi udziela porannych korepetycji. Jajecznica byla juz gotowa, gdy ojciec zobaczył syna. Wiec zaczął tak: Jezus przemawiał jako Żyd. Jego spoleczne nauczanie bylo czymś totalnie nowym… Ewangelisci przekazali argumenty, ktore Jezus przytaczal w swym nauczaniu, a nie historycznego Jezusa. Czy o tym będziecie mówili na wieczornej schadce z przyjaciółmi? Artur przytaknal na znak aprobaty, uwielbiał opiekunczonosc ojca. Po chwili ojciec wprowadził do menu sniadaniowego inna jeszcze refleksje. To co on pisze, to nie chrzescijanska agenda, coś napisac- by zniszczyc Jezusa! Nie. Ale to nie jest takze łagodna bigoteria, czy wręcz udawana pobożność. Religia jest osadzona mocno w emocjach czlowieka. Zyjemy w naukowej rewolucji. A ludzie są zawsze racjonalisci. Religia w spoleczenstwie, jego zdaniem, to szczegolnie problem identycznosci. Czytamy w Biblii: Trzeciego dnia zgarnal wody spod nieba w jedno miejsce. I nazwal zbiorowiska wod morzem, a lady ziemia… Nakazal tedy by ziemia obrosla mnogimi odmianami roslin dajacych nasienie i drzew rodzacych owoce… Na samym koncu uczynił człowieka na wyobrażenie swoje… -Tatusiu, to ty jesteś wojskowym pisarzem, Artur zagadnął ojca. -Podają plotki nieprawdziwe o mnie… Pierwsza piosnka nieuczona jest. Synku, blogoslawiony rok ow, miesiac i niedziela, dnia czastka, miejsce… oczki, łuczek amora… A trzeba ” trzepac zwykle strzeliste akty i koronki.” Piescic chwilę, co swietych porzuca dla lūdzi, synku- kiedysmy sami tylko i soba zajeci…Ojciec uczył sie poezji na pamięć. Mów Bozi, Boze wyznaj tajemnice… Postac czlowieka wziales, nā chwilke czy od wieka? … Rodzaj ludzki w swych dziejach sie grzebie… Przez wzglad sluszny darujcie błedom przyjaciele… Kopacz ujmie trudu robocie! Ujmie troskom gwaltu. Bo tu wieczny ma przybytek Ojczyzna, nauka, cnota… Pojrzal Jehovah i w Niej upodobal sobie, pękły niebios zwierciadla, Biala golabka spadla. Grom, blyskawica! Stan sie, stalo: Matka dziewica, Bog cialo! Tu ojciec zamyslil sie i po chwili wyznał: Synku, dosyc prawne roztrzasac zasady naszych warcab.cdn.

Leave a comment