W bialym grudniowym sloncu

Stanislaw Barszczak, Pretensje do Aniola Stroza.

-Jeszcze raz zastanawiam się, czy to, co czujemy dziś w naszych sercach, nie jest takie, jak te krople deszczu wciąż spadające na nas z przemoczonych liści powyżej, choć z samego nieba jakby przestało naraz padać. Zastanawiam się, jaki powod tego, ze bez naszych wspomnien nasza miłość znika i umiera… Gdy było już za późno na ratunek, było jeszcze wystarczająco wcześnie, aby zemścić się… Czy jesteś tego pewna, matko, ze chcesz uwolnić się od tej mgły? Czy nie jest lepiej, że niektóre rzeczy pozostają ukryte przed naszymi umysłami? To może pozostac bez wartosci dla niektórych, matko, ale nie dla nas. Moj sekretarz i ja chcielibyśmy znów spędzić szczęśliwe chwile, które wspólnie spędziliśmy razem. Być okradzionym z nich to tak, jakby złodziej przyszedł w nocy i odebrał nam to, co najcenniejsze… Jednak wciaz mgła pokrywa wszystkie wspomnienia, zarówno złe, jak i dobre. Czy tak nie jest, matko? -Będziemy musieli przywrocic pamieci takze te zle wspomienia, nawet jeśli sprawią, że będziemy płakać lub drżeć z gniewu. Czyż nie jest to życie, którym się podzieliliśmy u kolebki wspolnego losu. Kto wie, co się stanie, gdy ludzie z blyskotliwymi językami sprawią, że prymitywne pretensje będą rymowane ze świeżą żądzą ziemi i podboju? W jaki sposób stare rany mogą się goić, podczas gdy robaki pozostają tlustymi? Jak można nienawidzić tak głęboko za czyny jeszcze nie zrobione? (po chwili) Czy nadal tam jesteś, Aniele? -Wciąż tutaj, matko… Para malzonkow może twierdzić, że jest związana miłością, ale my, żeglarze, możemy widzieć zamiast tego uraze, gniew, a nawet nienawiśc, albo wielka jałowość, czasami lęk przed samotnością i nic więcej… Kim jest Bóg z bezgraniczną łaską, matko? Kpisz sobie ze mnie jak z pogańskiego syna, ale bogowie moich przodków realizuja wyraźnie swoje drogi i z surowo karą, kiedy łamiemy ich prawa. Twój chrześcijański Bóg miłosierdzia daje ludziom prawo do ścigania ich chciwości, ich żądzy ziemi i krwi, wiedząc, że kilka modlitw i niewielka pokuta przyniosą przebaczenie i błogosławieństwo. Ten gigant, matko, kiedyś dobrze pochowany, teraz się porusza. Kiedy wkrótce się podniesie, tak jak zechce, przyjazne więzi między nami pokażą się niczym węzły, które młode dziewczęta robią dla łodyg małych kwiatów… -Niebezpieczeństwo nie jest wartka rzeka, przyjacielu, ale jej powolnością… Czy też pokój na zawsze zbudowany na rzezi i oszustwie maga? Zeglarzu, mówiłam do ciebie szczerze i mam nadzieję, że nie wpłynie to na twoją wcześniejszą ocenę nas, jako rodzicow. Sądzę bowiem, że niektórzy usłyszą moje słowa i pomyślą, że nasza miłość jest wadliwa i zepsuta…Ale Bog zapamieta powolny a pelen milosci krok pary malzonkow podeszlych w latach ku sobie nawzajem i zrozumie jak czarne cienie sa czescia calosci. Olivier wziął miecz matczynych slow w obie ręce, zaraz tez jakby podniósł sie, a postawa jego przybrała niewątpliwą wielkość. Jozef umieścił pewne notatki obok fragmentów swoich partytur muzycznych. Olivier nie znal wowczas ich znaczenia. I powiedział, że musimy przygotować się na pewne chwile, aby poradzić sobie z nimi sprawnie, na wypadek, gdybyśmy nagle musieli przejąć kontrolę nad naszym rozumem. Te czasy istnieją dla nas wszystkich, powtarzał. Tak samo jak żadna partytura nie opiera się tylko na jednym skoku lub poziomie wysiłku muzyków w orkiestrze. Czasami polega ona na ciszy. To było dziwne ostrzeżenie, które należalo przyjąć, aby zaakceptować, że nic już nie jest bezpieczne. Synkopa powiedział, palcami wskazującymi na cudzysłów, a mysmy wypowiadali słowo, a potem tłumaczenie, lub po prostu kiwalismy znużonym rozpoznaniem . Olivier przyzwyczail się do papugowania sytuacji. Połowa życia miast ma miejsce w nocy – ostrzegał takze ojciec. Bowiem istnieje bardziej niepewna moralność, niż sądzę, pomyslcie -mowil- wybieramy życie, w którym czujemy się najbezpieczniejsi. Kiedy mówisz, że próbujesz wspomnień, musisz być w stanie sierocym. Więc tego, czego brakuje w tobie, powiedzmy jakichs rzeczy, one przychodza niemal od niechcenia do ciebie. Pamiętnik jest straconym dziedzictwem, zdajesz sobie z tego sprawę pozniej, w tym czasie musisz nauczyć się, jak i gdzie szukać. W powstałym autoportrecie wszystko się rymuje, ponieważ wszystko zostało odbite. Jeśli w przeszłości odrzucono jakis gest, teraz widzisz go w posiadaniu innego. Olivier wierzył, że coś w jego matce musi się w nim rymować. Ona w jej małej sali luster i on w jego. Utracona sekwencja w życiu, jak mówią, jest rzeczą, którą zawsze szukamy. Zamawiamy nasze życie z ledwo rysujacymi sie historiami, mamy wkroczyć na teren bez granic między dojrzewaniem a dorosłością. Twoja własna historia jest tylko jedna, a może nie tak ważna. Jaźń nie jest najważniejsza. Jeśli rana jest wielka, nie można jej przekształcić w coś, co się da wyrazic, bo zaledwie można ją jedynie zapisać. Matka Oliviera, ona musiała dostrzec, jak można zaciemnić i uczynić cos niewidzialnym lub co najmniej odległym od tego, co jest nieszczęśliwe lub niebezpieczne w życiu. Jej ostateczna umiejętność w świetle reflektorów i fikcyjnego grzmotu, pozwoliła jej wyjaśnić dla siebie, co było prawdą, a co było fałszywe, bezpieczne i niebezpieczne. Ludzie nie są tym, za kogo się uważaja. Bo jest ktoś, kto ogląda ich z nieznanego miejsca. W ten sposób odkrywamy prawdę, ewoluujemy? Gromadząc takie niepotwierdzone fragmenty? Spostrzegl Olivier. Czy wszyscy, którzy pozostali niespełnieni i utracili mnie, staną się jasni i ewidentni, gdy spojrzę wstecz za siebie? Nasi bohaterowie zwykle nie uczą nas ani nie prowadzą po pewnym czasie. Zamiast tego wybierają ochronę ostatniego terytorium, w którym się znaleźli. Myśl o codziennej awanturze zastąpiona jest niemal niewidocznymi potrzebami. Ci, którzy niegdyś szykowali tradycje, z którymi walczylismy ze śmiechu, teraz zapewniają tylko śmiech, a nie kpiny. Jesteśmy głupcami jako nastolatkowie. Mówimy źle, nie wiemy, jak być skromnym lub mniej nieśmiałym. Łatwo oceniamy. Ale jedyną nadzieją, która nam dano, choć tylko z perspektywy czasu, jest to, że się zmieniamy. Uczymy się, ewoluujemy. To, kim jestem teraz, zostało ukształtowane przez cokolwiek mi się przydarzyło, nie przez to, co osiągnąłem, ale przez to, jak się tu dostałem. Ale kogo zraniłem, żeby tu dotrzeć? Kto poprowadził mnie do czegoś lepszego? Lub przyjął kilka drobiazgów, w których byłem kompetentny? Kto nauczył mnie śmiać się, kiedy kłamałem? I kto to był sprawił, że zawahałem się przed tym, w co uwierzyłem, kto byl osobą, która towarzyszyla mi, a teraz żyje w wielu miejscach i umrze wszędzie. Olivier zauważył, że jej przesłanie łamie serce w jego ostrożności. Matka, ona była zorganizowana, żarliwie zadbana, podczas gdy on Olivier był dzikim bratem królika, pozostawiając coś zawsze za soba, co wyglądało jak ścieżka rozbijanego huraganu, gdziekolwiek się udał. Upuścił buty, płaszcz z borsuka, popiół z papierosów, ręcznik do naczyń, czasopisma z roślinami, kielnie, leżące za nim na podłodze, pozostawiając wymyte błoto z zmniaków w zlewie. Jak to sie stalo, ze rodzice znalezli Oliveira na moscie w Wenecji. On chcial im uciec podczas tek wycieczki. Jakkolwiek on ich kochal. Jozef i Lucyna przystawali do siebie, jak dwie spaczone deski, a jednak jakoś zycie toczylo sie dalej… Oni wierzyli, ze Olivier bedzie im podpora na ich sedziwe lata. Gdy na zamężną kobietę pada podejrzenie, że należy do kogo innego, cały świat urządza na nią jedną wielką obławę, często pełną bezmyślnego okrucieństwa, ktos powiedzial. Jak i to, ze nie może być nic bardziej gnębiącego dla człowieka, który prawdziwie kocha, jak to poczucie, że przynosi zło i szkodzi istocie kochanej. Wola ludzka kończy się tam, gdzie zaczyna się miłość. Ale zdarzylo pozniej to najgorsze, matka Oliviera odeszla z nim pozostawiajac Jozefa w wielkim miescie.
Olivier byl sam w pokoju.Promień słońca wchodził przez szybę i oblewał jasnością złotą, rozczochraną główkę dziecka i twarz. W polu grała mu bylica, w sadku pod chałupą ćwirkotały wróble, aż się wiśnie trzęsły. Wieczorami wsłuchiwał sie we wszystkie głosy, jakie są na wsi, i myślał sobie, że cała wieś gra.
Matka zgodzila sie wyslac Oliviera do szkol. Tam w kuzni Bozi byl nauczyciel i wychowca w jednej osobie. Był to człowiek mający nie tylko ciało, lecz i duszę z żelaza. Umiał łamać innych, umiał i siebie. W miescie Olivier ujrzal raz pochod, w ktorym najokazalej przedstawiał się regiment kaszubski, w błękitnych koletach z żołtymi ładownicami, złożony z tęgich na schwał chłopów, rosłych i tak dobranych, że jeden wydawał się być drugiemu bratem. Oni kochali swe zony i matki. Potem wrocil do siebie na obiad, a slonce przez szyby grzalo niemilosiernie. Siostry Sluzebniczki halasowaly w kuchni. A jak sobie co baby wbiją w głowę, obcęgami nie wyciągniesz, powiedzial poeta.
Wieczorami widywal sie z wychowawca, bo ten dostatni tez byl kibic i zapalony teatroman. Olivier z jego oczu wyczytal takze to: gdy pożyjesz dłużej, poznasz bracie, że gdy ktoś chce czegoś na świecie dokazać, temu nie wolno ni własnej, ni cudzej słabości folgować, nie wolno większych spraw dla mniejszych poświęcać… Bogowie i ludzie szukają miłości. Jakkolwiek
“głupota” w niczym nie jest gorsza od mądrości i w niczym się od niej nie różni… Jozef i Lucyna nie byli gorszymi osobami od innych. Jak wiecie može, miłość nie jest całkowicie ślepą, ale cierpi na daltonizm.Można kobietę kochać nie taką jaka jest, ale taką jak by być mogła. Olivier kochal matke bardziej. Bo ona kipiala energia w jego swiecie. Skadinad najenergiczniejszy człowiek potrzebuje, by go ktoś kochał. Inaczej czuje w sobie śmierć i jego energia zwraca się przeciw życiu. Pani Lucyna wyrazala przed Olivierem cala siebie, gdy byla z Olivierem: -Nie, syneczku,ja nie chcę płakać… tylko mi się tak… oczy pocą… Dobroć serca jest tym, czym ciepło słońca: ona daje życie. Ale Olivier jeszcze ani raz nie kleknal przed matka. Nie myslal wiele, može tylko to, ze Gwiazdka nadziei niknie ostatnia. Tak wyrosl na kowala swego lošu. Bardzo czesto teraz otwieral okno do krzyczących za oknem dzieci, które przeszkadzały mu w pracy.
Kto kocha- ten wierzy. Kto się kocha, temu się zwykle zdaje, że każdy sięga po przedmiot jego miłości. Zawsze szedl z duchem czasow. Miłość potrzebuje gniazda jak ptak, miłość uszlachetnia wprawdzie wszystko, ale tylko wówczas, gdy jest wielką, gdy jest jedna na całe życie, podpisywal sie obiema rekoma pod tymi slowami. Można kochać a nie lubić. W takim właśnie razie miłość gorzknieje do tego stopnia, że może stać się wiekuistym nieszczęściem. I tak na przyklad muzyka balowa sprawia, że matki słyszą gorzej niż zwykle, a ich syn lepiej.
Nie rzeczywistość sama, ale serce, z jakim ku niej przystępujemy, daje rzeczom kształty i kolory, to powiedzial Olivier do matki nieswiadomie.
On sam potem bywal zawsze otwarty na drugą połowe ludzkiego zycia. Widzial w niej podobieństwo do rwącej rzeki, która gdy wyleje, zatapia równiny, przewraca drzewa i domy, zabiera grunt w jednym miejscu, układa w innym, każdy przed nią ucieka, każdy ustępuje przed jej wściekłością, nie mogąc jej się oprzeć. Lecz chociaż taką jest rzeka, nie znaczy, że ludzie, gdy spokój powróci nie moga zabezpieczyć się groblami i tamami w taki sposób, żeby ona, przybierając później, płynęła kanałem, albo żeby jej impet nie był tak nieokiełznany ani tak szkodliwy.
Olivier ze wzgledu na nauczyciela pokochal Imperium Rosji, za to pod wieczor jego dziecinstwa poddal sie urokowi przyrodzonej sympatii ku Francuzom. Jakkolwiek
nieznajomość historii u Francuzów równa się w wielu razach osławionej nieznajomości geografii. Ale teraz juz gra role medrca. Jako sierota świata z uwiedlym kwiatkiem cnoty, a rownoczesnie prawdziwy mędrzec, zawsze jest ze swego losu zadowolony. Na goscincu swego domostwa zdaje sie powtarzac jeszcze wciaz:
Przyjaźń z kobietą zawsze kończy się miłością. Tylko bardzo małe świeczki gasną od westchnień. I wypatrujac za oknem horyzontu z daleka, jedzie lokalna kolejka nieprzerwanie dalej przed siebie.

Leave a comment