Spacer do środka planety Mars

Stanisław Barszczak, Spacer do środka Marsa.(część ostatnia)

Nie wiemy, jaki wpływ na ludzi będzie miało długotrwałe przebywanie pod wpływem marsjańskiej grawitacji (wszystkie eksperymenty są prowadzone przy ~1 g lub przy braku grawitacji w stacjach orbitalnych). Badacze medycyny kosmicznej budują modele teoretyczne dotyczące skutków dla zdrowia w przypadku szybkiego lub wolnego przejścia ze stanu nieważkości do stanu przyciągania ziemskiego. Jedna z teorii mówi, że sen w komorach zbudowanych wewnątrz wirówki może zminimalizować problemy adaptacyjne. Anulowana misja Mars Gravity Biosatellite miała się stać pierwszym eksperymentem badającym efekty częściowej grawitacji. W eksperymencie tym sztucznie generowane przyspieszenie 0,38 g miało umożliwić sprawdzenie wpływu zmniejszonej grawitacji na ssaki, szczególnie na myszy, przez cały cykl od poczęcia do śmierci.
Prędkość ucieczki na Marsie -5 km/s (czyli około połowy ziemskiej) jest porównywalna do księżycowej 2,38 km/s. Może to sprawić, że Mars nie będzie najpopularniejszym węzłem handlu międzyplanetarnego. Jest prawdopodobne, że kolonizacja Marsa stanie się mniej opłacalna ekonomicznie, gdy powstaną „kopalnie” na obiektach NEO (see, plenetoidy, komety). Kochany Czytelniku! W dzień, w którym przywołujemy pamięć, miłość i wolę naszych matek kieruję ku Wam te kilka słów. Stwórca “postawił” nas w pięknym ogrodzie początku trzeciego tysiąclecia. Jeszcze spotykam braci, którzy nie będąc nigdzie są w drodze. Tych niektórych zachwyca planeta Mars. Czymże mógłbym być dla nich, skoro nie mam żadnego zawodu, żadnych praw w oczach tych ludzi?
Chciałbym imponować im, zarazem dać możliwość doskonalenia się każdemu wrażeniu i każdemu ziarnu uczucia całkowicie w środku, w ciemności, w tym co niewypowiedziane, w nieświadomym, w sferze, której nie sięga nasze rozumienie, i oczekiwać z głęboką pokorą i cierpliwością godziny nadejścia nowej jasności, jak pisał Reinhard Maria Rilke. Bóg mi dał nadzieję… Jednakże mimo wszystko czuję w sobie coś, co każe mi czekać. Tak wiele nowych rzeczy tłoczy się przede mną, nie umiem tego nawet nazwać i rozróżnić. Ach, o jakiejś chwili ogarnąć spojrzeniem las i morze, chłonąć tę wspaniałość natury i czekać: a jasność się stanie. I nie ma nikogo i nic, i jeździ się po świecie z walizką i z pudłem książek i właściwie bez ciekawości. Co to właściwie za życie: bez domu, bez odziedziczonych rzeczy, bez psów. Gdyby się miało przynajmniej wspomnienia. Ale kto je ma? Gdyby dzieciństwo było, ale jest jak pogrzebane, zauważył Reinhard Maria Rilke. Każda miłość wymaga zbyt wielkich trudów, to ciężar ponad siły, tylko w miłości do Boga odnajdujemy lekkość i wytchnienie. Kochać to najtrudniejsze z zadań człowieka, najważniejszy jego egzamin. Kto mówi o zwycięstwie? Przetrwanie jest wszystkim. Skok w kierunku Marsa! Reinhard Maria Rilke zaczyna pesymistycznie nasza przygodę, gdy pisze: “Współistność dwojga ludzi to rzecz niemożliwa, i tam gdzie się mimo to wydaje pojawiać, stanowi ograniczenie, które obrabowuje jedną lub obie strony z pełni ich swobody /…/ Troszczę się, a we mnie trwa dom i byt… Lecz słyszę głosy, nawet życzliwe mi i oddane, i kroki tych, co się do mnie zbliżyć pragną, i moje drzwi się otwierają… A kiedy szukam ludzi, nie mogą nic poradzić i nie rozumieją moich myśli. I wobec książek staję się podobnie bezradny i nie znajduję w nich żadnej pomocy, jakby i one brały przykład z ludzi…(Ale świat jeszcze był, podkreśl. autora eseju) Austriacki poeta później jednak pisze: Świat był w twarzy ukochanej – ale nagle wylał się, wypłynął: świat jest z zewnątrz, świat nie do objęcia. Czemu nie piłem, gdym podniósł do ust, czemu nie piłem z pełnej lubej twarzy świata, co bliski był, pachnący moim ustom?/…/ Lecz i mnie przepełnił nadmiar świata…, sam przebrałem miarę… Umykasz, godzino, zanim cię złowię. Rani skrzydłem ulotny cień. Samotnemu: cóż mi po słowie? Na cóż mi noc? Na cóż mi dzień? Miłej ani domu, o którym śnię, Niczego w życiu nie posiadam. Wszystko do czego się przykładam, Bogaci się na mnie i trwoni mnie.” (R. M. Rilke) “Cóżem winien, żem tak się nabłąkał, żeby w końcu do ciebie przyjść, żeby w końcu zrozumieć, że ty jesteś łąka i drzewo, i księżyc, i liść. Żeby w końcu zrozumieć, że śmiejący się potok to ty także i muszla na dnie…”(K.I.Gałczyński) Mój esej jest próbą zdobycia Marsa ludzkim umysłem zaledwie. Opisanie inżynierii i możliwej technologii zdobycia Marsa, to wszystko jeszcze wyzwania dla generacji technologicznych początku trzeciego tysiąclecia nowej ery. Program podboju Marsa – zarys ‘mars direct’ był gotowy już w 1989 roku. Ale nie wyciągnęliśmy wystarczająco lekcji z historii. Co prawda odbył się pierwszy długi start “statku” w kosmos. Ale nie byliśmy przygotowani na to co nowe wystarczająco. Jednakże przy tym “lenistwo” natury człowieczej jest nam przypisane, stwarzamy czyny brzegowe, brak nam odwagi wypłynięcia na pełne morze, podjęcia wyzwania oceanicznego w kwestii ludzkiego skoku w kosmos na miarę przynajmniej kilku generacji ludzkiej cywilizacji technicznej. Jak lecieć na Marsa? Powstają różne problemy, to wiemy. Trzeba stwarzać infrastrukturę kosmiczną nieustannie na nowo. Czy będziemy w tym względzie dobrzy, od tej obiektywizujacej postawy zależałaby pomyślność ludzkości. A opieramy się nadto na inwencjach i technologii ludzkości początku 3 tysiąclecia zaledwie.
Z podbojem planety Marsa przekraczamy system ziemski po raz pierwszy. Statek opiera się na linach grawitacyjnych, przechwytuje promieniowanie kosmiczne. Ładunkiem ma być tlen produkowany na Marsie. Przed dwoma bilionami lat na Marsie były oceany. Ale i teraz może za setki lat odrodzić się tam życie, jak wierzę. Delta Marsjanska znowu napełniona wodą, jezioro loat, lasy. Tylko że mnie już nie będzie. Będę spacerował w dolinę Józefata. Z pewnością tam będzie prześlicznie, ale to co dawne nie wróci. “Ale nie zostawię Was sierotami,” powiedział Jezus.Tak więc przed wami życie znowu pełne przygód i baśni na planecie Mars. (Już) Czujesz, jak trudno odnaleźć drogę od jednego istnienia do drugiego? Oto słońca były jako pieśni… I nagle góry stoją zasłuchane, a tyś samotny został ze swym lękiem. Uczę się patrzeć. Nie wiem, dlaczego wszystko głębiej wchodzi we mnie, a nie zatrzymuje się w tym miejscu, gdzie się dawniej zawsze kończyło. Posiadam wnętrze, o którym nie wiedziałem. Wszystko tam teraz wchodzi. Nie wiem, co się tam dzieje, zauważył austriacki poeta. I Ruszylismy w ciemność, na spacer w kierunku Marsa. Choć to był nie mój już, ale wiary człowieczej początku trzeciego tysiąclecia olbrzymi skok na Marsa. W jednej chwili wszystko pociemniało. Sam nie wiem, gdzie jestem. Czuję jedynie, że znajduję się pośród obcych mi ludzi, że muszę jechać cały dzień i jeszcze jeden i trzeci, by w końcu znaleźć się przy Tobie – a może po to, by rozstać się z Tobą. Kontynuuje Reinhard Maria Rilke: “Wszystkie istnienia jedną przeniknięte przestrzenią: świata wewnętrzną przestrzenią. Ptaków cichy sznur, przelatuje na wskroś. A ja, który pragnę róść, spoglądam na świat, i we mnie rośnie drzewo.”
Kochanie! A przed wami będzie życie znowu pełne przygód i baśni. Odchodzą kochane matki na zasłużony odpoczynek. Myślę, że prawdziwym „dziedzictwem” po śmierci ukochanej osoby jest większa odpowiedzialność. Czy odchodzący, nie zostawia swoich rzeczy, by mogli je kontynuować ci, którzy byli mu bliscy? Macie po mnie rzecz jasną, pospolitą -marzenie o miłości ostatniej.
Napisałem do Ciebie, kochany Czytelniku, bo choć pozostajesz obcy mi tymczasem, to jednak zawsze bliski. Bo chciałem przykuć uwagę twoją do marzeń radosnych, czasami słodkich tylko, by słyszeć, by czuć, by widzieć więcej i bardziej nasz modernistyczny ogród człowieczy, by wreszcie ukazać blask prawdy, o którą nawet zapomniałeś zapytać.
Mój patriotyzm to czuwanie nad Polską samotnością. O Panie, własną śmierć każdemu daj, daj umieranie, które z życia płynie, gdzie miał swą miłość, swój ból i swój raj. Bo my jesteśmy tylko liść, łupina. A wielka Śmierć, co w każdym tkwi w głębinie, oto jest owoc, cel i praprzyczyna, jak pisał wielki Austriak. Właśnie zabiło Matce Bożej serce. Wierzę, że będzie trzech papieży jeszcze raz wspólnie oglądać Marsjański krajobraz, w przyszłości- która będzie epoką rozumu i wiedzy. Również w to, że zgodna Rodzinka zamieszka na Marsie kiedyś. I bynajmniej w tę prawdę mocno wierzę, że ostatecznie tylko w miłości do Boga odnajdziemy lekkość i wytchnienie.

Leave a comment