na kanwie książki OJCIEC PIO. SIEDEM LAT UKRYTYCH autor: Donato Calabrese

Stanislaw Barszczak, Kapłan- Alter Chrystus, część wtóra…
Muszę powiedzieć, iż zamieszczone powyżej opisy wycieczek lokalnych są podane wyłącznie informacyjnie i nie stanowią oferty handlowej, a szczegółowe informacje państwo otrzymają przez internet. A przy okazji, powiem tutaj jeszcze o innych atrakcjach, które mogły uwiecznić mój skromny żywot. Bywałem tu i tam. Właścicielami tej florenckiej restauracji jest francusko-włoski duet: Giorgio Pinchiorri i Annie Féolde. Jeśli chodzi o szyk w wystroju wnętrza i finezję kulinarną jest to połączenie idealne. Zlokalizowana w pięknym, klasycystycznym pałacyku serwuje na przystawkę na przykład jajko w koszulce, podane z główkami szparagów, chrupiącym bekonem i pianką z dwuletniego Parmigiano Reggiano (50 euro). Na obiad można tu zjeść rybę z grillowanym porem, ziemniaczkami i ślimakami morskimi sautée (80 euro), a na deser listki gorzkiej czekolady z jagodami podane z orzechami pini i polane oliwą z oliwek (35 euro). W Oslo restauracyjne menu jest odbiciem nieskażonej norweskiej przyrody. Podróże i książki to moje największe pasje obok katolickiej luturgii. Idealnym pomysłem jest wyjazd inspirowany literaturą. Poznajesz ważne dla autorów miejsca, odwiedzasz ulubione zakątki bohaterów książek, zobaczysz na własne oczy miejsca akcji. Oslo, dzięki serii o zmagającym się z życiem i nałogami, ale pełnym wdzięku policjancie Harry’m Hole’u, stało się mekką miłośników kryminału. A jej twórca, Jo Nesbø, został najpopularniejszym Norwegiem na świecie (deklasując pod tym względem skoczków i biegaczy) i guru współczesnej skandynawskiej literatury sensacyjnej. Chcesz zobaczyć Oslo oczami Jo Nesbø i poczuć się jak rudowłosy Harry? Pojedź na Tollbugata 8, gdzie mieści się całkiem niedrogi, jak na skandynawskie warunki, pensjonat Sentrum. Miejsce stanowiło źródło inspiracji dla Jo Nesbø, który w podobnym hostelu umieścił swojego bohatera w książce Upiory. Jako fan Harry’ego Hole’a nie możesz także odpuścić wizyty w jego ukochanej knajpie, a zarazem jednej z najstarszych w mieście – restauracji Schrøder, przy Waldemar Thrane gate 8. W dodatku niedaleko stąd do Sofies gate, gdzie znajdowało się mieszkanie Harry’ego. Restauracja jest czynna codziennie od 12:00 do 00:30 i chętnie chwali się swoim słynnym bywalcem, a kolejny fan Harry’ego nikogo tu nie dziwi. Nie zapominam nigdy o mojej Warszawie.
Powieść Leopolda Tyrmanda obfituje w pełnokrwiste postacie z równie wyrazistymi imionami, nazwiskami czy pseudonimami (Olimpii Szuwar nie da się zapomnieć). Nie będzie jednak przesadą stwierdzenie, że głównym bohaterem książki Tyrmanda jest podnosząca się jeszcze z ruin po II Wojnie Światowej Warszawa. Wycieczka po Warszawie śladami Złego powinna obejmować takie miejsca, jak: plac Trzech Krzyży, gdzie posiadał swój kiosk praworządny obywatel Juliusz Kalodont, ul. Konopnicką, na której mieszkała piękna Marta (a także w rzeczywistości pod numerem 6 sam Tyrmand), Park Marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego (wtedy Centralny Park Kultury) i Park Ujazdowski, miejsca spotkania Kalodonta i Złego, ul. Chmielna, gdzie swój sklep miał gangster Filip Merynos, czy Krucza 50 – Centralny Dom Towarowy (potem znany mieszkańcom jako Smyk), gdzie nastąpiła kulminacja pościgu Złego za Merynosem. Z kolei bywałem w Barcelonie. Szał na zwiedzanie Barcelony z książką Carlosa Ruiza Zafóna w plecaku zaczął się po premierze w 2005 roku Cienia wiatru. Potem ukazała się Gra anioła i Więzień nieba, które jeszcze spotęgowały podróże szlakiem bohaterów powieści. Jeśli nie wyruszyłeś jeszcze do Barcelony w poszukiwaniu magicznego Cmentarza Zapomnianych Książek zlokalizowanego gdzieś przy ulicy de l’Arc del Teatre, podpowiadamy, gdzie powinieneś się udać tropiąc bohaterów Cienia wiatru. W dzielnicy gotyckiej, znajdują się miejsca będące osią akcji powieści: tu mieściła się księgarnia rodziny Sempere (ulica Santa Ana 27), przy placu Sant Felipe Neri mieszkała tajemnicza Nuria, a wpływowy antykwariusz Gustavo Barceló miał swój sklep na ulicy Fernando. Obowiązkowo zjedz coś w Els Quatre Gats (Carrer de Montsió 3) – to miejsce aż kipi literackimi odniesieniami: tu zakochiwali się w sobie lub odbywali ważne spotkania bohaterowie powieści Zafóna. Poznasz tu także coś więcej, duszę Barcelony. Do tej pory kawiarnia szczyci się swoją historią i określa się jako centrum katalońskiego modernizmu. Chwali się także częstym goszczeniem Pablo Picassa. Otwarte codziennie od 8:00 do 1:00 w nocy. W moim życiu po wielekroć gościłem w Berlinie. Na baśniach braci Grimm wychowały się (i nadal wychowują) pokolenia. Ze stolicą Niemiec, gdzie wykładali na tutejszym uniwersytecie, bracia Grimm związali ostatnie lata swojego życia. Wprawdzie Berlin nie jest miejscem, które automatycznie się z nimi kojarzy, ale przecież lubisz nietypowe podróże. Tutaj znajduje się grób braci, którzy zostali pochowani obok siebie na cmentarzu Alter St.-Matthäus w dzielnicy Schöneberg. Jeśli chcesz go odwiedzić, szukaj kwatery F, F-S-001/004, G1. Pomyśl o tym podczas następnego wypadu do Berlina. Przygoda z Braćmi Grimm może trwać dłużej. Od ponad dwudziestu lat istnieje Niemiecki Szlak Baśniowy, związany z postaciami z książek braci Grimm oraz życiem autorów. Na jego trasie leżą takie miasta, jak: Hameln, Kassel czy Brema. W Trendelburg zwiedzisz wieżę, w której zła czarownica więziła piękną i długowłosą Roszpunkę. Wstęp wynosi ok. 4,5 Euro. Panowie mogą dopisać do swojej listy podróżniczych przeżyć, by w tym miejscu zakrzyknąć do ukochanej: Roszpunko, dziewczę moje! Spuść mi włosy swoje… W Londynie niemal każda ulica naznaczona jest inspiracjami literackimi. Fikcyjny adres 221B Baker Street (dom Sherlocka Holmesa) dorównuje popularnością siedzibie premiera znajdującej się na Downing Street 10. Fani królowej kryminału Agathy Christie poczują dreszczyk emocji na dźwięk nazwy Whiteheaven Mansions, gdzie w serialu telewizyjnym z Davidem Suchet w roli głównej mieszkał Hercules Poirot. Ten wzniesiony w latach trzydziestych ubiegłego stulecia i utrzymany w stylu art deco budynek mieści się na Charterhouse Square. W rzeczywistości nazywa się Florin Court. Wprawdzie w oknie nie pojawi się słynny Belg ani jego lojalny przyjaciel kapitan Hastings, ale atmosfera tego miejsca jest bardzo..detektywistyczna. Atrakcją w zupełnie innym stylu (i wcale nie tylko dla najmłodszych) jest spotkanie z misiem Paddingtonem, bohaterem książek angielskiego autora Michaela Bonda. Sympatyczny Paddington w światowym rankingu popularności misiów plasuje się bardzo wysoko, wyprzedza go tylko Kubuś Puchatek. Aby pstryknąć rodzinne zdjęcie ze zwierzakiem w uroczym kapeluszu, czy kupić pamiątkowe gadżety, udaj się na stację metra (nomen omen) Paddington. W Londynie można znależć wiele tropów Harry’ego Pottera, to tu mieści się na przykład studio Warner Bros, w którym nakręcono ekranizację sagi i gdzie można zobaczyć różne czarodziejskie przedmioty oraz tricki wykorzystane w filmie. Jednak to w Edynburgu, w sercu Szkocji, powstała pierwsza część kultowej sagi o młodym czarodzieju Harry Potter i Kamień Filozoficzny. Jak wie każdy zagorzały wielbiciel książek J. K. Rowling, The Elepfhant House przy George IV Bridge 21 to jedna z ulubionych knajpek pisarki. Kawiarnia, w której autorka chętnie pisała, spoglądajac na zamek. Wpadnij tutaj na łyk aromatycznej, świeżej kawy – może wpadnie Ci do głowy jakiś bestseller? Ważnym miejscem dla fanów Harry’ego będzie także George Heriot’s School przy Lauriston Place. Zbudowany w siedemnastym wieku budynek z imponującą renesansową architekturą z elementami gotyku stanowił bezpośrednią inspirację dla stworzenia Hogwartu, szkoły czarodziejów. Budynek wygląda bardzo okazale za dnia i dzięki klimatycznemu podświetleniu – także po zmroku. Skąd to wiemy? Pracownicy Skyscannera mijają go codziennie w drodze do i z pracy. Nie wiadomo, czy ponad 1 600 uczniów George Heriot’s School czuje się jak czarodzieje, ani czy uwielbienie do Harry’ego Pottera przeszkadza im chodzić na wagary. Na pewno jednak niejeden kolega/koleżanka z innej szkoły nieco im zazdrości… W Paryżu aż roi się od literackich tropów. My proponujemy Ci klasykę, czyli wycieczkę śladami, a właściwie do świata, bardzo paryskiego pisarza – Wiktora Hugo. W końcu to między innymi jego twórczości miasto, a zwłaszcza katedra Notre Dame, zawdzięcza swoją sławę. Przy Place des Vosges numer 6 (dawniej Place Royale) znajduje się apartament, który przez szesnaście lat wynajmował. Teraz dom Wiktora Hugo pełni funkcję muzeum. Zapoznasz się tutaj szczegółowo z wizerunkiem pisarza – od romantycznych czasów młodzieńczych po stateczną starość. Dzięki portretom Wiktora Hugo prześledzisz, jak wraz z metamorfozą wyglądu i osobowości, postępował jego rozwój jako pisarza. Dom Wiktora Hugo pokazuje cały geniusz artysty i przybliża mniej znane aspekty jego twórczości. W zbiorach muzeum znajduje się ponad 700 rysunków wykonanych pierwotnie na prywatny użytek oraz kilka elementów dekoracyjnych, które pisarz stworzył dla swojej kochanki. Muzeum chwali się bogatym zbiorem korespondencji pisarza, który liczy ponad 18 tysięcy egzemplarzy, w tym ponad tysiąc to listy miłosne od Juliette Drouet (sądząc po liczbie musiała go naprawdę kochać). Dom Wiktora Hugo możesz odwiedzić od wtorku do niedzieli w godzinach 10:00-18:00. Zwiedzanie kolekcji stałej jest bezpłatne… Kiedy już obejrzysz budynek parlamentu w Budapeszcie, wykąpiesz się w termach i przejedziesz się kilka razy metrem, odwiedź koniecznie jedne z ulubionych miejsc Ferenca Molnára, autora najbardziej przejmującej z lektur dzieciństwa (ok, numer jeden należy jednak do książki O psie, który jeździł koleją) – Chłopców z Placu Broni. Tak zaplanowana wycieczka ma wiele plusów: poczujesz atmosferę literatury i napijesz się kawy w pięknym miejscu. Pierwszym puntem wycieczki jest jedna z najstarszych kawiarni w mieście, Centrál Café przy Károlyi 9 – z niesamowitym, eleganckim wnętrzem, w którym dominują nawiązania do antyku i elementy drewniane. Na ścianach wiszą zdjęcia najznamienitszych gości – poszukaj tam Molnára. Kawiarnia jest czynna codziennie od 8:30 do 22:30. Nie można także ominąć należącej do najpiękniejszych kawiarni świata New York Café na Erzsébet krt. 9-11. Podobno Ferenc Molnár tak upodobał sobie to miejsce, że żądał, aby było otwarte non-stop. Krążą opowieści, że posunął się nawet do tego, że utopił klucze do restauracji w Dunaju. Obecnie restauracja jest otwarta codziennie od 09.00 do 24.00. Kochani, bywałem też w Pradze. Niemal całe życie autor Procesu związany był z jednym miastem – Pragą. Znajdziesz więc tu wiele tropów dotyczących Franza Kafki. Jeden z dwóch domów pisarza – zwany Pod statkiem mieścił się pod adresem Pařížská 36. Warto o nim wspomnieć, bo to tutaj powstało w ciągu jednej nocy z 22 na 23 września 1912 roku opowiadanie Wyrok. Kafka wspominał później, że nie odrywał pióra od kartki. Napisał tu także inny utwór Przemianę, którego miejsce akcji zainspirowane było rozkładem jego własnego domu. Budynek nie istnieje od 1945, ale na jego miejscu (pod numerem 30) stoi Hotel Praha Intercontinental. Ciekawe, czy noc spędzona w tym miejscu natchnie Cię twórczo. Śladami Kafki w Pradze wcale nie trzeba podążać o pustym żołądku. Wstąp do kawiarni Café Louvre (Národní 22), w której filozofował Kafka, a jeśli ta informacja Ci nie wystarczy, aby tam zajrzeć, to bywał tam także sam Einstein. Podczas wycieczki do Kopenhagi na pewno usłyszysz wiele o Hansie Christianie Andersenie. W końcu symbolem stolicy Danii jest Mała Syrenka, postać przez niego stworzona, a w słynnych Ogrodach Tivoli znajdował natchnienie do pisania, czego najbardziej znanym przykładem jest baśń Słowik.
My jednak proponujemy pojechać nieco na północ od Kopenhagi, do miasteczka Rungsted, w którym znajduje się rodzinny dom Karen Blixen, w którym mieszkała od powrotu z Afryki. Obecnie mieści się tu muzeum (Rungstedlund), gdzie można zapoznać się z literaturą i obrazami autorstwa Karen Blixen, a także przedmiotami wiążącymi się z pobytem pisarki w Kenii. Wstęp dla osoby dorosłej kosztuje 75 koron. Przed wycieczką sprawdź godziny otwarcia, ponieważ muzeum jest czynne codziennie tylko w lipcu i w sierpniu: od wtorku do niedzieli w godzinach 10.00-17.00, w poniedziałki 12:00-19:00. W sezonie zimowym muzeum ma przerwę w poniedziałki i wtorki, a w pozostałe dni godziny zwiedzania są krótsze. “Miałam w Afryce farmę u stóp gór Ngong,” to jedno z piękniejszych zdań otwierających w literaturze. Możesz kontemplować je w Karen Blixen Café, położonej w wymarzonej wręcz lokalizacji pośród przyrody posiadłości Rungstedlund i z widokiem na morze. Kawiarnia jest czynna codziennie tylko w wakacje, dlatego podobnie jak w przypadku muzeum należy wcześniej zapoznać się z godzinami otwarcia. W Rungstedlund do tego stopnia dba się o szczegóły, że w domu Karen Blixen nawet dekoracja kwiatowa wzorowana jest na stylu, w jakim robiła to pisarka. Do 2003 roku mieszkała tu jeszcze gosposia Karen Blixen, po jej śmierci pokoje zostały włączone w obszar zwiedzania. Ale byłem również w San Giovanni Rotondo u świętego Ojca Pio. Sporo czytałem o nim. Powrót do Pietrelciny. Przyczyny przedłużonego pobytu Brata Pio w rodzinnym mieście do dziś nie są do końca zrozumiałe. Jeden fakt jest pewny: przełożeni odsyłają go do Pietrelciny w trosce o jego zdrowie i w nadziei, że tamtejsze powietrze pozwoli przywrócić mu zdrowie niezbędne do życia w klasztorze, tak jak miało to już miejsce uprzednio. W okresie gdy podróżował z jednego klasztoru do drugiego, aby kontynuować studia filozoficzne i teologiczne, młody zakonnik wiele razy był bliski śmierci. Jesienią 1907 roku podczas jednego z takich krytycznych momentów Gracjan Forgione, ojciec Franciszka, po powrocie z Ameryki pojechał po chorego syna, który od piętnastu dni nie przyjmował pokarmów.
Z wrodzoną sobie mądrością, inspirowaną ojcowską miłością, Gracjan zwierza się żonie: „Jeżeli mój syn ma umrzeć, lepiej żeby umarł w domu”. I tak wyrusza niezwłocznie do klasztoru po syna.
Po jego przyjeździe Brat Pio próbuje wstać o własnych siłach, ale jest tak osłabiony, że potrzebuje pomocy dwóch zakonników, aby się ubrać. Na ten widok Gracjan, poważnie zatroskany o jego zdrowie, zamawia dorożkę, którą dojeżdżają do pobliskiej stacji kolejowej. Kupuje dwa bilety w pierwszej klasie, żeby syn mógł wygodnie podróżować. Dojechawszy do Pietrelciny, przesiadają się do dorożki, która dowozi ich do miejsca zamieszkania odległego o kilka kilometrów od stacji. Kiedy dojeżdżają do pierwszych domów na przedmieściach miasta, Brat Pio w jednej chwili odzyskuje siły i zadowolony zwraca się do ojca tymi słowami: „Jedź dalej. Ja zatrzymam się przywitać Felicytę” . Piętnastodniowy post wymuszony chorobą nie pozostawił najmniejszego śladu. Powietrze i atmosfera rodzinnej ziemi nieoczekiwanie i w niezwykły sposób przywróciły kapucynowi kondycję fizyczną, którą stracił podczas pobytu w klasztorze. Zakonnika dotknęła niewytłumaczalna choroba, powodująca wiele cierpień. Lekarze podejrzewają gruźlicę, choć specjalistyczne diagnozy stawiane przez wybitnych klinicystów, takich jak sławny doktor Antonio Cardarelli z Neapolu, pozostaną na zawsze tajemnicą. Żadnemu z lekarzy nie udaje się zadowalająco zdiagnozować tej dziwnej choroby, która praktycznie zanika, kiedy młody mnich powraca do rodzinnej Pietrelciny. Nie było specjalisty, któremu udałoby się zrozumieć ten przypadek kliniczny. Dla samego zainteresowanego zjawisko to było równie tajemnicze: „Nie znam przyczyny – napisał kilka lat później – w ciszy uwielbiam i całuję dłoń tego, który mnie dotyka boleśnie”. Zagadkową chorobę, która zmusza Brata Pio do pobytu w rodzinnym mieście, można przypisać różnorodnym, dodatkowym czynnikom. Być może ma ona związek także z tym, że pełnił on wówczas rolę głowy rodziny, gdyż jego ojciec i brat ponownie wyjechali do Ameryki. Jednak przede wszystkim choroba ta wiąże się z tajemniczym i opatrznościowym planem Boga wobec osoby zakonnika, możliwe że realizowanym w perspektywie przyszłej misji. W rodzinnym stronach, pośród wzgórz Sannio i Piana Romana, w niewielkiej, wiejskiej posiadłości rodzinnej z przylegającym do niej gospodarstwem Brat Pio oddycha świeżym i krzepiącym powietrzem. Spokój małego wiejskiego świata pozwala mu odpowiednio przygotować się do teraz jeszcze nieznanej misji, która rozpocznie się na półwyspie Gargano (czerwona, kamienista i gliniasta gleba półwyspu odzwierciedla w plastyczny sposób obraz jeszcze bardziej jałowej ziemi) ziemi starego kontynentu europejskiego, który zostanie wyjałowiony przez dwie katastrofalne i nieludzkie wojny. Wojny bezlitosne, bezwzględne i koszmarne, zupełnie jak skostniałe serce ludzkości, która oczekuje pokojowego przesłania i nowej nadziei na sprawiedliwy i braterski świat, oparty na ponadczasowych wartościach Ewangelii.
Bóg jest obecny w historii świata, ale Jego przyjście wymaga wcześniejszej zapowiedzi, przypomnienia czy przywołania za pośrednictwem osobistych i zbiorowych historii, jak również świadectwa bohaterskich istnień ludzkich o najwyższych ideałach opartych na najwznioślejszym z możliwych wzorców: Synu Bożym, który stał się ciałem. Potrzebni są ludzie heroiczni, hojni i gotowi oddać wszystko za wszystko. Takie osobowości trzeba uformować i wyrzeźbić w jakże słabych i kruchych ludziach. Dziś młody brat z Pietrelciny nieświadomie przygotowuje się na misję, którą jutro będzie realizował w świecie. Jeszcze nie wie, że Bóg szykuje dla niego wielkie sprawy — wielkie łaski, ale i wielkie krzyże, ponieważ krzyże są oznaką łaski, a prawdziwość łaski potwierdza przyjęcie z miłością krzyża. Brat Pio wraca do domu. W Sant’Elia a Pianisi młodego Franciszka Forgione, ze względu na wątłe zdrowie, poddano szczegółowym badaniom medycznym. Stwierdzono zapalenie oskrzeli i pęcherzyków płucnych, zalecono pobyt na wolnym powietrzu i powrót w strony rodzinne. Tę diagnozę potwierdzili także inni lekarze. W Montefusco tak jak w Sant’Elia w Pianisi, w Serracapriola czy w innych klasztorach zakonu kapucynów Brat Pio nie czuje się najlepiej. Często gorączkuje, co wzmaga jego osłabienie. Biorąc pod uwagę opinię lekarzy, którzy zalecili mu powrót do domu w celach zdrowotnych, przełożeni podejmują decyzję o odesłaniu go na jakiś czas w rodzinne strony, w nadziei, że powietrze w Pietrelcinie i domowa atmosfera wzmocnią go na tyle, że będzie mógł w pełni sił powrócić do życia klasztornego.
W ten oto sposób Franciszek Forgione został zmuszony do przerwania studiów teologicznych, żeby w połowie maja 1909 roku powrócić do Pietrelciny, pod opieką profesora teologii — ojca Augustyna z San Marco in Lamis. Pio pozostanie tam aż do poranka 17 lutego 1916 roku; w tym okresie będzie wyjeżdżał na krótko do Gesualdo, Morcone, Venafro i Campobasso. Wbrew przewidywaniom przełożonych, powrót nie przynosi radykalnej poprawy stanu zdrowia, a tajemnicza choroba, która nie daje spokoju jego delikatnemu i wątłemu organizmowi, na przemian pojawia się i znika praktycznie bez śladu. Zakonnik często gorączkuje i kaszle, przez co odczuwa ogromny ból w klatce piersiowej.
Ponadto z upływem czasu stopniowo traci wzrok. Nie ma czego ukrywać: przełożeni widzą wiele przeszkód, stąd budzą się w nich liczne wątpliwości; w jaki sposób chorowity brat miałby podróżować pomiędzy Pietrelciną i pozostałymi klasztorami w prowincji zakonnej? Jaka przyszłość jawi się w klasztorze przed tak ciężko chorym kapucynem? Po powrocie do Pietrelciny Brat Pio znowu mógł się spotykać z bliskimi, z krewnymi i przyjaciółmi z dzieciństwa. Na nowo doświadczył dobrodziejstwa przebywania z najbliższymi, mimo nieobecności swojego ojca, który razem z drugim synem Michałem ponownie wyjechał do Ameryki.
Teraz mama Józefa troszczy się o zdrowie Franciszka, polecając go kuracjom doktora Andrea Cardone, trzydziestotrzyletniego lekarza z Pietrelciny. Nikt nie zna lepiej Brata Pio niż on. W okresie studiów w różnych klasztorach kapucyńskich osłabiony młody zakonnik często przyjeżdżał do Pietrelciny. Doktor Cardone leczył go i pomagał mu powrócić do zdrowia, tak aby w pełni sił mógł znowu dołączyć do braci klasztornej. Pobyt z dala od klasztoru bynajmniej nie osłabia wyboru, który młody zakonnik głęboko przeżywa w swoim sercu, oddanym duchowości kapucyńskiej. Powołanie zakonne zawsze jest żywe w jego sercu; nie osłabiają go ciągłe podróże między domem rodzinnym w Borgo Castello a gospodarstwem w Piana Romana. Jego marzenie o kapłaństwie wynikało z pragnienia życia i działania na podobieństwo Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Jego serce przepełnia miłość do Ukrzyżowanego. Pio dąży wyłącznie do życia na podobieństwo Boga: w ciele, duchu i przekonaniach. Często wybiega myślami do chwili, w której będzie mógł uczestniczyć we Mszy Świętej, podczas której chleb i wino przemienia się w Ciało i Krew Chrystusa. Przekonany, że jego wątłe zdrowie zalicza się do takich przyczyn przewidzianych w prawie kanonicznym, 22 stycznia 1910 roku Brat Pio zwraca się w liście do prowincjała z prośbą o otrzymanie wcześniejszych święceń kapłańskich – być może czyni to za radą księdza prałata z Pietrelciny. W 1909 roku otrzymał święcenia diakonatu w klasztorze kapucynów w Morcone. W tym czasie Brat Pio kontynuuje studia teologiczne w Pietrelcinie, wspierany przez prałata księdza Salwatora Pannullo i księdza Józefa Orlando. 30 lipca 1910 roku, wspólnie z „Wujkiem Tore” , udaje się do Benewentu, aby zdać egzaminy wymagane do otrzymania święceń kapłańskich. Wiadomość o uzyskaniu celujących ocen przekazuje ojcu Benedyktowi. Upragniony cel jest bliski. Brat Pio będzie mógł zrealizować swoje największe marzenie duchowe – być razem z Chrystusem na krzyżu i na ołtarzu: „Schodzę z ołtarza, aby wstąpić na krzyż; schodzę z krzyża, żeby złożyć siebie na ołtarzu” , Cleonice Morcaldi powie tak wiele lat później jednej ze swoich córek duchowych. Jest 10 sierpnia 1910 roku, parny i spalony słońcem Benewent przyjmuje kapucyna z Pietrelciny, który przyjechał do miasta na sciaraballo użyczonym przez Aleksandra Mandato; towarzyszą mu mama i prałat ksiądz Salwator Pannullo. To jeden z tych dni, kiedy nie ma czym oddychać. Tylko od czasu do czasu, z zachodu, od strony masywu Taburno, który wyraźnie odcina się na tle nieba swoją wiecznie zieloną zasłoną z sosen, buków i innych drzew wysokopiennych, powiewa pokrzepiający świeżością wietrzyk. Pozostawiwszy sciaraballo pod opieką właściciela nieopodal jednego z placów przylegających do katedry, nasza mała grupka szybko przemierza kilka metrów oddzielających ich od wspaniałego romańskiego duomo , którego fasada pochodzi z początków XII wieku i nawiązuje stylem do architektury charakterystycznej dla Kapitanaty , pochodzącej z Pizy. Brat Pio nie odwraca wzroku nawet w stronę przepięknych Janua major, jedenastowiecznych drzwi z brązu, które wybitny historyk sztuki, Adolf Venturi, określił „największym świętym poematem epoki romantyzmu Południa Włoch”. Śpieszy przez lewą nawę świątyni prosto do położonej po tej samej stronie kaplicy głównego ołtarza. W tej ważnej dla Brata Pio chwili nie ma obok niego jego taty, ale ojciec zakonnika zdaje się być obecny duchowo. Gracjan Forgione znowu udał się na emigrację, żeby zarobić na utrzymanie rodziny. On też z niepokojem czeka na ten moment, w którym zaowocują lata jego poświęceń i pracy w dalekiej Ameryce. Młody zakonnik dociera wreszcie do kaplicy kanoników, gdzie przyjmie święcenia kapłańskie. Świętowanie tego wydarzenia jest proste i skromne. Zdaje się idealnie dostosowane do jego pokornego i powściągliwego charakteru. Brat Pio został wyświęcony przez arcybiskupa tytularnego Pawła Schinosi z Marcianopolis na kapłana w obecności mamy i „Wujka Tore”. Od tego momentu będzie nosił imię zakonne „Ojciec Pio z Pietrelciny”. Cztery dni później, w niedzielę 14 sierpnia 1910 roku, Pio odprawia swoją pierwszą Mszę Świętą w kościele parafialnym w Pietrelcinie. W Eucharystii uczestniczy jego ukochany ojciec lektor , czyli ojciec Augustyn z San Marco in Lamis: pierwszy współbrat, który w prostym, młodym zakonniku dostrzegł przyszłego wielkiego świętego. Ojciec Pio najczęściej odprawia Mszę w głównym ołtarzu kościoła Matki Bożej Anielskiej w Pietrelcinie. Kiedy zmaga się z chorobą, udaje się pod mury zamku, do ulubionego kościoła św. Anny. Jego najpiękniejsze wspomnienia z lat poprzedzających wyjazd do klasztoru wiążą się właśnie z tym małym kościółkiem, gdzie spoczywają kości świętego Pio męczennika — to jego imię obrał sobie młody kapucyn w życiu zakonnym. Czasami Ojciec Pio odprawia Mszę Świętą w kaplicy św. Januarego, w dzielnicy Taverna Rocca, i w kościółku pw. św. Michała, w Torre, miejscowości oddalonej o około dwa kilometry od Pago Veiano, niedaleko Piana Romana. Do wiejskich kaplic zwykle dociera konno, dzięki uprzejmości bliskiego przyjaciela z lat dziecięcych, Merkurego Scocca. To właśnie on zaproponował, żeby Pio przez jakiś czas odprawiał Msze Święte również w pobliskiej miejscowości Pago Veiano. Ojciec Pio celebruje ofiarę eucharystyczną także w kościele pw. św. Anny, a najczęściej w kościele Matki Bożej Anielskiej w Pietrelcinie, gdzie ksiądz Salwator Pannullo chętnie przyjmuje jego pomoc w swojej parafii. Józefina de Nunzio, matka Ojca Pio, zdrobniale zwana „Józią”, jest bardzo szczęśliwa, kiedy jej ukochany syn przychodzi do Piana Romana. Czytajcie o tym przez internet.

Leave a comment