Leć piosenko z plecaka

Stanisław Barszczak, Leć piosenko z plecaka
(Część wtóra i ostatnia)

Okopy Świętej Trójcy na Ukrainie – twierdza bastionowa nad Dniestrem, u ujścia Zbrucza, założona w 1692 roku przez hetmana Stanisława Jana Jabłonowskiego, wzniesiona według projektu Tylmana z Gameren; twierdza utraciła znaczenie militarne po zawarciu pokoju w Karłowicach (1699). A jaki był początek tego dzieła. W 1664 roku generał Marcin Kątski wzniósł w swych dobrach szaniec według projektu francuskiego architekta Guillaume’a Le Vasseur de Beauplana. 25 marca 1692 roku rozpoczęto budowę twierdzy. Jej zadaniem, razem ze znajdującą się 43 kilometry na zachód twierdzą Szaniec Panny Marii, było trzymanie w szachu sił tureckich stacjonujących w odległym o 20 kilometrów Chocimiu i zdobytym przez nich w 1672 roku Kamieńcu Podolskim. Pomysłodawcą i fundatorem był hetman wielki koronny Stanisław Jan Jabłonowski, który zwrócił uwagę Janowi III Sobieskiemu na dogodne do jej powstania miejsce, w którym Zbrucz uchodzi do Dniestru. Okopy św. Trójcy zostały zaprojektowane przez Tylmana z Gameren, a budową kierował generał artylerii koronnej Marcin Kątski.
Zachodnia linia fortyfikacji składała się z dwóch półbastionów oraz usytuowanej między nimi Bramy Lwowskiej dodatkowo wzmocnionej rawelinem. Wschodnia linia fortyfikacji to bastion i dwa półbastiony, była tam umiejscowiona Brama Kamieniecka, również zabezpieczona rawelinem. W 1700 roku król August II nadał osadzie wokół twierdzy przywileje miejskie. 8 marca 1769 roku podczas konfederacji barskiej Kazimierz Pułaski bronił się tam przed atakami Rosjan. Po trzygodzinnej obronie, która kosztowała życie 200 obrońców, Pułaski opuścił twierdzę ze swoimi żołnierami i przeprawił się przez Dniestr, ratując życie. Część żołnierzy zginęła w gruzach spalonego kościoła, broniąc się do końca, a część dostała się do niewoli. Okopy świętej Trojcy: strażnica Korpusu Ochrony Pogranicza, Ostatni przyczółek arystokracji. Przed odrestaurowany kościołem św. Trójcy zajechał cadillac.

-(narrator, ktory ma piękne oczy, spacerując nad Dniestrem mówi)
Zawsze chcemy więcej i więcej. Chodzi o wartości. Czy Bóg pozostaje magnetyczną igłą współczesnemu chrześcijaństwu? A powinniśmy zaufać łasce. Wtedy życie nasze będzie przekształcone na podobieństwo Chrystusowego. Należy mieć cierpliwość tutaj. Zwróćmy uwagę na siłę spojrzenia Jezusa! Pan powiedział kiedyś: pójdź ze mną! Szedłem kiedyś inną drogą, czas powoli mijał mi… Lecz spotkałem na niej kogoś, kto zachwycił sobą mnie. To Pan spojrzał na mnie. I tak się zaczęło. A powołanie, to był powolny rozwój, powiedziałbym. Bo oto przecież wszyscy mamy plecaki teraz. I podziwiamy świat każdą chwilą życia. Nawet zachowujemy obrazy codzienne coraz chętniej na zdjęciach. Zwróćmy uwagę raz jeszcze na siłę spojrzenia Jezusa! W udanej historii życia i w najszczęśliwszej pamięci przechowuję miłosierne i mocne oczy częstochowskiego Bpa T. Szwagrzyka. On patrzył na nas sokolim wzrokiem, zwłaszcza na kazaniach. Nie zapomnę tego ‘ojcowskiego a mocnego spojrzenia’ nigdy… Idźmy się uczyć i pozwólmy, by na nas patrzał Jezus. Już po ludzku myśleć tylko, powiemy tutaj – Jezusowi się udało do końca. Gdy jeszcze nikt nie zwycięża sam w życiu, On miał matkę, która zrodziła Kościół powszechny. Jezus tutaj z wszystkimi naszymi emocjami pozostaje piękny. A tylko piękność zbawi świat.
Jezus patrzył miłosiernym spojrzeniem.
Nie można przesadzać z wiedzą Jezusa, nawet ludzką- bo w życiu pojawia się nie raz niepewność. I tak nie ‘ja’ pozostaję pierwszy, który swój świat stwarzam, lecz istnieje świat przede mną. Zawsze już jesteśmy rzuceni w byt… Jezus nie ogląda nas jak pan niewolnika. A wstawia się za wdową, sierotą i obcym. Czy Żydzi znali czy też wiedzieli lepiej, które prawo jest większe? Chyba nie. Popatrzmy na
powołanie Mateusza. On umiał z ławy celnej “podnieść się” i pójść za Jezusem. Choć wcześniej był zdrajcą, przecież pieniądze Żydów oddawał okupantom, Rzymianom. Właśnie jego postawa została zauważona przez Jezusa… Jestem grzesznikiem- bo czuję prawdę.
Bardzo pięknie jest spotkać Jezusa.
Jezus trwoni miłosierdzie dla wszystkich.
Którymi drzwiami wchodzić do człowieka?
z którego poziomu… czy schodzić ku człowiekowi z piętra, czy iść jedyną drogą przez windę? Jezus nie przestaje życzyć wam ‘udanej niedzieli’. Cały świat służy głównie materializmowi pieniądza, a nie przedkłada godności człowieka ponad wszystko. Bardzo pięknie o tej godności powiedział Jan Paweł, który bywa nazywany przyszywany Święty. A wcześniej św. Joanna d’Arc, uznana za czarownicę i spalona na stosie, św. Teresa posądzona o herezję, św. Rosmini z jego pięcioma ranami świętego Kościoła.

-(do narratora podeszła piękna arystokratyczna Polka i tylko kontynuuje myśl narratora)

W poszukiwaniu “Brata naszego Boga” zawędrowałem pod Chocim. Zmieniają się czasy. Znów ludzie muszą wyjść na ulicę, bo ‘gniew’ musi się rozładować.
więc do zebranych ludzi na ukraińskich Błoniach przybywa Jan Paweł. Przy ‘polowym’ ołtarzu czuwa jego kolega z czasu studiów, z rumieńcem na twarzy. W tłumie siedzi nie “głupi” fan papieskich pielgrzymek, który ma również coś do powiedzenia ubogim wiernym: ‘nie bierzcie odzieży arystokratów.’ Czasowy kolega Jana Pawła w dostojnych szatach zwraca się do papieża słowami: to już jest w twoim stylu Ojcze Święty “być pośród ludzi z ogrzewalni”. Na co Jan Paweł zdawkowo odpowiedział: oni mają już siebie, tym bardziej trzeba im pomóc…

-( pokazuje się znów narrator, gdy mówi)
Przed laty Jan Paweł z poplamioną książką chodził ulicami Krakowa. Aż ‘najechał’ go samochód… (przerwa na refleksję) Powołanie to nie jest, powiedzmy, osiem lat z życia jednostki. A w tej kwestii mamy przykład w literaturze. Jedyny “wróg ludu” Tomasz “przegrał” z lokalną społecznością. Jego brat, który jest burmistrzem, często mu pomagał finansowo, a w końcu załatwił mu dobrze płatną posadę lekarza w Zakładzie Hydropatycznym. Tomasz z zapałem wziął się do pracy i wkrótce dokonał straszliwego odkrycia: woda doprowadzana do uzdrowiska jest skażona, kuracjusze nie są leczeni, tylko podtruwani. Przygotował więc raport, który chce wysłać do gazet oraz członkom Zarządu. I zaczyna się… Z odkryć doktora nikt się nie cieszy. Władze miasta nie mają zamiaru przebudować sieci wodociągowej, bo po pierwsze wiązałoby się to z ogromnymi kosztami, po drugie trzeba by na kilka sezonów zamknąć uzdrowisko i mieszkańcy miasta nic by przez ten czas nie zarobili, po trzecie wreszcie jeśli rozeszłaby się wiadomość o skażonej wodzie, żaden kuracjusz nie chciałby już do nich przyjechać. Burmistrz, który od zawsze uważał swego brata za człowieka zaczepnego, nierozważnego, niepotrzebnie wypowiadającego się w dosadny sposób na różne drażliwe tematy, próbuje zmusić go do wycofania zarzutów. Biedny doktor oskarżany jest o chęć zniszczenia rodziny i mieszkańców miasta, a nawet nazwany wrogiem społeczeństwa.
Bardzo życiowa, gorzka i smutna historia jak ten świat niszczy dobrych ludzi, którzy chcą tylko dobra innych. Ktoś kto powinien zostać “przyjacielem ludu” dzięki manipulacji bliskich mu osób staje się jego wrogiem. Pomimo upływu lat niezwykle aktualne przesłanie. „Wróg ludu” to ciekawy, gorzki dramat o wciąż aktualnej tematyce, ukazujący m.in. konflikt pomiędzy dobrem społeczeństwa a dobrem rodziny oraz zachłanność ludzi na pieniądze. Prawie wszyscy bardziej cenią korzyści finansowe niż prawdę, a ludzie najszlachetniejsi, najuczciwsi, tacy właśnie jak Tomasz, nie tylko nie są lubiani i podziwiani, ale często uważa się ich za szkodników, za zakały społeczeństwa. Ibsen podkreśla, że aby zrobić coś dobrego, nie wystarczy mieć słuszność, potrzebne są jeszcze siła i spryt. Doktor takich cech nie ma. Wierzy naiwnie, że będzie umiał zmienić świat, ale wszyscy rozumieją, że to postać słaba, skazana na klęskę. Przykre to, ale takie jest życie.
Bohater zbiera wszystkich koło siebie i mówi: Widzicie, rzecz jest taka.Najsilniejszym człowiekiem na świecie jest ten, który stoi samotny…Najsilniejszym człowiekiem w świecie jest ten, kto jest zupełnie sam…
-(pewna dziewczyna ubrana jak służąca mówi) Nie zdążą ludzie wybrać wolność, właśnie tak zrozumiał jego wypadek Karol. A uprzedzające go istnienie podpowiedziało mu, żeby opowiedział się za priorytetem piękna człowieka ostatecznie. Powinienem czytać życie Biskupa Jerzego Matulewicza, również o kanadyjskich kopalniach czy życiu na Syberii. Ale ‘Jeszcze Polska nie umarła, póki my żyjemy’ – zaczerpnął powietrza narrator, aby kontynuować myśl- Jeśli zaś Polski braknie kiedyś. Co wtedy z nami…? Będziemy chodzić po śladach poprzednich pokoleń, i wiem że nie podziejemy się gdziekolwiek. Zostanie pokój, tożsamość i diament, jako wyrazy ostatniego piękna. Zostanie po nas łaska, która zaświeci nam nowym blaskiem. Trzeba wybrać nie piwnice za tło życia, czy nawet niebiański parter lub słodką a nowoczesną cukiernię. Bo nie tyle parteru trzeba, ile poddasza z gołębim sercem. Trzeba tam ujrzeć obserwatorium nieznanych gwiazd ludzkich. W tym stylu wyczuwać piękno ludzkiego gniewu. Ludzie muszą powstać…(obraz manifestacji robotniczej)
Kochani, nie przestaję wpatrywać się w niebo na nasz księżyc. Niektórzy mówią, że jest najlepiej strzeżoną tajemnicą. Widzicie, Jan Paweł idzie do końca za pięknem Jezusa, które się nie powtórzy nigdy. Posiadł talent ludzki, o czym zaświadczają jego fani na całym świecie…
O tragedii polskiego Księdza Jerzego, patrona ‘Solidarnosci’ powiedział: ‘tak musiało to się skończyć.’
-(znów narrator) Polskie przysłowie powiada: czym skorupka nasiąknie za młodu, tym na starość trąci. Jan Paweł w dzieciństwie zakochany był w zmartwychwstałej Polsce. Cud nad Wisłą (1920) i ks. Ignacy Skorupka, to była jedyna lekcja patriotyzmu dla niego…
Bywam po setki razy w polskiej Jokohamie. Warszawa zawsze wolna. Tam padły słynne słowa Jana Pawła: “Niech zstąpi Duch i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi. Adwent, czas w Świętym Kościele szczególnie wybrany, to jest doskonały czas na wzięcie razem tych spraw.
‘Nudzę się’ – zwierzył mi się ktoś ostatnio.
Może warto by spojrzeć na moje pokoje, które widać na przestrzał. Wydaje mi się, że wówczas cela Mehmeta Ali Agcy byłaby również słoneczna. Każdego dnia nie przestaję spoglądać na męską młodzież świata, która przemieszcza się po ludzkim globie samochodem, kolorowym cadillakiem, wyśpiewując pean na cześć serca podarowanego swej wybrance. Na zakrętach ich drogi pojawiają się świnie, małpy i osły. A poza tym jest wesoło…
Do rozświetlonego salonu na poddaszu wchodzi grupa przedsiębiorców. Zaczynają obradować nad planem podatków senatu amerykańskiego, czy rzeczywiście przyczyni się do tego, że “tysiące umrą”. W amerykańskim cięciu podatkowym ( ‘tax cut effect’) chodzi o zlikwidowanie nierówności. Ale czy na pewno o to tylko chodzi. Zabijamy, jak myślę, podatkami ubogich. W efekcie do parteru sprowadza się tych również..zresztą cała reszta, inni ludzie stracili pewności finansowe teraz. Nie są w stanie żyć suto z ich młodszego Ja. Ekonomia spada, rośnie zadłużenie, planowanie pracy nie ustabilizowane. Mamy kwestię wkładu budżetowego. Istnieje jakaś zapaść finansowa. Pojawia się problem zachowania rezerw, recesja, ukierunkowania wyników. Ludzie wydają więcej teraz, powiedzmy, na operację finansowe w wybranych firmach, jak przedtem. Spójrzmy na istniejącą sprzedaż domów, na to co jest amerykańskim wyjątkiem. Regulacje prawne. Różne Dywidendy- część zysku netto spółki kapitałowej przeznaczona dla jedynego wspólnika albo akcjonariusza lub do podziału pomiędzy wspólników bądź akcjonariuszy. Dla inwestora ważne jest, czy spółka wypłaca dywidendę regularnie oraz w jakiej wielkości. Inną sprawą pozostaje wzrost deficytu, wzrost wynagrodzenia. Jaka jest miara populacji. Rynek kramów i górnictwa. Zasłyszane słowa skrywają właśnie te zagadnienia.
-(narrator będąc na korytarzu zabiera głos)
A chrześcijanom trzeba kontemplować Jezusa, ten znak sprzeciwu. Bowiem Jezus jest zwycięzcą- choć na krzyżu! Trzeba kontemplować matkę Jezusa, która całe życie przeżywała z duszą przeszytą (boleścią, por. słowa Symeona).
Kiedy Jan Paweł został papieżem to zawsze coś mnie uderzyło nie raz w jego wypowiedzi… Od pięćdziesięciu lat stawiam sobie pytanie: w jakiej sytuacji ludzkiej będę najbardziej godny Boga? On właśnie, Bóg “ulitował się, przybliżył się do nas w swoim Synu i przywrócił nas wszystkich do godności dzieci Bożych”. Optymizm Jana Pawła niezawsze idzie w parze z rzeczywistością… Trzeba modlitwy wciąż za Kościół… Apokastaza – czy puste piekło będzie faktem? Czy zbawienie wszystkich stworzeń jest rzeczą pewną? Już Sobór Konstantynopolitański II w 553 roku podejmował ten problem. Katolicyzm odsłania przed nami nadzieję powszechnego zbawienia. Piekło to brak Boga. Pozostajemy otwarci na Boże zbawienie. Czy zatem potępienie realizowane dopiero w życiu pozagrobowym? Nie sądzę, Bóg “pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy”(1 Tym 2:4)
-(z obrad wychodzi Pani Posłanka i mówi do mikrofonu jakby czytała fragment życiorysu Jana Pawła) Jan Paweł miał matkę szczególną. Pewnego dnia Pani Emilia uczuła znajomy ból w piersiach. Zbliżał się jej koniec. Ponieważ całe życie przeżywała z duszą przeszytą, zaraz oddała młodego Karola Jezusowi na służbę. Jakkolwiek wciąż chodziła z Karolem, słyszała słowa, które mówili ludzie: ‘jaki będzie wielki’- ‘Ależ to nie jest Bóg!’- ‘Ten nie, nie jest prawdziwie wierzącym!’ Pani Emilia słyszała wszystko- wszystkie słowa przychylne i wrogie Karolowi. Była pierwszą uczennicą Nazaretańskiego Mistrza. I zbliżyła go jako matka do mądrości Boga. W tamtej chwili ona zrodziła również współczesny Kościół. Jest kobietą silną, odważną- kobietą, która była tam, żeby powiedzieć: ‘to jest mój Syn- nie wyrzekam się Go’… Jan Paweł tą atmosferą oddychał głęboko przez wiele lat. Związki codzienne uczyniły go szczęśliwym. Zrozumiał wcześnie:
po nas zostanie tylko łaska. Kto idzie za mną, przekazuje życie, powiedział Jezus. Bo sami z siebie nie damy życia. Jezusa droga polega właśnie na utożsamianiu się z nami (wł. immedesimarsi con noi). On pierwszy na nas spojrzał. I życie nabrało rumieńców. Zatem wystarczy wiedzieć gdzie wstaje świt. Być- ta postawa zawsze nas uprzedza…Spójrzmy raz jeszcze jak ślepota ludzi, a tych wierzących szczególnie, nie zna granic. O kolejnym nieboszczyku powiedzą: nie zdążył biedak. Ale Chrystus patrzy na nas miłosiernym spojrzeniem, również gdy uczy nas o naturze zła. Chrystus jest dobrym pasterzem, bo zna człowieka: każdego i wszystkich. Zna ich przez swoją jedyną wiedzę paschalną. Zna nas, ponieważ nas odkupił. Zna nas, ponieważ „zapłacił za nas”: jesteśmy wykupieni za ogromną cenę teraz. Zna nas znajomością i wiedzą bardziej „wewnętrzną”, z tą samą wiedzą, którą on, Syn, zna i obejmuje Ojca i w Ojcu obejmuje nieskończoną prawdę i miłość. I przez udział w tej prawdzie i miłości, czyni nowych nas, w sobie takich samych, synów Jego przedwiecznego Ojca; ‘uzyskuje’ raz na zawsze zbawienie człowieka: każdego człowieka i wszystkiego, tych, których nikt nie wyrwie z jego ręki. Rzeczywiście, kto mógłby mu ich odebrać? Kościół ogłasza nam paschalną pewność odkupienia. Pewność zbawienia. Jan Paweł mówił wręcz o powszechnym zbawieniu- Bóg w Jezusie do końca nas umiłował! Nie tyle abyśmy byli jedno- ale bo do końca nas umiłował. Pozostajemy zatem wezwani do największej nadziei… Jak przełożyć te słowa na fakty naszego życia.
Jakkolwiek nikt nie umiera w samym środku piątego aktu, to jednak niewyśpiewane pieśni są zawsze najpiękniejsze. Być poetą znaczy być swoim własnym sędzią. Kiedy jest się na proszonym obiedzie, to trzeba zapracować na deser. Miłość nie potępia – miłość oczyszcza i dźwiga. Kochaj, żeby żyć, i żyj, żeby kochać. Ten moim zdaniem największą ma słuszność, kto zawarł przymierze z przyszłością. Tworzyć znaczy: sąd odbywać nad swą własną duszą (zbliżenie narratora do kamery). Pisać to znaczy odbywać sąd nad sobą samym. Jan Paweł papież artystą pióra i słowa. Świat bez sztu­ki na­raża się na to, że będzie światem zam­kniętym na miłość, odwieczną pieśń o miłości wyśpiewywał do końca. Kochany bracie, I ty zawsze jasną miej twarz, zawsze wiedz czego chcesz.(fin)

Leave a comment