Wielkanoc

Stanisław Barszczak, Miłość wielkanocnego poranka–

Księga proroka Jonasza uczy poucza mnie, że miłość Boga od ludzkiej miłości większa jest. Ja jednak uczę się tej ostatniej bynajmniej zawsze nowej, szczególnie w Święta, gdy towarzyszy jej jedyna pieśń liryczna… Bo ona w wielkanocny poranek ukazuje się mi w pełni…A zatem. Kto mi tuż przed snem nucił bajki baj baj… I kto przybiegał z bzem, kiedy maił się maj. Kto wybaczał mi każdą złość, każdy błąd – gdy kryłem w domu najmniejszy kąt. Co wieczór obraz ten wciąż do snu mnie kołysze: Kapłan w zakrystii, Ciocia młoda jak maj i mama wśród bzów… W niedzielę u mamusi był ksiądz! Cudownych świątecznych przyjaciół mam, cudownych świątecznych przyjaciół mam! Odkryli mi każdą z dróg, po której mam iść. Mam cudownych świątecznych przyjaciół, bo przyjaciółmi moimi są. W porę rzekli mi, dalej idź drogą swą… Sam idę już bez twarzy z dziecinnych lat. Ale po drogach mych: za mną będą biec, i mnie strzec- myśli ich. I choc zastygł czas pod fotografii szkłem, ja jednak patrzę na nich nie raz i jedno wiem! Cudownych świątecznych przyjaciół mam, cudownych świątecznych przyjaciół  mam! Odkryli mi każdą z dróg, po której mam iść. Mam cudownych świątecznych przyjaciół, bo przyjaciółmi moimi są. W porę rzekli mi dalej idź droga swą…I nawet gdy ludzie stwierdzą wnet: ona ukochaną, on zapomniany… Gdy nie zostanie po mnie nic, oprócz pożółkłych fotografii- to jednak wiedz: błękitny przywita mnie świt, właśnie tam- w miejscu, co nie ma go na mapie. A kiedy sypną na mnie piach, gdy mnie przykryją deski spróchniale – to pójdę tam gdzie wiedzie szlak… Na połoniny niebieskie podwiezie mnie wóz błękitny, ciągnięty przez błękitne konie; przez świat błękitny będzie wiózł, aż “zaniebieszczy” w dali błonie, od zmartwień wolny i od trosk… Pójdę wygrzewać się na trawie, a czasem gdy mi przyjdzie chęć, z góry na ziemię “się pogapię,” popatrzę jak wśród smukłych malw mądrość w przedwieczornej ciszy kona, i tylko czasem bedzie mi żal, ze trawa u Was tak zielona… Są dwa światy i jedno slońce, które u nas słabiej coś grzeje. Ty masz pewnie duże pieniądze, ja mam nadzieję…Widzisz teraz, dom był zawsze pełen gości… Ja  – miłość ze szkolnych lat- choć został po niej w książce tylko kwiat… Ale spotkamy się znów. Widzisz, mam obraz przed oczami znow: widzę pociąg w oddali, a ty ocierasz lzy.  Ale wiedz, że wrócę… rok nie jest wiekiem… jak trudno być bez ciebie, ty jesteś moim życiem… Miłość, moja miłość, jakie wspomnienia… Wiedz, że wrócę. Kocham cię, tak jak czas…myśl o mnie zawsze: wiedz, ze choc czas szybko mija, spotkamy się znów. Zrobię wszystko co w mojej mocy… Nasze szepty poranne, śpiących miłośników nocy, walczą jak grzmoty- patrząc mi w oczy wciąż… Ale ja trzymam się ciała twego, czuje każdy jego ruch, twój głos jest ciepły i delikatny. Z nami nasza miłość, której nie umknąłem… Więc jestem twoim stróżem, i ty jesteś moją panią- za każdym razem, kiedy sięgasz “po mnie…” Wiedz, uczynię dla naszej miłości wszystko co w mojej mocy…Jakkolwiek na tej drodze może się  zdarzyć innego coś, wyda się nawet czasem, że jestem daleko – nie zastanawiam się jednak nigdy gdzie jestem, bo jestem zawsze u ciebie…Czasami jestem przerażony, iż szukamy czegoś, gdzie nigdy nie byłem. Ale jestem gotowy uczyć się “siły miłości” nieustannie od nowa… Dźwięk twojego serca bije; nagle stało się jasne, to właśnie uczucie, że nie mogę kontynuować już tamtych najjasniejszych, świetlistych lat… Ujrzałem krzyż jasny i świetliscie piękny. Tak więc czasami jeszcze jestem przerażony, iz szukamy czegoś, gdzie nigdy nie byłem. Ale to wiedz, jestem gotowy uczyć się “siły miłości” nieustannie od nowa. (niektóre formuły miłości zaczerpnięte z wspolczesnych lirycznych pieśni, podkr. autora tekst)

 

Leave a comment