Otwarci na dar Boga

Stanisław Barszczak, Coraggio-odwagi!
Pan jest zawsze blisko nas. Chciejmy spotkać go. Trzeba spotkać Boga- ale to jest dar Boga: widzieć, słyszeć! A gdzie możemy spotkać Boga? Właśnie w słowie Jezusa, w Kościele, który nie jest teatrem, lecz miejscem świętym. Otwórzmy się jeszcze raz na adorowanie Boga w naszych świątyniach. Mamy być świadkami autentycznymi Boga. Pascal, wielki, genialny napisał: spotkałem go, gdybym go nie spotkał, to bym go nie znalazł, gdybym go nie znalazł, to bym go nie spotkał… Z pokorną odwagą, z stałą wiarą mamy zacząć modlić się. Daj mi odwagę Panie modlić się nawet cierpiąc, a przy tym ofiarując się bliźnim… Aniele Boży zachowaj od złego… Mamy otworzyć się na dar Boga w pełni… Co powiedział Jan w Ewangelii: oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata. Wiara to nie najwspanialsza autostrada czy spektakularny szlak dla piechurów (wł. la strada), ale to słowo Boga, które trzeba usłyszeć i o nim zaświadczyć życiem. Mamy tym samym uświadomić sobie stałą obecność Boga w nas. W tej erze trzeba widzieć jaśniej i lepiej codzienność człowieczą. A przed nami problemy współczesne. Zatem mamy taki problem: zatrzymać ludzi w ich kraju, żeby tu pracowali, czy też nie? Po co mają zasiedlać północ Kanady itp. Wydaje się, że nie ma migrantów ekonomicznych, a to co teraz czy ostatnio przeżywała Europa, jedyną wędrówkę ludów, to wstrętne (fr. abominable). Syryjczycy, Libijczycy w Europie ojczyzn. Zauważmy tutaj, Polonia za granicą jako wspólnota godnie zachowuje związki z krajem rodzinnym. To ważne, ale są owszem ludzie z całego świata, którzy potrzebują pomocy! A tutaj w tej materii niezbędna praca praw, “mała inteligencja…” Jeszcze nie jestem instrumentalizowany przez populistyczną prawicę, zachowuję godność współ-Polaka. Zauważam jednak, że istnieje w tej erze olbrzymia odpowiedzialność odnośnie porządków w świecie, harmonia w kwestii ratowania pokoju na świecie, odpowiedzialność uporządkowania świata (fr.responsabilite des ordres du monde), ale nie odpowiedzialność następnej a tym bardziej mojej generacji… Jak może wspomniałem modlitwa, to coś może dziwnego (ang. strange), ale przede wszystkim to jest adoracja! Święty proboszcz z Ars mówił: ja patrzę na niego, a on patrzy na mnie! Muszę nieść głos Jezusa, muszę nieść Dobrą Nowinę. Jak mamy to zapisane w Ewangelii: wszyscy Cię szukają! A Jezus wyrzucał demony. Nasze świadectwo istotne dla świata… Mam przed sobą wywiad pisarza z Markiem Ostrowskim:-W PRL fascynacja zakazanym Orwellem była czymś naturalnym, a w Algierii… Boualem Sansal: – Odkryłem Orwella jako młody człowiek, tuż po uzyskaniu przez nasz kraj niepodległości. Wywarł na mnie ogromne wrażenie, ale wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy, że żyjemy w dyktaturze, tak upajaliśmy się wolnością. Aż do dnia, kiedy płk Bumedien dokonał zamachu stanu. Władzę przejęli wojskowi, życie kulturalne i społeczne zanikło. Słyszeliśmy w kółko przemówienia o gospodarce, w polityce wciąż przewijało się hasło „imperializm”. I tak aż do 1988 r., czyli do algierskiej wiosny. Ludzie domagali się – chyba do końca nie wiedząc, co to znaczy – demokracji, wolności i poprawy poziomu życia. Uchylono wówczas furtkę islamizmowi. Byliśmy socjalistami obojętnymi na sprawy religii. Tymczasem, zaczęły wyrastać meczety, dziewczęta założyły chusty, mężczyźni zapuścili brody… Społeczeństwo się zmieniło i było już za późno. W czasach socjalizmu żarliwość religijna była znacznie mniej widoczna? Na wsiach religia była zawsze silnie zakorzeniona, a średnia wieku dość wysoka. W miastach 80 proc. ludności to osoby poniżej 30. roku życia. Mimo że bardzo obecna w rodzinie, religia była dla nich czymś odległym. Następcy płk. Bumediena, socjalisty i niemal ateisty, nie byli religijni. Jeden wręcz lubił korzystać z uroków życia, ale pod wpływem żony, żarliwej salafitki, wpuścił do kraju różnych charyzmatycznych kaznodziejów… Boualem Sansal bynajmniej nie chwali religii, za to widzi niebezpieczeństwo dla współczesnych społeczeństw. W krajach muzułmańskich wysiłek, by wyjść z zaczarowanego świata religii, osłabł. Nie wykorzystaliśmy dekolonizacji, nie wykorzystaliśmy nawet arabskiej wiosny – mówi Boualem Sansal, Algierczyk, którego powieść “2084. Koniec świata” – książka pod tym tytułem właśnie wyszła w Polsce. Na świecie istnieje tylko jedno państwo, Abistan, od imienia jego władcy Abiego. Abi rządzi w imieniu potężnego boga Yolaha. W tym państwie wyjątkowym kultem otacza się rok 2084, ale nikt już dokładnie nie wie, co się wtedy wydarzyło. Może wtedy urodził się Abi? A może to data ostatecznego zwycięstwa nad niewiernymi? Całą wiedzę o świecie mieszkańcy Abistanu czerpią ze świętej księgi Gkabulu, która zawiera takie m.in. prawdy: „Nie jest dana człowiekowi wiedza o tym, czym jest Zło, a czym jest Dobro, ma on wiedzieć, że Yolah i Abi działają dla jego szczęścia”. W odizolowanym sanatorium przebywa Ati, który pewnego dnia zaczyna mieć wątpliwości… Istnieje groźba islamizmu w Europie. Chyba to problem planetarny. W wywiadzie Boualem Sansal mówi, że w 2084 roku Francja będzie islamistyczna. Tragedia narodowa. Abistan ostał się jako jedno państwo w świecie! Nie ma praw w tym kraju, sytuacja -pożal się Boże,(fr. miserable). “Zdaję sobie sprawę, że w dniu mojej śmierci, zostanę wydobyty z niepamięci i będę chwalony przez rząd Algierii. Nasz rząd jest bardzo dziwny. Schizofreniczny. Spójrzcie, co ratuje Emira Abdelkadera: kombatant, który buntuje się przeciwko kolonizacji, na jego koniu, z jego mieczem, natomiast nic w jego życiu począwszy z przekazaniem go Francuzom,” powiedział słynny Algierczyk. Gdy patrzę na wschód Europy, na nasze lęki Polaków, bywam za każdym razem szokowany… W totalitaryzmie nie można uwolnić człowieka. . Przy powszechnym totalitaryzmie powstaje problem kompleksywności, tj. złożoności problemowej. Jaka jest moja walka przeciw islamizmowi. Pocieszam się, naprzeciw mnie para wierzących Europejczyków. Bóg to my. Bóg zapłać.

Leave a comment