Stanisław Barszczak, Krytyka współczesnej komunikacji u Alisdaire’a MacIntyre’a (cz.II)
- Wypowiedzi Alisdaire’a MacIntyre’a o cnotliwym życiu
Młodość jest szczęśliwa, ponieważ ma zdolność widzieć piękno. Każdy kto zachowuje zdolność widzenia piękna nigdy się nie starzeje. A moja dusza jest jak drogocenny fortepian- zamknęli go, a klucz zgubili. Wyrąbujecie las, który jeszcze stoi. Jak szaleńcy gubicie człowieka i wkrótce dzięki Wam na ziemi nie będzie ani wierności, ani czystości, ani ofiarności… Nie żal wam ani lasów, ani ptaków, ani kobiet, ani nawet siebie nawzajem. Trzeba przestać zachwycać się sobą. Kto wie, co to znaczy umrzeć? „Może człowiek posiada sto zmysłów, ze śmiercią traci tylko pięć znanych nam, reszta zaś- czyli dziewięćdziesiąt pięć- pozostaje żywa.”(A. Czechow, Wiśniowy sad) Jakkolwiek urządzam sam już dom z kwiatami, z mnóstwem światła, to moje życie już na czysto. Czy kocham śmierć i w sobie zwykłego człowieka. Z pewnością, ale trudno nam dyskutować, bo się znamy. Więc jeszcze chwytam szczęście całe od razu, wymieniam odczuwania jakieś głębsze i decyduję za się sam, spełniam obowiązek mój z porządnymi ludźmi. A w mej relacji nie ma śladu dramatyzmu z powodu wyboru takiej drogi. Wybrałem Polskę, więc jestem tutejszy. A w Polsce ciągle rację ma silny. Ale pocieszam się stwierdzeniem Prezydenta D. Tuska: „droga ludzi wolnych nigdy się nie kończy… Dobro nigdy nie może być bezbronne, a zło nigdy nie może być bezkarne… Państwo to ludzie, a ojczyzna to ich marzenia.”
Człowiek Antona Czechowa żył w futerale, obawiający się zmian. Żyjemy mirażami tylko, mało jest porządnych i uczciwych ludzi. Każdy człowiek ukrywa coś w sobie. Ludziom musisz dawać ludzi, a nie siebie samego. Pojawia się świadomość winy. Wcześnie zostałem impotentem, powiedział ktoś, bo mało i leniwie przyjmowałem świat. Obwieszczam czystość, a ani razu nie spałem z kobietą. Może dlatego nie ma już parowców i maszyn na parę. Ale teraz jestem na śladach Sprawiedliwego. Miłość- Czechow pisał- to albo pozostałość po czymś, co kiedyś było wielkie, albo cząstka tego, co kiedyś rozwinie się w coś wielkiego, ale w obecnej swej postaci nie daje nam zadowolenia, daje znacznie mniej niż się oczekuje. To na codzienne melancholie piszę wam. Zresztą Lew A. Tołstoj po obejrzeniu Mewy w teatrze moskiewskim zawyrokował o Czechowie: i tak gorszy od Szekspira.
Koncepcja granic była rozszerzana w przeszłości. To nie po mojej myśli. Bo moje morze jeszcze nigdy nie było zagrodzone czarną ławą chmur. Moje niebo- bez żadnej chmurki, zawsze było dobrotliwym bezmiarem nieskalanego świata… Siła wypływa ze słabości innych, to zauważył papież Franciszek, a ja muszę przeciwstawić prawdzie własną, pierwotną siłę. Zauważmy tutaj, jak potężna była dusza w Kurtzu, postaci z „Jądra Ciemności” Józefa Conrada. Los „miesza” bardzo w życiu jednostek. Postępujemy bynajmniej nie według naszych możliwości, kierowani jesteśmy ambicjami innych.
Alasdair MacIntyre jest historykiem idei, etyk i filozof pochodzenia szkockiego. Twórca jednej z odmian komunitaryzmu. Główne dzieło MacIntyre “Dziedzictwo cnoty” daje początek nowemu sposobowi myślenia w etyce, a raczej stanowi próbę odnowienia Arystotelesowskiej filozofii moralnej. Pojawienie się tej książki wywołało burzliwą dyskusję nad zaproponowanymi w niej koncepcjami, która trwa do dziś. MacIntyre w swojej pracy przeciwstawia filozofii postmodernizmu tradycjonalistyczny antymodernizm. Kwestionuje on sposoby myślenia wywodzące się z dominującej w naszej epoce kultury filozoficznej oświecenia. Poglądy MacIntyre są inspirowane marksistowską krytyką liberalizmu oraz zespołem wartości moralnych intelektualnych konstytuujących chrześcijaństwo w swej katolickiej odmianie. Interpretacja tradycji i analiza myśli Stagiryty prowadzą jednak MacIntyre’a do wniosków konstruktywnych. Podejmuje on próbę odbudowy etyki przez powrót do zapomnianej kategorii cnoty, na przekór temu, co nazywa współczesną wizją świata – weberowską czy raczej postnietzscheańską – opartą na pojęciu woli. Szuka sposobu pogodzenia etyki i moralności (teorii i praktyki), przezwyciężenia kryzysu moralności, relatywizmu etycznego będącego zwiastunem nihilizmu.
W tym eseju omawiam tylko Maintyreowskie pojęcie cnoty. Cnota jest trwałą sprawnością moralną osoby, dzięki której przestrzeganie zasad moralnych staje się łatwe. Osoba jest w tym pewna – nawet wobec okoliczności niesprzyjających. Bycie kimś prawym, wiernym dobru moralnemu sprawia człowiekowi, który posiadł cnoty, wewnętrzną przyjemność.
Alisdair MacIntyre zauważył, ze zgodnie z pojmowaniem moralności w naszej kulturze osąd moralny ma charakter obiektywny. Jest to sąd właściwy dla każdej obdarzonej rozumem osoby, niezależnie od jej interesów, uczuć i pozycji społecznej. Działać moralnie znaczy działać zgodnie z takim bezosobowym sądem. Tak więc, aby ktoś mógł myśleć i działać moralnie, musi oderwać się od całego swojego społecznego partykularyzmu i stronniczości. Od razu staje się tutaj widoczny potencjalny konflikt między tak rozumianą moralnością a sprawiedliwością.
Czynię tutaj większy przeskok myślowy. Powiem tylko: nie mamy żadnej pewności w decyzji- ale mamy motywy, powiedzmy przesłanki do kontynuowania sprawiedliwej moralności, które nierzadko jawi się nam jako nowe prawo siły (Schwerkraft). Człowiek został stworzony, by wątpić w siebie, ale nie w prawdę ; ten porządek rzeczy został dziś postawiony na głowie. Człowiek domaga się uznania… własnego ja, wątpi natomiast w tę część, w którą wątpić nie powinien czyli w Boski Rozum. Prawdziwi wrogowie Anglii byli zawsze wrogami Polski, lecz Polska ucierpiała dużo mocniej w tej samej bitwie, z tego prostego powodu, że przypadkiem leży na wschodzie, na samej linii frontu. Ludzie odpowiadają nie na to, co ty mówisz, ale na to co ty masz na myśli, albo oni, Gilbert Chesterton raz powiedział.
Pokonanie konfliktu tradycji (w aspekcie rysujących się w tym eseju problemów) polegać będzie na zdobyciu pewności, że naturalne prawo odkrywamy nie tylko jako pierwsze przedmioty badania praktycznego, osiągając jakąś tam wiedzę moralną, ale jako presupozycję, czyli jako prawdziwy sąd odnośnie tego powszechnego zarazem skutecznego badania (Whose justoce, which rationality, s. 180) U Akwinaty istotna jest relacja do prawa Bożego. W tym miejscu zauważmy tylko, że poszczególny akt nieposłuszeństwa jest konsekwencją zarówno korupcji rozumu z racji na siłę jakiejś pasji, jak i złego habitu czy też jakiejś niezdyscyplinowanej naturalnej tendencji.
Ale człowiek przychodzi na ten świat z krwawiącą raną. Pewnego dnia zaczyna zdążać przed siebie. I ja tak poznałem świat. W Bangkoku jestem kolosem, pojawia się problem mentalności, tak mnie widzą. A przecież nie robię żadnej kariery. Co więcej tracę , transcenduję moją hierarchiczną pozycję. Świat jawi się jako obraz nieszczęścia. W związku z tym pojęcie dorosłości należałoby rozszerzyć. Pędzimy w tej epoce przez lasy. Świat jest zły i jeszcze to mu się ułatwia. Osobiście podjąłem więc w życiu ekspedycję w kierunku prawdy. Jako filozof jestem przekonany, że nie ma sądu ostatecznego, a tylko sąd doraźny, mówimy o sądzie ostatecznym jedynie z uwagi na nasze pojęcie czasu. Dzisiaj budulcem dla konstrukcji konia trojańskiego powinien być kamień. Tylko umarli śpią głęboko. Człowiek poznaje siebie, już po twarzy lokaja u drzwi, który mówi: więcej Pan wskóra przed tym pomalowanym płótnem jak przed sądem. Ale każdy musi byś siekierą dla zimnego morza wewnątrz nas. Należałoby mieć uczucie, że się jest spętanym, a równocześnie inne uczucie, że lepiej było gdy okowy zostały zdjęte… Praca Tomasza z Akwinu była nieskończona za jego życia. Czytelnicy Akwinaty muszą się liczyć z indywidualnością jego celu… Ale to nie znaczy- gwałcić zasady racjonalnego wyboru (J. Rawls). Chciałbym więc podporządkowywać czy nawet układać w jeden porządek nasz socjalny świat współczesny.
A należałoby mocno tutaj powiedzieć: nie istnieje sprawiedliwość, to potwierdza nasze choćby słowo rzucane na wiatr w parku, ono nie jest całe (niem. all)… Tak więc wydaje się, że nie rozumiemy się nigdy. Zaczynam tedy pisać o wielkich współczesnych. Jedynie uciekając od świata, można się nim cieszyć. Zauważmy tutaj, i kobiety i niewolnicy byli wyzwoleni w dżungli, nie mieli obywatelstwa w przeszłości. A teraz cieszą się pełnoprawnym obywatelstwem w cywilizacji narodów, jakby przynależą do jednego Państwa Bożego. Przywołajmy świętego Augustyna, z zarysowanego przez niego Państwa Bożego nikt nie jest wyłączony…wielki doktor kościoła Zachodniego prześlicznie ukazuje przeznaczenie duszy do życia wiecznego z Bogiem. W 2000 roku napisałem esej pt. Wieczyste wieczory woli… Czystość serca jest chcieć jednej rzeczy (S.Kierkegaard) Akwinata przedstawia teologiczną konstrukcję jako systemat (ultimate unity of God). Potrzebny rzadki dar empatii. Pojęcia prawdy i realności są definiowane wewnętrznie, zależnie od naszego schematu pojęć i wierzeń. Sukces teorii ludzkiego rozwoju od Akwinaty polega na zaistnieniu możliwości, oto ludzkie byty mogą rozwijać się nie tylko w jeden sposób. Odtąd postępujemy, jeśli tak można powiedzieć, na różnych drogach. Konsekwentnie Alisdaire MacIntyre zachęca do adekwatnej moralnej edukacji (tamże s. 180). W moralnej niedojrzałości, szkocki myśliciel twierdzi, tym bardziej potrzebujemy przyjaciół.
- Wypowiedzi Kościoła na temat miłości bliźniego
W etyce chrześcijańskiej cnotą nazywana jest trwała zdolność do czynienia dobra etycznego, które określone jest przez prawo naturalne, Dekalog i przesłanie ewangeliczne Kazania na górze. Cnoty ludzkie to trwałe dyspozycje umysłu i woli:regulują nasze czyny; porządkują nasze uczucia; kierują naszym postępowaniem zgodnie z rozumem i wiarą. „Cnoty ludzkie są trwałymi postawami, stałymi dyspozycjami, habitualnymi przymiotami umysłu i woli, które regulują nasze czyny, porządkują nasze uczucia i kierują naszym postepowaniem zgodnie z rozumem i wiara. Zapewniają one łatwość, pewność i radość w prowadzeniu życia moralnie dobrego. Człowiek cnotliwy to ten, który dobrowolnie czyni dobro. Cnoty moralne zdobywa się wysiłkami człowieka.”(KKK 1804) Chrześcijańska teologia moralna dzieli cnoty na nadprzyrodzone i przyrodzone. Cnoty nadprzyrodzonego pochodzenia są wzbudzane w chrześcijaninie przez łaskę. Są nimi trzy cnoty teologalne. Cnoty naturalnego pochodzenia, to cnoty kardynalne oraz cnoty pochodzące od nich, tradycyjnie zwane ich córkami. Wyróżnia się także zdolności moralne chrześcijanina, które ocenia się jako przekraczające normalną sprawność moralną osoby wierzącej, cnoty te są nazwane heroicznymi.
Jesteś wolny, a więc straciłeś, znów podejmuję moje rozmyślania nad sprawiedliwością, gdy tylko człowiek staje się w czymś mistrzem, winien zostać uczniem w czymś innym. Ktoś chytrze zauważył: istnieje cel, ale nie ma drogi. To, co nazywamy drogą, jest wahaniem…Na progu nowego roku pojechałem po raz drugi do Maroka, bo mam świadomość tego, ilu samotnościom pozwoliłem uciec, ile straciłem marzeń, które zaszły mi drogę. Przybyłem na plecach pająka z dalekiej Polski i reprezentuję hotel pod Zielonym Krzyżem. Wybieram jeszcze j „mroczne” zakątki ziemi na moje podróże. W Takat, na południe od Agadiru, zaszedłem do morza, Ocean Atlantycki widziałem jak na dłoni… te łódki w oddali czyżby to moje szaleństwo, pytałem się. Gdy stykam się z kłamstwem czuję się fatalnie, to gdzieś Józef Conrad zauważył celnie i trafnie.
Na co mogę mieć nadzieję? Mogę tylko odpowiedzieć na pytanie: co mogę zrobić? Jeśli pierwej odpowiem na pytanie: jakiej historii dziejów jestem częścią? Częścią jakiej historii, jakiego wydarzenia ja jestem? W tym przypadku co w mym życiu społecznym rozwinie się w coś pięknego? Istnieją dwa grzechy główne, z których wywodzą się wszystkie inne: niecierpliwość i opieszałość. Przez niecierpliwość ludzie zostali wypędzeni z raju, przez opieszałość tam nie powracają. Współczesny myśliciel szkocki stwierdza, że chodzi tutaj o historię piękną. Jak historia będzie piękna, to i ja będę piękny. Jego koncepcja cnót odpowiada na pytanie: czym więcej i czym jeszcze jest dobre życie dla człowieka?(ang. of what story or stories do I find myself a part) Myśliciel odpowiada: dobre życie jest życiem spędzonym w poszukiwaniu dobrego życia dla człowieka, a cnoty koniecznie dla tej przygody są tymi naszymi zainteresowaniami, które uzdalniają nas do tego, by zrozumieć co bardziej i co jeszcze sprzyja dobremu życiu człowieka. W tej koncepcji tworzenia dobrego życia przedstawiamy ostatecznie nawet te prawdy, dla których żadna racja już nie może być dana. Każdy czyn jest portatorem, zarazem wyrazicielem teorii wierzeń i przekonań.
Nowoczesne społeczeństwo jest istotnie często, przynajmniej na pierwszy wzgląd tylko zbiorem zapożyczeń obcości, każdy podąża za jego własnymi interesami przy minimalnych wysiłkach tworzenia czegoś nowego. Wszelkie wierzenia i wszystkie przewidywania są równie nieracjonalne. Nowa polityka jest obywatelską wojną prowadzoną przy pomocy „innych” środków (por. ang. other means). W tej sytuacji cnoty MacIntyre’a są tymi dyspozycjami, które nie tylko uzdalniają do działania w konkretnych przypadkach, ale pozwalają jakby wyczuwać partykularne drogi rozwiązań. O Anglikach, również o Szkotach, mówi się, że mają skłonność taką czy inną… Działać cnotliwie to nie tak, jak Kant później myślał, znaczy działać przeciw skłonności, czy jakiejś inklinacji. Ale to znaczy: działać „przez” skłonności, w oparciu o skłonności ukształtowanej przez kultywację, kultywowanie, pielęgnowanie cnót, to jest na bazie skłonności do posiadania umiejętności kształtowania cnót. Jak kształtować cnoty? Przez wierność małym obowiązkom. Nie chodzi bynajmniej o kontynuowanie Imperium Rzymskiego i utrzymanie Chrześcijaństwa, ale o budowanie małych wspólnot. Mamy tutaj na uwadze konstrukcję nowych form wspólnoty, wewnątrz których moralne życie mogłoby być utrzymane, tak żeby moralność i obywatelskość mogły przeżyć w rozpoczętym stuleciu barbarzyństwa i ciemnoty. Chodzi teraz o partykularną obecnie a socjalną moralność. Inaczej moralność nie będzie ukształtowana nigdzie.
Tradycja cnót przetrwała horrory stuleci, to jest nadzieja na piękne lokalne formy wspólnoty. Myśliciel z Szkocji twierdzi: barbarzyńcy rządzą nami już od jakiegoś czasu. A odnośnie prawdy nie chodzi mi o psychologiczną skuteczność. Posiadamy simulakrę moralności, ale straciliśmy nasze rozumienie teoretycznej i praktycznej moralności (por. ang. comprehension) . Podaję wam bezczasowo konieczne charakterystyki moralnych sądów. Ale trzeba Brytyjczyków zaatakować, żeby nie czuli się dobrze w swej skórze, w ten sposób sparafrazowałbym wypowiedź Al. MacItyre’a. Tylko przez atak, to jest partycypację w racjonalnej i praktycznej wspólnocie stajemy się racjonalni. Czekamy nie na Godota, ale na innego niewątpliwie bardzo różnego świętego Benedykta, odmiennego świętego Franciszka. Ale oto indywidua odziedziczyły partykularną przestrzeń społecznej przyjaźni, by iść w kierunku podarowanego końca. Zatem czyńmy progres. Ale nie chodzi o profesjonalizację czy też specjalizację wspólnot.
Franciszek krytykuje bynajmniej Arystotelesa… Podczas snu jest się we władzy niewiarygodnego. Jest prawdą, że Arystoteles nie znajduje pośród cnót miejsca dla pokory i caritas, wręcz dla kobiety…, w jego tekstach jest natomiast psychologia rozumu, pasji, uczuć. Stagiryta nauczał bynajmniej: nie ma sprawiedliwości dla nienarodzonych. W tym kontekście Augustyn jawi się jako piewca woli- tylko przez zmianę woli (ang. redirection of the will), możemy coś osiągnąć. W podsumowaniu tych kilku zdań zauważam potrzebę rozwijania idei, jedynych uczuć, bo już od wojny trzydziestoletniej używa się obiegowych zwrotów takich jak: „kocha się,” „pożąda się,” „zasmuca się człowiek,”
Podczas moich wojaży pewnego dnia jechałem z Panem Posłem ze Śląska. Rozmawialiśmy o tym, że moja podróż „idzie coraz dalej,” otwiera się już na większe straty… Bo można podróżować na przykład -z perspektywy śmierci. Pojawiają się wciąż nowe koncepcje podróżowania (niem. der ewige Reisende). Koncentrowałem się na moim obrazie kapłana, którego jednak nie kontroluję, a który chciałbym uczynić lepszym. W tym kontekście powiedziałbym, że do Rzymu odbywam podróż zawsze z perspektywą spotkania z przyjaciółmi z sprzed laty. Tam bez ograniczeń zawsze stosowałem prawo łaski. Czasami niebo zsyła na przyjaźń. Żyję w oparciu o honorarium, które otrzymują moje teksty, bynajmniej kiedy czynię jeden krok naprzód, to idę dwa kroki zaraz do tyłu. To jest mój taniec obecny.
Nie istnieje żaden Bóg w kraju, gdzie ludzie nie pomagają sobie! Oto Kościół zinstytucjonalizowany narzucił sprawiedliwość na świat. Niech Bóg nas broni poświęcać teraźniejszość przyszłości- najgorsza prawda nie jest taka straszna jak niepewność. W tym miejscu powiedziałbym za tymi, którzy to mówili przede mną: schudłem, zbrzydłem, zestarzałem się i nic, nic, żadnego zadowolenia, a czas płynie i wciąż się wydaje, że odchodzę coraz dalej, w jakąś otchłań. Czy to nie rozpacz mnie ogarnia, nie rozumiem, jakim cudem jeszcze żyję. O, gdzie to wszystko, gdzie się podziały te lata, gdyby byłem młody, wesoły, mądry, gdy marzyłem i myślałem tak subtelnie, gdy teraźniejszość i przyszłość moja opromienione były nadzieją? Dlaczego my, ledwo zacząwszy żyć, od razu stajemy się nudni, bezbarwni, nieciekawi, opieszali, obojętni, bezużyteczni, nieszczęśliwi? Należałoby wiedzieć po co się żyje. A moja rola to epizod… Tutaj tylko jedzą, piją, śpią, potem umierają. Już kocham- ale już też nikt nic nie wie. Poeta napisał: „Nie cierpię dwunogich bogów zwłaszcza gdy się ich wymyśla.” A mnie się wymyśliło w dobie teraźniejszej kilku detektywów, powiedziałby ktoś. Był już Quasimodo zawsze- bo jesteśmy przekonani, że pasuje do nas tylko bardzo piękna kobieta.
Niech kapitał nie kieruje wyborami człowieka, a chciwość rządzi całym systemem społecznym i gospodarczym. Przyjąć z miłością świat, oto nasze zadanie na jutro. Ideologia wspiera absolutną autonomię stosunków. I odbiera prawo do ich kontroli przez rządy. To nowa tyrania. Kierujemy się w życiu obowiązkami, ale przykazanie, które odsłania Jezus jest jeszcze silniejszym obowiązkiem. Poeta mówił: „Chrystus to przepaść pełna światła… Ten, kto w nią spojrzy, musi się w nią rzucić.” Papież zamyślił pokazywać się nam najwięcej z tyłu, z domu świętej Marty. A przecież Kościół jest matką, jak sam mówi, więc musi być wszędzie. „Kościół jest płodny i musi takim być.” Otwórzcie nowe przestrzenie dla Boga. Pokładajcie ufność w Chrystusie. Papież każe nam jakkolwiek według wartości, to każe nam myśleć. Proszę, aby kościół „uklęknął przed obliczem Boga i błagał o przebaczenie za dawne i obecne grzechy swoich dzieci,” powiedział Jan Paweł II. Chodzi o przebaczenie win, Papież Franciszek przeprasza nadto za zbrodnie przeciwko ludności tubylczej.
Papież odsłania geniusz kobiecy. Jeszcze jako kardynał papież Bergolio mówił: „Brońcie nienarodzonych przed aborcją, nawet jeśli będą was prześladować, oczerniać, zastawiać na was pułapki, ciągać was po sądach, czy zabijać was. Żadne dziecko nie powinno być pozbawione prawa do urodzenia, prawa do wykarmienia i posłania do szkoły.” Ale Papież nie broni ich teraz. Odmawia mi prawa do integralnego rozwoju. W tej epoce dziejów czyżby Papież Bergolio jeszcze nie spotkał Boga. A osobiście mówię to w określonym kontekście dziejów i czasu, do maluczkich we wcieleniu chrześcijańskich, za nich nawet. A Papież mi wtórował: „Bądźcie opiekunami stworzenia,” mówił na inaugurację pontyfikatu. Papież pełen marzeń, ale bez szans na rozwiązanie problemów. „Bóg jest cały obietnicą.” Biskup Rzymu nie może mieć psychiki księcia, powiedziałbym za Ojcem Hubertem Matusiewiczem więcej, Bóg zawsze jest sobą, nie może sobie zaprzeczyć. Rozumienie człowieka się zmienia w czasie, świadomość człowieka podobnie. Dopuszczalne było niewolnictwo. „ Wzrastamy w rozumieniu prawdy.” Cieszę się , iż Papież Bergolio powiedział także te słowa: „Przyszłość ludzkości jest w rękach najpokorniejszych, najbiedniejszych; w waszych rękach. W waszej zdolności do samoorganizacji; dobijaniu się o twórcze alternatywy, o prawo do ziemi, pracy i dach nad głową. Sprawiedliwy podział owoców ziemi i ludzkiej pracy to nie filantropia, lecz moralny obowiązek.” Potępiam wasz kapitalizm, ale „chcę rabanu w kościele,” mówił do młodych w Rio de Janeiro. „Bez krzyża…jesteśmy ludźmi doczesnymi, jesteśmy biskupami, kapłanami, kardynałami, papieżami, ale nie uczniami Pana.” (homilia na Mszy świętej za Kościół w kaplicy Sykstyńskiej) Skądinąd Papież Bergolio obawia się laboratorium, jako kompendium oderwanych prawd, a przecież sam wybrał laboratorium Watykańskie. Mamy być konsekwentni w naszym ubóstwie. Dwór w Watykanie, to trąd papiestwa, zauważył papież Franciszek. O księdzu geju wyraził się jasno: „Kim ja jestem, by go osądzać.” ‘Światło Boże oświeca naszą drogę w czasie.”(por. Franciszek, Lumen fidei, 5 VII 2013, nr 12).
Taka jest moja ekspertyza obecnie , jedyna ikonografia wspomnienia, wspominania i podnoszenia humanizmu świata.