Mowa jest srebrem

Stanislaw Barszczak, Schizofrenia Boga,

W tym kraju nic nie istnieje, tylko niezrozumienia… Polakiem być jest trudno. Ale ponieważ Czytelnik i tak jest Panem mojego tekstu, to od razu przywołam sentencję pisarza:„Papież nie może kłamać, ale pisarz musi kłamać.” Chciałbym się zobowiązać w pewien sposób wobec was również odnośnie moich kłamstw literackich, powołując się na ich metafizykę. Peter Esterhazy, węgierski pisarz napisał między innymi książkę pt.“Kobieta“(„Eine Frau“). 95 rozdziałów węgierskiej pornografii, tak nie powiedziałbym. Esterhazy pisze bardzo męskie książki, porusza materialne tematy. Przedstawia paradoksalne systemy miłości: jak kocham Cię, to Cię nienawidzę; jak Cię nienawidzę, to Cię kocham.“ Ale o spermie pisał raz. Ta książka jest coraz bogatsza. Z rozdziału dwudziestego weźmy zdanie: ta kobieta, “ona nienawidzi mnie,” z rozdziału dwudziestego pierwszego natomiast zdanie: ta kobieta, “ona mnie kocha…obserwuję jej ciało.” Esterhazy w książce buduje pewną koncepcję cierpienia opartą na obopólnych kompromisach.  Jako chrześcijanin zauważę, że już Jezus proponuje nam taką inną mądrość od tej, która zapisana była nawet dziesiątki lat przed erą chrześcijańską. Kochać to znaczy powstawać, codziennie służyć braciom. Czynić tę miłość Jezusową większą jak małą- jest moim zadaniem. Kiedy Cię spotkałem? Jezus zapytuje mnie. I odpowiada: wówczas, kiedy przyjąłem biednego, porzuconego, wdowę.

Współczesne czarowania bogactwem i pięknem świata, straszenie uchodźcami, „odciąganie bydła pędzącego ku przepaści,“ to wręcz skłania do nowej refleksji na temat bytu. Filozoficzna  immanencja odsłania jedność bytu, powiedziałbym, który jest przeciw wojnie. Osobiście jestem raczej pewny, że obecność transcendencji w naszym życiu, we wszelkiej postaci, realizuje się przez mowę. Co chciałbym przez to powiedzieć. To, że bliźni oczekuje naszej pomocy. A my nie rozumiemy obopólnych relacji. Zamierzam więc otwierać na relację z bytem.. Wydaje się, że relacja z bytem (bo mówię już zawsze do bytu) poprzedza wszelką ontologię. Zamierzam otworzyć nas na metafizykę ludzkiej egzystencji. Wolność jest posłuszeństwem światłu, to zauważył sam M. Heidegger. Ale byt jest przed byciem stwierdza E. Levinas. Bóg jest, nie trzeba go szukać, choć mamy tylko ideę… bytu transcendentnego, Emmanuel Levinas pisał. Jest faktem, że Bóg w naszej epoce jest bardzo odległy od swej idei nieskończoności! Nie powiedziałbym, że przeżywa ziemską schizofrenię. To błąd, który wdarł się w tekst autora. Obserwatorzy życia idą wciąż dalej. Współcześnie Reinhold Messner, austriacki himalaista, który wszedł na wszystkie ‚ośmiotysięczniki,’a w swych rodzinnych stronach otworzył muzeum z eksponatami ze swych górskich wspinaczek, himalaista stwierdza, że również ludzkie Dasein (jego istota) jest bardzo drogie w tej epoce dziejów. Takie wnioski zachęcają do podjęcia bliższej refleksji metafizycznej, w rezultacie której Opętanie nie jest jedną z ciężkich chorób cywilizacji technicznej, ale swoistym Pragnieniem, które otwiera podwoje do wzorczych a wzajemnych relacji z Bogiem i człowiekiem.

Zawsze ulubionym schematem relacji metafizycznej była relacja teoretyczna. Wiedza albo teoria odsłania relację z bytem, w której byt poznający pozwala ukazać się bytowi poznawanemu, respektując jego inność i w żaden sposób nie odciskając na nim piętna tej poznawczej teorii. W tym sensie pragnienie metafizyczne byłoby istotą teorii. Ale teoria oznacza też inteligencję- logos bytu- to znaczy taki sposób ujmowania poznawanego bytu, że jego inność  już nie tyle zniweczona, co zaprzepaszczona, zatem porzucona. Tutaj proces poznania utożsamia się z wolnością bytu poznającego, który nie znajduje nic, co, będąc inne w stosunku do niego, mogłoby go ograniczać. W tym stadium Toż-Samy oznacza tego, który nie przyjmuje inności, ale zadawala się swoim obrazem rzeczywistości. Byt poznawany można pozbawić jego inności tylko wtedy, gdy ujmuje się go za pośrednictwem trzeciego terminu- terminu neutralnego- który sam nie jest bytem (Emmanuel Levinas, Całość i nieskończoność. Esej o zewnętrzności. Przełożyła  Wydawnictwo Naukowe WPN 2012, s.30)  W nim to miałby się amortyzować szok spotkania Toż-Samego z Innym. Za niezbędny, wydaje się, trzeci termin można uznać myślane pojęcie. Pojedyńczy byt abdykuje wtedy przed ogólnością myślenia. Trzeci termin to jakby wrażenie, w którym zlewają się obiektywna jakość i subiektywne doznanie. Może objawiać się jako bycie odróżnione od bytu: bycie, które co prawda nie jest (nie ma charakteru bytu), ale przecież odpowiada dziełu istoczenia bytu, i to nie jest nic. Pozbawione gęstości bytu, bycie jest światłem, w którym byty stają się zrozumiałe (Tamże)

Teorii jako zrozumiałości bytów odpowiada ogólna nazwa ontologii. Ontologia, sprowadzając Inne do Tego-Samego, jest pochwałą wolności jako utożsamiania się Toż-samego, który nie daje się wyobcować przez Inne. W tym miejscu teoria wkracza na drogę, która rezygnuje z metafizycznego Pragnienia. Intencja krytyczna musi prowadzić poza teorię i poza ontologię: krytyka nie sprowadza Innego do Toż-Samego jak ontologia, ale kwestionuje Toż-Samość w jej działaniu. Zakwestionowanie Toż-Samego- niemożliwe w jego egoistycznej spontaniczności- dokonuje się dzięki Innemu. I wówczas wkraczamy na teren etyki. Metafizyka, transcendencja, przyjęcie Innego przez Toż-Samego, przyjęcie innego człowieka przeze mnie, wydarza się konkretnie jako zakwestionowanie mojej tożsamości przez Innego, to znaczy jako etyka, która spełnia krytyczną istotę wiedzy. I tak, jak krytyka poprzedza dogmatyzm, tak metafizyka poprzedza ontologię (Tamże, s. 32) Spójrzmy w tym kontekście problemu ontologicznego na Berkelejowski idealizm. George Berkeley (ur. 1685), myśliciel i biskup w jednej osobie odkrył, że same jakości przedmiotów są ujęciem tych przedmiotów przez Ja: uznając, że jakości, które najbardziej oddalają nas od rzeczy, są w istocie przeżyciem, usunął dystans dzielący podmiot od przedmiotu. Fakt, że przeżycie jest tożsame samo ze sobą, okazał się tożsamością myślenia i bytu. Dzieło inteligencji polega właśnie na ustalaniu takiej tożsamości. Dlatego Berkeley powiązał wszystkie jakości zmysłowe z przeżyciem wrażeniowym (Tamże, s. 33). W tym miejscu powiedziałbym: jeśli myślenie jest piękne, to i byt jest piękny, i wszystko co nas otacza. A przeżywamy brzydotę, bo sami jesteśmy ‚brzydcy’. „Esse est percipi“(istniec znaczy być postrzeganym). A trzeba nam przejść ponad zmysłową, ponad nawet tę miarę jakości odczuć i wrażeń.

Współczesna mediacja fenomenologiczna stosuje inną metodę, w której „ontologiczny imperializm“(formuła E. Levinasa) staje się jeszcze bardziej widoczny. Prawda dotycząca bytu zakłada uprzednie otwarcie się bycia. Zrozumiałość bytu nie polega na naszej z nim koincydencji, ale na nie-koincydencji. Byt jest zrozumiały o tyle, o ile myśl go transcenduje, odnosząc go do horyzontu, w którym się ukazuje. I to jest fenomenologia. Od Husserla cała fenomenologia promuje ideę horyzontu, który odgrywa w niej podobną rolę, jak pojęcie w idealiźmie klasycznym… Ale my idziemy dalej. Podporządkowując relacji z byciem wszelką relację z bytem, Heideggerowska ontologia utwierdza prymat wolności nad etyką. Teraz wolność rodzi się z posłuszeństwa wobec bycia: to nie człowiek posiada wolność, to wolność posiada człowieka Nie jest w stanie powiedzieć czy współczesny kościół, który odrzucił klucz do rzeczywistości, a poszedł za tradycją historyczną, nie przyjmuje tej dialektyki. Ale dialektyka, która godzi w pojęciu prawdy wolność i posłuszeństwo, zakłada prymat Tego Samego, któremu hołdowała cała zachodnia filozofia. Otóż relacja z byciem rozgrywająca się jako ontologia polega na neutralizowaniu bytu po to, by go pojąć, by go uchwycić. Nie jest zatem relacją z innym jako takim, lecz redukcją Innego do Tego Samego. Tutaj wolność oznacza wytrwać przeciwko temu, co inne, wbrew wszelkiej relacji z Innym.

Artykuł ten próbuje dostrzec- jak pisał Levinas- niealergiczną relację z Innym w mowie, w Pragnieniu, które sprawia, że w obliczu Innego i ‚na przekór zdrowemu rozsądkowi’ władza- z istoty dla Innego zabójcza- przekształca się w niemożność zabójstwa, w poszanowanie Innego, w sprawiedliwość i dobroć. Ta relacja nie jest przedfilozoficzna, bo nie gwałci Ja, a jest (Ja) mu narzucana ponad wszelką możliwą przemocą. Na tej linii refleksji konsekwentnie zdążamy także do odsłonięcia relacji z bytem nieskończenie odległym- tzn. przewyższającym swoją ideę. Stoi on zawsze przed nami, nie pytamy o niego, pytamy go. Jeżeli ontologia- rozumienie, pojmowanie bycia- jest niemożliwa, dzieje się tak nie dlatego, że wszelka definicja bycia zakłada już jego poznanie. Na przekór Heideggerowi rozumienie bycia w ogóle nie może zapanować nad relacją z innym człowiekiem. Nie mogę oderwać się od obcowania z Innym, nawet jeśli rozważam bycie bytu, którym on jest. „Mówienie do Innego“- ta relacja z innym człowiekiem jak rozmówcą, ta relacja z bytem- poprzedza wszelką ontologię. Jest relacją w byciu. Ontologia zakłada metafizykę. Parafrazując tę refleksję przywołam sentencję Karla Rahnera, który mówił, że kościół będzie mistyczny, albo go wcale nie będzie.

Idziemy dalej odsłaniając bogactwo relacji w jej nowym wyrazie. Albowiem ta relacja Toż-Samego z Innym, w której transcendencja nie rozcina zakładanych przez relację więzi, ale też owe więzi nie łączą Toż-Samego i Innego w Całość, została kiedyś uchwycona w Kartezjańskiej sytuacji, kiedy to „ja myślę“ utrzymuje z Nieskończonością, której w żaden sposób nie może w sobie zawrzeć i od której jest oddzielone, relację zwaną „ideą Nieskończoności“. Owszem, według Kartezjusza również rzeczy oraz pojęcia matematyczne i moralne są w nas obecne poprzez idee, od których się różnią. Ale idea Nieskończoności ma tę wyjątkową właściwość, że jej ideatum- jak pisał E. Levinas- przewyższa jej ideę, podczas gdy w przypdku rzeczy możliwa jest zupełna koincydencja ich rzeczywistości ‚obiektywnej’ i ‚formalnej’.Wszystkie idee poza ideą Nieskończoności mogłyby ostatecznie być naszym własnym wytworem. Transcendencja Nieskończoności w stosunku do Ja, które jest od niej odseperowane i które o niej myśli, stanowi miarę jej nieskończoności, Levinas pisał (Tamże, s. 39). Nieskończoność jest tym, co absolutnie inne. Byt transcendentny jest jedynym ideatum, którego możemy mieć tylko ideę; jest od swej idei nieskończenie odległy (to znaczy zewnętrzny), ponieważ jest nieskończony. O tym, że w myśli obecna jest idea, której ideatum przewyższa zdolność myślenia, świadczy nie tylko teoria intelektu czynnego u Arystotelesa, ale też filozofia Platona. Ten ostatni głosi wartość boskiego szaleństwa, duszy uskrzydlonej, choć szaleństwo nie ma tu wcale charakteru irracjonalnego. Czwarty stopień szaleństwa to sam rozum wznoszący się ku ideom, meślenie w njwyższym sensie. Opętanie przez boga- entuzjazm- nie jest posiadaniem rozumu, lecz kresem samotnego, wewnętrznego myślenia, ale też początkiem doświadczenia nowości i noumenu- jest już Pragnieniem…

Trzeba by opisać złożoną strukturę niezrównanej relacji, którą wyznacza idea Nieskończonego. Nie wystarczy odróżnić ją formalnie od przedmiotowości. Kartezjańska idea Nieskończoności oznacza relację z bytem, który zachowuje całkowitą zewnętrzność w stosunku do tego, kto ją myśli. Oznacza kontakt z niedotykalnym, kontakt, który nie narusza integralności tego, czego dotykamy. Absolutna zewnętrzność zewnętrznego bytu nie zatraca się ukazując, ale uwalnia się, „wyabsolutnia się“-Levinas pisał- z relacji, w której się uobecnia. Nieskończone w skończonym, spełniające się przez ideę Nieskończoności, wydarza się jako Pragnienie. Nie jako pragnienie, które można ukoić obejmując w posiadanie upragniony byt, ale jako Pragnienie Nieskończoności, którego Upragnione nigdy nie zaspokaja, a tylko pobudza. Według E. Levinasa pragnienie doskonale bezinteresowne jest dobrocią. Tutaj Upragnione zatrzymuje ‚negatywność’ Ja. poruszającą się w obrębie Tego Samego, zatrzymuje władzę i panowanie. W ten sposób urzeczywistnia się pozytywnie gotowość ofiarowania Innemu świata, który posiadam. Moje zwrócenie się ku Innemu, tylko wtedy może utracić właściwą spojrzeniu zachłanność, gdy zamienia się w szczodrość. Ta relacja ponad rzeczami jest relacją mowy. Emmanuel Levinas pisał: „Twarzą nazywamy sposób, w jaki Inny ukazuje się, przewyższając ideę Innego we mnie.“(Tamże, s.42) Twarz nie przejawia się przez jakości, ale się wyraża. Stosunek z Innym, Rozmowa, jej przyjęcie to również uczenie się. Przychodzi z zewnątrz i przynosi mi więcej, niż sam zawieram. W bezpośredniości rozmowy bez przezmocy urzeczywistnia się epifania twarzy. Pojęcie twarzy prowadzi do pojęcia wcześniejszego od naszej inicjatywy i naszej władzy. Oznacza filozoficzną uprzedniość buty w stosunku do bycia i zewnętrzność, która nie sprowadza się, jak u Platona, do wewnętrzności wspomnienia, a mimo to nie narusza przyjmującego ją Ja. W takim kontekście analiza idei Nieskończoności, choć docieramy do niej tylko wychodząc od Ja, wyporowadza poza subiektywność, co jest naszym celem w kontaktach z bliźnim naszej epoki. Nowoczesna ontologia głosi, że z bytem jako takim nigdy nie obcujemy bezpośrednio. Ale bezpośredniość pozostaje imperatywem mowy. Dotyk jest już tematyzacją i odniesieniem do horyzontu. Bezpośrednie jest tylko spotkanie twarzą w twarz. Historia nie jest uprzywilejowanym poziomem, na którym odsłania się byt pozbawiony partkularnych stanowisk, będących skazą refleksji. Rzekoma integracja z Innym jest okrucieństwem i niesprawiedliwością, bo ona tutaj nic nie wie o Innym. Historię uprawia się dzięki występowaniu w niej dziur. A kiedy człowiek naprawdę podchodzi do człowieka, Emmanule Levinas pisał, on wyrywa się z historii.    

(artykuł napisany został w oparciu o bogactwo tekstów Emmanuela Levinasa, podkr.autora)

 

Leave a comment