Cudowna Audiencja Generalna

Stanisław Barszczak, [Odwaga chrześcijan] Na serc modlitwę zapraszam wszystkich. Słowo Boga jest skuteczne. Przez kolejne dni czytamy wyjątki Kazania na Górze Jezusa. A tam SA takie słowa, ‘nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni.’ Sądzimy źle [iudichiamo male]. Jak Abram był powołany [aveva chiamata], tak i my jesteśmy powołani do życia w miłości. To jest ta ‘błogosławiona wina’, o której uczyła nas P. Zofia Kossak Szczucka. Bądźmy miłosierni, właśnie z życia w miłości rośnie wewnętrzna przyjaźń wierzących. I uczmy się tej jedynej miary życia w prawdzie. Niech to będzie ‘błogosławiona miara’ naszych dni, być miłosiernymi. Spójrzmy na świat oczyma dziecięcymi teraz. ‘Jeśli się nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa Bożego.’ Świadomość dzieci. A mówił dzisiaj papież Franciszek [to już moja czternasta audiencja z udziałem Ojca świętego], ‘czy jeszcze wiemy, czym jest rana duszy? Czy odczuwamy ciężar góry rozbijającej duszę dziecka w rodzinach, w których ludzie źle się traktują, wyrządzają sobie zło, aż po rozbicie więzi wierności małżeńskiej? Jaką wagę ma w naszych decyzjach dusza dzieci? Kiedy dorośli tracą głowę, kiedy każdy myśli o sobie samym, kiedy mamusia i tatuś wyrządzają sobie zło, wówczas dusza dzieci bardzo cierpi, doświadcza rozpaczy. A są to rany, które pozostawiają ślady. W rodzinie wszystko jest ze sobą powiązane: kiedy jej dusza jest w jakimś miejscu zraniona, to infekcja zaraża wszystkich. Kiedy zaś mężczyzna i kobieta, którzy zobowiązali się, iż będą „jednym ciałem” i będą tworzyć jedną rodzinę, obsesyjnie myślą o własnych żądaniach wolności i zadowolenia, to takie wypaczenie głęboko dotyka serca i życia dzieci. Musimy to dobrze zrozumieć. Mąż i żona są jednym ciałem. Ale ich dzieci są ciałem z ich ciała. Jeśli pomyślimy o surowości z jaką Jezus napomina dorosłych, by nie gorszyli maluczkich (por. Mt 18,6), to możemy lepiej zrozumieć Jego słowo o poważnej odpowiedzialności strzeżenia więzi małżeńskiej, dającej początek ludzkiej rodzinie (por. Mt 19,6-9). Kiedy mężczyzna i kobieta stali się jednym ciałem, to wszystkie rany i wszelkie niewierności ojca i matki oddziałują na samą istotę życia dzieci.’ Dzisiaj czcimy narodziny świętego Jana Chrzciciela. Nie było większego nad Jana Chrzciciela. On był, powiem, więcej jak ambasador pokoju w świecie ludzkim. To wielka osobowość, która korzeniami sięga czasów Mojżesza, misji proroka Jeremiasza. Dzieci przyprowadzili do niego na Jordan. Przed kilkoma dniami wróciłem z Egiptu, powiedziałbym z krainy Negebu. Miałem szczęście być w Luksorze, sprawować Mszę świętą w kościele Ojców Franciszkanów, który znajduje się obok Templum Faraona. A wcześniej mniej więcej przez dwie godziny mogłem jechać pośród bujnej zieleni egipskich pól, rozłożonych po horyzont nad życiodajnym Nilem. Ta oaza życia będzie mi towarzyszyć odtąd po kres moich dni, nie zagłuszy jej pojawiająca się później pustynna kraina centralnego Egiptu. Nie było ani jednej chmurki. Tutaj życie zatrzymane zostało w pół zbawiennego słowa ludzkiej wspólnoty, która zawiązała się tam przed pięcioma tysiącami laty. Nil i oaza życia, to mój obraz wewnętrznego Kościoła naszej cywilizacji chrześcijańskiej trzeciego tysiąclecia. A rzeczy te pragniemy dzisiaj przenieść w następne generacje, to sobie uświadamiam wyraźnie szczególnie teraz, kiedy ujrzałem proroka na pustyni Judzkiej. W liturgii, którą sprawuję w Rzymie teraz, już po powrocie z Hurghady i Kairu, słyszeliśmy przed momentem o tym, jak Zachariasz ma widzenie Anioła. W rezultacie jego syn, Jan Chrzciciel rodzi się wręcz jakby poza grzechem pierwszych rodziców. I my w Kościele jesteśmy rodzeni nieustannie, każdy z nas, a dzieje się to od chrztu świętego. Kochani, jesteśmy zdeponowani wewnątrz Kościoła, który rodząc nas do życia w łasce, staje się w końcu naszą matką. I za to mu chwała. W Kościele zbawiamy się, kontynuujemy modlitwę naszych rodziców. Czyńmy w tej wspólnocie co tylko możliwe, żeby nie stracić spotkania z Panem. Gdy nie zdążamy ku odwadze mówienia prawdy, zmierzamy do perwersji nierzadko. Kto nie posiada Boga, nie posiądzie prawdy. Tutaj przychodzi ból, ale w tej wspólnocie jesteśmy radością, kształtujemy naszą piękną świadomość, służymy w miłości. Obyśmy tu i teraz nie utracili teraźniejszej ‘błogosławionej miary’ spotkania z Panem.

Leave a comment