Piekniejszej Polsce, (kontynuacja)

Część III Gabinet Hotelu Lambert, 1883

Znajdujemy się ponownie w Hotelu Lambert, gdzie w nocy z wtorku na środę, w lipcu 2013 roku, o godzinie 1:30 w nocy, na strychu budynku wybuchł pożar. W akcję gaszenia zaangażowanych było 140 strażaków. Zawalił się dach i schody wewnątrz budynku, jeden strażak został ranny. Hotel Lambert – jeden z najwspanialszych pałaców Paryża wybudowany w XVII wieku przez słynnego architekta Louis le Vau dla jednego z królewskich urzędników o nazwisku Lambert. Ów Lambert miał na wyspie św. Ludwika jeszcze 14 innych pałaców. Pałac, idealnie wkomponowany w niewielkitrójkątny teren, zachwycał pięknym wystrojem. Strop w łazience był arcydziełem w skali europejskiej, strażacy musieli go porąbać, nie mogąc się dostać do wnętrza. Zniszczenia są ogromne: najpierw zapaliła się zabytkowa wieża, a potem ogień rozprzestrzenił się na cały dach. Pocieszę Państwa, dzieła sztuki z kolekcji Czartoryskich w 1876 r., a więc parę lat po burzliwych wydarzeniach wojny francusko-pruskiej i komuny paryskiej, przewieziono do Krakowa, do Muzeum, którego fundatorem był Władysław Czartoryski. Ale Paryski Hotel Lambert, który częściowo spłonął w tym lipcowym a środowym pożarze, dla Polaków jest symbolem patriotyzmu i walki o wolność. Na paryskim bruku słychać szepty, że pożar w Hotelu Lambert mógł nie być dziełem przypadku… A teraz przyjrzyjmy się jeszcze raz jego komnatom: wąski polichromowany strop Sali jadalnej w Hôtelu Lambert; Salon zdobiony dziełami malarstwa francuskiego; Wielki Gabinet na drugim piętrze; kochana przez Francuzów i nie tylko wspaniała Galeria Herkulesa (zob. Galeria Herkulesa w hôtelu Lambert. Miedzioryt Bernarda Picart’a, 1713–1719; por. dziedziniec zewnętrzny i kasetony podłogowe hotelu, autorstwa architekta Le Vau). Jak powiedziałem Hotel Lambert był w XIX wieku, za czasów księcia Adama Czartoryskiego i księcia Władysława Czartoryskiego, głównym ośrodkiem działań niepodległościowych Wielkiej Emigracji po powstaniu listopadowym i emigracji po powstaniu styczniowym 1863/1864 r. Nie bez racji nazywany bywał Zamkiem, w analogii do Zamku Królewskiego w Warszawie. W czasie, kiedy hôtel należał do rodziny Czartoryskich był on miejscem niezliczonych rozmów dyplomatycznych, spotkań służących promowaniu sprawy polskiej w Europie, a także zabaw i przyjęć wydawanych z różnych okazji, ale zawsze wykorzystywanych do manifestowania uczuć patriotycznych. Tutaj też ustalano kierunki działania obozu politycznego skupionego wokół Adama Jerzego, a następnie Władysława Czartoryskiego. Opracowywano strategie, mające przyspieszyć odzyskanie przez Polskę niepodległości.

Wyspa świętego Ludwika w Paryżu, Hotel Lambert. Jest już rok 1883. W chlubnej przeszłości tutaj odbywały się wybitne dyskusje ludzi kultury oraz przeróżne narady polityczne. W tym miejscu znajdowało się Biuro Paryskie Spraw Polskich (fr. Bureau des Affaires Polonaises) – organ koordynujący działalność ugrupowań umiarkowanych na emigracji i we wszystkich trzech zaborach. Utworzone w 1860 przy Hôtelu Lambert. Od 1862 związane ze stronnictwem białych. Było zapleczem politycznym księcia Władysława Czartoryskiego. Następnie – Komitet Polski w Paryżu – zagraniczna ekspozytura Rządu Narodowego w czasie powstania styczniowego. Powołany 3 maja 1863 w Paryżu przez Tymczasowy Rząd Narodowy. Przewodniczącym komitetu został książę Władysław Czartoryski, jego sekretarzem Józef Ordęga. W Hotelu Lambert miała siedzibę Agencja Główna w Paryżu – organ władz powstania styczniowego, utworzony w Paryżu dekretem Rządu Narodowego z 15 maja 1863roku, jako ciało koordynujące powstańczą działalność dyplomatyczną na arenie międzynarodowej, kierowana przez księcia Władysława Czartoryskiego. Agencja powstała w wyniku przekształcenia związanego z stronnictwem białych, powołanego przez obóz Hôtel Lambert Biura Paryskiego Spraw Polskich.

Agencja zakończyła działalność w lutym 1864. Rząd Narodowy mianował księcia Władysława Czartoryskiego głównym swym pełnomocnikiem przy rządach Francji, Anglii, Włoch, Szwecjii Turcji. Wskutek czego Książę mocen jest w imieniu Rządu Narodowego i narodu polskiego przedstawiać objaśniające memoriały do wyżej wymienionych rządów i przedsiębrać wszystkie czynności, mające na celu poparcie sprawy niepodległości Polski. Wraz z nominacją Rząd Narodowy wręczył mu też instrukcję, omawiającą zakres jego kompetencji. Czartoryski zostawał jednocześnie polskim ministrem spraw zagranicznych i polskim ambasadorem we Francji… Agent główny miał występować wobec rządów innych państw jako przedstawiciel rządu uznanego przez całe społeczeństwo polskie, jako przedstawiciel podziemnego Państwa Polskiego. Agencja utrzymywała stałą bezpośrednią łączność Paryża przez Kraków z Warszawą oraz z ośrodkami w innych krajach gdzie działali jej agenci. Korzystano także z pośrednictwa konsulatu francuskiego w Warszawie. Czartoryski niektóre depesze nadawał telegrafem, przesyłając je zaszyfrowane na adres bankiera Leopolda Stanisława Kronenberga. Działalność wszystkich agencji zagranicznych finansował Rząd Narodowy. Od lipca do listopada 1863 Agencja Główna w Paryżu dostawała miesięcznie 21 500 franków. Agencja musiała stawić czoło uzurpacji utworzonego przez Rząd Narodowy 3 maja 1863 roku Komitetu Polskiego w Paryżu, który próbował wystąpić jako jedyne oficjalne przedstawicielstwo zagraniczne władz powstańczych. 7 lipca 1863 roku Rząd Narodowy skarcił te działania, pozostawiając sprawy polityczne w wyłącznej gestii agenta głównego.

Jesteśmy w pokoju gabinecie, w Hotelu Lambert. Meble nieliczne, ale dość liczne: kanapa pośrodku, pod ścianą stół bez ornamentów, mocny, nocny z pełnymi przestrzeniami… Przez okno wpada słońce by zatańczyć swymi cieniami. W pokoju urządzonym w stylu angielskim brak pieca żelaznego z fajerkami. Na kanapie siedzi kuzynka Maria, która okazuje się być elegancka i dokładna, właśnie uczy Antosię pieśni historycznych z tomiku Juliana Ursyna Niemcewicza, poprawia ją w wyśpiewywaniu literki ‘l’. Za oknem piękny ogród, widać jak dzieci zjeżdżają z „Jerozolimskiej górki” na sankach; dalej za rogiem pobrzeże Sekwany. 15 październik, zima, deszcz, już są podwójne okna, piątek zebranie rodziny Czartoryskich, godz. 16.00, zmierzch, oczekiwanie na gości. Antosia siedzi na sofie z jej nauczycielką- kuzynką i uczy się francuskiego. W pewnym momencie mała Antosia stwierdza ostentacyjnie, – „nie dosłyszałam odpowiedzi…” Pokój na piętrze z krajobrazami z polowania, w drzwiach staje ksiądz Jan Bosko, za nim widać kolebkowy sufit, jak w galerii Herkulesa, z tapetą oddzieloną od muru pustą przestrzenią (nic na szkle). Pociągła twarz Ojca z Turynu odbija trudy jego generacji. Błyskotliwa Antosia wita go czystym spojrzeniem. Ale don Bosco jest jakiś zły, tylko z niesmakiem aprobuje mądrość Antosi.
-(Antosia) Jesteś za silny, Ojcze!
Don Bosco widział kawałek świata, ale jakby nie szanował tego, co na zewnątrz niego się dzieje…

Antosia zwiesiła głowę, po chwili jakoś ukradkiem podniosła głowę w kierunku Księdza don Bosco, była przekonana, że on ją poprze. Zaraz potem przez okno zauważyła idącą kompanię jej kolegów i koleżanek z klasy. Zeszła z kolan Ojca don Bosco. Odezwał się dzwon z kościoła: pang, ping, ping-pang! Zaraz też Książę Władysław i jego syn August wchodzą do rodzinnego gabinetu… Nieco uprzedzimy wypadki, gdy powiemy, iż decydującym wydarzeniem w życiu Augusta Czartoryskiego było to spotkanie z ks. Janem Bosko w Paryżu, w Hotelu Lambert. Po rozmowie z nim August odczuł wyraźnie powołanie do życia zakonnego w zgromadzeniu salezjańskim. Kim był August Czartoryski? To salezjanin, arystokrata polsko-hiszpańsko-francuski, książę Czartoryski, Diuk Vista Alegre, błogosławiony Kościoła Katolickiego. Urodził się w Paryżu 2 sierpnia 1858 jako August Franciszek Maria Anna Józef Kajetan. Jego arystokratyczna rodzina, spokrewniona z wieloma dworami europejskimi, z Hôtelu Lambert nad brzegami Sekwany prowadziła szeroką działalność polityczną, której celem było przywrócenie niepodległości Polsce, podzielonej od 1795 między trzy mocarstwa. Rodzicami Augusta są książę Władysław Czartoryski i księżna Maria Amparo Muñoz, córka królowej Hiszpanii Marii Krystyny Burbon i jej drugiego męża – księcia Rianzareza. Gdy August miał 6 lat, umarła na gruźlicę jego matka. Po kilku latach ojciec ożenił się z Małgorzatą Burbon-Orleańską, księżną orleańską, wnuczką króla Ludwika Filipa, która była dla Augusta bardzo dobra. W 1868 chłopiec rozpoczął naukę w paryskim Liceum im. Karola Wielkiego, a od 1870 kontynuował ją w domu. Od wczesnej młodości chorował na gruźlicę. W cierpieniu odkrywał powoli powołanie do służby Bożej. Życie towarzyskie na dworach książęcych nie pociągało go.

W wieku 20 lat w liście do ojca napisał: “Przyznam się, że dosyć mam tych zabaw. Są one niepotrzebne, a przy tym męczą”. Wielki wpływ na młodego księcia wywarł jego wychowawca Józef Kalinowski (1835-1907), były kapitan carski, potem długoletni Sybirak, wielki patriota i wzorowy katolik, który później został świętym karmelitą (o. Rafał). Opiekował się chłopcem przez trzy lata (1874-1877), przekazał mu wszechstronną wiedzę, a także przyczynił się do pogłębienia jego wiary i życia duchowego. Ojciec augusta Władysław Czartoryski miał swoje dobra w Sieniawie, około 5 km od Jarosławia,. Nie mieszkał jednak tutaj na stałe, ale w Paryżu. August będąc delikatnego i słabego zdrowia, podatny na chorobę płuc, z polecenia lekarzy jeździł do najlepszych uzdrowisk Francji, Szwajcarii i Włoch. Na letnie miesiące często przyjeżdżał do Polski. Wychowawca młodego Augusta Józef Kalinowski pewnego dnia powiedział Augustowi: „Rozchodzimy się”. W lipcu 1877 roku nastąpiło w Paryżu bolesne pożegnanie – Józef Kalinowski wstępuje do Karmelu. Swoje spostrzeżenia, że August nie jest dla świata, zakomunikował wychowawca jego ojcu już w roku 1875; w jednym z listów do księcia Władysława tak bowiem pisze: “…ja bym upatrywał dla Gucia w wyższym niż małżeński, stanie. Ale w propagandę ani w jednym ani w drugim kierunku z Guciem się nie bawię…”.

W 1883 r. August po raz pierwszy spotkał się z księdzem Bosko, który odbywał właśnie podróż po Francji. Ksiądz Boska skorzystał z zaproszenia księcia Władysława, ojca Augusta i przyjął gościnę w hotelu Lambert. Postać świętego zafascynowała dwudziestopięcioletniego Augusta, w którym już wcześniej dojrzewało powołanie kapłańskie. Od tego spotkania zaczęło dojrzewać w nim przekonanie, że ma być salezjaninem. Ojciec zdecydowanie sprzeciwiał się takiemu wyborowi. Również ksiądz Bosko nie zachęcał Augusta, sądząc, że może nie dać sobie rady, zważywszy na ubogi styl życia ówczesnych salezjanów i nie chcąc doprowadzić do zerwania kontaktów z ojcem. Po czterech latach rozterek, w roku 1877 August zdecydował się jednak wstąpić do nowicjatu. Po rekolekcjach na Valdocco poprosił księdza Bosko o przyjęcie do Zgromadzenia Salezjańskiego, ale usłyszał odpowiedź: „Nasze zgromadzenie nie jest dla księcia!” Kiedy jednak na audiencji u Leona XIII August opowiedział o swoim powołaniu, Ojciec Święty ujął się za nim. Słowa: „Papież życzy sobie, aby ksiądz Bosko go przyjął” były dla świętego z Turynu, który wielokrotnie powtarzał, żepapieżowi się nie odmawia, wystarczającą rekomendacją. W 1888 r., u grobu św. Jana Bosko, August złożył profesję zakonną na ręce bł. Michała Rua i został pierwszym polskim salezjaninem. Błog. August Czartoryski zmarł w dniu 8 kwietnia 1893 roku.

Epilog

Wybrałem się ostatnio z misją jednania ludzi, ich zbratania, na półwysep Iberyjski. Przyznam się jednocześnie, że moje teraźniejsze refleksje zlewają się z pobytem we Włoszech, na Sycylii, i po raz kolejny w Rzymie. Poza tym Paryż, stolica Francji, pozostaje także moją przystanią od lat. Gdy i wy będziecie w Paryżu, zwróćcie uwagę na galerię La Fayette, nieopublikowaną jeszcze powszechną historię najnowszą, a także moglibyście przejść esplanadą obok Hotelu de Ville lub popatrzeć w witryny sklepowe na Bulwarze Haussmanna. Pochwała Iberii przed chwilą, to moja najświeższa podróż do Portugalii. Coś pięknego. W miesiącu styczniu znalazłem się tam na lotnisku w Porto. Ach, jakie piękne i nowoczesne jest to lotnisko. Zacząłem podziwiać architekturę wnętrza terminala miedzynarodowego. Ile tych przecudownych złączeń żelaza i marmuru, różnych ‘wyjść’ z rur, jakby ktoś zawsze tutaj na mnie spoglądał, i to z różnej strony. Konstrukcja wiązań olbrzymich rur, a z nimi zmontowane tysiące mniejszych prętów stalowych, w moim odczuciu, bardzo upiększających zarysowującą się w ten sposób przestrzeń. Jak przy konstrukcji wieży Eiffela tak tutaj tysiące wzmocnień i stalowych, powiedziałbym, upiększeń. Posadzka w kwadratach szaro-czarnych, „zasuwane” sklepy-magazyny, biura, agencje, pięknie wiszą tutaj żyrandole na cieniutkich, żelaznych prętach. W mozajkowej posadzce lotniska w Porto „odbija się” ogrom stalowych złączeń. Przebogata i jakaś nadludzka machineria, oto obraz portugalskiego lotniska. To warto zobaczyć. A także zabiegi tych ludzi w terminalach, żeby wszelkie trudności związane z podróżą stały się zbyteczne- przygotowuje się lekki bagaż, rozplanowuje podróże wydłużając je w czasie na pewien proces. Na lotnisku stalowe części tylko rzadko uginają się pod kątem prostym. W wielu miejscach ich wiązania zostały zredukowane do niezbędnych tylko a luźno przecinających się prętów pod różnymi kątami, łukami; zaskakuje nas takie rozwiązanie przestrzeni: jajowo-owalne wykoń, złączenia stalowych ram lotniskowej przestrzeni. Mamy tutaj jakby jakieś lotnie skrywające części stali pod czterokondygnacyjnym, olbrzymim hangarem, które jak jakiś niebiański, latający orszak niezbędnych stalowych części prezentuje się na tle błyskającej w świetle bieli lub srebrze. Zdaje się, iż zaistniał tutaj jakiś „zbyteczny przepych,” jakby jakieś nietoperze zawisły w tej hangarowej przestrzeni, jakby tutaj nic nie istniało samo z siebie- za to są w tej przestrzeni niezliczone „naczynia połączone,” co więcej jakby na każdym małym pręcie zawieszona była cała konstrukcja. Za oknem widzę ucięte pręty stalowe, które jednak nie sięgają dachu lotniska. Ten układ stalowych prętów przywołuje w mojej pamięci ambitną budowlę paryską, wieżę Eiffle’a, bo też nowoczense terminale są zbudowane jakby żywcem zaczerpniete z architektonicznych planów uczniów wielkiego Eiffle’a. I to są budowle jakby zafundowane nam na stulecia. Przed oczami mam teraz obraz innej portugalskiej budowli, podobno dwukondygnacyjny most Joana I na rzece Douro w Porto zaprojektował także uczeń Eiffle’a. Coś pięknego, to trzeba zobaczyć- jak ślicznie most łączy dwa wysokie brzegi tej rzeki.

A przed nami inny jeszcze obraz. Jest styczeń 2015. Dostojnemu Gospodarzowi okazałej Rezydencji Arcybiskupów Porto jeden z członków rodziny Czartoryskich przekazuje kilka pamiątek z Hotelu Lambert w Paryżu. Osobiście uśmiechnąłem się od ucha do ucha. A moje obecne szczęśliwe życie jest jak podanie mi ręki przez chłopca-ministranta w Porto. W sztafecie pokoleń znalazłem zwycięzcę… To nic, że czas małą świecę jakby zdmuchnął. Ale my idziemy dalej.

Znajdujemy się ponownie w Hotelu Lambert, gdzie w nocy z wtorku na środę, w lipcu 2013 roku, o godzinie 1:30 w nocy, na strychu budynku wybuchł pożar. W akcję gaszenia zaangażowanych było 140 strażaków. Zawalił się dach i schody wewnątrz budynku, jeden strażak został ranny. Hotel Lambert – jeden z najwspanialszych pałaców Paryża wybudowany w XVII wieku przez słynnego architekta Louis le Vau dla jednego z królewskich urzędników o nazwisku Lambert. Ów Lambert miał na wyspie św. Ludwika jeszcze 14 innych pałaców. Pałac, idealnie wkomponowany w niewielkitrójkątny teren, zachwycał pięknym wystrojem. Strop w łazience był arcydziełem w skali europejskiej, strażacy musieli go porąbać, nie mogąc się dostać do wnętrza. Zniszczenia są ogromne: najpierw zapaliła się zabytkowa wieża, a potem ogień rozprzestrzenił się na cały dach. Pocieszę Państwa, dzieła sztuki z kolekcji Czartoryskich w 1876 r., a więc parę lat po burzliwych wydarzeniach wojny francusko-pruskiej i komuny paryskiej, przewieziono do Krakowa, do Muzeum, którego fundatorem był Władysław Czartoryski. Ale Paryski Hotel Lambert, który częściowo spłonął w tym lipcowym a środowym pożarze, dla Polaków jest symbolem patriotyzmu i walki o wolność. Na paryskim bruku słychać szepty, że pożar w Hotelu Lambert mógł nie być dziełem przypadku… A teraz przyjrzyjmy się jeszcze raz jego komnatom: wąski polichromowany strop Sali jadalnej w Hôtelu Lambert; Salon zdobiony dziełami malarstwa francuskiego; Wielki Gabinet na drugim piętrze; kochana przez Francuzów i nie tylko wspaniała Galeria Herkulesa (zob. Galeria Herkulesa w hôtelu Lambert. Miedzioryt Bernarda Picart’a, 1713–1719; por. dziedziniec zewnętrzny i kasetony podłogowe hotelu, autorstwa architekta Le Vau). Jak powiedziałem Hotel Lambert był w XIX wieku, za czasów księcia Adama Czartoryskiego i księcia Władysława Czartoryskiego, głównym ośrodkiem działań niepodległościowych Wielkiej Emigracji po powstaniu listopadowym i emigracji po powstaniu styczniowym 1863/1864 r. Nie bez racji nazywany bywał Zamkiem, w analogii do Zamku Królewskiego w Warszawie. W czasie, kiedy hôtel należał do rodziny Czartoryskich był on miejscem niezliczonych rozmów dyplomatycznych, spotkań służących promowaniu sprawy polskiej w Europie, a także zabaw i przyjęć wydawanych z różnych okazji, ale zawsze wykorzystywanych do manifestowania uczuć patriotycznych. Tutaj też ustalano kierunki działania obozu politycznego skupionego wokół Adama Jerzego, a następnie Władysława Czartoryskiego. Opracowywano strategie, mające przyspieszyć odzyskanie przez Polskę niepodległości. W ten sposób rodziła się na nowo najjaśniejsza Rzeczpospolita, która w XVI stuleciu sięgała od morza do morza, Polska następnych generacji.

(Opisane wypadki są fikcją literacką, jakkolwiek mają bardzo wiele wspólnego z rzeczywistością, podkr. autora tekstu)

Leave a comment