Stanislaw Barszczak, Piękniejszej Polsce
Wprowadzenie
Przedstawiam tutaj jakby film o ojczyźnie, której nigdy nie posiedliśmy w pełni do końca. Chciałbym udzielić wam najpiękniejszego odpustu, jaki mógłby stać sie udziałem każdego z nas. A to jedynie w tym celu, ażeby pomóc wam w osiąganiu wiecznego szczęścia.Tak jak Europa może być Ziemią Obiecaną dla Afryki, tak tą wreszcie szczególną Ziemią Obiecaną dla całego świata, cywilizacji trzeciego tysiąclecia, może okazać się Polska, moja ojczyzna. Faworyzuje się pokój w świecie. To dobrze. Polska przez to dossier ma bardzo wielką odpowiedzialność… Jak Europa obecnie „musi mieć” Iran, bo usiłuje mieć dostęp do jego surowców naturalnych, tak Polska mogłaby szanować jej placówki za granicą, te ostatnie trybunały sprawiedliwości dla Ziem między Odrą a Bugiem. Żyjemy w świecie, który ewoluuje od materializmu w kierunku nowego globalnego a duchowego pojęcia. A przed nami nowe technologie dla ludzkości…Trzeba cudownego rozpoznania dziejów, i to w każdej epoce dziejów. Trzeba odkryć sens naszego narodzenia, skąd przybywamy, barwę-deseń globalną, jaką ludzkość próbuje teraz realizować. Planeta musi przede wszystkim żyć transformacją duchową, nie tylko począwszy od perspektywy ziemskiej, ale także począwszy od perspektywy po-życiu. Strach był wielkim wrogiem ludzi podczas jej długiej i umęczonej historii. Zrozumieć strach, to jakby spotkać pięćdziesięciolatka. W Turynie ujrzałem cudownie jasno twarz świętego Jana Bosco, która zarysowała się w moim duchu. Trzeba słuchać w istocie naszego przewodnika wewnętrznego i naszego przewodnika boskiego. Otworzyć się na prawdziwe Boże Narodzenie, a to znaczy wybrać, podjąć proces uświęcenia siebie! Na końcu dopuścić do głosu znak z nieba, poczuć podejmowaną przez naszą grupę refleksję! Mieszkamy w ciele. Każdy organ funkcjonuje z maksymalną skutecznością! Trzeba zrozumieć różne etapy procesu (np. bólu itp). Ale też wystawić się na autorytety, przyjąć kulturę cywilizacji technicznej… Skądinąd lekarze też muszą zejść do wieży z kości słoniowej, otworzyć sie na wizje ich pacjentów, aby ukazać się bardziej uważni na ich intuicje.
A ja chciałbym być jednym z was. I tak na przykład podczas mojej wizyty w Turynie jeszcze raz rozpoznałem jakiś znak na mojej kapłańskiej drodze, jakby zakręt na drodze do Boga. Masz uczynić coś dobrego w życiu, jakieś dzieło, które cię wręcz przerasta… W tym miejscu powiem wam coś, co może niejednego Czytelnika zaboli od wewnatrz: my Polacy nie mamy pamięci, nie szanujemy świętości… Przed kilku laty dowiedziałem się, że po 144 latach w 2008 roku Polacy defitywnie zrezygnowali z ubiegania się o szczególną własność dla naszego narodu, mianowicie Hotelu Lambert w Paryżu, jakby odseperowali się od tego pomnika-pamiątki. Tym samym, świat moich marzeń jakby ugrzązł w gruzach kultury zniszczenia i samozagłady. Wyobraźcie sobie, że ostatnio obejrzałem dostępny tylko od strony pobrzeża Sekwany Hotel Lambert, który znajduje się na wyspie świętego Ludwika w Paryżu. Hotel Lambert symbolizował dla mojej ojczyzny, powstały w 1831 roku monarchistyczny obóz konserwatywno-liberalny działający na emigracji po powstaniu listopadowym, który skupiał głównie bogate kręgi społeczeństwa Wielkiej Emigracji. Hotel Lambert był polskim centrum politycznym, kulturowym i społecznym- największym poza granicami kraju. Ale był też miejscem zabaw i przyjęć służących promowaniu sprawy polskiej w Europie. Na obrazach-zdjęciach osobiście widziałem bawialny namiot, rozpięty na frontonie hotelu od strony Sekwany. Jakież musiały to być bale… Gościł Mickiewicza, George Sand, Zygmunta Krasińskiego, Balzaca, Berlioza, Liszta, de Lamartine’a i Delacroix. To w Hotelu Lambert biedny Norwid podobno dostawał litr wina, którego potrzebował. Następnie mit tego miejsca inspirował działalność polityczną Jerzego Giedroycia, gdy zaczynał tworzyć ”Kulturę”, a Józef Czapski szukał śladów polskich oficerów pomordowanych w Katyniu. To tu Chopin skomponował dużą część swoich polonezów. Paryski Hotel Lambert (z jego Salą Heraklesa), który częściowo spłonął w środowym pożarze (9 lipiec 2013), dla Polaków jest symbolem patriotyzmu i walki o wolność, a dla Paryżan jednym z najcenniejszych zabytków w mieście. W latach 70. XX wieku pałac został sprzedany Rothschildom, mieszkała w nim też Michele Morgan. Ale na jego los największy wpływ ma dziś to, czym jest dla szejka z Kataru, który jest teraz jego właścicielem. Polska Hotelu nie chciała. Były „przepychanki dyplomatyczne…” Jak do tego doszło? Ja o tym nie wiem. Jeszcze jeden znak-Symbol wolności mojej generacji, tym razem jest w rękach skądinąd inteligentnego szejka z Kataru.
I
Hotel Lambert, 9 IX 1855 r.
Hotel Lambert, to szczególny skrawek polskości, w przypływie uczuć powiedziałbym nawet, że stanowi on ostatni trybunał naszej sprawiedliwości dziejowej. Salon, w którym bywali Chopin, Mickiewicz i Norwid, siedziba popowstaniowego sztabu politycznego, architektoniczne arcydzieło – tym wszystkim był Hotel Lambert. W tym przyczółku polskości bywał Adam Mickiewicz, polski wieszcz narodowy. Książę Adam Jerzy Czartoryski, działając energicznie na płaszczyżnie polityki wschodniej Hotelu Lambert, pozyskał znaczną część emigracji polskiej. Osobą mającą duży autorytet i uznanie w kręgach emigracyjnych, był niewątpliwie Adam Mickiewicz. W dniu 11 VI 1855r., podczas audiencji u cesarza Napoleona III, lider obozu monarchistyczno- liberalnego wystąpił z propozycją powierzenia A. Mickiewiczowi misji naukowej o charakterze historyczno-literacko statystycznym…W dniu 9 IX 1855 r. książę Adam Jerzy Czartoryski wydał na cześć poety uroczysty obiad pożegnalny w Hotelu Lambert, natomiast 11 IX 1855 roku wydano śniadanie w Sali luksusowej restauracji Mesain de la Tour d’Argent. Zaraz potem Mickiewicz wypływa z Marsylii do Konstantynopola. Misja Wschodnia Mickiewicza rozpoczynała nowy jakościowy etap w jego emigracyjnym epizodzie. W podróży towarzyszył mu młody książę Władysław Czartoryski, o którym będzie jeszcze pisać, Henryk Służalski i osobisty sekretarz poety Armand Levy. Celem jego misji było doprowadzeni do zawarcia consensusu politycznego między rywalizującymi ze sobą dowódcami polskich pułków w Turcji: Sadykiem Paszą i Władysławem Zamojskim. Dyplomacja Hotelu Lambert wiązała z tą misją określone nadzieje, licząc na autorytet Mickiewicza jako mediatora w tak delikatnej sprawie. Nie wszystkim podobało się zbliżenie polityczne poety z Hotelem Lambert, wielokrotnie też dawali temu wyraz w swoich dysputach polemicznych. Adam Mickiewicz zmarł w Konstantynopolu 26 listopada 1855 roku. 21 I 1856 r. odbyły się uroczystości pogrzebowe w kościele św. Madlen w Paryżu, a następnie w kościele parafialnym w Montmorency. Uczestniczyli w nich licznie emigranci. W pogrzebie brali udział także pracownicy Biblioteki Arsenału, w której Mickiewicz pracował. Na cmentarzu w Montmorency byli także studenci z College de France, gdzie Mickiewicz w swoich wykładach po raz pierwszy mówił o narodach bałkańskich.
-(Adam Mickiewicz dostojnie w czasie obiadu) Dzisiaj jest mój dzień, chciałbym być z wami zawsze!
Słuchaliśmy uważnie poruszanych lekkich kwestii: odnośnie wizualizacji drogi życia, że trzeba widzieć całe życie jakby na kolejnych fotografiach. Żadnego znaku od Adama, jakkolwiek powtarzałem mu szeptem wersety jego „Świtezianki.” A goście jakby tego nie zauważali. W końcu pochylił się ku mnie on, teraz już bardzo przyjaźnie… Osobiście przez moment znalazłem się jakby na ścieżce górskiej, widać było trzy kaskady w dolinie…właśnie kelner wnosił nowe danie do salonu, przez kolejną chwilę wspomniałem tę twarz, którą spotkałem już w moim dzieciństwie. Bo to on ukazał się teraz na mojej ścieżynie w dolinie… Chyba to dzięki niemu znalazłem JĄ, ostatnią ścieżynę mojego życia. W trakcie posiłku słyszałem pojedyńcze słowa, których znaczenia ostatecznego mogłem się tylko domyślać: przezwyciężenie strachu, ćwiczyć pamięć, otworzyć się na wiedzę, budzić się na nadzieję, pokonać piekło wewnetrzne, przebaczać, czyli „sprzedawać odpusty” łaski życia, pamiętać na przyszłość, zachowac wizję całosci. Ale obiad szybko się skończył… On wyszedł po chwili, i ostatni bal na fotografiach obejrzał. W ten sposób tutaj cząstkę swej duszy zostawiał. Choc przemyśliwałem, że sztuką poetycką nagle nam opisze niewymienialność uczuć ostatnią, ostatniej miłości i serca w relacjach osób. Ale zaraz wspomniałem na słowa wieszcza: „Kto miłości nie zna, ten żyje szczęśliwy, i noc ma spokojną, i dzień nietęskliwy...Wiedzę możemy zdobywać od innych, ale mądrości musimy nauczyć się sami...”„/…/ Ojczyzna pole życia Słowu Bożemu na ziemi… Podobna jest Rzeczpospolita którą założyć macie do lasu, który sieje gospodarz. Jeśli gospodarz zasieje nasienie dobre, na ziemi dobréj, może być pewny, iż się drzewa urodzą; i niéma potrzeby myśléć o formie drzew, i lękać się, aby się dęby nie urodziły z kolcami, a jodły z liściami. Zasiéwajcie więc miłość Ojczyzny i duch poświęcenia się, a bądźcie pewni, iż wyrośnie Rzeczpospolita wielka i piękna.”(por. A. Mickiewicz, Xięgi pielgrzymstwa polskiego, akapit 19). Julek Słowacki powiedziałby pewnie teraz: wszystko przez Ducha stworzone, „nie czas żałować róż, gdy płoną lasy…Boże, zdejm z mego serca jaskółczy niepokój, daj życiu duszę i cel duszy wyprorokuj…Miejcie nadzieję, bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je.”
II
Pałacowa Kaplica, Noc sylwestrowa 1858
Jesteśmy w pałacowej kaplicy w Hôtelu Lambert, gdzie trzy lata potem urodził się książę August Czartoryski i został tam ochrzczony. Ukochany syn Władysława Czartoryskiego, następcy Adama Jerzego Czartoryskiego, polskiego męża Stanu. Jest noc Sylwestrowa roku 1858. Wybuchy petard rozjaśniają bryłę okazałego budynku Hôtelu Lambert, który pochodzi z I połowy XVII w. Do rodziny Czartoryskich należał od 1843, kiedy kupił go książę Adam Jerzy Czartoryski. To jest piękny pałacyk, usytuowany w sercu Paryża, na brzegu wyspy Świętego Ludwika w IV dzielnicy. Ta okazała Rezydencja pełniła nie tylko funkcję domu mieszkalnego, ale stała się bardzo ważnym centrum życia emigracyjnego po powstaniu listopadowym. Od nazwy siedziby księcia Adama Czartoryskiego nazwę wziął obóz działający na emigracji od 1831 roku. Gościł wiele polskich znakomitości takich jak: Fryderyk Chopin, Juliusz Kossak, Juliusz Słowacki i Adam Mickiewicz. W okresie swojej świetności był nawet traktowany jako nieoficjalne przedstawicielstwo dyplomatyczne Polski. W czasie powstania styczniowego pełnił funkcję ministerstwa spraw zagranicznych władz powstańczych. W okresie wojny francusko-pruskiej i komuny paryskiej hôtel Lambert znalazł się w centrum walk i zamieniony został przez komunardów w rodzaj twierdzy.
Kim był wspomniany mąż Stanu? Adam Jerzy Czartoryski książę herbu własnego, ps. „Toulouzan” (ur. 14 stycznia 1770 w Warszawie, zm. 15 lipca 1861 w Montfermeil). Były najpierw ministrem spraw zagranicznych Imperium Rosyjskiego w latach 1804-1806, następnie wiceprezesem Rządu Tymczasowego Królestwa Polskiego w 1815 roku. Wreszcie senator-wojewoda Królestwa Polskiego (1815), prezes Rządu Narodowego Królestwa Polskiego(1831), prezes Senatu, pisarz, poeta, mecenas sztuki i kultury, odznaczony Orderem Orła Białego (w 1815)… Był także mecenasem literatury i sztuki. Był jednym ze współtwórców założonego w 1832 Towarzystwa Literackiego, a od 1853 jego dożywotnim prezesem. Współtworzył także Stowarzyszenie Pomocy Naukowej oraz Bibliotekę Polską w Paryżu. 25 lutego 1832 w czasie swojego pobytu w Wielkiej Brytanii powołał Literary Association of the Friends of Poland, stowarzyszenie mobilizujące brytyjską opinię publiczną wokół sprawy polskiej[10]. W 1833 osiadł w Paryżu, kupując w 1843 Hôtel Lambert. Stanął na czele stronnictwa konserwatywnego Hôtel Lambert. Popierał antyrosyjską politykę państw europejskich, a także ruchy rewolucyjne i narodowe, upatrując w nich możliwość odbudowy Polski. W 1839 wiązał nadzieje dla sprawy polskiej z wybuchem konfliktu międzynarodowego o Belgię. Umieszczał oficerów i żołnierzy Polaków w armiach hiszpańskiej i portugalskiej, by przygotowywać kadry przyszłego wojska polskiego. Pragnął związać sprawę polską z antyrosyjskim powstaniem górali Szamila. W 1839 upadł projekt ogłoszenia księcia Adama królem Polski na emigracji.
Dnia 12 lipca 1841 roku kieruje Odezwę do ziomków. „Polska nie odżałowaną poniosła stratę…” Jest to wezwanie do składek na wzniesienie pomnika J. U. Niemcewicza i odlanie jego popiersia. Nietuzinkowe były jego wystąpienia publiczne. (zob.jego Mowy… od roku 1838-1847, wyd. ze wstępem T. A. Olizarowski, Paryż 1847; tenże, Żywot Juliana Ursyna Niemcewicza, Paryż 1860, rękopisy (kopie z odręcznymi poprawkami autora) w Bibliotece Czartoryskich: Archiwum Domowe, sygn.: Ew. XVII 703-706, Ew XV/1850).
Książę miał syna Władysława Czartoryskiego (ur. 3 lipca 1828 w Warszawie). Był to wybitny działacz polityczny na emigracji, emisariusz dyplomatyczny Rządu Narodowego przy rządach Francji, Anglii, Włoch, Szwecji i Turcji. Założyciel Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Prezes Towarzystwa Historyczno-Literackiego w Paryżu, członek honorowy Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Po śmierci ojca faktyczny przywódca ugrupowania Hôtel Lambert. Syn Adama Jerzego Czartoryskiego oraz Anny Zofii Sapiehy. Herbu Pogoń Litewska, pan na Klewaniu i Żukowie. 1 marca 1855 ożenił się z Marią Amparo Muñoz (17 listopada 1834 – 19 sierpnia 1864), córką królowej Hiszpanii – Marii Krystyny Burbon i jej drugiego męża – księcia Rianzareza. Ślub miał miejsce w Malmaison, koło Paryża. Para ta była rodzicami Franciszka Augusta, późniejszego błogosławionego. 15 stycznia 1872 ożenił się ponownie. Zmarł 23 czerwca 1894 w Boulogne-sur-Seine).
W dniu 25 sierpnia 1855 roku młody artysta Juliusz Kossak poślubił Zofię Gałczyńską. Ślub miał miejsce w kościele w Grochowach i wkrótce potem młode małżeństwo wyjechało do Paryża, gdzie przez pięć lat Kossak samodzielnie studiował zbiory muzealne. W Paryżu, w noc sylwestrową 1856/1857 przyszli na świat bliźniacy Wojciech i Tadeusz, jego synowie. Rok później na swiat przyjdzie trzeci jego syn, Stefan. Ojcem chrzestnym najstarszego Wojciecha został przyjaciel malarza, znany batalista francuski, Horacy Vernet. Już od Bożego Narodzenia 1858, następnie świętego Sylwestra, Hotel Lambert ustawicznie przyjmował gości. A pod jego murami rozstawiony był olbrzymi namiot (od strony Sekwany), bo w tych dniach „polskim” balom, także pod pałacem nie było końca. Na tych balach jest i pani Kossak ze swymi dziećmi, pan Juliusz Kossak, ich ojciec. Piękna jest Kaplica w Hotelu Lambert, w chórku obok Prezbiterium siedzą dwie kobiety, księżna Maria Amparo Muñoz, córka królowej Hiszpanii Marii Krystyny Burbon, matka Gucia, oraz Zofia Gałczyńska-Kossak, matka trzech synów Juliusza Kossaka, a które całym sercem świętują nowy dzień, przyjmując uroczystym wzrokiem każdego nowego gościa, który pojawia się w pałacowej kaplicy. A goście nie wierzą, że kobiety patrzą na nich całym ciałem, a więc także jego poszczególnymi częściami…Ale oto w kaplicy Hotelu Lambert odbywają się chrzciny małego Augusta. Widać dostojnych gości: m.in. Zygmunt Krasinski, kompozytor Hector Berlioz, z Weimaru przyjechał Ferenc Liszt. Po skończonej ceremonii goście przechodzą do Galeri Heraklesa. Tu i ówdzie mogliśmy podsłuchać ich rozmów.
-(Eugeniusz Delacroix) „Kobiety kochałem do szaleństwa, ale wolność ceniłem sobie bardziej.”
-(Alphonse de Lamartine) Wiesz, „brak ci tylko jednej istoty, a cały świat jest bezludny.”
-(Hector Berlioz)”Jestem crescendem Beethovena.”
-(Zygmunt Krasiński)”Cokolwiek będzie, cokolwiek się stanie, Jedno wiem tylko: sprawiedliwość będzie, Jedno wiem tylko: Polska zmartwychwstanie… Pokojem myśli i powagą ciała dzieją się wielkie czyny.”
-(Ferenc Liszt) „Madame, patrzę, czy pani rosną w skrzydła, bo wygląda pani jak anioł,”(po chwili)
„Ten poczciwy Balzac uważa, że mężczyzna jest naprawdę kompletny dopiero z siedmioma kobietami. Oto ich wyliczenie: kobieta od spraw ogniska domowego, kobieta z sercem, rozumem, szalona, kapryśna, znienawidzona i wreszcie ta, na którą się czeka i której się szuka, a nigdy, nigdy nie posiada. Widzisz, że jestem jeszcze zasmucająco niekompletny.”
-(George Sand) „Kobiet nie można zrozumieć – trzeba je kochać… Nie przypisuje się prawdziwych win tym, których się kocha.”
-(Zygmunt Krasinski)„Jako księżyc na niebie, tak dzieje narodów na ziemi wzrastają, by maleć.”
„Zgińcie, me pieśni – wstańcie, Czyny moje!”