Jest człowiek, nie Bóg, odpowiedzialny za To działanie złe lub dobre

Stanisław Barszczak, Wystarczy ci mojej łaski,
Człowiek został stworzony po to, aby był początek. Zrozum człowieku, jak wiele znaczysz! Powiem więc osobiście: jestem szczęśliwy, że mogę pisać ci o człowieczej wolnej woli. Ogłaszam dzień wolny od życia, tu i teraz. Ale zaraz, po kolei… To człowiek, nie Bóg, jest odpowiedzialny za działanie złe lub dobre, i faktycznie i sprawiedliwie, jemu (jest) winny. Człowiek jest zawsze winny za To działanie, przed Bogiem samym. Św. Augustyn komentował swoją myśl: wolność woli wynika z natury człowieka. Wręcz jest zdeterminowana naturą człowieka, który ową własną wolę posiada… Natura jest więc uprzednia względem woli. Nie tworzy się przez dobre uczynki, nie jest- jak twierdzi Pelagiusz- skutkiem ulegania wpływom zewnętrznym przez człowieka, który może wybrać dobro; natura jest uprzednia względem uczynków, które są jej przejawami, owocami. Jesteśmy więc grzeszni nie dlatego, że grzeszymy, ale dlatego grzeszymy, że jesteśmy grzeszni… Wolność woli realizuje się w zakresie, jaki wytycza natura osoby, która ją posiada. Jeśli człowiek jest zły, swą wolność realizuje zawsze w zły sposób, i inaczej nie może. Jeśli dobry, to natura popycha go do dobra, i znów, wolność realizuje się w zakresie dobrych uczynków. Mawiał święty Augustyn, że człowiek “w wyniku skażenia nie może sobie poradzić z grzechem.” Komentarze do Augustyna znajdujemy przez internet. Dyskusja nad wolną wolą jest pytaniem o zasługi przed Bogiem. Jeśli jest tak, że jeden jest bardziej pobożny niż drugi, Bóg powinien jakoś przychylniej patrzeć na tego, który jest lepszy niż tego, który jest gorszy. A jeśli znów i jeden i drugi jest tak samo zły, po co robić cokolwiek? W końcu, dyskusja nad wolną wolą jest dyskusją nad skażeniem człowieka, a skażenie człowieka wraz z jego skutkami jest przyczyną, dla której Chrystus umarł na krzyżu. Dyskusja nad wolną wolą jest więc w istocie dyskusją nad tym, od czego Chrystus zbawił człowieka na krzyżu; czy była to śmierć absolutnie konieczna, czy też człowiek, ze względu na absolutną wolność woli, może sobie, przynajmniej hipotetycznie, przy silnym samozaparciu i dyscyplinie, poradzić sam – i zyskać zbawienie nie mocą łaski Bożej okazanej przez zastępczą śmierć Chrystusa, ale dzięki własnym uczynkom, w wyniku czego zbawienie okazuje się raczej odpłata Bożą za pobożne życie niż przebaczeniem (por. artykuł w kręgu myśli protestanckiej, Mateusz Wichary: Wolna wola i łaska w myśli św. Augustyna). Ale takie postawienie sprawy zmusza do odpowiedzi na dwa pytania. Po pierwsze, skąd w człowieku dobra i zła wola? Doświadczamy przecież w życiu obu. I dalej, po drugie, co zrobić z wersetami, które wydają się wskazywać, że człowiek jednak ma wybór między dobrem i złem? Odpowiedź na oba przynosi augustyńska koncepcja łaski. Postawienie pytania o wolę człowieka jest więc nierozerwalnie związane z postawieniem pytania o wolę Boga i ich wzajemne powiązanie. Wymagania Boże nie implikują braku łaski i istnienia dobrej woli w człowieku, lecz wręcz przeciwnie, implikują konieczną niezbędność łaski Bożej jako siły, działającej w nas… Słabość woli wraz z Bożym wymogiem Prawa jest więc narzędziem, które zmusza wiernego do szukania Bożej pomocy i rozpaczliwego zdania się na nią – przez korzystanie ze środka łaski, jakim jest modlitwa. Chrześcijanin nie modli się dlatego, żeby siebie sam udoskonalić; modli się dlatego, że bez modlitwy nie uzyska pomocy z zewnątrz, spoza siebie, od Boga, której koniecznie potrzebuje. Tylko Bóg potrafi zmienić naturę człowieka: odjąć serca twarde, a stworzyć serca posłuszne. Człowiek tego sam nie uczyni. Koniecznie więc potrzebuje pomocy Bożej, bez której posiada wyłącznie złą wolę. Wolność woli wraz z Bożym wymogiem Prawa jest więc narzędziem, które zmusza wiernego do szukania Bożej pomocy i rozpaczliwego zdania się na nią – przez korzystanie ze środka łaski, jakim jest modlitwa. Chrześcijanin nie modli się dlatego, żeby siebie sam udoskonalić; modli się dlatego, że bez modlitwy nie uzyska pomocy z zewnątrz, spoza siebie, od Boga, której koniecznie potrzebuje. Tylko Bóg potrafi zmienić naturę człowieka: odjąć serca twarde, a stworzyć serca posłuszne. Człowiek tego sam nie uczyni. Koniecznie więc potrzebuje pomocy Bożej, bez której posiada wyłącznie złą wolę… Wolność woli realizuje się w zakresie, jaki wytycza natura osoby, która ją posiada. Jeśli człowiek jest zły, swą wolność realizuje zawsze w zły sposób… Przy słabości woli konieczna pomoc Boża ( „cokolwiek człowiek czyniłby w swym mniemaniu dobrego, nie byłoby to wcale dobre, jeśliby miłość nie ożywiała jego uczynków,”zob. Augustyn, Traktaty o łasce, w: Łaska, Wiara, Przeznaczenie. Pisma Ojców Kościoła, t. 27, Poznań 1971, s.137) I tak, Stare Przymierze jedynie wymaga miłości, a Nowe podtrzymując ów wymóg jednocześnie „udziela łaski.”( Tamże) Tak więc człowiek posiada możliwość wyboru między dobrem a złem o ile jest pod działaniem łaski. Sic! To łaska Boża sprawia, że człowiek chce wybierać dobro; to łaska Boża daje pomoc ku temu, by wypełnić to, czego nakazuje Prawo… Zauważmy tutaj: łaska Augustynowa nie usprawiedliwia, ale jedynie uświęca! Łaską Bożą jest dostęp do środków łaski i danie przez Boga grzesznikowi dobrej woli. Bóg udziela łaski tym, którym chce, a którym nie chce, nie udziela. Tym, którym udziela, zmienia wolę. Tym, którym nie udziela, tej woli nie zmienia. A więc, wola Boża, wyrażona w Bożym wyborze, determinuje kształt i działanie wolnej woli człowieka… Ale Augustyn pyta nie tylko o relację Bożej woli względem łaski, ale również relację Bożej woli względem wolnej woli ludzi bez łaski. Oto jego wnioski: „Co mówi Dawid obrońcy swemu, który chciał uderzyć syna Jemniego, miotającego przekleństwa? „Cóż mnie i wam synowie Sarwi? Dajcie mu spokój, aby złorzeczył, ponieważ Pan kazał mu złorzeczyć Dawidowi. A któż mu powie: ‘Czemuś tak uczynił’?” (2Sm 16:10). (…) Jakiż mędrzec pojmie słowa, którymi Pan polecił synowi Jemniego złorzeczyć Dawidowi? Słowa Boże nie wyrażały rozkazu, którego spełnienie byłoby chwalebnym posłuszeństwem. Pan – według opowiadania Pisma świetego – „rzekł mu”; to znaczy, że sprawiedliwym i tajemniczym wyrokiem swym skłonił wolę tego złego z powodu swej winy człowieka do wymienionego grzechu.”(Tamże, s.141) Warto zwrócić uwagę na sam koniec tej wypowiedzi. Augustyn mówi po pierwsze o sprawiedliwości – bez względu na nasze pytania o Boże działanie względem ludzi pozostających w swej złej woli – nie wolno zanegować tego podstawowego Bożego atrybutu. Dalej, o tajemnicy – tajemnicy Bożego działania dla nas; nie jesteśmy w stanie nazwać ani poznać, przeniknąć przyczyn, dla których tak się dzieje i w związku z tym nie wolno nam tego czynić (por. Pwt 29:28). Z drugiej strony, Bóg objawił częściowo w fragmencie, który przywołuje, swe działanie. „Skłonienie woli” człowieka do złego nie neguje „z powodu swej winy” – to człowiek, nie Bóg, jest odpowiedzialny za to działanie, i faktycznie i sprawiedliwie jemu winny… Jaki wniosek: Boża predestynacja, Boże rządy nie tylko nie przeczą wolnej woli człowieka, jego odpowiedzialności, ale są koniecznym dla prawdziwej pobożności i ufności względem Boga wyjaśnieniem wszystkiego, co się dzieje: „Czyż wrogowie Izraela nie walczyli z własnej woli przeciw ludowi Bożemu, któremu przewodził Jozue syn Nuna? A jednak mówi Pismo: „Pan wzmocnił ich serca, aby wyruszyli na wojnę przeciw Izraelowi i zaznali zniszczenia” (Joz 11:20).” „Bóg posługuje się sercami ludzi złych na chwałę i pożytek dobrych; tak posłużył się Judaszem, zdrajcą Chrystusa; tak posłużył się Żydami, krzyżującymi Chrystusa (Tamże, s.141) Grzesznicy ze swymi grzechami są w tajemniczy sposób – ale przecież ostatecznie pokrzepiający dla chrześcijan – narzędziami Boga, który jakkolwiek dziwnie i w sposób przekraczający wszelkie ludzkie pojmowanie, realizuje w nich i przez nie swoje święte, sprawiedliwe zamiary (por. Mateusz Wichary…) Mnich przybyły z Irlandii do Rzymu Pelagiusz oponował: jak postępujemy, zasługujemy na pochwałę lub naganę. Pelagiusz ograniczał łaskę do takiej czysto zewnętrznej pomocy… jedynie przez własne zasługi ludzie czynią postępy w świętości, a przeznaczenie Boże działa ściśle w zgodzie z jakością ich życia, które według tego, jak je Bóg przewidział, będą oni prowadzić. Skutkiem tego, człowiek może, i jest to w jego mocy, zachowywać Boże przykazania bez grzeszenia. Tyle Pelagiusz, który był wychowanym w surowej pobożności klasztornej Irlandii, od dziecka wdrażanym w dyscyplinę i pobożne życie. Augustyn natomiast nawróconym rozpustnikiem, w którym wszelkie zmiany wniosła właśnie wewnętrzna duchowa przemiana. Jeśli bynajmniej w obliczu pism Augustyna krytykujemy Pelagiusza to dlatego, że ostatnia koncepcja “absolutnie wolnej woli” implikuje koncepcję człowieka współuczestniczącego nie tylko w dziele zbawienia, ale również w historii, jako całkowicie nieprzewidywalny składnik, stawiający pod znakiem zapytania najpierw Bożą wszechmoc, ale następnie i mądrość oraz dobroć. Natomiast koncepcja wolnej woli Augustyna choć zaczyna w sposób bardzo ponury, ostatecznie wskazuje bardzo jednoznacznie i pozytywnie odpowiedź – u Boga wyłącznie – dając również, choć trudną, to jednak nadającą sens egzystencji, cierpieniu i wierze wizję historii i życia każdego człowieka. W tym momencie oderwałem się od tych uwag i wspomniałem na własne skromne doświadczenie odnośnie wolności i odpowiedzialności, a które chciałbym poprzeć również tekstami św. Augustyna. “Cóż gorszego od domu, w którym niewiasta mężem rządzi? Dobrze zaś jest w tym domu, gdzie mąż rządzi, a niewiasta ulega… Cały świat jest chrześcijański i cały świat jest bezbożny; na całym świecie są bezbożni i na całym świecie są pobożni; i jedni drugich nie znają. Bóg dobrze używa złych dzieł i ludzi niegodziwych. Każdy będzie taki, jaka jest jego miłość. Kochasz ziemię? Ziemią będziesz. Boga kochasz? Cóż powiem? Że będziesz Bogiem? Nie śmiem powiedzieć tego sam od siebie, ale posłuchajmy Pisma: „Bogami jesteście jesteście synami Najwyższego” (PS. 31,6). “I małe grzechy zabijają, jeśli się je lekceważy…” A Kościół lekceważy maluczkich w tej epoce dziejów! “Nie miłuje się tego, czego wcale się nie zna. Jeśli się zaś miłuje to, co się zna, to ta miłość sprawia, iż można to poznać coraz lepiej i coraz pełniej.” To prawda: “niejeden czyn wygląda na surowy i twardy, choć dokonuje się go dla wychowania, z pobudki miłości. Dlatego polecamy ci jedno krótkie zdanie: Kochaj i czyń, co chcesz! Gdy milczysz, milcz z miłością; gdy mówisz, mów z miłości; gdy karcisz, karć z miłości; gdy przebaczasz, przebaczaj z miłości. Niechaj tkwi w sercu korzeń miłości; wyrośnie z niego tylko dobro.” Chcesz mieć radość wieczną? Złącz się z Tym, który jest wieczny. Dusza żywi się tym, z czego się cieszy. A droga człowieka to droga od upadku do upadku. I ja przechodziłem w życiu złe góry. “Strzeż się, żebyś nie uciekał się do takich gór. Przyjdą bowiem ludzie i powiedzą ci: To jest mąż wielki, wspaniały człowiek…Jaki on był! A jakim był ów Ariusz! Wymieniłem wszystkie góry, ale grożące rozbiciem.” I tak zapragnąłem widzieć siłami umysłu to, w co uwierzyłem, z wielkim Augustynem… Idziesz drogą; przybyłeś, aby ją opuścić, a nie pozostawać na niej; idziesz drogą, a to życie jest gospodą. Pamiętaj o tym, że twoje swobodne i wolne od zajęć chwile obciążone są największymi zadaniami i odpowiedzialnością. Święty Augustyn modlił się wreszcie: Imię Syna Twego, mego Zbawcy, już z mlekiem matki moje serce w dzieciństwie wchłonęło w siebie. Boże, daj mi siłę, abym mógł zrobić wszystko, czego ode mnie żądasz. A potem żądaj ode mnie, czego chcesz… Człowiek może robić tylko to, do czego Bóg da mu siłę. Odnaleźć stałość w odczuwanych sprzecznościach – oto jest cel walki z samym sobą… Ale dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. Bo właśnie człowiek jest tęsknotą Boga, jest celem Jego miłości. Bóg jest głębszy od rowu mariańskiego, mówią niektórzy. Bóg miłuje nas takimi, jakimi będziemy, a nie takimi jakimi jesteśmy. Im bardziej wątpiliśmy w Boga, tym bardziej opieszale Go szukaliśmy. Bóg jest bliżej nas, niż my siebie samych. Otwórzmy się na Boga. Nie będzie miał Boga za Ojca ten, kto nie chciałby mieć Kościoła za matkę. Chciałem widzieć Kościoła-matkę zawsze. Choćby z daleka… jak ostatnio na audiencji z udziałem papieży w Rzymie. Ale nie ma radości bez smutku i goryczy. Tym razem zabrakło mi bezpośredniego spotkania z Ojcem świętym. Spojrzałem na mędrców wokoło i z ust moich wyszeptałem: “To, czym dusza jest w naszym ciele, tym Duch Święty jest w ciele Chrystusa, którym jest Kościół. Rzym przemówił – sprawa skończona! Ziemia jest twoim okrętem, nie siedzibą. Prawda jest słodka i gorzka. Kiedy jest słodka, oszczędza, a kiedy jest gorzka, leczy.” Zarazem w tej ciszy odnalazłem czas na modlitwę: “Tylko Kościół katolicki jest Ciałem Chrystusowym. Chrystus jest Głową i Zbawicielem swojego Ciała. Poza tym ciałem Duch nie ożywia nikogo… Poza Kościołem można wszystko uczynić, poza zbawieniem duszy. Można doznawać czci, można przyjmować sakramenty, można śpiewać „Alleluja”, można odpowiadać „Amen”, można głosić Ewangelię, można wyznawać i głosić wiarę w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, ale wyłącznie w Kościele katolickim można odnaleźć zbawienie.” “Poza Kościołem katolickim nie ma prawdziwej ofiary,” kontynuował modlitwę swoją biskup z Hippony… I zawyrokowałem: Szczęśliwy jest ten, kto Boga posiada! Dajcie mi modlące się matki, a uratuję świat! Matki słuchające syna! Jezus mógł zejść z krzyża, ale wolał powstać z grobu. Miłość to wybór drogi miłości i wierność wyborowi. Oddajmy siebie w całości… po prostu dlatego, że nie mamy nic więcej. Jeszcze jest godzina powstania ze snu. Czuwajcie i módlcie się, aby nie zabrakło wam tej wiary, z którą się modlicie.

Leave a comment