Stanislaw Barszczak— Trzeba manifestu odpowiedzialności—
Miałem czas na lekturę książki Prof. J. Filka pt. Ontologizacja odpowiedzialności, Kraków 1996. Znalazłem tam ciekawe refleksje, z którymi chciałbym się z wami podzielić. F. Nietzsche opisywał „wyższy typ człowieka” jako zadanie. Chęć znalezienia się „winnym”, „czynienie odpowiedzialnym”, okazuje się w gruncie rzeczy podporządkowaniem sobie, uzależnianiem… A chrześcijaństwo zawyrokowało: w chrześcijaństwie staje się wszystko kaźnią, zasłużoną karą. Jest to nauka o zupełnej nieodpowiedzialności i nieuczciwości każdego. Poczucie odpowiedzialności jest tu przeżyciem negatywnym, mającym charakter poczucia winy i poczucia zależności. Negacja „wolnej woli.”„Chrześcijańsko-demokratyczny sposób myślenia” nienawidzi „wielkich odpowiedzialności.” Zadaniem jest żyć tak, żebyś musiał pragnąć żyć znowu (ryzyko odpowiedzialności) .W rozmowie z bytem człowiek jako „odpowiadający” staje się odpowiedzialny. (J.Filek,Ontologizacja odpowiedzialności, Warszawa 1996, s. 114). W związku z tymi stwierdzeniami przywołam kilka jego historycznych uwag na temat odpowiedzialności. To z E. Husserlem nastapiło jakby przebudzenie się odpowiedzialności. Jego rozumność, to bycie uprawnionym (charakter rozumu- „etyczny”), Husserl podkreśla konieczność samoodpowiedzialności jednostki-członka wspólnoty, która obejmuje również odpowiedzialność za praktykę życia wspólnotowego. Chęć do spełnienia się (moje własne dokonanie samo świadomościowe) jest istotna. Ale dzisiaj mamy już tylko pozytywną odpowiedzialność. Ja transcendentalne jest „podmiotem absolutnie odpowiedzialnym”. Z Heideggerem przedmiotem odpowiedzialności staje się własne prawdziwe istnienie, tu odpowiedzialność za autentyczność. Uratować nas może tylko jakiś Bóg, mówił filozof. Odpowiedzialność wpisana w strukturę troski. Prof. Filek przytacza myśl D. Bonhoeffera, jego odpowiedzialność w kontekście idei zastępowania (zastępczość). Tylko życie, które na gruncie wiązania stało się bezinteresowne, cieszy się wolnością najbardziej własnego życia i działania.”(Ethik, s. 238) Istnienie odpowiedzialności jest warunkiem urzeczywistnienia się zarówno wolności jak i odpowiedzialności.(tytuł) odpowiedzialność polega na substytucji. A substytucja polega na redukcji Ja do mnie, powiedziałby Levinas. Odpowiedzialność o stopień wyższa, jest powrotem do pasywności znoszenia siebie. Człowiek odpowiada nie za siebie, ale za Chrystusa przed ludźmi, oddać biednym i głodującym wszystko, co posiadam. Stawać się dzielnymi= życie w miejsce innych (Stellvertretung) odpowiedzialność jako zawsze już obecna (a nie jako możliwość). Pełne oddanie własnego życia drugiemu= to znaczy odpowiedzialność według Bonhoeffera „wolnym jest człowiek, któremu świat stawia pytania i który odpowiada- to jest człowiek odpowiedzialny.”(E. Mounier) Rozszerzając ciało nie zubożać duszy, powiedziałby Henryk Bergson. Dylematy nie są ostatecznymi faktami życia moralnego: 1/pełnienie więcej niż jednej roli społecznej; 2/ niewspółmierność odnośnych norm powoduje nierzadko nieuchronną porażkę pewnej moralnie zasadnej osoby; 3/ alternatywne ideały charakteru domagają się na przykład bezwzględnego egoizmu- może zaistnieć perspektywa niepełnowartościowego życia. Dzisiaj mamy raczej stosowność winy, a nie skruchy, i ona odróżnia autentyczny dylemat moralny od innych przypadków. Znaczenie moralnego dociekania dla życia moralnego można adekwatnie zrozumieć tylko w kategoriach rozwiniętej koncepcji życia moralnego jako polegającego na praktycznych dociekaniach. (MacIntyre)W.Weischedel- samo odpowiedzialność jako źródłowy fenomen odpowiedzialnośći. Chrystus- wzięcie za człowieka jego winy i kary na siebie. J-P. Sartre- odpowiedzialność za absolutnie wszystko. R. Ingarden w tym kontekście interpretuje ponoszenie konsekwencji, zasługę-pokorę. F. Rosenzweig- stawanie się jednostki. Jonas kładzie akcent na moc podmiotu. Czynienie odpowiedzialnym a pociąganie do czy lepiej przypisywanie odpowiedzialności (imputatio). Ale dopiero Emmanuel Levinas mocno wyakcentował w swej refleksji, oto „nie istnieję bez odpowiedzialności.”(wstęp) Nikt nie może za mnie umrzeć, zdjąć ze mnie mej odpowiedzialności. Każda osoba jest wybrana- to nie jest przywilej, lecz odpowiedzialność właśnie. Uniwersalna wolność, Levinas pisał, jest „dawniejsza niż wszelki grzech” (Trudna wolność, s. 239). Usytuowanie człowieka w bycie, to jest dzisiejsze wyjście rozważań o odpowiedzialności. Odpowiedzialność zaś odkrywa moją ostateczną rzeczywistość. Jeszcze do 1947 roku przedstawiano odpowiedzialność jako zasiadającą wolność i zarazem jako tę wolność ograniczającą. W refleksji Levinasa pierwotny dostęp do bytu, jakim jest relacja z drugim otrzymuje miano „dostępu do twarzy”. I tak relacja z twarzą jest odpowiedzialnością. Moja odpowiedzialność to wezwanie do „mojej ostatecznej istoty”. Pojawia się tutaj stosunek zdecydowanie asymetryczny, nieodwracalny. W otwarciu życia w miejsce innych, Levinasowskie „Bycie ja” stanowi miejsce, w którym może się może się urzeczywistnić bezgraniczna odpowiedzialność. (Inaczej niż być, Warszawa 2000, s. 296). W refleksji A. MacIntyre’a przestrzeganie wymogów cnót jako cnót zostaje tu zastąpione przestrzeganiem wymogów cnót jako wymogów praktyk. Cnoty muszą „umożliwiać” dobro. Nie może być to jednak dobro wewnętrzne względem którejś z praktyk. Jest to dobro życia człowieka. Trzeba pogłębienia rozumienia cnót, nie w relacji do Mac Intyre’a prakt(yk, ale w ich relacji do dobrego życia ludzkiego. Tajemniczy jest proces wchodzenia do praktyk, osiągania jedności… Teoria MacIntyre’a, która przywołuje Prof. Filek, milcząco zakłada etykę (przestrzeganie cnót). Ale ten, kto postępuje etycznie, bo „poszukuje” dla siebie etycznego postępowania, nie postępuje etycznie. Wartości „ dobrego etycznie życia” nabywamy w konsekwencji poszukiwania i urzeczywistniania innych wartości. (J. Filek, Filozofia jako etyka, s.331) Dlatego Filek mówi o koncepcji MacIntyre’a jako o rozumowaniu wewnętrznie sprzecznym. Wymogi cnót autonomiczne, cnoty uprawiamy ze względu na nie same. U Mac Intyre’a mamy deontologizację wartości. Urzeczywistnianie wartości ma iść w parze z urzeczywistnianiem indywidualnej wartości mej osoby (por. N. Hartmann, s. 527). Tedy „brak męstwa” niszczy tradycje, praktyki, niszczy możliwość odnalezienia „dobra swego całego życia”. MacIntyre ma ma racji, stwierdza Filek, takie uzasadnianie zniosłoby etykę. Koncepcje MacIntyre’a to jest stereotyp anglo-amerykańskiego wykształcenia, który odrzuca autonomiczną indywidualność. A dzisiaj mamy wiele sporów moralnych: 1/ niewinne życie ludzkie jest nienaruszalne- czy tak nie jest.. 2/ Jeśli jakiś rodzaj działania jest zły, to moralnie niedopuszczalny jest jakikolwiek czyn tego rodzaju, bez względu na to, jakie korzyści wynikną z tego czynu. 3/ Czy przyjemność seksualna daje się usprawiedliwić? 4/ Problem miejsca honoru i lojalności w życiu. Czy rozważania nad tym powinny mieć prymat nad rozważaniami nad innymi normami. Jak się ma sprawa z pojedynkiem, zabójstwem donosicieli. 5/ Istnieją różne i niewspółmierne koncepcje sprawiedliwości. Otóż pisał kiedyś Martin Buber, iż odpowiedzialność jest pępowiną łączącą nas ze światem, w którym może zrodzić w nas problem: dać się zabić czy zabić samemu? A to jest paradoks etyki. Prof. Filek otwiera nam oczy na etykę jako wiarę w dobro, a odpowiedzialność widzi jako podstawowe odniesienie człowieka do świata. N. Hartmann zapytywał przed laty o to, co powinniśmy czynić? A etyka, to jest rozświetlanie teoretycznej podstawy i przygotowanie człowieka do samodzielnego poszukiwania i opowiadania. Etyka jest zdolna rozbudzać i rozwijać w człowieku jego etyczną wrażliwość. Wartości są tym, przez co rzeczy nabywają charakteru dóbr. Hartmann nazwał wartości „istnościami apriorycznymi”. Podmiot nie „wymyśla” Wartości, nie tworzy, on może je jedynie uchwycić bądź też pozostać na nie „ślepym”. Hartmann akcentuje absolutność wartości, albowiem zawarta w samej materii wartości relacja jest wcześniejsza od wszelkiej świadomości relacji i od niej niezależna. (Ethik, wyd.4, Berlin 1962, s.141). Wielkoduszność osoby, która może „wystąpić” jedynie „na” osobie, tę wielkoduszność Hartmann nazywa materią wartości. Wartości (Ansichsein) mają tendencję do realności, do istoty wartości etycznych przynależy powinność ich bycia. W tej koncepcji następuje determinowanie bytu realnego przez powinność. Tutaj sięgnijmy jeszcze raz do refleksji Profesora Filka. Otóż stanowisko człowieka w świecie wydaje się w ogóle stanowiskiem odpowiedzialnym. Stąd nie zamierzamy oceniać tutaj empirycznych osób, lecz zapytywać o człowieka z racji na jego „stanowisko w kosmosie”, niezależnie od tego czy żyje w sposób „odpowiedzialny,” czy nie. Alisdair MacIntyre to zbliżenie człowieka opisuje od strony praktyk, których jest bez liku, a którą opisuje jako określoną, kooperatywną działalność ludzką. Praktyka ma swoją historię. I tak zauważmy, że dzisiaj jakbyśmy wyczerpali teoretyczne możliwości tkwiące w tradycyjnych pojęciach obowiązku, powinności, normy i wartości. W tym kontekście o tym, że działalność ludzka, poszczególna praktyka określona jest przez właściwe jej dobra wewnętrzne i charakterystyczne dla niej wzorce doskonałości. Dobra i cele (foods and ends). Filek zauważa w koncepcji MacItyre’a niejasność statusu dóbr wewnętrznych, ich ontologiczną nieokreśloność, i zagadkowość ich przyzywania ku sobie- stąd bierze się niejasność pojęcia MacIntyre’owskiej cnoty (virtue). Bo przecież są i „złe” praktyki, a dobro cnót ufundowane jest na dobru praktyk, które tu jest bezkrytycznie założone. Praktyki ukazane jako domeny działalności niewyobcowanej. Dzisiaj polityka nie jest już praktyką, służy bezosobowemu kapitałowi. Dzisiaj, jak to widzi Filek, następuje marginalizacja praktyk. Alisdair MacIntyre napisał: ”cnota jest nabytą ludzką cechą, której posiadanie i przestrzeganie umożliwia nam osiąganie dóbr wewnętrznych wobec praktyk, jej brak natomiast osiąganie tych dóbr skutecznie nam uniemożliwia.”(por. A. MacIntyre, Etyka i polityka, Warszawa 2009, s. 344). Filek MacIntyre’owską tęsknotę za etyką nazywa jego poszukiwaniem „porzuconej narzeczonej”. I twierdzi, że nawet „moje ciało jest bytem społecznym”(J. Filek, dz. cyt., s. 312,391). Już Karol Marks pisał, że istotę człowieka stanowią stosunki społeczne. Wedle Profesora Filka mamy więc dzisiaj zamiast ontologii socjologię. Ten ostatni MacIntyre’a cnoty nazywa postulatami do zrealizowania, a nie już nabytymi cnotami. Jego zdaniem MacIntyre miesza ze sobą język wartości z językiem cnót pojętych jako cechy nabyte. Bycie człowiekiem, to nas interesuje najbardziej, powie Jacek Filek. Tutaj odpowiedzialność jest osądzana jako konsekwencja podjęcia i sprostania odpowiedzialności za powierzone mi dobro czy nawet nie powierzone, ale w jakiś sposób zdane na mnie, ode mnie zależne. Człowiek jest odpowiedzialny bądź nie jest odpowiedzialny, zupełnie niezależnie od tego, czy jest tego świadom, czy nie, czy poczuwa się do odpowiedzialności, czy nie, czy ją podejmuje, czy nie i czy zostaje do odpowiedzialności pociągnięty, czy też nie. W takim ujęciu jest założona zależność między świadomością odpowiedzialności a poczuciem odpowiedzialności. Wróćmy tutaj do pojęcia odpowiedzialności jako podstawowego dzisiaj pojęcia onto-etycznego. Ostateczny cios pojęciu obowiązku i powinności(o rodowodzie Kantowskim) zadały analizy Maxa Schelera, który twierdził: „Każda etyka, która wywodzi od idei obowiązku jako najbardziej źródłowego fenomenu moralnego/…/ posiada czysto negatywny, krytycystyczny i represywny charakter.”(M. Scheler, Der Formalismus in der Ethik Und die materiale Wertethik, s. 219). Podobnie “negatywną” jest etyka, która wywodzi od powinności. Bowiem założeniem powinności- jako powinności bycia- jest “niebycie wartości, ku której odsyła powinność.”(tamże, s.216). Powinność zakłada zło w człowieku. Norma w momencie zachwiania się oczywistości doświadczenia dobra i zła okazała się bez-podstawna. Z kolei wartość nie potrafiła wyzbyć się do końca, jak pisze Prof. Filek, swego ekonomicznego rodowodu, nie potrafiła zadowalająco zabezpieczyć swej obiektywności i absolutności inaczej jak poprzez usytuowanie się w dziedzinie idealnej. Powiedzmy mocno, tradycyjne pojęcia nie uchwyciły jakkolwiek bezpośredniości więzi łączącej człowieka i świat. A człowiek niejako „dojrzał do odpowiedzialności o światowym wymiarze.” Mamy więc bronić odpowiedzialności, którą sami jesteśmy, skoro jesteśmy. Prof. Filek pisze o nowym „archimedesowym punkcie” filozofii człowieka: „odpowiadam, więc jestem”. To jest jego współczesna ontologizacja odpowiedzialności. W 1967 roku Georg Picht mówił nie bez racji, iż „nikt jeszcze nie wpadł na pomysł, by określić człowieka z perspektywy jego odpowiedzialności.”(G. Picht, Philosophie der Verantvortung, Stuttgart 1985). J. Patocka pisał: ”Odpowiedzialność nie jest stosunkiem do jakiegokolwiek bytu, lecz ontologicznym rysem samej przytomności (Dasein; por. J. Patocka, Heidegger, w: „Znak” 1974, nr6(240), s.715-716). W tym miejscu zasygnalizujmy tylko inne kwestie. „Ze względu na odpowiedzialność, wolność, zadanie, ze względu na sens istnienia człowieka- twierdzi Scheler- jakiś Bóg istnieć nie może i nie powinien.” Wedle N. Hartmanna nostalgia za transcendencją jest objawem słabości moralnej i niemożności uporania się z ciężarem odpowiedzialności osobistej. Dzisiaj człowiek jest odpowiedzialny „za spełnianie własnego etosu”.(N. Hartmann, Ethik, Berlin 1962, s.514). Tylko istota, która jest odpowiedzialna, może stać się winna, pisał V. Frankl. Człowiek jest w rozpaczy, bo pragnie być sobą, pisał z miłości S. Kierkegaard. Aby otrzymać siebie, musi być przepełniony skruchą. Dopiero odpowiedzialność zapewnia błogosławieństwo. (S. Kierkegaard, Albo, albo, Warszawa 1976, s.113). Według późnego Schelera i N. Hartmanna „śmierć Boga” nie oznacza dla człowieka „zwolnienia od odpowiedzialności”. Przypomnijmy tutaj, że dopiero na gruncie religii chrześcijańskiej odpowiedzialność z pojęcia prawniczego przekształciła się w pojęcie etyczne. To dlatego Św. Tomasz pisał wiele na temat prawa, m.in. że prawo składa się z rozporządzeń rozumu nadanych i publicznie obwieszczonych przez odpowiednią władzę i mających na celu dobro wspólne (zob. Sum Teol. Ia-IIae, 30,1,2,4). Rewolucyjny potencjał prawa naturalnego, to przypadek Tomasza z Akwinu. Kiedy żył Tomasz pojawiły się spory w kwestii sprawowania jurysdykcji na określonych obszarach… do jakiego wyżej postawionego autorytetu można się odwołać przeciwko orzeczeniu podmiotu. Skądinąd przekonujemy się, że nie jesteśmy w stanie obejść hierarchicznego porządku różnego rodzaju władz, w tym ustawodawczych i wykonawczych, którymi rządzi się jakaś społeczność. Akwinata komentował tę sytuację w oparciu o następujące stwierdzenia: pierwotne normy prawa naturalnego spełniają wymogi praktycznego rozumu. Przedmiotem namysłu w sytuacjach moralnych są środki do celu, a nie cele. Św. Tomasz uważał, że jako chrześcijanie dążymy do jednego celu ostatecznego, jednego doskonałego Dobra. Tym samym w epoce Akwinaty zadaniem moralnym było praktyczne zapewnienie naszego celu ostatecznego. Z wniosków zaczerpniętych z tekstów Akwinaty można by tutaj przywoływać współczesną solidarność sądów; prowadzenie ustawicznej ankiety moralnej; obstawanie przy pozycji niezezwalającej, by dobro jakieś zostało przeważone przez jakieś inne dobra. (por. komentarz A. MacIntyre’a do św. Tomasza). We współczesnych dylematach moralnych akcentuje się z kolei następujące tezy: przy jakieś praktycznej niezgodności rozum wymaga, abyśmy zapytali, kto z nas ma rację. Chodzi o współpracę przy wyborze najlepszego punktu wyjścia dla wyjaśniania sporów. Główną funkcją prawa jest wychowanie. To w jego pismach mamy ślady pierwszych dysput na temat sporów moralnych, to on pozostawił nam również w spadku koncepcję wspólnego dobra i prawa naturalnego, pojęcie sprawczości, indywidualności osoby. Pojęcie odpowiedzialności „wkracza na dobre” w wieku XVIII. U Kanta mamy odpowiedzialność przed prawem moralnym, przed własnym rozumem. F.W.J. Schelling występuje z oryginalną koncepcją tzw. odpowiedzialności elitarnej, J.G. Fichte- z koncepcją odpowiedzialności zbiorowej za proces dziejowy. Hegel funkcję trybunału tak rozumianej odpowiedzialności powierza historii. Jednakże to dopiero w myśleniu S. Kierkegaarda i F. Nietzschego odpowiedzialność zaczyna w istotny sposób opisywać egzystencję i jej relację z rzeczywistością. Odpowiedzialność nie jest czymś, co jedynie może się nam przydarzyć, co może nas dosięgnąć, lecz jest losem człowieka (J. Filek, Ontologizacja odpowiedzialności, Wyd. Baran i Suszczyński, Kraków 1996, s.19). W tym eseju o odpowiedzialności, która ma historię nie zatrzymałem się świadomie na badaniu struktury odpowiedzialności, tj. na podmiocie, przedmiocie, instancji nakładającej odpowiedzialność, trybunale i egzekutorze odpowiedzialności- a to z powodu charakteru mojego tekstu. Przedstawienie tych kwestii wymaga odrębnego studium. Chciałbym tutaj jeszcze wspomnieć Paula Ricoeura, którego poznałem osobiście. Według niego człowiek pierwotnie doświadczał subiektywnego poczucia odpowiedzialności jako obciążenia przewidywaną karą zupełnie niezależnie od obiektywnej ontologicznej zależności. „Człowiek miał poczucie odpowiedzialności zanim nabrał świadomości, że jest przyczyną, czynnikiem, sprawcą.”(P. Ricoeur, Symbolika zła, tłum. S. Cichowicz i M. Ochab, Warszawa 1986, s.98). Czyli moglibyśmy teraz powiedzieć, że człowiek z wolna dopiero uczył się pojmować siebie, swoje działanie, jako przyczynę, jako czynnik sprawczy. Aż wreszcie w dziedzinie teologicznej pojęcie odpowiedzialności nabrało charakteru eschatologicznego- oto odpowiadało się już nie okazjonalnie za jakiś pojedynczy czyn, lecz za całość egzystencji i za całość powierzonego człowiekowi dobra. Osoba to coś więcej niż tylko sprawca. Jeszcze dzisiaj nie jesteśmy w stanie dopuścić osobistą odpowiedzialność do głosu. Z przeszłości przychodzi do nas apel: dlaczego poczucie odpowiedzialności dawało o sobie znać w sposób negatywny. Musimy na te i inne problemy odpowiedzieć sobie. W dokumentach II Soboru Watykańskiego czytamy:”Jesteśmy świadkami narodzin nowego humanizmu, w którym definiuje się przede wszystkim człowieka przez jego odpowiedzialność.” Trzeba manifestu naszej ostatniej wierności w obliczu historycznej już odpowiedzialności. Według Prof. J. Filka u MacIntyre’a pojęcie cnoty jest „za grube”. Mac Intyre przemilczał faktyczny status cnoty jako pewnego szczególnego ideału. A cnota w moim odczuciu to pewien szczególny ideał, poszukiwanie ratunku dla wybranego przez nas ideału. Mama nauczyła mnie autentyczności. Cel pisania: miałem potężny bodziec w oparciu o narrację życia mojej mamy, wesołej kobiety. A chciałem zachować resztę świata od codzienności- co więcej, żebyśmy stawali się twardzi dosyć, w ustrzeżeniu właśnie pewnego szczególnego ideału naszego człowieczeństwa, tym samym nie bazowali jedynie na zastanej rzeczywistości i ją pożerali. W ten sposób na horyzoncie naszego życia pojawia się pewien szczególny ideał „ dobrego etycznie życia”, tak sądzę, a który nabywamy w konsekwencji dopiero właśnie poszukiwania i urzeczywistniania innych wartości, takich jak czystość, pracowitość, wierność. To będzie moja afirmacja odpowiedzialności, mocy słowa w naszych czasach, w jego wyniesieniu-wniebowzięciu.