Błogosławionych Świąt

(…jest to już trzeci fragment przetłumaczonej przeze mnie opowieści Antoniego Czechowa pt. Sierota , oryginał nosił tytuł Бабы , proszę nie brać za złą monetę w tłumaczeniu przyjęcia nieco przemienionych imion głównych bohaterów; w oryginale opowiadanie nosi tytuł Бабы)–
To pismo mi rozwiązało ręce. Przeczytaliśmy je z Maszenką, stała biała jak śnieg, a ja mówię: ” Dzięki Bogu, teraz, ja mówię, znaczy, źe znów będziesz żoną męźa.” A ona odpowiedziała: “Nie zamierzam z nim żyć.” – “Ale on jest twój mąż? ” – mówię – “Czy to takie łatwe … Ja jego nigdy nie kochałam i przymusem wyszłam za niego. Matka chciała.”. – “Tak ty, mówię, nie unikaj, głupiutka, a powiedz: brałaś z nim ślub w cerkwi, czy nie?” – “Brałaś slub, mówi, ale kocham ciebie i będę żyć z tobą, aż do samej śmierci. Niech ludzie się śmieją … ja bez uwagi (na nich) … ” – “Ty, mówię, pątniczka i czytałaś Pismo, co jest tam napisane?”
– Za męża wydana, z mężem i żyć powinnaś- powiedział Olbrzym.
– Żona i mąż jednym ciałem. Pogrzeszyliśmy, mówię, my z tobą i będzie trzeba mieć świadomość i bać się Boga. Przyznamy się przed Wańką, mówię, on jest cichy człowiek, nieśmiały- nie zabije.
Nawet lepiej, mówię, na tym świecie mąki od legalnego męża znosić niż na strasznym sądzie zębami zgrzytać. Nie słucha baba, postawiła na swoim, i choćby ty co! (ona mówi) “Kocham ciebie” – i nic więcej. Przyjechał Wańka w sobotę na samą Trójcę, wcześnie rano. Ja zza ogrodzenia widziałem wszystko: wbiegł do domu, po minucie wyszedł z Kózką na rękach, i śmieje się i płacze, Kózkę obdarza całusami, a osobiscie patrzy na skłąd siana- a to Kózkę rzucać żal, a i gołębi chce się. Łagodnym, wrażliwym człowiekiem był.
Dzień minął spokojnie i skromnie. Zadzwonili na nieszpory, i myślę (sobie): jutro Trójca, dlaczego oni bram i ogrodzenia na zielono nie ubierają? Sprawa, myślę, nieładna. Poszedłem do nich. Patrzę, że on siedzi na podłodze pokoju, przewracając oczami, jakby był pijany, łzy spływały mu po policzkach, a ręce drżały; wyjmuje z węzła bułeczki, naszyjniki, ciasta i różnego rodzaju gadżety i rzuca na prawo i lewo na podłodze. Kózka – miał trzy latka- czołga się i pierniki żuje, a Maszenka stoi w pobliżu pieca, blada, drży cała i mamrocze: “Nie jestem twoją żoną, nie chcę z tobą żyć” – wszelkiego rodzaju bzdury. Pochyliłem się Wańce do stóp i mówię: “Jesteśmy winni przed tobą, Wasilij Maksimicz, wybacz mi dla Chrystusa.”
Potem wstał i mówię Maszence te słowa: “Ty, Mario Sjemionowna, mówię, powinnaś teraz Wasilijemu Maksimiczowi nogi myć nogi i wodę pić. I bądź pokorną żoną dla niego, a za mnie módlcie się do Boga, żeby on, mówię, miłosierny był, wybaczył mi mój grzech.” Jakby to była od anioła niebiańskiego, wnoszę, sugestia. Odczytałем jej obecne emocje, a mówiłем tak wrażliwie, że mnie także łza popłynęła. W ten sposób dwa dni później przychodzi do mnie Wańka. “Ja, mówi, przebaczam Mateusz, i tobie, i żonie, Bóg z wami. Ona żołnierz, taki biznes kobiecy, młoda, trudno jest obserwować siebie. Nie ona pierwsza , i nie ostatnia. I po prostu, mówi, proszę cię, abyś żył tak, jakby między wami nic nie było, i co masz na myśli nie pokazuj, a ja, mówi, postaram się jej we wszystkim podobać, żeby ona mnie znów pokochała.” Podał mi rękę , wypił herbatę i wyszedł wesoły. Cóż, myślę, dzięki Bogu, poczułem się szczęśliwy, że wszystko poszło tak dobrze. Ale skoro tylko Wańka z podwórka (oddalił się), zaraz przyszła Maszenka. (Ujrzałem) Widmo! Wiesza mi się na szyi , płacze i zanosi modły: “Na miłość boską nie rzucaj, żyć bez ciebie nie mogę.” cdn.

Leave a comment