Polaków poważne rozmowy 32

Stanisław Barszczak, Teoria cnót Alisdaire’a MacIntyre’a jako poświadczenie charakteru wspólnego życia(cd.)

2
Teoria cnót

Matka skierowała nas ku Bogu, którego rozumną twarz ujrzeliśmy później, wydaje mi się, po jej śmierci. Coś nas ciągle uprzedza, także w kwestii języka moralności. W przypadkach, gdzie samo znaczenie słów języka moralności jest wątpliwe, odpowiedź na pytanie, w jaki sposób mam posługiwać się językiem moralności, polegałaby na formułowaniu reguł, które ustanawiałyby zarazem granice dla możliwych użyć orzeczników moralnych. Alisdair MacIntyre postawił fundamentalne pytania w etyce: 1/ w jaki sposób rozumieć pojęcia moralne (por. Krótka historia etyki, s. 58); 2/ jakie jest kryterium ich stosowania; 3/ jaka jest spójność pojęć. Niektórzy uważają, że obok teorii cnót o wiele ważniejsza jest praca Alisdaira MacIntyre’a nad filozofią działania, że w centrum jego pracy był jego rozwój kluczowych argumentów z Wittgensteina dotyczących niezbędnych warunków dla naszych działań, żeby były zrozumiałe dla innych i dla nas samych. Do tej sprawy Alisdair MacIntyre nawiązuje w ostatnim rozdziale Czyja sprawiedliwość? Jaka racjonalność?, że ci, którzy przekonują się, że muszą myśleć samodzielnie, będą musieli przejść transformację obejmującą nawrócenie – żeby mogli zrozumieć ostatecznie, “że to tylko przez uczestnictwo w racjonalnej praktyce, jako zasadniczej wspólnocie, ta ostatnia staje się racjonalna.” MacIntyre dostarcza bogatego komentarza dla takiej konwersji w ksiące o Edith Stein przedstawiając konkretne analizy nie tylko konwersję Steina, ale także Rosenzweiga i konwersję Lukacsa.

Alisdair MacIntyre swoje rozumienie filozofii przypisuje wpływowi RG Collingwooda. To było zasługą Collingwooda, jak wskazuje MacIntyre w przedmowie do trzeciego wydania Dziedzictwa cnoty, że on zrozumiał, że “to, co historyczne dochodzenie ujawnia, to jest sytuacyjność wszelkiego badania- w jakim stopniu to, co zostało podjęte uważa się za standardy prawdy i racjonalnego uzasadnienia, w kontekście praktyki różnej w jednej chwili od drugiej.” Uczestnictwo w racjonalnej praktyce stoi u początku tej wielkiej przygody, jaka jest teoria cnót Alisdaire’a MacIntyre’a. Filozof pisze, że cnoty są dyspozycjami nie tylko do działania w określony sposób, lecz również do takiegoż odczuwania. Działać cnotliwie to nie znaczy, jak Kant później myślał, działać przeciw inklinacji-skłonności. Ale właśnie to znaczy, działać z inklinacją spowodowaną kultywowaniem cnót (por. Krótka historia etyki, s.149 ). Tym samym filozof zachęca, myślę, do praktykowania cnót, także, a może przede wszystkim na bazie „budowania słabości”, uczynienia z słabości kotwicy moralnej cnoty. „Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia.”

Istnieją różne wzorce, języki i sądy moralne. Każda też forma życia przynosi ze sobą własny obraz natury moralnej. Mamy niepowodzenia jakieś: drogi życiowe zawiodły, nie radzimy sobie z własnymi trudnościami i problemami… Faktycznie nie mamy co wybrać… na to nakłada się „moje ujęcie problemu wyboru”… wybór podstawowych wzorców moralnych poprzedza przyjęcie jakiegokolwiek określonego moralnego punktu widzenia. Podejmujemy nasz, czy też „mój” projekt moralny w świetle moich kategorii. Przekonujemy się, że sądy moralne ulegają zmianie (popadają w sprzeczność), natomiast znaczenie jest rzeczą, która się nie zmienia! Alisdair MacIntyre przedstawia: 1/ teorię ludzkich celów i motywów; 2/ teorię społeczną, w której sprawiedliwość odzwierciedla to, co być powinno. Ale chyba dziś jeszcze mamy pogardę dla tego, co jest jedynie ludzkie –a nie boskie… stąd pochwała filozofii w ujęciu MacIntyre’a (Filozof przeszedł z kościoła anglikańskiego do kościoła katolickiego na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Jest wziętym profesorem w Seminariach Duchownych, choć nie tylko).

Z chrześcijaństwem, MacIntyre pisze, pojawia się nadzieja i zaangażowanie, wartości, które są mu bardzo bliskie. Tak więc przed nami przygoda odkrywania prawdziwej natury przyrodzonych celów, oraz przyrodzonych cnót, które są niezbędne. Aby można było być posłusznym prawu Bożemu chrześcijaństwo mówi właśnie o niezbędności cnót.
Mówimy też, posłuszeństwo konstytuuje wspólnotę (w kościele rozumowo i przez objawienie). Moja uprzednia niezdolność zrozumienia tej sprawy wzięła się stąd, że byłem pod nazbyt silnym wpływem krytyków biblijnych… Uprzednio nie rozumiałem, nie umiałem postawić pytań, nie poddałem systematycznemu badaniu… To, co napisałem było mylące, Alisdair MacIntyre pisze. Wokół filozofa „krążyły” bezosobowe wymogi moralności… I tak wcześniej mówiło się, że życie złoczyńcy jest kłamstwem, filozof nie zatrzymywał się na „potocznej świadomości moralnej” Kantowskiej. Teraz pisze o tym, że rzeczywista świadomość moralna może ulec skażeniu błędem i niezrozumieniem, i musi być oceniana wg kryteriów praktycznego rozumu. Cecha wszelkiej moralności domaga się respektu ze strony istot rozumnych. Następuje akceptacja autorytetu moralnych wzorców, otwarcie na racjonalnie uzasadnione motywy działań, bez nieracjonalnej perswazji i odwoływania się do świadomości kogoś. Wzorce moralne mają nie tyle się podobać, co być racjonalnie uzasadnione… A to prowadzi z czasem do tego, że twierdzenie o uniwersalizacji upada. Nadajemy autorytet fałszywy i szkodliwy. Każdy kto posługuje się językiem moralności, a zwłaszcza słowem „powinność” w jego podstawowym sensie moralnym, jest w swych sądach skrępowany znaczeniem kluczowych terminów moralnych oraz zasadami logiki (Tamże, s.19). Podkreślmy z MacIntyrem, istnieje wiele języków moralnych, podobnie są różne wymogi uniwersalizacji i preskryptywności, tj. opierania się na pojęciach z przeszłości. I tak mamy wybór, nieświadomy zazwyczaj, rozumienia moralności w jakiś określony sposób. Oto wybór arbitralny poprzedza rozumowanie moralne. Ale skąd wyrastamy, jakie istnieją skutki skłonności, MacIntyre przywołuje też przedracjonalny wybór moralności w ujeciu R.M.Hare’a. Mamy także rywalizujące filozofie moralności. Stąd trzeba podjąć sposób w jaki formułują racjonalne twierdzenia na temat różnych rodzajów pojęć moralnych i sądów, przekonywać do tego, jak one są zakorzenione w porządku moralnym.

W starożytności już jakoś rozumieliśmy pojęcia moralne (co bardziej przyjemne i korzystne?). Platon zauważył, iż dobro jest pojęciem jedynym i jednorodnym. Oto więc przed nami idea Dobra. Arystoteles uważał podobnie, iż zdążamy do jakiegoś dobra i dlatego trafnie określano dobro jako cel wszelkiego istnienia. Filozofia Arystotelesa jest opisem możliwego najwyższego dobra. Według Arystotelesa doskonałości charakteru i inteligencji nie można oddzielić … Wedle Arystotelesa głupota pewnego rodzaju sprzeciwia się dobru. (After Virtue,1981; Tamże, s.154). Arystoteles pisał o cnocie, że nie jest wrodzona. Wybór cnotliwy jest wyborem zgodnym z zasadą środka… Znajomość środka nie może być po prostu znajomością pewnej formuły- trzeba oprzeć się też na wiedzy! Dla Arystotelesa dusza znaczyła osobowość człowieka. „Rzadkość-filozof pisał- spotkać człowieka, który niedostatecznie raduje się przyjemnościami.” W przypadku cnót nabywamy nawyków poprzez dokonywanie odpowiednich czynów… I tak stajemy się sprawiedliwi dokonując sprawiedliwych czynów. Doktryna Arystotelesa ujawnia tylko niektóre aspekty pojęcia cnoty, na pewno zaś nie służy uwydatnieniu żadnej logicznie koniecznej cechy jej charakteru.

Zauważmy tutaj jeszcze jedno zagadnienie, mianowicie duch abstrakcji, jednoczący nas w epoce internetu, może okazać się fałszywy: bo nie można wskazać cnotliwego postępku bez odniesienia się do sądu człowieka roztropnego. W dawnych czasach ciekawość nie była cnotą, a dzisiaj z kolei skromność nie jest cnotą. Kiedyś nie było pokory chrześcijańskiej… Etyka starożytna ustanawiała twierdzenie, że istnieje tylko jeden zestaw zasad rządzących ludzkim zachowaniem, czyli zasady różnorodnie pojętego rozumu. Etyka nowożytna pokazuje rozróżnienie zasad racjonalnej miłości własnej, oraz zasad sumienia (od XVIII wieku). Nie posiadamy kontekstu dla obecnej moralności. Ale ponieważ Sokrates twierdził, że wszyscy postępują tak, jak uważają, że będzie najlepiej, kierujemy nasze wspaniałe spojrzenie na naturę cnót.W jaki sposób można zbudować formę życia, w której dobre postępowanie i prowadzenie mogłyby współistnieć? W tym pełniejszym kontekście, jak myślę, chciałbym przywołać po raz ostatni pojęcie cnoty w ujęciu MacIntyre’a, które jest jakąś dzielnością i obejmuje naszą decyzję oraz jej rozważenie wcześniej. Stąd człowiek jest cnotliwy, jeżeli zachowałby się w określony sposób- gdyby zaszła pewna sytuacja… Cnoty są skłonnościami, które ujawniają się w różnych czynach będących przejawem ludzkiej doskonałości. To postępowanie nazywamy zgodne z cnotą (rozumem). I tak nie będą cnotą w ujęciu MacIntyrowskim jakieś “przeżycia bandy zdegenerowanych byłych ludzi na tle mechanizującego się życia”.

Alisdair MacIntyre zarzuca naszej cywilizacji, że niesie z sobą narzucające się myślenie, także myślenie dobra! Powołuje się na Moore, Ross, Prichard, Stevenson,Hare (analityczni moralni filozofowie). Wrażliwość na odmienne okoliczności różnych sytuacji nie przymusza nas do odrzucenia możliwości budowania teorii etycznych. Z pewnością nie ma takiej konieczności, a biorąc pod uwagę ważne funkcje etyki oraz użyteczność reguł, należy uznać, że etyka ogólnych norm dla małych wspólnot jest lepszą opcją niż skrajna etyka sytuacyjna. Znaczenie argumentu MacIntyre’a o powszechnej rozumności działania, zostało zasugerowane problemami, z jakimi on musiał się spotkać, by utrzymać w mocy swoją refleksję. Na przykład miał często i krytycznie do czynienia z zagadnieniami związanymi z rozróżnieniem ciała i umysłu, a także tych, które zakładają, że należy dokonać silne rozróżnienie pomiędzy faktami a wartościami (co zakładało niemożność poruszania logicznie od tego, co jest do powinności ). Jakkolwiek wyraźnie oddzielone te filozoficzne problemy są jednak ze sobą powiązane w takim stopniu, że każdy z osobna służą współczesnej filozofii i etyce na ich błędnej drodze.

W artykule opublikowanym w 1982 roku pięknie zatytułowanym Jak podmioty moralne stały się Duchami, albo dlaczego historia etyki odbiega od filozofii umysłu, MacIntyre pisze o tym, że na początku współczesnej filozofii moralnej- ok. roku 1780 -podmiot moralny tradycyjnie rozumiany, prawie jeśli nie zupełnie zniknął z pola widzenia. I to był błąd epoki. Charakter podmiotu moralnego, struktura jego pragnień i dyspozycji- skłonności, stały się raczej peryferycznym, a nie centralnym tematem dla filozofii moralnej, tracąc w ten sposób miejsce przypisane temu przez większość filozofów moralnych, od Platona do Hume’a. Teraz wybór(ang. choice), rozumiany przez Kanta i Reida tutaj jako decydujący pomiędzy pragnieniem i wymogami moralności, a później przez Sartre’a- jako warunek indywidualnej autentyczności, wybór zastąpił charakter danej osoby, stał się kluczowy dla moralnego działania. A reszta, jak pokazały dzieje, to już historia, która potoczyła się w tym a nie innym kierunku.

Teraz wyobraźnia uniwersalnych standardów rozumu, którym wszystkie racjonalne istoty muszą podlegać ze względu na cnotliwość bycia, została porzucona. To oddziela MacIntyre’a od tradycyjnych myślicieli. MacIntyre zawsze był „napędzany” przez chęć naprawy naszego życia moralnego. Nigdzie nie jest jego projekt moralny bardziej widoczny niż w krótkim eseju Against the Self- Images of the Age (Przeciw Jaźni-obrazy z epok), pierwotnie opublikowanym w 1971 roku. Identyfikuje w nim dwie grupy zagadnień wymagających dalszych badań po jego analizie niedoskonałości marksizmu. Pierwszy rozpatruje charakter osądu moralnego i znaczenie takich słów kluczowych jak dobry, słuszny, cnota, sprawiedliwości, obowiązek i szczęście. MacIntyre zauważa, że marksiści podzielają z konserwatywnymi filozofami pogardę dla obaw o rozumienie języka, ale zauważa też, że to dokładnie na poziomie języka, braki moralne i zepsucie(korupcje) naszych czasów są oczywiste. Kolejna grupa pytań podnoszonych w eseju dotyczy wyjaśnienia działania ludzkiego: czy możemy znaleźć uzasadnienie dla działań w nowoczesnym świecie, które nie tylko pozwalają nam działać skutecznie, ale również przenieść nas ku działaniu w sposób, który nas czyni obecnymi w czynie, i w sposób, w jakim coś, co robimy, jest sensowne. Wobec poszukiwania odpowiedzi na te wzajemnie powiązane pytania-odpowiedzi, jakbyśmy zadłużali się w marksistowskiej analizie zniekształcającego wpływu porządku gospodarczego, społecznego i kulturalnego kapitalizmu-jest to sedno późniejszej pracy MacIntyre’a na temat arystotelesowskiej filozofii: Etyka i polityka od Arystotelesa do MacIntyre.

Alisdair MacIntyre obnaża cały emotywizm naszej epoki. Brak świadomości z naszego dzieciństwa moglibyśmy tutaj nazwać za Kard. K. Wojtyłą mimowolnym dzianiem się, „uczynnieniem” (por. K. Wojtyła, Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, red. T. Styczeń i in. TN KUL, Lublin 1994(3), s. 73-74); por. J. Krokos, O prawdzie i wolności, Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna „Aon”, Warszawa 2000, 62-63). Niektórzy autorzy akcentują w tym miejscu sprawę kształtowania sumienia, które nazywają „świadomością czynów”, tutaj ważny moment przeżywania (por. J. Krokos, Sumienie jako poznanie. Fenomenologiczne dopełnienie Tomaszowej nauki o sumieniu, Wydawnictwo UKSW, Warszawa 2004). „Mój czyn, dlatego że jest koniecznie współkonstytuowany przez intelekt i wolę, w tej jego warstwie posiada wyróżniony status epistemiczny, polegający na tym, że jakby powiedział Husserl- jest dany źródłowo i absolutnie w swym istnieniu i w swej istocie” (Por. E. Husserl, Idee czystej fenomenologii i fenomenologicznej filozofii księga pierwsza, tłum. z niem. D. Gierulanka, PWN, Warszawa 1975, s. 137; także J. Krokos, Obiektywność i prawdziwość sumienia, Studia Filologiae Christianae, Warszawa 2012 Nr 3, s. 43). Teoria cnót MacIntyre’a nie jest świadomością czynów, za to swobodnie może stanowić poświadczenie charakteru wspólnego życia, gdzie cnota może być odbierana niczym głos sumienia, który poświadcza istotną konstytucję mojej cnoty (czytaj dojrzałości społecznej), w odpowiedzi na wezwanie konkretnej wspólnoty. I tak, co ja przyjąłem kiedyś jako inność sumienia w ujęcia Ricoeurowskim, to chciałbym przenieść na grunt bujnego rozkwitu cnoty wspólnoty, uznać teraz jako inność cnoty, czyli szczególną relację cnoty- nie tyle do siebie samej, co do poświadczenia w zalążku istotnej konstytucji ludzkiej osoby dla wspólnego życia.

Wartości i normy obiektywne posiadają swoje przedmiotowe uzasadnienie, nawet jeśli jest ono nieznane sprawcy czynu (Por. STh I, q.79, a 13, c). Nie zatrzymujemy się tutaj na Tomaszowej sprawczości, gdyż temat ten, jak sądzę, wymaga oddzielnego studium. Natomiast zauważamy trend we współczesnej filozofii moralnej: właśnie nasze czyny mogą być poznane najrzetelniej. Jaka jest obiektywność i prawdziwość rozpoznania czynów, nie mnie o tym sądzić. U podstaw wszelkiej oceny moralnej pojawia się prasumienie- czyli współkonstytuowanie przez intelekt i wolę (synereza). Otóż dobro należy czynić a zła unikać… Sumienie jest bowiem aksjologiczną świadomością własnego (lub cudzego) czynu, subtelnym narzędziem poznawczym. Ks. Jan Krokos napisał: „budować rozumnie horyzont rzetelnej wiedzy moralnej i rzeczowo usprawiedliwionych norm moralnych, by pozwolić sumieniu na obiektywne poznanie spełnianych czynów i ich wartości moralnej, a zatem na uchwycenie prawdy o nich.”(zob. J. Krokos, Obiektywność i prawdziwość sumienia, Studia Filologiae Christianae, Warszawa 2012 Nr 3, s. 43n). Najpierw sumienie w swej nieaktowej formie towarzyszy wszelkiemu czynowi. Potem może zostać przekształcone w akt sumienia (por. E. Husserl, dz.cyt., s. 150) refleksyjna postać sumienia, tzn. zawieszona pierwotna solidarność z moim czynem, jakby rozdwojenie teraz (zob. J. Krokos, s. 180). Stąd Ks. J. Krokos zwraca jeszcze uwagę na transcendentny głos, na fakt zaistnienia bez aksjologicznej i normatywnej pustki, także- na świadomościowy horyzont doświadczenia czynu.

Heideggerowska analiza Bytu zapoznaje szanse idei wezwania przychodzącego od Drugiego. Tylko i jedynie przywrócenie znaczenia intersubiektywności długu oraz odpowiedzialności pozwala, zdaniem Ricoeura, zrozumieć poświadczenie jako nakaz, a zatem ująć go w wymiarze moralnym. Głos sumienia jest wezwaniem przychodzącym od Innego. Sumienie poświadcza konstytucję mojej Jaźni w odpowiedzi na owo wezwanie. Stąd uzyskanie statusu moralnego sumienia, określenie pasywności jego głosu jako nakazu, jest wtedy tylko możliwe, gdy Drugi, tak jak to pokazuje Levinas, stoi u źródła jego wezwania. To wobec Drugiego jestem zawsze już zadłużony. To Drugi czyni mnie odpowiedzialnym. Ricoeur mówił o poświadczeniu, które zdobywa tutaj wymiar moralny w postaci głosu przychodzącego od Innego. Sumienie jakby poświadcza tylko taką konstytucję mojej Jaźni w odpowiedzi na nakaz pochodzący od Drugiego, w którym jestem zawsze już zadłużony.

Wraz z wysunięciem przez Levinasa idei intersubiektywności na plan pierwszy, zmienił się przedmiot odpowiedzialności- to za Drugiego, a nie tylko za siebie jestem odpowiedzialny. Drugi mnie ogranicza, czyniąc mnie odpowiedzialnym, dlatego też staje się on dla mnie źródłem moralnego nakazu. Drugi czyni mnie odpowiedzialnym, czyli zdolnym odpowiedzieć na jego wezwanie. Sumienie to nie Inność Drugiego (Levinas), lecz Inność relacji Jaźni do siebie samej, jako poświadczenie samej konstytucji Jaźni (por. P. Ricoeur, Soi-meme comme un autre, Paris 1990, s.409). Z ideą nakazu przychodzącego od Drugiego u Levinasa, z ideą przyznania sumieniu osobnego miejsca wśród kategorii Inności, z poświadczeniem samej konstytucji Jaźni u Ricoeura, a teraz z teorią cnót MacIntyre’a przemieszczamy konstytucję podmiotowości na teren etyki. Idea historyczności cnót pozwala zachować odrębność meta-kategorii cnoty i wyprowadzić jeszcze jedną kategorię Inności, tak niezbędną dla zdrowia społecznego.

3

Krytyka modernizmu

Dla tego kto zabija, prawo śmierci jest najlepszym prawem (głos hierarchy z Iranu). Kościół wymaga oczyszczenia! Od tego jak chrześcijanie także zinterpretują Biblię, będzie zależeć los całej ludzkości.

Leave a comment