“śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”

Stanisław Barszczak, W drodze do serca raju!
Miejsca, które produkują zapomnienie(Vergessen), to są lotniska. Ale tym razem bardzo prędko z międzynarodowego lotniska we Frankfurcie, znalazłem się w centrum miasta, a to za sprawą dobrze rozwiniętej tutaj linii tramwajowej. Pozwólcie, że jeszcze raz zawitamy na tegorocznych targach książki we Frankfurcie nad Menem. Pierwszorzędnym sprawcą tej opowiastki jest wybitny, niemiecki pisarz Martin Walser. Bardzo się ucieszyłem, gdy zobaczyłem znaną mi z telewizji postać Pana po osiemdziesiątce, wywiad z nim tak szybko minął, w pewnym momencie odważyłem się podłożyć mu moją najnowszą książeczkę w języku francuskim pt. „Młyn niepamięci”. Pan Walser tylko spojrzał na tytuł i zaraz zostawił mi na stronie tytułowej swój duży autograf. Kiedy już odchodził po złożeniu autografów, nie wytrzymałem i podszedłem do niego, by przedstawić się osobiście i zaprosić wielkiego pisarza do Polski. Poczułem na policzku ciepło jego dłoni. A w tym czasie odbywał się już inny wywiad z ludźmi pióra. Ja jednak poddałem się wspomnieniom, chodziła ze mną jakaś melodia, której artystyczny wyraz nie osiągnął wydaje mi się jeszcze szczytu. Osobiście kocham nie za bardzo skomplikowaną muzykę, ale z pewnością uwielbiam nad wyraz moje przedmuzykalne oczytanie. A za mną wielkie lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku, grandiose Jahre, lata seminaryjne, lata początku nowego tysiąclecia, globalizacja współczesnego świata z papieżem z Argentyny. Wróćmy znowu do wielkiego Pisarza. Dzięki Internetowi po jakimś czasie wreszcie pobiegłem myślą w rodzinne strony wielkiego mentora współczesnej literatury, jakby po orzechy szczęścia. Oto przede mną już miejscowość rozłożona nad Jeziorem Bodeńskim, mająca właśnie w swej nazwie słowo orzech, Nußdorf bei Überlingen. To tam mieszka trzydzieści lat niemiecki pisarz, nad jeziorem, ten współczesny piórem wędrowiec. Pan Martin Walser powiedział kiedyś, parafrazuję jego słowa: jest się tutaj trzydzieści lat, więc nareszcie trzeba budować tutaj mój dom. Martin Walser Autor, filozof, Prowokator- i widzę go teraz w Überlingen jak przechadza się nad brzegiem Jeziora Bodeńskiego. Starszy Pan, z gęstym brwiami, szukający oparcia. On sam obwieszcza dokoła, iż mniej zważa na liczbę przeżytych lat (86), szczególnie tak długo, jak długo jeszcze może pisać. “Pisanie jest sztuką życia czy też sposobem na życie/…/ uważam, że pisząc wszystko jakby wydarzyło się prędzej i wcześniej,”napisał. „Pisanie znaczy dla mnie, powiedzieć coś tak pięknego, czym ono samo nie jest,” powiedziałby niemiecki pisarz. A więc już wiemy: Martin (Johannes) Walser (ur. 1927) jest autorem powieści, sztuk teatralnych, scenariuszy i słuchowisk radiowych, jednym z najwybitniejszych przedstawicieli niemieckiej literatury powojennej. Był w Niemczech Zachodnich członkiem Grupy 47, skupiającej lewicowych intelektualistów (wraz z Günterem Grassem i Heinrichem Böllem), uczestniczy regularnie w debatach publicznych i politycznych. W 1998 r. wywołał skandal, mówiąc publicznie o „instrumentalizacji Holokaustu”. Jest laureatem wielu niemieckich i międzynarodowych nagród literackich. Urodził się w rodzinie restauratora znad Jeziora Bodeńskiego. W latach 1943-1945 służył w Wehrmachcie. W 1946 dokończył naukę w szkole średniej i zdał maturę. W latach 1946-1951 studiował literaturoznawstwo, historię i filozofię na uniwersytetach w Regensburgu i Tybindze. Następnie w latach 1951-1957 pracował w telewizji i radiu (Süddeutscher Rundfunk) w Stuttgarcie. Odbywał podróże służbowe do Włoch, Francji, Wielkiej Brytanii, Polski i Czechosłowacji. Debiutował słuchowiskami radiowymi i opowiadaniami. Od 1957 mieszka nad Jeziorem Bodeńskim i zajmuje się wyłącznie pisarstwem. W tymże roku za powieść „Małżeństwa w Philippsburgu” otrzymał nagrodę im. Hermanna Hessego. W przebiegu dalszej kariery literackiej otrzymał wiele nagród i odznaczeń, także państwowych. W 70. rocznicę urodzin wydawnictwo Suhrkamp wydało specjalną edycję dzieł zebranych Martina Walsera. W 1998 niemieccy wydawcy wybrali Walsera na „Autora roku”. Po publicznych wypowiedziach Walsera pod koniec lat 90. XX wieku, a szczególnie po opublikowaniu książki „Śmierć krytyka” niektórzy krytycy, publicyści i działacze żydowscy w Niemczech zaczęli zarzucać pisarzowi antysemityzm. Twórczość Martina Walsera to przede wszystkim zaangażowane społecznie i politycznie utwory obyczajowe, opisujące życie w powojennych Niemczech i wypowiadające się otwarcie przeciw próbom odrodzenia faszyzmu. Twórczość Walsera nie jest zapisem pewnej choroby, ani próbą wyjścia z niej – choroby toczącej nieledwie całą literaturę nowoczesną, na wskroś melancholijną…. Pan Martin Walser z nad Jeziora Bodeńskiego odważnie prezentuje swoje poglądy również polityczne. W roku 1998 pisarz Martin Walser w słynnym wystąpieniu w kościele św. Pawła we Frankfurcie nad Menem domagał się, aby uwolnić się od ciężaru historii. “Najgorszy efekt kapitalizmu jest taki, oto uważa się, że wszystko, co można zapłacić, należy się jednemu…” Chyba powiedział tak komentując powiedzenie przypisywane Józefowi W. Stalinowi: „Gdy jeden umiera- to klęska, jeśli milion- to jedynie statystyka.” Dzisiaj często mówi: Jedyną receptą na wyjście z kryzysu jest, jako uzupełnienie wspólnej waluty, unia fiskalna, przyznaje niemiecki pisarz. Ale nie wolno zapominać, że prawdziwa Europa była zawsze wspólnotą doświadczeń i wzajemnego szacunku dla różnic kulturowych (por. 28 sierpnia 2012, Frankfurter Allgemeine Zeitung, Frankfurt). Ważniejsze dzieła: Małżeństwa w Philippsburgu (Ehen in Philipsburg, 1957, wyd. polskie 1966); Półmetek (Halbzeit, 1960, wyd. polskie 1978); Eiche und Angora (1961, sztuka teatralna); Jednorożec (Das Einhorn, 1966, wyd. polskie 1971); Opis formy (Beschreibung einer Form, Franz Kafka, 1961, wyd. polskie 1972); Der Sturz (1973); Spłoszony koń (Ein fliehendes Pferd 1978); Seelenarbeit (1979); Dom pod Łabędziem (Das Schwanenhaus, 1980, wyd. polskie 1987; Brandung (1985); Die Verteidigung der Kindheit (1991); Bez wzajemności(Ohne einander 1993); Finks Krieg (1996); Tryskająca fontanna (Ein springender Brunnen , 1998); Śmierć krytyka (Tod eines Kritikers, 2002, wyd. polskie 2002), Życie i pisanie (zbiór Dzienników z lat 1963-74, 2008), Moje odskoki (Mein Jenseits, 2010), Matczyny syn (Muttersohn, 2011), Moja podróż życia (Meine Lebensreisen, 2011), Inscenizacja (Inszenierung, 2013). W powieściach, nowelach i dziennikach obwieszcza nieugięte zakłamanie świata. Debiutancka powieść Martina Walsera “Małżeństwa w Filipsburgu”, która ukazała się w 1957 roku była jego pierwszym wielkim sukcesem i wyniosła go jako wielką nadzieją nowej literatury niemieckiej. Powieść analizuje sieci relacji w Philipsburgu w latach 1950, ich satyryczny obraz, dwuznaczne standardy postaw ludzi w społeczeństwie. Walser stał się bacznym obserwatorem i krytykiem społecznym bieżących wydarzeń. “Bez wzajemności”, to powieść o niemożości wzajemnego porozumienia między ludźmi we współczesnym świecie. Jej bohaterowie, stanowiący czteroosobową rodzinę, żyją obok siebie, niewiele o sobie nawzajem wiedząc. Każda osoba przeżywa własne dramaty, których najbliżsi nie chcą i nie mogą zrozumieć, ponieważ za bardzo są zajęci własnym życiem, własną karierą i analizowaniem własnego ja. Dogłębna analiza postaci, jaką po mistrzowsku przeprowadza Walser, pokazuje, jak żałosna jest egzystencja jednostki, która nie umie odnaleźć zrozumienia w otoczeniu, a także sama nie stara się zrozumieć swoich najbliższych, co prowadzi do wyizolowania i duchowej samotności. ”Śmierć krytyka”. Znakomita, demaskatorska powieść o przemyśle literackim i niejawnych mechanizmach jego funkcjonowania, przez część niemieckiej opini publicznej uznana za antysemicki pamflet na Marcela Reicha Ranickiego. Pisarz Hans Lach jest podejrzany o zamordowanie Andre Ehrl Koniga, gwiazdora krytyki literackiej, który w programie Godzina rozmowy wyśmiewał jedno z jego dzieł i tego samego wieczoru zniknął bez śladu. Komisarz Wedekind wierzy w winę pisarza, jednak przyjaciel podejrzanego i znawca Hermetyzmu Michael Landolf stara się na własną rękę wyjaśnić okoliczności zniknięcia krytyka. Nowela pt. Spłoszony koń. Tematem “Spłoszonego konia” jest problem, który szczególnie ostro występuje w społeczeństwach zachodniego świata. Jest to kryzys, jaki dopada mężczyzn po czterdziestce, wtłoczonych w karby konkurencji, która wkracza we wszystkie, najbardziej nawet intymne dziedziny życia. Ale co pozostało mi z tych lektur i obrazu uczciwego Mentora literatury. Dyskusja to doskonały sposób, by przekonać samego siebie o słuszności tego, co się mówi, napisał kiedyś Paulo Coelho w „Pielgrzymie” (s.122 (Pielgrzym). Istnieją na świecie rzeczy, o które nie trzeba pytać – by nie uciec od własnego przeznaczenia. „Nigdy nie osiągnie tego, co zamierzyła, jeżeli nie będzie umiała wyrazić tego co myśli” (Jedenaście minut, s.44). „Na tym świecie liczy się tylko MIŁOŚĆ” (tamże, s.139). „Kiedy ktoś czegoś pragnie, musi jasno określić powód tego pragnienia” (s.285 Ratunek miłości). Trzeba „dać rozkosz kobiecie”… „Nie istnieje miłość bez wolności. I na odwrót. Tylko ten, kto czuje się wolny, kocha bezgranicznie. A ten, kto kocha bezgranicznie, czuje się wolny” (tamże, s. 88). Człowiek zakochany uprawia miłość bez przerwy, nawet wtedy gdy tego nie robi. To nie ma nic wspólnego z “jedenastoma minutami*” (tamże, s. 149) „Uprawianie miłości to coś więcej niż spotkanie dwojga ludzi. To “uścisk płci” “(s. 157). Przecież “Wszystko, co jest w zgodzie z naszą naturą i naszymi najskrytszymi pragnieniami jest dla nas normalne nawet jeżeli jest wynaturzeniem w oczach Boga.” (s. 211) „Gdyby Ewa nie skosztowała jabłka, cóż ciekawego zdarzyłoby się przez miliony lat?” (“Nic”). Tak więc zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki jakie niesie nam los. „Miłość zmienia, miłość uzdrawia. Czasem jednak tworzy śmiertelne zasadzki i niszczy osobę, która postanowiła się poświęcić. Cóż to za skomplikowane uczucie, które tak naprawdę jest jedynym powodem, dla którego żyjemy, walczymy, staramy się być lepsi?” (Być otwartym na miłość, s.276). Wielki Paulo z Brazylii napisał kiedyś: „Ilekroć człowiek z czystym sercem podąży drogą wiary, zawsze uda mu się połączyć z Bogiem, czynić cuda. Ale sama wiara nie wystarcza, trzeba jeszcze dokonać wyboru (…) Bóg jest jeden choć ma tysiące imion. Trzeba jednak wybrać jedno z nich, by móc Go przywołać. Błagam Cię, byś chociaż Ty zrozumiał moją miłość, bo tylko to naprawdę posiadam, tylko to będę mogła zabrać ze sobą do innego świata. I spraw, by moja miłość pozostała odważna, czysta, wiecznie żywa, pomimo wszystkich otchłani i pułapek tego świata. Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat działa potajemnie, by udało ci się to osiągnąć.” (s. 60 Alchemik). W Pielgrzymie zachęca nas do pracy: Dobrej walki! Mieć zawsze czas! Ale wróćmy do słonecznego dzisiaj Überlingen-Nußdorf. Pasterze, marynarze czy kupcy znają zawsze takie miasto, w którym żyje ktoś, kto sprawia, że pewnego dnia zapominają o urokach beztroskiego wędrowania po świecie. I ja wpatruję się teraz w karykaturę i groteskowy Pomnik w Überlingen-Nußdorf, w fontannę jeźdźca z Jeziora Bodeńskiego. To przecież Pan Martin Walser na koniu. Ale powiem tutaj za P. Coelho: ”Nikt nikogo nie traci, bo nikt nikogo nie może mieć na własność. I to jest najważniejsze przesłanie miłości – mieć najważniejszą osobę na świecie, ale jej nie posiadać”. Odpędźmy zatem Innego, poprzez słuchania swojego serca, stańmy się ludźmi, których zachwyca tajemnica życia, którzy dostrzegają cuda i czerpią radość z tego co robią. Ponieważ nikt nie wie, w jaki sposób powinien przeżyć własne życie. A potem nadchodzi taka chwila, kiedy tracimy całkowicie panowanie nad naszym życiem i zaczyna nim rządzić los. W tym tkwi największe kłamstwo świata. Panie Martinie, jestem taki jak Pan – widzę świat nie takim jaki jest, lecz takim jakim chciałbym go widzieć. „Miłość nie pyta o nic, bo kiedy zaczynamy się nad nią zastanawiać, ogarnia nas przerażenie, niewypowiedziany lęk, którego nie sposób nazwać słowami. Może jest to obawa bycia wzgardzonym, odrzuconym, obawa, że pryśnie czar? Może wydaje się to śmieszne, ale właśnie tak się dzieje. Dlatego nie należy stawiać pytań, lecz działać. Trzeba wystawiać się na ryzyko. Miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało Miłość jest zawsze nowa. I bez względu na to, czy w życiu kochamy raz, dwa, czy dziesięć razy zawsze stajemy w obliczu nieznanego. Miłość może nas pogrążyć w ogniu piekieł, albo zabrać do bram raju – ale zawsze gdzieś nas prowadzi. I czas się z tym pogodzić, albowiem jest ona treścią naszego istnienia. Miłości trzeba szukać wszędzie, nawet za cenę długich godzin, dni, tygodni smutku i rozczarowań. Bowiem kiedy wyruszymy na poszukiwanie miłości – ona zawsze wyjdzie nam na przeciw. I nas wybawi. Miłość odkrywa się kochając. A jakie jest największe kłamstwo świata? – To mianowicie, że nadchodzi taka chwila, kiedy tracimy całkowicie panowanie nad naszym życiem i zaczyna nim rządzić los. W tym tkwi największe kłamstwo świata,”powiedział Paulo Coelho… „Każdy z nas we wczesnej młodości wie dobrze jaka jest jego Własna Legenda. W tym okresie życia wszystko jest jasne, wszystko jest możliwe, ludzie nie boją się ani pragnień ani marzeń o tym, co chcieliby w życiu osiągnąć. Jednak w miarę upływu czasu jakaś tajemnicza siła stara się dowieść za wszelką cenę, że spełnienie Własnej Legendy jest niemożliwe.”* Aby uwierzyć w drugiego człowieka, należy najpierw uwierzyć w siebie. Żyć w harmonii ze światem widzialnym i niewidzialnym. Odnaleźć prawdziwe oblicze Boga. . . Ale czy miłość jest w stanie uchronić przed samotnością? Nie zapominajmy, że “Bóg ukrył piekło w samym sercu raju,” powtarzam to zdanie za Paulo Coelho. „Bóg ukrył piękno w samym sercu raju, abyśmy nieustannie pozostali czujni, i w radosnym stanie łaski nie zapomnieli o potrzebie rygoru. Nie trzeba przenosić gór, żeby dać dowody jaj wiary.”Pan Martin na koniu! Ktoś narodzony, aby wzrosło piekło!? (serce raju!). Każda ziemska istota, cokolwiek by czyniła odgrywa zawsze główną role w dziejach świata. Oczywiście nic o tym nie wiedząc. Taki mógłby być mój komentarz do moich sztuk o papieżach. Wciąż widzicie nie przestaję wpatrywać się w wielkiego Pisarza, w pamięci niosę słowa P. Coelho: „Skoncentruj się jedynie na chwilach, w których osiągałeś to, czego pragnąłeś!” Panie Walserze, nigdy Pana nie ukłułem nawet słowem. Znalazłem pana numer telefonu przez Internet. Pan zdaje się mówić najwyraźniej jak tylko można, zajmując ukochane miejsce na ławce w Nußdorf bei Überlingen: „Pozostanę tu przy tobie, dopóki przychodzić będziesz na brzeg tej rzeki. A gdy pójdziesz spać, ułożę się do snu u drzwi twojego pokoju. A kiedy odjedziesz, podążę twoim śladem. Aż powiesz mi: Zostaw mnie!, a wtedy odejdę. Ale do końca moich dni nie przestanę Cię kochać.” „Kocham, ponieważ ty jesteś,” Paulo Coelho w „Piątej górze” powiedział: „Czasami próżność lub pycha każą nam wierzyć, że wszystko od nas zależy.” A w innej powieści („Zahir”) znalazłem ciekawą myśl, parafrazuję: znikamy z ziemi, bo daliśmy się przekonać, że to dla nas lepsze. A przecież są rzeczy, o które warto walczyć do samego końca. Ale serca ludzkie są właśnie takie, obawiają się sięgnąć po swoje najwyższe marzenia. Bynajmniej żadne serce nie cierpiało nigdy, gdy sięgało po swoje marzenia. Więc powiedz sobie także: Żebym był zawsze coś wart! Drogę wytacza się idąc… Kto kocha, musi umieć się zgubić i odnaleźć… Trzeba znaleźć najlepszy sposób, by pójść naprzód. Wie Pan, Panie Martinie Walserze, nigdy nie przestanę Pana znać, jak Polskę, moją ojczyznę, którą teraz ujrzałem nad Jeziorem Bodeńskim. Stąd więc ślę apel porwany zaraz nad polskie Tatry. Kochany Czytelniku: „Skoncentruj się jedynie na chwilach, w których osiągałeś to, czego pragnąłeś!”
(w ułożeniu tej opowiastki dużo zawdzięczam tekstom Paulo Coelho, który ma być honorowym gościem przyszłorocznych Targów Książki we Frankfurcie nad Menem, autor)

Leave a comment