Stanisław Barszczak, Święty Ojciec Pio potrzebuje Cię (cz.2)
Ojciec Pio był oskarżany o wykroczenia przeciwko wszystkim ślubom zakonnym: ubóstwu, czystości i posłuszeństwu . Przeciwko Ojcu Pio prowadzone były liczne dochodzenia . Plan polegający na tym, by przenieść go do innego klasztoru, został wycofany z obawy lokalnych zamieszek. Kolejny plan, tej samej treści, został wstrzymany, gdy zamieszki niemal stały się faktem . W latach 1924 – 1931, Stolica Apostolska wydawała różne oświadczenia, w których zaprzeczała, że wydarzenia z życia Ojca Pio miały swoje źródło w Bogu . Był nawet czas, gdy Ojcu Pio zabroniono publicznego wykonywania posługi kapłańskiej, słuchania spowiedzi i odprawiania Mszy świętej . Od roku 1933 zdarzenia zaczęły zmieniać swój bieg. Papież Pius XI rozkazał Stolicy Apostolskiej zdjąć z Ojca Pio zakaz publicznego odprawiania Mszy świętej. Papież tak uzasadnił swoją decyzję: „Nie byłem źle nastawiony do Ojca Pio, lecz byłem źle poinformowany” . W roku 1934, Pius XI zezwolił Ojcu Pio na słuchanie spowiedzi. Ojciec Pio dostał również pozwolenie na nauczanie, pomimo że nigdy nie odebrano mu do tego uprawnień . Papież Pius XII, który został wybrany na papieża w roku 1939, zachęcał wiernych do odwiedzania Ojca Pio. Według ostatnio napisanej książki, papież Jan XXIII (1958-1963) najwidoczniej nie opowiadał się za poglądem swych poprzedników. W roku 1960 napisał on o “ogromnym oszustwie” Ojca Pio . Jego następca,papież Paweł VI, jednakże, w połowie lat sześćdziesiątych, zdecydowanie oddalił wszystkie oskarżenia przeciwko Ojcu Pio . W roku 1947 Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II, odwiedził Ojca Pio i wyspowiadał się u niego. W roku 1999 ukazała się książka Ojciec Pio: Cudotwórca. W jednym z rozdziałów opisana jest historia Gemmy de Giorgi, sycylijskiej dziewczynki, której ślepota miała być uleczona dzięki wstawiennictwu Ojca Pio . W roku 1947 Gemma, która urodziła się bez źrenic .Została zabrana do San Giovanni Rotondo przez swoją babcię . Podczas podróży do Ojca Pio mała dziewczynka odzyskała częściowo wzrok . Babcia Gemmy nie uwierzyła jednak w uzdrowienie dziecka . Gemma przystąpiła do spowiedzi u Ojca Pio, lecz zapomniała poprosić go o łaskę uzdrowienia. Babcia zaczęła więc błagać Ojca Pio o to, by wyprosił u Boga przywrócenie wzroku dziecku. Zgodnie z tym, co zeznała babcia Gemmy, Ojciec Pio odpowiedział: „Niech dziecko nie płacze i ty też, przecież wiesz, że widzi”.Dziewczynka rzeczywiście odzyskała wzrok. Okuliści, którzy wcześniej badali dziecko, nie byli w stanie ustalić, w jaki sposób została uleczona .Wiele osób wierzy, że Ojciec Pio posiadał umiejętność porozumiewania się z Aniołami Stróżami, przez których udzielał łask i uzdrowień . Ojciec Pio wierzył, że miłość Boga była nierozerwalnie związana z cierpieniem i że przyjmowanie wszystkich cierpień ze względu na Boga jest drogą duszy do osiągnięcia jedności z Nim . Czuł, że jego dusza jest zagubiona w chaotycznym labiryncie i pogrążona w całkowitej pustce, jak gdyby był w najgłębszej otchłani piekła. Ale także mawiał: „Po mojej śmierci będę mógł czynić więcej dobra. Moja prawdziwa misja zacznie się dopiero po mojej śmierci”. W roku 1982 Stolica Apostolska zezwoliła arcybiskupowi Manfredonii otworzyć dochodzenie ustalające, czy Ojca Pio należy uznawać za świętego. To dochodzenie trwało przez siedem lat i w roku 1990 Ojciec Pio został ogłoszony Sługą Bożym. Było to pierwszym krokiem do kanonizacji. Począwszy od roku 1990 Kongregacja do Spraw Kanonizacyjnych debatowała, jak heroiczne było życie Ojca Pio. W roku 1997 papież Jan Paweł II ogłosił go czcigodnym Sługą Bożym. Następnie dyskutowano o jego wpływie na życie innych, w tym o uzdrowieniu Włoszki Consiglii de Martino. To uzdrowienie miało się dokonać dzięki modlitwie wstawienniczej Ojca Pio. W 1999 roku, za radą Kongregacji Nauki Wiary, Jan Paweł II ogłosił Ojca Pio błogosławionym. W dalszym toku rozważań nad cnotami Ojca Pio, jego zdolności do czynienia dobra, nawet po śmierci i o uzdrowieniach przypisywanych jego wstawiennictwu, Kongregacja Nauki Wiary uznała, że zasługuje on na miano świętego. 16 czerwca 2002 roku, papież Jan Paweł II ogłosił Ojca Pio świętym. W uroczystości kanonizacyjnej wzięło udział 300 000 osób. Święty Ojciec Pio stał się jednym z najpopularniejszych świętych Kościoła katolickiego. Na całym świecie jest już ponad 3000 „Grup Modlitewnych Ojca Pio”, w których zrzeszonych jest 3 miliony członków. Istnieje wiele parafii pod jego wezwaniem. Lewitację określić można jako fenomen w którym osoba unosi się nad ziemię i zawisa w powietrzu. Z pewnością Pan Bóg obdarowuje tą zdolnością niektórych świętych Kościoła Katolickiego. Na przykład Św. Józef z Copertino był znany z tej zdolności, i miał ją też Ojciec Pio z Pietrelciny. Wielu naocznych świadków widziało Ojca Pio unoszącego się nad ziemią. A oto kilka przykładów z apostołowania świętego Ojca. Przykłady podaję za Internetem. W Bari (we Włoszech) podczas drugiej wojny światowej zainstalowała się kwatera naczelnego dowództwa amerykańskiego lotnictwa. Powiadają, że wielu amerykańskich lotników uratował Ojciec Pio podczas wojny. Nawet głównodowodzący generał był świadkiem pewnego zadziwiającego epizodu. Pewnego dnia generał chciał osobiście poprowadzić eskadrę bombowców w celu zniszczenia niemieckiego składu zaopatrzenia wojskowego w San Giovanni Rotondo. Generał opowiadał: ?Gdy samoloty były już blisko celu, piloci ujrzeli na niebie postać zakonnika z uniesionymi rękami. Bomby zwolniły się same i spadły w lasach. Samoloty, również same i bez interwencji pilotów, zawróciły do bazy. Wszyscy się dziwili kim był ten mnich, zdolny do rozkazywania maszynom. Ktoś powiedział generałowi, że żyje mnich w San Giovanni Rotondo który potrafi czynić cuda. Generał postanowił go odszukać zaraz po wyzwoleniu i dowiedzieć się czy jest to ten sam mnich którego wówczas widzieli w powietrzu. Już po wojnie pojechał generał z grupą swoich pilotów do tego zakonu kapucynów. Przy wejściu generał napotkał grupę zakonników, i od razu rozpoznał wśród nich tego który powstrzymał jego samoloty: był to właśnie Ojciec Pio. Ojciec Pio podszedł do niego i spytał: ?Czy to ty jesteś tym, który chciał nas wszystkich pozabijać?? Generał, którego uspokoiły słowa i wygląd Ojca, uklęknął przed nim. Jak zwykle, Ojciec Pio mówił w dialekcie benewentyńskim, lecz generał był przekonany że mnich mówi po angielsku to była jeszcze jedna niezwykła zdolność Ojca Pio. Generał, który był protestantem, zaprzyjaźnił się z Ojcem Pio i przeszedł na wiarę katolicką. Oto opowieść Ojca Ascanio: Kościół był wypełniony ludźmi. Czekaliśmy na Ojca Pio który miał przyjść spowiadać grzeszników. Wszyscy spoglądali na drzwi przez które miał wejść Ojciec Pio. Drzwi się jednak nie otworzyły, a natomiast zobaczyłem nagle Ojca Pio idącego ponad głowami ludźmi w stronę konfesjonału. Gdy zbliżył się do konfesjonału nagle zniknął. Po kilku minutach zaczął tam przyjmować spowiedników. Nic nie mówiłem, myśląc że mi się przywidziało, lecz gdy się z nim spotkałem, zapytałem: Ojcze Pio, jak Ci się udało chodzić nad głowami ludzi? A On żartobliwie odpowiedział: Zapewniam Cię, moje dziecko, jest to tak jak chodzenie po ziemi…Pewien pan z Foggii we Włoszech w wozu i złamał obydwie nogi. Lekarze nie byli w stanie mu pomóc. Po spowiedzi Ojciec Pio powiedział mu: Wstań i idź! Wyrzuć te laski. Mężczyzna posłuchał go i ku zdumieniu obecnych tam ludzi zaczął chodzić samodzielnie. Pewien pan opowiada: Moje lewe kolano było spuchnięte i czułem silny ból w tej części nogi. Lekarz powiedział że to poważna sprawa i przepisał długą serię zastrzyków. Zanim rozpocząłem kurację chciałem zobaczyć Ojca Pio. Po spowiedzi powiedziałem mu o moim kolanie i poprosiłem o modlitwę. Gdy wyjeżdżałem z San Giovanni Rotondo tego popołudnia nie czułem już bólu. Zacząłem przyglądać się kolanu i nie mogłem znaleźć opuchlizny. Obie nogi funkcjonowały znakomicie, więc pobiegłem do Ojca Pio by mu podziękować. Powiedział: „Nie dziękuj mnie, lecz Bogu!, i dodał z uśmiechem: Poradź swojemu lekarzowi, żeby sam wziął te zastrzyki”. Kochani moi Czytelnicy. Trzeba odnawiać naszą relację z Bogiem (recuperare nostra relazione con Dio). W sercu Jezusa widzieć Boga, wówczas serce będzie otwarte i miłosierne. Podczas mojej pielgrzymki do San Giovanni Rotondo (samolotem, via Warszawa-Bari, następnie pulmanem do Manfredonii, San Giovanni Rotondo, z powrotem zaś Foggia-Bari), mogłem odwiedzić Założyciela Apostołów Jezusa Ukrzyżowanego, Ojca Domenico Labelarte, viale Sant Ignazio 11). Korzystając z życzliwości Ojca Generała Eugeniusza Lorka, a przede wszystkim z ofiarności Ojca Józefa kilkakrotnie w ich Domu w San Giovanni Rotondo sprawowałem Msze święte, ku uciesze Siostry Marii Ksawery i innych Sióstr (Apostołki Jezusa Ukrzyżowanego). Ojciec Labelarte osobiście poznał świętego Ojca Pio. Stąd moje spotkania z nim uważam za opatrznościowe. Ale to Bóg nas zbawi. Świat oczywiście wybiera takie czy lepsze wartości. Z naszej strony tym bardziej trzeba pasji, której wzór mamy w biografii zwykłego Zakonnika. Co więcej, należy poczynić pełny, klarowny, piękny obraz interesującego nas człowieka, i to jak najszybciej po jego śmierci ziemskiej. Bo historia zrobi swoje w tej mierze, może wręcz zniekształcić biografię świętego człowieka.
A teraz rzecz najpiękniejsza, którą chciałbym wam przedłożyć. O ile wiem, Ojciec Pio spotykał ludzi wszędzie, przede wszystkim w konfesjonale, który stoi w kościele na lewo, jako świadek tamtych wydarzeń, Ojciec Pio obchodził wiernych w świątyni, na korytarzach klasztoru. Ale wydaje mi się, że równie pięknie były jego spotkania w Sali, która nosi miano świętego Frańciszka. Ten ostatni pochylony patrzy na nas, którzy wchodzimy do tej jasnej i przeszklonej Sali na piętrze. Uważam, że w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia Ojciec Pio był tam podprowadzany ze swojej celi nr 5, by spotkać przyjaciół z jego bogatej korespondencji, ale także wybitne osobistości z tamtego czasu. Co za atmosfera tych spotkań… Bo bez piękna śmierć zagląda dokoła… A mogło to być właśnie tak. Jest pierwszy kwietnia 19.. Bracia Kapucyni z ochroną wprowadzają świętego do Sali św. Frańciszka. Tam czeka ich wierna grupa gości. Jestem podekscytowany, ja również, rozważam więc zdanie naszego kaznodziei, „dojrzewać wewnętrznie, by stać się na wzór Najświętszej Maryi Panny”. Po chwili zabierają głos zebrani, przypomina mi to odświętną akademię szkolną.
– (Brat zakonny) Czasem nachodzi mnie chęć zostawić Cię, zanim obejrzysz mnie, zabiorę nas, tam gdzie jest czas, gdzie kwitnie sad, gdzie wiosna trwa, czasem zadziwia mnie sen niepokorny. Jutro nie znaczny nic, może nadejdzie świt, a może zniknie świat. Zanim obejrzysz się może to zniknąć wszystko. Zabiorę nas, tam gdzie jest czas, i już nic nie zmieni się, los Cię w drogę wziął, fałszywy klejnot dał, tak chciał, szczęśliwej drogi czas, mapę życia w sercu masz, nadaremnie wzywasz go, jesteś jak młody ptak, idziesz sam, wiecznie sam, bo twój głos…
-(Księżna z Węgier) Istnieje świat, gdzie nie ma mnie, byłam tam, słońce suszy łzy, więc nie bój się, zaufaj mi.
-(Ojciec Pio) Nim zajdzie słońce znów, będę tęsknił za tobą, topnieję u twych stóp.
-(Paulo) Nie odrzucaj mnie, który wygrywam i przegrywam, nie powiedziałeś tego, a ja nie cofam słów, zdążyj za biegiem wydarzeń…
-(chłopiec) graj i śpiewaj, bo granie i śpiewanie, to twoje powołanie.
Lepiej jechać w czas. Wszystko byłoby inne, ja wiem, noce są zawsze długie, a za dnia ciągły szum- mało kto rozumie- gdzie gna tłum. Jeśli miłość coś znaczy, to musi dać znać, zniknie Warszawa, tak jawa to sen, ja to wiem, ktoś mi mówi, to sprawa, a ja chcę uciec stąd. Gdybyś tu była, ja wiem. Życie to nie zabawa, ja to wiem, nie tak trudne i dziwne, gdybyś tu była ja wiem! (śpiewa P.Kukis)
-(Pietro) Staję na drodze, spuszczam ze smyczy każdą męczącą mnie myśl, unoszę się do chmur, jak bardzo zmieniam stan, unoszę się do chmur, powiedz tylko chcę, będę twój!
-(grupka pielgrzymów) Znalazłem promień wokół nas, dzień gorącego lata- śpiewa VOX- wiedziałem, że przygarniesz mnie. Przed tobą wtedy stanę sam na rękach, mamy tylko siebie, mamy wielką moc, i jeden Bóg to wie, wysłane listy, nienapisane słowa, jesteśmy tu sufitem, tu podłogą. Czasem sobie zapominam to, mamy tylko siebie.
-(ktoś inny) Marzenie, sen, nie mogę widzieć, dziwna, moja szeroka wyobraźnia. Takie jest moje odczucie- lepszy sen! (rozpoczyna się przedstawianie gości)
Następnie zwracam uwagę na wybranych gości tej pobożnej audiencji. Grazia byłą 29-cio letnią chłopką niewidomą od urodzenia. Chodziła do kościoła w klasztorze aby spotykać Ojca Pio. Pewnego razu Ojciec Pio zapytał ją czy chciałaby widzieć. Oczywiście, odpowiedziała, ale nie za cenę czyjejś szkody.? Wyzdrowiejesz!? powiedział Ojciec Pio, i wysłał ją do Bari, gdzie mieszkał świetny okulista, będący mężem znajomej Ojca Pio. Niestety, lekarz po zbadaniu oczu pacjentki powiedział swojej żonie: Nie ma szans na wyleczenie tej dziewczyny! Ojciec Pio może wyleczy ją jakimś cudem, ale muszę wysłać ją z niczym. Żona jego jednak uparcie prosiła: Jeżeli Ojciec Pio przysłał ją do ciebie spróbuj przynajmniej zoperować jej jedno oko. Lekarz uległ i zoperował obydwoje oczu. Operacja okazała się sukcesem, Grazia przejrzała! Gdy wróciła do San Giovanni Rotondo pobiegła do klasztoru i uklęknęła przed Ojcem Pio. Zakonnik rozkazał jej wstać, ona zaś powiedziała pobłogosław mnie Ojcze. Pio pobłogosławił ją, lecz ona ciągle nie wstawała. Gdy była niewidoma, Ojciec Pio błogosławił ją znakiem krzyża kreślonym na czole, więc Ojciec Pio powiedział: Jakże mam cię błogosławić? Wiadrem wody wylanym na głowę? Pewna kobieta wcześniej opowiadała: W 1947 roku miałam 38 lat i chorowałam na raka jelita. Nowotwór został rozpoznany na prześwietleniu i lekarze zdecydowani byli na operację. Zanim poszłam do szpitala chciałam odwiedzić San Giovanni Rotondo by spotkać się z Ojcem Pio. Mój mąż, córka i jej przyjaciółka zabrali mnie do niego. Pragnęłam się wyspowiadać i porozmawiać z Ojcem Pio o swojej chorobie, lecz okazało się to niemożliwe. Mąż powiedział o moim problemie jednemu z zakonników. Ten był tak poruszony, że obiecał przekazać wszystko Ojcu Pio. Wkrótce powiedziano mi abym udała się do korytarza, którym będzie przechodził Ojciec Pio. Przeszedł on przez tłum ludzi, ale jego uwaga skupiona była na mnie. Zapytał dlaczego jestem tak zdenerwowana i powiedział że chirurg, którego wybrałam postąpi słusznie w moim przypadku. Potem dodał mi otuchy i obiecał że będzie się modlić za mnie. Byłam niezmiernie zaskoczona. Nie znał on mojego chirurga i nikt nie mówił mu z kim rozmawiać o mojej sprawie. Ojciec Pio zachowywał się jednak jakby dobrze znał zarówno mnie jak i mojego lekarza. Lekarz, który nie wierzył w Boga, skoro tylko wyciął mi wyrostek robaczkowy nie znajdując śladów nowotworu wyraźnie widocznego na wcześniejszych zdjęciach rentgenowskich, zaraz po mojej operacji powiesił krzyże w każdym pomieszczeniu szpitala. Dalsze badania nie wykazywały śladów raka. Po krótkiej rekonwalescencji powróciłam do San Giovanni Rotondo by znów zobaczyć Ojca Pio. Świątobliwy zakonnik przechodził właśnie do zakrystii, gdy nagle zatrzymał się i uśmiechnął do mnie mówiąc: Któżby się spodziewał? Znów tu jesteś! i podał mi rękę, którą ucałowałam z oddaniem. Inna kobieta mówiła: Byłam w ciąży w 1952 roku i wszystko wyglądało normalnie do połogu, kiedy zaczęły się problemy. Mój syn urodził się z komplikacjami, a ja potrzebowałam transfuzji. W pośpiechu pracownicy szpitala podali mi niewłaściwą krew. Mam grupę zero, lecz dano mi grupę A. Konsekwencje były bardzo poważne: Silna gorączka, konwulsje i przewężenie dróg oddechowych. Zawołano nawet księdza by dał mi ostatnie namaszczenie i komunię musiał podać mi z wodą bo nie byłam w stanie już przełykać. Gdy moja rodzina odprowadzała księdza przez chwilę zostałam sama. Ukazał mi się wtedy Ojciec Pio ze stygmatami na dłoniach. Powiedział: ?Jestem Ojciec Pio, nie umrzesz! Powiedzmy teraz razem ?Ojcze nasz? a w przyszłości przyjedź do San Giovanni Rotondo by się ze mną spotkać?. Kilka minut wcześniej byłam na pograniczu śmierci a w rezultacie tego objawienia wstałam z łóżka. Gdy moi bliscy wrócili zastali mnie pogrążoną w modlitwie. Poprosiłam ich żebyśmy pomodlili się razem i powiedziałam im o swojej wizji. Zaczęliśmy się modlić i czułam się coraz lepiej. Wszyscy lekarze uświadomili sobie że miał tam miejsce cud. Po kilku miesiącach pojechałam do San Giovanni Rotondo by podziękować Ojcu Pio. Spotkałam się z nim i podał mi dłoń do ucałowania. Gdy dziękowałam mu poczułam aromat, z którego słynął. Powiedział: Otrzymałaś cud w darze lecz nie dziękuj mnie. Święte Serce Jezusa posłało mnie bym cię uratował ponieważ poświęciłaś się Mu w modlitwie i uczestniczyłaś w dziewięciu mszach pierwszopiątkowych. Pewna pani opowiedziała: W roku 1953 przeszłam medyczne testy i prześwietlenia w związku z bólami w brzuchu. Okazało się, że sytuacja jest poważna i konieczna jest natychmiastowa operacja. Przyjaciółka, której zwierzyłam się z moich problemów, poradziła mi aby napisać list do Ojca Pio z prośbą o modlitwę i pomoc. Gdy tak zrobiłam, otrzymałam odpowiedź, w której Ojciec Pio pisał aby ze spokojem iść do szpitala, i że będzie się za mnie modlił. W szpitalu, tuż przed planowaną operacją, powtórzono testy i prześwietlenia. Jakież było zdziwienie tych samych lekarzy, gdy stwierdzili u mnie nieobecność uprzednio diagnozowanej poważnej choroby. Przez czterdzieści lat ciągle dziękuję Ojcu Pio za okazaną mi pomoc. Wiem że on nigdy nie odmawia swej cudownej pomocy nikomu kto o nią poprosi. W 1954 roku mój ojciec, pracownik kolei, zachorował na dziwną chorobę bezwładności nóg. Miał wtedy 47 lat. Wielu lekarzy próbowało mu pomóc bez skutku i po dwóch latach wyglądało, że będzie zmuszony pójść na rentę. Ponieważ czuł się coraz gorzej, mój wuj zasugerował odwiedziny w San Giovanni Rotondo, gdzie mieszkał zakonnik obdarzony przez Boga wieloma darami. Z pomocą wujka ojciec mój dotarł po wielu trudach do San Giovanni Rotondo. Tam zauważył go Ojciec Pio i zawołał ?Dajcie podejść temu kolejarzowi!? chociaż skądże Ojciec Pio miał wiedzieć cokolwiek o moim ojcu. Tak czy owak, spotkali się i rozmawiali przez kilka minut. Później Ojciec Pio położył dłoń na ramieniu mego ojca pocieszając go z uśmiechem. Po rozmowie ojciec zorientował się że został uzdrowiony. Wziąwszy kule by wyjść zdał sobie sprawę, że ich nie potrzebuje, wujek szedł za nim w kompletnym zaskoczeniu. Wybrałem się do San Giovanni Rotondo by podziękować Ojcu Pio za wyzdrowienie. Byłem pewny, że to on mnie uzdrowił. Gdy dotarłem do klasztoru znów poczułem ból, był tak silny, że zemdlałem! Dwóch ludzi przeniosło mnie pod konfesjonał Ojca Pio. Gdy go zobaczyłem powiedziałem ?Mam pięcioro dzieci i jestem bardzo chory, ratuj mnie ojcze, ratuj moje życie.? On odpowiedział ? ?Nie jestem Bogiem czy Jezusem Chrystusem, jestem zwykłym zakonnikiem, nie lepszym niż inni zakonnicy, może nawet gorszym. Nie czynię cudów!? Ja nadal rozpaczałem: ?Proszę ojcze, ratuj mnie.? Ojciec Pio zwrócił oczy ku niebu i zobaczyłem że jego usta poruszają się w modlitwie. W tym momencie poczułem ten sam zapach fiołków co w szpitalu. Ojciec Pio powiedział: „Idź do domu i módl się! Ja też się za ciebie pomodlę! Wyzdrowiejesz!” Wróciłem do domu, powie mężczyzna- ból zniknął na zawsze. Jeden mężczyzna powiedział, w 1950 r. moją teściową zabrano do szpitala na operację. Miała nowotwór lewej piersi. Koniecznym było również zoperowanie jej prawej piersi kilka miesięcy później, z powodu licznych komórek rakowych w jej organizmie. Lekarze oświadczyli, że nie będzie mogła żyć dłużej niż 4 miesiące. W Mediolanie ktoś powiedział nam o Ojcu Pio i jego cudach. Natychmiast pojechałem do San Giovanni Rotondo i czekałem na moją kolej spowiedzi. Poprosiłem Ojca Pio o pomoc dla mojej teściowej i jej uzdrowienie. On westchnął dwa razy głęboko i powiedział: “Musimy się modlić, każdy musi się modlić. Ona wyzdrowieje!” I tak się stało! Moja teściowa wyzdrowiała po operacji i pojechała do San Giovanni Rotondo, aby osobiście podziękować Ojcu Pio. On uśmiechając się powiedział: “Idź w pokoju moja córko! Idź w pokoju!” Matka mojej żony żyła jeszcze przez 19 lat, a nie 4 miesiące, jak oświadczyli wcześniej lekarze. Wszyscy razem dziękujemy Ojcu Pio od wielu lat… Oto opowieść o człowieku pracującym na kolei w Toskanii, który umarł w 1983 r. mając 70 lat. Powiedział: “Jestem żyjącym wyzwaniem dla nauki!” W 1945 r. mieszkał niedaleko Sieny. Miał żonę i syna. Dozorował instalacje elektryczne na kolei. Wczesnym rankiem, 21 maja, jadąc do pracy na motocyklu uległ wypadkowi zderzając się z ciężarówką. Zabrano go do szpitala i lekarze stwierdzili pęknięcie czaszki, pękniecie błony bębenkowej w lewym uchu, kilka złamanych żeber oraz pięć złamań lewej nogi. W kilka dni po wypadku lekarze wciąż nie byli pewni, czy będzie żył. Okres rekonwalescencji przebiegał dobrze, ale z jego nogą wciąż były kłopoty. Lekarze nie potrafili jej wyleczyć. Był zabierany od jednego szpitala do drugiego w celu ustalenia dobrej terapii. Trafił do Szpitala Ortopedycznego w Sienie, gdzie leczono go przez jeden rok. Potem pojechał do Szpitala Rizzoli w Bolonii. Po kilku operacjach poprawił się stan jego kości udowej, ale ogólnie, z powodu jeszcze innych problemów, jego noga była zupełnie sztywna. Doktorzy powiedzieli, że miał włókniste zesztywnienie w stawie w lewej nodze i nie byli w stanie jej wyleczyć. Ponadto rany pooperacyjne również się nie goiły. Podejmowano kilka prób zespolenia nogi, ale niestety bez sukcesu. W tej sytuacji lekarze ze Szpitala Ortopedycznego w Sienie zdecydowali wypróbować jeszcze jeden sposób. Postanowili zespolić nogę, pod znieczuleniem, przy użyciu urządzenia Zuppinger’a. Niestety ta ostatnia próba, zakończyła się również bez sukcesu…i na dodatek ponownie została złamana jego kość udowa. Także przez kolejne 2 miesiące musiał leżeć w gipsie. Na początku 1948 r. został wypisany ze szpitala w Sienie jako przypadek nieuleczalny. Liczył się z faktem, że może mieć sztywną nogę do końca życia. Jednak w wieku 35 lat nie chciał się poddawać. Zdecydował się spotkać z innymi lekarzami, z ciągłą nadzieją na wyzdrowienie. Za wszelką cenę chciał uniknąć kolejnej operacji. Był bardzo zmęczony i smutny z powodu złego stanu zdrowia, nie gojących się ran. W chwilach desperacji nie chciał nikogo widzieć, nie chciał dłużej żyć. Całą złość wyładowywał na żonie, która go wspierała. Używał kul przy chodzeniu, nie był jednak w stanie przejść kilku metrów. W końcu obie nogi mu zesztywniały i pokryły się bolącymi ranami. Często usiłował zrobić coś samodzielnie, ale z reguły mu się to nie udawało. Płakał, przeklinał, bluźnił Bogu i ludziom. Jego żona była wierząca, on niestety nie. Kiedy chodziła do kościoła, nie był z tego zadowolony. W wielkiej złości ją obraził i doprowadził do płaczu. Pewnego razu przybył do jego parafii jeden zakonnik z wykładami. Ten dowiedział się o tym człowieku i jego stanie zdrowia. Zakonnik chciał się spotkać z nim i jego żoną dla dodania otuchy. Po spotkaniu powiedział jeszcze żonie: “Dlaczego nie zabierzesz męża do San Giovanni Rotondo, do Ojca Pio, do Zakonnika, który czyni cuda?”. Kiedy żona powtórzyła mu słowa kapłana, człowiek ten zaczął się ironicznie śmiać i znieważać Ojca Pio. Żona nie chciała stracić tej szansy i zdecydowała się pisać listy do Ojca Pio, jednak nie dostawała odpowiedzi. Potem zaczęła nakłaniać chorego męża, aby spełnił jej prośbę i udał się do San Giovanni Rotondo. Kondycja męża była coraz gorsza, uświadomił sobie, że jego życie zbliża się do końca. Zdecydował się pojechać. Podróż pociągiem była bardzo ciężka. Kiedy wchodził do wagonu, czuł okropny ból nogi. Pierwszy przystanek był w Rzymie, następny w Foggii. W celu dotarcia do San Giovanni Rotondo, należało wsiąść do autobusu w Foggii, który odjeżdżał wczesnym rankiem. Małżonkowie zdecydowali się spędzić noc w hotelu. Kiedy mężczyzna męcząc się szedł przez dworzec, w pewnym momencie upadł…Zorientowano się, że on również był pracownikiem kolei i zaproponowano mu nocleg w jednym z pokoi na dworcu. On wraz z rodziną przyjął tą propozycję. Wczesnym rankiem następnego dnia razem z żoną i synem wsiedli do autobusu jadącego do San Giovanni Rotondo. Autobus zatrzymał się 2 kilometry od niewielkiego kościółka. W tamtym czasie drogi nie były asfaltowane. Mężczyzna nie wiedział, jak mógł bez problemu dojść do tego kościółka. Jak tylko tam dotarł usiadł trochę wyczerpany. Nigdy przedtem nie widział fotografii Ojca Pio, nie mógł zatem go rozpoznać. W kościele było wielu zakonników. W pewnym momencie zobaczył jednego, który był najbliżej i spowiadał pewną kobietę. Zasłona ukrywająca księdza była odsłonięta. Zakonnik patrzył w dół, a jego ręce były ukryte w rękawach habitu. Kiedy podniósł rękę, by pobłogosławić kobietę, mężczyzna zobaczył, że ten ksiądz nosił szczególne rękawiczki, które odsłaniały tylko place. W tym momencie Ojciec Pio dostrzegł mężczyznę i popatrzył na niego przez kilka sekund. Pod wpływem tego spojrzenia, ciało mężczyzny zaczęło się trząść, jak przy nagłym porażeniu prądem. W kilka minut później Ojciec Pio zakończył spowiedź i wyszedł z konfesjonału. Jeszcze tego samego dnia, po południu o godz. 4 mężczyzna wraz z rodziną ponownie wrócił do kościoła. Syn wprowadził go, kiedy Ojciec Pio spowiadał. Mężczyzna musiał chwilę poczekać na swoją kolej. Kiedy zbliżył się do konfesjonału i zaczął mówić, Ojciec Pio przerwał mu i sam przytoczył jego życie, powiedział o jego zachowaniach i trudnym charakterze. Mężczyzna był pod całkowitym wpływem słów Zakonnika i zapomniał o swojej nodze i problemach. Kiedy Ojciec Pio podniósł rękę do błogosławieństwa, mężczyzna poczuł ten sam wstrząs, jaki czuł również parę godzin wcześniej. Bez zwracania uwagi na chore kolano, uklęknął i przeżegnał się. Później wstał, wziął kule w ręce i odszedł od konfesjonału bez problemu. Jego żona zwróciła uwagę na odmienioną twarz męża. Powiedziała: “Jaką masz piękną twarz”. Zatrzymali się chwilę i pomodlili razem. Dopiero, kiedy wychodzili z kościoła żona zauważyła w pełni co się stało, powiedziała: “Józefie, ty chodzisz!” Mężczyzna się zatrzymał i zauważył, że kule trzyma w rękach i nie musi się nimi podpierać. To była prawda, mógł normalnie chodzić o własnych siłach i bez bólu, a jego syn powiedział: “Tatusiu…ty nawet klęczałeś przed Ojcem Pio!”. Mężczyzna mógł w pełni się poruszać bez problemu i bólu. Zobaczył swoje nogi, z których poznikały rany. Widział jedynie suche blizny. Był uzdrowiony. Zaczął bardzo płakać. Jego droga do domu, była wyrazem głębokiej radości bowiem, gdziekolwiek się zatrzymał, wszędzie opowiadał o swoim cudownym uzdrowieniu. Udał się również do Szpitala Ortopedycznego w Sienie na wizytę. Lekarze byli wstrząśnięci. Nie mogli uwierzyć, że człowiek ten tak dobrze funkcjonuje, i że zaczął pracować. Ponadto, prześwietlenie wykazało, że kondycja nogi jest taka, jak przed uzdrowieniem, czyli z medycznego punktu widzenia, nie mógłby dalej chodzić. Włókniste zesztywnienie stawu dalej występowało i teoretycznie mógłby mieć problemy z poruszaniem się, a jednak chodził zupełnie normalnie. Jego przypadek był pokazywany na konferencji medycznej w Rzymie. Odwiedzali go liczni naukowcy z całego świata. Każdy z nich był bardzo zdumiony i zadziwiony tym, co widział. Siostra Pagani powiedziała: “Planowałam podróż, aby zobaczyć Ojca Pio ponownie lecz przed wyjazdem chciałam odwiedzić Brata Giancarlo. Był to ksiądz z mojego miasta, który był w szpitalu z powodu raka płuc. Pacjent prosił mnie, aby go rekomendować zakonnikowi: “Wspomnij Ojcu o mojej chorobie.” Kiedy przybyłam do St. Giovanni Rotondo, wraz z innymi osobami, pozwolono mi stanąć w korytarzu klasztoru. Ojciec Pio przechodził korytarzem. Byłam pochłonięta swoimi myślami, gdy przybył Ojciec Pio. Podał mi rękę, którą mogłam pocałować, rozmawiałam z nim przez chwilę. Ojciec powiedział: “Czy są jeszcze inne rzeczy, o których chciałabyś mi powiedzieć?” Byłam zdziwiona tym pytaniem, lecz natychmiast powiedziałam: “Ojcze! Nasz ksiądz jest chory na raka. On czeka na kilka słów od ciebie.” Ojciec Pio odpowiedział: “Cóż, jeśli Bóg żąda od niego śmierci, to czego on chce? “Ojcze on chce wyzdrowieć.” Święty pozostał kilka minut w ciszy a potem powiedział: “W porządku, to nie jest problem… Kiedy wracałam do domu dowiedziałam się, że Brat Giancarlo opuścił szpital. Pojechałam do niego i wyjaśniłam mu co usłyszałam od Ojca Pio. Święty Ojciec Pio nie przestawał się modlić się w Sali św. Frańciszka: Jesteśmy wdzięczni: Zwykle z okna Ojciec Pio odmawiał z wiernymi Anioł Pański, ale teraz nie może się z nami rozstać. 1. O mój Jezu, Ty powiedziałeś: “Zaprawdę powiadam wam: proście, a otrzymacie, szukajcie, a znajdziecie, pukajcie, a będzie wam otworzone”, wysłuchaj mnie, gdyż pukam, szukam i proszę o łaskę… Ojcze nasz… Zdrowaś… Chwała Ojcu… Słodkie Serce Jezusa, w Tobie pokładam nadzieję. 2. O mój Jezu, Ty powiedziałeś: “Zaprawdę powiadam wam: o cokolwiek prosić będziecie Ojca w imię Moje, da wam”, wysłuchaj mnie, gdyż proszę Ojca w imię Twoje o łaskę… Ojcze nasz… Zdrowaś… Chwała Ojcu… Słodkie Serce Jezusa, w Tobie pokładam nadzieję. 3. O mój Jezu, Ty powiedziałeś: “Zaprawdę powiadam wam: niebo i ziemia przeminą, ale Moje słowa nie przeminą”, wysłuchaj mnie, gdyż zachęcony Twoimi słowami proszę o łaskę… Ojcze nasz… Zdrowaś… Chwała Ojcu… Słodkie Serce Jezusa, w Tobie pokładam nadzieję. O słodkie Serce Jezusa, dla Ciebie tylko jedno jest niemożliwe: nie mieć litości dla strapionych; dlatego okaż litość nad nami, biednymi grzesznikami i udziel nam łaski, o którą Cię prosimy przez bolesne i Niepokalane Serce Maryi, Twojej i naszej czułej Matki. Amen. Witaj, Królowo, Matko Miłosierdzia… Święty Józefie, Ojcze przybrany Jezusa Chrystusa, módl się za nami. Witaj Królowo Matko Miłosierdzia… Pozdrawiam przez Was także waszych bliskich i przyjaciół. Szczęść Boże! (kończy się niezapomniane spotkanie) Św. Ojciec Pio Zakonnik zmarł 23 września 1968 roku w wieku 81 lat i został pochowany w krypcie kościoła Matki Bożej Łaskawej. 2 maja 1999 został beatyfikowany, a 16 czerwca 2002 roku kanonizowany przez papieża Jana Pawła II. W nocy z 2 na 3 marca 2008 roku jego zwłoki zostały ekshumowane i po poddaniu zabiegom konserwacyjnym zostały wystawione na widok publiczny. Twarz zmarłego została pokryta woskową maską, wykonaną przez firmę, która tworzy rzeźby dla słynnego Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud. 3 marca 2008 roku, 40 lat po śmieci Ojca Pio, jego ciało zostało ekshumowane z krypty. Oświadczenie Kościoła stwierdza, że ciało było w „dobrej kondycji”. Arcybiskup Domenico D’Ambrosio, legat papieski w sanktuarium w San Giovanni Rotondo, potwierdził to doniesienie mówiąc, że „ciało jest dobrze zachowane”. Zaznaczył również w komunikacie, że „stygmaty nie były widoczne”. . 24 lipca 2008 roku kardynał José Saraiva Martins, prefekt Kongregacji do Spraw Kanonizacji, odprawił w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w San Giovanni Rotondo Mszę świętą dla 15 000 wiernych zgromadzonych na uroczystość wystawienia ciała Ojca Pio na widok publiczny. Ciało zostało wystawione w kryształowym grobie w krypcie w klasztorze . Ojciec Pio ubrany jest w swój kapucyński habit i stułę z białego jedwabiu, wyszywaną kryształami i złotą nicią. W dłoniach ma duży drewniany krzyż. Chętnych do obejrzenia ciała Ojca Pio było aż 800 000. Za mną trzekrotne wędrowanie po śladach świętego Zakonnika z Pietrelciny. Miasteczko przeszedłem obecnie wzdłuż i wszerz. Na wzgórzu niedaleko San Giovanni Rotondo zostanie zbudowany wyjątkowy posąg Ojca Pio. I tam byłem, a nawet w najstarszej części miasteczka, gdzie stoją blisko siebie kościółki: św. Leonarda, św. Urszuli, św. Katarzyny, św. Jakuba, św. Anny. Zabudową swą ta część miasteczka przywołuje na pamięć sny o jedynej bliskości kościoła, wież, sąsiadów, młynu, domu kapitana, rzeźbiarza, legendy o Normanach we Włoszech, Szkoły Powszechnej. Odjeżdżam z San Giovanni Rotondo wcześnie rano, towarzyszy mi spokój rozjaśnianej lampionami nocy, Jestem szczęśliwy. Jak wy. A ty… Święty Ojciec Pio potrzebuje Ciebie, bądż odważny. (fin)