No właśnie

Stanisław Barszczak, Walka chrześcijanina,

Ani się spostrzegliśmy, a już świętego Józefa, 19 marca 2013 roku. Dzisiaj nie, dzisiaj jest prosta ewangelia, mamy tutaj bardzo proste słowa anioła skierowane pod adresem Józefa: „non tenere Maria prendere…”, nie bój się wziąć do siebie twej małżonki. Józef, patron robotników, cieśli, którego obecność dzisiaj w dziejach zbawienia święty Tomasz Akwinata uzasadniał jego humanizmem, staje się wielkim mistykiem współczesności. Czyni wolę Boga, maksimum dobra. A my mamy dać małą kontrybucję tylko, mały datek nasz chrześcijański, żyć według łaski Boga. Ma to być zawsze powołanie miłości, pełne entuzjazmu.

Jestem sumą moich książek, ostatnia mieści w sobie poprzednie. Chciałbym pisać fikcję, która objawiłaby mnie totalnie, tym samym spojrzeć zarówno na światło jak i na cienie naszych cywilizacji. Teraz zaprzyjaźniam się z moimi tekstami, by były dla Was, kochani czytelnicy. Opisuję psychologiczny stan ludzi w pewnym mieście, ziemię, która do wielkiego obszarnika należy. Moje doświadczenie Boga jest bardzo zachodnie. Kościół tymczasem nie będzie europejski. Chodzi mi o przekształcanie tego, co się nam przydarza… Nie byłem na początku szczęśliwy w pisaniu, nie miałem duszy na początku

Orhan Pamuk mówił w Sztokholmie:”literatura potrzebuje najbardziej opowiadać i przeszukiwać,znaczy badać podstawowe lęki ludzkości, bycia na zewnątrz, nieliczenia na nic, uczucia niegodności, kolektywne upokorzenia, poniżenia, zranienia, lekceważenia, krzywdy, wrażliwości, wyobraźniowe obrazy, narodową dumę, inflację.” Albowiem one dotykają ciemności we mnie i czasem popełniamy głupoty, z racji na teraźniejsze poniżenia i nasze progi wrażliwości, żebyśmy nie ulegli autosatysfakcji.

Niektórzy mówią: Afryka nie ma przyszłości. Z konklawe wyszedł zwycięzcą Frańciszek, papież z Ameryki Południowej. Który stwierdził, że przybył do wiecznego miasta już nie tyle z daleka, jak mówił Jan Paweł II, ale z końca świata (dal fine del mondo). Prawie połowa chrześcijan(ok. 500 mln.) mówi językiem hiszpańskim. Więc może to dobrze, że z innego kontynentu pochodzi ten Papież, który ‘przejmuje’ świat, a który jednak nie może powiedzieć, że Europa umiera. Pracowałem bardzo ciężko żeby przybywać do Rzymu jako do centrum świata. A teraz tę pozycję utraciłem. Powracają koła jakiejś historii.

Wszystkie rzeczy, które opowiedziała mi mama były historiami o rzeczach, które były okay. Ale jest żal, który nie może być wypowiedziany. Martwe krzesła i martwe stoły przeminęły. Dzisiaj wszyscy zwyciężają, Papież, kardynałowie, zaproszeni goście. I widzę tych chrześcijan zgromadzonych na placu świętego Piotra, reagujących radośnie na słowa Papieża Frańciszka. Ale mam przed oczami także tych złych ludzi, którzy od dzisiaj już nie będą niewolnikami świata. Zaczęło się życie, które już jutro przychodzi.
Jakaś dziewczyna opowiada: mam chłopaka, wariuję z nim aż do rana. A nawet gdy go nie ma czuję jego ramiona wokół mnie. A nawet wtedy kiedy zbaczam z mojej drogi i zamykam moje oczy, on i wtedy by mnie znalazł.

W tym miejscu przychodzi mi na myśl walkę Jeana Valjeana z książki Wiktora Hugo pt. Nędznicy (cytaty z książki ośmieliłem się przetłumaczyć na język ojczysty). „Dlaczego pozwoliłem temu człowiekowi dotykać mojej duszy i dotykać mojej miłości. Potraktował mnie jak żaden inny człowiek. Zaufał mi trwale. Nazwał bratem. Moje życie teraz zanosi do Boga wysoko. Czy możliwe są takie rzeczy? Czy mogą być? Przecież znienawidziłem ten świat. A świat zawsze mnie nienawidził. Rób swoje, oko za oko! Obróć twoje serce w kamień! Bo to jest ale wszystko, dla czego żyłem i czego zaznałem.”
Dzisiaj przywołuję także również walkę Javerta: „Oto moje myśli uleciały. Czy ten człowiek może być wierzącym? Czy powinny jego zbrodnie być zawieszone? Bo ja teraz muszę wątpić, ja który nigdy nie wątpiłem przez tyle lat? Moje serce jest kamienne, choć czasem jeszcze zadygocze. Świat, który poznałem odszedł na zawsze w cień. Niezależnie od tego czy on jest z nieba czy z piekła. Czy on wie, że jakkolwiek obdarzył mnie moim życiem dzisiejszym, to przecież mnie zabił?”

Ktoś mógłby z Fantyną dzisiaj powiedzieć: „Wymarzyłam sobie sen w czasie, który minął, kiedy nadzieja była wysoko i godne było życie. Marzyłam, że miłość nigdy nie umrze. Marzyłam, że Bóg przebaczy. Z kolei byłam młoda i pełna bojaźni i sny były ubrane, zużyły się i stały się puste. Nie ma okupu, jaki można by teraz zapłacić. Żadnej pieśni, niesmacznego wina. A tygrysy przychodzą w nocy, z ich głosami jak grzmot, i zamieniają twoją nadzieję w nierealną, a twoje sny w styd.”

Osobiście dzisiaj nie słyszę o nagrodzie, o jakiejś zapłacie. A szkoda. Owszem ludzie są z nami, bo oni muszą się piąć ku światłu. Ponieważ niegodziwość ziemi jest płomieniem, blaskiem, który nigdy nie umiera. Nawet najciemniejsza noc skończy się i znowu wzejdzie słońce. Chrześcijanie będą żyli ale w wolności, w ogrodzie Pana, chodzić za lemieszem (techniki), odrzucą miecz (i ten podarowany przez okupantów w Gdańsku Henrykowi Sucharskiemu). Łańcuch będzie rozkuty i wszyscy będą mieli ich nagrodę-zapłatę.”

W modlitwie dziękczynnej zanoszonej do Boga w dniu inauguracji pontyfikatu przez każdego chrześcijanina znalazły się z pewnością te słowa Papieża Frańciszka: „Nie bójcie się dobra!” Przywołam tutaj słowa Wiktora Hugo o jedynym darze Biskupa:” To prawo, takie jest prawo. Ale mój przyjacielu odszedłeś zbyt wcześnie, z pewnością coś uśpiło twój umysł (Biskup daje Valjeanowi dwa srebne lichtarze). Zapomniałeś, że już wtedy dałem ci je ale także, czy więc zostawisz to co najlepsze za sobą? Zapamiętaj to mój bracie. Zobacz w tym jakiś wyższy plan. Musisz użyć tego cennego srebra, by stać się uczciwym człowiekiem. Przez świadectwo męczenników, przez Mękę i krew, Bóg wyniósł cię z ciemności. Otóż kupiłem teraz twoją duszę dla Boga.”

Miałem dzisiaj prawo to powiedzieć, bo za ścianą ojczyzny nieprzyjaciel osobistych słabości. I Papież Frańciszek zanosił modły do Boga i zdaje się mówił do nas dzisiaj i to może: chodż za mną, gdzie łańcuchy nigdy nie zwiąrzą cię. Przebacz ale i moje winy popełniane w transie… i zabierz mnie do twojej chwały. Weź mnie za rękę i prowadź mnie do zbawienia. Weź moją miłość, ponieważ miłość jest odwieczna. Wszak prawda dzisiaj raz jeszcze została wypowiedziana. Kochać inną osobę to widzieć oblicze Boga, dać innym nowego ducha.

Leave a comment