wstańmy

 Stanisław Barszczak, Kryształ w promieniach wschodzącego słońca (II),

Innym razem w wyobraźni powracam do mojej wizyty wJerozolimie przed miesiącem. Leje jak jasna cholera, znajdujemy jakąś taryfę. Przysiadają się piękne dziewczęta. Zapewne są różnej narodowości, ale mają ogromne ambicje. To panorama epoki elżbietańskiej, niestety również pełnej stereotypów i konwenansów. Chcą iść w ślady Waris, która urodziła się w Somalii, w plemieniu nomadów. Wychowywała się pośród kóz, bydła i wielbłądów, w otoczeniu dzikiej przyrody. W wieku pięciu lat przeżyła obrzezanie – rytuał, który doprowadził do śmierci jej siostrę i dwie kuzynki, w wieku sześciu – została zgwałcona. Jako trzynastolatka miała być wydana za mąż za starca, ale – zdesperowana – uciekła z domu. Jej wielka wędrówka przez pustynię do Mogadiszu, a następnie Londynu, skończyła się w Nowym Yorku. W wieku 18 lat rozpoczęła
karierę modelki, występując obok Naomi Campbell i Claudii Schiffer. Od wielu lat walczy przeciwko okaleczaniu kobiet, za co została wyróżniona tytułem ambasadora Narodów Zjednoczonych. Swą historię, o której długo z nikim nie mogła rozmawiać, opowiada w autobiografii “Kwiat pustyni”. Isabel Archer (z Wybrzeża Kości Słoniowej) jest młodą, fascynującą i niezwykle inteligentną osobą. W życiu najbardziej ceni sobie wolność i niezależność. Po
otrzymaniu pokaźnego spadku decyduje się na podróż na Stary Kontynent. W Europie natychmiast zostaje otoczona przez grono wielbicieli, ale ona stara się realizować swój własny plan życiowy. Nieświadoma toczącej się wokół niej intrygi, decyduje się na związek z Gilbertem Osmondem. Małżeństwo okazuje się fatalną pomyłką, od której nie ma ucieczki. (por. Henry James). Dziewica? Święta? Męczennica? Wariatka? Kim jest Atena? Sierotą porzuconą przez Cygankę w Transylwanii. Dzieckiem zabranym do Bejrutu przez rodziców adopcyjnych.
Urzędniczką londyńskiego banku. Wziętą agentką nieruchomości w Dubaju. Kapłanką
z Portobello Road. O Atenie opowiadają osoby, które ją znały. Wśród nich jest dziennikarz badający mity o wampirach, aktorka teatralna, której Atena uwiodła narzeczonego, ksiądz, który ochrzcił jej syna, przybrana matka, były mąż i inni. Wspomnienia te – po jej zniknięciu w tajemniczych okolicznościach – spisuje zakochany w Atenie mężczyzna, który pragnie uchwycić prawdę o niej.(por.P. Coelho) Zaręczyła się, gdy miała sześć lat. Kiedy miała dziewięć lat, wyszła za mąż. Gdy skończyła dziewiętnaście, została wdową…W drodze do Jerozolimy chyba
spotykam także samotną amerykańską pisarkę, która od dwudziestu pięciu lat pisze przy biurku, które odziedziczyła po młodym poecie, uprowadzonym przez tajną policję Pinocheta. Pewnego dnia pojawia się dziewczyna, która podaje się za córkę poety i żąda zwrotu mebla, wywracając życie pisarki do góry nogami. Tymczasem w Londynie pewien mężczyzna odkrywa straszną tajemnicę swojej żony, z którą przeżył niemal pięćdziesiąt lat, a antykwariusz z Jerozolimy powoli
rekonstruuje gabinet ojca, splądrowany przez hitlerowców w Budapeszcie w 1944 r. Te trzy historie skupiają się wokół nadzwyczajnego biurka, które staje się symbolem tego wszystkiego, co zginęło w chaosie świata – dzieci, rodziców, innych ludzi, cywilizacji. Piękny, tajemniczy, porywający tekst. Uderzająco wyraziste i autentyczne głosy bohaterów fascynująco opowiadają o życiu, widzianym ich oczami. Nikt nie zapala światła pod korcem, ale stawia na świeczniku… Podczas mojej pielgrzymki do grobu naszego Pana, w najbliższym czasie nie zdołałem spotkać się z panią M., przyrzekałem że nie przekroczę ustalonych przez nią zasad… przyrzekłem jej być we wszystkim uległy… Ale nie mogłem się powstrzymać, by nie przemówić do niej od tak długiego czasu… I myślę, że także dlatego musiałem przed chwilą zatelefonować do mojej matki Chrzestnej. Zawsze mam nowe odczucia w związku z tym. Kiedy w niewielkim miasteczku koło Houston  na południu USA pojawia się tajemnicza młoda kobieta, mieszkańcy zadają sobie pytanie, co skłoniło ją do rozpoczęcia życia w tym odizolowanym miejscu. Piękna, ale zamknięta w sobie Katie, pracuje w lokalnej restauracji i wyraźnie unika nawiązywania nowych znajomości. Udaje się jej zachować dystans do momentu, w którym poznaje Alexa, właściciela sklepu i
owdowiałego ojca dwójki dzieci. Wbrew sobie, Katie coraz bardziej angażuje się w życie rodziny. Ale nawet najczystsze uczucie nie odmieni jej przeszłości. Kobieta miała dobry powód, by zmienić tożsamość i uciec z Warszawy. Pogrzebała całe swoje dawne życie, by uciec przez brutalem, który zamienił jej życie w piekło. Teraz musi zdecydować, czy żyć dalej samotnie pod fałszywym imieniem, czy podjąć ryzyko i walczyć o własne szczęście. To pierwsze pozwoli jej zapomnieć przeszłość i zapewni bezpieczeństwo. To drugie da jej nadzieję na zbudowanie przyszłości… Słyszałem w głosie naganę, udałem się do kościoła,  przenikliwy chłód, byłem skazany na
nieubłaganą rozłąkę… a przede mną widziałem tylko pola…, i pewnego przechodnia. Przez krótką chwilę byłem pewien, że nieznajomy rozpłynie się w powietrzu, jeśli ruszę w jego stronę. Tak też zrobiłem, lecz pozostał równie rzeczywisty i namacalny jak przed chwilą. Usunął się z drogi, przepuszczając mnie. Nagle znalazłem się na tarasie, skąpany w słonecznym świetle, a kolory wokół wydały mi się tak zachwycająco czyste i łagodne, że przestałem odczuwać jakikolwiek
pośpiech, jakby wskazówki zegarów nagle się zatrzymały. Usłyszałem dźwięk zamykanych za plecami drzwi i spojrzałem na stojącego tuż obok nieznajomego. – Nie odzywaj się do mnie – powiedziałem gniewnie. – Nie wiem, kim jesteś, czego chcesz ani skąd się tutaj wziąłeś. – Sam mnie wezwałeś – powiedział spokojnym, miłym głosem. – Już ci się to zdarzało, lecz twoje wezwanie nigdy wcześniej nie było tak rozpaczliwe jak teraz… Od wczoraj czytam powieść Franza Kafki, wydana w 1925 roku. Pewnego dnia do Józefa K. przychodzi dwóch mężczyzn, którzy
oświadczają mu, że zostaje aresztowany, “mimo iż nic złego nie popełnił”. “Proces” jest metaforą bezdusznego świata, w którym władza i urzędy decydują o życiu i losach człowieka. Spójrzmy na cywilizację XX stulecia ludzkości. Hiroszima – dzień 6 sierpnia 1945 roku. W piękny słoneczny
poranek na niebie pojawiają się trzy potężne bombowce B-29. W mieście nie włączono nawet syren alarmowych. Ostatnie sekundy życia dla tysięcy ludzi biegły nieubłaganie. Świadomość i wczesna pora nie nastrajały do rozmowy. Tylko on był na miejscu… rozpoczął odliczanie… Ustabilizowane życie Grace Lawson rozpada się w jednej chwili, gdy na świeżo wywołanym zdjęciu rodzinnym rozpoznaje swojego męża. Fotografia wygląda na zrobioną przed laty. Przedstawia także inne osoby, twarz jednej z nich jest przekreślona. Jack zaprzecza, by
miał coś wspólnego ze zdjęciem. Krótko potem wychodzi z domu i znika, zabierając tajemniczą odbitkę. Grace rozpoczyna poszukiwania męża, który, jak się okazuje, został porwany. Ktoś grozi jej dzieciom. Grace nie wie, komu może zaufać – wydaje się, że wszyscy jej znajomi i przyjaciele mają coś do ukrycia. Próbuje dotrzeć do prawdy. Trop prowadzi do tragicznych wydarzeń sprzed wielu lat, gdy cudem uszła z życiem ze strzelaniny, jaka wybuchła na koncercie rockowym… Kiedy byłem na Starym Mieście w Jerozolimie wspomniałem mój pobyt w Bombaju przed trzema laty. I tę jedną scenę: wyplute bagaże na lotnisku znajdowały już swych właścicieli. Nie widzę wytartych balasek, w balustradzie brakujących poprzeczek, za to skromny kantorek urzędników lotniska. Niestety mój bagaż gdzieś się zawieruszył. Dopiero po chwili nerwowych zapisków w notesie
strażników, mogłem widzieć znów mój bagaż… Kiedy myślisz o podobnych historiach,
co więcej i o szczęśliwych ich zakończeniach pomyśl o odwadze. Jak wiele potrzeba odwagi, by zajrzeć w głąb siebie? Jak mocno trzeba uwierzyć, by rozum i serce mogły się pojednać? Jak odróżnić prawdziwą miłość od zauroczenia? W poszukiwaniu swojego anioła wyruszamy w podróż po pustyni nierzadko. Droga okazuje się wyboista i usiana kolejnymi, coraz trudniejszymi pytaniami. Chciałbym, żebym w tym artykule wynosił opowieść o potrzebie zaakceptowania własnych słabości, pojednania się z przeszłością, o poznawaniu swoich zalet i umiejętności przyjmowania szczęścia bez poczucia winy. Opowieść o przemianie, którą każdy z nas musi przejść, żeby zrobić krok do przodu.  Bardzo chętnie sięgam do biblii w moim życiu. Jest tam scena w domu Jaira. „Ludzie domu” Jaira  są dzielnymi ludźmi. Z dyskrecją, idą naprzeciw ojca i przepowiadają mu bez zwlekania śmierć jego córeczki. Dlaczego niepokoić jeszcze tego, od którego oczekiwaliby jeszcze uzdrowienia, nieużytecznego gestu ponieważ śmierć dokonała swego dzieła? To nie jest brak wiary. Przecież mogliby już sobie przedstawić przez jedną chwilę możliwość rezurekcji, zmartwychwstania. „Po co jeszcze niepokoić Mistrza?” Jezus zrozumiał, przynosi pewność… Znajdujemy zatem śmieszne, by on mógł tylko potwierdzić: „Ona dobrze śpi.”
Zatem on był nieobecny przy przyjęciu ostatniego tchnienia dziecka. Co jeszcze, zaprasza nas do życia w perspektywie wiary, mimo wszystkich realności, które okazują się dla nas ostatecznie straconymi. „Wierz tylko.” Jair przybył i znalazł Jezusa ufającego w swą uzdrowieńczą moc. On jest zaproszony do przejścia tej prostej ufności w geście, na miarę tej ufności. On jest zaproszony, by żyć wiarą w osobę samego Jezusa. Mamy w pamięci inny obraz z biblii. Jezus powiedział: ”Kto mnie dotknął?” Kobieta, która to uczyniła, zreflektowała to daleko wcześniej, w
sobie samej (Mk 5,28) i decyduje się, przy okazji przejścia Mistrza, by dotknąć tej rzeczy materialnej, którą on posiada, szaty wierzchniej. Reakcja Jezusa, on nie jest zaskoczony i nie czyni jej wyrzutu. Lecz nie możemy dotykać się go bezwiednie. On wie w tym sam czasie, że jest tym, który chce się dać w relacji osobowej, ponieważ wszelkie słowo czy cały bezpośredni gest, musi oznaczać przeżytą wymianę między  nami a nim. W całej prawdzie. Kontakt przez wiarę jest innego porządku jak kontakt utrzymany przy pomocy prostych gestów ludzkich. Dla Jezusa nie jesteśmy osobami anonimowymi, które zginęły w tłumie. On wyczuwa każdy z naszych apeli, nawet te, które nie wyrażamy mu otwarcie. On wie, zna je, ponieważ on jest siłą żywą Boga. Jezus oczekuje od każdego z nas tej wiary, wiary która przenosi góry, wiary która idzie poza śmierć. Grzesznik nigdy nie jest umarły przed Bogiem, może zawsze na nowo ożyć, ponieważ  łaska boska jest zawsze gotowa, by przywrócić mu boskie życie. „Bóg nie cieszy się z śmierci istot
żywych… stworzył człowieka do niespożytej, niezniszczalnej egzystencji. Uczynił z niego obraz tego, co jest w nim samym.”(Księga Mądrości, rozdz.13) Bóg jest Życiem. On kieruje do nas tyle razy ile trzeba to słowo: „Wstańcie, chodźmy”. Ale konieczne jest utrzymanie milczenia po uzdrowieniu córeczki Jaira, ponieważ taka rezurekcja, zmartwychwstanie mogłaby być widziana jako znak mesjański oczywisty i prowokować zbyt wcześnie niedojrzałą agitację. Jezus zatem przenosi uwagę widzów na dziewczynkę, która być głodna po chorobliwym zasłabnięciu, które doprowadziło do śmierci.”Dajcie jej jeść.” Pokarm, posiłek są w ten sposób znakiem radości podzielanej wiary przed pełną witalnością ludzkiej istoty, która zaświadcza, że życie jest silniejsze jak śmierć. A więc mamy wstać i chodzić…I oto minął rok, a ty Adamie „nawet nie ponumerowałeś sobie tych chłopców… twoi synowie nie mają imion… już nie chcę żadnej miłości,” apeluje do nas laureat Nagrody Nobla. Mocne słowa:  Zabić i być bez winy- oto nasza cywilizacja!  Mówi się, ludzie i historia nie zmieniają się! Wydaje mi się bardzo często, że wszyscy jesteśmy uwięzieni w czasie na statku, który płynie po jeziorze Genezaret, przez jakiegoś porywacza cieni… Że tu jest cały wszechświat. Jest również i ten najsprawiedliwszy z ludzi, Bóg-człowiek,
Jezus Chrystus. On nas wyzwala z wszelkich więzów. Mamy wstać i chodzić, bo Jezus pragnie tego. Tym samym mamy być świadkami prawdy, zdolni do zaświadczenia o tym, co jest prawdą. Jesteśmy prawdziwymi. Mamy być niezmordowanymi zwiastunami dobrej nowiny, bez końca…

 

 

 

 

 

 

 

Leave a comment