Walizka szczęścia

Stanisław Barszczak, Tani i zgniły świat,

Będzie to opowieść o ludziach spieszących do miasta i ich przyjaciołach. Chcemy podziękować tym, ale gdy chcielibyśmy podziękować wszystkim, to nie starczyłoby miejsca na przestrzeni całego naszego blogu. No dobrze, istnieje kilka rzeczy, od których człowiek nie ucieknie. Matka Wincentego, z jakiegoś niewyobrażalnego powodu, nadal ma wiarę w Wincentego i dom rodzinny, przypomina mu, że jest znacznie ładniej teraz na prowincji, że nie żyją obok pozbywającego
się wszystkiego miasta.- No dobrze, żyłeś z przekonaniem, iż mniejsza o to, co się wydarzy. Zdaje mi się, że znałam cię wystarczająco dobrze , Wincenty. Czy nie zmieniłeś twojego ramienia, kiedy poczułeś konia? Ale patrz, możesz oddychać świeżym powietrzem teraz, mówi mu mama, której Wincenty odpowiada: -Skończ z tym, Mama! Mamo! Masz zamknięte okna? Jakie było nadużycie? Smród z pewnością wchodził przez nie w każdy korner twoich płuc, twojej skóry! Nawet jeśli kąpałaś się codziennie, smród był nadal! Spojrzałabyś z góry na nasz bazar, gdzie mogliśmy przechwycić kilka wiadomości-śmieci, i wydać pieniądze. Zgniły smród! Nawet
teraz nie jesteśmy zbyt daleko od niego! Tak, ale czekaj! Wreszcie wpadłem na pomysł. I będę miał mnóstwo pieniędzy! Taka kupa! To jest jedyna rzecz, która może zakryć kiedykolwiek ten smród zrzutu, pozbywającego się wszystkiego miasta. -Johny, mama umarła, Wincenty wychodzi na spotkanie Johny’ ego z pokoju nieboszczki, pojękując… -Ona umarła, Johny odpowiada. Nic nie mogło jej zatrzymać od miłości ciebie aż po śmierć. Popatrz, teraz ona umarła, a ty zabiłeś ją. –Matkę, nie. Ona istnieje jak mój koń. Mogę znaleźć inną żonę łatwą, tak, ale nie konia jako
takiego! -Tak samo jak zabiłeś Papę i Krzysię. Krzysia, twoja narzeczona pokazała tę samą troskę o ciebie. -Kochałem ją tak bardzo. Biłem ją batem a ona nigdy nie okazywała zmęczenia. Dlatego popatrz, musimy jechać na małą przejażdżkę, do pozbywającego się nas miasta. Zamierzam skończyć wszystko to, gdzie to się zaczęło. -Wzięliśmy na siebie ogromny ciężar odpowiedzialności, kontynuował porucznik Johny, weszliśmy do miasta. Obserwujemy jego zdrowie, ruch, życie. Nie jedna wojna towarzyszy jego życiu, jak opowiadałem o tym w innym świadectwie. -Że przerwę, myślałeś, że mogliśmy być zaatakowani przez nasze społeczne związki?… -Czy mogę znaleźć inną narzeczoną, zmienił temat rozmowy kapitan Wincenty. Z
pewnością, ale tamta zabrała mi karabin i mojego konia. Nigdy nie wyprzedam jej. Najsilniejszy człowiek na świecie jest człowiekiem, który stoi najbardziej samotny.” I to on mówi: “mniejszość może być z prawem; większość zawsze jest niewłaściwa, bez prawa.” Ale jeśli jest coś, co nie lubię, to jazdę na szynach w powietrzu nad osamotnionym miastem. W czasie wojny
komunikaty o egzystencji miasta, opierają się na psychologii i podniesieniu morale, bliskie są gejowskiej polityce przetrwania spraw codziennych. Nadaj wiadomość Internetem o śmierci mamy dla przyjaciół , ustal położenie księżyca wobec dzisiejszych gwiazd miasta. Zdegradują mnie, jeśli to się nie uda. Megafony na placu Biegańskiego zapowiadają wielką manifestację w obronie wartości, którymi żyła nasza matka. „Tygrys musiał zostać unicestwiony. ”Czołówka gazet już ruszyła, ale nikt nie wie… „Niemiecka” propaganda nie może sobie pozwolić na
przegraną bitwę…  – Twoja sytuacja zmieniła się od czterech dni, kiedy spotkaliśmy; krążyła plotka, żeś zginął. Ale jeszcze nie czas na zmierzch bogów. Dziś wiele istnień zostało ocalonych. Dobranoc z Częstochowy. (Licencja poetica autora, sięgnąłem tutaj do fabuły filmu pt. Hoodlum,
1951, film w reżyserii Maxa Nosseck)

Leave a comment