Odyseja Henryka, akt IV

Akt IV

 Plan ziemski (pałac) i plan nadprzyrodzony (kościół boloński)

Dwudziesta dziewiąta klauzula „Magna Karta” obwieszczała: „Żaden wolny człowiek nie może być schwytany i uwięziony, albo być odrywany od jego własności ziemskiej, od Wolności, wolnych
Zwyczajów, albo poza prawem czy wygnany, albo w żaden sposób niszczony; ani pomijany, czy potępiany, lecz (może się to stać) wyłącznie przez  legalny wyrok swych partnerów, albo przez
Prawo Państwowe. Nie będziemy sprzedawać żadnego człowieka, nie będziemy odmawiać czy też odciągać żadnego człowieka zarówno od Sprawiedliwości jak i prawnej Racji.”(1215) W późnym średniowieczu religijne wojny celowały nie tyle w pokonanie, co w eliminację wrogów. W chrześcijańskiej Europie, eksterminację heretyków czy też „niewierzących” uważano za pożądaną. Na zatrzymanych w czasie bitwy -i nie tylko- przygotowano areszt, przymus przebywania w jednym miejscu dłużników zwlekających z spłatą należności, karne odosobnienie, były tylko
nieznaczne wyjątki od reguły. I tak więzienia znajdowały się w centrum miast-państw
włoskich, najczęściej w pobliżu budynków komunalnych Rady Miasta. Florenckie le Stinche było obsługiwane w XIII wieku przez czterech strażników-waldensów, od czterech do sześciu ze straży; był notariusz, szambelan pokojowy, lekarz, kapelan, dozorca, dwaj „bracia” oraz przedstawiciele cechów na potrzeby więźnia. Ponadto były trzy nadzory główne obserwujące zachowanie oficerów i więźniów wojennych. Więźniowie(inmates) nie byli wyłączani ze społeczności, uczestniczyli w rodzinnych wydarzeniach, kontynuowali sprawy podejmowane
legalnie; trzy, cztery razy w roku jakby byli „podarowani” władzom rządowym, byli prowadzeni na uroczystości i mogli brać udział w liturgicznych świętach;  były donacje by złagodzić warunki więzienne. Społeczeństwo średniowiecza było różne, zróżnicowane podobnie jak nasze. Ale też izolację czuło się wszędzie, nie było telewizji, telefonu, Internetu. Za to średniowieczne getto obejmowało tylko kilkuprocentową liczbę ludności.

Informowałem już drogich Czytelników, że Sycylijska flota Cesarza Fryderyka II pod Giglio
w 1241 roku zniszczyła flotę genueńską. Wspomniałem już o dwóch partiach w średniowiecznej Europie, o Gwelfach i Gibelinach. Adoptowali niektóre zwyczaje jak ubieranie piór w osobliwych miejscach ich kapeluszy, w szczególny sposób pokazywali ucięte owoce, zgodnie z ich partyjną przynależnością. W dniu 26 maja 1249 roku  rozegrała się rozstrzygająca bitwa dla życia króla Enzio. Spośród 24 bitew- wojen między Gwelfami i Gibelinami w średniowiecznej Europie, była ona osobliwym epizodem tych walk. Miała ona miejsce w Fossalta, małej miejscowości nad rzeką Panaro. Na wiosnę 1249 Gwelf Romagnol z Ligii Lombardzkiej stanął nad rzeką Panaro. Armia składała się z trzech tysięcy rycerzy i dwóch tysięcy żołnierzy piechoty margrabiego Azzo VII d’Este, oraz 1 tysiąca rycerzy i 800 piechurów milicji bolońskiej z Bramy Stieri, Bramy św. Prokula i Bramy Raweńsskiej.  Batalia skończyła się zwycięstwem Bolończyków. Przeciwne strony tej bitwy- to Święte imperium rzymskie i Liga Lombardzka. Dowódcami po stronie Cesarstwa Enzio z Sardynii, a po stronie Ligii Filipp Ugoni z Brescii, który zwycięsko obronił Mediolan przed nawałą cesarską Fryderyka II, któremu towarzyszył Ottaviano degli Ubaldini, kardynał z Bolonii.
Liczebność armii: po stronie cesarskiej 15 tysięcy, a po stronie Ligii osiem tysięcy osiemset żołnierzy. Gwelfowie zagrozili Gibelinom z miasta Modeny i modeńczycy zażądali pomocy od króla Enzio z Sardynii, który był wówczas cesarskim wikariuszem na północną Italię i rezydował w Cremonie. Enzio zorganizował olbrzymią armię składającą się z cesarskich Niemców i lombardzkich Gibelinów z Cremony i Modeny. Poporowadził armię przez Po, używając przez
siebie zbudowanego mostu w Bugno. Przybyli nad strumień w Fossalta, pięć kilometrów od
Modeny. Armie stały naprzeciw siebie przez cały dzień . Ale w dniu 26 maja Enzio wydał rozkaz  swym oddziałom założyć formacje, podzielił armię na trzy części i ustawił je w dwóch liniach.
Ugoni podzielił swe siły na cztery części na szerokości jednej linii. Nagle dwa tysięcy oddziałów przybyło z Bolonii, Ugoni parł do wojny, prawdopodobnie wypłacił żołd swej armii. O świcie Gwelfowie szaleńczo zaatakowali Enzio, po długiej walce armia była zmęczona. Ale bolońskie ataki były kontynuowane przez ranek i cały długi dzień. Cesarska armia odpierała każdy atak. Ale utarczka, potyczka była ostra i krwawa. Po koniec dnia, wieczorem linia cesarskiej armii
była upokorzona i koń króla Enzio został pod nim zabity. Bolończycy szli naprzód a cesarska armia zaczęła rozpierzchać się. Zajęcie przez cesarską armię postawy do ucieczki wobec nastającego wroga, a walczyła teraz na tyłach rozgrywającej się dalej nieustającej bitwy, na terenach pociętych siecią kanałów i strumieni; taka ucieczka z pola bitwy była łatwym celem dla
Bolończyków, i wielu zostało zabitych i wziętych do niewoli . Straty: ciężkie po obydwu stronach: po stronie cesarstwa wzięty do niewoli Enzio i czterystu rycerzy. Bolończycy wzięli w Fossalta dużo niemieckich i kremońskich jeńców, między którymi był Enzio. Zwycięscy Bolończycy byli szczególnie pozdrawiani przez fanatyczny tłum, który po ich powrocie do Bolonii wiwatował na ich cześć bez opamiętania. Enzio z całą jego zbroją i z hełmem na głowie, w złotych kajdanach paradował na koniu wobec licznie zgromadzonych Bolońskich mieszczan. Spędził jego wieńczące się życie w Bolońskim pałacu odtąd nazywanym pałacem króla Enzo. Bitwa nie miała większego znaczenia i zmieniła czy zarysowała współczesną politykę czy mapę Italii (podobnie oblężenie Brescii czy bitwa o Parmę). Ale porażka była ciężkim, brutalnym ciosem dla cesarza Fryderyka II,
który w odstępie półtorarocznym odszedł do wieczności.                   

Po śmierci cesarza Fryderyka II sprawy wzięły gorszy obrót. Za ostatnimi z rodu Hohenstaufen
były już: nieudana kampania cesarza przeciw Mediolańczykom, oblężenie Parmy, która w końcu odwraca się od cesarza i nowi okupanci w czerwcu 1247 roku mianują zarządcą Parmy Gherardo da Corregio. W wieży odseperowany od cesarza umierał Pier delle Vigne, który padł ofiarą kalumni. Enzo rezydował wówczas w Quinzano niedaleko Brescii. Odniósł nawet w tej kampanii kilka sukcesów. Ale w końcu w Romagni zapanowali Gwelfowie. Władza w Bolonii została przekazana kardynałowi Ottaviano degli Ubaldini, który szybko dla Rzymu odzyskał Faenzę, Ravennę, Imola, Forli, Forlimpopoli, Cervię, Cesenę. W liście wstawienniczym za umiłowanym
synem Enzo cesarz zaproponował wielką sumę okupu, jednocześnie prosząc i grożąc Bolońskiemu sądowi: „Zwróćcie uwagę, że naprzemienne są żywotne interesy fortuny, i że pomimo licznych burz, jakie towarzyszyły naszemu królestwu, mogliśmy z pomocą Boga zwyciężać w większej części naszych bitew. Nie jest uśmierzona, jak się zdaje, władza Rzymskiego Cesarstwa. Zapytajcie waszych ojców a oni wam powiedzą, jakie dziedzictwo jest nasze nieodżałowanej pamięci przyciągającego Fryderyka Barbarossy. On zwyciężył i wyrzucił Mediolańczyków z
ich dachów, które były oczywiście silniejsze od waszych. Niech będzie ostrzeżeniem taki przykład: żeby wasze uszy nie słuchały perfidnych rad Lombardczyków, pragnących bratać się w prowadzeniu do otchłani, z której nikt nie może wyjść na zewnątrz. Jeśli nie chcecie stracić naszej przychylności, odstawcie wolno naszego umiłowanego syna i wszystkich innych naszych sojuszników, Modeńczyków iKremończyków, których uczyniliście więźniami. Jeżeli usłuchacie tego rozkazu, to podniesiemy wasze miasto ponad wszystkie inne w Lombardii; w przeciwnym
razie zobaczycie, że ruszymy przeciwko wam z wielką armią; nie zostaną też zwolnieni z naszych rąk zdrajcy Ligurii i będziecie w złej opinii na ustach wielu oraz zakałą wszystkich ludów.” Fryderyk żądał uwolnienia Enzio, ale Bolończycy przy ich polityce trwali nieugięcie. Słynna też jest pozostawiona odpowiedź Bolończyków: ”Skoczek nie zawsze trafia w cel, także wilk nie zawsze
osiąga jego ofiarę. Mroczne groźby nie przestraszają nas: my nie jesteśmy jak trzcina bagienna, która gnie się na wietrze, ani jak szron, który rozpuszcza się na słońcu. Król Enzo należy do nas zgodnie z prawem wojny i przechowujemy go jako więźnia. Aby stępić wasze groźby będziemy trzymali dłonią tę przeszkodę i będziemy opierać się lwu, a wasza Wysokość nie przyniesie pożytku liczbie wojsk; ponieważ gdzie jest wielu rodzi się łatwo wiele zamieszania i niekiedy
zdarza się, że dzik bywa przewyższony przez małego psa.”

Wtedy na północy Italii partie papieska i cesarska pozostawały w niezgodzie. W 1253 roku
ogłoszono kanonizację św. Stanisława, biskupa krakowskiego. Gdy papież został zmuszony do opuszczenia Rzymu, i schronienie znalazł w Lyonie, jeden z jego kardynałów tak skomentował ośmioletni okres, jaki papież spędził w tym mieście: „Gdy tam przybyliśmy(do Lionu), zastaliśmy trzy domy publiczne. Wyjeżdżając zaś pozostawiliśmy za sobą tylko jeden. Rozciąga on się nieprzerwanie od wschodniej do zachodniej bramy miasta” Podczas uwięzienia króla Enzio miała miejsce inna wielka bitwa pod Montaperti (1260). Gibelini z Sieny doznali jeszcze raz godnej
odnotowania porażki z walce z Gwelfami z Florencji. Armia Sieny była prowadzona przez Farinata degli Uberti, Gibelina wygnanego z Florencji, w tej armii walczył zespół niemieckich najemników kawalerii. Jeden z żołnierzy Bocca degli Abati (dobrze go za ten postępek ‘obsmarował’ Dante w swej „Boskiej komedii”), wywodził się z armii florenckiej i teraz zamierzył się na niosącego sztandar Gwelfa i odciął mu rękę. Ten znak swoistej zdrady Gwelfów wykorzystali Gibelini
i ruszyli do frontalnego ataku. Po stronie florenckich Gwelfów było dziesięć tysięcy zabitych. Krwawej batalii towarzyszyła, jak podają historycy, piękna nigdy przedtem nie słyszana muzyka. Jednak i to zwycięstwo nie przyczyniło się do uwolnienia z rąk Bolońskich Gwelfów króla Enzo. Gwelfowie Bolonii pięćdziesiąt lat  po śmierci króla Enzio stoczyli jeszcze jedną bitwę z Gibelinami pod Zappolino, ale ta okazała się dla nich jeszcze bardziej haniebną.

Po strasznym pożarze przed stu laty bazylika św. Piotra, największy kościół romańsko-gotycki
Bolonii, został zamieniony na więzienie rycerzy Liguryjczyków. Nastąpiła olbrzymia desakralizacja miejsca świętego. Teraz nie tak Piazza di San Stefano z kryptą ukrzyżowanego świętego Agrikoli i pożartego w tamtejszym amfiteatrze jego sługi św. Witalisa, ale właśnie ten kościół, znajdujący się z drugiej strony Piazza Maggiore, odzwierciedlał teraz codzienny nastrój bolońskiej wspólnoty miejskiej. Świątynia została rozświetlona najbardziej jak tylko to było możliwe  pochodniami przy ścianach. Znaleźli się tutaj przedstawiciele wszystkich warstw społecznych miasta. Partia kościelna jest wszędzie górą, pełno tu kupców i mieszczan. Widać mozaikę twarzy i różnych strojów, stosownie do zajmowanych funkcji w mieście. Panuje rozgardiasz, słychać obok łaciny język włoski. Z ust do ust przenoszą informację o uwięzieniu w Palazzo Nuovo króla Enzio z
Sardynii. Co ci ludzie tam robili? Modlili się, a jakże owszem. Ale nie tylko. Oto skończyło się nabożeństwo. W społeczeństwie opartym na handlu – zarówno dewizami lub zamianą- są zawsze ci, którzy spędzają swoje życie na prowadzeniu sprzedaży rzeczy innym osobom. Należy zauważyć, że większość rzemieślników również sprzedawało wyniki swej pracy, zazwyczaj
rolnicy musieli sprzedawać własne uprawy, osoby na służbie handlu, często musieli oferować własne wypieki. Odbywało się na placach, ale kłótnie handlowe przenoszono nieraz do wnętrz kościołów. A szczególnie było teraz słychać żonę szewca Jana. W kościele św. Piotra byli przeważnie rycerze. Były osoby, które przeznaczały swoje życie na sprzedaż rzeczy i nic więcej, ale też wolni posiadacze ziemi, dzierżawcy, różnego rodzaju rzemieślnicy, ludzie wracający z
Ziemi Świętej, w końcu biedni i bezdomni, ale też żeglarze-pielgrzymi. Niektórzy
mieli za sobą  podróże rzekami, inni po oceanie. To były także atrakcyjne i niebezpieczne związki handlowe, eksplorujące dziwne nowe miejsca- i zawsze wracano do domu, ażeby opowiedzieć ciekawe historie w lokalnych tawernach.

W Bolonii nastał szary dzień 27 maja 1249 roku. Przyprowadzono właśnie pod eskortą milicji miejskiej czterystu rycerzy, jeńców spod Fossalta i przydzielano im cele przy bramach miejskich. Ale nas interesuje w tej grupie jeden człowiek, mianowicie sławny król Enzio, niecodzienny więzień Bolońskich Gwelfów, którego odesłano natychmiast do niedawno pobudowanego pałacu blisko Palazzo del Podesta. Właśnie słońce mocniej przygrzewało elewację nowego pałacu władz miejskich, kasztany bieliły się kwiatem, gdy odprowadzano konia sławnego więźnia okutego w złote łańcuchy. Zdawało się, że wielkiemu tłumowi przebywających teraz w mieście nie było końca. Przenosimy się do kościoła św. Piotra, gdzie wygłasza swą mowę kardynał Ottaviano degli Ubaldini. Kaznodzieja wychodzi w stroju bardzo uroczystym na ambonę i porusza biblijne, ale nie tylko tematy. Słychać jego kilka mocnych zdań: w kościele wykształca się życie narodowe, które pozwala zachować naszą tożsamość Bolońską. Poeta powinien być wieszczem, prorokiem który mocą ducha i słowem przewodzi ludowi. Ma zastąpić zniewoloną społeczność przywódców
politycznych. Kardynał poezję nazywa  “wieścią gminną” i “arką przymierza”. Arka przymierza stoi na straży “pamiątek kościoła” – kościół to świątynia, tradycja, a także wspólnota, istota więzi zbiorowej.Kultura językowa trwalsza jest od kultury materialnej. Poezja powinna budzić poczucie
naszej wspólnoty…

Mnisi odprowadzili Kardynała Ottaviano degli Ubaldini do drzwi jego celi, on zwolnił ich z obliczem świadomej wyższości, w której coś na kształt pokory walczyło z rzeczywistością dumy. Nagle odczuł, że już nie jest samotny, zaczął tedy folgować swej próżności. Gdy przypomniał sobie jaki entuzjazm wzbudziło jego wystąpienie, usłyszał nierówne bicie swego serca, a jego wyobraźnia
przedstawiała mu się z wspaniałymi wizjami nadmiernej ambicji. Rozejrzał się dookoła rozradowany, i duma powiedziała mu głośno, że oto jest superiorem dla całej reszty zakonników.

W celi przy stole rozjaśnionym świecami ukazuje się Enzio obok Kardynała, który jest zwolniony na ten czas z pałacu:

– (Enzio do Kardynała) „Idea świętości jest zupełnie swobodnie mówiąc jedną z najbardziej sztywnych pojęć w każdej grupie ludzkiej, ponieważ prowadzi do przekształcenia innych idei: niepewności, postępu, w zbrodnie.” Istnieją w Bolonii mężczyźni, którzy po pięćdziesiątce są nieprzystępni. Wczoraj nasze trudności wydawały się takie dalekie, wierzę więc w to, co wczoraj. Teraz wiem, nie jestem święty, byłem grzesznikiem przez całe moje życie. Nie zamierzam ukrywać moich skaz, raczej będę je trzymał w świetle.

-(Kardynał) – Grałem w kościele na organach… nie była to muzyka z akompaniamentem lutni.
Byłem akurat tam, ponieważ to było żywe. Zaskakiwałem każdego. I wciąż zaskakuję jeszcze ludzi. I ty jesteś tylko człowiekiem. „Po długiej beznadziejnej wojnie ludzie dążą do pokoju,
i prawie zawsze za wszelką cenę.” Niepewność, jak i wątpienie, te głośne idee naszych czasów, nie są nam jako chrześcijanom na rękę, może tylko uwaga…

-(Enzo) W tym dniu są nasze urodziny, moje i waszej Eminencji, zawsze pamiętam na waszą godność , ale także wasze ciche poparcie, waszą duchową wytrzymałość wobec wiernych. Natomiast nienawidzę nadmieniać, że „moi wrogowie mają zebrali około dwadzieścia punktów… będę bronił religii do ostatka.” „Jestem totalną sumą  wszystkiego, co było przede mną, wszystkiego, co zobaczyłem, jako dokonane, wszystkiego co mi uczyniono. Jestem tym kimś-wszystkim, czym bycie-w-świecie zostało było wypełnione przeze mnie.”

-(Kardynał) I to jest twoja próba, nie twoja walka, raczej pewna niesprawiedliwość. Ale w tym dniu, w każdym dniu, ja jestem z tobą.

-(Enzo) To może być obrona sycylijska przyjaciela, i to za wszelką cenę, tym samym miłości matczynej przed władzą zniszczenia. Napisałem kilka sonetów, które chcę Eminencji wręczyć… (przekazuje wiersze) Praca poety polega, wydaje mi się, na nazwaniu tego, co nie ma imienia, na
podkreślaniu oszustw, braniu strony, tworzeniu argumentów, zarysowaniu świata,
w końcu na zatrzymaniu się, by pójść zasnąć. Jeśli rzeczy mogą zakwitnąć w drucie kolczastym, dlaczego nie ja? Nie umrę, nie umrę!

-(Kardynał) Co sam poeta może uczynić w samotności jednego pokoju jest czymś, czego żadna władza nie może zniszczyć.

-(Enzo) Mam za sobą porażkę, błędy. A my jesteśmy ludźmi literatury, tymi którym nie można przebaczać. Eminencjo! Nie przebaczę poetom obecnego milczenia… choć walczymy o to samo terytorium. Przez moją tutaj obecność w Bolońskim Pałacu del Podesta, czyli nieobecność gdzie indziej, chcę udowodnić to, że większość kwestii życiowo ważnych dla mego życia dzieje się poza moimi plecami… powinienem być tutaj choćby tylko z racji na uratowanie mego dobrego języka,
jego piękna

Leave a comment