Stanisław Barszczak, Cudowny sen
Jaki jest mój stosunek do przemocy? Mój stosunek do władzy? Musi się mieć prawo do siły, żeby móc coś wdrożyć. Bez mocy nic nie posunie się naprzód. Możesz mieć ładne pomysły i iść do lasu i wykrzyczeć swe pomysły w lesie, i nie wykorzystać mocy. Można także pisać książki, ale w końcu zawsze potrzeba trochę siły, aby naprawdę coś wdrożyć. Dlatego robienie mocy daje mi tyle radości, bo jestem w dobrych relacjach istotnie z władzami kościelnymi. W jaki sposób idę do takiego zwycięstwa? Jestem przede wszystkim bardzo cierpliwym człowiekiem i zaraz na początku próbuję przedstawić moje argumenty. Mogę to czynić po wielekroć. Nie chcę po prostu czynić przestrzeń, by się tylko przepchnąć. Natomiast mam nadzieję, że ludzie mogą iść razem ze mną i ostatecznie powiedzieć: “Tak, co on mówi, nie jest takie złe, i nawet kiedy coś może tu i tam ja nie zrozumiałem dokładnie. A jeśli on ma taki sąd na ten temat, mogę przyłączyć się do tego.” Czy tego typu podejście przekazano mi praktycznie już w dzieciństwie? Nie, chyba nie. Odnośnie samoświadomości, to nie otworzyłem się na nią zbyt wcześnie, choć pokochałem ją potem do szaleństwa i już na przykład nigdy nie zostałem w tej branży przez nikogo pobity. Mama chciała, żebym zawsze sam wszystko załatwiał. Masz więcej swoich doświadczeń, jeśli osobiście sam czegoś dopilnujesz. Trzeba przekonać innych po prostu. Moja pierwsza “próba wprowadzania się do kościoła” faktycznie była skokiem do wody, bo nie mogłem po prostu do końca się w nim zrealizować. Czyżby taka była wola Chrystusa… Chciałem koniecznie na początku jak inni dużo, jak najwięcej się nauczyć. I nic nie przeważyło ostatecznie. Chciałem nawet prywatnych lekcji z nauczycielem podstaw, np. muzyki, by potem może kiedyś iść do szkoły, w tym kierunku. Wtedy to w naszym miasteczku, Ząbkowicach, nie było powszechne. Pochodzę z szczególnego regionu, granic Zagłębia i Śląska, i kiedyś poszedłem do głównej mojej nauczycielki muzyki i rzekłem: “Pani Mizerkiewiczowa, proszę mi dać prywatne lekcje gry na pianinie, to jest moja obecna pasja.” Wówczas najczęściej narzucałem jej krótkie passusy swoich małych koncertów. Pochodzę z rodziny biednych: Moi dziadkowie byli rolnikami w Przemyskiem. Z tego powodu mama bardzo była rada i jakby chciała powiedzieć: “Jeśli chcesz, wtedy trzeba przejść się do głównego Księdza i zapytać go o posługę w kościele”. Poszedłem do Księdza i poprosiłem go. “Czy można służyć przy Księdzu”. Następnie pomyślałem, chcę się uczyć, najlepiej będzie iść do szkoły prowadzonej przez księży, czułem w środku taką potrzebę. Ksiądz spojrzał na mnie i nie powiedział nic szczególnego, nawet bardzo łagodnie. Mimochodem usłyszałem może: “O mój, Stasiu, ucz się tego, co potrzebne do życia, ucz się mechaniki, więcej nic nie zdziałasz.” Mama pozostawiała mi zawsze wolną rękę. Przejście do szkoły w Częstochowie, to było bardzo frustrujące dla mnie. Ale miłe było to, że w rzeczywistości poznałem tutaj ostatniego nauczyciela. Profesor Mikołajtis jako starszy nauczyciel przyszedł do szkoły. W ten sposób doszedłem do miasta i utknąłem tutaj. Wciąż czuję się bardzo komfortowo w Częstochowie. I przybyłem tutaj we wrześniu 1976 roku. Nie było oczywiście niedźwiedzia. Dla takiego faceta z Zagłębia był to niezwykle ważny etap socjalizacji, który przeszedłem w Częstochowie. Tak były widziane te pierwsze lata, były bardzo wpływowe, tutaj w Monachium. To było tak, że zrobiłem w pierwszej klasie zdecydowane przejście w
kierunku literatury. Tak zdobywałem wówczas honor, tym samym wszystko inne było ważniejsze niż przygotowanie się do szkoły wyższej. Wtedy raz zacząłem studiować filozofię, za namową ukochanego Profesora. Inny Nauczyciel Pan Szuniewicz zachęcił nas do muzyki Chopina i Paganiniego. Ale ci muzycy byli tam po prostu zbyt apolityczni dla mnie i tak pomyślałem sobie: “Potrzebuję coś oczywistego i praktycznego, Muszę coś mądrego, muzykiem być, to nie przetrwa w dłuższej perspektywie, natomiast musisz słusznie pracować politycznie, i poprawnie.” I już przez to tu w Częstochowie przestudiowałem kilka książek: na początku socjalistów, Marksa i Engelsa, itp. Ja naprawdę czułem się komfortowo. Więc chciałem pracować politycznie lub przynajmniej zrobić coś społecznego. Studiowałem osobiście pedagogikę społeczną, podczas wakacji pracowałem jako pracownik socjalny. Następnie studiowałem nauki polityczne. Po tym, jak wcześniej porzuciłem studia muzyczne i techniczne(sic!), byłem bardzo dumny, że zrobiłem magisterium z nauk teologicznych i uwieńczyłem moje ówczesne studia filozoficzne stopniem naukowym licencjata. Ale skąd pasja do pisania książek? Czy to był wielki przełom, duża zmiana? Myślę, że to pewien przerost w kapłaństwie w ogóle, jeśli w ten sposób wprowadza się pewne społeczne umiejętności wychowawcze. Pracowałem już nie tylko społecznie edukacyjnie, ale odprawiłem nieraz Mszę świętą dla młodzieży.
… Obecnie mieszkam od lutego 2002 roku w Olsztynie i czuję się bardzo szczęśliwy. Przedtem mieszkałem w Dąbrowie Górniczej, również było bardzo miło. Ale teraz jestem naprawdę w centrum spraw ojczyzny. Chociaż jestem chłopakiem zakochanym w prowincji, kocham Częstochowę z Olsztynem. Ta miłość to czucie spraw bieżących. Obecnie czuję się także w przemyśle motoryzacyjnym tak dobrze, bo mogę zrobić niemal wszystko stamtąd pieszo lub rowerem … moja pasja obejmuje także wycieczki piesze. Jeżdżę zadowolony z roweru, ale uwielbiam chodzić … Zaraz pójdę do pokoju mojej muzy pisania, lub też odnajdując czas wakacji zanurkuję w Częstochowskim ‘Bałtyku’ I tańcząc jestem bardzo szczęśliwy i pełen pasji, także przygotowując coś w naszej kuchni. To mi pozostało zwłaszcza po podróży do Indii w 2009 roku. Byłem pod wrażeniem. Kobieta kiedyś nie miała imienia, a ja zawsze jeszcze na teraz je tam miałem. I to jest po prostu miłe dla oka, to barwne życie morskie, te róże ryby, te hierarchie i symbiozy które tam istnieją. Na przykład symbioza pomiędzy rakiem-pistoletem, a rybą-kiełbem. Rak-pistolet jest całkowicie ślepy, ale żyje w symbiozie z morskim kiełbem. ‘Strzela’ dla obu, by zdobyć żywność dla obu i żyją pięknie razem. Oglądając to wydaje się to niezwykle zabawne. Czasami zejście o jeden metr kwadratowy dna morskiego powoduje, że możesz odkrywać taką ogromną ilość małych przedmiotów i stworzeń. To sprawia ogromną przyjemność, bogactwa tego życia po rozmowach z młodymi nurkami, mogę się jeszcze tylko domyślać, a szkoda… Aby dostać się do tych krain, trzeba często latać na długich dystansach. Idę za G. Greenem tak, ale mam oczywiście tutaj wyrzuty sumienia. Ale to jest rzeczywiście tak: latałem najpierw do Morza Czerwonego, tam dłużej dla mojej wiary w Boga i by cieszyć się choćby krótkimi wakacjami. Jedną z możliwości jest sam fakt, aby zadośćuczynić dając tam pieniądze na cele charytatywne, aby zrekompensować to, co ja przelatam, choć w większości to jeszcze niezrealizowane idee. Ale pozostaję wierny ojczyźnie, wciąż też jestem księdzem-pisarzem w zespole częstochowskim. Kontaktuję się dosłownie z księżmi i wiernymi, a potem wracam do domu. To jest naprawdę bardzo jeszcze frustrujące…
W tym kontekście nieustannie słyszę pytania Keatinga, Nauczyciela młodzieży z filmu pt. „Stowarzyszenie umarłych poetów”(scenariusz J. Schulman). Ja myślę, że mój Nauczyciel dużo więcej nam pytań pozostawił. Bohater filmu Nauczyciel Keating postawił jednak jeszcze inne: Jak pisze się poezję będąc związany z takim czy innym poglądem na świat? Czy jest poezja dla wszystkich? Czy możemy zatracić się bez poezji? Czy szkoły są przeciwko naturze i świadomości? Jaki rodzaj myślenia utrudnia umowę-konwencję? Na ścianach szkoły w Middletown, Delaware, znajdują się zdjęcia klasowe: sięgają do 1800 roku. Szkoła posiada trofea wszelkiego rodzaju znajdujące się na półkach. Keating przechodzi prawą stroną klasy ku przodowi, a następnie zwraca się do studentów w klasie. Najpierw patrzy na Pittsa. Niefortunne imię. Wstań, panie Pitts. Pitts stoi. Keating, Otwórz swój tekst, Pitts, na stronie czterdziestej i przeczytaj nam pierwszą strofę wiersza. Pitts przegląda książki. Znajduje wiersz. Pitts czyta wyraźnie.
Do młodych, by chwytali dzień:
Zbieraj róże w pączkach kiedy możesz, Albowiem stary czas nadal ulata.I ten sam kwiat, który uśmiecha się dzisiaj umrze, jutro będzie dętka. Chwalebna lampa niebios słońce. Wyżej teraz się wznosi, Tym szybciej się ono porusza ku swemu końcu, Im bliższe jest ono zachodu.Wiek jest najlepszy- ten który jest pierwszy, Kiedy młodość i krew są cieplejsze; Bo byt przeszły- gorszy, a najgorsze Czasy nadal idą frontalnie za pierwszym. Także nie bądź cwaniak-elegant, ale używaj swego czasu, I kiedy możesz ożeń się prędko; Ponieważ straciłeś już raz na zawsze główną dumę, I możesz na zawsze smolić się i wlec wszystko na marne. Robert Herrick…(pauza)
„Carpe diem”. Ktoś wie co to znaczy? Meleks, Carpe diem … chwytać dzień. Keating, Bardzo dobrze, Panie Meeks. Keating, Chwytaj dzień, gdy jesteś młody, skorzystaj z czasu. Dlaczego poeta pisze te słowa? Bo się śpieszył? Keating, Bo karmimy się robakami, chłopcy! Ponieważ jesteśmy tylko przy doświadczeniu ograniczonej liczby źródeł, lat i upadków. Pewnego dnia, to jest trudne, jak w to uwierzyć, każdy z nas przestanie oddychać, poczuje zimno i umrze! Wstańcie i czytajcie na twarzach tych chłopców, którzy uczestniczyli w tej szkole sześćdziesiąt lub siedemdziesiąt lat temu. Nie bądźcie nieśmiali, przejdźcie popatrzcie. Chłopcy wstają. Todd, Neil, Knox, Meeks, itp. przechodzą do zdjęć klasowych, które znajdują się na ścianie ich pokoju. Twarze młodych mężczyzn patrzą na nas z przeszłości. Keating, Czy nie są one różne od waszych twarzy, nieprawda? Jest nadzieja w ich oczach, tak jak w waszych. One wierzą, że są przeznaczone do cudownych rzeczy, tak jak wasze. A gdzie są te uśmiechy teraz, chłopcy? Co z tą nadzieją? Chłopcy patrzą na zdjęcia, wyjątkowo uważni na to, co Keating mówi. Keating, Czy wielu z nich zwlekało, kiedy było już za późno, by dokonać ich życia? Oni nawet przez chwilę nie czekali w kwestii zrealizowania ich talentów. W pogoni za boskością wszechmocnego, błogosławionego sukcesu, oni nie zmarnowali ich chłopięcych marzeń? Większość z tych panów to nawożone żonkile! Jeśli jednak zbliżycie się do nich, chłopcy, można usłyszeć ich szept. Śmiało, (głośnym szeptem) “Carpe diem”, chłopcy. Chwytaj dzień. Spraw swoje życie nadzwyczajnym. Keating, To jest bitwa, chłopcy. Wojna wręcz! Jesteście duszami w krytycznym momencie. Albo ulegniecie woli tłumu (grecki, “wielu”) i owoc umrze na winorośli – albo będzie triumf tylko jednostki. To może być zbieg okoliczności, że część moich obowiązków, to uczenie na temat romantyzmu, ale zapewniam was, że biorę zadanie bardzo poważnie. Chcę was uczyć tego w klasie, a jeśli będę wykonywał moją pracę prawidłowo, dowiesz się również wiele więcej. Nauczysz się delektować językiem i słowami. Przed chwilą użyłem terminu “pospólstwo”. Kto wie, co to znaczy? Chodź Todd, Panie Anderson, jesteś mężczyzną, jesteś mężczyzna czy chłoptaś? Więcej śmiechu. Wszystkie oczy skierowane są na Todda. On nie może zmusić się do mówienia. On kręci głową “nie”. Meeks podnosi ręce i mówi: Czy to oznacza stado? Keating, Właśnie, Meeks , z greckiego stado, jednak ostrzegam, że kiedy mówisz “pospólstwo” w rzeczywistości mówi się stado, wskazując, że też są “pospólstwa “. Pojęcie” tłumu “, choćby ze względu na jego ignorancję, życie stadne, ujęte w myśli i języku. Jeśli to prawda, to tłum jako żywioły stadne, Keating mówi, one nie są potrzebne w społeczeństwie, które pozostaje organizmem. Uderza dłonią w ścianę za nim. Chłopcy obracają się. Keating (z prowokującym szeptem), Cóż, mówię bzdury! Ale czyta się poezję, chłopcy, bo jest się członkiem rasy ludzkiej, a ludzkość wypełniona jest pasją! Medycyna, prawo, bankowość, są one niezbędne do podtrzymywania życia, ale poezja, romans, miłość, piękno! Czytam z Whitmana: O życie? Odpowiedź: To nie to, że życie istnieje i jest tożsamość, że potężne gry toczą się dalej.. Klasa siedzi. Ta potężna gra toczy się dalej i do jej rozwoju może ‘przyczynić się’ właśnie wiersz. Niewiarygodne co! (pauza). Poezja to jest zachwyt, chłopcy. Bez tego jesteśmy jak skazani. Keating czeka dłuższą chwilę… Keating, Jaki powinien być twój werset? Widać z bliska twarze Neil, Knox, Charlie, Meeks, Chameron, Pitts i Todd, ponieważ kontemplują powyższe pytanie. Miękko Keating łamie ten nastrój: Otwórzmy nasze podręczniki na stronie sześćdziesiątej, dowiedzcie się teraz o romantyzmie Wordswortha. Człowiek nie jest bardzo zmęczony, on jest wyczerpany. Język został stworzony z jednego powodu, chłopcy – by zalecać go także kobietom –ale przede wszystkim żeby nie było lenistwa. Klasa śmieje się ze zrozumieniem. Keating zamyka swoją książkę, potem podchodzi i podnosi mapę. Czyta cytat z Whitmana: Natura bez kontroli, z energią pierwotną. Ach, trudności przychodzą z ignorowaniem tych wyznań i szkoły; gdy jesteśmy poddani klimakterium naszych rodziców, wychowywani przez nasze tradycje, przez nasze czasy. Jak my, jak Whitman, pozwalamy przemówić naszej prawdziwej naturze? Jak bronimy się przed uprzedzeniami, nawykami, wpływami? Odpowiedź, drodzy chłopcy, jest to, że musimy nieustannie dążyć, aby znaleźć nowy punkt widzenia. On wskakuje na biurko. Keating, Dlaczego stoję tutaj? Aby czuć się wyższy od was? Stoję na moim biurku, aby przypomnieć sobie, że musimy stale zmusić się do patrzenia na rzeczy inaczej. Świat wygląda inaczej tutaj. Jeśli nie wierzysz, masz stanąć tutaj i spróbować. Wszyscy. Na zmianę. Keating skacze. Chłopcy, z chlubnym wyjątkiem Todda, przechodzą do przodu sali i kilku na raz na przemian stają na biurku Keatinga. Keating spaceruje w tym samym czasie po całym pokoju. Keating, Nigdy nie staraj się myśleć o czymś tak samo dwa razy. Jeśli jesteś czegoś pewien, spróbuj sobie o tym pomyśleć w inny sposób, nawet jeśli wiesz, że to jest złe lub głupie. Kiedy czytasz, nie zwracaj uwagi tylko na to, co autor ma na myśli, ale weź trochę czasu, aby rozważyć, co ty o tym myślisz. “Nieważne, co ktoś mówi do ciebie, właśnie słowa i pomysły mogą zmienić świat.” “Tylko w snach mężczyźni mogą być prawdziwie wolnym. ”Ssać szpik życia, nie oznacza to dławić się kością.” Musicie starać się znaleźć swój własny głos, chłopcy, a im dłużej czekacie na rozpoczęcie tej pracy, tym mniej prawdopodobne jest to, że znajdziecie ją w ogóle. Ktoś powiedział: “Większość ludzi prowadzi życie z ukrytą desperacją”. Pytam, dlaczego oni pogodzili się z tym? Obawiają się spaceru na nowym gruncie. A teraz. Płomień w waszych sercach może zmienić świat, chłopcy, wychowajcie go. Keating idzie do drzwi. Zamyka się w klasie, a następnie włącza światło pokoju i wyłącza, tak w kółko. Sprawia tym samym jedyny hałas, jakby przeszedł nagły grzmot.