List do młodych

Stanisław Barszczak—Gra Napoleona, cz.1

Zaczynam moralizować w piśmie, a w mowie jeszcze w ogóle raczkuję odnośnie kwestii wyboru formy życia i ludzkiego porozumienia, , choć wciąż przedstawiam ogromny rytm życia, wręcz chcę pisać „żywoty sławnych mężów”, pomagać ludziom w życiu. W tym celu nieraz już przewertowałem marsz Napoleona na wschód, zdobycie Moskwy, jego klęską w spotkaniu z klimatem Rosji. Podziwiałem jego wybitne zdolności taktyczne, które pozwoliły uratować Wielką Armię Francji w 1812 roku. Jakoś, powiem, świat tak dla mnie zaistniał, że także jestem nieco przeciw każdemu mojemu bohaterowi. Jakkolwiek coraz więcej interesuję się przyszłością mieszkańców ziemi. Chciałem już nieraz opisać straszne momenty bohatera będącego w niebezpieczeństwie śmierci. Nie może być nic bardziej upokarzające niż zobaczyć wał swoich emocji mijających się zarówno z śmiechem jak i łzami. Wiem także, że zbyt mało w moich tekstach bezpośrednich i błyskotliwych dialogów, czytelności i klarowności rozdziałów książki.  Pisać czy żyć. Takim problemem zajął się w swej książce niedawno zmarły Jorge Semprun. Marcel Reich-Ranicki powiedział o literaturze Sempruna, że jest bardzo zła (sehr schlimm) Zawsze byłem przeciw sklerotyczności reżimu życia. Niestety z braku czasu i chwil ostatecznie zająłem się w moich poprzednich tekstach nie tyle dokumentowaniem biografii, ile pisaniem fikcyjnym, w którym nie byłem wolny, przyznaję, od używania przemocy naszego świata. Tak, zmuszony zostałem do użycia pewnej estetyki dla mojej prozy, choć daleko mi jeszcze do sztukaterii w tej dziedzinie, ostatniej elegancji. Jednocześnie zauważyłem już zbyt mało wątpliwą atmosferę wewnątrz moich tekstów. To drogi Czytelnik moich prac z pewnością też już zobaczył. Problem seksualności ludzkiej jest drażliwy, szczególnie w środowisku młodych ludzi. Tym samym podejmując osobliwą perspektywę, zechciałem otworzyć drzwi seksualności na płynność tożsamości młodych. I teraz jedyny problem z jakim miałem do czynienia, który otwierał się przede mną w trakcie pracy i jawił się coraz wyraziściej był taki, mianowicie że wybrane zagadnienie wydawało się „nieco z dnia”. Podążamy za trzema gejowskimi absolwentami jednej ze szkół w dużym mieście, którzy borykają z nowymi warunkami życia, bezpiecznym seksem, homofonią, zakochaniem i wyborami kolegów. Przez  wiele lat nie mogłem tego opisać. Ja myślę, nie były to jedynie dziwactwa, meandry i kaprysy pamięci. W końcu pokusiłem się przedstawić chyba uczciwe spojrzenie na ‘gejowskie’ życie nastolatków dzisiaj. I jeszcze ostatnia rzecz, ze względu na drastyczne sceny opowieść jest przeznaczona do czytania przez zahartowanych życiem i przez młodzież od lat osiemnastu.

Koniec maja 2011 roku był szczególnie ciepły.  Jazon Chwiałkowski obchodził blok po raz trzeci, by zebrać się na odwagę, aby przejść na drugą stronę w kierunku znanego budynku. Kiedy w końcu zszedł z krawężnika, by przejść przez ulicę, samochód przejechał obok niego na sygnale. Jazon skoczył do tyłu, by złapać oddech. Czy potrzebne mu to było dać się trafić i skończyć się w izbie dla zatrzymanych. Jego rodzice odkryją, w czym skłamał w pójściu do parku, by strzelać do koszy. Zasłaniał oczy od ciepłego słońca po południu i obserwował grupę nastolatków, by wejść do budynku. Spojrzał na zegarek. Gdy wejdzie wreszcie, może nikt nie zauważy go. Choć każdy może go zobaczyć. Czytał o grupie dla nastolatków w jego gazetce szkolnej wiosną poprzedniego roku. Miał wyrwany numer telefonu i nosił go w swoim portfelu wiele tygodni. Co jakiś czas rozwijał go, patrzył na liczby, a następnie składał ponownie – aż do pewnego wieczoru, kiedy wyszli jego rodzice i siostra, a on był sam w domu, rozwinął kawałek papieru i wykręcił numer… Mężczyzna odpowiedział: “Tęcza młodzieżowa Hot Line”. Jazon położył słuchawkę z powrotem na podstawce i podskoczył. Nie mógł uwierzyć, że rzeczywiście to tak przeżywa. Po chwili oddech jego stał się spokojniejszy i wtedy zadzwonił ponownie. Tym razem odbierał telefon na stojąco. Głos po drugiej stronie linii był przyjazny i ciepły, właśnie tego oczekiwał. “Czy jesteś gejem?” Jazon zagadnął w pewnym momencie, żeby się upewnić. Mężczyzna roześmiał się. “Oczywiście”. Jazon nigdy nie wyobrażał sobie, że ktoś może być homoseksualistą i jeszcze się śmiać. Odpowiadał na zadawane pytania przez ponad godzinę, a potem dzwonił do gorącej linii trzy razy w okresie letnim, rozmawiając z różnymi mężczyznami i kobietami. Każdy z nich zapraszał go na spotkanie w sobotę. Nie ma mowy, pomyślał. Nie chciał siedzieć w pokoju pełnym pedałów. Wyobrażał ich sobie wszystkich dobrze zbudowanych, a Nelson Głutowski z jego szkoły był niskiego wzrostu. Mimo, że wiele osób go lubi, Jazon nie znosił go – jego kolczyków, poranionych palców, jego dziwnej fryzury. Dlaczego nie podano przez głośniki w szkole po prostu, że jest homo? Nie, Jazon nie był jak Nelson. To było pewne. Miał dziewczynę. Chodzili już razem dwa lata. Kochał Kasię. Przekazał jej pierścionek. Uprawiali seks. Jak on mógł być gejem? Pamiętał pierwszą noc, jak jego najlepszy przyjaciel Rysiek pożyczył mu chryslera,  a on i Kasia pojechali na zaciszną polanę usytuowaną w pobliżu pola golfowego. Trochę nieśmiały na początku, w końcu niezgrabnie przesunął się ku niej, położyli się na wznak obok siebie. Pot spływał mu z ciała, gdy zastanawiał się: czy będę mógł przejść się z nią? I wtedy Kasia wsunęła rękę pod jego elastyczną bieliznę, on wpadł w panikę. “Czy na pewno chcesz to zrobić?”- odezwał się piskliwym głosem. “To znaczy, co zrobisz, jeśli zajdziesz w ciążę?” Z kieszeni dżinsów wyjęła prezerwatywę. Zabiło mocniej jego serce, nie tyle ze strachu, ile od podniecenia. Podniecenie zwyciężyło. Tej nocy zrobił to z nią. Homoseksualista nie mógł tego zrobić. Ergo, nie mógł być homo. Od tego czasu on i Kasia byli nierozłączni. Każdego dnia w szkole jedli razem lunch. Na lekcjach koszykówki patrzyła na niego z trybun, pierścień wymienił na naszyjnik dla niej. Każdego wieczora rozmawiali przez telefon. W weekendy pędzili do kina. Czasami pożyczali od Ryśka chryslera, innym razem kochali się w pokoju rodziców lub w piwnicy. Tak i dlaczego miał nadal te marzenia o nagich mężczyznach – marzenia tak intensywne, że budził się w pocie i stawał przerażony, że jego ojciec mógłby się tego dowiedzieć. Kilka już nocy nie spał, starając się zrozumieć swoje uczucia. Być może i teraz miał do czynienia z tym, co się stało wówczas, gdy jego ojciec przechwycił jego zdjęcia. Ale to było już lata temu, gdy miał dziesięć lat. Obecnie ma już lat osiemnaście i kilka miesięcy. Musiał skupić się na przyszłości – przejść matematykę i zdać do następnej klasy, skończyć ostatni rok, uzyskać stypendium ‘z koszykówki’ i pójść na studia. Nie miał czasu na jakieś głupie spotkanie młodzieżowe Tęcza. Teraz, w tę wrześniową  sobotę, po sześciu miesiącach prowadzenia reklamy dla grupy skrywanej w swoim portfelu, był tutaj. Przeszedł przez ulicę w kierunku budynku z kamienia i zatrzymał się, by spojrzeć na siebie przez okno samochodu. Starał się wygładzić włosy, ale loki nie były mu posłuszne. Co, dlaczego on to obchodzi? Przede wszystkim, była to tylko grupa odmieńców. Dwudziesto -kilkuletni nastolatkowie, zapakowani na upalnym czwartym piętrze w pokoju. Niektórzy siedzieli na metalowych składanych krzesłach, wachlując się, inni usiedli na wytartych dywanach. Kilku siedziało ze skrzyżowanymi nogami. Słychać było narzekania na temat ciepła. Jazon oczami filtrował pokój w poszukiwaniu pustego miejsca. Nie było żadnych. Powinien odejść, pomyślał, gdy nagle jego oczy spotkały się z innym chłopcem. Uśmiecha się przez tłum, to był Nelson Głutowski. Jazon zamarł. Jak mógł być tak głupi? Przyjść tutaj. Nelson pofalował palcami, który jawiły się teraz jako ulepione z najlepszej mąki, potem Nelson pochylił się ku chłopcu w czapce baseballowej i coś szepnął. Chłopiec spojrzał w górę, oczy z zaskoczenia rozszerzyły się. Jazon mrugnął.  Kain Patykiewicz? Co on tu robi? “Zacznijmy, proszę.” Przygarbiony mężczyzna stojący w środku pokoju klasnął w ręce. “Czy wszyscy znaleźli miejsce? Tak, wiem, że jest gorąco. Znajdźcie wszyscy miejsce, proszę.” Jazon siedział rozluźniony, ale w tym momencie Kain przyszedł do niego. Jazon zaoferował mu spocone dłonie. “Jak się masz? Myślę, że jestem w niewłaściwym miejscu”. “Czy chłopcy znaleźli miejsce?”-Nelson krzyknął z racji na hałas grupy. “Tutaj”- Kain szepnął i chwycił składane krzesło umieszczone na stercie innych, tak że ​​oparł się o ścianę. Bez ostrzeżenia cały stos zaczął się zmniejszać. Jazon wyciągał się, by je powstrzymać, ale było już za późno. Krzesła uderzyły o podłogę. Huk. Następnie, cisza. Wszystkie oczy zwróciły się i gapią się na niego, także Kain. Kilka chłopców na dywaniku rzuciło się do oklasków. Reszta grupy poddawała się komentarzom i gwizdom. Jazon chciał przeczołgać się pod dywan i umrzeć. “Dobrze, dobrze.” Prowadzący machał rękami nakazując grupie, żeby się uciszyła. “Chłopcy, proszę usiąść”. Kain zwrócił się do Jazona, jego twarz była czerwoną ze wstydu. “Przykro mi”. Odwrócił się, aby podnieść zrzucone krzesła. “Pozwól mi to zrobić,” powiedział Jazon. Ostatnią rzeczą jakiej pragnął było to, żeby Kain nie zrzucił reszty krzeseł. Nelson przyszedł z pomocą. “Brawo, Kain.” Jazon otworzył krzesła dla Kaina i siebie, a potem usiadł, unikając wzroku Nelsona. Nelson rozwinął jeszcze trzecie krzesło i wcisnął się między nimi. “Witam wszystkich, Jazonie także ciebie. Wyobraź sobie, bardzo się cieszę widząc was tutaj”. Jazon nigdy nie mówił do Nelsona w czasie trzech lat wspólnej szkoły . Także teraz nie chciał mówić.  Ale Nelson był nieustępliwy. “Oczywiście, jesteście podejrzani -” To było zbyt wiele, Jazon już miał powstać, ale prowadzący sobotnie spotkanie klasnął w dłonie ponownie. Nelson przeniósł wzrok na niego , uśmiechając się do woli. “Nazywam się Archimedes. Jestem dziś moderatorem. Teraz każdy przejdzie po pokoju i przedstawi się po imieniu.” Kiedy mówił starsze dziewczyny siedzące obok niego interpretowały jego słowa na język migowy dla dwóch osób niesłyszących facetów siedziących przy kaloryferze. “Jeśli jest to twój pierwszy raz tutaj”, prowadzący mówił dalej: “daj nam znać, abyśmy mogli powitać Cię. Kain, zaczynasz, chodzisz według wskazówek zegara.” Jazon zsunął się w fotelu, wściekły. Zapraszający na spotkanie przez telefon nie wspomniał wprowadzenia. Kain przedstawił się teraz. Jazon wciąż nie mógł uwierzyć widząc go tutaj. Trzymał z Nelsonem w szkole, ale wyglądał tak … normalny – nieśmiały dzieciak, pływak w okularach, który zawsze nosił czapkę z daszkiem. Z tej racji towarzyszył mu w szkole zawsze koleżeński uśmieszek i chichot. Ale on jest w porządku, Jazon myśli, pomimo strącenia kilku krzeseł. Kontynuowano przedstawianie się. To była bardzo zróżnicowana  grupa. Tylko kilku chłopaków wyglądała, jak tłuściutki Nelson. Byli maniacy, z różnych uczelni, przystojniak Blake. Grupa ‘blondasów’, ubranych w khaki i mokasyny, zmonopolizowali chłodniejszą stronę pokoju. Było wiele dziewcząt. Kiedy dziewczyna w okularach przedstawiła się, Jazon mógł powiedzieć pod przysięgą, że widział ją wcześniej. Wtedy przypomniał sobie jej zdjęcie. Była jedną z sześciu uczennic starszych klas, które doskonale zdały egzaminy. Przez pokój przeszły, czarna i biała dziewczyna, Keily i Shanon. Ta ostatnia usiadła na miejscu miłości. Wcześniej wymieniła spojrzenia z Nelsonem. Na początku Jazonowi wydawało się, że jej ruchy były o nim, ale nie był pewien. Teraz obie dziewczyny były sobą. Obie były bardzo grube. Trudno było uwierzyć, że nie mogły znaleźć facetów jak one. Powinien dostać numer Shanon na telefon, pomyślał. Była prawdopodobnie „w jego typie”, jak on. Mogli pomagać sobie nawzajem… Następnie przyszła kolej na Jazona do przedstawienia się. Usiadł prosto w fotelu i poczuł napięcie w ramionach. “Mam na imię Jazon. To mój pierwszy raz tutaj, ale … nie jestem …” -odczuł pieczenie w gardle- “to znaczy, jestem tutaj, aby zobaczyć, jak to jest. Nie jestem … wiecie, że …” Wszyscy patrzyli na niego, gdy próbował zakończyć występ. Archimedes wyratował go z opresji: -“Witaj, Jazonie” , by kontynuować dalej. Jazon zsunął się na fotelu. Teraz Nelson odbił się z fotela. “Nazywam się Nelson, występuję pierwszy raz jako ‘gej’ – mam na myśli tutaj.” Wszyscy się śmiali, a on kontynuował: “W moim przypadku nie ma wątpliwości, że zdecydowanie jestem” – Odwrócił się i uśmiechnął się do Jazona – “wiesz, że …” Jazon chciał dowodu. “Poważnie”, powiedział Nelson, chwytając go za plecak, “Chcę poinformować, że mam przylepy na wierzchu przyszyte, dzięki uprzejmości mojej mamy”. Zwrócił się do Jazona ponownie. “To Rodzice, Rodziny i Przyjaciele lesbijek i gejów. Moja mama jest wiceprezesem.” Wyciągnął przylepy z swego plecaka.” Z różowymi trójkątami Gertrude Stein szpilki, i wielu haseł. Oto jeden: “. Moi rodzice są prości i wszystko co mam to kiepskie przyciski”, grupa roześmiała się. “Et cetera, et cetera. Jeśli chcesz, przerwię. ” -” Dobra, wystarczy “-Archimedes powiedział i dodał:” Dzisiaj będziemy mówić o “wyjściu”? Keily i Shanon przeszły na krzesła w górze.”Mamy nadzieję tutaj, iż przestaniemy ukrywać to, że jesteśmy inni, osoby biseksualne czy… “. Chłopiec podniósł rękę, “Myślałem, że chodzi o to, że ktoś po raz pierwszy… nie to, wiesz – z kimś z twojej płci”. „To jest, gdy przyjdziesz”, powiedział Nelson, “a oni nie wyjdą, bo są zażenowani “. grupa syknęła, a chłopiec rzucił poduszką w Nelsona. Archimedes uśmiechnął się:” trzymajmy… czysto “. Skinął na grupę, by znowu zajęła miejsca.” Niektórzy ludzie nie wychodzą, dopiero po seksie, gdy lata im przychodzą. Inni wychodzą zanim mieli seks z kimkolwiek “.-“Wychodząc znaczy, że już nie wstydzimy się mówić ludziom”, Shanon powiedziała. “To kwestia lubienia siebie i dobrego samopoczucia, że się jest gejem”. Niektórzy z ‘blondasów’ skrzyżowali ręce: “Nie jestem gotowa do wyjścia.” “Nikt nie mówi, że trzeba” uspokoił ją prowadzący spotkanie. “Większość ludzi to robi stopniowo. Trzymaj swój czas, weź go, to do Ciebie”.  Po chwilach ogromnego mocowania się z sobą Kain poważnie zagadnął o religię człowieka. Co z religią„ – A co będzie, jeżeli jeszcze za życia księdza proboszcza naszego pan zachoruje? to niemożliwe! – i twarz Archimedesa wykrzywiła straszna trwoga. – Czemu niemożliwe? – ciągnął Kain z cierpkim uśmiechem. – Jakąż to pan ma asekurację? A wtedy co się z nimi stanie? Całą gromadą wyjdą na ulicę, będą kaszleć, żebrać, tłuc głową gdzieś o mur, jak dziś rano, a goniące po boisku szkolnym dzieci płakać… Później upadną, odwiozą ich do przytułku, tam umrze nasza matka , a dzieci…- Och nie!… Pan Bóg do tego nie dopuści!(…) -(…) Z wami będzie na pewno to samo – rzekł znienacka. – Nie, nie! To nie może być, nie! – jak opętany krzyknął głośno Archimedes, niby nożem żgnięty. – Pan Bóg, Pan Bóg nie pozwoli na takie okropieństwo!…- Już nieraz pozwalał. – Nie, nie! Bóg nas obroni, Bóg!… – powtarzał obłędnie. – A może Boga wcale nie ma – ze złą uciechą odparł Kain, zaśmiał się i spojrzał na niego”. „A Kościół powinien dokładnie wystawać z ludzkich spodni…”, skwitował wypowiedź Kaina Nelson i z przymrużeniem oka zwrócił się do Jazona: “Myślałam o założeniu grupy, jak to jest w szkole, aby pomóc ludziom, którzy nie wyszli jeszcze.” „Nie są otwarci”, Jazon odwrócił wzrok. Myśl o geju grupy w szkole była nie do pomyślenia. Nelson za Heglem dawał prawo wybitnej jednostce do zbrodni dla dobra ludzkości: „(…)bynajmniej nie nastaję, jakoby ludzie niezwykli koniecznie musieli i byli obowiązani wyczyniać wszelkie łotrostwa, jak pan(Chwiałkowski) to nazwał. Sądzę nawet, że takiego artykułu nie ogłoszono by drukiem. Po prostu napomknąłem, że człowiek ‘niezwykły’ ma prawo… właściwie nie prawo urzędowe, tylko sam sobie może w sumieniu pozwolić na przekroczenie… niektórych zapór, i to jedynie w razie, gdy tego wymaga urzeczywistnienie jego idei (niekiedy może zbawiennej dla całej ludzkości). (…) Moim zdaniem, gdyby odkrycia Keplera i Newtona, wskutek jakiś okoliczności, żadną miarą nie mogły stać się wiadome ludziom inaczej niż przez ofiarę życia jednego człowieka, dziesięciu, stu i tak dalej, ludzi, którzy by temu odkryciu przeszkadzali lub stawali mu w poprzek, wówczas Newton miałby prawo, owszem, byłby obowiązany… u s u n ą ć tych dziesięciu czy stu ludzi, ażeby całą ludzkość zapoznać ze swymi odkryciami. Ale bynajmniej nie wynika stąd, by Newton miał prawo zabijać, kogo mu się spodoba, ani dzień w dzień kraść ze straganów. Dalej, o ile pamiętam, snuję w swoim artykule myśl, że wszyscy… na przykład prawodawcy i założyciele fundamentów ludzkości, poczynając od najstarożytniejszych, poprzez Likurgów, Solonów, Mahometów aż do Napoleonów i tak dalej, wszyscy co do jednego byli przestępcami już choćby przez to, że dając nowe prawo, tym samym naruszali dawne, święcie czczone przez społeczeństwo i odziedziczone po ojcach… no i nie wzdragali się przed rozlewem krwi, jeśli tylko ta krew (czasem niewinna całkiem i bohatersko przelana w obronie dawnego prawa) mogła być im pomocna. (…) Słowem, wywodzę, że wszyscy – nie tylko najwięksi, lecz również ludzie choć trochę nietuzinkowi, choć trochę zdolni powiedzieć coś nowszego, muszą na mocy swej natury koniecznie być przestępcami – w stopniu większym lub mniejszym (…)”   ciąg dalszy nastąpi

Leave a comment