Królowej Polski

Stanisław Barszczak---Świat i człowiek żywcem pochowani---

Jak powiedział Leon Bloy ból jest łaską, na którą nie zasłużyliśmy. Mówię, że ktoś naprawdę mnie kocha, kiedy zgadza się cierpieć wraz ze mną. W przeciwnym razie jest on lichwiarzem, który w moim sercu chce umieścić swój podły interes. W głębi serca tkwi korzeń wszelkiego dobra i, niestety, wszelkiego zła: to tam musi dokonać się nawrócenie lub «metanoia», tzn. zmiana kierunku, mentalności, życiowego wyboru, powiedział pap. Paweł VI. Święty Ojciec Pio powiedział więcej: Kochaj zawsze ból, który oprócz tego, że jest dziełem boskiej mądrości, objawia nam jeszcze lepiej dzieło Jego miłości. Anioły jednego tylko nam zazdroszczą: tego, że nie mogą cierpieć dla Boga. Jedynie ból pozwala powiedzieć z całą pewnością duszy: Mój Boże, widzisz dobrze, że Cię kocham!...Ziemia mogłaby istnieć łatwiej bez słońca niż bez Najświętszej Ofierze Mszy świętej… We wszystkich wydarzeniach z życia, należy uznać wolę Bożą…adorować i błogosławić, zwłaszcza to, co jest najtrudniejsze dla Ciebie… Powinieneś zapytać Pana o tylko jedną rzecz, miłość do Niego. Cała reszta powinna być dziękczynieniem… Msza jest nieskończona jak Jezus… Myśl o miłosierdziu Bożym jest jedyną rzeczą, która podtrzymuje mnie… Aby wytrwać przy Jezusie Chrystusie musimy umrzeć dla siebie… Pan jest gotów do wielkich rzeczy, ale pod warunkiem, że naprawdę jesteśmy pokorni… Starajmy się służyć Panu z całego serca i woli. On zawsze daje nam więcej niż my zasłużyliśmy… Ojciec święty Jan Paweł II nie był obecny w moim życiu, był raczej pewną ideą, z którą musiałem się zmagać przez długi czas. Dzisiaj przyszło mi się modlić  do niego jako błogosławionego. Poczytuję to sobie za olbrzymią łaskę… W czasie świąt siedziałem sobie na leżaku u przyjaciół w ogródku i oglądałem jak ich dziewczynki tańczą. Był to najmilszy moment, jaki mi się ostatnio zdarzył. Ale wiele najfajniejszych momentów w życiu rodziny wydarza się spontanicznie.(I tak odczytuję nasze obecne narodowe zebrania w Rzymie z udziałem najwyższych władz państwa i przedstawicieli nawet partii lewicowych). Jeżeli masz mniej czasu, który możesz poświęcić im, przeżywasz mniej tych momentów. To, co mi się tutaj udało, to stworzenie strefy “normalności”. My natomiast wspólnie stwórzmy teraz warunki dla jedynego wzrostu i rozwoju każdego człowieka w rodzinie mądrej i bogatej sercem… Najtrudniejszą rzeczą dzisiaj jest wygospodarowanie sobie czasu na myślenie…. Wydaje mi się, że wcześnie w młodym wieku należałoby z powodzeniem podjąć losowe kroki człowieka, by w ten sposób lepiej  przygotować go do życiowych zmagań ludzkich… Zawsze staram się, aby moje bohaterskie oczekiwania były większe niż ludzi wokół mnie. Stąd nie raz wracam myślą do interesujących wzlotów mojego ducha. Nigdy nie mogłem pojąć, że w 1986 roku  jako szczęśliwszy Menager wszedłem w szranki parafii Częstochowskich, i to z takim sukcesem i powodzeniem. Dziś tylko kontynuuję tamtą drogę ostatniej jasności i odpowiedzialności… Ktoś kiedyś powiedział, że każdy mężczyzna albo próbuje spełnić oczekiwania matki, albo naprawić jej błędy. I jestem pewien, że ja próbowałem po trochu jednego i drugiego. Ale mam też poczucie, że gdzieś około trzydziestki zrozumiałem, co jej obecność znaczyła. I myślę, że to zdecydowało o tym, że jestem zupełnie niezłym księdzem. Ale nie sądzę, że będzie to miało jakiś znaczący wpływ na decyzje podejmowane przeze mnie jako proroka naszego trudnego czasu. Nie mam wątpliwości, że zwiększyło to jedynie moją determinację w dążeniu do celu, bycia rozpoznanym. Mogłoby mnie tu nie być, gdyby nie wspomnienia o obecnej matce mobilizujące mnie we wczesnym dzieciństwie.  Ona wybrała i nadzieję i wolność…. Ja idę teraz tylko za nią. Nigdy nie szedłem dalej, jak do progu, który ona wyczuwała dużo bardziej i więcej. Choć chodziłem na samotność. Takie w końcu jest powołanie kapłańskie. Moim pierwszym czytelnikiem była Matka. Choć pisanina moja znaczyła dla mnie od początku prawdopodobnie coś innego niż to, czym była dla matki czy pierwszych słuchaczy mych tekstów. Widzicie, teraz czytają mnie z zainteresowaniem „syntetyczni” Czytelnicy internetu. Choć nie jestem abonentem Facebooka czy Twittera, przynajmniej jak na razie. Nigdy też nie utyskiwałem na skończoność podarowanego mi czasu. Wierzę, że  życie w wielkiej pewności też nie jest dobre. Kiedy pracuję przy komputerze, nie podnoszę nawet telefonu. Chcę napomknąć tutaj, że każdego dnia czytam kilka stron lub nawet jakiś mały fragment dobrej książki. „W twojej piersi są twoje losowe gwiazdy” powiedział kiedyś F. Schiller. Literatura stała się dla mnie środkiem, lekarstwem na życie. Potrzebuję tej przestrzeni, jak chleba i powideł… Tym samym noszę teraz w sercu różne trudne chwile życia własnego, przyjaciół, mojej Ojczyzny. A przy tym nieustannie mi brak żywej mowy człowieka i kontaktu z nim. Staję zarazem przed dziwnym dylematem w tym kontekście, otóż gdyby mój Kościół miał 51 procent racji w codziennych wyborach moralnych ludzi obecnej ery, to byłbym już na zawsze szczęśliwy.

.

Leave a comment