Wywiad z pisarzem

Stanisław Barszczak<Gdy piszę teraz mój Kościół> Dlaczego piszę. Po szczęśliwym bynajmniej dzieciństwie, poszedłem do “Maryjnego Gimnazjum” w Częstochowie, a następnie rozpocząłem karierę w duchowości, przyjmując święcenia kapłańskie w 1986 roku. Wzrastając w kapłaństwie poddałem się urokowi katolicyzmu, częściowo pod wpływem matki, ale też z uwagi na emocje edukacyjne i różne napięcia w moim życiu. Kochani, chciałem zawsze być bezpieczny w niestabilnym świecie. A kiedy zacząłem pisać? Chyba bardzo dawno temu …Miałem posprzątać mieszkanie, iść po zakupy. Wolałem czytać książki. Nie lubiałem gdy ktoś mi przeszkadzał w wybranej lekturze. Kiedy koledzy śmiali się ze mnie, śmiali się na moich oczach, “mamy synek”-mówili. Myślę, że nie dlatego. Nawet nie dlatego, że w środku czułem się źle, nie uważam tak. Czy pisanie jest ucieczką od rzeczywistości? Raczej jej obroną. Chciałem najpierw spisać głębokie uczucia mojej mamy, które później w życiu zostawiłem jakby na boku. Usiłowałem zapisać szczególnie te emocje, które niosę ze sobą w życiu, a które zostały jakby już daleko w tyle. Stąd uwielbiam pisać teraz, bo to jest dla mnie jakby rozwiązywanie zagadki życia i jedyne uzasadnienie dla chrześcijańskiego świadectwa. Piszę także dla złagodzenia złego sumienia mojej młodości. Piszę, bo też to daje mi pewną satysfakcję. Zgodziłem się na różne reakcje na moją pierwszą książkę przed laty. A teraz jestem często w podróży, najczęściej w podróży do świata bez mapy. Moi bohaterowie stacjonowali przede wszystkim jednak w Dąbrowie Górniczej, w Polsce, i to dostarczyło mi najlepszego samopoczucia dla mojej narracji. Wiele z moich tekstów opisują egzotyczne miejsca na całej kuli ziemskiej, w różnych częściach świata, gdzie polityczny upadek jest nierzadko nieuchronny. Poruszam zwłaszcza sprawę bezgrzeszności rodzimej Europy, w obliczu naszej grzeszności- ponieważ jesteśmy grzesznikami i potrzebujemy nawrócenia. To rezultat mych wojaży po Europie. Wreszcie po moich podróżach do Ziemi Świętej, teraz także pozbawione pewnych rygorów prawnych drogi Meksykańskie wspierają mnie, gdy siadam przed komputerem. Widziałem w życiu Stefana Kardynała Wyszyńskiego Prymasa Polski i Jana Pawła II, tych dwóch filozofów uważam za najgłębszych i najważniejszych mojego pokolenia. Jednak centralną postacią w mojej prozie bywa też ksiądz, słaby i przerażony bohater, który jednak uważa, skłania się do wypełnienia kapłańskich obowiązków, mimo nieustannego zagrożenia śmiercią z rąk rewolucyjnego rządu w dalekim kraju. Moje teksty opisują też uderzająco charakterystyczny świat amerykański po mojej podróży do Kaliforni, w którym praca ma miejsce pośród znaków i różnych form stresu społecznego, politycznego lub psychologicznego. Ale otwarłem się też w mym pisaniu na nędzę i kolory blaszaków mieszkalnych Hindusów po podroży do Indii. Chcę pokazać w moim pisaniu teksty, które charakteryzują się czasem satyrycznym poczuciem absurdu, chcę widzieć zorganizowane instytucje, które manipulują ludzkim życiem w imię rozumu i moralności. Chcę być wytrawnym stylistą i czynić badania nad naturą sztuki. Z biegiem lat, z biegiem dni ujrzałem “granice mojego kościoła”. Najpierw powiem jeszcze raz, myślę, że wiem, że nic nie wiem-oto moja dewiza. Szesnaście lat temu chciałem napisać książkę pt “O niewiedzy”. Szkoda, że z tego zamiaru zrezygnowałem. I teraz jakby dalej rzucam się w różne przestrzenia naszego życia, by przedstawić coś nowego. W związku z tym ostatnio przeczytałem komentarz Andrzeja Wajdy do swego filmu pt “Katyń”. “Dla mnie kino jest jak marzenie, a ja zawsze mam nadzieję, że mój następny film będzie lepszy niż poprzedni,” mówi polski światowej sławy reżyser. Gdy mówi o tragedii Katyńskiej, to podziela zawiedzione nadzieje i bolesne prawdy w kwestii na zawsze podzielonej rodziny; i stwierdza, że w filmie jest mowa o cierpieniu jednostki ludzkiej spowodowanym emocjonalną agonią jeszcze głębszą od tragedii. Dlatego moimi głównymi bohaterami-kontynuuje reżyser- pozostaje więcej kobiet, które długie lata oczekują na swoich mężów, niż polscy oficerowie tam rozstrzelani. Prowokator i filozof głęboko w środku Andrzej Waida, tak jak każdy inny wielki talent, krytycznie wysoki i potężny, to romantyczny idealista zawsze z bronią w ręku przeciw systemowi, który powstrzymuje jednostki. Ludzie tacy jak on często umierają, ale nigdy nie poddają się, wierzą do końca w to, co ma być i że tak będzie. W pewnym sensie Andrzej Wajda to “człowiek diament”, który spędza całe swoje życie szukając odpowiedzi na pytanie kim jest człowiek. Polska to kraj, który- Wajda mówi- ma “szczególną narodową samo- świadomość. Obiecuję sobie jeszcze kiedyś o tej świadomości coś innego napisać. Ale teraz musimy zgodzić się na życie. “Istnieje pewien dziwny czas, i te wielokrotnie dziwne sprawy zmieszane razem nazywamy życiem- kiedy mężczyzna bierze ten cały wszechświat za szerokie jarzmo praktyczne, za dowcip, a tylko słabo dostrzega, i nawet więcej niż podejrzewa, że to jarzmo przejmuje od nikogo, że to jarzmo jest jego własne “(patrz: Herman Melville, Moby Dick). Profesorowie współcześni uczą wyraźnie: Chcę zbadać pluralistyczną hipotezę, że wielkie religie świata uosabiają różne wyobrażenia i koncepcje, i odpowiednio dają różne odpowiedzi. Stwierdzają, że różne koncepcje zbawienia podawane przez współczesność, są specyfikacją tego, co w ogólnym wzorze, jest transformacją ludzkiej egzystencji od egocentryzmu do nowej orientacji w centrum boskiej rzeczywistości … Nasze następne pytanie brzmi: czy uważamy chrześcijański sposób życia, jako jedyny, czy może, że zbawienie można znaleźć poza nim, czy też odnosimy się do niego jak do innych wielkich religii ludzkości, jako do innych form życia i zbawienia? Czy możemy zaakceptować wniosek, że miłość Boga, polega na tym, że Bóg stara się uratować wszystkich ludzi, a mimo to Bóg jakby postanowił, że ludzie muszą być opisywani w taki sposób, że tylko niewielka mniejszość w rzeczywistości może otrzymać to zbawienie! … Czy świat, w którym sadystyczne okrucieństwo często ma swój sposób realizacji, świat w którym panuje egoizm, brak miłości jest tak powszechny, w którym znajdują się wyniszczające choroby, kalectwo, wypadki, ciało, szaleństwo i wszelkiego rodzaju klęski żywiołowe, czy te sprawy mogą być traktowane jako wyraz nieskończonej twórczej dobroci? Oczywiście wszystkie te kataklizmy mogą nigdy nie otworzyć człowieka na Boga… Ktoś kto wierzy w istnienie Boga musi być jeszcze bezgranicznie silny. A jednak nawet w świecie, który zawiera te okropne rzecz, wielu mężczyzn i kobiety uwierzyło i wierzą w rzeczywistość nieskończonej dobroci stwórczej, którą nazywają Bogiem. Choć ludzie są często nieracjonalni, nielogiczni i egocentryczni; wybacz im to. Jeśli jesteś dobry, ludzie mogą oskarżyć cię o egoistyczne, ukryte motywy; jednak bądź dobry. Jeśli Ci się powiedzie w życiu, będzie kilku fałszywych przyjaciół i prawdziwych wrogów. Jeśli jesteś uczciwy i szczery, ludzie mogą cię oszukać; Bądź uczciwy i szczery mimo wszystko. Co można budować okazałego przez lata, ktoś może zniszczyć w nocy; jednak buduj. Jeśli znajdziesz spokój i szczęście, mogą być zazdrosni; bądź szczęśliwy i tak. Jeśli dzisiaj ludzie często zapominają o jutrze, czyń dobro mimo wszystko. Daj światu najlepsze co posiadasz, bo to też nigdy nie może być wystarczające, Daj światu najlepsze co masz. Głoszenie Ewangelii, jeśli to konieczne -używaj słów. I teraz moje pytanie brzmi, czy zgadzam się z tymi wszystkimi pomysłami innych religii, czy w dalszym ciągu jestem chrześcijaninem? Krótko mówiąc, jestem Chrześcijaninem, bo wierzę, że Jezus jest Panem, Bogiem, i jedynym Zbawicielem, i że Biblia jest Słowem Bożym. A co z bezsilnością Boga (Ohnmacht Gottes, Holocaust), czy wierzymy w Boga ukrzyżowanego? „Bronimy patriarchalnego kościoła z patriarchalnym Bogiem. Ale musimy walczyć z patriarchalnym niezrozumieniem Boga/…/Wszyscy zgadzają się, że zasada celibatu jest tylko prawem kościelnym pochodzącym z 11 wieku, a nie poleceniem Boga.” (Wywiad H. Künga dla “Newsweeka”, 8 lipca, 1991) “Nie będzie pokoju między narodami, bez pokoju między religiami. Nie będzie pokoju między religiami bez dialogu między religiami”. – Mówił Küng na widok globalnej etyki i granic wiedzy, demokracji, i rządów prawa. Trzeba błogosławionego sprzeciwu, modlitwy wobec cudu życia. Modlitwa jest jak człowiek, który pozwala uciec ptakowo z ręki, może on tylko z trudem złapać go ponownie. Jako chrześcijanin pozwalam otworzyć się na szczęście Królestwa Niebieskiego, jednocześnie wierzę mocno nie tak już bardzo w życie społecznego człowieka, ale charakteryzuję się wiernością Chrystusowi, który jest moim nauczycielem, który wie wszystko. Pasterze nie oddzielają się od słowa Bożego. Jeśli odchodzimy od Słowa Bożego jesteśmy bezbożni. Innymi słowy, nie ma niczego do zatrzymania dla siebie. Kim jesteś w Chrystusie? Twój talent jest darem Boga dla ciebie. Co z nim zrobić, trzeba, żeby twój dar powrócił do Boga. Dlatego też kochani piszę z optymizmem o naszych Kościołach i jeszcze raz piszę i moje pisanie ofiaruję dla Was i za Was.

Leave a comment