Warszawa dwieście lat po upadku Rzeczypospolitej, cz.2

Stanisław Barszczak—Pani Janina—
Była godzina jedenasta, i wydawało się, że wycieczka (w którym część partii kierowała się w stronę pociągu wywożącego gości do kasyna, a inne do jazdy na koniu w towarzystwie jednego lub dwóch obcych znajomych) była już definitywne zaplanowana. Generał był obecny, a także Agnieszka, dzieci, pielęgniarka Pani, panienka Sonia (przebrana amazonka), jej matka, młody książę. W sam środek tej grupy przekazano Panią w fotelu, i ustawiono ją na trzy kroki od generała. Wielkie nieba! Nigdy nie zapomnę spektaklu, który tam zapanował! Pani zatrzymała się w środku słowa, generał upuszczając szczęki wpatrywał się ciężko w staruszkę – jego oczy wychodziły ze swych orbit, generał był nią urzeczony, jakby właśnie zobaczył bazyliszka. W zamian za to Pani patrzyła na niego w milczeniu nie ruszając się z miejsca, ale zdradzał ją jej wygląd, miała wyzwanie triumfu i śmieszności w oczach. Na dziesięć sekund nie odrywali oczu od siebie, wśród głębokiej ciszy zebranych. Niezwykły wygląd tej jedynej pary uzewnętrznił się jakąś najcichszą jutrzenką na twarzy Łukasza. Jeśli chodzi o panienkę Sonię, to ona patrzyła wściekle na Panią, z podniesionymi brwiami i otwartymi ustami. Podczas gdy książę, jako niemiecki uczony rozważał tableau w głębokim zdumieniu. Agnieszka też była zdumiona i zaskoczona. Obecnie jednak odwróciła się blada jak ściana z zaczerwienieniem na skroniach. Zaprawdę przyjazd Pani wydawał się być katastrofą dla wszystkich! Z mojej strony, stałem patrząc to na Panią, to na przedstawicieli jej renomowanej firmy i z powrotem, podczas gdy pan Krzysztof, jak zwykle, pozostawał w cieniu i patrzył spokojnie. “Cóż, jestem tutaj odpowiadając niejako na wszystkie telegramy,” Pani przerwała pewną ciszę. “Co? Nie spodziewaliśmy się mnie?” “Antonina Vassilievna. O najdroższa matko, ty na ziemi, to ty!?” Pomruk nieszczęśliwego wydarzenia ogólnie przygasł, gdy Pani zdawała się być o krok od udaru mózgu. “Jak na ziemi, jak, co? wykrzyknęła. “Ja po prostu wsiadłam do pociągu i przyjechałam tutaj. Takie jest przeznaczenie kolei, dowozić wszędzie swych klientów. „Och, wiem, wszystkie te telegramy, te wysyłki. Musiały kosztować pokaźną sumę. Ja myślę, że telegramy wysyłane z zagranicy nie wysyła się za nic. Cóż, wzięłam buty na obcasie.” „To wielki cud widzieć was tutaj Pani. Co za niespodzianka!” wyrzekł książę. “A kto to jest?” mówiła Pani, zwracając się do panienki. Sonia, z jej pejczem w ręku, zrobiła wrażenie na staruszce. „To jest przyjaciółka Agnieszki, amazonka. Ona także jest zakwaterowana w hotelu,” zaripostował Łukasz. “Czy ona jest dobra firma?” „Ja nie rozumiem pytania,” odrzekł. “To znaczy, czy nie jest nudna? Czy mówi po francusku?”. “Bonjour, madame”, odpowiedziała Sonia. Następnie Pani zwróciła się nagle do Generała, i kontynuowała: “Mam wziąć moje mieszkanie tutaj, więc zamierzam być twoim sąsiadem. Czy cieszysz się czy nie?” “Moja droga matko, uwierz mi, kiedy mówię, że jestem szczerze zachwycony,” zwrócił się do niej Generał, który teraz, do pewnego stopnia, odzyskał zmysły, i mógł rozmawiać z płynnością, jedyną grawitacją i pewnym efektem. “Jesteśmy tak przerażeni i zdenerwowani informacjami o twojej niedyspozycji. Mieliśmy te beznadziejne telegramy o Tobie!’ ”Bujda, bujda!” nagle przerwała Pani. “Na pewno w twoim wieku, a w obecnym stanie zdrowia, jest to tak niespodziewane, że nasze zdziwienie jest co najmniej zrozumiałe. Ponieważ widzimy cię zdrową, cieszę się, myślę, jak wszyscy,” powiedział to godnie, choć z pewnym, ugodowym uśmieszkiem. “Dosyć! Wszystko to czcza gadanina. Mówisz bzdury. Wiem dobrze, jak spędzić czas… Jak odbyłam podróż, pytasz?
„Co ty tutaj robisz, Aleksandrze? ” “A jak się masz, babciu?” odpowiedziałem, zbliżywszy się do staruszki. -Nie byłam w stanie opuścić łóżka. Wtedy moi lekarze niemieccy odbyli kolejne konsultacje, i powiedzieli mi, że jeśli pojadę za granicę, „do wód”, niedyspozycja ostatecznie przemija. “Dlaczego nie?” pomyślałam sobie. Więc przygotowałam sobie rzeczy, a następnego dnia udałam się w podróż… Zamierzam skontrolować wszystkie nieruchomości i moje akcje, nadto zagrać w ruletkę. Powiem więcej. Nie potrzeba żadnych zewnętrznych kontroli moich finansów. Moje wydatki nie przekraczają moich dochodów. Wolno mi zagrać, tylko tyle. Tak więc chcę przyjść i zobaczyć na własne oczy czym jest ruletka… W tej chwili Helena, niańka, zbliżyła się do staruszki z dziećmi generała. “Nie, ja nie chcę ich widzieć,” powiedziała Pani. „Nie lubię ich, gdy całuję dzieci, ich nosy są zawsze mokre. Jak się masz, Heleno?” “Bardzo dobrze, dziękuję, proszę pani, odparł niańka. “A jak jaśnie pani? Mam uczucie, że Pani kocha dzieci!” “To proste dusze – Ale kim są ci inni goście?” Staruszka pokazała palcem w dal. Na przykład, kim jest ten stary szelma w okularach?” “Książę Leopold, Sonia szepnęła Pani. -“Co do pana Krzysztofa, widziałam go już, i widzę, że jest tu znowu. Jak to zrobił?” Pan Krzysztof skłonił się w milczeniu …”Czy nic nie masz do powiedzenia? Powiedz coś, na miłość boską!”-„Naprawdę miło mi widzieć Panią w takim dobrym stanie zdrowia.” „Chodź tu “, dodała pod adresem Krzysztofa. “Postaram się nie zanudzać zbyt wiele. Krzysztof patrzył z zadowoleniem na otrzymanie zaproszenia. „Jesteś bardzo przystojny. Dlaczego nie ożeniłeś się?”-„Ta stara pogrążyła się w dzieciństwie”, Łukasz szepnął mi do ucha. „Aleksandrze, czy możesz usłużyć mi?” „Będę miał olbrzymią przyjemność eskortowania Pani.” Łukasz skomentował to z urzekającym uśmiechem.” „Muszę wejść teraz do mojego pokoju, podnieś mnie….” Znowu Pani była podnoszona w górę. Stos niepotrzebnych kufrów przyczyniał się do zwiększenia jej prestiżu, a jej krzesło na rolkach, jej ostry dźwięk i głos, jej ekscentryczne pytania, cała jej postać – w pozycji pionowej i majestatycznej, tylko wzmacniał jeszcze ogólny podziw dla niej. Skończyły się pytania recepcjonistów. Znaleźli się w pokoju Generała urządzonym z przepychem. Generał stał gotów na nieoczekiwane pytania. Pani przemówiła do zebranych w języku francuskim, choć jej wymowa języka była tak zła, że czasami musiałem ją tłumaczyć. W końcu Pani zobaczyła swój apartament. „Miejsce jest zbyt luksusowe, jak dla starej kobiety,” tylko rzekła.
O wyznaczonej godzinie ruszyliśmy do kasyna w triumfie wspólnotowej jedności. Bez straty czasu Pani wydała rozkaz, że powinna być niesiona przez kilka pięter, sama zresztą o stołeczku zeszła kilka stopni po schodach. Chwaliła niektóre apartamenty, a co do innych pozostała obojętną. W końcu dotarliśmy do salonu gier … Wejście Pani „w paszczę lwa” nie zrobiło jednak głębokiego wrażenia na publiczności. „Ten świat wydaje mi się jeszcze niemądry, gdzie się skierować, stoły ustawione we wszystkich kierunkach,” pomyślał Aleksander. Wokół stołów zebranych było od 150 do 200 graczy, licytacje odbywały się w kilku rzędach. Były wolne miejsca, nie tak jak ongiś bywało. Pani zajęła miejsce dla większych ułatwień w kwestii kalkulacji i wytyczania gier. Pani wyrażała co raz większą ciekawość grą. W końcu pragnęła jeszcze bliżej przyjrzeć się grze. Ktoś ustąpił i znalazł lepsze miejsce dla starszej pani w samym centrum jednej z tabel, a obok głównego krupiera. Zawieźliśmy ją tam na krześle. Niektórzy z obecnych, którzy nie grali, ale tylko patrzyli na stoły, wysunęli się do przodu w kierunku stołu, aby obejrzeć staruszkę w gronie graczy. Staruszka dobrze po siedemdziesiątce, która, choć nie może chodzić, chciała grać, to nie było codziennym zjawiskiem. Ja też wciśnięty do przodu w kierunku stołu trwałem przy Pani, natomiast Agnieszka i Łukasz pozostali gdzieś w tłumie, Sonia i inni pozostali ukryci wśród widzów. Na początku staruszka tylko oglądała graczy, następnie półgłosem, z pytaniami o ostrych złamaniach zdawała się lepiej rozróżniać kto jest kim. Szczególne światło łaski rzucił w jej kierunku bardzo młody człowiek z drżącymi rękami, który wygrał aż 40.000 dolarów, które leżały przed nim na stole w postaci stosu złota i banknotów.

Pani obserwowała go przez kilka minut. “Idź i powiedz mu,” nagle zawołała mnie i zaczęła szturchać mnie w łokieć – idź i powiedz mu, aby podjął pieniądze i poszedł do domu. “Gdzie jest Ryszard?” mówiła dalej. “Wyślij po Ryszarda” krzyczała do młodego człowieka, dopóki ten nie skierował się w jej kierunku i szepnął jej do ucha, że nie wolno było krzyczeć, ani nawet głośno mówić, ponieważ to prowadzi do zakłóceń w obliczeniach graczy. “Jakie to prowokujące!” odparła. Co za dureń jest człowiek!” Pani trwała tak długo patrząc na młodą kobietę. “Ta kobieta nie traci”, powiedziała. “Dla kogo ma ona miejsce? Znasz ją? Kim ona jest?” … “Ona jest, jak sądzę, Francuzka, odparłem. Przychodzi codziennie na godzinę po obiedzie, z jakimś systemem stawia zawsze dużo monet i wygrywa jeden, dwa lub trzy tysiące dolarów dziennie, ale nie więcej, po czym odchodzi . “Ah, widzę, że ona ma buty wypolerowane,” odrzekła Pani. Teraz, wyjaśnij mi znaczenie każdej rundy w grze, i sposób, w jaki należy podnosić stawki. Próbowałem wyjaśnić jej znaczenie wszystkich kombinacji – w “czerwone i czarne”, w „nic nie daję i pas;” wreszcie różne wartości w systemie liczb. Pani słuchała uważnie, robiła notatki, zadawała pytania, była bardzo zadowolona. “Ale co to jest zero,” spytała. Zero jest to, co bank ma dla siebie. Jeżeli koło zatrzymuje się na tym poziomie, wszystko co leży na stole, staje się absolutną własnością banku. “Bzdura! Ryszard, Ryszardzie, chodź tu, a ja dam ci trochę pieniędzy.” Staruszka wyjęła z kieszeni mocno splecioną torebkę i wydobyła z niej dolary. “Idź i postaw na zero”. “Ale, proszę pani, zero przed momentem pokazało się,” zaprotestował Aleksander. Może pojawić się jeszcze raz, ale trzeba trochę odczekać i wtedy można mieć większe szanse.” “Bzdura! Stawiaj,, proszę”. “Wybacz Pani, ale zero może nie pojawić się ponownie powiedzmy przez większą noc. Często zdarza się tak.” “Bzdura, bzdura! Kto się boi wilka, nigdy nie powinien wchodzić do lasu… Co? Straciliśmy? Następny udział ponownie.” Pani ledwo mogła pozostać w pozycji siedzącej na krześle, nie mogła już dłużej usiedzieć w miejscu, a nawet uderzyła w stół pięścią gdy krupier zawołał: “Trzydzieści sześć”, zamiast upragnionego zero. “Kiedy to przeklęte zero pojawi się w końcu? Nie mogę oddychać, dopóki to widzę. Uważam, że ten piekielny krupier celowo wstrzymuje się przed kolejnymi obróceniami ruletki. Piłeczka poszła, skacze na całym obwodzie aż zaczęła osiadać na wycięciach. Tymczasem Pani siedziała jak skamieniała jednak, z ręką kurczowo zaciśniętą.” Zero ! “wola krupier. ” No nie! Widzisz, widzisz! Zawołał starsza Pani, jak odwróciła się do mnie, nie wiedziałem skąd na moich ustach pojawił się uśmiech. “Powiedziałam wam, tak! To sam Pan Bóg, który zaproponował mi udział. Teraz, ile powinnam otrzymać? Dlaczego nie płacą mi? Piotr! Sonia! Gdzie oni są? Co się stało z naszym przyjęciem ? Ryszard, Ryszard! ”
Obecnie, proszę pani, szepnąłem, Ryszard jest na zewnątrz, odmówili przyjęcia go do tych pomieszczeń… ”Popatrz! Zostaną wypłacone pieniądze. Módl się żeby wydali je.” Krupierzy przysunęli stos składający się z pakietu ciężkich monet, zamkniętych w niebieskim papierze, a zawierających pięćdziesiąt studolarowych banknotów, wraz z pakietem zawierającym kolejne dwadzieścia. Podałem całość staruszce. “le jeu faites, Panowie! Le jeu faites, Panowie! Rien ne va plus “, głosił krupier, gdy po raz kolejny zwrócił się do zawodników o stawki, i przygotowywał do obracania kołem. „Spóźnimy się, Pani była w idealnej gorączce, pośpiesz się! “Ona wychodziła niemal z siebie, i szturchnęła mnie tak mocno, jak tylko mogła.” Po co nam udziały, Madame?” „Na zero, na zero! Znów na zero! Ile mamy? Siedemdziesiąt studolarowców? “Nie będziemy za nimi tęsknić, więc weźmy udział dwudziestu sztuk na raz.” “Chwilę, Madame. Czasami zero nie włącza się przez dwieście rund z rzędu. Zapewniam Panią, że może stracić cały swój kapitał.” “Jesteś w błędzie, mówię ci doskonale wiem co robię!” Staruszka trzęsła się z podniecenia. “Jednak przepisy nie pozwalają na tyle, żeby postawić na zero tyle w tym czasie.” “Jak, nie pozwalają” „Zaprawdę, jest pan w błędzie proszę pana?” O i szturchnęła krupiera, który siedział na jej lewej stronie. „Combien zero Douze Douze,” krupier pośpiesznie tłumaczył stawki. “Oui, Madame”, był uprzejmy odpowiedzieć krupier. “Żaden z udziałów nie może przekraczać cztery tysiące dolarów. Takie istnieją rozporządzenia.” “Le jeu est fait!” kontynuował swoją rolę krupier. Koło obracało się, i zatrzymało się na „trzydzieści”. „Straciliśmy! Znowu, znowu, znowu! Stawka jeszcze raz!” krzyknęła pani. Nie opierając się jej, a tylko wzruszając ramionami, umieściłem dwanaście studolarowych bankotów na stole. Koło obracało się niedaleko, a pani aż się zatrzęsła.” Nieustannie absolutna pewność wygranej świeciła na jej twarzy, patrzyła zupełnie przekonana, że zero miało być wywołane ponownie. W końcu piłeczka spadła w jedno z zagłębień. “Zero!” zawołał krupier … “Ach!” krzyczała starsza pani, zwracając się do mnie w triumfie … Ja sam byłem w sercu hazardzistą. Dlatego w tym momencie stałem się mocno świadomy faktu, że moje ręce i kolana drżały, i że krew biła w moim mózgu. Oczywiście to rzadka okazja – okazja że zero zjawiało się nie rzadziej niż trzy razy w ciągu kilkunastu rund, jednak w takim przypadku nie było nic tak bardzo zaskakującego, zważywszy, że tylko trzy dni temu, ja sam byłem świadkiem tego, jak „zero” stawiło się trzy razy z rzędu, tak że jeden z graczy twierdził nawet, że przez kilka następnych dni zero nie pojawi się z pewnością! Z Panią było jednak tak jak z kimś, kto zdobył bardzo dużą sumę, obserwowała rozliczenie się z wielką uwagą i szacunkiem, ponieważ miała szczęście, to musi otrzymać nie mniej niż czterdzieści tysięcy dolarów. Z tych dwadzieścia za „nieparzyste” zostały wypłacone jej w złocie, a resztę w banknotach. Tym razem staruszka nie wzywała po Ryszarda, bo była zbyt zajęta. Choć nie na zewnątrz miały miejsce inne wydarzenia, ona była zupełnie spokojna, choć wewnętrznie drżała od stóp do głów. Była zupełnie zaabsorbowana w grze, wybuchnęła: “Aleksandrze, niech krupier tylko powie o banknotach, które mogą być stawiane w jednym czasie? Cóż, weź te cztery tysiące i postaw je na czerwone”. Sprzeciwić się jej było niemożnością. Po raz kolejny koło obracało się. “Rouge!” ogłosił krupier … „Znowu osiem tysięcy. Daj mi je”, dowodziła Pani, a udział pozostałych czterech tysięcy niech będzie na czerwonym ponownie.” “Rouge!” ogłosił krupier … Pani trąciła mnie znowu … Teraz, gdy babcia właśnie wykonała zadziwiający wyczyn w ruletkę, i jej osobowość stała się tak jasna, wszystko co było przedtem wydawało się na zawsze stracone. Ale dlaczego babcia była teraz taka wesoła, jak dziecko, które nie przestaje się nigdy bawić. “Aleksandrze, zaczęła, jedziemy do hotelu.”
Znalazłem Madame w hotelu, na werandzie, nieco spóźniony, bo nie byłem w stanie opanować się do godziny czwartej. “Unieś mnie,” zawołała… Pani była zniecierpliwiona. Bez wątpienia ruletka pomieszała jej myśli, stwierdziłem, wydawała się być obojętna na wszystko. Ogólnie rzecz biorąc wydawała się bardzo wzburzona. Na przykład, poprosiła mnie bez pytania o opisanie jej oglądanych obiektów na trasie, nie pamiętała nic z wyjątkiem sytuacji, gdy jeden powóz minął nas i podniósł tuman kurzu. Nawet podniosła rękę na chwilę, i zapytała: “Co to było ? ” Ale już nie usłyszała mojej odpowiedzi. Również, gdy zwróciłem jej uwagę na fakt, że kasztelan i kasztelanowa chodzą do kasyna, ona tylko popatrzyła na mnie w roztargniony sposób i powiedziała z całkowitą obojętnością: “Ach!” Po czym zwróciła się ostro do Ryszarda i Sonii, którzy już byli za nami w słowach: „Wracamy z powrotem do kasyna!
W kasynie zajęła dawne miejsce obok krupiera. Stało się to tak: Jak tylko dotarliśmy Pani kazała mi podjąć udział dwanaście tysięcy dolarów z rzędu na zero. Raz, dwa, trzy razy tak zrobiłem, ale zero nigdy nie pojawiało się. “Postaw ponownie”, mówi staruszka niecierpliwie dotykając mojego łokcia. “Jak wiele razy straciliśmy spytała i obnażyła swe zęby w emocjach.” Straciliśmy 140 tysięcy dolarów, odparłem. “Powiadam pani, że zero nie może ukazać się aż do zmroku”. “Nieważne”, przerwała. “Stawiam na zero, a także udział na Rouge.” Pojawiło się czerwone, ale zero nie. „Mamy tylko nasz tysiąc z powrotem. “Ale widzisz, widzisz szepnęła staruszka. “Możemy teraz odzyskać niemal wszystko, co postawiliśmy. Spróbuj ponownie osiągnąć zero. Zrób to przez kolejne dziesięć razy, a następnie opuść rundę”. W piątej rundzie jednak Pani była zmęczona systemami. “Do diabła z tym zero!,wykrzyknęła. Stawiamy cztery tysiące na czerwony.” „Ale proszę pani, to za duże ryzyko!, zaprotestowałem. Załóżmy, że czerwone nie powinno wrócić.” Pani aż uderzyła mnie z emocji. Koło obracało się, a ona siedziała wyprostowana, dumna i ze spokojną miną, jakby miała najmniej wątpliwości co do wygranej. “Zero,” zawołał krupier. Na pierwszy rzut staruszka nie rozumiała sytuacji, ale, jak tylko zobaczyła krupiera dostarczającego jej cztery tysiące dolarów, wraz ze wszystkim, co leżało na stole, uznała że zero, na które tak długo oczekiwaliśmy i na które straciliśmy prawie dwieście tysięcy dolarów, ono ponowne pojawi się niespodziewanie. “Widzisz, widzisz,” szepnęła staruszka. Teraz mamy odzyskać niemal wszystko, co postawiliśmy. Ale zero się nie pojawiało. Biedna pani wpadła w szał, gestykulując w kierunku krupierów i przeklinając ich. Za to niektórzy ludzie w naszym otoczeniu rzeczywiście wybuchali śmiechem. “I pomyśleć, że to przeklęte zero powinno pojawił się TERAZ!” szlochała. “Przeklęte, przeklęte zero! I to wszystko twoja wina”, dodała. “To ty, który przekonałeś mnie do zaprzestania stawianie na nie.” “Ale proszę pani, ja tylko wyjaśniałem całą grę dla Pani. Jak mam odpowiedzieć na każde nieszczęście, które może wystąpić tutaj?” “Ty i twoje nieszczęście!” szepnęła groźnie. “Idź precz od razu!” „Do widzenia Pani,” powiedziałem i zwróciłem się do odejścia. “Nie, zaczekaj. Gdzie idziesz? Dlaczego mnie zostawiłeś? Głupcze! No, no … tu zostać. Jaka byłam głupia. Powiedz mi, co powinnam zrobić.” “Nie mogę nic doradzić. Niech Pani zagra na własną odpowiedzialność.” „Bardzo dobrze. Stawiam inne cztery tysiące na czerwone.” Ale, szepnąłem. “Nieważne, nie spocznę dopóki aż wygram z powrotem moje straty.” I postawiliśmy, i przegraliśmy… “Bzdura! Jestem zdecydowana odzyskać moje straty. Zabierz mnie stąd, i wezwij tych głupców.”
Wyszliśmy z kasyna. “Szybko, szybko!” dowodziła pani. “Pokaż mi drogę do najbliższego zmiennika pieniędzy. Czy to daleko?” “Kilka kroków, Madame”. Na zewnątrz ujrzeliśmy twarze z całej naszej partii: generała, panienkę Sonię. Tylko Ryszard i pan Krzysztof byli nieobecni. “Dobrze, dobrze, dobrze!” Zawołała pani. “Ale nie mamy czasu się zatrzymać. Czego chcesz? Nie mogę z tobą rozmawiać tutaj. Rzuciłem kilka słów w kierunku generała: “Straciła poranną wygraną, szepnąłem”, a także dwanaście tysięcy dolarów jej oszczędności. W chwili obecnej mamy zamiar zmienić trochę obligacji.” Generał tupnął nogą ze złością i pospieszył przekazać smutne nowiny całej grupie. Tymczasem trzymałem się staruszki. “Zatrzymaj ją, generał szepnął w konsternacji. “Lepiej ty się zatrzymaj…” “Moja dobra Matko,” powiedział szeptem, kiedy podszedł do niej. “Moja dobra Matko, jego głos zaczął się trząść, chcę wynająć powóz i udać się na wieczorną zabawę.” “Precz z wami i twoimi poglądami! Pani powiedziała gniewnie, machając przy tym rękoma.” Znalazłem się w kantorku, zmieniałem papiery wartościowe, podczas gdy babcia pozostała na zewnątrz, na ganku, a reszta czekała jeszcze dalej nieco, z wątpliwościami co do ich najlepszego sposobu działania. W końcu staruszka odwróciła się do nich z diabelską miną i odeszła w kierunku kasyna. Proces wymiany związany był z skomplikowanymi obliczeniami, które zmusiły mnie koniecznie do powrotu do babci po instrukcje.cdn.

Leave a comment