śnić o potędze

Stanisław Barszczak—Książki pod polskie strzechy—
Jak mówi pani Katarzyna Goldenstein o moim związku z Profesorem Paulem Ricoeurem: “Wydaje się, że zamieszkał Pan w „Pamięci, historii, zapomnieniu” (książce P. Ricoeura) na dość długo”. Okazuje się, że dzisiaj pamięć jest zupełnie stracona … Vidiadhar Surajprasad Naipaul , laureat Nagrody Nobla
o swoim życiu mówi bardzo przekonywująco: Urodziłem się w Trinidadzie. Jest to mała wyspa u ujścia wielkiej rzeki Orinoko w Wenezueli. Trynidad nie jest ściśle w Ameryce Południowej, i nie ściśle w obrębie Karaibów …Urodziłem się w małym miasteczku w kraju zwanym Chaguanas, dwie lub trzy mile żeglugi z Zatoki Paria. Chaguanas była to dziwna nazwa. To był mój kraj małej społeczności, gdzie ludzie byli napływowi. Większość migracji z Indii miały miejsce po 1880 roku. Wówczas doszło do porozumienia, na mocy którego ludzie zawierali obustronne umowy na pięć lat, aby służyć sprawie osiedli. Pod koniec tego czasu dostawali kawałek ziemi, może pięć hektarów, lub odpływali z powrotem do Indii. W 1917 roku, z powodu interwencji Gandhiego i innych, system ten został zniesiony. Może z tego powodu, lub z innych powodów, zastaw ziemi lub repatriacja były hańbą dla wielu późniejszych przybyszów. Ci ludzie byli całkowicie bez środków do życia. Spali na ulicach ‘Port of Spain’, stolicy. Kiedy byłem dzieckiem, widziałem ich. Nie wiedziałem, że byli bez środków do życia… Pewnego dnia przeczytałem o poszukiwaniu raju, nowego El Dorado, i krwiożerczym angielskim bohaterze, sir Walter Raleigh. W 1595 roku najechał Trinidad, zabił ilu mógł Hiszpanów, i udał się wzdłuż Orinoko na poszukiwanie El Dorado. On nic nie znalazł, ale gdy wrócił do Anglii, powiedział, że tak. Miał kawałek złota i trochę piasku, by o tym zaświadczyć. Powiedział, że uzyskał złoto z klifu nad brzegiem Orinoko. Później opublikował książkę w celu udowodnienia swojego stanowiska, a przez cztery wieki ludzie wierzyli, że Raleigh znalazł coś. Magia książki Raleigh, która jest naprawdę bardzo trudna do odczytania, leży w jej bardzo długim tytule: „Odkrycie dużego, bogatego i pięknego Imperium Gujany, w związku z wielkim i złotym miasta Manoa (które Hiszpanie łączą z El Dorado) i prowincji Emeria, Aromaia, Amapaia i innych krajów, i ich rzek sąsiednich”. Jak realnie to brzmi! Ale Raleigh został schwytany przez własne fantazje. Dwadzieścia jeden lat później, stary i chory, został wypuszczony z londyńskiego więzienia, aby przyjechać do Gujany i znaleźć kopalnie złota; i powiedział, że znalazł. W tym oszukańczym przedsięwzięciu Bral udział jego syn. Ojciec, ze względu na jego dobre imię, ze względu na jego kłamstwa, wysłał swojego syna właściwie na śmierć. A potem Raleigh, pełen żalu, z niczym wrócił do Londynu, aby został wykonywany na nim wyrok… Osiem lat później Hiszpanie Trynidadu i Gujany jeszcze byli rozliczani z ich ówczesnych osiągnięć łupieżczych w Zatoce Indian… Ta historia powinna tutaj się kończyć.

Ale hiszpańskie wspomnienia trwają długo, co do tego nie ma wątpliwości.
I tak list może iść do dwóch lat z Trinidadu do Hiszpanii, by go tam odczytać. Pewnego dnia w Brytyjskim Muzeum odczytałem list od króla Hiszpanii do gubernatora Trynidadu. Było to dnia 12 października 1625. ” Proszę cię, pisze Król, dać mi jakieś informacje na temat pewnego szczepu Indian o nazwie Chaguanes, o którym mówisz, że liczba ich jest ponad tysiąc, a którzy mają złe samopoczucie, choć zaprowadzono język angielski w podbitych miastach. Nikt ze swych zbrodni nie został ukarany, ponieważ nie mieliśmy wystarczających sił do tego celu. Indianie sądzą, że ich własna wola jest ponad wszystkim, nie uznają nad sobą władzy. Powinniście wymierzyć im karę. Postępujcie zgodnie z zasadami, które wam przydzieliłem. Co zrobił Gubernator, ja nie wiem. Nie znalazłem żadnego dalszego odwoływania się do Chaguanes w dokumentach w Muzeum. Być może były też inne dokumenty o Chaguanes. Więcej dokumentów można by znaleźć za pewne w hiszpańskich archiwach w Sewilli .”
Pan Naipaul napisał: Mieszkaliśmy na Chaguanes. Każdego dnia w czasie semestru – właśnie zacząłem chodzić do szkoły – szedłem z domu mojej babci – mijałem dwie lub trzy główne dróg, sklepy, chiński salon, jubileuszowy teatr, nagle rozniósł się zapach z portugalskiej fabryki, która produkowała tanie mydło, niebieskie i żółte tanie mydło w długie paski, które było pozostawiane do wyschnięcia i utwardzenia w godzinach porannych. Każdego dnia przechodziłem obok tych wieczystych rzeczy do szkoły. Oglądałem poletka z trzciną cukrową, grunty, nieruchomości, podchodząc do Zatoki Paria…Rodzaj wiedzy o Chaguanes nie został uznany za ważny, i nie byłoby łatwe go odzyskać. Byli małym pokoleniem, aborygenami- czyli tubylcami tylko. Tacy ludzie na lądzie, w tak zwanej Gujanie Brytyjskiej, stanowili jedynie przedmiot żartów. Ludzi, których głośne i złe zachowanie było znane, w Trinidadzie nazywano warrahoons. Kiedyś myślałem, że to gotowe słowa, sugerujące pewną dzikość. Dopiero kiedy zacząłem podróżować do Wenezueli, w moich latach czterdziestych, zrozumiałem, że słowa takie jak ta nazwa, było łączone z dość dużym plemieniem aborygenów… Ta historia nie była czytelna dla mnie, kiedy byłem dzieckiem. Ale widocznie tak być mogło. W pewnych okresach aborygeni zabierali kajaki od lądu, szli przez las ku południowej części wyspy, by potem w pewnym miejscu wziąć jakiś owoc lub wykonać jakąś pracę- oferty, w końcu jednak wracali nad Zatokę Paria do gorącego ujścia Orinoko. Obrzędy te musiały mieć ogromne znaczenie, skoro trwały jako jedyne wstrząsy przez czterysta lat, i jakby przyczyniły się do wygaśnięcia aborygenów w Trynidadzie. A może – choć Trynidad i Wenezuela mają wspólną florę – przypływali tylko po odbiór określonego rodzaju owoców. Nie wiem. Nie pamiętam. Pozostają wątpliwości… Przez cztery wieki ludzie wierzyli, że Raleigh znalazł coś …Ludzie, którzy zostali ‘wywłaszczeni’ mieli tam swój własny rodzaj rolnictwa, kalendarz własne, ich własne kody, swoje własne strony święte. Oni zrozumieli Orinoco karmieni prądami rzeki w Zatoce Paria. Teraz wszystkie swoje umiejętności i wszystko o nich zostało zatarte… Rytuał, postawa ważne dla wywłaszczonych… Obrzędy muszą mieć ogromne znaczenie, skoro przetrwały burzliwe wydarzenia w ciągu tych czterystu lat, i jakoś przyczyniły się do wygaśnięcia aborygenów w Trinidadzie …Prawdą jest, że mały szczep, około tysiąca ludzi zamieszkiwał po obu stronach Zatoki Paria, jednak zniknął tak zupełnie, że nikt w mieście Chaguanas lub Chauhan nic nie wiedział o nich. Uświadomiłem sobie właśnie , że dokument dotarł do mnie w Muzeum, że byłem pierwszą osobą od 1625, dla której list króla Hiszpanii ma prawdziwe znaczenie. I że pismo to zostało wydobyte z archiwów dopiero w 1896 lub 1897 roku. Jedyne zaginięcie, a potem cisza wieków …Ludzie, którzy zostali wywłaszczeni mieli swój własny rodzaj rolnictwa, własny kalendarz, własne kody, ich święte miejsca. Oni zrozumieli Orinoco karmieni prądami wody w Zatoce Paria. Oto teraz wszystkie ich umiejętności i wszystko o nich zostało zniszczone …Przypuszczam, że takie było ogólne nastawienie …Ludzie ci żyli w większości zrytualizowanym życiem, nie byli jeszcze zdolni do samooceny, która zaczyna się z nauką. Połowa z nich na tej ziemi Chaguanes uważała ( być może nie uważali, może tylko odczuwali, nie formułując tego), że przynieśli z sobą coś z Indii, coś jak rozwijany dywan na płaskiej ziemi…

Leave a comment