Wybór poezji cz5

Z rękoma-płomieńmi, z oczami wygnańca
Kroczę nie znajdując winy…
Widzę dojrzałe drzewa syte dłuta,
ale Człowiek jest daleko:
„Wiem tylko, żem zgubiony, o, ten czas bez ludzi,
to bez twarzy zwierciadło, które z wolna studzi
jakieś płomienie mroczne, kształty w siebie zbiera,
i ja w nim bez odbicia, i ja w nim umieram”.
Jam wyszedł dopiero w świat, a ludzie daleko,
Dlatego zachowaj mię Panie zbawionym,
„abym człowiekiem chodził między tymi ludźmi”

„Tak wzrastamy, idziemy przez czas i kochanie.
Bogu nie dowierzamy, ludzie kłamią nam.
Jeszcze rok, jeszcze życie, a co pozostanie,
Kiedy u blasku przystaniemy bram?
Nikt z nas nie jest bez winy. Kiedy noc opada,
Wasze twarze i moja ociekają krwią
I własne ciało jest jak duszy zdrada,
I nienawistne ćwieki własnych rąk…
O spłyń, aniołem spłyń …
…I przywróć nam moc pokochania,
sosnowy, prosty dom i potok żywych lat”.
/dn. 8 maja 2002 r./

Pozostawiłeś mi Panie czterdziestoletnie wybory.
Ponieważ za wiele miłości, za mało ukochania-
Niech będę jak człowiek…

Chcę być kościołem
I zaistnieć niczym „Ja w sobie”,
Zarazem odtworzyć się na pełne
Wtargnięcie w naturę…
Pragnę stwarzać nieobecność czegoś,
Odkryć relację bezgraniczną z Tobą.
Bo jeszcze mam doświadczenie ,
A już dążę do konfrontacyjnej mocy sprawdzianu.
Prześwietlony kształtem sztuki
Nie przestaję wynajdywać dzieła.
Odnawiam teraźniejsze a powszechne
Z Tobą spotkanie.
Przeżywam drogę każdego człowieka,
Jednak nie zbaczam z drogi swego życia,
By szukać Boga.

Walerian Rębowicz

Wybrańcy Boga

Konstruujemy rzeczywistość,
By możliwa była w niej wolność.
Bo „życie trzeba ujmować
Jako stałą jego walkę przeciw biegowi
Przyrody i dążenie, by wbrew temu
Biegowi obronić własną tożsamość”.

Określamy się tylko przez siebie,
W spojrzeniu na absolutny początek-Boga.
Niczym filozof i artysta obcujący z absolutem,
Sytuujemy się poza obszarem potocznej świadomości
I dostępnego wszystkim sposobu działania w świecie.
Bo podziwiamy porządek narzucający się człowiekowi
Swoją koniecznością i mocą istnienia-świat wytworów sztuki,
wymykający się kontroli świadomości.

„Sztuka stanowi więc dla filozofa wartość najwyższą,
ponieważ jak gdyby otwiera przed nimi najświętsze
sanktuarium, gdzie w wiecznym i pierwotnym zespoleniu
jakby płomieniem goreje to, co w życiu i działaniu,
podobnie zresztą jak w myśleniu, samemu sobie
wiecznie musi się wymykać”.
Tak więc zaświadczamy o jedności wiedzy i bytu.

Walerian Rębowicz
„Był zmierzch ,a nazajutrz o świcie ostała się na drodze jedna, jedyna ocalona metafora. „I może schowana do kieszeni zaowocuje pokoleniową pełnią. Mamusiu ,trzymaj się dzielnie i bądź szczęśliwa./ 28.05-2002r./

W drodze

Tęsknimy do innych dni ,do tych pierwszych marzeń,
Które nigdy przecież nie przyjdą, bo już lato mija.
Do słów czystych :gdzie jesteście domy, zielone ogrody…

Będę chodził ,będę wspominał wakacje,
Podróżami wiało z tamtej strony,
Tam powrócę przez las i tę stację,
„Jak ta myśl, co mi duszę przewierca,
Że w trzech milach ziemi kwadratowych
Nie można zamknąć serca”-
Które dalsze od gwiazd.

Będę łowił te błahe wspomnienia,
Które odkładałem przezornie na przyszłość,
Kiedy to każdy hotel i blok wysoki
Jakoś chciałem przeskoczyć bystro.

Jesteśmy podróżnikami, którzy nocą trwożną
W przerażeniu widzą świat mniejszy od serca,
A uciec z niego inaczej, jak przez śmierć, nie można.

Cel wędrówki
Przyciągającymi wciąż jeszcze oczyma
chętnie w notach i pamiątkach szperam.
Temu rok – gorączkę artykułów trzymam,
Podróże do Międzyrzecza ,które miewam…
A wojaż ów drogi wspomnień melancholią.

A coraz więcej szeptów, że mam serce chore,
„Że cierpienie nie wzmacnia ,miłość nie nasyca,
A dalekie podróże i jazdy-bez celu”.
Tak więc zachować poetyczność jakąś chcę tedy,
Której wyrazić do końca nie potrafię.

Czekam szczęśliwy czasu nowej wiosny,
Pewnych potęg sprzyjających nynie ,
Drgnienia w pełniącej się ciszy sosny,
Zapomnienia o pozie w duszącym dymie,
Wody, która otworzy ziemię w swej mocy
Co nie zgasi ust a zwiększy oczy.

Chyląc się ku ziemi-jak noc-prawdziwej,
Sycąc się nocą-jak gwiazdą -zwodną,
Dążę do większych uniesień i jedynych uściśnień.

Ku wam, którzy zbieracie skowronki
Ślę ten łabędzi śpiew szeroki:
Jeszcze nie wszystko we mnie jest dla mnie znajome,
Z jakimś majem na słonecznym podwórzu,
O gołębie moje, lufciki kotami pełne,
O róże…róże…

Zdążamy w nieznane
Ku spotkaniom wiekuistym,
Ku temu, który nie zszedł,
Nie podał czaszy, nie ukazał się,
Ścieżki nie naznaczył,
A jest potwierdzeniem wieczności
Dla wszystkiego, co jest moje i mną.
Wiosna

Zanurzam się chyba w cieniu tego,
Co najprawdziwsze…
Choć noc mnie wspiera;
Nieugięty w potędze dostrzegam
Coraz bardziej ukryte gesty,
Coraz więcej ciszy:
Te świtania, dla których jakby
Nie istniały tajemnice,
Nieugaszony widzę kroplę deszczu
Przeciskającą się do ziemi,
Ptaki i wiosnę, co śpiewają
O tym samym tego roku.

Ponieważ nie ręczono za mnie,
Otwarty na niemoc wiele potrzebuję;
Dlatego poruszam się w dali dalekiej,
Nieskończonej, w miejscu przy Tobie- bracie!
Co to chciałeś wiosnę jedną mieć w życiu.
Mówię, bo słuchasz, a masz sporo czasu dla siebie…

Daję już dziwnie ochłodę spojrzeniem
Niespiesznego gościa,
Oczekuję zaś potwierdzenia
I kroczę z chwilą życia,
Której nie mogę ofiarować nikomu.
Nawet bawię się pustym śmiechem
I chcę żyć w pięknie;
W tym, co może istnieć-pragnę być!
Choć jeszcze nieśmiało zataczam kręgi
Dla własnych słów, to jednak porywam czasem,
Albowiem pragnę wiedzieć, gdzie lepiej,
Co niektórzy zechcą…
A trzeba dalej za chlebem!

Nieudawana obecność się kłania…
A tu za mało chcenia,
Za dużo widzialnej niemocy-
A „trzeba jeszcze podnieść oczy za widnokres,
Gdzie nie rozkwita najmniejszy nawet ból”.
A trzeba dalej za chlebem!
Dlatego też nie przestaję jednoczyć
posłuchem odwiecznej pieśni gór.

Leave a comment