Boże Narodzenie w 1587 roku – cz. 2.

“Zajaśniało i rozbłysło od grotów na oszczepach i od kos całe pole. Aż doszli. – Bij! – zakrzyknęli dowódcy – Uch! Wrzask i krzyki wzbiły się aż ku niebiosom…I zmagali się tak jeszcze w niepewności zwycięstwa, dopóki olbrzymie kłęby kurzawy nie wzbiły się niespodzianie po prawej stronie bitwy.” Oddział Stadnickiego wracał teraz i z wrzawą nieludzką pędził jak wicher na swych ścigłych koniach do boju…Lecz bitwa trwała jeszcze, albowiem wiele żołnierzy wolało umierać niż błagać o litość i o niewolę. Zbili się teraz Niemcy wedle swego wojennego zwyczaju w ogromne kolisko. “I znów śmigały ramiona, grzmiały cepy, zgrzytały kosy, cięły miecze, bodły oszczepy, chlastały topory i oksze. Ukradkiem wycinano Niemców jak bór, a oni marli w milczeniu, posępni, ogromni, nieustraszeni. Niektórzy, popodnosiwszy przyłbice, żegnali się z sobą, dając sobie ostatni przed śmiercią pocałunek; niektórzy rzucali się na oślep w ukrop bojowy jakby zdjęci szaleństwem, inni walczyli jak przez sen, inni na koniec mordowali się sami, wbijając sobie w gardło mizerykordię lub porzuciwszy naszyjniki, zwracali się do towarzyszów z prośbą: Pchnij!” Polska armata rozbiła wkrótce wielkie kolisko na kilkanaście mniejszych kup i wtedy znów łatwiej było wymykać się pojedynczym rycerzom. Ale w ogóle i te rozbite gromady biły się ze wściekłością i rozpaczą…Maksymilian zamierzał już zwinąć oblężenie i odejść z wojskiem spod zamku, ale zmienił zamiar, kiedy Stadnicki Stanisław, uderzył na dwór Karlińskiego w Karlinie, spalił go i złupił oraz porwał jego 6-letniego syna. Po dwóch dniach Niemcy postawili zatem na przedzie polskich-jeńców, uprowadzonych w niewolę. Ruszyły kobiety z dziećmi na czele. “By zaś iść krokiem równym i nie łamać szeregów, poczęły wszystkie razem powtarzać: – Zdro – waś – Ma – ry -ja – Łas – kiś – peł – na – Pan-zTo-bą!…I dopiero za nimi jak powódź szły pułki najemne. W oblężonym zamku kona mój syn Janusz, który sprzymierzył się z Niemcami.. Składam w dłonie zmarłego zdjęty z własnego pancerza ryngraf z Matką Boską. W tym momencie wkraczają do kuźni wojacy królewscy. “Nie żyje, nie żyje – poszedł głos z ust do ust. Nie żyje zdrajca i przedawczyk!” Tak jest – rzekłem ponuro- ale jeśli sponiewieracie ciało jego i na szablach je rozniesiecie, źle uczynicie, bo Najświętszej Panny przed skonaniem wzywał i Jej konterfekt w ręku dzierży. Słowa te wielkie uczyniły wrażenie. Krzyki umilkły. Natomiast żołnierze poczęli się zbliżać, obchodzić sofę i przypatrywać się nieboszczykowi…Prawda jest

– rzekłem cichym głosem- Najświętszą Pannę w rękach trzyma i blask mu od Niej na lica pada. To rzekłszy zdjąłem kołpak z głowy. W tej chwili uczynili to wszyscy inni. Nastało milczenie, pełne szacunku”…Następnie Stadnicki zwany też “diabłem łańcuckim” zasugerował dowódcy wojsk Maksymiliana, aby dziecka Karlińskiego użyć jako tarczy ochronnej podczas szturmu na twierdzę. Choć matka uważała, że Ojciec jej syna jest grecki książę i nic dziecku stać się nie może, to jednak stała się ostatnia tragedia. Kiedy Niemcy prowadząc piastunkę z dzieckiem na przedzie oddziału, zbliżyli się do bramy zamkowej, Karliński chwycił zapał armatni i zawołał: “Wpierw byłem synem ojczyzny, a dopiero potem ojcem”, i odpalił działo. Wszystkie działa z murów zamkowych dały ognia kładąc trupem żołnierzy Maksymiliana. Po tym wydarzeniu Niemcy dali za wygraną, w pośpiechu zwinęli oblężenie twierdzy odeszli.  Dzięki poświęceniu i odwadze Kacpra, który jako pierwszy wystrzelił w kierunku najeźdźcy zamek nie został zdobyty. Niestety w trakcie późniejszych walk dziecko zginęło…Kacper Karliński po olsztyńskiej tragedii już nigdy nie odzyskał zdrowia. Gdy hetman Zamoyski, po zwycięstwie pod Byczyną 24 stycznia 1588 roku, w której wziął do niewoli Maksymiliana obchodził uroczystość zwycięstwa w Krakowie, wezwał Karlińskiego aby przybył do stolicy po odbiór nagrody, ten jednak nie był wstanie odbyć tej podróży.

Podziękował więc Zamoyskiemu , tłumacząc, że wiek i stan zdrowia nie pozwalają mu przybyć do Krakowa. Przerastała go sława obecna. Oto Bóg ukazał mu się w całym majestacie, który przewyższał teraźniejszą chwałę.

Udał się natomiast do Częstochowy na Jasna Górę, by w modlitwie szukać ukojenia. Gdy zaś modlił się w klęczniku przed Matką Bożą Częstochowską podobno rozważał temat tylko sobie bliski, że Bóg istnieje teraz jeszcze bardziej, jak w tobie ojcze pozbawiony syna. Tam ostatnie lata życia Karliński spędził i tam umarł. Podczas oblężenia przez wojska Maksymiliana Habsburga zamek olsztyński chociaż nie został zdobyty , jednak na skutek ostrzału artyleryjskiego mocno ucierpiał. Naprawa dachów i odbudowa uszkodzonych murów wymagały natychmiastowej pracy.

Joachim Ocieski pod koniec swojego starostwa w Olsztynie co mógł, to zrobił aby przywrócić zdolność obronną zamku. Wojska Maksymiliana zniszczyły natomiast sam Olsztyn.

Mieliśmy na długo tego szczególnego, dziwnego towarzysza przed oczami.

Kasper długo jeszcze chodził po zamku…Teraz przed nami Boże Narodzenie.

Jakie przepyszne słowo. Wciąż wyżej wznosi się śnieg na ulicach, wciąż dłuższe sople zwisają z dachów. Wciąż trudniej topnieją rano zamarznięte szyby okienne. W wielu biednych mieszkaniach tego się nie zauważa. Zza okien wyglądają pełne wyczekiwania twarze dziecięce…Dzieci biegają z czerwonymi nosami na ulicach. Jakim artystą jest zima! Boże Narodzenie 1587 roku zapisało się jako ten piękny czas…Aleśmy pośpiewali kolęd w naszym opróżnionym, choć z nienaruszonymi gontami, kościółku!…Odchodzący rok miał nie tylko piękną wiosnę, błyszczące lato, szturmującą, ciemną jesień, ale też proroczą zimę, która wywróżyła ojczyźnie świetlaną przyszłość. Oto wzrosło też zapotrzebowanie na moją pracę. Gospodarze przyprowadzili więcej koni do podkucia. Po wytężonej pracy w kuźni spojrzałem na wyłomy w murze naszego zamku. Surowość tej sceny żaświadczała o tym, że najeźdźcy odeszli pozostawiając po sobie niechlubną pamięć. Nie przyjmowałem wpierw do siebie innych myśli, ale po chwili ciężar krzyża, tragedia rodziny Karlińskich, sprawiła że odstawiłem stare księgi. Zaraz jednak zapragnąłem, by wam tę jedyną datę z losów naszego zamku rzetelnie przekazać. Oto historia piastunki i syna bohaterskiego dowódcy zamku nie przestaje podnosić serc wszystkich na zamku i mieszkańców Olsztyna. Dlatego zapragnąłem teraz w mowie żyć, bo to znaczy życie w naszym polskim języku przenosić dalej. Teraz niech mowa przynosi szczęście życia olsztyńskiej krainie.  Fama o bohaterskim obrońcy zamku rozchodzi się wszędzie. Nieprzerwanie budzi ogromny szacunek życia dla miejsc najmilszych ludzkiej krainie, dla miejsca, w którym się urodziliśmy, wychowaliśmy i wzrastaliśmy w najpiękniejszych wartościach człowieczych. Dlatego ten Olsztyn, teraz złupiony i zniszczony, dla mnie pozostaje już nie jakąś tam “dziurawą skałą”- legenda każe spojrzeć na pokruszone kamienie wokół zamku- lecz miastem z historią żywą, której nie przemogą wszelkie jej późniejsze dzieje.

Wcześniejsze wydarzenia miały olbrzymi wpływ na mój dalszy rozwój…Teraz jest nowy rok. Otrzymałem list z dalekiej Italii, cenny prezent noworoczny. Zimno rozsiadło się tymczasem najwyżej jak mogło. Na dobre zagościła zima, śnieg nazbyt wysoko leży na ulicach, można usłyszeć jakiś krok spóźnionego przechodnia, koło wozu. To jest głęboka noc…Trzy miesiące minęły. To był szczęśliwy czas, to życie tutaj…Następnie również długie lata przeszły, ja mojej ojczyzny nie widziałem. Los mi jednak poszczęścił i powróciłem z zagranicy. Która droga wokół Olsztyna jest piękna? Teraz wybieram się w tę drogę… Po południu zasiadłem w parku w ciepłych promieniach słońca… Dzisiaj wróciłem już z mojego spaceru i siedzę sam przed ułożoną kroniką wypadków z sprzed lat…To był także pierwszy maja. Przybyła wiosna z młodą zielenią, z jaskółkami- czas wesela w starych, ciemnych wróblich zaułkach. Ubraliśmy wiosenne ubiory i mieliśmy radosne twarze. I niebo było błękitne i słońce promieniało przez bluszcz. Nie mówiliśmy zbyt dużo każdego następnego dnia. Przeszedł jeden miesiąc, drugi. To był słoneczny poranek w lipcu. Spaceruję również przez dzień cały w lesie olsztyńskim. Co za dzień! Jeszcze rozprowadzają się białe chmurki nad światem leśnym, wkrótce jednak słońce je pożarło i wieczny błękit uśmiechał się do nas czysty i jasny. Coraz głębiej zanurzaliśmy się w pachnącą puszczę. Słońce na zewnątrz doskwiera, musi palić, stoi wysoko, jest południe. Jest póżno w nocy, gdy to piszę; głęboka ciemność panuje koło kuźni w mym zaułku. Nie widać żadnego pojedyńczego rozjaśnionego okna. Otwieram okno i patrzę w ciemną, cichą, ciepłą noc. Tu i tam migocze samotna gwiazda na czarnym niebie. Po jakimś czasie świta nowy dzień. Moja lampa pali się, ale jest bliska zgaśnięcia.  Zmęczoną ręką zamykam okno i piszę ostatnie wiersze. Spojrzałem jeszcze na portrety starostów olsztyńskich na wewnętrznej ścianie kuźni, na Mikołaja Szydłowieckiego, na Piotra Opalińskiego i na Jana i Joachima Ocieskich.

“Historia zamku jest historią jego mieszkańców, historia jego mieszkańców jest historią czasu, w jakim oni żyli i żyją, historia czasów jest historią ludzkości a historia ludzkości jest historią-Boga!”

W tej wiedzy leży przyszłość. Boże błogosław ojczyznę. Niech będą pozdrowione wszystkie wasze serca w dzień i w nocy, bądź pozdrowiona ty wielka, rozmarzona ojczyzno; bądź pozdrowiony ty mały, wąski, ciemny zaułku olsztyński; bądź pozdrowiona ty wielka, stwórcza mocy, która jesteś odwieczną miłością.

Koniec roku wieńczy wieść z Krakowa, koronacja Zygmunta Wazy na króla Rzeczypospolitej w katedrze wawelskiej (27 XII). Co przynoszą kolejne miesiące: 1587-1588 (10 XII-30 I) Sejm koronacyjny (pod laską Jana Gajewskiego). Zygmunt obiecuje darowanie win wszystkim, którzy wystąpili przeciwko jego elekcji. 1588 r. (24 I) Jan Zamoyski rozbija siły Maksymiliana Habsburga pod Byczyną. Pojmanie i uwięzienie (w Krasnymstawie) Maksymiliana Habsburga. 1589 r.- Szlachta odrzuca projekt reform państwowych przygotowany przez Jana Zamoyskiego (głównie z powodu zamieszczenia przepisu o wykluczeniu Habsburgów z grona kandydatów do tronu Rzeczypospolitej). (9 III) Traktat bytomsko-będziński z Habsburgami (zawarty dzięki mediacji kardynała Aldobrandiniego). Cesarz, arcyksiążęta i kraje cesarskie uznają Zygmunta królem i zobowiązują się do nie wiązania się wrogimi Rzeczypospolitej i Szwecji układami z Moskwą i zwrotu Lubowli. Uwolnienie Maksymiliana Habsburga. (24 V) Zygmunt zaprzysięga postanowienia układu w Lublinie. Zaprzysiężenie układu przez arcyksiążąt: Karola (30 V), Ferdynanda (5 VI) i Ernesta (10 VI) oraz przez cesarza (10 VII). Wyprawa kozacka przeciwko Tatarom. Kozacy zdobywają i palą Eupatorię. (VIII) Odwetowy najazd tatarsko-turecki na Rzeczpospolitą. Wojska tureckie palą pograniczny Śniatyń. Pobicie Tatarów pod Baworowem. (7 IX-X) Zjazd z Janem III Wazą w Rewlu. Jan III wzywa Zygmunta do porzucenia Rzeczypospolitej i powrotu do Szwecji.

1590r. (8 III-21 IV) Sejm w Warszawie (pod laską Hieronima Gostomskiego). Pozbawienie arcyksięcia Maksymiliana Habsburga prawa do ubiegania się kiedykolwiek o tron polski.

(przy przedstawianiu mojego obrazu grudniowych dni 1587 roku w Olsztynie korzystałem z  informacji zamieszczonych w Internecie, jak też z pomysłów Wilhelma Raabe’ego i Henryka Sienkiewicza. X.St.B)

Leave a comment